Atak w Zawierciu
Moderator: Moderatorzy
Pewnie piwo z któregoś zawierciańskiego browaru ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
No, z dzikami to jest coraz większy problem w miastach.
Poszukują pożywienia, więc migrują i idą tam, gdzie mogą coś poszukać do żarcia.
A dziki jest łatwo przyzwyczaić, jak się je dokarmia i one będą przychodziły.
Tych dzików w całej Polsce jest naprawdę aż tak dużo, że musi być więcej odstrzałów?
Poszukują pożywienia, więc migrują i idą tam, gdzie mogą coś poszukać do żarcia.
A dziki jest łatwo przyzwyczaić, jak się je dokarmia i one będą przychodziły.
Tych dzików w całej Polsce jest naprawdę aż tak dużo, że musi być więcej odstrzałów?
Lasy to piekna sprawa. Chrońmy lasy i przyrodę, jak tylko możemy.
I wszystkie na smalec ... Właśnie utopiłem kilka słoiczków jeszcze w starym roku ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Jak się okaże, że są do niczego, to i owszem ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Kondi pisze:No, z dzikami to jest coraz większy problem w miastach.
Poszukują pożywienia, więc migrują i idą tam, gdzie mogą coś poszukać do żarcia.
A dziki jest łatwo przyzwyczaić, jak się je dokarmia i one będą przychodziły.
Tych dzików w całej Polsce jest naprawdę aż tak dużo, że musi być więcej odstrzałów?
Czy rzeczywiscie z dzikami jest coraz wiekszy problem w miastach ?..... Czy stanowia one tam wiekszy problem niz gdzie indziej ?...
Logicznie rzecz biorac to wcale nie jest problem. I na pewno nie "wiekszy problem"
- W miastach nie uprawia sie ani kukrydzy ani kartofli. Ani nie wypasa sie krow na trawnikach.
Miejski dzik nie konkuruje wiec z ludzimi o biomase - ani bezposrednio ani posrednio. Nie generuje strat materialnych z powodu korzystania przez te zwierzeta z biomasy. Zerowanie tych wszystkozernych zwierzat na trawnikach moze obnizac wartosc estetyczna przestrzeni zdefiniowanych jako "trawniki", lecz jest to wylacznie kwestia gustu. Zbuchtowany trawnik wyglada tak jak wyglada. W Pismie Swietym nie jest napisane ze musi byc idealnie plaski i gladki.
- odpada zagrozenie epidemiologiczne jako nosiciela i wektor patogenow - w miescie nie hoduje sie swin domowych tylko zjada.
- poziom ryzyka dla ludzi ze strony niektorych z tych zwierzat jest taki sam jak na wsi.
- wypadkowosc to forma regulacji i naturalnego "oporu srodowiska"...
Itd..itd...
Nie ma podstaw do twierdzenia, ze dzik, wilk, czy niedzwiedz albo kleszcz sa "wiekszymi problemami" w miastach....Moze wzrastac skala konfliktu ale tak naprawde dzik czy kleszcz jest takim samym "problemem" w miescie jak w Parku Narodowym. Tylko mniejszym.
Buk, Humor, Dziczyzna
for ever
for ever
Wraz z typową zabudową zagrodową...Capricorn pisze:Wioska
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Nawet gdybys rzucil fotki kartofliska na Placu Defilad w warsiawce to i tak nie zmieniloby faktu traktowania tego kartofliska jako przestrzeni, czesci krajobrazu , ktora w polskim prawie ma szczegolny status - " Teren administracyjny miasta". Gdzie nie jest a priori przewidziane zarzadzanie populacjami ani kopytnych - ani innych majace na celu uwzglednienie interesow gospodarki kartoflami czy tarcica. Najwyzej w drodze wyjatku. Nawet gdyby zwierzatka wpierdolily wszystkie kartofle na Placu Defilad nie ma podstaw do jakichkolwiek pretensji pod adresem tych zwierzatek. Robienia im krzywdy, albo - co gorsza przesiedlania....Bo istnieja rozwiazania alternatywne w postaci rekompensaty wszystkich szkod, jakie wyrzadzaja te zwierzatka......Z tego wzgledu kazda decyzja dot. redukcji kopytnych czy innych na terenach miast powinna byc skarzona - oczywiscie nie przez PZL, ktory wlasciwie juz zdechl, ale przez inne NGOsy. Az do skutku. Ament.
Buk, Humor, Dziczyzna
for ever
for ever
Błąd w założeniu. Warsiawka to celowa wrzutka specjalnie dla Naja. U nich na wiosce mają jakieś wielkomiejskie zapędy. Natomiast na mojej wiosce mam kartofliska i owszem, u sąsiada są kukurydze, a zarządzanie populacjami kopytnych i czarnych to dość poważny problem. Aglomeracja może i niewielka w porównaniu z wioseczką Naja - raptem 2,5 miliona w sumie. Polowania i owszem odbywają się. Tylko dlatego, że myśliwi poszli wreszcie po rozum do głowy i nie podają literalnie punktu zbiórki tylko obwód, w którym będą polować. No i teraz bawią się w kotka i myszkę, gdzie myszkami są polujący myśliwi, a kotkami pedałowi pseudoeko, którzy z pianą na brodzie i kierownicy buszują po lasach w celu wytropienia myszek z karabinami. Ku ich rozpaczy zanim dopedałują na miejsce, myśliwi już jadą w kolejne miejsce. Ot taka radosna twórczość przez duże tfu. Nie chce mi się iść do kancelarii, co by sprawdzić ile to czarnej po "moim" kole pomykać raczy, a ile płowej, ale wiele się nie pomylę jeśli palnę, że u mnie będzie czarnej i burej łącznie pewnie z pińcet. Wszystko w obrębie obrzeży centrum i południowej części miasta.DAKa pisze:Gdzie nie jest a priori przewidziane zarzadzanie populacjami ani kopytnych - ani innych majace na celu uwzglednienie interesow gospodarki kartoflami czy tarcica.
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin