PS Piotrek.....

Zwierzęta łowne, hodowla, broń śrutowa i kulowa, psy myśliwskie...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

PS Piotrek.....

Post autor: DAKa »

Ty tez jestes zdaje sie emerytowany lesnik.....

W ramach konsultacji...moze jakies uwagi ?

http://bucewzielonych.blogspot.de/2014/ ... aca_4.html

Do moderatora:
Prosze zostawic w dziale bo rozchodzi siem o:

Minimalistycznie sugerowana symbolike integralności gospodarki leśnej i łowieckiej,
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105236
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

DAKa pisze:Ty tez jestes zdaje sie emerytowany lesnik.....
Póki co nie emerytowany, choć nieczynny :)
A teraz do rzeczy - tekst jest niskich lotów i mało śmieszny.
Osobiście nie lubię obecnego kroju munduru leśnika i uważam, że ten "kroju wojskowego", w którym zaczynałem służbę był ładniejszy. A przynajmniej na pierwszy rzut oka był mundurem a nie zielonym garniturkiem.
Nie lubię też ewidentnie (dla mnie) jarmarcznego galowego munduru myśliwskiego.

Obrazek

A już szczególnie takich "wariacji" na jego temat:

Obrazek

Nie wiem, czy chęć posiadania munduru przez myśliwych nie wynika przypadkiem z tęsknoty za czasami gdy byli oni zatrudnieni przez jakiegoś hrabiego czy Xsięcia. Bo niegdyś tylko tacy łowcy byli umundurowani :)

PS. Chociaż to ja powinienem raczej za tymi czasy tęsknić, bowiem miałbym wówczas te swoje pół setki myśliwych na własność :lol:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Jenny
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 11954
Rejestracja: niedziela 15 sty 2012, 14:35
Lokalizacja: Podlasie

Post autor: Jenny »

Pietrunia...Ty nadal nie przywykleś do tekstów Daki..?- daj że spokój... Daka lubi prowkować, wydaje mu sie, ze jest ponad to... :wink:
A Daka jest równy gość... tylko , że ma inny punkt odniesienia... :roll:

:lol:
Ja nawet go polubiłam chyba... :P Powoduje we mnie takie ekstra uczucie... no budzi coś tam... :D
„Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie, każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, rób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą są policzone.”
M.Landon
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

Mundurek lesnika czy lesniczki ma swoja geneze wlasciwie we wdzianku jakiegos buca
w zielonym kapelusiku z piorkiem "na sluzbie" czy "w sluzbie"..... Gdzies poczatek/polowa
XVIII wieku. W cywilizowanej Europie przynajmniej, bo nie wiem czy te nasze osaczniki,
cus tam sluzbowego przywdziewaly.....liberie jaka moze ?

Czy dzisiaj ta maskarada jest do czegos potrzebna ? Do czego ?
Czy ma jakies znaczenie ? .................. - jakie ?

Jakie sa relacje miedzy garniturkiem goscia z kraweznika dyrygujacego ruchem drogowym,
wystrojono odswietnie delegacja strazy ognistej ochotniczej na mszy swietej , portiera w liberii spod hotelu Kempinskiego czy pracownikiem sluzby lesnej, .......Jak konsekwentny jest zielone obraz i podobienstwo wysiadajace raz z czerwonego, raz z zielonego a czasami zoltego samochodu ? Niektorzy uzywaja tez podobno czarnych. Jak zaklady pogrzebowe, ktorych personel tez mundurki nosi. ..........? Jakie znaczenie ma tradycja, a jekie
dobre samopoczucie......Gdzie konczy sie mundur a zaczyna kabaret ?

