Opryskliwość Strażnika
Moderator: Moderatorzy
Opryskliwość Strażnika
Witam
Mam takowy problem. Wiem ze może wkraczam na nie swoje terytorium ale proszę o próbę
Dzisiaj jadąc samochodem z 1 rocznym dzieckiem szczęśliwy ze ono wreszcie usnęło (rodzice wiedzą o co chodzi) wjechałem do lasu, droga była początkowo utwardzona (asfalt ) i miała normalne znaki ustąp pierwszeństwa, dalej był przejazd nad autostrada (50 metrów od drogi głownej). Przejechałem go i przejechałem kawałek lasu ok 200 metrów. Chciałem stanąć bliżej ale samochody jeźdźiły po tej drodze tam i z powrotem, a ja chciałem żeby dziecko spało jak najdłużej , wiec skręciłem kawałek w bok 30 metrów.
Stanąłem i siedziałem w samochodzie. Dziecko sobie smacznie spało. Stałem może 10 minut i nadjechał strażnik leśny. Kiedy sie koło mnie zatrzymał mimo że starałem sie go przepuścić, zrozumiełem że coś jednak musiałem zrobić źle. Wiec wychodzę do niego i staram sie z nim normalnie rozmawiać. Standardowe pytanie czy wiem ze nie można wjeżdżać do lasu. Ja staram sie wytłumaczyć sytuacje. Oczywiscie piłka jest krótka, ja wjechałem, ja muszę ponieść konsekwencje. Wiec pytam się ile mi wypisze mandatu. Odpowiedział ze tutaj go nie zapłace tylko gdzie indziej. I dalej wypisuje kwity. Cały czas przy nim stoje, on zachowuje sie jak by mnie nie było. Robi zdjęcia itd. Wypisał wezwanie i przeciska sie aby mi je włożyć za wycieraczkę, jak by nie mógł mi go dać do ręki.
Odchodzi i nic nie mówi, staram sie uzyskać chociaż informacje ile mnie to naruszenie prawa bedzie kosztowało(lepiej wiedzieć jak bede jechał aby miec odpowiednia kwote przy sobie do płacenia). Oczywiscie strażnik popisuje sie elokwencja i mowi ze jak sie stawie tam gdzie mnie wzywa to sie dowiem. Wiec mu mówię ze jest po prostu nie uprzejmy on mi coś odburkuje wiec i ja go podsumowuje - "burak". Straznik odjechał i informujac mnie że jak bym sie nie stawiał to by było tylko pouczenie, a tak to napewno będzie mandat. I będzie, bo na pieczątce przybitej na wezwaniu jedno co widać to "komendant" ( nie ma to jak szczęście )nazwiska już nie za bardzo.
Przyszedłem do domu i do kodeksu wykroczeń. Artykuł 161, i jak byk pisze ze nie miałem prawa tam być. Szukam dalej ... mandat od 50-100 zeta. Zajeło mi to 5 minut.
No i ok. Tyle że dlaczego strażnik nie mógł mnie poinformować normalnie o tym, nie mógł na miejscu wypisać mandatu?
Dalej zastanawia mnie dlaczego wezwanie musiał wsadzić mi za wycieraczkę samochodu, zamiast mi go dać do ręki, dlaczego mnie nie wylegitymował ( doczytałem że Straż Leśna może ), dlaczego sie nawet nie przedstawił nie wspominając o pokazaniu legitymacji. Policjant musi, straż leśna nie?! Czy to są normalne praktyki ?!. Jutro będę musiał sie zwalniać z pracy i kombinować jak dojechać do nadleśnictwa około 15 kilometrów, zawieść dziecko do babci, żonę do pracy i drugie dziecko do szkoły. Żeby było jasne, jest wina jest i kara, ale nie jestem złodziejem drewna, moje przestępstwo nie było umyśle, a traktuje sie mnie gorzej niż pospolitego przestępce. Moje pierwsze spotkanie ze Strażą Leśną, a takie negatywne i nie chodzi tu o mandat, ale o sposób postępowania.
Pozdrawiam i proszę o odpowiedzi na zadane pytania.
Mam takowy problem. Wiem ze może wkraczam na nie swoje terytorium ale proszę o próbę
Dzisiaj jadąc samochodem z 1 rocznym dzieckiem szczęśliwy ze ono wreszcie usnęło (rodzice wiedzą o co chodzi) wjechałem do lasu, droga była początkowo utwardzona (asfalt ) i miała normalne znaki ustąp pierwszeństwa, dalej był przejazd nad autostrada (50 metrów od drogi głownej). Przejechałem go i przejechałem kawałek lasu ok 200 metrów. Chciałem stanąć bliżej ale samochody jeźdźiły po tej drodze tam i z powrotem, a ja chciałem żeby dziecko spało jak najdłużej , wiec skręciłem kawałek w bok 30 metrów.
Stanąłem i siedziałem w samochodzie. Dziecko sobie smacznie spało. Stałem może 10 minut i nadjechał strażnik leśny. Kiedy sie koło mnie zatrzymał mimo że starałem sie go przepuścić, zrozumiełem że coś jednak musiałem zrobić źle. Wiec wychodzę do niego i staram sie z nim normalnie rozmawiać. Standardowe pytanie czy wiem ze nie można wjeżdżać do lasu. Ja staram sie wytłumaczyć sytuacje. Oczywiscie piłka jest krótka, ja wjechałem, ja muszę ponieść konsekwencje. Wiec pytam się ile mi wypisze mandatu. Odpowiedział ze tutaj go nie zapłace tylko gdzie indziej. I dalej wypisuje kwity. Cały czas przy nim stoje, on zachowuje sie jak by mnie nie było. Robi zdjęcia itd. Wypisał wezwanie i przeciska sie aby mi je włożyć za wycieraczkę, jak by nie mógł mi go dać do ręki.
Odchodzi i nic nie mówi, staram sie uzyskać chociaż informacje ile mnie to naruszenie prawa bedzie kosztowało(lepiej wiedzieć jak bede jechał aby miec odpowiednia kwote przy sobie do płacenia). Oczywiscie strażnik popisuje sie elokwencja i mowi ze jak sie stawie tam gdzie mnie wzywa to sie dowiem. Wiec mu mówię ze jest po prostu nie uprzejmy on mi coś odburkuje wiec i ja go podsumowuje - "burak". Straznik odjechał i informujac mnie że jak bym sie nie stawiał to by było tylko pouczenie, a tak to napewno będzie mandat. I będzie, bo na pieczątce przybitej na wezwaniu jedno co widać to "komendant" ( nie ma to jak szczęście )nazwiska już nie za bardzo.
Przyszedłem do domu i do kodeksu wykroczeń. Artykuł 161, i jak byk pisze ze nie miałem prawa tam być. Szukam dalej ... mandat od 50-100 zeta. Zajeło mi to 5 minut.
No i ok. Tyle że dlaczego strażnik nie mógł mnie poinformować normalnie o tym, nie mógł na miejscu wypisać mandatu?
Dalej zastanawia mnie dlaczego wezwanie musiał wsadzić mi za wycieraczkę samochodu, zamiast mi go dać do ręki, dlaczego mnie nie wylegitymował ( doczytałem że Straż Leśna może ), dlaczego sie nawet nie przedstawił nie wspominając o pokazaniu legitymacji. Policjant musi, straż leśna nie?! Czy to są normalne praktyki ?!. Jutro będę musiał sie zwalniać z pracy i kombinować jak dojechać do nadleśnictwa około 15 kilometrów, zawieść dziecko do babci, żonę do pracy i drugie dziecko do szkoły. Żeby było jasne, jest wina jest i kara, ale nie jestem złodziejem drewna, moje przestępstwo nie było umyśle, a traktuje sie mnie gorzej niż pospolitego przestępce. Moje pierwsze spotkanie ze Strażą Leśną, a takie negatywne i nie chodzi tu o mandat, ale o sposób postępowania.
Pozdrawiam i proszę o odpowiedzi na zadane pytania.
-
- dyrektor regionalny
- Posty: 6954
- Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
- Lokalizacja: wielkopolska
Witam !
Jestem leśniczym, mam uprawnienia mandatowe już dośc długo...
Czytałem dosc dokładnie opis i wydaje mi się że:
- nie był to ktoś mający prawo kontrolować dokumenty i nakładac mandaty ( potrzebne sa do tego legitymacja służbowa, specjalne upoważnienie i bloczek mandatów)
- "wezwania" wkładane za szybę sa bezprawne,
- zawsze jest obowiazek przedstawienia sie (nazwisko, stopień służbowy),
- takie wezwania często w mojej okolicy mieli podleśniczowie, ale to ze 3-4 lata wstecz ( bo nie mieli upowaznień do kontroli i karania)
- wjechanie autem na droge leśną jeden metr czy 30 to wykroczenie, a nie zbrodnia, wystarczy moim zdaniem (ja to stosuję) zwyczajne pouczenie,
- za rajdowanie po lesie czy nawet zbieranie grzybów z samochodu wystawiam czasami mandat 50 zł (jak ktoś się uprze)
Jestem leśniczym, mam uprawnienia mandatowe już dośc długo...
Czytałem dosc dokładnie opis i wydaje mi się że:
- nie był to ktoś mający prawo kontrolować dokumenty i nakładac mandaty ( potrzebne sa do tego legitymacja służbowa, specjalne upoważnienie i bloczek mandatów)
- "wezwania" wkładane za szybę sa bezprawne,
- zawsze jest obowiazek przedstawienia sie (nazwisko, stopień służbowy),
- takie wezwania często w mojej okolicy mieli podleśniczowie, ale to ze 3-4 lata wstecz ( bo nie mieli upowaznień do kontroli i karania)
- wjechanie autem na droge leśną jeden metr czy 30 to wykroczenie, a nie zbrodnia, wystarczy moim zdaniem (ja to stosuję) zwyczajne pouczenie,
- za rajdowanie po lesie czy nawet zbieranie grzybów z samochodu wystawiam czasami mandat 50 zł (jak ktoś się uprze)
Witam ponownie
Dzieki za odpowiedzi!
Po czym poznałem straż leśną? Poznałem po zielonym terenowym samochodzie i po charakterystycznym białym logo Lasów Państwowych. Na wezwaniu jest pieczątka Posterunku Straży Leśnej oraz Komendanta, widoczne jest imię, na stronie lasów państwowych zgadza sie, człowiek o takim imieniu jest komendantem straży leśnej w tym Posterunku Straży Leśnej.
Po waszych odpowiedziach nie jestem pewien czy olać gościa czy sie przejąc i pojechać. Jaka może być dalsza droga takiego wezwania, po moim nie stawieniu sie. Gościu ma dowód, zdjęcie mojego samochodu. Skłaniam sie raczej do stawienia się bo nie jestem przestępcą i staram sie ponosić odpowiedzialność za własne czynny. Jednak postępowanie tego strażnika po prostu było co najmniej nie uprzejme.
Na jakiej podstawie mówicie ze wezwania za wycieraczkę jest bezprawne?
Na tyle wezwania mam napisane:
1. Podejrzany pozostający na wolności, jest obowiązany stawić się na każde wezwanie w toku postępowania karnego oraz zawiadomić organ prowadzący postępowanie o każdej zmianie miejsca zamieszkania lub pobytu trwającego dłużej niż 7 dni. W razie nie usprawiedliwionego niestawiennictwa podejrzanego, można go sprowadzić przymusowo (art 75 paragraf 1 i 2 kpk)
Jak sie do tego odnieść?
