Klęska w RDLP Wrocław
Moderator: Moderatorzy
Klęska w RDLP Wrocław
"Stan zdrowotny lasów w RDLP we Wrocławiu jest bardzo zły.
W 2007 r. aż 70 proc. pozyskanego tu drewna pochodziło z ciąć sanitarnych.
Takie informacje podał Bernard Konca, kierownik Zakładu Ochrony Lasu we Wrocławiu podczas narady specjalistów z zakresu hodowli lasu. Narada odbyła się w kwietniu w Cisnej.
- W niektórych nadleśnictwach nawet ponad 90 proc. drewna pochodzi z cięć sanitarnych – mówił o sytuacji w RDLP Końca.
Jego zdaniem to klęska porównywalna do tej, jaka miała miejsce w Sudetach 25 lat temu."
Źródło: „Las Polski”, 9/2008
firmylesne.pl
Robi się niewesoło, bardzo niewesoło. Znowu zwalimy na Czechów ?
W 2007 r. aż 70 proc. pozyskanego tu drewna pochodziło z ciąć sanitarnych.
Takie informacje podał Bernard Konca, kierownik Zakładu Ochrony Lasu we Wrocławiu podczas narady specjalistów z zakresu hodowli lasu. Narada odbyła się w kwietniu w Cisnej.
- W niektórych nadleśnictwach nawet ponad 90 proc. drewna pochodzi z cięć sanitarnych – mówił o sytuacji w RDLP Końca.
Jego zdaniem to klęska porównywalna do tej, jaka miała miejsce w Sudetach 25 lat temu."
Źródło: „Las Polski”, 9/2008
firmylesne.pl
Robi się niewesoło, bardzo niewesoło. Znowu zwalimy na Czechów ?
I tu się zulus mylisz. Owszem występowały do tej pory „ekologiczne” ilości kornika w świerkowych nadleśnictwach i sytuacja była naprawdę pod kontrolą. I byłaby nadal gdyby nie jedno małe ale. Kornik w RDLP Wrocław został WYHODOWANY na pocyrylowym drewnie z powodu skrzyżowania pecha i braku zarządzania. Pechem było to, że właśnie wprowadzono nowy system sprzedaży, który mógłby polec w poklęskowej sytuacji, a nie wolno było do tego doprowadzić. A zarządzanie? Po feralnej nocy w piątek do bodajże południa regionalna zażyczyła sobie szczegółowe meldunki do ilości leżącej masy na wydzieleniu. Ktoś chyba zajarzył, że puścił bąka bo szybko się z tego wycofano i termin wydłużono. Potem była jakaś gospodarska wizyta ,chyba w Jugowie, i tyle. Zamiast ograniczyć pozyskanie na terenie RDLP i przerzucić siły i środki aż do uprzątnięcia szkód pozostawiono dotknięte Cyrylem nadleśnictwa samym sobie. Nic się przecież nie stało.zulus pisze:Ujsoły, Węgierska Górka, Wisła, Ustroń od paru lat tak ma. A niby dlaczego u Was miało by być lepiej? Przyczyny takie same, to i skutki też takie same muszą być, niestety
W moim kalendarzu wtedy też nic się nie zmieniło. Pomimo rocznego etatu cięć w wywrotach i tak musiałem normalnie posadzić, ogrodzić, pokosić, zrobić czyszczenia, szacunki, wnioski no i Naturę przy okazji usuwając szkody. Co robiły wtedy mózgi z regionalnej? Ano ścigały za niewłaściwie zamygłowane drewno, nierówne stosy, ponaglały, przypominały o terminach, robiły ligę kto jest najbardziej zaawansowany w Naturze itd. A na początku września był STOP z wywrotami. Na spędzie w Brzegu Adam III oficjalnie ogłosił, że efektów Cyryla w lesie już nie ma pomimo, że w niektórych nadleśnictwach leżało jeszcze od kilkunastu do kilkudziesięciu i więcej (w jednym przypadku) tysięcy m3 wywrotów.
To będzie ciekawy rok. Ciekawa pewnie będzie oficjalna wersja i przyczyny. Mamy Wielki Program Tępienia Kornia, w którym najważniejszy jest sposób opisania pułapki klasycznej. A za wyhodowanego przez regionalną kadrę menadżerską kornika, i tak poleci pewnie sporo najmniej winnych, terenowych głów.
-
- podleśniczy
- Posty: 486
- Rejestracja: niedziela 25 lis 2007, 10:37
- Lokalizacja: Śląsk
Dalej tak jest że ważniejsze od konkretnej roboty w terenie są papiery, kontrolerzy i robota pod kontrolę. Nie oszczędza się na głupotach, czyli na kontrolach kontroli, kolejnych tysiącach pułapek feromonowych pięknie wyłożonych i opisanych.... a oszczędza się na czym? Na korowaniu, na stawkach za korowanie! Ja wiem że w trudnym górskim terenie nie da się wszędzie dotrzeć i wszystkiego okorować, ale jednak nie wolno na tym zabiegu oszczędzać...bo efektem tego jest klęska.
Po wiatrołomach 19.11.2004 mamy megaklęskę w Beskidach Zachodnich.
Obserwowałem Sudety Środkowe i widziałem jak realizuje się czarny scenariusz z Beskidów. Ocielplenie klimatu i załamanie rynku dobije świerczyny ostatecznie...chyba że znajdzie się takie coś co zeżre drukarza.Oby!Hej!
Po wiatrołomach 19.11.2004 mamy megaklęskę w Beskidach Zachodnich.
Obserwowałem Sudety Środkowe i widziałem jak realizuje się czarny scenariusz z Beskidów. Ocielplenie klimatu i załamanie rynku dobije świerczyny ostatecznie...chyba że znajdzie się takie coś co zeżre drukarza.Oby!Hej!
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
Potwierdzam w całości słowa Szarleja, dodam, że "gospodarska wizyta" u nas odbyła się w dwa miesiące od huraganu. Po to żeby pocmokać nad harwesterem który po tygodniu się zwinął bo nie dawał rady. Dyrektora RDLP w ogóle nie było Jak Dyrektor "odtrąbił" koniec klęski u nas leżało jeszcze grubo ponad 100 tys. m3. Ja tego nie potrafię zrozumieć Czy Dyr. RDLP ukrywał stan faktyczny ? - nie chce mi się w to wierzyć.Szarlej pisze:Kornik w RDLP Wrocław został WYHODOWANY na pocyrylowym drewnie z powodu skrzyżowania pecha i braku zarządzania. Pechem było to, że właśnie wprowadzono nowy system sprzedaży, który mógłby polec w poklęskowej sytuacji, a nie wolno było do tego doprowadzić. A zarządzanie? Po feralnej nocy w piątek do bodajże południa regionalna zażyczyła sobie szczegółowe meldunki do ilości leżącej masy na wydzieleniu. Ktoś chyba zajarzył, że puścił bąka bo szybko się z tego wycofano i termin wydłużono. Potem była jakaś gospodarska wizyta ,chyba w Jugowie, i tyle. Zamiast ograniczyć pozyskanie na terenie RDLP i przerzucić siły i środki aż do uprzątnięcia szkód pozostawiono dotknięte Cyrylem nadleśnictwa samym sobie. Nic się przecież nie stało.
W moim kalendarzu wtedy też nic się nie zmieniło. Pomimo rocznego etatu cięć w wywrotach i tak musiałem normalnie posadzić, ogrodzić, pokosić, zrobić czyszczenia, szacunki, wnioski no i Naturę przy okazji usuwając szkody. Co robiły wtedy mózgi z regionalnej? Ano ścigały za niewłaściwie zamygłowane drewno, nierówne stosy, ponaglały, przypominały o terminach, robiły ligę kto jest najbardziej zaawansowany w Naturze itd. A na początku września był STOP z wywrotami. Na spędzie w Brzegu Adam III oficjalnie ogłosił, że efektów Cyryla w lesie już nie ma pomimo, że w niektórych nadleśnictwach leżało jeszcze od kilkunastu do kilkudziesięciu i więcej (w jednym przypadku) tysięcy m3 wywrotów.
To będzie ciekawy rok. Ciekawa pewnie będzie oficjalna wersja i przyczyny. Mamy Wielki Program Tępienia Kornia, w którym najważniejszy jest sposób opisania pułapki klasycznej. A za wyhodowanego przez regionalną kadrę menadżerską kornika, i tak poleci pewnie sporo najmniej winnych, terenowych głów.
Skąd zdziwienie? Tysięczny raz okazuje się ile leśne dyrektorstwo w praktyce umie. Jak jest super, to pierś do przodu i kordelasami koledzy się dzielą, gospodarzą i wogóle "zbawcy światowych lasów" ale jak jak źle .....to "radźcie sobie koledzy sami, my będziemy tylko rozliczać z wyników". Śmiem dziś twierdzić, że Lasy wogóle nie mają marketingu (tylko socjalistyczne "działy zbytu") i dopiero obecnie zmuszone do tego, na własnych błędach będą się tego w bólach uczyć. Nie czarujmy się też, że najsprawniejszy nawet wywóz i skoordynowane przerzucanie sił i środków zapobiegłby tam tej gradacji... Nie. Nie zapobiegłby, ale istotnie organiczyłoby jej zasięg i skalę. Byłaby ona zjawiskiem na znacznie mniejszą skalę i nie przybrałaby charakteru niemal katastrofy ekologicznej. Dziś jak jakiś przedstawiciel NGOsów, stwierdzi w jakim poważnych mediach (jest to chyba tylko kwestia czasu), że TO NIEUDOLNOŚĆ SAMYCH LEŚNIKÓW, ODPOWIADA W SPOREJ CZĘŚCI ZA TO, ŻE MAMY WE WROCŁAWSKIEJ DYREKCJI CO MAMY .....to sam nie wiem jak temu zaprzeczać? To są bowiem obiektywne fakty. "Najlepszy w galaktyce model" dał tam w konfrontacji z rynkową rzeczywistością ciała i przynajmniej dla mnie nie podlega to już dyskusji.
Też pracuję na terenie po klęskowym . Ostatnio dowiedziałem się iż w związku z niewielkim poślizgiem w terminie usuwania skutków huraganu może nam się zdrowo oberwać . I nie ma znaczenia że drewna jest sporo więcej niż przewidywano ( czyli o jakieś 30%) a za przykład daje nam się inne nadleśnictwo które z problemem 10-cio krotnie mniejszym uporało się w terminie . Nie ma znaczenia że oni uporali się tylko papierowo bo wiem na pewno że usuwają skutki huraganu do dziś tyle że ogłosili oficjalne zakończenie prac w terminie a teraz dorabiają ideologię do tego co robią . Nie ma więc znaczenia czy robimy coś dobrze i do końca tylko to by w papierach się zgadzało .
A jak niby miał ukrywać - przecież nawet z wszechwiedzących tabelek wynikało, że drewno leży w lesie (ilość w meldunkach pohuraganowych była większa od ilości pozyskanego i wywiezionego drewna).Czy Dyr. RDLP ukrywał stan faktyczny ?
Problem w tym, że kierownictwa LP z założenia nie interesuje stan faktyczny.
A wracając do głównego tematu - mi jest po prostu wstyd, jak widzę efekt "zakończonego" uprzątania skutków Cyryla. Cały ten WPTK, jak to określił Szarlej (głowić się nad tym musiał ZOL, spora część RDLP i specjaliści OL na kilku wyjazdowych naradach) to przepisana część poprzednio obowiązującej IOL - cała inwencja twórców to cotygodniowe meldunki. Służyć ma głównie ochronie stołków - nie lasu.
- księgowy w LP
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3116
- Rejestracja: czwartek 14 lut 2008, 21:33
- Lokalizacja: xx
a skąd maja mieć skoro w marketingu siedzą ludzie którzy nie mają pojecia co to jest owy marketing..zero podstaw i zero przygotowania..silver30+ pisze:Śmiem dziś twierdzić, że Lasy wogóle nie mają marketingu
powtórzę się ale cóż..nie mają pojecia co to jest jest 4P w marketingu więc o czym my wogóle marzymy????
a jak już gdzieś wspomniałem..ciekawe że w Polsce połowa studentów skończyła marketing ale jakoś do LP nie było nikomu po drodze..ciekawe dlaczego??
może leśne ludzki uważają że wszystko umieją i nikt inny (bez leśnego wykształcenia..) nie ma o niczym pojecia??
stara zasada w LP..nie ważne jak ważne że tabelka się zgadzamisiek b pisze:Nie ma więc znaczenia czy robimy coś dobrze i do końca tylko to by w papierach się zgadzało
no nie..to przecież niemożliwe..napewno nie leśnicy..w RDLP I GDLP napewno coś wymyślą ..a później wezmą za to odznaczenie..silver30+ pisze:TO NIEUDOLNOŚĆ SAMYCH LEŚNIKÓW, ODPOWIADA W SPOREJ CZĘŚCI ZA TO, ŻE MAMY WE WROCŁAWSKIEJ DYREKCJI CO MAMY
ehhh..tego nikt nie zrozumie..nawet sami leśnicy..zul pisze:coraz trudniej mi zrozumieć mentalność zarządzających.
-
- podleśniczy
- Posty: 444
- Rejestracja: poniedziałek 28 kwie 2008, 21:29
Wszystko jest prawdą o RDLP tylko, że sami leśnicy też mają sporo na sumieniu. Jak sonbie przypomnę jak spływały meldunku o skutkach Cyryla to płakać się chce jakie leniuszki pracują w terenie. między meldunkiem a stanem faktycznym rozbieżnści straszne ale co tam wszystko zostało dołamane później. Więc nistety wina leży także po stronie terenu.
A tobie się wydaje że leśnik to prorok ? Określenie masy na trzebieży jest stosunkowo łatwemiędzy meldunkiem a stanem faktycznym rozbieżnści straszne ale co tam wszystko zostało dołamane później.
i nie potrzeba do tego szacunków, natomiast przy klęskach to zupełnie inna bajka . Nam nawet proponowano byśmy zakładali powierzchnie próbne w zniszczonych drzewostanach , na szczęście do tego nie doszło bo przybyło by kilka wdów. Niestety dla ludzi którzy nigdy nie pracowali w terenie jest to niezrozumiałe i znowu kłania się ścieżka awansów w LP
A ja się pytam: gdzie precyzyjne zdjęcia satelitarne które w tydzień po Cyrylu powinna zamówić RDLP , gdzie GPS-y które w takiej sytuacji powinien dostać do łapy każdy l-czy z najbardziej poszkodowanych terenów Gdzie minimalna choćby koordynacja poczynań . Te i inne pytania jeszcze padną - tylko nie będzie je zadawał ZUL. Winą terenu jest, że wogóle wpuściła tego Cyryla - nie wpadliście jeszcze na to ?, to podpowiadam. Jeżeli przy takiej skali zniszczeń, pierwsza osoba z RDLP przyjeżdża po miesiącu to odbieram Wam prawo do jakiejkolwiek krytykistrychnina pisze:Więc nistety wina leży także po stronie terenu.
-
- podleśniczy
- Posty: 444
- Rejestracja: poniedziałek 28 kwie 2008, 21:29
No faktycznie przesadzili z moim awansem na podleśniczego, który jeszcze dorabia w dziale technicznym jak brakuje mocy przerobowych - powinni mnie zdegradować hehe,misiek b pisze:Niestety dla ludzi którzy nigdy nie pracowali w terenie jest to niezrozumiałe i znowu kłania się ścieżka awansów w LP
Nie jestem z RDLPzul pisze:Jeżeli przy takiej skali zniszczeń, pierwsza osoba z RDLP przyjeżdża po miesiącu to odbieram Wam prawo do jakiejkolwiek krytyki
A co jak prawie cały oddział leży to taki problem z określeniem masy - nie rozśmieszaj mnie nikt nie mówi o określeniu co do kubika masy ale jak ktoś zgasza 500 m3 a ma 5000 m3 to co oznacza? - że miał problem z ruszeniem tyłka do lasu.misiek b pisze:A tobie się wydaje że leśnik to prorok ?
Określenie masy na trzebieży jest stosunkowo łatwe
i nie potrzeba do tego szacunków, natomiast przy klęskach to zupełnie inna bajka
Oczywiście przynajmniej u mnie 80% leśnictw poradziła sobie bez problemu mimo wysokich szkód z posprzątaniem i oszacowaniem ale pozostałe 20% jak dla mnie to dramat. A Jak to musiało wyglądać w ramach RDLP.
A nie uważasz że w porównaniu z zaangażowaniem w pracę JWP z RDLP to i tak niezły wynik? Wiadomo że lepiej byłoby gdyby wszyscy leśniczowie się przyłożyli . Po za tym jakich sobie szef leśniczych powołał takich maOczywiście przynajmniej u mnie 80% leśnictw poradziła sobie bez problemu mimo wysokich szkód z posprzątaniem i oszacowaniem ale pozostałe 20% jak dla mnie to dramat. A Jak to musiało wyglądać w ramach RDLP.