"Niestety nie udało się uratować wieloryba, który wpłynął do Tamizy i dotarł do Londynu. Osłabione i zdezorientowane zwierzę zmarło podczas transportu na specjalnej barce zbudowanej z pontonów." reszta na rmf.fm
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
Ale co to był za wieloryb? Prawdopodobnie wal butelkonosy z grupy wali dziobogłowych. To ciekawe, bardzo słabo poznane zwierzaki. Mają co najwyżej dwa zęby (no, niektóre cztery, ale inne wcale), i jak kaszaloty, zjadają głównie kalmary, za którymi głęboko nurkują.
Biedny ale wychodzi na to, że jednak mu coś było, gdy wpływał do Tamizy.
"Muzyki nie można słyszeć wtedy, gdy człowiek nie ma ciszy wewnętrznej. A cisza wewnętrzna jest osiągalna tylko tam, gdzie jest przyroda."
Jan Sabiniarz
Musiał być chory. Echolokacja mu nie działała, wiec nie wiedział, gdzie jest brzeg i wpakował się w ujście Tamizy, początkowo szerokie, potem coraz węższe. I w końcu padł, prawdopodobnie ze stredu. A był to rzeczywiście wal butelkonosy.
... a może wyczuwał jakoś ostatnie mocne ochłodzenie i szukał ciepłych prądów? ...
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz