Z wichurą za pan brat - czyli skały, rury i grabie (2022)

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Z wichurą za pan brat - czyli skały, rury i grabie (2022)

Post autor: buba »

Są wyjazdy, które są przesiąknięte jakąś szczególną atmosferą. Na pewno spory wpływ ma na to pogoda. Tym razem aura wybitnie potęgowała wrażenie z jednej strony melancholii, a z drugiej mrocznej niepewności. Niebo zdawało się mieć jednostajnie stalowy kolor, jakby mimo środka dnia w ogóle nie wzeszło słońce. Po dokładniejszym wpatrzeniu się w przestworza - dawało się zauważyć, że chmury zapierdzielają jak potłuczone! Tak… Wiatr był ważnym składnikiem klimatu tego wyjazdu. Z godziny na godzinę wichura przybierała na sile, a już po powrocie dowiedzieliśmy się, że inni również ją docenili. Nawet do tego stopnia, że nadali jej imię - Nadia.

Ruszamy z oławskiego dworca. Pociąg oczywiście ma spóźnienie. Tzn. póki co tak nazywamy 10 minut różnicy w stosunku do terminu rozkładowego. Co to jest opóźnienie to my się dowiemy na powrocie… ;)

We Wrocławiu odkrywamy ruchome schody! Dłuższą chwilę wozimy się w górę i w dół. Tak się kończy jak wiejskie dzieci zobaczą trochę techniki ;)

Obrazek

Tak się świetnie bawimy na schodach, że ucieka nam pociąg... Ale co się odwlecze... No i ostatecznie wychodzi nam to na dobre! Bo kolejny pociąg w kierunku Jeleniej Góry okazuje się być wspaniałą niespodzianką! Piętruś!!!

Obrazek

Osz kurde! Myślałam, że ich już nie ma! Ostatni raz takowym składem jechałam chyba w 2011 roku wracając z Woodstocku! Wtedy podstawili piętrusia jako pociąg specjalny (zapewne wcześniej to on dobrych ileś lat stał zapomniany na bocznicach). Dzisiejszy okaz jest elegancko odmalowany, z nowo obszytymi siedzonkami, no ale malowniczy kształt i rozkład wnętrz nie miał wyjścia i musiał zachować się stary. Cieszymy się więc ogromnie - kabak, że po raz pierwszy w życiu jedzie takim dziwnym wagonem, a my, że możemy przenieść się w czasy, gdy kolej była fajniejsza!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wysiadamy w Piechowicach, na stacyjce o wyglądzie pałacyku o strzelistych wieżyczkach.

Obrazek

Rozglądamy się po okolicy za sklepem (mieliśmy chęć na spożywczak), ale trafia się lumpeks z ciekawą witryną napchaną maskotkami. Kabak oczywiście namówił nas na kotka - pacynkę. To chyba najtańsza maskotka (oprócz tych znalezionych ;) - 45 groszy!

Obrazek

Nie wiem czy z Piechowic powinno być widać góry, ale dzisiaj tylko je czuć - ich chłodny oddech pachnący śniegiem. Widać tylko mgłę… No i bliskie plany w postaci starych, poniemieckich domów przycupniętych nad ocembrowaną Kamienną. Rzeka dziś jest płytka, spokojna, ale ma w sobie jakąś grozę i moc. Oczyma wyobraźni wręcz człowiek widzi jak fruwają te kamienie w czasie wiosennych roztopów albo innych klimatów powodziowych.

Obrazek

A w ogóle mamy dziś jakąś fazę na rury! Będą nam towarzyszyć w wielu miejscach! I dobrze! Lubimy rury! :)

Obrazek

Obrazek

Oprócz ocembrowań, rur i kamulców koryto Kamiennej zawiera inne niespodzianki. Na początku wzięłam to za koła młyńskie, ale ponoć ma raczej coś wspólnego z papiernią, która się tu niegdyś gdzieś w rejonie znajdowała.

Obrazek

Głównym celem naszego przybycia w te okolice są odwiedziny u kumpla zwanego Krecikiem, więc dalsze zwiedzanie mglistych i wietrznych okolic zapodajemy już we czwórkę.

Są więc kolejne górskie rury w zupełnie innych odsłonach. Płyną w nich ponoć nurty Kamiennej mające zasilić lokalną elektrownię wodną, stację pomp albo coś w tym rodzaju. Jakąś funkcję przemysłową pełnią, a nie tylko urozmaicenie krajobrazu. Co ciekawe po powrocie kabak jako jedną z większych atrakcji wyjazdu wspominał “mostki nad rurą”. Nie wiem więc czy dzieci tak mają czy zboczenia są jednak dziedziczne ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oprócz rur w okolicach są też skały, sople i wodospady. Więc jak ktoś nie lubi wszelakich industriali to też ma gdzie skierować swój wzrok.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na niektóre skały trzeba wyleźć, aby móc podążać dalej krecikowymi bezdrożami.

Obrazek

Czy wspominałam, że wieje? Cały czas słychać takie donośne “Uuuuuuu” a dźwięk bardziej kojarzy się z rozszalałym morzem niż ruchami powietrza. Trochę zaczynamy się obawiać o losy naszego ogniska, np. w jaki sposób przywiążemy je do ziemi, aby nie wzięło przykładu z piorunów kulistych i nie postanowiło zaskoczyć wszystkich ciekawą trajektorią lotu...

Im wyżej tym śniegu przybywa. Ot uroki zimowych gór… Siedzisz w Oławie, już ci się wydaje, że wiosna przyszła, jedziesz gdziekolwiek - i zimny kubeł na głowę! Wiosny niet!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na początku dominują buczyny, później tereny przechodzą w coraz bardziej brzozowe. A może to inne drzewa przyoblekły się w odpowiednie do warunków szatki maskujące?

Obrazek

Aby nie chodzić z pustymi rękoma postanawiamy ponosić trochę gałęzi. Ponoć to dobrze wpływa dla zdrowia, kondycji i urody.

Obrazek

Obrazek

Klucząc stromymi zboczami docieramy w miejsce idealne. Wąska rozpadlina terenu wzmacniana betonem. Miejsce gdzie nawet najbardziej zaciekły wiatr nie dociera tak łatwo i nie ma szans nam podprowadzić ogniska!

Obrazek

Obrazek

Towarzyszy nam niesamowite zjawisko - nad nami huczą podmuchy wichury, czuby drzew kołyszą się jak wściekłe, coraz czarniejsze chmury popylają po niebie, od czasu do czasu sypiąc mixem deszczu, śniegu i gradu - a my siedzimy w miejscu cichym, zatulnym i ciepłym. Bo tak jak wiatr nie może tu wejsć, to ciepło ogniska również nie może znaleźć swojej drogi w kierunku przeciwnym.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obserwujemy więc piękno górskiego lasu targanego podmuchami, ale z pozycji widza. Nas to bezpośrednio nie dotyczy. My mamy swój świat. Świat ognia, betonu i smażonych kiełbasek. Smażymy również kabacze stopki, bo nowe, śliczne, czerwone butki okazały się cieknąć jak sito... Mamy fajny kilkusekundowy minifilmik jak owe stopki niesamowicie parują przy ogniu, ale za cholerę nie wiem jak go tutaj wstawić.

Obrazek

Obrazek

Nie mamy wyjścia musimy zjeść całą kiełbasę i oscypki, aby na powrocie móc zrobić kabakowi skarpety z foliotexu! :)

Rozmowy w rozpadlinie często schodzą na tematy zjawisk nadprzyrodzonych i fantastycznych postaci - jest nawet coś o tajemnych powiązaniach karkonoskiego Ducha Gór z Zębową Wróżką ;)

Obrazek

Kolejnego dnia ponownie ulegam urokowi miejscowej stacyjki i znów muszę ją obfotografować.

Obrazek

Obrazek

Na zdjęciu widzimy typowe wyposażenie górskiego turysty. Niektórzy lubią paradować po Krupówkach z rakami i czekanami, inni wolą wycieczkowy szpan z innymi narzędziami ;)

Obrazek

Przy stacji. Nie wiem czy młyńskie koła czy te ze wspominanej wcześniej papierni?

Obrazek

A do domu docieramy z opóźnieniem chyba 3 godzinnym. Wiatry nie mogąc nam zgasić ogniska i zepsuć wieczornej imprezy - postanowiły odreagować gdzie indziej i zerwały kolejową trakcję na drodze do Szklarskiej. Malownicze skubańce, ale szkudne straszliwie!
Naj
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 24828
Rejestracja: czwartek 20 mar 2008, 20:08
Lokalizacja: PL

Re: Z wichurą za pan brat - czyli skały, rury i grabie (2022)

Post autor: Naj »

:ok:
Naj
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 24828
Rejestracja: czwartek 20 mar 2008, 20:08
Lokalizacja: PL

Re: Z wichurą za pan brat - czyli skały, rury i grabie (2022)

Post autor: Naj »

Kabakowi trafiła się wspaniała Mama...
A Mamie wspaniały Kabak...
(no i Ten pozostający w cieniu... :wink: )
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: Z wichurą za pan brat - czyli skały, rury i grabie (2022)

Post autor: buba »

Naj pisze: niedziela 06 lut 2022, 13:20 Kabakowi trafiła się wspaniała Mama...
A Mamie wspaniały Kabak...
(no i Ten pozostający w cieniu... :wink: )
:D :D :D
ODPOWIEDZ