Pamiętacie swoją Maturę?
Moderator: Moderatorzy
44 lata temu.. też pamiętam i uczni i nauczycieli i nastrój
Życie wymaga celnego oka i twardej ręki. http://www.solidarnosc.org.pl/
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
- czerwonobrody
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2989
- Rejestracja: czwartek 20 gru 2012, 21:08
- Lokalizacja: Górny Śląsk
no, chyba nasz numer się przedawnił (30 lat).
Było nas kilku zdających biologię. Oni chcieli zdawać na studia leśne, ja nie chciałem, ale udawałem że chcę, to też zdawałem. Ci, co chcieli tylko maturę, zdawali geografię, bo trwała rok. W naszej grupie był jeden z pupili nauczycielki biologii. On podjął się wydobycia pytań. Ja należałem do pupili nauczyciela maszynoznawstwa, więc gdyby była matura z tego przedmiotu, to ja próbowałbym wydobyć). Wydobył. W najgłębszej tajemnicy pokazała mu pytania i dyskretnie wyszła. Ten wyciągnął z raportówki magnetofon i pytania nagrał. Zawiedliśmy się. Myśmy to wszystko wiedzieli!
Ale lepszy numer był z egzaminu z przygotowania zawodowego, dla nas ważniejszy niż matura. Nauczyciel urządzania lasu pochwalił się, że już je przygotował, pisząc wieczorami na maszynie jednym palcem.
Klasowy Scotland Yard ruszył ze śledztwem. Skoro pisał, to raczej nie w domu. Mieszkający w internacie od strony szkoły widzieli, że w jego kanciapie długo paliło się światło. A to znaczy, że te pytania najprawdopodobniej są tam.
Do roboty ruszyła więc klasowa grupa dywersyjna (w tym ja). Mieliśmy szczęście. Kanciapa była na pierwszym piętrze, niemal nad okapem nad wejściem. Gdyby była bardziej w bok lub na drugim, trzebaby się spuszczać na linie z dachu. Włamywacze przećwiczyli otwieranie okna za pomocą kombinerek, łomu i innych narzędzi i przywracanie go do stanu sprzed włamania.
W wieczór akcji obstawa stanęła dosłownie wszędzie. Nie miał prawa bez naszej wiedzy nikt wejść ani wyjść z obiektu ani z poszczególnych budynków. Te informacje szły do zespołu łączników, którzy alarmowali dywersantów, bardzo sprawnych fizycznie, niewysokich i przeszkolonych w elektronice lat 80. Ich zadaniem było wspiąć się na okap, dostać się do okna, otworzyć je, wejść do środka, przyświecając latarką odszukać pytania i nagrać je na magnetofon.
Jakoż wszystko poszło jak trzeba. Nagle łącznicy puścili (bo przecież nie wszczęli; była kompletna cisza) alarm; ktoś wyszedł z internatu! Dywersanci zalegli w ciemności w kanciapie, gotowi do ucieczki, gdyby się miało okazać, że ten ktoś idzie w stronę szkoły. Na szczęście to wychowawca pełniący nocny dyżur wyszedł na dymka.
Alarm został odwołany, dywersanci znaleźli pytania, nagrali, wyszli, przywrócili okno do dawnego stanu i akcja została zwinięta. Następnego dnia my byliśmy zawiedzeni, bo tyle zachodu, tyle nerwów, a my to wszystko wiemy, a nauczyciel urządzania lasu jakoś dziwnie się uśmiechał
Było nas kilku zdających biologię. Oni chcieli zdawać na studia leśne, ja nie chciałem, ale udawałem że chcę, to też zdawałem. Ci, co chcieli tylko maturę, zdawali geografię, bo trwała rok. W naszej grupie był jeden z pupili nauczycielki biologii. On podjął się wydobycia pytań. Ja należałem do pupili nauczyciela maszynoznawstwa, więc gdyby była matura z tego przedmiotu, to ja próbowałbym wydobyć). Wydobył. W najgłębszej tajemnicy pokazała mu pytania i dyskretnie wyszła. Ten wyciągnął z raportówki magnetofon i pytania nagrał. Zawiedliśmy się. Myśmy to wszystko wiedzieli!
