Zdobywanie doświadczenia
Moderator: Moderatorzy
Zdobywanie doświadczenia
Postanowiłam założyć ten wątek, bo mam wieeeelką ochotę wyrzucić z siebie żale dotyczące zdobywania doświadczenia zawodowego. Otóż, podobno dla chcącego nic trudnego.. ale ostatnio coraz mocniej przekonuję się o tym, że same chęci i zapał nie wystarczą.
Studiuję dziennie leśnictwo, jestem już prawie na finiszu.. Nie mam w rodzinie żadnego leśnika, ani nikogo, kto miałby cokolwiek wspólnego z branżą leśną. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego zdecydowałam się na studia leśne, chyba po porostu tak miało być. Coś "ciągnęło" mnie do lasu, no i "wciągnęło" na dobre..
Wracając do tematu: Z racji tego, że nie mam leśnych znajomych, którzy nauczą mnie leśnictwa w praktyce, a sama wiedza teoretyczna nie wystarczy, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.. Zaczęło się oczywiście od obowiązkowej miesięcznej praktyki studenckiej. W teorii zapowiadało się super - miesiąc pracy w nadleśnictwie, trochę w biurze, trochę w terenie, szkółka, inżynier nadzoru itd.. W praktyce stracony czas i poczucie, że jest się tylko niepotrzebnym, niechcianym elementem. To czego się nauczyłam to obsługa ksera i bindownicy. Po pierwszym tygodniu postanowiłam poprosić szefostwo o troszkę ambitniejszą pracę, na co dostałam odpowiedź: "Nie ma sensu Pani niczego uczyć, bo i tak za miesiąc już tu Pani nie będzie. To tylko praktyka, na stażu będzie inaczej." Uważam ten czas za stracony.. No ale było, minęło. Rok później postanowiłam spróbować w innym miejscu. Wymieniłam kilka maili z nadleśniczym, zostałam zaproszona na spotkanie, pojechałam, porozmawialiśmy, zostawiłam podanie.. Generalnie było bardzo miło. Nadleśniczy zapewnił, że niebawem mailem dostanę odpowiedź.. Było to w maju.. Minął miesiąc i cisza.. Minął drugi.. nadal nic. Pod koniec lipca postanowiłam się przypomnieć. Odpowiedź dostałam w połowie września. Oczywiście odmowną, ponieważ z racji tego, że praktyki studenckie mam już za sobą, kolejnych (nadobowiązkowych) odbyć nie mogę. Zawiodłam się kolejny raz..
Pomyślałam, że skoro nie nadleśnictwo, to spróbuję w RDLP. Były maile, było podanie, było spotkanie z Naczelnikiem, było miło, były nadzieję i w końcu odpowiedź.. że z przyczyn technicznych Dyrektor nie wyraził zgody na odbycie praktyki. Cóż, kolejna porażka..
Szczerze, nie rozumiem takiego podejścia.. Przecież praktyka nie jest płatna. Pracodawca nic nie traci, a może zyskać pomoc, chociażby w najdrobniejszych czynnościach. Moja walka o "zdobycie doświadczenia" nauczyła mnie tego, że LP stanowią bardzo zamkniętą grupę społeczną, do której raczej nie wpuszczają nikogo obcego.. Nie rozumiem tylko, dlaczego? Może spróbujecie mi to jakoś wytłumaczyć? Wielu z was pewnie jest pracownikami LP. Chciałabym poznać waszą opinię.
Studiuję dziennie leśnictwo, jestem już prawie na finiszu.. Nie mam w rodzinie żadnego leśnika, ani nikogo, kto miałby cokolwiek wspólnego z branżą leśną. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego zdecydowałam się na studia leśne, chyba po porostu tak miało być. Coś "ciągnęło" mnie do lasu, no i "wciągnęło" na dobre..
