Piotrek pisze:Nasz system wychowuje niewiele potrafiących, roszczeniowo nastawionych szczeniaków. "Dajcie mi bo ja studia skończyłem". O nie, nie tędy droga.
A dlaczego tak jest
Dotychczas młodzi byli uczeni,że studia to przepustka ku lepszemu, a teraz jest dużo za dużo studentów, magister staje się czymś normalnym jak nie dawno ktoś po liceum, jednak mentalność pozostaje.
Często jesteśmy mamieni,że studia to lek na wszytko. Jako absolwent wkrótce mogę powiedzieć,że studia to rozwój intelektualny, ale na rynku pracy najważniejsza jest głowa i pomysł.Nie potrzeba wyższej filozofii do własnego biznesu,jednak co raz więcej zawodów staje się zamkniętych, co raz więcej się wymaga fakultetów,kursów i to w nas młodych narasta poczucie jakiejś tam wartości i myślenia: "Skoro się wymaga nie wiadomo czego, to dlaczego miałbym nie zarabiać."
Wiem o co ci chodzi, wielu jest takich co bierze siły na zamiary i wielu jest takich co po "studiach technicznych" nie chcą pomęczyć się szpadlem...
Chciałem tylko zauważyć, że u mnie ZUL-owcami zostali ludzie po skończeniu szkoły podstawowej. I nieźle dawali sobie radę jako właściciele swoich firm dopóki system zamówień ich nie wykluczył.
M.in.to co wcześniej pisałem. Znam kilka osób co podstawówkę ledwo skończyli, a są najbogatsi w okolicy,czy po lo zarabiają krocie...
Jednak co raz więcej my młodzi mamy problem,żeby się przebić, czy wejść w te struktury.Co raz więcej zamyka nam się drogi do zawodów.
Co mam na myśli ??Wszelkie dodatkowe kursy,fakultety.
Owszem zrobiłoby się, ale to finanse nie pozwalają.
Dajmy na to rodzice finansują studia, chcesz pracować trzeba mieć doświadczenie 1-2lata najlepiej,gdzie go zdobyć
Rodzice mają następne rodzeństwo "do wyuczenia" a absolwent kiedy jest zmuszony do robienia dodatkowych kursów jego nie stać.Zatrudnia się czasem w byle czym, bo studia nie wystarczają, potem dochodzą inne priorytety i tkwi w tym "problemie" co raz dłużnej, aż już nie może się wybić.
Bogatsi mają lepiej.
"Kto się torbą urodził,walizką nie zostanie". Chyba to jest prawdą...