Ale lepszy numer był z egzaminu z przygotowania zawodowego, dla nas ważniejszy niż matura. Nauczyciel urządzania lasu pochwalił się, że już je przygotował, pisząc wieczorami na maszynie jednym palcem.
Klasowy Scotland Yard ruszył ze śledztwem. Skoro pisał, to raczej nie w domu. Mieszkający w internacie od strony szkoły widzieli, że w jego kanciapie długo paliło się światło. A to znaczy, że te pytania najprawdopodobniej są tam.
Do roboty ruszyła więc klasowa grupa dywersyjna (w tym ja). Mieliśmy szczęście. Kanciapa była na pierwszym piętrze, niemal nad okapem nad wejściem. Gdyby była bardziej w bok lub na drugim, trzebaby się spuszczać na linie z dachu. Włamywacze przećwiczyli otwieranie okna za pomocą kombinerek, łomu i innych narzędzi i przywracanie go do stanu sprzed włamania.
W wieczór akcji obstawa stanęła dosłownie wszędzie. Nie miał prawa bez naszej wiedzy nikt wejść ani wyjść z obiektu ani z poszczególnych budynków. Te informacje szły do zespołu łączników, którzy alarmowali dywersantów, bardzo sprawnych fizycznie, niewysokich i przeszkolonych w elektronice lat 80. Ich zadaniem było wspiąć się na okap, dostać się do okna, otworzyć je, wejść do środka, przyświecając latarką odszukać pytania i nagrać je na magnetofon.
Jakoż wszystko poszło jak trzeba. Nagle łącznicy puścili (bo przecież nie wszczęli; była kompletna cisza) alarm; ktoś wyszedł z internatu! Dywersanci zalegli w ciemności w kanciapie, gotowi do ucieczki, gdyby się miało okazać, że ten ktoś idzie w stronę szkoły. Na szczęście to wychowawca pełniący nocny dyżur wyszedł na dymka.
Alarm został odwołany, dywersanci znaleźli pytania, nagrali, wyszli, przywrócili okno do dawnego stanu i akcja została zwinięta. Następnego dnia my byliśmy zawiedzeni, bo tyle zachodu, tyle nerwów, a my to wszystko wiemy, a nauczyciel urządzania lasu jakoś dziwnie się uśmiechał
- Gorajczyk66
- inżynier nadzoru
- Posty: 1093
- Rejestracja: czwartek 24 maja 2007, 17:32
- Lokalizacja: z Kaszub.
50 lat minęło.....
Moje świadectwo dojrzałości opatrzone jest data 5 czerwca 1966r. zaś pamiątkowe "tablo" nosi nazwę " Abiturienci Technikum Leśnego w Goraju".
A przeżycia - też były!
Pisemna "matma" : stoimy czwórkami na sali gimnastycznej, nasz matematyk "Kozioł" czyta pytania, a my widzimy coraz większe zakłopotanie na jego twarzy....
Jego i naszym zdaniem byliśmy dobrze przygotowani z tego przedmiotu, jako, że zawsze na maturze w poprzednich latach było przynajmniej jedno z zadań które on zaproponował ( w tym czasie propozycje zadań maturalnych przesyłali do "naszego" Ministerstwa Leśnictwa nauczyciele z wszystkich Techników). Tam ktoś wybierał trzy, które obowiązywały we wszystkich TL...
Niemal na pamięc mieliśmy też opanowane wszystkie Jego zadania, które w latach poprzednich składał jako propozycje zadań egzaminacyjnych.Także potrafiliśmy bez większego trudu rozwiązac wiele innych, co do których miał swoje przewidywania.
W 1966r. jakiś ministerialny "mędrzec" wymyślił inne zadania, które jak się później okazało - nie pochodziły od nauczycieli przedmiotu z Techników.
Mieliśmy przygotowaną na zapleczu sali "pomoc techniczną" w osobach starszego rodzeństwa niektórych uczniów, koleżanek i kolegów z bratniego LO w Czarnkowie, były oczywiście kanapki....
I zaczęło się! Miny mieliśmy nietęgie, ale dzielnie walczyliśmy! Ja osobiście w miarę szybko poradziłem sobie z zadaniem z geometrii, prawie całkowicie poradziłem m sobie z drugim zadaniem, chociaż było trudne ( podobno pochodziło z jakiegoś podręcznika akademickiego...).
Zaś trzecie zadanie było nie rozwiązywalne z uwagi na dwa poważne błędy w jego treści....
Ale i tak na świadectwie mam "dobry" !
Po wyjściu z sali i także później długo rozmawialiśmy o tym, co się zdarzyło. Nasz nauczyciel był bardzo zaskoczony. Spotkałem się z Nim jeszcze później, po kilku latach - ciągle nie potrafił znaleźc sensownego wytłumaczenia tych zdarzeń.
Wcześniej był pisemny z j. polskiego - - "rok sienkiewiczowski " i wszystko jasne! Chyba popełniłem jakiś tekst o Potop-ie....
Język polski nie był i chyba nie jest moim problemem.
Egzamin ustny - trzy przedmioty zawodowe, pytania "na paskach" losowane...
Zostałem przydzielony do ostatniej trójki egzaminowanych, na salę weszliśmy po godz. 19:00 w Dniu Dziecka - 1.06.
Ot, taki prezencik z tej okazji od Szanownego Ciała Pedagogicznego.
Moimi współtowarzyszami byli koledzy z klasy "A".
Pamiętam tylko, że musiałem rozpozna kilka gatunków drzew, po obejrzeniu gałęzi wyciąganych z ogromnego stosu leżącego przed Wysokimi Egzaminatorami....
Więcej już nie pamiętam...
Nie mieliśmy Balu Maturalnego. Świadectwa wręczono nam na stołówce, w sobotę, 5 czerwca.
Na to ostatnie nasze spotkanie przyjechała moja Mama. Przyjechała w czarnym kostiumie - dopiero wtedy dowiedziałem się, że w trakcie moich egzaminów zmarła moja ukochana Babcia; nie powiadomiono mnie tym smutnym zdarzeniu aby nic nie odwracało mojej uwagi od egzaminów, także też z uwagi na miejsce zamieszkania odległe o ok. 300 km.
A ówczesna komunikacja bardzo się różniła od tej, którą znamy dzisiaj..
.
Mam zamiar uczestniczyc w spotkaniu naszego rocznika ( 1966 - oczywiście najlepszego w historii ! ) , które odbędzie się pod koniec czerwca.
Moje świadectwo dojrzałości opatrzone jest data 5 czerwca 1966r. zaś pamiątkowe "tablo" nosi nazwę " Abiturienci Technikum Leśnego w Goraju".
A przeżycia - też były!
Pisemna "matma" : stoimy czwórkami na sali gimnastycznej, nasz matematyk "Kozioł" czyta pytania, a my widzimy coraz większe zakłopotanie na jego twarzy....
Jego i naszym zdaniem byliśmy dobrze przygotowani z tego przedmiotu, jako, że zawsze na maturze w poprzednich latach było przynajmniej jedno z zadań które on zaproponował ( w tym czasie propozycje zadań maturalnych przesyłali do "naszego" Ministerstwa Leśnictwa nauczyciele z wszystkich Techników). Tam ktoś wybierał trzy, które obowiązywały we wszystkich TL...
Niemal na pamięc mieliśmy też opanowane wszystkie Jego zadania, które w latach poprzednich składał jako propozycje zadań egzaminacyjnych.Także potrafiliśmy bez większego trudu rozwiązac wiele innych, co do których miał swoje przewidywania.
W 1966r. jakiś ministerialny "mędrzec" wymyślił inne zadania, które jak się później okazało - nie pochodziły od nauczycieli przedmiotu z Techników.
Mieliśmy przygotowaną na zapleczu sali "pomoc techniczną" w osobach starszego rodzeństwa niektórych uczniów, koleżanek i kolegów z bratniego LO w Czarnkowie, były oczywiście kanapki....
I zaczęło się! Miny mieliśmy nietęgie, ale dzielnie walczyliśmy! Ja osobiście w miarę szybko poradziłem sobie z zadaniem z geometrii, prawie całkowicie poradziłem m sobie z drugim zadaniem, chociaż było trudne ( podobno pochodziło z jakiegoś podręcznika akademickiego...).
Zaś trzecie zadanie było nie rozwiązywalne z uwagi na dwa poważne błędy w jego treści....
Ale i tak na świadectwie mam "dobry" !
Po wyjściu z sali i także później długo rozmawialiśmy o tym, co się zdarzyło. Nasz nauczyciel był bardzo zaskoczony. Spotkałem się z Nim jeszcze później, po kilku latach - ciągle nie potrafił znaleźc sensownego wytłumaczenia tych zdarzeń.
Wcześniej był pisemny z j. polskiego - - "rok sienkiewiczowski " i wszystko jasne! Chyba popełniłem jakiś tekst o Potop-ie....
Język polski nie był i chyba nie jest moim problemem.
Egzamin ustny - trzy przedmioty zawodowe, pytania "na paskach" losowane...
Zostałem przydzielony do ostatniej trójki egzaminowanych, na salę weszliśmy po godz. 19:00 w Dniu Dziecka - 1.06.
Ot, taki prezencik z tej okazji od Szanownego Ciała Pedagogicznego.
Moimi współtowarzyszami byli koledzy z klasy "A".
Pamiętam tylko, że musiałem rozpozna kilka gatunków drzew, po obejrzeniu gałęzi wyciąganych z ogromnego stosu leżącego przed Wysokimi Egzaminatorami....
Więcej już nie pamiętam...
Nie mieliśmy Balu Maturalnego. Świadectwa wręczono nam na stołówce, w sobotę, 5 czerwca.
Na to ostatnie nasze spotkanie przyjechała moja Mama. Przyjechała w czarnym kostiumie - dopiero wtedy dowiedziałem się, że w trakcie moich egzaminów zmarła moja ukochana Babcia; nie powiadomiono mnie tym smutnym zdarzeniu aby nic nie odwracało mojej uwagi od egzaminów, także też z uwagi na miejsce zamieszkania odległe o ok. 300 km.
A ówczesna komunikacja bardzo się różniła od tej, którą znamy dzisiaj..
.
Mam zamiar uczestniczyc w spotkaniu naszego rocznika ( 1966 - oczywiście najlepszego w historii ! ) , które odbędzie się pod koniec czerwca.
Bogusław.
âNadchodza znowu epoki, w których przeżyje tylko to, co umie pełzaćâ. Mikołaj Gomez Davilla
_______________________________________
âNadchodza znowu epoki, w których przeżyje tylko to, co umie pełzaćâ. Mikołaj Gomez Davilla
_______________________________________
A ja matura rocznik 2000, na szczęście bez matematyki
Zdawałam j.polski, j. angielski (rozszerzony) i biologię. Na język polski nie uczyłam się nic, bo wyznawałam zasadę nie uczę się języka, który znam od urodzenia... ściąg nie pisałam, bo mi było szkoda czasu...
Ja wolałam na kocyku poleżeć na słoneczku... pamiętam, że na pisemnych maturach byłam bardzo opalona... co nieco zwracało uwagę.
Poszło bez większych problemów, nawet bardzo dobrze, w porównaniu do tego jakie jazdy miałam we wcześniejszych klasach LO.
U mnie nie było stresu, nieco drażniły mnie osoby siejące panikę i chwalące się ilością ściąg.
Zdawałam j.polski, j. angielski (rozszerzony) i biologię. Na język polski nie uczyłam się nic, bo wyznawałam zasadę nie uczę się języka, który znam od urodzenia... ściąg nie pisałam, bo mi było szkoda czasu...
Ja wolałam na kocyku poleżeć na słoneczku... pamiętam, że na pisemnych maturach byłam bardzo opalona... co nieco zwracało uwagę.
Poszło bez większych problemów, nawet bardzo dobrze, w porównaniu do tego jakie jazdy miałam we wcześniejszych klasach LO.
U mnie nie było stresu, nieco drażniły mnie osoby siejące panikę i chwalące się ilością ściąg.
moja..hm...
Kiedy nauczyciel czytał czwarte zadanie z matematyki, razem z kolegą puściliśmy już rozwiązania pierwszych dla tych bardziej potrzebujących.
Ogólnie to moja trwała 2 dni - pisemny polski, pisemny matematyka, dodatkowy wybrałem ustny z matematyki, ale że dobrze zdałem pisemny, to zwolnienie z ustnego
Proste i przyjemne to było.
Kiedy nauczyciel czytał czwarte zadanie z matematyki, razem z kolegą puściliśmy już rozwiązania pierwszych dla tych bardziej potrzebujących.
Ogólnie to moja trwała 2 dni - pisemny polski, pisemny matematyka, dodatkowy wybrałem ustny z matematyki, ale że dobrze zdałem pisemny, to zwolnienie z ustnego
Proste i przyjemne to było.
- biedronka
- dyrektor generalny
- Posty: 18058
- Rejestracja: niedziela 16 mar 2008, 11:13
- Lokalizacja: Polska Pd
ooo , bardzo z języka polskiego po prostu był pewnik - będzie II Wojna Światowa , no to zakres na blachę włącznie z bogactwem cytatów polonistka "miała na mnie z kopca" , zwyczajnie , musiało być ok na ustnym znowu konflikt bo kobita (pracowała w kuratorium) miała bardzo sztywne podejście do interpretacji , absolutnie wiedziała najlepiej co autor miał na myśli ...jakby z Adasiem Mickiewiczem kawę popojała całe szczęście w komisja była druga polonistka .....ta najwyraźniej nie znała wieszcza osobiście i była skłonna do dyskusji Łobcy podówczas zdawało się jedynie słuszny zresztą , angielskiego uczyła nas Czeszka więc .... większość zdawała rosyjski Biologia to był pikuś , połowy tekstu nie zdążyłam przepisać na czysto tak się rozpędziłam (do dziś współczuję doskonałej naszej bilogicy bo pismo to ja zawsze miałam mało czytelne ) Na ustnym z bilogii bęc i trafiłam temat ochroniarski , i jakiś układ ewolucyjnie , po tym jak pisałam o Parkach opowiadać to już była sama przyjemność konkluzja znakomitej Pani Profesor : ty po prostu nie masz wyjścia , musisz się w przyszłości parać ochroną przyrody a los na to "niemożliwe " i srrruuuuu ... wylądowałam w chemii na resztę życia ot .. taka złośliwośćsylvan2 pisze:Proste i przyjemne to było.
per aspera ad astra
.....carpe diem....
.....carpe diem....
Zawszeć jeszcze możesz się przekwalifikować ...
A matura ...
Polski łatwo i przyjemnie. Temat z "Niemców" rozpisałem się na 9 stron A4 i było to ponoć super, ale interpunkcja ... (zresztą do dziś mam z tym problemy) ... Matematyka ... Już po egzaminie Misiek Gruszecki rzekł był: "Ty debilu nawet ściągi nie potrafisz przepisać" ... Ustny z polskiego gładko i pytanie dodatkowe polonisty: "kto po tobie pałeczkę przejmie?" (pisałem wypracowania dla zaoczniaków) ... Historia to był mały pikuś. Ogólnie wielce miło owe egzaminy wspominam.
A matura ...
Polski łatwo i przyjemnie. Temat z "Niemców" rozpisałem się na 9 stron A4 i było to ponoć super, ale interpunkcja ... (zresztą do dziś mam z tym problemy) ... Matematyka ... Już po egzaminie Misiek Gruszecki rzekł był: "Ty debilu nawet ściągi nie potrafisz przepisać" ... Ustny z polskiego gładko i pytanie dodatkowe polonisty: "kto po tobie pałeczkę przejmie?" (pisałem wypracowania dla zaoczniaków) ... Historia to był mały pikuś. Ogólnie wielce miło owe egzaminy wspominam.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
to tak jak ja... zacięcie humanistyczne ... a wykształcenie ekonomicznebiedronka pisze:a los na to "niemożliwe " i srrruuuuu ... wylądowałam w chemii na resztę życia ot .. taka złośliwość
Życie wymaga celnego oka i twardej ręki. http://www.solidarnosc.org.pl/
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
- rutbekia
- dyrektor generalny
- Posty: 17317
- Rejestracja: poniedziałek 24 sie 2009, 08:51
- Lokalizacja: mazowieckie
Ja byłam mat-fiz więc najbardziej utkwił mi polski. Romantyzm był na bank to się na inne epoki nie wysilałam. Ale mojej pracy Słowacki dostał nowe imię - Julijusz.
Pamiętam jeszcze rosyjski - trzęsłam się ze strachu - dosłownie.
Pamiętam jeszcze rosyjski - trzęsłam się ze strachu - dosłownie.
Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty.(Frank Zappa)
Ja też wspominam miło maturę Właśnie niedawno wpadł mi w ręce mój garnitur, w którym zdawałam ....a w jego głebokich kieszeniach...... ....4 pieknej urody ściągi z cytatami...z polskiego wymagali zawsze od nas cytowania kogoś, a potem rozwijania swojej myśli twórczej Ja chociaż ze ściąg nie korzystałam musiałam je mieć tak w razie czego. I tak się stało, że ze ściag skorzystała koleżanka. Kompletnie już nie pamiętam o czym pisałam, ale musiało to być coś o sensie życia, bo jednego jestem pewna, cytowałam Barańczaka, Camusa oraz Sartre'a. Biologia minęła mi na pisaniu i rysowaniu, chyba chodziło o ewulucję układu nerwowego, ale już mało pamiętam. Za to doskonale pamiętam ustny z niemieckiego...ogromny stres, zdawaliś po 2,tzn. jedno się przygotowywało, drugie odpowiadało. Dyrek, który zasiadał w komisji był purpurowy ze złości, a obie panie od niemieckiego jakby mogły, to schowałyby się pod stół. Zdający umieli powiedzieć po niemiecku tylko jak się nazywają i ile mają lat Sprytne nauczycielki, żeby ułagodzić dyrka na koniec wzięły dopiero tych uczniów, którzy coś potrafili powiedzieć w niemieckim narzeczu. Pamiętam, że opowiadałam o wiośnie, a ze słuchu dostałam coś o spadochroniarzach, którzy wylądowali na leśnej polanie i jednemu z nich spadochron zaplątał się w gałęzie drzew. Na koniec egzaminu, dyrektor nie przebierając w słowach wyzwał wszystkich , po czym powiedział: " życia wam nie będę utrudniał, zdaliście" no i jeszcze po chwili dodał: "ciebie,ciebie i ciebie, to nie dotyczy, uratowaliś tym dupkom tyłki"
"Kochaj, ucz się i pracuj - to trzy najważniejsze przykazania życia Inków. Kochaj siebie jako człowieka, kochaj innych ludzi i kochaj Boga, który Cię stworzył. Ucz się, czyli poszukuj wiedzy, rozwijaj się i Bądź coraz lepszym człowiekiem. I pracuj. Bo praca uszlachetnia." (B.Pawlikowska)
- Gorajczyk66
- inżynier nadzoru
- Posty: 1093
- Rejestracja: czwartek 24 maja 2007, 17:32
- Lokalizacja: z Kaszub.
50 lat minęło....
26 czerwca 2016 w Zamku w Goraju spotkało się kilkudziesięciu absolwentów Technikum Leśnego w Goraju...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Bogusław.
âNadchodza znowu epoki, w których przeżyje tylko to, co umie pełzaćâ. Mikołaj Gomez Davilla
_______________________________________
âNadchodza znowu epoki, w których przeżyje tylko to, co umie pełzaćâ. Mikołaj Gomez Davilla
_______________________________________