filipesku pisze:dziękuję!! i ja Was pozdrawiam. dziś taki upał, że w biurze wszyscy chodzą w samych gatkach
Petenci bywają?
Moderator: Moderatorzy
filipesku pisze:dziękuję!! i ja Was pozdrawiam. dziś taki upał, że w biurze wszyscy chodzą w samych gatkach
Mam taką nadziejęfilipesku pisze:Oby wszyscy dotarli również szczęśliwie.
Bez przesady wyżywienie na Rajdzie, to robota strony wojskowej, co dało się wyczuć ...elfik pisze:nawet gdyby na rajdzie wszystko było dopięte na ostatni guzik, to i tak znalazłby się powód do skrytykowania owej RDLP;-)
Sten pisze:Czas na krótkie podsumowanie Rajdu, było nie było, jubileuszowego.
Zacznijmy od początku. Już na dobry wieczór organizatorzy dali nam okazję do integracji z innymi grupami w okolicach bramy wjazdowej. Naszej grupie zajęło to raptem niecałe półtorej godziny, co ponoć i tak było dobrym wynikiem. Następnie po niemal półgodzinnym spacerze po terenie pokazano nam budynek, w którym mamy noclegi (dziwnym zbiegiem okoliczności tkwiliśmy pod nim wcześniej). Wreszcie rozlokowaliśmy się w przydzielonych nam dwuosobowych apartamentach. Olśniły nas luksusowe wręcz warunki sanitarne. Solidarnie stwierdziliśmy, że panowie nie będą korzystać z pisuarów, jako, że kibelki okazały się koedukacyjne … Pościel pamiętała czasy wczesnego Gierka, a może późnego Gomułki, trudno to było jednoznacznie określić. Po krótkiej, gorącej nocy udaliśmy się na śniadanie. Full wypas. Trzy rodzaje pieczywa, z czego bułki pamiętały oblężenie Festung Breslau, kiełbasa z wody – cud malina, choć pewnie nie wiele młodsza. Z racji podeszłego już nieco wieku nie przetestowałem, czy kawa zawierała brom, tu niech się młodzi wypowiedzą, choć obserwując pewną młodą parkę w ostatni wieczór Rajdu, wydaje się, że i owszem coś tam w niej być musiało … Nie na darmo wokół nich odzywały się okrzyki „idź na całość” …
Po pełnym atrakcji dniu wróciliśmy do bazy. Zmęczeni i głodni (choć obiad zapodany nam na trasie był rewelacyjny)postanowiliśmy przed kolejnym posiłkiem zmyć z siebie kurz i pot. Tu nie przewidzieliśmy, że raptem wszyscy gremialnie udali się pod prysznic… Cztery kabiny na kilkadziesiąt osób spowodowało mały korek, ale co tam. Podreptaliśmy się na kolację, niektórzy nawet wykąpani, a zatem pachnący i świeży. Z zupek mieliśmy do wyboru pomidorówkę z kluskami lub żurek. W sumie to chyba najrozsądniej byłoby owe zmieszać ze sobą. Wybrałem żurek. Dostałem nieco wody o dziwnej konsystencji z kawałeczkiem maleńkim śniadaniowej kiełbasy, a i 1/5 jajka też mi się trafiła. Przezornie z drugiego dania zrezygnowałem, więc nie będę się wypowiadał o jego walorach smakowych. Nie mogłem sobie jednak odmówić deseru. Serwowano pączki, które chyba zostały po ostatnim Tłustym Czwartku. Najedzeni udaliśmy się pod scenę nieco poplątać. Wszystko było pięknie i ładnie, póki nie zaczął padać deszcz. Raptem zrobiło się grząsko i teren nadawał się jedynie do wolnych wielce kawałków. Zatem udałem się na w pełni zasłużony odpoczynek.
cdn...
a pieczątki z gapą i napisem "Festungsquartiermeister" były?. Bo jak nie to raczej mogły pamiętać czasy radcy kryminalnego Eberharda MockaSten pisze:bułki pamiętały oblężenie Festung Breslau
pachniało prochem i nieco szuwaksem.Sten pisze:wyżywienie na Rajdzie, to robota strony wojskowej, co dało się wyczuć ...
Warka lana była zarówno na kartki, jak i za gotówkę w cenie 4 zeta za 0,4 litra.pasiecznicki pisze:A piwo? Piwo jakie dawali, ha?