Meksyk: Pożary lasów
Moderator: Moderatorzy
Meksyk: Pożary lasów
Za onet.pl: "Drugie co do wielkości miasto Meksyku - Guadalajara zasnute jest gęstym dymem z palących się okolicznych lasów. Z żywiołem walczą setki strażaków i ochotników. Walka jest bardzo trudna bowiem wykryto ponad 12 oddzielnych ognisk pożarów. Zanieczyszczenie powietrza w mieście osiągnęło stężenie zagrażające zdrowiu. Władze stanu Jalisco, na terytorium którego znajduje się Guadalajara, poleciły zamknięcie wszystkich szkół publicznych a także szkół wyższych. Mieszkańcom zalecono aby pozostawali w zamkniętych pomieszczeniach i bez potrzeby nie wychodzili na ulice. Szczególną opieką otoczono chorych na astmę. Lasy płoną także w stanach Puebla i Chiapas. Żywioł pochłonął już setki hektarów."
Pożar to straszny żywioł
Pożar to straszny żywioł
- salamandra
- podleśniczy
- Posty: 266
- Rejestracja: czwartek 02 cze 2005, 00:00
- salamandra
- podleśniczy
- Posty: 266
- Rejestracja: czwartek 02 cze 2005, 00:00
Tylko, że na Ukrainie nie ma roślin które do pełnego rozwoju potrzebują wybuchów elektrowni jądrowych. W Ameryce jest sosna(sosna błotna) której szyszki otwierają się dopiero po pożarze lasu, gdyby nie pożary gatunek ten by wymarł. Skoro występują tam takie gatunki to chyba znaczy, że taka jest specyfika tego terenu.
pozdrawiam Salamandra
Jest to bardzo prawdopodobne. Lasy sekwojowe w Górach Skalistych, aby mogły się odradzać, muszą co pewien czas płonąć. Starym sekowjom pożar nic nie robi, bo mają bardzo grubą korę, a korony są bardzo wysoko. Ale dochodzi tam ciepło i wtedy otwierają się szyszki. Nasiona spadaja na żyzny popiół i siewki mogą spokojnie rosnąć, bo ogień wypalił całą konkurencję do swiatła, a rzadkie korony wiekowych sekwoi sporo swiatła przepuszczają.salamandra pisze:A może pożary to naturalna specyfika tych terenów.
Tak samo iść z dymam muszą australijskie lasy eukaliptusowe. Tyle że tu szlag trafia wszystko, oprócz nasion w glebie. Te kiełkują (ogień ma tu pewnie wpływ stratyfikujący) w takiej masie, że nie dopuszczą żadnej konkurencji. A potem to już tylkko walczamiędzy sobą o swiatło.
Zam też jednego profesora, który twierdzi, że nasze bagna także muszą płonąć. Inaczej zarastają brzozą. I gość ma rację; rzeczywiście, tam gdzie ognia nie ma, rośnie juz spory brzozowy las. Tyle że ów profesor swoje teorie wygłasza nieśmiało w gronie specjalistów. Szerzej boi się głosić, bo by go strażacy zagryźli na miejscu.