Taaaaa...... :mg: :mg: :mg: :mg:
crocidura
zastępca nadleśniczego
zastępca nadleśniczego
Posty: 3785
Rejestracja: wtorek 05 lut 2013, 17:21
Lokalizacja: Węgorzyno

Post autor: crocidura »

DAKa pisze: ma swoja geneze wlasciwie we wdzianku jakiegos buca
w zielonym
kapelusiku z piorkiem "na sluzbie" znaczenie ma tradycja, a jekie
dobre samopoczucie......Gdzie konczy sie mundurczy "w sluzbie"..... Gdzies poczatek/polowa
XVIII wieku. W cywilizowanej Europie przynajmniej, bo nie wiem czy te nasze osaczniki,
cus tam sluzbowego przywdziewaly.....liberie jaka moze ?
nie byłbym pewien czy od "buca w zielonym"... wówczas "myśliwi", "leśniczowie", bartnicy to byli chłopi, lub drobna szlachta pracująca u Pana w majątku. Ten "buc" (nie zawsze umundurowany) to nadzorca tych myśliwych i drwali czyli bliżej mu do dzisiejszego nadleśniczego... dopiero potem tworzyły się jednostki w majątkach leśnych - stanowiska nadleśnych, leśnych, gajowych... odpowiednio umundurowanych.
Czy dzisiaj ta maskarada jest do czegos potrzebna ? Do czego ?
Czy ma jakies znaczenie ? .................. - jakie ?
Twym zdaniem pracownicy Orlenu, Biedronki, Poczty, KGHM, kompani górniczych, Autostrady Wielkopolskiej, PKP, Castoramy i zakładów pogrzebowych o których wspominasz... też się winni zastanawiać? Cała Polska to rozumie a Ty starasz się powiedzieć, ze nam to niewskazane (bo nie oburzyłyś się gdyby było niepotrzebne).
Jakie sa relacje miedzy garniturkiem goscia z kraweznika dyrygujacego ruchem drogowym,
wystrojono odswietnie delegacja strazy ognistej ochotniczej na mszy swietej , portiera w liberii spod hotelu Kempinskiego czy pracownikiem sluzby lesnej, .......
przyznam że nie nadążam za Twym tokiem myślowym
raz z czerwonego, raz z zielonego a czasami zoltego samochodu ? Niektorzy uzywaja tez podobno czarnych.
gdyby nasza praca miała się kojarzyć z samochodem (dostępność aut, zmotoryzowanie służb), być utożsamiana z konkretnymi barwami i modelem (reklama, identyfikacja zawodu), lub od tego koloru zależałby los firmy (rozpoznawalność) to pewnie byłby jednakowy wzór - tak jak na Policji, straży pożarnej, służby celnej, ITD, firmach dostawczych, budowlanych.

Mamy być identyfikowani z pieszą pracą w lesie, uśmiechem i otwartymi ramionami do społeczeństwa - w naszym wizerunku samochody nie są przedstawiane bo ich po prostu nie ma.

Chcesz zobaczyć nakaz kupna nivy w kolorze zielonym w skrzynce pocztowej? - nie nadążam za twymi marzeniami.
Jenny pisze:A Daka jest równy gość... tylko , że ma inny punkt odniesienia...
punkt odniesienia zależy od punktu siedzenia - zastanawiam sie na czym siedzi DAKa?
Jenny pisze: no budzi coś tam... :D
mnie zawsze zastanawia do czego dąży i w czyjej staje obronie. Choć jak mnie przekonuje zawsze dąży do innego (niż ja odczytuję) sensu.
Döhler
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 5892
Rejestracja: czwartek 30 sty 2014, 23:33
Lokalizacja: Schweingrubowy Las

Post autor: Döhler »

crocidura, w pełni podzielam Twoje zdanie.
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

Panowie cierpia na ewidentny brak poczucia humoru.....lub nie nadazaja. Nie szkodzi.
Nie kazdemu Bozia dala. Musiala dac.