Wracając do tematu: Z racji tego, że nie mam leśnych znajomych, którzy nauczą mnie leśnictwa w praktyce, a sama wiedza teoretyczna nie wystarczy, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.. Zaczęło się oczywiście od obowiązkowej miesięcznej praktyki studenckiej. W teorii zapowiadało się super - miesiąc pracy w nadleśnictwie, trochę w biurze, trochę w terenie, szkółka, inżynier nadzoru itd.. W praktyce stracony czas i poczucie, że jest się tylko niepotrzebnym, niechcianym elementem. To czego się nauczyłam to obsługa ksera i bindownicy. Po pierwszym tygodniu postanowiłam poprosić szefostwo o troszkę ambitniejszą pracę, na co dostałam odpowiedź: "Nie ma sensu Pani niczego uczyć, bo i tak za miesiąc już tu Pani nie będzie. To tylko praktyka, na stażu będzie inaczej." Uważam ten czas za stracony.. No ale było, minęło. Rok później postanowiłam spróbować w innym miejscu. Wymieniłam kilka maili z nadleśniczym, zostałam zaproszona na spotkanie, pojechałam, porozmawialiśmy, zostawiłam podanie.. Generalnie było bardzo miło. Nadleśniczy zapewnił, że niebawem mailem dostanę odpowiedź.. Było to w maju.. Minął miesiąc i cisza.. Minął drugi.. nadal nic. Pod koniec lipca postanowiłam się przypomnieć. Odpowiedź dostałam w połowie września. Oczywiście odmowną, ponieważ z racji tego, że praktyki studenckie mam już za sobą, kolejnych (nadobowiązkowych) odbyć nie mogę. Zawiodłam się kolejny raz..
Pomyślałam, że skoro nie nadleśnictwo, to spróbuję w RDLP. Były maile, było podanie, było spotkanie z Naczelnikiem, było miło, były nadzieję i w końcu odpowiedź.. że z przyczyn technicznych Dyrektor nie wyraził zgody na odbycie praktyki. Cóż, kolejna porażka..
Szczerze, nie rozumiem takiego podejścia.. Przecież praktyka nie jest płatna. Pracodawca nic nie traci, a może zyskać pomoc, chociażby w najdrobniejszych czynnościach. Moja walka o "zdobycie doświadczenia" nauczyła mnie tego, że LP stanowią bardzo zamkniętą grupę społeczną, do której raczej nie wpuszczają nikogo obcego.. Nie rozumiem tylko, dlaczego? Może spróbujecie mi to jakoś wytłumaczyć? Wielu z was pewnie jest pracownikami LP. Chciałabym poznać waszą opinię.
- Kuna lesna
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2639
- Rejestracja: czwartek 12 paź 2006, 00:41
- Lokalizacja: Z puszczy
No cóż tak już jest . Pierwsze koty za płoty . Praktyki trwają miesiąc i rzeczywiście można tylko liznąć temat . Nie bądź niecierpliwa czekaj na staż a tam pokaż ile się da . Tam będzie twoje zaangażowanie widać . Miałem dwóch praktykantów i wielu stażystów . Praktykanci mówili mi że to co u mnie się nauczyli to dopiero otworzyli oczy co oni umieją . Stażyści no cóż na tych co ja miałem przyjemność uczyć tylko dwoje pracuje jako podleśniczy . Reszta uważam że nie dojrzała do pracy .
No i właśnie dlategoAquila pisze:a może zyskać pomoc, chociażby w najdrobniejszych czynnościach
Aquila pisze:To czego się nauczyłam to obsługa ksera i bindownicy.
Błąd. W LP jest znacznie mniej etatów niż kandydatów. Stąd wynika to "zamknięcie".Aquila pisze:... LP stanowią bardzo zamkniętą grupę społeczną, do której raczej nie wpuszczają nikogo obcego..
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Dołożę i ja swoje przysłowiowe 3 grosze.
Praktyki studenckie z reguły odbywają się latem, w wakacje, w pełni sezonu urlopowego.
Zdarza się, że nie ma się kto praktykantem zająć.
Praktyki studenckie z reguły odbywają się latem, w wakacje, w pełni sezonu urlopowego.
Zdarza się, że nie ma się kto praktykantem zająć.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
No bez przesady Ja swoje praktyki wspominam bardzo miło - w biurze spędziłam tydzień poznając oględnie stanowiska w dziale technicznym i księgowości, a potem won do lasu W leśnictwie, choćby nie wiem jak zaawansowany był sezon urlopowy, zawsze ktoś być musi i może praktykanta poduczyć. Tylko trzeba chcieć, a nie machać ręką, że student to nic nie umie poza parzeniem kawy i kserowaniem.j24 pisze:Dołożę i ja swoje przysłowiowe 3 grosze.
Praktyki studenckie z reguły odbywają się latem, w wakacje, w pełni sezonu urlopowego.
Zdarza się, że nie ma się kto praktykantem zająć.
I'm going off the rails on a crazy train
Skrzacik pisze:No bez przesady Ja swoje praktyki wspominam bardzo miło - w biurze spędziłam tydzień poznając oględnie stanowiska w dziale technicznym i księgowości, a potem won do lasu W leśnictwie, choćby nie wiem jak zaawansowany był sezon urlopowy, zawsze ktoś być musi i może praktykanta poduczyć. Tylko trzeba chcieć, a nie machać ręką, że student to nic nie umie poza parzeniem kawy i kserowaniem.j24 pisze:Dołożę i ja swoje przysłowiowe 3 grosze.
Praktyki studenckie z reguły odbywają się latem, w wakacje, w pełni sezonu urlopowego.
Zdarza się, że nie ma się kto praktykantem zająć.
Ja mam trochę inne doświadczenia.
I to będąc po obu stronach.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
Parzysz kawę nadleśniczemu nadal?
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Sten pisze:Parzysz kawę nadleśniczemu nadal?
Sam byłem swego czasu na wakacyjnych praktykach. Lato, 1 dzień w przerzedzonym biurze. Potem od razu w teren. A tam leśniczego nie ma (urlop). Podleśniczy zajęty nadrabianiem zaległości w wyznaczaniu trzebieży ...
W czasach bardziej współczesnych miałem zapewnić - że tak powiem - jako opiekun zajęcie na praktykach. Też w wakacje to było. Sezon p.poż., ostatni czas przyspieszonego terminu oddania danych do planów na następny rok, duży wywóz, podleśniczy na urlopie ... Sami możecie się domyśleć, jak to wyszło ... Podpowiem, że jednak nie najgorzej ...
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
Znakiem tego od początku rokowałeś ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Dodam zatem, że to nie było to samo nadleśnictwo.Sten pisze:Znakiem tego od początku rokowałeś ...
Na studiach pojechaliśmy na praktyki w puszczę ... Poza Mazowszem leżącą ...
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
W puszczańskich nadleśnictwach parzenie kawy ponoć jest w zakresie obowiązków ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Aquila,
Muszę przyznać, że miałaś pecha bo darmowy pracownik zawsze się do czegoś przyda.
Chyba, że jest drugie dno... Może masz parcie na karierę i ludzie to zauważyli. A nikt nie lubi karierowiczów, oj nikt. I to w każdym zawodzie, nawet w tych "korporacyjnych" rodem z amerykańskich filmów.
Jak to mi powiedział kiedyś jeden nadleśniczy.
"Mi to ludzie musieli palec prosto w d.. trzymać", ja mu coś odpowiedziałem o wazeliniarzach i karierowiczach, a on mi na to - "nie, jak taką wsze wytropiłem to mu tak utrudniałem życie aż sam się zwolnił".
Także może po prostu wyluzuj. Będzie staż, potem konkursik na podleśniczego/specjalistę, spoko, nabierzesz doświadczenia....
I wcale nie jesteśmy zamkniętą grupą społeczną. Na konkursy na podleśniczych startuje po około 60 leśników na miejsce, z czego część to technicy, którzy teoretycznie nie powinni Ci dorastać wiedzą do pięt... Na konkurs w urzędzie morskim na biologa-ichtiologa złożyło 700 osób, a oferowana pensja była na poziomie stażysty w LP. Na aplikację sędziowską składało swego czasu 2000 osób, a kariera sędziego może zaczyna się od wyższego pułapu niż kariera leśnika(bo od trochę ponad dwie średnie krajowe), ale za to kończy na ok czterech średnich krajowych, a w przypadku leśnika w samym nadleśnictwie możesz osiągnąć pięć-sześć średnich krajowych. Także nie jest tak źle, zawsze mogłaś trafić na cięższy kawałek chleba. Zawód leśnika w ciągu ostatnich kilku lat z zawodu budzącego uśmieszek drwiny u co ambitniejszych osób wyewoluował do na prawdę zawodu szanowanego, a nawet budzącego zawiść. Wreszcie mogę na polowaniu podawać rękę koledze, który jest sędzią i nie czuć do niego kompleksów.
