EgoistaChrobry pisze:Niektórych sztuczek mnie nauczył (ale te przekażę wyłącznie synowi).
Ekologiczny kierowca może zaszczędzić 10 proc. paliwa
Moderator: Moderatorzy
Jak już tak bardziej serio o ekologicznym stylu jazdy mówimy to i ja parę rad miałbym:
-gdy tylko się da hamować silnikiem. U nas na drogach króluje generalnie styl jazdy który skrótowo można opisać jednym zdaniem: "w d... i stop i znów w d.. i stop". To trochę dziwne, ale wielu kierowców nawet nie wie, że samochód najmniej pali wcale nie wysprzęglony na biegu jałówym (0.5-1.2l/h), a właśnie przy hamowaniu silnikiem, bo wtedy nie pali ....NIC (choć silnik na pozór normalnie pracuje ("burczy" itd ), to jednak pracuje w tzw odwróconym ciągu, tj pobiera powietrze, wyhamowując samochód sprężą je, ogrzewa i wywala na zewnątrz. Paliwo tu nie potrzebne wcale. Podczas takiego hamowania, przy silnikach z wtryskiem, spalanie wynosi więc 0.0l/h (kto ma w samochodzie komputer pokładowy niech sobie sprawdzi). Zwalnianie jest wtedy bardzo płynne, w każdej chwili można troszkę gazu dodać, by za chwile znów zdejmując nogę - przyhamować. Tak samo jak samochód można rozpędzić wrzucając kolejne, coraz wyższe biegi, tak samo można go z daleka hamować, wrzucając biegi coraz niższe. Przy odrobinie wprawy hamulców można nie używać w trasie niemal wogóle, oszczedzając też sporo paliwa. Same zalety. Kiedyś w długiej trasie, w samochodzie kolegi, zrobiłem 600km na jednym baku, podczas gdy on zaklinał się, że więcej jak 500km "absolutnie się nie da" - dało się (zaoszczędzić na tym pieniędzy, to nic nie zaoszczędził, bo dobrą whisky po przegraniu zakładu postawił)
-zimny silnik (każdy silnik) pali strasznie dużo (momentami, przy dociścnięciu nawet ponad 100l/100km, więc nim się nie rozgrzeje (zwłaszcza zimą) nie wykonywanie samochodem gwałtownych przyspieszeń, a równa spokojna jazda, z dłuższym niż normalnie na jego kolejnych biegach rozpędzaniem, da spore oszczędności (a i silnik mniej jest narażony przy czymś takim na awarie). Jak się silnik już rozgrzeje (5-7min) dalej można jechać już normalnie.
-dopasować samochód do potrzeb. "Czołgów" niech uzywają tylko czołgiści. Kto dużo jeździ po terenie niech sobie owszem sprawi tą terenówkę, ale normalny człowiek, naprawde nie ma potrzeby jazdy po mieście terenówką z pięciolitrowym silnikiem. Może to i snobizm ale dla mnie zwykła głupota. Kobiecie do robienia codziennych zakupów też wystarczy mniejszy samochód, dwuosobowa rodzina rodzinnego vana nie potrzebuje, bo wozić w nim będzie głównie powietrze. Wg mnie 100KM w silniku to jest naprawdę dość, by typowy osobowy samochód dotarł w miarę sprawnie z punku A do punktu B. Jak komuś zaś to jest mało, to niech nie jęczy, że "drogo" mu ta jazda wychodzi. Niech sobie kupi mniejsze auto. Samochód powinien być kupiony po gruntownym namyśle, do czego on ma wogóle służyć (a nie na zasadzie, by był lepszy od wozu sasiada), na co właściciela stać, i jak go będzie użytkował.
-no i najlepsza metoda "oszczędności paliwa" - jak nie trzeba to wogóle nie jechać, a wybrać rower lub spacerek (jak w reklamie - "prędziutko dla zdrówka")
-gdy tylko się da hamować silnikiem. U nas na drogach króluje generalnie styl jazdy który skrótowo można opisać jednym zdaniem: "w d... i stop i znów w d.. i stop". To trochę dziwne, ale wielu kierowców nawet nie wie, że samochód najmniej pali wcale nie wysprzęglony na biegu jałówym (0.5-1.2l/h), a właśnie przy hamowaniu silnikiem, bo wtedy nie pali ....NIC (choć silnik na pozór normalnie pracuje ("burczy" itd ), to jednak pracuje w tzw odwróconym ciągu, tj pobiera powietrze, wyhamowując samochód sprężą je, ogrzewa i wywala na zewnątrz. Paliwo tu nie potrzebne wcale. Podczas takiego hamowania, przy silnikach z wtryskiem, spalanie wynosi więc 0.0l/h (kto ma w samochodzie komputer pokładowy niech sobie sprawdzi). Zwalnianie jest wtedy bardzo płynne, w każdej chwili można troszkę gazu dodać, by za chwile znów zdejmując nogę - przyhamować. Tak samo jak samochód można rozpędzić wrzucając kolejne, coraz wyższe biegi, tak samo można go z daleka hamować, wrzucając biegi coraz niższe. Przy odrobinie wprawy hamulców można nie używać w trasie niemal wogóle, oszczedzając też sporo paliwa. Same zalety. Kiedyś w długiej trasie, w samochodzie kolegi, zrobiłem 600km na jednym baku, podczas gdy on zaklinał się, że więcej jak 500km "absolutnie się nie da" - dało się (zaoszczędzić na tym pieniędzy, to nic nie zaoszczędził, bo dobrą whisky po przegraniu zakładu postawił)
-zimny silnik (każdy silnik) pali strasznie dużo (momentami, przy dociścnięciu nawet ponad 100l/100km, więc nim się nie rozgrzeje (zwłaszcza zimą) nie wykonywanie samochodem gwałtownych przyspieszeń, a równa spokojna jazda, z dłuższym niż normalnie na jego kolejnych biegach rozpędzaniem, da spore oszczędności (a i silnik mniej jest narażony przy czymś takim na awarie). Jak się silnik już rozgrzeje (5-7min) dalej można jechać już normalnie.
-dopasować samochód do potrzeb. "Czołgów" niech uzywają tylko czołgiści. Kto dużo jeździ po terenie niech sobie owszem sprawi tą terenówkę, ale normalny człowiek, naprawde nie ma potrzeby jazdy po mieście terenówką z pięciolitrowym silnikiem. Może to i snobizm ale dla mnie zwykła głupota. Kobiecie do robienia codziennych zakupów też wystarczy mniejszy samochód, dwuosobowa rodzina rodzinnego vana nie potrzebuje, bo wozić w nim będzie głównie powietrze. Wg mnie 100KM w silniku to jest naprawdę dość, by typowy osobowy samochód dotarł w miarę sprawnie z punku A do punktu B. Jak komuś zaś to jest mało, to niech nie jęczy, że "drogo" mu ta jazda wychodzi. Niech sobie kupi mniejsze auto. Samochód powinien być kupiony po gruntownym namyśle, do czego on ma wogóle służyć (a nie na zasadzie, by był lepszy od wozu sasiada), na co właściciela stać, i jak go będzie użytkował.
-no i najlepsza metoda "oszczędności paliwa" - jak nie trzeba to wogóle nie jechać, a wybrać rower lub spacerek (jak w reklamie - "prędziutko dla zdrówka")
Pod wpływem tego tematu przełączyłam sobie takie cóś, że pokazuje aktualne spalanie co 2 sek. No i.... nóżka zrobiła się o duuuuużo kg lżejsza (bo pracowicie obserwuję co pokazuje zegarek ) to co pisze Silver- hamowanie silnikiem nic nie kosztuje, w ogólnym rozrachunku (czasowo) spokojna jazda nie powoduje spóźnień i zawalania terminów a na jednym baku zrobiłam 50 km więcej, niż jeżdżąc bez sprawdzania pożerania paliwa. Dzięki
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć
- Domator
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3011
- Rejestracja: wtorek 23 maja 2006, 18:15
- Lokalizacja: nie wiem
Dobry sposób Poważnie mówiąc, trzeba planować trasę (nie chodzi tylko o dalekie trasy), nawet jeżdżąc blisko należy przewidywać pewne rzeczy w celu uniknięcia powtórnego wyjazdu, bo "coś się zapomniało" (zakupy można zrobić z wyprzedzeniem, będąc w lesie można kompleksowo zrobić 2-3 czynności w danym wydzieleniu, unikniemy ponownego przyjazdu w to samo miejsce). Od czasu, gdy zacząłem podchodzić do wyjazdów logistycznie, przebieg miesięczny zmalał o 10-15%.silver30+ pisze:-no i najlepsza metoda "oszczędności paliwa" - jak nie trzeba to wogóle nie jechać,
Do słów silvera30+, chciałbym dodać: nauczmy się jeździć płynnie, pozwala to na uniknięcie ostrych hamowań, przyśpieszeń i skutkuje niższym spalaniem.
1. czy te zasady o których piszecie dotyczą również samochodów na gaz ?
2. czy dobrze robię - jadę na 5, zbliżam się do świateł, wiem, że zastanę czerwone, zdejmuje nogę z gazu i dojeżdżam do świateł - nie redukując biegu - a może powinnam stopniowo przechodzić na niższy Jak się nie zmienieni światło - w końcu wrzucam luz, jak się zmieni - redukuję w zależności od prędkości jaką jadę i przyspieszam powoli (w miarę )
2. czy dobrze robię - jadę na 5, zbliżam się do świateł, wiem, że zastanę czerwone, zdejmuje nogę z gazu i dojeżdżam do świateł - nie redukując biegu - a może powinnam stopniowo przechodzić na niższy Jak się nie zmienieni światło - w końcu wrzucam luz, jak się zmieni - redukuję w zależności od prędkości jaką jadę i przyspieszam powoli (w miarę )
Tak. Gaz, benzyna, diesel - zasada ta sama byleby silnik był na wtrysku.luscinia pisze:1. czy te zasady o których piszecie dotyczą również samochodów na gaz ?
luscinia pisze:2. czy dobrze robię - jadę na 5, zbliżam się do świateł, wiem, że zastanę czerwone, zdejmuje nogę z gazu i dojeżdżam do świateł - nie redukując biegu - a może powinnam stopniowo przechodzić na niższy
...jak za długo "dławisz" samochód na zbyt wysokim biegu, bardzo "ciężko" wtedy pracuje i szybciej się zużywa (zwłaszcza wał korbowy)... Dotyczy to zresztą i normalnej jazdy. Każdy bieg ma optymalny zakres prędkości do swej pracy i choć będzie jakoś pyrkał i poza tym zakresem, to nie jest to dla niego nic dobrego. Hamując silnikiem trzeba normalnie przechodzić kolejno na coraz niższe biegi (tak jak przy przyspieszaniu tylko w drugą stronę). Ja wiem, że tego na typowym kursie nauki jazdy nie uczą (ale za to uczą np prawidłowej wielkości szczeliny w świecy ) ..ale warto to potrenować. Podobnie zresztą jak i wychodzenia z poślizgów i innych "zimowych nawyków", bo warto też pamiętać, że oprócz oszczędności paliwa, hamowanie silnikiem jest najbezpieczniejszym sposobem zwalniania na śliskiej i oblodzonej nawierzchni
- Domator
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3011
- Rejestracja: wtorek 23 maja 2006, 18:15
- Lokalizacja: nie wiem
Pierwsze padają panewki Podziwiam ludzi chwalących się jazdą z prędkością 60 km/godz na V biegu Optimum dla silnika to jazda z obrotami zbliżonymi do obrotów maksymalnego momentu obrotowego danego silnika, odwdzięcza się długą bezawaryjnościąsilver30+ pisze:...jak za długo "dławisz" samochód na zbyt wysokim biegu, bardzo "ciężko" wtedy pracuje i szybciej się zużywa (zwłaszcza wał korbowy)...
może się dowiem ale wygląda to tak: samochód rusza na benzynie a jak silnik się zagrzeje to się sam przełącza na gaz i tak już sobie jedziedomator pisze:A jaka instalacja? Sekwencja czy normalna?
Ja tylko przełączam na benzynę jak mi świeci się jedna dioda od gazu i jeżdżę na benzynie, a po zatankowaniu gazu przełączam znowu automat na gaz
Czyli to sekwencyjne czy normalne
Niby po polsku piszesz - ale o czym rozumiem tylko, że się odwdzięczydomator pisze:Optimum dla silnika to jazda z obrotami zbliżonymi do obrotów maksymalnego momentu obrotowego danego silnika, odwdzięcza się długą bezawaryjnością
Pilnuję, żeby obroty nie były większe niż 2000 - dobrze choć koło 100 km/h są większe - ale i tak jadę
Chyba przesiądę się na tramwaj
[ Dodano: 2008-06-04, 21:30 ]
ale on lekko jedzie, nie dławi się, nie szarpie gładko dojeżdżasilver30+ pisze:...jak za długo "dławisz" samochód na zbyt wysokim biegu, bardzo "ciężko" wtedy pracuje
Wiesz Luscinia. Silnik nie mówi ..nie poskarży się, że mu "ciężko" ....to co pisze Domator o jeździe 60km/h na "piątce" to święte słowa. Głupota i tyle, ale jak ktoś koniecznie chce mieć problemy i...
Co do rodzaju instalacji gazowej, to nie mam o tym pojęcia. Pewnie jednak Domator ma tu rację
...lubi katować silnik - to co kto lubi... sugeruję jednak by Domatora posłuchać a ASO będziesz rzadziej odwiedzać .......a by wyobrazić sobie co "czuje" silnik podczas takiej pracy, siądź kiedyś na swój rower, wrzuć na tylnej przerzutce najmniejsze kółeczko, a na przedniej dla odmiany największe (czyli kombinację jaką wrzuca się tylko już szybko jadąc - taka rowerowa "piątka)" i rusz sobie naprzód, jadąc wolno.... poczujesz się bez wątpienia jakbyś ciągnęła za sobą worek kartofli - Twój silnik i Twa skrzynia biegów czują to przy 60ciu na "piątce" samo.. bądź człowiekiem daj im "żyć"luscinia pisze:lekko jedzie, nie dławi się, nie szarpie gładko dojeżdża
Co do rodzaju instalacji gazowej, to nie mam o tym pojęcia. Pewnie jednak Domator ma tu rację
święte słowa - ale trzeba to znać i rozumieć - ja niestety nie mam tej wiedzysilver30+ pisze:Silnik nie mówi ..nie poskarży się, że mu "ciężko"
albo właśnie brak wiedzy i zrozumienia - ale dzięki Wam już wiem - choć nie do końca rozumiem - zastosujęsilver30+ pisze:Głupota i tyle, ale jak ktoś koniecznie chce mieć problemy i...
Dziękuje za rady
- Domator
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3011
- Rejestracja: wtorek 23 maja 2006, 18:15
- Lokalizacja: nie wiem
Raczej normalna, z reguły w sekwencji nie ma możliwości ręcznego przełączania, automat przełącza na gaz po osiągnięciu odpowiedniej temperatury.luscinia pisze:Ja tylko przełączam na benzynę jak mi świeci się jedna dioda od gazu i jeżdżę na benzynie, a po zatankowaniu gazu przełączam znowu automat na gaz
Czyli to sekwencyjne czy normalne
To u mnie tak jest. A pisząc, że przełączam na benzynę ... - mam na myśli jak kończy mi się gaz, do źródełka daleko a jechać muszę dalej - to wtedy zupełnie przełączam na benzynę. Po zatankowaniu gazu, znowu przełączam na gaz i on już sobie sam radzi, ja nie przełączam niczego.domator pisze:z reguły w sekwencji nie ma możliwości ręcznego przełączania, automat przełącza na gaz po osiągnięciu odpowiedniej temperatury.
To stosuję. Ojciec był instruktorem jazdy i obrazowo mnie nauczył twierdząc :silver30+ pisze:-gdy tylko się da hamować silnikiem.
"Hamulec to używaj tylko w garażu".
Takim sposobem jak opisujesz jechałem Focusem 1,8 TDCI, wyszło mi spalanie w jedną stronę 4,2 l/100km, a z powrotem 3,8 l/100km. Hamulec stosowałem jak musiałem zatrzymać sie gwałtownie na czerwonym tylko.silver30+ pisze:Same zalety. Kiedyś w długiej trasie, w samochodzie kolegi, zrobiłem 600km na jednym baku, podczas gdy on zaklinał się, że więcej jak 500km "absolutnie się nie da" - dało się (zaoszczędzić na tym pieniędzy, to nic nie zaoszczędził, bo dobrą whisky po przegraniu zakładu postawił)
Stosuje tzw. jazdę pasywną, zmieniam biegi jak najszybciej, przy obrotach, gdzie moment obrotowy jest maksymalny. Np. Diesel przy 1800(zależy od marki i silnika).silver30+ pisze:zimny silnik (każdy silnik) pali strasznie dużo (momentami, przy dociścnięciu nawet ponad 100l/100km, więc nim się nie rozgrzeje (zwłaszcza zimą) nie wykonywanie samochodem gwałtownych przyspieszeń,
Krew mi w żyłach tężeję, jak czytam, że ktoś w benzyniaku pilnuje, żeby obroty nie były wyższe niż 2000. Toż to są w zasadzie minimalne użyteczne obroty silników benzynowych starszych generacji, nie mówiąz już o nowoczesnych silnikach z 4 zaworami na cylinder, gdzie minimalne użyteczne obroty zaczynają się około 3000. Związane to jest z charakterystyką przebiegu momentu obrotowego.
Starsze silniki, o 2 zaworach na cylinder, zazwyczaj osiągają zbliżony do maksymalnego moment obrotowy około 2000.
Stąd: jazda ekoomiczna benzyniakami musi wykorzystywać zakres obrotów silnika oscylujący w okolicach przebiegu maksymalnego momentu obrotowego, czyli w starszych benzynach 1700-3500, nowszych 2500 - 4500.
Osobiście, DOHCem starszej generacji, dwa wałki, ale 8 zaworów, pełny wtrysk, powinienem jeździć pomiędzy 2000 a 3000. Heh ... ale niestety, lubię szybszą jazdę, więc ... 3000 - 6000. odcięcie zapłnonu mam na 6250.
Starsze silniki, o 2 zaworach na cylinder, zazwyczaj osiągają zbliżony do maksymalnego moment obrotowy około 2000.
Stąd: jazda ekoomiczna benzyniakami musi wykorzystywać zakres obrotów silnika oscylujący w okolicach przebiegu maksymalnego momentu obrotowego, czyli w starszych benzynach 1700-3500, nowszych 2500 - 4500.
Osobiście, DOHCem starszej generacji, dwa wałki, ale 8 zaworów, pełny wtrysk, powinienem jeździć pomiędzy 2000 a 3000. Heh ... ale niestety, lubię szybszą jazdę, więc ... 3000 - 6000. odcięcie zapłnonu mam na 6250.
Popróbowałem jazdę według Waszych zaleceń. Generalnie "komputerek" wskazywał zużycie paliwa w granicach do 2.0 do 8.7 litra na 100km w trasie. Bez względu na to, czy to była jazda "na luzie" czy "hamowanie silnikiem" komputerek nie chciał wskazać poniżej magicznej granicy 2.0 l/km. Dla mnie dziwne. Większość trasy to spalanie rzędu 4,2 - 5,6 l/km. Ale gapienie się na wskaźnik zużycia paliwa jest niebezpieczne
Doszłam do wprawy i jednym rzutem oka ogarniam komputerek z obrotomierzem do spółki , wpatrywać uporczywie trochę bym się bała
Ale mam i nny problem Jedyneczki używam w zasadzie do ruszania. Ale czasami zdarza się, że obroty są za małe dla dwójki. I co wtedy mam robić Heblować na dwójce czy piłować na jedynce
Ale mam i nny problem Jedyneczki używam w zasadzie do ruszania. Ale czasami zdarza się, że obroty są za małe dla dwójki. I co wtedy mam robić Heblować na dwójce czy piłować na jedynce
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć