Zagonić, zagryźć, zjeść.
Moderator: Moderatorzy
- Kasia
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3830
- Rejestracja: piątek 27 maja 2005, 00:00
- Lokalizacja: z dziupli
- Kontakt:
Jeżeli właściciel płaci podatek, pies jest zarejestrowany i w razie np.znalezienia pieska z numerkim przy obróżce można łatwo zlokalizować jego pana. Mój ma dodatkowo specjalny identyfikatorek z numerem mojego telefonu, imieniem i nazwiskiem właściciela i swoim imieniem. Podczas rozmowy z kierownikiem jednego ze schronisk, usłyszałam,że często trafiają do nich psy myśliwskie, które gubią się w lesie podczas polowań. Są szybko identyfikowane i oddawane właścicielom jeśli mają znaczek, jak nie, to czekają... . Teraz w schronisku jest spaniel (taki jak Korek!) i już długo czeka na swojego pana, a gdyby miał numerek, tatuaż albo chipa....
ile kosztuje odbiór?Kasia pisze:Podczas rozmowy z kierownikiem jednego ze schronisk, usłyszałam,że często trafiają do nich psy myśliwskie, które gubią się w lesie podczas polowań. Są szybko identyfikowane i oddawane właścicielom jeśli mają znaczek, jak nie, to czekają...
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
opowiem Wam pewną historię z życia wziętą.
swego czasu siedziałem pod drzewem, zaraz po brzasku i coś pichciłem( było to kawałek od najbliższych chałup ). no i słyszę tętent racic, parę metrów odemnie przegalopowała sarna, chwilę po niej jeden wilczur, potem drugi i trzeci, a za jakąś minutę facet w filcakach. no i słyszę wycie psów , trochę szaszoru i cisza. powiem wam szczerze , że widząc pasję z jaką pędziły te psy , przez chwilę sam poczułem się jak zwierzyna łowna i kto wie gdyby nie za sarną , może te psy popędziłyby za mną. kiedy indziej przez pół dnia byłem śledzony przez kilka zdziczałych psów i znowu miałem pietra bo poczułem się jak zając pod miedzą. chciałbym aby choć raz każdy z myśliwych ( nie mówiąc o kłusownikach ) przeżył to uczucie.
swego czasu siedziałem pod drzewem, zaraz po brzasku i coś pichciłem( było to kawałek od najbliższych chałup ). no i słyszę tętent racic, parę metrów odemnie przegalopowała sarna, chwilę po niej jeden wilczur, potem drugi i trzeci, a za jakąś minutę facet w filcakach. no i słyszę wycie psów , trochę szaszoru i cisza. powiem wam szczerze , że widząc pasję z jaką pędziły te psy , przez chwilę sam poczułem się jak zwierzyna łowna i kto wie gdyby nie za sarną , może te psy popędziłyby za mną. kiedy indziej przez pół dnia byłem śledzony przez kilka zdziczałych psów i znowu miałem pietra bo poczułem się jak zając pod miedzą. chciałbym aby choć raz każdy z myśliwych ( nie mówiąc o kłusownikach ) przeżył to uczucie.
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Dziennik Leśny