Wiatr ze wschodu
Moderator: Moderatorzy
Cha... Działo się to w faktycznie Dolinie Śmierci.
Sławek wzbudzał wyłącznie pozytywne emocje. Może kocurek to czuł?
Tę "dolinę" przecina M32, droga międzynarodowa tylko z nazwy. Jeszcze trzy lata temu jedyna możliwa pomoc w razie awarii, mogła nadejść tylko z powietrza.
Mało kto tą zniszczoną drogą jeździł. Tylko zdeterminowani lokalesi. W trakcie opadów była praktycznie przejezdna tylko dla aut 4x4 ale i tak lepka glina zalepiała bieżnik odbierając trakcję. Mało kto ryzkował potencjalną zabawę na odcinku ponad 300km.
Latem temperatury dochodzące do 50st w plusie, zimą -30st w standardzie zniechęcały "przejezdnych".
Pierwszy raz przeklnąłem tę drogę w 2007-ym, ale ma cholera w sobie jakąś magię. W 2008-ym znów zdecydowałem się nią jechać i znów ją przeklnąłem.
W tym roku zdecydowałem się nią... wracać! Dla przyczepki, to była kolejna masakra ale... juz tylko na 75km... Mit odchodzi do lamusa.
W przyszłym roku będa tą drogą pomykać TiR-y bez przeszkód i cała reszta zwiedzaczy... bez wiedzy o byłych atrakcjach.
W niepamięć pójdzie kolejna ze słynnych azjatyckich dróg, tak jak dzisiaj słynny onegdaj Syberyjski Trakt, czy magiczna Trasa Kołymska. Tylko tej ostatniej nie miałem okazji przejechać w całości. Ale akurat ona, zastąpiona dzisiaj alternatywnym bitym traktem, stanowić będzie z czasem coraz większe wyzwanie dla prawdziwych pionierów, popadając w ruinę.
Sławek wzbudzał wyłącznie pozytywne emocje. Może kocurek to czuł?
Tę "dolinę" przecina M32, droga międzynarodowa tylko z nazwy. Jeszcze trzy lata temu jedyna możliwa pomoc w razie awarii, mogła nadejść tylko z powietrza.
Mało kto tą zniszczoną drogą jeździł. Tylko zdeterminowani lokalesi. W trakcie opadów była praktycznie przejezdna tylko dla aut 4x4 ale i tak lepka glina zalepiała bieżnik odbierając trakcję. Mało kto ryzkował potencjalną zabawę na odcinku ponad 300km.
Latem temperatury dochodzące do 50st w plusie, zimą -30st w standardzie zniechęcały "przejezdnych".
Pierwszy raz przeklnąłem tę drogę w 2007-ym, ale ma cholera w sobie jakąś magię. W 2008-ym znów zdecydowałem się nią jechać i znów ją przeklnąłem.
W tym roku zdecydowałem się nią... wracać! Dla przyczepki, to była kolejna masakra ale... juz tylko na 75km... Mit odchodzi do lamusa.
W przyszłym roku będa tą drogą pomykać TiR-y bez przeszkód i cała reszta zwiedzaczy... bez wiedzy o byłych atrakcjach.
W niepamięć pójdzie kolejna ze słynnych azjatyckich dróg, tak jak dzisiaj słynny onegdaj Syberyjski Trakt, czy magiczna Trasa Kołymska. Tylko tej ostatniej nie miałem okazji przejechać w całości. Ale akurat ona, zastąpiona dzisiaj alternatywnym bitym traktem, stanowić będzie z czasem coraz większe wyzwanie dla prawdziwych pionierów, popadając w ruinę.
Na jednej z przełęczy (już w drodze powrotnej, 4257m) wychodzi na mnie karawana Brytoli z pełną obsługą lokalesów w maks wypasie.
A ja sobie siedzę na krzesełku przed namiotem i gram na gitarze, brudny jak nieboskie, w pofastrygowanych dżinsach. Na ruskim prymusie dymi czaj...
Zobaczyć ich miny, bezcenne...
No i mi właśnie niemiecki drug film z Wachanu podesłał...
A ja sobie siedzę na krzesełku przed namiotem i gram na gitarze, brudny jak nieboskie, w pofastrygowanych dżinsach. Na ruskim prymusie dymi czaj...
Zobaczyć ich miny, bezcenne...
No i mi właśnie niemiecki drug film z Wachanu podesłał...
Chyba Cie do lokalesów zaliczyliElwood pisze:No i mi właśnie niemiecki drug film z Wachanu podesłał...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
2 babki i 6-ciu facetów. Ich karawana była zdecydowanie większa od naszej (znaczy ekipy afgan2010, czyli 13-stu osób). Zwróćcie uwagę na ten pionowy namiocik w ostatnich kadrach, to po prostu kibelek!!!!
Ta szczuplejsza, co proponowała mi batony, była we mnie wpatrzona tak, jak ja w jej... batony...
Obie z tą grubszą, potem co rusz się zatrzymywaly i odprowadzały mnie wzrokiem, aż w końcu nikneły za wzniesieniem, machając do mnie na koniec, na pożegnanie. Odwzajemniłem najromatyczniej, jak mogłem...
Czułem się przez chwilę faktycznie, jak bard na tej przełęczy. Bard z innego świata. Bard z kosmosu...
Zagrałem im na koniec (tym babkom)
...bo se akurat przypomniałem kawałek.
Ich wzrok był bardzo powłóczysty... ))))) Czerwone Gitary Rullez! "Daj dłoń, przytul się..."
Nieskromnie pomyślałem wtedy:
- Kur.wa! I nikt tego nie obejrzy...
Ta szczuplejsza, co proponowała mi batony, była we mnie wpatrzona tak, jak ja w jej... batony...
Obie z tą grubszą, potem co rusz się zatrzymywaly i odprowadzały mnie wzrokiem, aż w końcu nikneły za wzniesieniem, machając do mnie na koniec, na pożegnanie. Odwzajemniłem najromatyczniej, jak mogłem...
Czułem się przez chwilę faktycznie, jak bard na tej przełęczy. Bard z innego świata. Bard z kosmosu...
Zagrałem im na koniec (tym babkom)
...bo se akurat przypomniałem kawałek.
Ich wzrok był bardzo powłóczysty... ))))) Czerwone Gitary Rullez! "Daj dłoń, przytul się..."
Nieskromnie pomyślałem wtedy:
- Kur.wa! I nikt tego nie obejrzy...
Uważaj o czym marzysz, bo najwyraźniej się spełniaElwood pisze:Nieskromnie pomyślałem wtedy:
- Kur.wa! I nikt tego nie obejrzy...
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Zul, to "ręczne" ładowarki do baterii. Jak w walce o ogień. By zapłonął, trza się nieźle nakręcić.
Agnicha,
marzę teraz o:
- pakistańskim Hindukuszu (uzupełnienie afgańskiego) i Karakorum (byłem już onegaj pod Nanga Parbat),
- spłynięciu Amazonką i coś jeszcze, albo odwrotnie,
- i zwykłej "popierdule: Gdańsk - Magadan - Anchorage (masakryczna logistyka), potem "moja akcja", czyli nie nazwałbym tego popierdułą.
No i coś z tą Afryką zrobiłbym na koniec, bo jest tam sporo dziewictwa jeszcze.
Piszę to z nadzieją, w kontekście Twojego... przypuszczenia...
Agnicha,
marzę teraz o:
- pakistańskim Hindukuszu (uzupełnienie afgańskiego) i Karakorum (byłem już onegaj pod Nanga Parbat),
- spłynięciu Amazonką i coś jeszcze, albo odwrotnie,
- i zwykłej "popierdule: Gdańsk - Magadan - Anchorage (masakryczna logistyka), potem "moja akcja", czyli nie nazwałbym tego popierdułą.
No i coś z tą Afryką zrobiłbym na koniec, bo jest tam sporo dziewictwa jeszcze.
Piszę to z nadzieją, w kontekście Twojego... przypuszczenia...
To wiesz co? To w świetle zbliżających się Świąt ja już Ci życzę, żeby Twoje marzenia się spełniały nadal! Bo są piękne A my będziemy mieli potem co czytać i co oglądaćElwood pisze:marzę teraz o:
- pakistańskim Hindukuszu (uzupełnienie afgańskiego) i Karakorum (byłem już onegaj pod Nanga Parbat),
- spłynięciu Amazonką i coś jeszcze, albo odwrotnie,
- i zwykłej "popierdule: Gdańsk - Magadan - Anchorage (masakryczna logistyka), potem "moja akcja", czyli nie nazwałbym tego popierdułą.
No i coś z tą Afryką zrobiłbym na koniec, bo jest tam sporo dziewictwa jeszcze.
Piszę to z nadzieją, w kontekście Twojego... przypuszczenia...
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Elwood, a czy Ty przypadkiem nie wspominałeś, że koniec z wyrypami?
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Nie da się ukryć, sam bym tak się kiedyś chciał wybrać, ale nikt ze znajomych, czemuś nie podziela moich marzeń. Ba nawet na wycieczkę pociągiem nad Bajkał nie mogę chętnych znaleźć.niziołek pisze:piękną ma pasję.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Może bym się wybrał, ale ciągle urlopu mi brak i w tym największy jest problem.Hej!Sten pisze:Nie da się ukryć, sam bym tak się kiedyś chciał wybrać, ale nikt ze znajomych, czemuś nie podziela moich marzeń. Ba nawet na wycieczkę pociągiem nad Bajkał nie mogę chętnych znaleźć.niziołek pisze:piękną ma pasję.
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
Jakbym słyszał wszystkich tych, którym to proponowałem. Część jeszcze coś tam o wątrobie wspomina.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Zdecydowanie, aczkolwiek marzyć... ludzka rzeczSten pisze:Elwood, a czy Ty przypadkiem nie wspominałeś, że koniec z wyrypami?
Dzisiaj oddaję przywództwo w temacie mojej małżonce, a ona nie podziela moich pasji (dalekich "wyryp").
Ten Bajkał nie taki straszny, obecnie już mocno skomercjalizowany, co sprzyja klasycznej turystyce, ale mnie osobiście odpycha. Łatwiej sie dostać gdziekolwiek, powstają bazy turystyczne, lokalesi inwestują w turystykę.
Sten, jestes pewien, że potrzebujesz towarzystwa?
Info dla tych, co się wymawiają brakiem czasu.
Dojazd do Irkucka Transsibem. Na miejscu tydzień szwendania po okolicy. Powrót samolotem do Moskwy (zdązy się jeszcze Kreml zaliczyć) i dalej koleją do Polski.
Wyjazd w piątek po robocie powrót w niedzielę, na koniec drugiego tygodnia.
Klasyczny urlop!
Bilety i rezerwacje lotów przez internet. Wiza pobytowa przez jedno wielu biur pośredniczących w załatwianiu wiz. Ostatecznie przez wybrane biuro/a można załatwić wszystko, tylko dwa razy wychodząc na pocztę (nadanie i odbiór paszportów i innych dokumentów podróży).
NOŁ PROBLEM BOY`S
Zabrzmiało wielce obiecująco. Będę musiał poważnie rozważyć wariant pociągowo - samolotowy. Nie wiem czemu, ale zawsze chciałem być nad Bajkałem, to jeszcze z dzieciństwa mi zostało, pewnie po lekturze jakiejś książeczki.Elwood pisze:NOŁ PROBLEM BOY`S
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa