We wczorajszym numerze Dziennika Zachodniego zamieszczono: (ściągnięte ze strony www.intranet.lasy.gov.pl)Dziennik Zachodni 2008-03-19
Rozjeżdżana Jura
500-złotowe mandaty nie odstraszają
Tory rajdowe ratunkiem dla przyrody
Piotr Piesik Janusz Strzelczyk
Kwitnie moda na ściganie się czterokołowcami po bezdrożach. Rajdowców kusi m.in. pustynia siedlecka na Jurze, w gminie Janów. Sołtys Siedlca Janowskiego Henryk Srokosz zaprasza do odwiedzenia tego cudu natury, ale z zastrzeżeniem, by nie szkodzić przyrodzie.
Dlatego dogadał się z fachowcami, którzy na terenie gminy wyznaczyli odpowiednie trasy dla rajdowców. Na ponad 30 hektarach terenu
dawnej piaskowni w Biskupicach, wytyczono kilkanaście kilometrów torów jazdy o różnym stopniu trudności. Za niewielką opłatą można tam szaleć cały dzień, mając na dodatek gwarancję pomocy technicznej i medycznej w razie potrzeby.
- Wszystko zależy od umie-jętności kierowcy i możliwości samochodu. Niektórzy przeceniają jedno i drugie, lecz zawsze mamy w pogotowiu pojazd, który takich pechowców ściągnie z trasy i doholuje do bazy. Gotowi jesteśmy też udzielić wszelkich wskazówek tym, którzy dopiero zaczynają jeździć w terenie - opowiada Piotr Żmuda, jeden z inicjatorów założenia toru off-road. Jest jednym z tych, którzy poznali tam chyba każdą ścieżkę.
Od kiedy tor został otwarty, zmniejszyły się zniszczenia pustyni siedleckiej, dokonywane przez właścicieli tereno-
wych aut. Ale nadal zagrożone są lasy, w które wjeżdżają rajdowcy. Wielu kierowców quadów szuka nierównych miejsc, bo jazda po płaskim terenie nie daje im żadnej przyjemności. Dlatego "wizytę" grupy czterokołowców np. w szkółce leśnej porównać można tylko do spustoszenia jej przez watahę głodnych dzików. Jeżdżą w poprzek bruzd i nie zważają na sadzonki drzewek. Zniszczenia po takich rajdach sięgają tysięcy złotych.
- Nie jesteśmy w stanie upilnować wszystkich dróg leśnych, nawet mobilizując wszystkich pracowników. Wielu rajdowców jednak wpada w nasze ręce, ponieważ my również dysponujemy coraz lepszymi samochodami a szlaki znamy jak własną kieszeń. Zaskakujące jest jednak to, iż zatrzymani przyznają się do wiedzy o miejscach, w których poszaleć można quadem
czy crossówką nie łamiąc żadnych przepisów. I z nich nie korzystają - mówi Stanisław Stępień ze Straży Leśnej Nadaleśnictwa Janów.
W janowskiej gminie miejsce do legalnych wyścigów terenowym czterkołowcem już powstało. Gorzej jest w gminie Niegowa, gdzie rajdowcy uga-
niają się między zamkami w Bobolicach i Mirowie. Wjeżdżają nawet na Grzędę Mirowską, która jest rezerwatem przyrody.
[/b]