Wybrałaś dobry zawód i kształć się w nim dalej. Reszta przyjdzie z czasem sama. Doczekasz się.
Muszę przyznać, że miałaś pecha bo darmowy pracownik zawsze się do czegoś przyda.
Chyba, że jest drugie dno... Może masz parcie na karierę i ludzie to zauważyli. A nikt nie lubi karierowiczów, oj nikt. I to w każdym zawodzie, nawet w tych "korporacyjnych" rodem z amerykańskich filmów.
Jak to mi powiedział kiedyś jeden nadleśniczy.
"Mi to ludzie musieli palec prosto w d.. trzymać", ja mu coś odpowiedziałem o wazeliniarzach i karierowiczach, a on mi na to - "nie, jak taką wsze wytropiłem to mu tak utrudniałem życie aż sam się zwolnił".
Także może po prostu wyluzuj. Będzie staż, potem konkursik na podleśniczego/specjalistę, spoko, nabierzesz doświadczenia....
I wcale nie jesteśmy zamkniętą grupą społeczną. Na konkursy na podleśniczych startuje po około 60 leśników na miejsce, z czego część to technicy, którzy teoretycznie nie powinni Ci dorastać wiedzą do pięt... Na konkurs w urzędzie morskim na biologa-ichtiologa złożyło 700 osób, a oferowana pensja była na poziomie stażysty w LP. Na aplikację sędziowską składało swego czasu 2000 osób, a kariera sędziego może zaczyna się od wyższego pułapu niż kariera leśnika(bo od trochę ponad dwie średnie krajowe), ale za to kończy na ok czterech średnich krajowych, a w przypadku leśnika w samym nadleśnictwie możesz osiągnąć pięć-sześć średnich krajowych. Także nie jest tak źle, zawsze mogłaś trafić na cięższy kawałek chleba. Zawód leśnika w ciągu ostatnich kilku lat z zawodu budzącego uśmieszek drwiny u co ambitniejszych osób wyewoluował do na prawdę zawodu szanowanego, a nawet budzącego zawiść. Wreszcie mogę na polowaniu podawać rękę koledze, który jest sędzią i nie czuć do niego kompleksów.
Wybrałaś dobry zawód i kształć się w nim dalej. Reszta przyjdzie z czasem sama. Doczekasz się.
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
- rutbekia
- dyrektor generalny
- Posty: 17316
- Rejestracja: poniedziałek 24 sie 2009, 08:51
- Lokalizacja: mazowieckie
Moje praktyki odbywały się wieki temu, w warunkach stanu wojennego. Wysłano nas 10 osób do jednego nadleśnictwa, bo tam był hotel. Biedny nadleśniczy terenowy nie berdzo miał co z nami zrobić bo jeździł Muscelem i na raz nie mieściliśmy mu się. A praktyki wtedy były semestralne. Największą zaletą miejsca była możliwość zrobienia prawa jazdy, gdy ktoś nie posiadał. Ja miałam więc zrobiłam dodatkowo traktor i od egzaminu nigdy takowego nie prowadziłam. Ale mam.
Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty.(Frank Zappa)
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33878
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Opowiadacie o różnych stażach, praktykach studenckich, parzeniu kawy... Czy naprawdę nie ma wśród Was nikogo, kto z ciekawości, przekory, dla przygody, poszedł w las z siekierą albo motyką? Ja przez dwa miesiące byłem pomocnikiem pilarza. Nikt mnie do tej pracy nie wysyłał, nie kazał dzienniczka prowadzić, ani podpisów zbierać. Trzeba było trochę zachodu aby taką robotę sobie załatwić, i dużo samozaparcia wykazać, aby w niej wytrwać. Ale wytrwałem, nawet na ślubny garnitur zapracowałem, a co przeżyłem i czego się nauczyłem to już moje na zawsze.
Wiecie jak to ładnie by dziś wyglądało w CV absolwenta wyższej uczelni złożonym na kasting na podleśniczego? Na pewno wyróżniłoby się wśród 60 deklaracji sprawnej obsługi Worda i Excela, oraz znajomości biernej angielskiego w piśmie.
Wiecie jak to ładnie by dziś wyglądało w CV absolwenta wyższej uczelni złożonym na kasting na podleśniczego? Na pewno wyróżniłoby się wśród 60 deklaracji sprawnej obsługi Worda i Excela, oraz znajomości biernej angielskiego w piśmie.
' P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
Odpiszę, bo mi ciśnienie skoczyło troszkę. Generalnie nie lubię wywnętrzać się w internecie. Ale...góral bagienny pisze:Opowiadacie o różnych stażach, praktykach studenckich, parzeniu kawy... Czy naprawdę nie ma wśród Was nikogo, kto z ciekawości, przekory, dla przygody, poszedł w las z siekierą albo motyką? Ja przez dwa miesiące byłem pomocnikiem pilarza. Nikt mnie do tej pracy nie wysyłał, nie kazał dzienniczka prowadzić, ani podpisów zbierać. Trzeba było trochę zachodu aby taką robotę sobie załatwić, i dużo samozaparcia wykazać, aby w niej wytrwać. Ale wytrwałem, nawet na ślubny garnitur zapracowałem, a co przeżyłem i czego się nauczyłem to już moje na zawsze.
Wiecie jak to ładnie by dziś wyglądało w CV absolwenta wyższej uczelni złożonym na kasting na podleśniczego? Na pewno wyróżniłoby się wśród 60 deklaracji sprawnej obsługi Worda i Excela, oraz znajomości biernej angielskiego w piśmie.
Pomijając czasy studenckie i pracę w tym okresie, skupie się jedynie na czasie po odbyciu stażu w LP. Generalnie z przerwami na sezon zimowy pracuję już parę lat. Imałem się różnych zajęć w okolicach moich leśnych zainteresowań. Mianowicie, pracowałem jako robotnik budowlany, robotnik drogowy na drogach leśnych, przy pielęgnacjach, koszeniu, na szkółce i mnóstwie innych zajęć gospodarczych, a także przy inwentaryzacjach przyrodniczych w rożnych częściach kraju. Nie robiłem tego z przekory, tylko dla możliwości utrzymania się przy jednoczesnym jako takim kontakcie z zawodem.
Na co zarobiłem i co za to mi się udało kupić daleko wykracza poza ślubne garnitury. Przygód również miałem wiele, wiele się nauczyłem, nabrałem cholernej pokory do życia a przy okazji nauczyłem się jak cieszyć się nawet z najdrobniejszych rzeczy.
Tylko jak to wszystko zawrzeć w CV? Okresem pracy w danej firmie i na danym stanowisku? Gdzie 75% doświadczenia zdobywałem "na czarno"?. Może mi ktoś powie, że się wyfrajerzyłem, ale wiem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Aby spiąć klamrą cały ten niejasny wywód: pracując na utrzymanie, mogłem również zarobić na benzynę, by wybrać się na konkurs na drugi koniec Polski. A tam, o zgrozo, nikogo nie interesowały moje koleje pracy.
I jeszcze na koniec. Nie jest to wypowiedź polemiczna, albowiem wszelkich dyskusji internetowych unikam jak ognia. Pozostawiam ten post na dowód, że młodzi(?) przyszli leśnicy chcą, proszę panów starszych leśników. I jako wasi (mam nadzieję) następcy, nie będą nigdy gorsi od Was.
Pozytywnie nastawiony do życia,
Mruk
- Jenny
- dyrektor regionalny
- Posty: 11954
- Rejestracja: niedziela 15 sty 2012, 14:35
- Lokalizacja: Podlasie
Mruk, ale dałeś ,,pary,, ... w sensie pozytywnym tym sztywniakom.
Tak trzymaj , będą z Ciebie ludzie! Będziesz lepszy, daję Ci wiare.
Tak trzymaj , będą z Ciebie ludzie! Będziesz lepszy, daję Ci wiare.
âZaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie, każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, rób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą są policzone.â
M.Landon
M.Landon