Dziękuje jeszcze raz za odpowiedzi i pozdrawiam.
Servo
[ Dodano: 2007-09-30, 20:08 ]
Dzieki
Dzieki za odpowiedzi!
Po czym poznałem straż leśną? Poznałem po zielonym terenowym samochodzie i po charakterystycznym białym logo Lasów Państwowych. Na wezwaniu jest pieczątka Posterunku Straży Leśnej oraz Komendanta, widoczne jest imię, na stronie lasów państwowych zgadza sie, człowiek o takim imieniu jest komendantem straży leśnej w tym Posterunku Straży Leśnej.
Po waszych odpowiedziach nie jestem pewien czy olać gościa czy sie przejąc i pojechać. Jaka może być dalsza droga takiego wezwania, po moim nie stawieniu sie. Gościu ma dowód, zdjęcie mojego samochodu. Skłaniam sie raczej do stawienia się bo nie jestem przestępcą i staram sie ponosić odpowiedzialność za własne czynny. Jednak postępowanie tego strażnika po prostu było co najmniej nie uprzejme.
Na jakiej podstawie mówicie ze wezwania za wycieraczkę jest bezprawne?
Na tyle wezwania mam napisane:
1. Podejrzany pozostający na wolności, jest obowiązany stawić się na każde wezwanie w toku postępowania karnego oraz zawiadomić organ prowadzący postępowanie o każdej zmianie miejsca zamieszkania lub pobytu trwającego dłużej niż 7 dni. W razie nie usprawiedliwionego niestawiennictwa podejrzanego, można go sprowadzić przymusowo (art 75 paragraf 1 i 2 kpk)
Jak sie do tego odnieść?
Dziękuje jeszcze raz za odpowiedzi i pozdrawiam.
Servo
[ Dodano: 2007-09-30, 20:08 ]
Z pieczątki wynika ze to był komendant . Nie był rozsądny.borodziej pisze: Warto pójść z tym wezwaniem i opowiedzieć o całym zdarzeniu. Myślę, że kary finansowej nie będzie, a jak rozsądny Komendant, to i wnioski wyciągnie właściwe
Czekamy na wieści
Dzieki
Z opisu zdarzenia wynika, że jak to się mówi ów komendant "był przy prawie" ....pozostaje jeszcze kwestia stylu.... mam wrażenie, że pouczenie na miejscu i zamknięcie sprawy (choćby z/w na śpiące dziecko) byłoby tu chyba mądrzejsze. Po co te wezwanie? Bloczku mandatowego nie miał przy sobie? Władzę okazać chciał? Zupełnie przypadkowo widać tu jak na dłoni, że walka o wizerunek firmy i jej odbiór społeczny to nie tylko festyny, ścieżki przyrodnicze i konkursy w szkołach, ale też codzienna kultura w pracy i w kontaktach z klientami.... a w LP wciąż niestety zdarza się socjalistyczne podejście do klienta (nawet intruza w lesie). Jeden codziennie "nawalony" leśnik może być źródłem komentarzy w stylu "..a te leśniki to pijusy". Jedna nieuprzejma i burkliwa paniusia w biurze i już słychać "czuję się jak petent-natręt za komuny". Tłumaczenie tego to rola szefów, bo z elementarną kulturą w kontaktach z ludźmi bywa wciąż w LP różnie... "Kultura na co dzień" i "frontem do społeczeństwa" to nie tylko puste hasła. A na te wezwanie się staw. Mandat Cię pewne nie ominie, ale jak spotkanie będzie równie niemiłe, to idź potem do jego szefa i mu powiedz, że to trochę nie tak odbywać się jednak powinno. A jak Cię obaj oleją, to napisz tu tylko nazwę nadleśnictwa. Nic więcej. Choć raz z pilnego monitorowania tego forum przez "górę" będzie pożytek
Z tego co pamientam nie miał wcale świateł na dachu. A komendant może jeździć bez światełek?Jarek pisze: To jeszcze za mało, a był napis na "światłach na dachu" - Straż Leśna?
