Historia "Żołnierzy Wyklętych''
Moderator: Moderatorzy
Historia "Żołnierzy Wyklętych''
12 marca minęła setna rocznica urodzin mjr Zygmunta Szendzielarza znanego pod pseudonimem Łupaszka. Władze komunistyczne w perfidny sposób przez cały czas opluwały i zohydzały postać tego wybitnego Polaka patrioty, żołnierza, dla którego walka z obcym najeźdźcą była świętym obowiązkiem. Los sprawił, że drogi życiowe tego bohaterskiego żołnierza i mojego św. pamięci ojca zeszły się na przełomie 45 /46 roku na terenie Puszczy Boreckiej. O fakcie tym opowiedział mi ojciec krótko przed swoją śmiercią. Pojechaliśmy wówczas razem do miejscowości Orłowo na obrzeżach Puszczy Boreckiej. Pomiędzy lasem a wioską na pagórkowatym pastwisku usłyszałem wspomnienia sprzed wielu lat- historię spotkań z żołnierzami Majora na puszczańskich drogach. Około połowy stycznia 46 roku oddział NKWD wspierany przez miejscowe siły UB zaskoczył stacjonujący na kwaterze w Orłowie odział majora Łupaszki. Sowieckie pojazdy pancerne trafiły na przygotowujących śniadanie w kuchni polowej żołnierzy. W czasie wymiany ognia zniszczono samochód pancerny sowietów, niestety zginęli również wszyscy pełniący dyżur. Po jakimś czasie Ojciec odnalazł zbezczeszczone zwłoki żołnierzy i pochował ich na niewielkim pagórku obok niemieckiego cmentarzyka w miejscowości Gajrowskie. Okoliczni mieszkańcy ukradkiem w dniu święta zmarłych zapalali tam znicze. Dopiero po roku 90 postawiono tam krzyż oraz pomnik i nagrobki. Z innych miejsc pochówku ekshumowano szczątki pomordowanych i pochowano ponownie obok poległych kolegów. Jeżeli ktoś z forumowiczów zna jakieś fakty z okresu walk oddziału Majora Łupaszki po wycofaniu się z terenu Wileńszczyzny bardzo prosił bym o zamieszczanie ich na forum. Spróbujmy odtworzyć dzieje walki o wolną Polskę oddziału „żołnierzy wyklętych” i ich wspaniałego dowódcy majora Zygmunta Szendzielarza-Łupaszki. Załączam tekst kazania podczas mszy za Jego duszę.
Zajęcie Polski przez Armię Czerwoną i włączenie połowy jej terytorium do ZSRR sprawiło, że z końcem II wojny światowej na początku maja 1945 roku, dziesiątki tysięcy żołnierzy nie złożyło broni, zeszli do podziemia. Gotowi byli walczyć o odzyskanie wolności i ziemi, czyli tego, jak śpiewali: „co nam obca przemoc wzięła.” Wielcy duchem straceńcy i szaleńcy Boży, żołnierze wyklęci, którzy umiłowali wolność Ojczyzny i własny honor bardziej niż życie.
Za jednego z nich chcemy się dzisiaj pomodlić, ponieważ w tych dniach, a dokładnie w najbliższy piątek przypada setna rocznica Jego urodzin..
Major Zygmunt Szendzielarz był przedwojennym oficerem wojska polskiego i jako oficer kawalerii najpierw brał udział w kampanii wrześniowej. Później pod pseudonimem Łupaszka stał się najsłynniejszym chyba polskim dowódcą partyzanckim w czasie II wojny światowej. Lecz nie pisano o nim później książek, ani nie kręcono filmów jak o majorze Hubalu, czy majorze Sucharskim, wręcz odwrotnie robiono wszystko, aby jego imię wymazać z historii i ludzkiej pamięci.
Przez komunistycznych propagandzistów Łupaszka opisywany był jako „krwawy herszt wileńskich bandytów”, „imperialistyczny szpieg anglosaski”, a także jako łysy pokurcz z krzywymi nogami. W rzeczywistości był wysokim, ciemnym blondynem o energicznych ruchach i żołnierskiej postawie.
A wszystko stało się wtedy tak:
8 lutego 1951 roku z tej samej zbiorczej celi osławionego najgorszą sławą więzienia mokotowskiego w Warszawie wyprowadzono na śmierć czterech oficerów Wileńskiego Okręgu Armii Krajowej: ppłk. Antoniego Olechnowicza o ps. Podhorecki, kpt. Henryka Borowskiego ps. Trzmiel, por. Lucjana Minkiewicza ps. Wiktor – wieczny im pokój .
Kiedy przyszli po majora Łupaszkę, ten – według wspomnień współwięźnia Mieczysława Chojnackiego – wezwany, podszedł spokojnie do drzwi, bo uważał, że jest to nieuniknione i musi się stać, zatrzymał się na chwilę, odwracając się bokiem do pozostających w celi. Wypowiedział i pożegnał się słowami: „z Bogiem, panowie !” Wszyscy odpowiedzieli Mu: „z Bogiem !.”
Skazany prowadzony był przez dziedziniec wieczorem, w porze wieczornego apelu wszystkich więźniów. Miał związane do tyłu ręce, dwóch strażników prowadziło go, podtrzymując za ramiona. Trzeci strażnik szedł tuż za nimi. Gdy weszli do kolejnego więziennego budynku, pomiędzy magazynem a więzienną łaźnią idący z tyłu strażnik strzelił mu w głowę.
Straconych pochowano w bezimiennych grobach, do dzisiaj nie wiadomo gdzie.
Po egzekucji Łupaszki dano sygnał zakończenia apelu. Wtedy spośród więźniów padła komenda: baczność!, a po jakiejś chwili: spocznij! To była niezwykła scena w miejscu gdzie komuniści starali się swe ofiary upodlić i zdegradować psychicznie. A oni zachowali żołnierską dyscyplinę, tożsamość i honor. Legendy i marzeń o wolnej Polsce nie udało się zabić. Wieczna chwała bohaterom, wieczna chwała męczennikom za najświętszą sprawę.
Teraz już tylko złóżmy za Niego tę naszą wieczorną Najświętszą Ofiarę…
Za jednego z nich chcemy się dzisiaj pomodlić, ponieważ w tych dniach, a dokładnie w najbliższy piątek przypada setna rocznica Jego urodzin..
Major Zygmunt Szendzielarz był przedwojennym oficerem wojska polskiego i jako oficer kawalerii najpierw brał udział w kampanii wrześniowej. Później pod pseudonimem Łupaszka stał się najsłynniejszym chyba polskim dowódcą partyzanckim w czasie II wojny światowej. Lecz nie pisano o nim później książek, ani nie kręcono filmów jak o majorze Hubalu, czy majorze Sucharskim, wręcz odwrotnie robiono wszystko, aby jego imię wymazać z historii i ludzkiej pamięci.
Przez komunistycznych propagandzistów Łupaszka opisywany był jako „krwawy herszt wileńskich bandytów”, „imperialistyczny szpieg anglosaski”, a także jako łysy pokurcz z krzywymi nogami. W rzeczywistości był wysokim, ciemnym blondynem o energicznych ruchach i żołnierskiej postawie.
A wszystko stało się wtedy tak:
8 lutego 1951 roku z tej samej zbiorczej celi osławionego najgorszą sławą więzienia mokotowskiego w Warszawie wyprowadzono na śmierć czterech oficerów Wileńskiego Okręgu Armii Krajowej: ppłk. Antoniego Olechnowicza o ps. Podhorecki, kpt. Henryka Borowskiego ps. Trzmiel, por. Lucjana Minkiewicza ps. Wiktor – wieczny im pokój .
Kiedy przyszli po majora Łupaszkę, ten – według wspomnień współwięźnia Mieczysława Chojnackiego – wezwany, podszedł spokojnie do drzwi, bo uważał, że jest to nieuniknione i musi się stać, zatrzymał się na chwilę, odwracając się bokiem do pozostających w celi. Wypowiedział i pożegnał się słowami: „z Bogiem, panowie !” Wszyscy odpowiedzieli Mu: „z Bogiem !.”
Skazany prowadzony był przez dziedziniec wieczorem, w porze wieczornego apelu wszystkich więźniów. Miał związane do tyłu ręce, dwóch strażników prowadziło go, podtrzymując za ramiona. Trzeci strażnik szedł tuż za nimi. Gdy weszli do kolejnego więziennego budynku, pomiędzy magazynem a więzienną łaźnią idący z tyłu strażnik strzelił mu w głowę.
Straconych pochowano w bezimiennych grobach, do dzisiaj nie wiadomo gdzie.
Po egzekucji Łupaszki dano sygnał zakończenia apelu. Wtedy spośród więźniów padła komenda: baczność!, a po jakiejś chwili: spocznij! To była niezwykła scena w miejscu gdzie komuniści starali się swe ofiary upodlić i zdegradować psychicznie. A oni zachowali żołnierską dyscyplinę, tożsamość i honor. Legendy i marzeń o wolnej Polsce nie udało się zabić. Wieczna chwała bohaterom, wieczna chwała męczennikom za najświętszą sprawę.
Teraz już tylko złóżmy za Niego tę naszą wieczorną Najświętszą Ofiarę…
Pozdrawiam,
SZELINIAK
SZELINIAK
To jeszcze w tym samym temacie, klasyka, czyli "Wilki" (Herbert/Gintrowski):
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Jak już jesteśmy w temacie muzycznym Żołnierzy Wyklętych, to nie sposób wspomnieć o ostatniej płycie Zespołu "De Press" - pt: "Myśmy Rebelianci".
źródło: http://historycy.pl/index.php?option=co ... &Itemid=74"Myśmy rebelianci" zespołu De Press to nowa aranżacja hymnu oddziału ppor. Czesława Zajączkowskiego "Ragner" walczącego na Nowogródczyźnie z Niemcami i Sowietami (do 1944 r.). Utwór ten promuje najnowszą płytę Muzeum Powstania Warszawskiego "Myśmy rebelianci. Piosenki Żołnierzy Wyklętych", na którą składają się piosenki oddziałów partyzanckich walczących o niepodległość Polski w latach 1944-1953.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Sabaton to już klasyka choć trochę inny wątek, ale tematyka zbliżona.
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
"Żołnierze Wyklęci" w IPN
Małe odświeżenie tematu, za przk.pl. ZAPROSZENIE
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
Szeliniaku, wejdź na stronę IPN, tam można znaleźć wiele ciekawych pozycji książkowych i jak mi się zdaje, pewnie wydane będą kolejne.
Wiele można też znaleźć w pozycjach opisujących poszczególne PUBP.
Wiele można też znaleźć w pozycjach opisujących poszczególne PUBP.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Proszę uprzejmie Jak będę tam szukał moich tematów, to nie omieszkam i o żołnierzach wyklętych pamiętać. Jak coś trafię, to tu wrzucę - oczywiście.szeliniak pisze:Dzięki wielkie Stenie.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
http://podziemiezbrojne.blox.pl/2011/02 ... etych.html
na swoim terenie mam klika bezimiennych grobów, wreszcie "Oni" będą mieli swój, wyjątkowy dzień. Ja akurat mam sytuację nie skomplikowaną, wszyscy w jednym grobie, w jeden dzień pili bimber z "wyzwolicielami" na drugi ich chowali.
na swoim terenie mam klika bezimiennych grobów, wreszcie "Oni" będą mieli swój, wyjątkowy dzień. Ja akurat mam sytuację nie skomplikowaną, wszyscy w jednym grobie, w jeden dzień pili bimber z "wyzwolicielami" na drugi ich chowali.
Szeliniaku polecam książkę prof.Strzembosza"Saga o Łupaszce".Własnie po opisanym w niej ppłk.Jerzym Dąbrowskim major Szendzielarz przyjął pseudonim" Łupaszka".Dąbrowski był dowódcą "Hubala".Do czerwca 1940 r.walczył w Puszczy Augustowskiej,aresztowany przez NKWD został zamordowany w Mińsku w 1941r.Jak pisałem niespecjalnej był urody,toteż pseudonim miał od wyłupiastych oczu(Łupaszka,Wyłupek).To się zgadza jutro tj.01 03 mamy długo oczekiwane święto WYKLĘTYCH.
Nie wszystkie. Rzeczpospolita przygotowała dość obszerny materiał:Brok223 pisze:wszystkie media milczą póki co.
http://www.rp.pl/artykul/2,619583_----- ... -----.html
Mnie szczególnie zaciekawił ten fragment:
"W Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w kilku miastach m.in. w Warszawie, Poznaniu, Lublinie i Krakowie odbędą się pokazy roboczej wersji filmu "Historia Roja" Jerzego Zalewskiego. Opowiada on o losach Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. Rój i jego towarzyszy broni, którzy aż do 1951 r. walczyli z NKWD i komunistami na Mazowszu."
gdyż dopiero niedawno się dowiedziałem, że u "Roja" walczyło dwóch stryjów mojej Teściowej, braci Miączyńskich, z których podobno jeden zginął w walce, a drugi został zakatowany na Rakowieckiej.
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")