W kwestii wdzianek - kabaretowosc PZL odziewajacego swoje czlonki w jakas mieszanine czegos tam z powolaniem sie na tradycje (jakie ?) nie musi byc odbierana kabaretowo.
Mozna to traktowac powaznie...... :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Naprawde. :D


Mundurki plantatorow desek.....is the question......dla 110 % aktualnych, przeszlych oraz
przyszlych jest to swieta krowa. Ta swietosc robi temat cholernie atrakcyjnym...... :mg:
Tym bardziej, ze jeden z nosicieli porownuje sie do sprzedawczyni w Biedronce
ustrojonej jak choinka.......
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
gazda
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1276
Rejestracja: czwartek 15 lis 2007, 18:57
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: gazda »

jak sie bawimy to sie bawimy ...chcecie wiedziec skad sie wzial mundur boja hotelowego, a zwłaszcza ta jego kretynska czapka ???? to zobaczcie sobie jak wyglądały mundury armii brytyjskiej mniej wiecej z okresu od wojny krymskiej gdzies do lat 80tych XIX to bedziecie mieli jasnosc :lol:
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

quote="gazda"]jak sie bawimy to sie bawimy ...chcecie wiedziec skad sie wzial mundur boja hotelowego, a zwłaszcza ta jego kretynska czapka ???? to zobaczcie sobie jak wyglądały mundury armii brytyjskiej mniej wiecej z okresu od wojny krymskiej gdzies do lat 80tych XIX to bedziecie mieli jasnosc :lol:
[/quote]

Jest tez ciekawa historia z mundurkiem plantatora desek i wojskiem - czy ten mundurek przyszedl do wojska czy odwrotnie....

Gdzies od wojny 30 letniej przestal funkcjonowac system wojsk najemnych w Europie Zachodniej - to bylo za drogie, najemnicy niespecjalnie rzetelni - stopniowo przechodzono
do naboru w kamasze na zasadzie "dobrowolnego przymusu" - z roznych warstw spolecznych - i skoszarowanych armii ( to opanowali do perfekcji Prusacy). Taktyka na polu bitwy polegala na tym ze mieso armatnie ustawialo sie w gestych szykach i walilo do siebie z gladkolufych muszkietow o donosnosci kilkuset metrow i celnosci dubeltowki.
Z nielicznych wspomnien - pamietnikow z XVIII wieku (wiekszosc szeregowych Schwejow nie umiala czytac i pisac) wynika, ze to wojsko musialo miec zajebista odpornosc psychiczna - po lekturze niektorych pamietnikow, co wrazliwszym ( na przyklad mnie)
moze sie robic niedobrze, Te maszerujace w takt zegarka kolumny uprawialy rzeznie. Odpornosc psychiczna wyrabiano przy pomocy bezlitosnego drylu (zolnierz ma sie bac bardziej swojego oficera niz wroga). Ale poza tymi formacjami funkcjonowaly tez jednostki "jegrow" - sama nazwa wskazujena protoplastow wspolczesnych plantatorow desek. Na pomysl wykreowania tych formacji wpadli Hessi - jeszcze w czasie wojny trzydziestoletniej - ok. 1630 roku. Pozniej to sie zrobilo modne rowniez gdzie indziej. Jegrzy byli zawodowymi mysliwymi ze sluzby dworskiej, pociechami zawodowych bucow w zielonych kapelusikach z piorkami, kandydatami na zawodowych bucow. Szli na wojne mniej lub bardziej dobrowolnie.
Bataliony jegrow operowaly w luznych szykach , w grupach dwuosobowych. Nie dostawali broni lecz przynosili wlasna - skalkowe sztucery gwintowane o donosnosci i celnosci o niebo przewyzszajacej "lusnie" piechoty. Ich zadaniem bylo wyluskanie z kolumn przeciwnika oficerow, podoficerow , zdezorganizowanie szykow przeciwnika.
Nie nosili bagnetow tylko mysliwskie kordelasy (przypuszczam ze nie zatruwane jadem zmiji). Rowniez szkolenie podstawowe odbiegalo znacznie od unitarki reszty Szwejow. Wobec panow mysliwych nie wolno bylo stosowac kar cielesnych, mogli przyprowadzac na plac cwiczen swoje psy . Pruska instrukcja musztry nakazywala zwracanie sie
to jegrow nie "te ...gazda" - padnij, powstan" , lecz per " Messieurs" - panowie ..... :)


Jak sie wojna konczyla to wracali nie do koszar, tylko do domow do sluzby....
(taryfa ulgowa wobec panow mysliwych miala zreszta b. prozaiczne przyczyny)
Zeby znowu ...jak heimat w potrzebie,,,,,
To sie ciagnelo prawie do polowy XIX wieku .....I choc te sprawdzone w praktyce
formacje z czasem zaczely skladac sie z "normalnych" szwejow to ten
epizod historii lesnictwa na pewno wywarl pietno na stosunek plantatorow desek do
mundurkow.....

Czy plantator desek szedl na wojne w zielonym mundurku - liberii sluzbowej i
z tego zrobil sie mundur jegra ?
Czy tez bylo odwrotnie - demobilizowany plantator desek zabieral do domciu mundur
w ktory go wyposazyla armia i zrobil potem z tego swieta krowe ????

Czy byla jakas polska droga ? Czy przekonanie o konieczonsci noszenia wdzianka
ala sprzedawczyni z Biedronki jest genetycznie uwarunkowana zaszloscia historyczna,
na ktora cierpi przecietny plantator desek ????
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

EPIZOD II
Gubin. Anno Domini 1757. Wiosna.

Psze Panstwa, w tym kontekscie :
(taryfa ulgowa wobec panow mysliwych (lesniczych) miala zreszta b. prozaiczne przyczyny)
gdzie chodzi o sluzbe wojskowa/szkolenia odbywane onegdaj przez lesnikow. Prosze sobie przypomniec, - czy ktos odbywajac takowa wspolczesnie pamieta jak kapral zwracal sie do
niego: "Panie podlesniczy, prosze wziasc swojego pieska i zajac miejsce w okopie ". Czy
tez wobec lesnikow w kamaszach uzywano w LWP nieco innego tonu niz w czasach zaprzeszlych ?.
Wiek XVIII zwany byl tez wiekiem dezerterow. To bylo zjawisko powszechne. I tutaj jegrzy
czyli jeszcze zawodowi buce w zielonych kapelusikach/juz plantatorzy (dozorcy) plantacji desek zajmowali dosc szczegolna pozycje. Taki nie stal w szyku walczac pod nadzorem kaprala z tega laga, lecz dzialal samodzielnie w botanice. Motywacja przy pomocy kija i
batow nie funkcjonowala. Szczegolnie wobec szwejow bioracych udzial w tych czy
innych jatkach jako ochotnicy. Poza taki jeger mogl sie na przyklad obrazic na kaprala albo oficera, ze ten zwraca sie do niego per "ty". Dzialajac potem poza wlasnymi liniamii
i poswiecajac uwage oraz olow i proch glownie szarzom oficerskim i podoficerskim
mogl strzelic nie w te strone co trza. Kapral jest kapral. Jak sie ma rozkaz likwidowac
kaprali to czasami moze byc wsio rybka jaki ten kapral nosi mundur. Nie ? Liczy sie
sztuka. Tez z tego wzgledu stosunki miedzy kapralami i lesnikami w kamaszach mogly
sie ukladac nieco inaczej niz wspolczesnie.

Ale wracajac do Gubina. W miasteczku zimowal batalion piechoty saksonskiej, ktory
Prusacy skasowali w czasie preludium do wojny 7 - letniej i jak to bylo w zwyczaju,
urlopowali czesc saksonskiej kadry oficerskiej, zastapili wlasna, dali jednostce inny numer
i juz wielki Fryc mial dodatkowa porcje miesa armatniego. Ktora wiosna 1757 ruszyla
kontynuowac wojne 7- letnia. Aczkolwiek podczas wymarszu mialy miejsce pewne zgrzyty,
skutkiem ktorych szweje zdecydowali sie wziasc w komplecie urlop i udac sie na wycieczke
do (neutralnej) Polski oddalonej o 2-3 dni marszu. Jak postanowili, tak zrobili.
Trasa wycieczki w kierunku Krosna Odrzanskiego wiodla przez terotoria pruskie. Idea
wycieczki nie spodobala sie Frycowi i nad malym doplywem Odry z wycieczkowiczami spotkala sie delegacja pruskiej admininstracji panstwowej. Delegacja zlozona z miejscowych lesnikow (nie wiem ktore to sa dzis nadlesnictwa) , ktorzy mieli wyperswadowac miesu armatniemu pomysl wycieczki za granice. Pietyzm i uwzglednienie wrazliwosci lesnikow czytajacych te wypociny nie pozwalaja na podanie tutaj wyniku
rokowan prowadzonych z uzyciem broni palnej.
Rozchodzi sie bowiem o cos innego. Uzycie (juz) plantatorow desek jako formacji PARAMILITARNEJ. Do uzytku wewnetrznego. W panujacych wowczas ukladach lesnik
wypelnial funkcje zandarma/Volkssturmu i dozorcy plantacji desek.
Czy rzutowalo to na mundrki w ktore odziewala sie wielofunkcja formacja ?
Na mundurkowa tradycje wsrod plantatorow desek ? Do dzis obecna ?
Jak to sie dalej "rozwijalo" ?
Awatar użytkownika
gazda
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1276
Rejestracja: czwartek 15 lis 2007, 18:57
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: gazda »

Daka jedna uwaga do twojego wywodu ...mundury zielone jegrzy mieli nie dlatego ze byli wczesniej badz później lesnikami a z wzgledow bardziej prozaicznych i utylitarnych, otoz jako formacja strzelecka walczyli w szyku luźnym, a nie kolumnami jak piechota i kolor zielony słuzył im do maskowania sie ...... mundury maskujace to juz wiek XVIII a nie czasy I wojny, z tym ze liniowej piehcocie napierdzielajacej do siebie z muszkietow na dystansach 50-100 merow kamuflaz nie byl do niczego potrzebny ...ich mialo byc widac w przeciwienwie do walacych na dalekie juz wtedy dystanse jegrów...na margiensie nowozytne bagnety nozowe tez zawdzieczamy formacjom jegrow gdyz kardelasy pierwotnie byly bagnetami szpuntowymi, ale z racji ze nie dwalo sie wowczas uzyc karabinu jako strzeladła ( stawal sie rodzajem piki z lufa zakorkowana bagnetem) to wprowadzono najpierw bagnety szufladowe mocowane z boku lufy , a te nastepnie ewoluowaly powoli w bagnety nozowe .... na jeszcze innym marginesie -piersze uzycie optyki na broni to oblezenie twierdzy La Rochelle ....jakos polowa XVII wieku
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

Zgadza siem gazda.
Rozchodzi siem jednak o to co bylo pierwsze - jajko czy kura ? . Jakie pietno na mundurku
plantatora desek wywarla militaryzacja zawodu. Paramilitaryzacja.
(Kordelas - najwyzsze odznaczenie lesnikow polskich jest zreszta niesamowicie apetycznym
kaskiem w kontekscie tradycji tego narzedzia i tradycji zawodowych.....ale o tym
kiedy indziej ...... :mg: )

EPIZOD III
Gubernia Kaliska. Koniec XIX wieku.

Gdzies w annalach familijnych znajdzie sie paru plantatorow desek. Dwoch obecnych jeszcze w ustnych przekazach. Pra i prapradziadek. Parajacy sie lesnictwem . O mlodszym jeszcze w latach 60 ub. stuleciach ludnosc autochtoniczna nie mala zbyt pozytywnej opinii. Wypominajac potomkom, ze lesnik ow naduzywal srodkow przymusu bezposredniego w postaci kija oraz/lub bata (nahajki ?), w przypadku stwierdzenia naruszen ustawy o lasach z konca XIX wieku.
Ale obaj mieli poza wiezami rodzinnymi jeszcze cos wspolnego - byli "dwunastakami". Przechodzac po 12 - letniej sluzbie w armii Jego Wysokosci Imperatora Cara Wszechrosji bezposrednio na stanowiska lesne. (jakby sie ktos oburzal - dlaczego akuraj w tej ? - no .....akurat nie bylo innej). Bez abslowowania technikow lesnych.
Tez wyraz pewnej "militaryzacji" - powszechny zreszta nie tylko w tej guberni. Korpus
plantatorow desek cechowal sie nie tylko tam i nie tylko wtedy pewna nadreprezentacja
i przechowalnia zelaznych praporszczikow i feldwebli.
A wplyw na mundurki ?
Awatar użytkownika
gazda
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1276
Rejestracja: czwartek 15 lis 2007, 18:57
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: gazda »

Nie tylko tam ...wiesz ze do słuzby lesnej arcyksiecia Habsburga ( tego z Zywca) w pierwszej kolejnosci mieli wjazd podoficerowie przedwojennego WP skutkiem czego moj dziadek - weteran roku 1920 i plutonowy tegoz wojska został lesnikiem ...po wojnie zreszta tez był nim nadal ( az do emerytury) z tym ze sie juz wtedy specjalnie do tego 1920 roku nie przyznawał :twisted:
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

Tez siem zgadza...... :)

EPIZOD IV.......(i chwatit)

Fritz the FĂśrster. Flandria 1914/1915

Po paru tygodniach i miesiacach pierwszej rzezni swiatowej, biorace w niej udzial wojska zastygly na kolejne kilka nastepnych lat w okopach. W mode weszlo indywidualne polowanie na przeciwnika z okopu do okopu. Srodki techniczne nie nadazaly za rozwojem sytuacji.
Sprzet - czyli bron z optyka , o ktorej wspomina gazda, ze zostala wymyslona i uzyta
juz poltora wieku wczesniej - nie byla w powszechnym uzytku. Raz ze droga, druga sprawa
to pewne opory generalicji przeciw uzyciu "niegodnych prawdziwego zolnierza" srodkow.
Sytuacja zaskoczyla obie strony. I tutaj doszedl do glosu czynnik ludzki. Gdzie Niemcy
mieli pewna przewage. Fritz the FĂśrster czyli Fryc lesniczy byl ksywka, ktora nadali
Brytyjczycy pierwszym snajperom wilusia , polujacym przy pomocy improwizowanych czesto srodkow. Byli to najczesciej pracownicy sluzby lesnej, obyci z uzyciem karabina
w formie sztucera, posiadajacy doswiadczenia i predyspozycje w polowaniu na rozne
stworzenia. Szybko stali sie postrachem Tommys.
Nalezy jednak dodac ze lesnicy w tych ukladach nie mieli lekkiego zycia. A jak sie dostali
do niewoli to wcale. Kazdy u kogo znaleziono bron z optyka , lub jakiekolwiek inne dowody
ze trudnil sie polowaniem indywidualnym byl na miejscu.....hmmm panie tego. Pietyzm.

Ale to praktowaly obie strony.

Czy Anglicy nie mieli swoich lesnikow ?. Mieli. Ale mniej i ci z wysp nie mieli takiej wprawy
ze sztucerami. Pewna rownowage stanowilo dopiero sprowadzenie przez oficerow brytyjskich prywatnej broni mysliwskiej - czesto wiekokalibrowej broni uzywanej w czasie
pobytu w koloniach ....

Potem snajper stal sie standartem......
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

No wienc psze Panstwa....posumowywowywujonc.....

geneza tych ciuszkow - ja dowodza epizpdy I-IV ma tradycje takie militarno- paramilitarno - sluzbowo - dozorcze porzadkowe. W czasach zaprzeszlych i mniej zaprzeszlych z pewnoscia uzasadnione i bez dysonansu. Co ladnie wspoludowodnil gazda.

a dzisaj ?

Tez ladnie to ujal c. :
Mamy być identyfikowani z pieszą pracą w lesie, uśmiechem i otwartymi ramionami do społeczeństwa.......
Orzeszq....orzeszq...orzeszq.....

Pasc w ramiona goscia, ktoremu tylko pickelhauby brakuje......nawet o aparycji
przesympatycznej Pani Malinowskiej.....?

To chyba lepszy bylby model: nr 20/ 476:GDC/25 Var. 3 - mimo ze nie jestem pewien czy
Piotrkowi byloby w nim do twarzy. Choc on go bezposrednio nie krytykuje a ma tylko
malutki problem. Znaczy problem z tekstem.

W tym sensie drogie plantatory desek - dobranoc ! :roll:
ODPOWIEDZ