Jeszcze jedno pytanko. Wyczytałem że Straż Leśna może wystawić mandat lub skierować sprawę do sądu grodzkiego. Czy może to zrobić bez mojej wizyty w Nadleśnictwie?
Pozdrawiam i dziekuje
Rozumując w ten sposób servo powinien się cieszyć, że w Polsce zniesiono karę śmierci. Wracając do meritum: zakładam, że wezwanie wystawione jest imiennie.Jarek pisze:A gdyby to był samochód kradziony, porzucony w lesie, to kierowca również miałby się stawić następnego dnia, nawet gdyby był daleko w podróży w tym czasie? Bo jak nie to do więzienia?
Odpowiadając na pytanie: tak , Straż leśna może skierować wniosek o ukaranie do sądu nawet w sytuacji kiedy nie stawisz się jutro na wezwanie. A tych światełek na dachu być nie musi.
Mam nadzieję, że sprawa zostanie załatwiona w zdrowych i normalnych okolicznościach, a ty nie zbudujesz sobie wizerunku strażnika na podstawie tego zdarzenia, bo jednak zaciemnia on rzeczywistość.
Ale co zrobić z faktem, że ten strażnik w ogóle się nie przedstawił? Z opisu zdarzenia wynika, że i mandat nie jest imienny, ale "zdjęciowy" samochodowy za wycieraczkę. A za wycieraczką to zazwyczaj ulotki znajduję i nie muszę ich dokładnie czytać.rafal77 pisze:A tych światełek na dachu być nie musi.
Nie myślcie, że popieram wjazd do lasu.
Jeżeli nawet servo popełnił wykroczenie to nic nie usprawiedliwia zwykłego braku życznliowści i uprzejmości ze strony strażnika. Zakładając, że opis zdarzenia jest zgodny z prawdą, to strażnik zachował się jak zwykły cham. Radzę skierować kroki do nadleśniczego oraz jednocześnie do lokalnej gazety i opisać sposób zachowania. Strażnik odwalił tak zwany czarny PR i nie ma to znaczenia czy był w dobrym humorze czy nie. Jak ma kłopoty z humorami to niech idzie do psychiatry. IMHO zwykłe pouczenie by wystarczyło ale jak trafisz na trepa to nie ma przebacz.
terenowiec
- borodziej
- dyrektor regionalny
- Posty: 10250
- Rejestracja: poniedziałek 05 gru 2005, 11:59
- Lokalizacja: Jaktorów-Kolonia
- Kontakt:
Słyszałem o jednej takiej historii, gdy na posterunku doszło do szarpania za koszulę, aż guziki poleciały też skończyło się na skardze u nadleśnego.Lisiczka pisze:IMHO zwykłe pouczenie by wystarczyło ale jak trafisz na trepa to nie ma przebacz.
Cóż, część służb mundurowych aż nadto przejmuje się swymi obowiązkami w służbie.... SPOŁECZEŃSTWU
Nie jest imienne i dlatego mnie to zastanawia. Bo bez dyskusji zostaje fakt ze jak dostane mandat imienny to go muszę zaplacić. Wezwanie imienne musze przyjść, ale tu jest tylko sformułowanie "Wzywa sie Pana do osobistego stawienia ...." żadnego imienia i nazwiska. Gościu nawet o nie sie nie pytał.rafal77 pisze:Wracając do meritum: zakładam, że wezwanie wystawione jest imiennie.
Staram się zrozumieć sytuację "podejrzanego" kolegi i nie rozważa on wcale tego, czy zapłacić czy nie, bo poczuwa się, że zrobił źle. Jedyne co, chciałby skonfrontować, czy zachowanie strażnika leśnego było prawidłowe, czy jeśli tak został potraktowany przez niego, czy musi natychmiast zgłaszać się na posterunek, jakie ma prawa itd... Staram się zrozumieć tylko.