Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej
Moderator: Moderatorzy
Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej
Chciałbym zaczerpnąć trochę informacji na temat BULiGL. Otóż wiele wiadomo nawet tu na forum na temat LP, a mało informacji można zasięgnąć na temat "bulu", na studiach styczność z informacjami dotyczącymi tego "przedsiębiorstwa" można się dowiedzieć dopiero na urządzaniu lasu. Trochę mam informacji, ale to są cząstkowe i zasłyszane.W takim razie chciałbym zasięgnąć informacji od osób związanych z tym przedsiębiorstwem, pracujących lub nie na takie tematy:
1)Jak wygląda kwestia zatrudnienia się tam Czy wystarczy skończyć tylko wydział leśny
2)Jak wygląda staż tam Jak długo trwa Czy jest możliwość zatrudnienia po stażu
3)Jak wyglądają tam awanse i jakie są stopnie w szczeblach kariery
4)Jak się kształtują orientacyjnie pensje w porównaniu z LP
5)Czy praca tam głównie polega na delegacjach
6)Jaka jest orientacyjna liczba pracowników tam Czy są potrzeby kadrowe
7)Czy praca jest interesująca W porównaniu z LP.
Na obecną chwilę nie mam więcej pytań. Nasuną mi się w trakcie.
1)Jak wygląda kwestia zatrudnienia się tam Czy wystarczy skończyć tylko wydział leśny
2)Jak wygląda staż tam Jak długo trwa Czy jest możliwość zatrudnienia po stażu
3)Jak wyglądają tam awanse i jakie są stopnie w szczeblach kariery
4)Jak się kształtują orientacyjnie pensje w porównaniu z LP
5)Czy praca tam głównie polega na delegacjach
6)Jaka jest orientacyjna liczba pracowników tam Czy są potrzeby kadrowe
7)Czy praca jest interesująca W porównaniu z LP.
Na obecną chwilę nie mam więcej pytań. Nasuną mi się w trakcie.
Re: Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej
Ad. 1 Wystarczy skończyć wydział leśny. Absolwent tego wydziału to idealny kandydat do urządzania.maverick pisze: 1)Jak wygląda kwestia zatrudnienia się tam Czy wystarczy skończyć tylko wydział leśny
2)Jak wygląda staż tam Jak długo trwa Czy jest możliwość zatrudnienia po stażu
3)Jak wyglądają tam awanse i jakie są stopnie w szczeblach kariery
4)Jak się kształtują orientacyjnie pensje w porównaniu z LP
5)Czy praca tam głównie polega na delegacjach
6)Jaka jest orientacyjna liczba pracowników tam Czy są potrzeby kadrowe
7)Czy praca jest interesująca W porównaniu z LP.
Ad. 2 BUL-e podlegają ministrowi skarbu, nie ma tam tego samego stażu, co w LP. Tak praktycznie: staż trwa tak długo, abyś nauczył się samodzielnie taksować, zwykle ze 2-3 miesiące, czasem od razu pracujesz, bez stażu. Możliwość zatrudnienia jest, jeżeli przyjmują na staż, to raczej znaczy, że taki oddział poszukuje ludzi.
Ad. 3 Możesz awansować od asystenta taksatora do dyrektora, ale na awanse się nie patrz, bo zarobki zależą od wydajności pracy. (W większości oddziałów panuje system akordowy: dostajesz tyle pieniędzy, ile pracy wykonasz)
Ad. 4 Tylko trochę mniej, niż w LP z zastrzeżeniem jak w odpowiedzi 3)
Ad. 5 Tak, przynajmniej pół roku w delegacji.
Ad. 6 Nie wiem, potrzeby w niektórych biurach są.
Ad. 7 Ma swoje wady i zalety. Nie umiem porównać z LP.
- Cephalanthera
- podleśniczy
- Posty: 326
- Rejestracja: wtorek 25 paź 2005, 11:02
- Lokalizacja: z lasu i gór
to zależy - zazwyczaj pracownicy terenowi - taksatorzy poza sezonem pracują sobie w domu i przyejżdżają do biura po nową robotę i zdać to co zrobione. Jest to wygodny układ.maverick pisze:Poza delegacjami pracuje sie w siedzibach tam gdzie są oddziały w miastach
Poza tym nie zawsze pracuje się w delagacji. taksatorzy owszem, ale teraz nawet w Bul-u specjalizacja na tyle sie posunęła, że część pracowników to kameraliści, większość czasu spędzający w biurze za komputerem (ale też na akord).
Generalnie praca bardzo ciekawa, rozwijająca, ale wymagająca dużo czasu i poświęcania (nie licz na 8 godzinny dzień pracy ),
na pewno dobry start w życie zawodowe, cokolwiek związanego z lasem i przyrodą byś chciał później rozbić...Polecam
W zasadzie trzeba "czuć i znać las". Trochę straszą pracą w BULu, że tam praca bardzo wymagająca.Cephalanthera pisze:Generalnie praca bardzo ciekawa, rozwijająca, ale wymagająca dużo czasu i poświęcania (nie licz na 8 godzinny dzień pracy ),
Jednak każdy stawiając tam pierwsze kroki pewnie zbyt wiele nie wiedział oprócz wiedzy ze studiów.
Jeśli chodzi o "politykę" tam, to jest praca pewnie bardziej spokojniejsza niż w LP Min., że ma się jednego szefa, nie trzęsie się gaciami czasem, bo kontrola, albo ktoś bardziej ambitnie podszedł do pracy i już źle Czy podobieństwo jest bardzo duże . Chyba pokręciłem trochę z tym pytaniem.
No i czy w tej pracy można bardziej się wykazać, zaplanować coś co nie powinno być, bez jakiś tam schematów, tylko zgodnie z prawami przyrody Czy to już ma się ręce związane, że trzeba tak, a nie inaczej jak to jest podobnie w LP
Jak nazywają się stanowiska pracy tam Jakie są wymagania tak po krotce odpowiedniego stanowiska Czy nie ma tam takiej hierarchii podobnie jak w LP LP znamy, a tam wiem, że jest taksator, i koniec.
Hierarchia zawodowa jest dużo prostsza, niż w lasach. Sa więc pracownicy, zazwyczaj terenowi, zwani taksatorami. Mogą oni mieć rożne stopnie zawodowe:maverick pisze:Jak nazywają się stanowiska pracy tam Jakie są wymagania tak po krotce odpowiedniego stanowiska Czy nie ma tam takiej hierarchii podobnie jak w LP LP znamy, a tam wiem, że jest taksator, i koniec.
asystent taksatora,
starszy asystent taksatora,
taksator,
starszy taksator,
taksator specjalista.
Czyli coś jak hierarchia w służbie leśnej w lasach. Nad taksatorem jest kierownik drużyny, zwykle jest ich kilku w oddziale, wyżej inspektor (jeden), z-ca dyrektora i dyrektor.
A ostatnio, jak już napisał Cephalanthera, pracuje coraz więcej "informatyków", czyli pracujących przy komputerze, np. z mapa numeryczną.
W większości biur możliwe. Niestety większość szefów utratę fizycznej kontroli nad pracownikiem traktuje jak utratę części własnego ciała.Stanisław pisze:ale nie w każdym biurze możliwe
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Ciekawe w ilu oddziałach jest to możliwe skoro piszesz że w "większości" ?Piotrek pisze:W większości biur możliwe. ...
Możliwe to to jest ale tylko teoretycznie. pierwsze primo czas pracy - musisz mieć 40 godzinny tydzień, urlopy, wypadek (tfu) o 10 we środę przy kiosku to wypadek w pracy w drodze do pracy ect.? drugie primo - miejsce pracy - kto ci zwróci za użytkowanie mebli, prądu, internetu? A moze umowa o dzieło? tylko wtedy nie dostaniesz kredytu bo nie jesteś zatrudniony no chyba że jesteś sam sobie firmą. A może kontrakty?
Z doświadczenia wiem że trzeba niesamowitej samodyscypliny żeby siedząc w pokoju obok rodziny albo nocami wykonać zadanie i oddzielić ten czas od czasu prywatnego. System akordowy jaki panuje w niektórych oddziałach jest w pracach kameralnych jedną wielką pomyłką. o ile akord w taksacji jeszcze jakoś sobie można wyobrazić to kameralka w akordzie to bzdura.
Generalnie jak znam życie jak spotka się 2-3 taksatorów to zaczyna się narzekanie. A zadam pytanie: który z takich delikwentów, którym się generalnie nic nie podoba i przywołują czasy odległe kiedy to Pan Taksator miał kasy jak lodu, ma nakaz pracy w BULiGL, kto im każe? Niech wiedzą że na ich miejsce jest kilku innych. Nie są niezastąpieni. Nic mnie tak nie wkurza jak ciągłe narzekanie zamiast popatrzenie na to z lepszej strony. Jakiej? to pozostawiam wyobraźni Panom Taksatorom.
ps. niestety tych o których tutaj pisze na 10000% nie ma na forum bo oni nawet nie chca się dowiedzieć co to jest forum, intranet, ftp ect.
Moja opinia co do tego czy praca jest ciekawa? Jest i to bardzo i to zarówno w terenie jak i w kameralce. kwestia tego kto i czego oczekuje.
Pozdrawiam.
- Cephalanthera
- podleśniczy
- Posty: 326
- Rejestracja: wtorek 25 paź 2005, 11:02
- Lokalizacja: z lasu i gór
w tych lepszychkaroleks pisze:Ciekawe w ilu oddziałach jest to możliwe skoro piszesz że w "większości" ?
Oddzielić się da, wierz mi ze są taksatorzy którzy to doskonale robią. I nie żadają pieniędzy za zużyty w domu prąd, pracuja na własnym sprzecie i jest OK. Po prostu wszyscy jako drużyna czujemy się dopowiedzialni za obiekt i nikt sobie nie olewa tylko dlatego, ze nie dostał laptopa. A jak taksator po sezonie spędzonym w terenie ma wybór albo siedzi popracuje w domu albo będzie co dzień jeździł kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę do biura - to wg mnie opcja jest jedna. tym bardziej że u nas nikt nie rozlicza taksatora z czasu pracy ale z roboty i terminu. I tu dochodzimy również do drugiej kwestii - akord przy kameralce. na pierwszy rzut oka jest to bezsens ale jak sie przyjrzec bliżej - kazda praca jest wyceniona - można to tak sobie rozłozyc, że z góry wiadomo ile co miesiąc sobie na kartę pracy będziemy wystawiac. Wiem np że napisanie elaboratu jest wycenione na x zł, wiem że musze to zrobic w ciągu 3 miesięcy to dzielę x na 3 i problem z akordem z głowy.
-
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2237
- Rejestracja: sobota 19 maja 2007, 22:26
- Lokalizacja: Europa
akord w naszej sytuacji, gdy nie ma ciągłego bezpośredniego nadzoru, wydaje się jedynym sensownym rozwiązaniem. Z jednej strony "zmusza" do niewolniczej pracy, ale z drugiej pozwala taksatorowi zarobić więcej niż dyrektor [i większość dyrektorów jest też z takiej sytuacji zadowolona] - w LP chyba taka sytuacja raczej się nie zdarza [aby "szeregowy" ale wydajny pracownik zarabiał więcej niż dyrektor, czy nadleśniczy.karoleks pisze:o ile akord w taksacji jeszcze jakoś sobie można wyobrazić
Akurat mnie chodziło o wszelkiego rodzaju biura a nie tylko o urządzanie. Ale wszędzie tam gdzie praca polega na opracowywaniu dużych zbiorów danych terenowych można to robić poprzez telepracę. Bo tak to się robi w wielu firmach na świecie.karoleks pisze:Ciekawe w ilu oddziałach jest to możliwe skoro piszesz że w "większości" ?
Ano właśnie. Żadnych przeszkód technicznych, wyłącznie bariery biurokratyczno-prawne... A już te roszczenia za używanie mebli, prądu... Mój Boże...karoleks pisze:Możliwe to to jest ale tylko teoretycznie. pierwsze primo czas pracy - musisz mieć 40 godzinny tydzień, urlopy, wypadek (tfu) o 10 we środę przy kiosku to wypadek w pracy w drodze do pracy ect.? drugie primo - miejsce pracy - kto ci zwróci za użytkowanie mebli, prądu, internetu? A moze umowa o dzieło? tylko wtedy nie dostaniesz kredytu bo nie jesteś zatrudniony no chyba że jesteś sam sobie firmą. A może kontrakty?
No i znów przeszkody nie techniczne ale tym razem "ludzkie". Opór czynnika ludzkiego - tak się to nazywało kiedyś? A może to kwestia dyscypliny i szanowania siebie, swojej pracy, kolegów, szefa? Bo z tym w polskich warunkach rzeczywiście krucho... Większość z nas pracuje bo musi i robi to co mu każą. A gdyby tak robić to co się lubi? Trzeba by było kogoś do pracy, którą uwielbia, naganiać? Raczej trzeba by pomyśleć co zrobić, żeby choć trochę odpoczywał...karoleks pisze:Z doświadczenia wiem że trzeba niesamowitej samodyscypliny żeby siedząc w pokoju obok rodziny albo nocami wykonać zadanie i oddzielić ten czas od czasu prywatnego.
A tak nawiasem mówiąc: dlaczego w innych krajach Europy nikt takich dylematów nie roztrząsa tylko po prostu pracuje?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Osobiście polecam rozpoczęcie zawodowej przygody z lasem od Biura. To zupełnie inna liga niż LP. Przepisy są jasne i nikt tak po chamsku nie drukuje jak w LP. Jeśli istnieje jeszcze na studiach coś takiego praktyka to spróbuj odbyć ją w którymś z lepszych Biur. Nie ma lepszego doradcy jak własna skóra na dupie. Jesteś młody, masz czas na decyzje.
Przepracowałem w urządzaniu 6 lat i jest to najlepszy okres w moim zawodowym życiu, a decyzję o przejściu do LP z perspektywy czasu nie zaliczam do najlepszych. Brakuje mi tamtej radości z sensu wykonywanej pracy i świadomości rozwijania się pod wpływem lepszych ode mnie.
Staż służył do praktycznej nauki, nawet jeśli to było wyrabianie sobie metrowego kroku przy taśmie, a uczyć się to naprawdę było od kogo. A potem pracowało się tylko i wyłącznie na swoje konto i opinię. Awans stopnia zawodowego był związany głównie z jakością wykonanej pracy, a zarobki zależały od akordu. Ile zrobiłeś tyle zarobiłeś. Nie miał znaczenia staż pracy ani stopień zawodowy. Panujący wówczas system kontroli terenowej był taki, że każda skończona karta była sprawdzona przez Kierownika Drużyny, co kwartał kontrola Kierownika Robót (chyba się to tak nazywało), w sezonie z raz przez Dyrektora oddziału bądź jego Zastępcę no i jakiś inspektor z biura z Warszawy. Żaden kaprys czy zły humor kontrolującego nie miał znaczenia. Albo było zgodnie z IUL albo nie. Mam nadzieję, ze jest tak dalej.
Nie ma się co bać delegacji. Gwarantuje to poznanie różnych nadleśnictw w różnych RDLP, wyrobienie sobie szerszego niż przez pryzmat sortymentów widzenia lasu. I jeszcze jedno. Mi wspólna urządzeniowa tułaczka po różnych kwaterach przyczyniła się do powstania przyjaźni na całe życie. I wspomnień.
W chwili obecnej rozpoczęcie pracy w BUL i GL jest rozsądniejsze nie tylko ze względów finansowych czy zadowolenia z pracy ale gwarantuje lepszy start i to nie tylko w branży. Zobacz ilu stosunkowo młodych ludzi z Biur wylądowało znacznie wyżej w strukturach LP niż DT czy jako przyklejony do klupy z taśmą podleśniczy. W lasach stażysta, podleśniczy czy młody leśniczy to ktoś do wykorzystania bez gry wstępnej za małe pieniądze, a potem jak nie masz plecaka ze znajomościami wcale nie jest lepiej.
Przepracowałem w urządzaniu 6 lat i jest to najlepszy okres w moim zawodowym życiu, a decyzję o przejściu do LP z perspektywy czasu nie zaliczam do najlepszych. Brakuje mi tamtej radości z sensu wykonywanej pracy i świadomości rozwijania się pod wpływem lepszych ode mnie.
Staż służył do praktycznej nauki, nawet jeśli to było wyrabianie sobie metrowego kroku przy taśmie, a uczyć się to naprawdę było od kogo. A potem pracowało się tylko i wyłącznie na swoje konto i opinię. Awans stopnia zawodowego był związany głównie z jakością wykonanej pracy, a zarobki zależały od akordu. Ile zrobiłeś tyle zarobiłeś. Nie miał znaczenia staż pracy ani stopień zawodowy. Panujący wówczas system kontroli terenowej był taki, że każda skończona karta była sprawdzona przez Kierownika Drużyny, co kwartał kontrola Kierownika Robót (chyba się to tak nazywało), w sezonie z raz przez Dyrektora oddziału bądź jego Zastępcę no i jakiś inspektor z biura z Warszawy. Żaden kaprys czy zły humor kontrolującego nie miał znaczenia. Albo było zgodnie z IUL albo nie. Mam nadzieję, ze jest tak dalej.
Nie ma się co bać delegacji. Gwarantuje to poznanie różnych nadleśnictw w różnych RDLP, wyrobienie sobie szerszego niż przez pryzmat sortymentów widzenia lasu. I jeszcze jedno. Mi wspólna urządzeniowa tułaczka po różnych kwaterach przyczyniła się do powstania przyjaźni na całe życie. I wspomnień.
W chwili obecnej rozpoczęcie pracy w BUL i GL jest rozsądniejsze nie tylko ze względów finansowych czy zadowolenia z pracy ale gwarantuje lepszy start i to nie tylko w branży. Zobacz ilu stosunkowo młodych ludzi z Biur wylądowało znacznie wyżej w strukturach LP niż DT czy jako przyklejony do klupy z taśmą podleśniczy. W lasach stażysta, podleśniczy czy młody leśniczy to ktoś do wykorzystania bez gry wstępnej za małe pieniądze, a potem jak nie masz plecaka ze znajomościami wcale nie jest lepiej.
-
- podleśniczy
- Posty: 486
- Rejestracja: niedziela 25 lis 2007, 10:37
- Lokalizacja: Śląsk
O kurcze - gloryfikujesz te zbędną robotę jak pracę leśnika w LP ciągle gloryfikują.Cephalanthera pisze:Po prostu wszyscy jako drużyna czujemy się dopowiedzialni za obiekt
Powiedz lepiej ile jeszcze czasu minie zanim zastąpi wWas jakiś program i z danych np SILP zrobi plan lepszy, tańszy, szybciej i bez wad?
-
- początkujący
- Posty: 55
- Rejestracja: wtorek 09 wrz 2008, 21:04
- Lokalizacja: Szczecinek
Kolejny raz odezwał się "wielki" przeciwnik urządzania. Chciałbym, jeżeli oczywiście masz ochotę , abyś podał kilka sensownych argumentów, dlaczego dla Ciebie praca taksatora nie ma sensu i trzeba zastąpić ją jakimś "cudownym " programemmurzasihle pisze:O kurcze - gloryfikujesz te zbędną robotę jak pracę leśnika w LP ciągle gloryfikują.
Powiedz lepiej ile jeszcze czasu minie zanim zastąpi wWas jakiś program i z danych np SILP zrobi plan lepszy, tańszy, szybciej i bez wad?