Zależy co firma zaoferuje na otarcie łez?
Podejrzewam, że najwyżej podanie ręki i "Do widzenia" - bo większych pieniądzy tytułem odprawy nie podejrzewam - jak kiedyś usłyszałem, że "LP to nie Bank".
Magda co ty wypisujesz
Wybacz, jak można etat podleśniczego i leśniczego łączyć z zajęciem kierowcy autobusu czy ratownika medycznego "pół na pół" - widocznie na innym świecie żyję i moje N-ctwo, moja dyrekcja również, bo nikt u nas o takich przypadkach nie słyszał....
Do d.... z takim leśniczym....
A tego winni są ci, którzy zatrudniali na stanowiskach ludzi widać z czystego przypadku.
W swoim czasie nabywałem potrzebne wykształcenie, nie po to włożyłem przez kupę lat nadto wysiłku żeby w moim leśnictwie wszystko "miało ręce i nogi", żebym teraz nagle za zachętę 30 srebrników miał wszystko rzucać, przenosić się, zmuszać żonę żeby wobec tego rzuciła inną swoją pracę i szukała ze mną czego innego. I jeszcze pewnie szukać roboty u "gebelsów" albo już lepiej, u Norwegów.
Mowy nie ma, żebym dobrowolnie odchodził i poczuwał się do odpowiedzialności za nie swoje.
[/quote]