Czy dokarmiać zwierzynę zimą?

Zwierzęta łowne, hodowla, broń śrutowa i kulowa, psy myśliwskie...

Moderator: Moderatorzy

Czy jesteś za dokarmianiem zwierzyny dziko żyjącej w lesie zimą?

tak
12
32%
nie
7
18%
tylko wyjątkowo
18
47%
nie mam zdania
1
3%
 
Liczba głosów: 38

Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Post autor: Glaca »

borodziej pisze: Ratowanie marchewką ( od smierci głodowej) by później odstrzelić w ramach odstrzału redukcyjnego.
Jest w tym drobny paradox, ale jak się porówna, jaki % mogą odstrzelić legalnie i pod kontrolą myśliwi - a jaki procent zwierzaków może nie przetrwać kolejnej ostrej zimy, :?:
to wydaje mi się, że warto tych parę zł na buraki i marchewkę odżałować...

To samo z ptakami - oblodzenie drzew ( marznący deszcz) utrzymujące sie przez wiele dni na pniach i gałęziach redukuje pewne gatunki ptaków o 90 % populacji...
Awatar użytkownika
borodziej
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 10250
Rejestracja: poniedziałek 05 gru 2005, 11:59
Lokalizacja: Jaktorów-Kolonia
Kontakt:

Post autor: borodziej »

Glaca pisze:Jest w tym drobny paradox, ale jak się porówna, jaki % mogą odstrzelić legalnie i pod kontrolą myśliwi - a jaki procent zwierzaków może nie przetrwać kolejnej ostrej zimy,
to wydaje mi się, że warto tych parę zł na buraki i marchewkę odżałować...

To samo z ptakami - oblodzenie drzew ( marznący deszcz) utrzymujące sie przez wiele dni na pniach i gałęziach redukuje pewne gatunki ptaków o 90 % populacji...
Paradoks ten doskonale został ujęty w dowcipie o ojcu - miłośniku piwa.
Rano budzi się, szuka butelek - nie ma. Pyta dzieci - gdzie są butelki?
- Sprzedaliśmy i kupiliśmy chleb.
- Widzicie! Gdyby tata nie pił, to by na chleb nie było. Logiczne? Poniekąd....
Biedne te ptaszki - gdyby nie smalec i ziarna słonecznika kto wie, co by było z nimi dalej.
Jakoś przyroda dotychczas sobie radziła. Wcześniej też pnie były oblodzone i kora zmarznięta. A wiecie, dlaczego łabędzie przestały odlatywać na zimę i... przymarzają głodne do lodu? Bo je człowiek zaczął dokariać (latem), a zimą... woli ciepłe kapcie i herbatkę przed telewizorem. A czemu myśliwi jednak dokarmiają? Bo by nie mieli później do czego strzelać. No bo przecież nie dlatego, że im szkoda głodującej zwierzyny... Taki tekst, to można młodzieży "sprzedać", by pomagała w dokarmianiu. 8)
Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Post autor: Glaca »

Wiem, Borodzieju, że doskonale znasz sie na wszystkim - nie ma tematu na forum Ci obcego, ale...
borodziej pisze:Bo je człowiek zaczął dokarmiać (latem)
Skoro komentarz zamieściłes pod cytatem mojej skromnej wypowiedzi, to pozwolę sobie kolejny raz (będzie trzeci - czytanie ze zrozumieniem, klasa III-IV szkoły podstawowej) przypomnieć Ci, że miałem na myśli dokarmianie/ratowanie TYLKO I WYŁĄCZNIE w okresie walki o przetrwanie z powodu skrajnie trudnych warunków pogodowych...
Czyli ZIMĄ...

Więc nie pisz tu łabędziach podkarmianych latem...
borodziej pisze:A czemu myśliwi jednak dokarmiają? Bo by nie mieli później do czego strzelać. No bo przecież nie dlatego, że im szkoda głodującej zwierzyny...
Znasz może więcej jak dwóch myśliwych...

Widziałeś kiedyś śmierć zwierzęcia z głodu lub pragnienia :shock:

Nie wiem, co palisz, ale rzuć to...
Awatar użytkownika
kostek-brasil
leśniczy
leśniczy
Posty: 795
Rejestracja: wtorek 19 lip 2005, 00:00
Kontakt:

Post autor: kostek-brasil »

borodziej pisze:Kostek, ale spójrz na to z innej strony. Czy to na myśliwego (łowcę), czy wędkarza (rybołówcę). Chce zdobyć zwierzynę, dziką - co robi? Używa podstępu.
Boruś, a próbowałeś na to spojrzeć ze strony dokarmianych zwierzaków? Dostać kulkę w pobliżu takiego miejsca...to jest fair? Nie przesadzaj z tą koniecznością dokonania takiego rodzaju podstępu. Są myśliwi, którzy starają się pełnić rolę odpowiedzialnego i zarazem kierującego się etyką selekcjonera i takich szanuję, ale są też tacy "pseudo", którzy potrafią polować w pobliżu miejsc dokarmiania, bo tak najłatwiej po prostu..
Wydaje mi się, że troszkę też mylisz zanęcanie z dokarmianiem, o czym wspomniał na koniec swojego postu Glaca...
Czy Ci się to podoba czy nie, wolno jedynie polować zanęcając dziki i drapieżniki. To już nie tylko kwestia stosowanych zasad, czy etyki, ale przepisów ( paragraf 6, punkt 2 rozporządzenia MŚ z dn. 23.03.2005 - ...podczas polowania nie strzela się do zwierzyny przy punktach stałego dokarmiania... ). Jestem na takie coś uczulony. to po prostu zwykłe świństwo. Swoją drogą, mam wrażenie, że często w łowieckich programach w tv, dokarmianie zwierzyny, paśniki itp. to taka sztandardowa "pokazówka" dobrej roboty myśliwych... :wink:

Jak już wspomniałem wyżej, jestem za dokarmianiem zwierząt, ale z głową i bez przesadzania. Uwzględniając warunki panujące w większości naszych kniei podczas zimy, chyba trochę za dużo tego podkarmiania. Poza tym nie wydaje się, by dzięki temu spadała ilość wyrządzanych szkód przez "zwierzaczki-zgryzaczki". Po prostu koncentrują swoje działania na mniejszym terenie. Tym niemniej można w ten sposób na pewno odciągnąć je od miejsc, gdzie chcielbyśmy, by mniej wcinały. :D
Awatar użytkownika
Krakuspm
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 270
Rejestracja: środa 09 maja 2007, 01:44
Lokalizacja: z prowincji

Post autor: Krakuspm »

kostek-brasil pisze:Poza tym nie wydaje się, by dzięki temu spadała ilość wyrządzanych szkód przez "zwierzaczki-zgryzaczki".
Na zgryzanie praktycznie nie ma sposobu, ale burakami można zredukować spałowanie o 90% a kukurydzą wiosenne buchtowania łąk o 60%.
pozdrawiam,
PM
Awatar użytkownika
borodziej
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 10250
Rejestracja: poniedziałek 05 gru 2005, 11:59
Lokalizacja: Jaktorów-Kolonia
Kontakt:

Post autor: borodziej »

Glaca pisze:Skoro komentarz zamieściłes pod cytatem mojej skromnej wypowiedzi, to pozwolę sobie kolejny raz (będzie trzeci - czytanie ze zrozumieniem, klasa III-IV szkoły podstawowej) przypomnieć Ci, że miałem na myśli dokarmianie/ratowanie TYLKO I WYŁĄCZNIE w okresie walki o przetrwanie z powodu skrajnie trudnych warunków pogodowych...
Czyli ZIMĄ...

Więc nie pisz tu łabędziach podkarmianych latem...
No właśnie - CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM.
Czemu łabędzie zostają na zimę i przymierają głodem? Bo je człowiek do tego zachęcił. A potem zimą już mu się za bardzo nie chce. Przykład jest jasny i całkowicie pasuje do tematu, więc dziwi mnie Twoja riposta.
Nie znam się na wszystkim i nie zabieram głosu we wszystkich tematach. Czasem po 30-40 odznaczam jednorazowo (z przejrzeniem lub nie), więc bez przesady.
Ale w sprawie dokarmiania mam prawo i zamiar zabierać głos i wyrażać swoje zdanie. Które jak widzę - będąc przeciwnym do Twojego, wzbudza u Ciebie emocje. :)
Co jest lepsze - naturalne dziuple dla dziuplaków, czy wieszanie budek lęgowych? Z wbiciem gwoździ i eleganckim numerem koloru czerwonego na denku? To samo z dokarmianiem - lepiej zwiększać bazę żerową, niż wozić te buraki czy inne TOPINAMBURY do lasu.
Glaca pisze:Skoro komentarz zamieściłes pod cytatem mojej skromnej wypowiedzi, to pozwolę sobie kolejny raz (będzie trzeci - czytanie ze zrozumieniem, klasa III-IV szkoły podstawowej)
Argument na poziomie "zabrakło mi argumentów" :wink: :]
Glaca pisze:borodziej napisał/a:
A czemu myśliwi jednak dokarmiają? Bo by nie mieli później do czego strzelać. No bo przecież nie dlatego, że im szkoda głodującej zwierzyny...

Znasz może więcej jak dwóch myśliwych...
Widziałeś kiedyś śmierć zwierzęcia z głodu lub pragnienia
Nie wiem, co palisz, ale rzuć to...
To jak ja bym Ci napisał - może ze trzy razy byłeś w lesie...
Znam wielu myśliwych, kiedyś sam miałem zostać myśliwym, chodziłem w nagankach, mój dziadek był myśliwym - nie bój się, nie wszystkie "myśliwskie rozumy" pozjadałeś.
A argument "widziałeś kiedyś śmierć zwierzęcia z pragnienia" - chcesz wzbudzić u mnie poczucie winy? albo jeszcze więcej - zrobić tu ze mnie człowieka bez serca? Już nie manipuluj. A co do tego "rzucania palenia" - tak, już Ci chyba rzeczywiście zabrakło argumentów, albo nie potrafisz o tej sprawie rozmawiać bez emocji i unoszenia się na fotelu. Ciekawe jaki będzie kolejny argument - że jestem za wysoki lub niski, a może że mieszkam w miescowości powyżej 10 tys. mieszkańców? :twisted: :lol:
kostek-brasil pisze:Natomiast nie podoba mi się, gdy ma to charakter zanęcania. Niektórzy spośród fotografików wykładają przykładowo padlinkę, by sfotografować z bliska - dajmy na to - jastrzębia, czy liska. Najgorsze jednak świństwo, gdy w pobliżu takich miejsc dokonuje się odstrzału.
Ode mnie:
Wykłada także przynętę.
Glaca pisze:Ps. A co do mieszania pojęć nęcenia i dokarmiania, to no coments
kostek-brasil pisze:Wydaje mi się, że troszkę też mylisz zanęcanie z dokarmianiem, o czym wspomniał na koniec swojego postu Glaca...
Czy Ci się to podoba czy nie, wolno jedynie polować zanęcając dziki i drapieżniki. To już nie tylko kwestia stosowanych zasad, czy etyki, ale przepisów ( paragraf 6, punkt 2 rozporządzenia MŚ z dn. 23.03.2005 - ...podczas polowania nie strzela się do zwierzyny przy punktach stałego dokarmiania... ). Jestem na takie coś uczulony. to po prostu zwykłe świństwo. Swoją drogą, mam wrażenie, że często w łowieckich programach w tv, dokarmianie zwierzyny, paśniki itp. to taka sztandardowa "pokazówka" dobrej roboty myśliwych...
Kostek, widzę, że u Ciebie też bez emocji o tym się nie da.
Nie mylę obu pojęć - kończyliśmy te same szkoły; łowiectwa uczyłem się u ś.p. Witolda Grygonisa (TL w Warcienie) i prof. Dzięciołowskiego oraz Aulaka na WL SGGW. Więc zacytuję moje trzy słow raz jeszcze:
Wykłada także przynętę.
Nie podałem ani jaką przynętę, ani na jakie gatunki, ani w jakim okresie i okolicznościach (np. przy zasiadce na ambonie). A tu proszę - ile zdań, ile treści - powiem zdecydowanie: z nadinterpretacją. Myślisz Kostek (ale i Ty, Glaca), że miałem na myśli wyłożenie worka marchwi i buraków i czekanie, aż sarna przyjdzie? No sam już nie wiem, co napisać... Jednak inne szkoły? Albo to "czytanie ze zrozumieniem" to ogólnopolski problem jest? :twisted: :lol:
Awatar użytkownika
Horrorek
początkujący
początkujący
Posty: 156
Rejestracja: piątek 27 paź 2006, 16:59
Lokalizacja: Z Polski

Post autor: Horrorek »

Według mnie... TAK No chyba ze chcecie mieć niski poziom zwierzyny na waszym terenie... żebyście widzieli kilka sztuk zwierzęcia na miesiąc... :!: To nie dokarmiajcie :evil: No ale chyba nikt tego nie chce... prawda :?: :|

W każdym razie takie jest moje zdanie... 8)

[scroll]Pozdrawiam Horrorek.. :wink: [/scroll]
[scroll]Pozdrawiam Gorąco Horrorek :wink: [/scroll]
Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Post autor: Glaca »

borodziej pisze: Czemu łabędzie zostają na zimę (...)Przykład jest jasny i całkowicie pasuje do tematu
Co do reszty to możemy się targować, ale łabędzi nie odpuszczę :twisted:
Do tematu może i pasują, ale jako kontrargument do mojej bronionej tezy ( nie będę sie wciąż cytował, bo to perwersja) absolutnie nie...
Bo te ptaki głupieją od obżerania się LATEM, tuczone bezmyślnie chlebem przez rodzinki spacerujące nad wodą z dzieciakami, kiedy dwa machnięcia płetwą dalej mają zielska w bród...
A ja pochwalam tylko i wyłącznie akcję dokarmiania w okresie krytycznie trudnych warunków pogodowych...
borodziej pisze:Nie znam się na wszystkim i nie zabieram głosu we wszystkich tematach.
To była tylko taka aluzja do Twojego "licznika" z postami :mg:
borodziej pisze:Znam wielu myśliwych, kiedyś sam miałem zostać myśliwym, chodziłem w nagankach, mój dziadek był myśliwym - nie bój się, nie wszystkie "myśliwskie rozumy" pozjadałeś
Wkurzyło mnie tylko cyniczne ( sorry, ale tak to odebrałem) wrzucenie wszystkich myśliwych do jednego worka ;/

A na myślistwie akurat się znam mało, nie poluję i nie będę polował. Piszę jako przyrodnik-amator i leśnik, mieszkający w lesie, parę km od wioski.

Pracuję, spaceruję, bawię się z dzieciakami i czasami dorabiam sobie w lesie, może dlatego inaczej to widzę i odczuwam :|

borodziej pisze:Myślisz Kostek (ale i Ty, Glaca), że miałem na myśli wyłożenie worka marchwi i buraków i czekanie, aż sarna przyjdzie? No sam już nie wiem, co napisać...
Też tak to zrozumiałem, bo znajduję czasami ślady "farby" ( na śniegu to szczególnie makabrycznie wygląda) tam, gdzie nie powinien zgodnie z etyką i prawem nikt strzelać...


Ps. To nie jest prywatna kłótnia, można sie jeszcze przyłączyć :roll:
Awatar użytkownika
kostek-brasil
leśniczy
leśniczy
Posty: 795
Rejestracja: wtorek 19 lip 2005, 00:00
Kontakt:

Post autor: kostek-brasil »

Boruś, wyluzuj. Faktycznie źle Cię zrozumiałem. Przepraszam. :wink:
Emocje z mojej strony w takich wypadkach zawsze są. Z racji swoich nieuleczalnych upodobań do włóczenia się po lesie i podpatrywania żywota puchatych, skrzydlatych itp., zdarza mi się niejednokrotnie spotykać ślady polowań w pobliżu karmowisk. Krew, sierść, łuski po nabojach itp. Wiem, że wolno niby wykładać przynętę na drapieżniki i dziki i potem polować, ale to też uważam za draństwo. :(
Jeszcze raz Cię przepraszam, jeśli odebrałeś to jako rodzaj ataku na Ciebie. Emocje wynikają po prostu z tego co czuję do zwierzaczków i z tych niemiłych wspomnień, jakie czasem powstają wokoł tego typu miejsc. Wiem, że przecież sam tak nie robisz, więc :spoko: .
Awatar użytkownika
borodziej
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 10250
Rejestracja: poniedziałek 05 gru 2005, 11:59
Lokalizacja: Jaktorów-Kolonia
Kontakt:

Post autor: borodziej »

kostek-brasil pisze:Jeszcze raz Cię przepraszam, jeśli odebrałeś to jako rodzaj ataku na Ciebie.
Ależ "spoko wodza" - toz to tylko kulturalna rozmowa kulturalnych ludzi, tylko troszkę okraszona emocjami :D
Wczoraj dwukrotnie napisałem długi post, i dwukrotnie mi go "wcięło" - widać tak miało być 8)
Dzikie zwierzęta są solą tej ziemi i wybaczcie, ale jak słyszę o tej marchwi i burakach, to.... wymiękam :cry: :lol: :spoko:
Awatar użytkownika
Kasia
zastępca nadleśniczego
zastępca nadleśniczego
Posty: 3830
Rejestracja: piątek 27 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: z dziupli
Kontakt:

Post autor: Kasia »

Czytam, czytam i jednak stwierdzam, że słowo pisane za mało oddaje to, co często chcemy powiedzieć. Powinniśmy takie pogaduchy prowadzić w realu.

Kochani, zwierzyny dzikiej nie dokarmiamy do czasu, do kiedy sama sobie może znaleźć pożywienie bez szkody dla upraw (rolnych, leśnych), dopóki śnieg i mróz nie uniemożliwią im wygrzebania sobie pożywienia. Pomagamy sarnom, jeleniom, żubrom itp, bo tak trzeba, ale dokarmiamy w specyficzny sposób: np. nieregularnie i w różnych miejscach, żeby zmusić ją do poszukiwań.

Nęcimy dziki (żołędzie, kukurydza, zboża itp.) Nie wolno strzelać zwierzyny koło paśników, ani wodopojów, wolno dziki koło nęcisk, bo po to się je nęci. Nie wolno wykładać padliny, żeby nęcić drapieżniki. Każdy odpad musi zostać poddany utylizacji (niestety istnieje duża rozbieżność między tym przepisem, a praktyką myśliwych).

Dokarmiamy zwierzęta reintrodukowane na danym terenie, np. bażanty, kury wiosną muszą dostawać środki odrobaczające i witaminy, żeby następne pokolenie było silne i zdrowe, ale to jest tylko do osiągnięcia pewnego poziomu tej populacji, potem zostawia się ją samej sobie.

Nie wolno dokarmiać ptaków ani latem ani zimą (chyba, że patrz wyżej). Opieka ludzi zimą powinna dotyczyć tylko tych osobników, które są przedstawicielami gatunków chronionych i z przyczyn niezależnych od siebie (osłabienie itp.) nie mogły odlecieć do miejsca zimowania, albo wymagają pomocy. Pozwólmy naturze działać, to min. trudne warunki mają wyeliminować słabsze osobniki, przetrwają silniejsze.

Jeszcze coś: nie mylmy przyrody dzikiej, z parkową, jeśli w Łazienkach zimują kaczki czy łabędzie, to trudno, niech zimują, ich naturę zwichrowano kilkadziesiąt lat temu i te zwierzęta zostaną pod opieką człowieka, można je nawet uznać za hodowane w pewnym tego słowa znaczeniu.
Awatar użytkownika
borodziej
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 10250
Rejestracja: poniedziałek 05 gru 2005, 11:59
Lokalizacja: Jaktorów-Kolonia
Kontakt:

Post autor: borodziej »

Kasia pisze:Kochani, zwierzyny dzikiej nie dokarmiamy do czasu, do kiedy sama sobie może znaleźć pożywienie bez szkody dla upraw (rolnych, leśnych),
No właśnie, ten argument szkód prędzej czy później wychodzi. Dokarmiamy, bo nie chcemy płacić szkód. albo jest zbyt mała baza pokarmowa (wprowadzajmy podszyty, zwiększajmy różnorodność bilogiczną, zakładajmy remizy, a nawet poletka zgryzowe), albo zbyt duże są stany zwierzyny - jednak lepiej dokarmiać i prowadzić odstrzał, niż pozwolić naturze samej regulować liczebność. Co byśmy o tym nie sądzili - środowisko jest przekształcone. Jeżeli dzikie zwierzęta nie są w stanie same przetrwać zimy, to coś jest nie tak z tym środowiskiem :cool2:
Kasia pisze:nie mylmy przyrody dzikiej, z parkową, jeśli w Łazienkach zimują kaczki czy łabędzie, to trudno, niech zimują, ich naturę zwichrowano kilkadziesiąt lat temu i te zwierzęta zostaną pod opieką człowieka, można je nawet uznać za hodowane w pewnym tego słowa znaczeniu.
Całkowita racja. Jestem przeciwny dokarmianiu łabędzi w parkach, także gołębi na skwerach (obsrajluszków) :twisted: Ale nic to nie zmieni - ludzie też sa wolni i nikt im nie może zakazać dokarmiania (choć w niektórych miastach, bodajże Krakowie, zabroniono dokarmiać obsrajluszków) :|
Awatar użytkownika
gazda
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1276
Rejestracja: czwartek 15 lis 2007, 18:57
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: gazda »

Nie znam specyfiki waszych łowisk i nie wiem jak tam wygląda sytuacja zima, ale u znajomego w łowisku, ktore nota bene znam nienajgorzej bo polowalem tam nie raz, zima jest dla zwierzyny, a przede wszystkim saren dopustem bożym, blisko poltora ( a czesto nawet i dwu) metrowa pokrywa sniezna ( góry) skutecznie odcina dostep do bazy pokarmowej, co ciekawe jelenia ten problem dotyczy w znacznie mniejszym stopniu, bo zwyczajnie przemieszcza sie po calej okolicy w poszukiwaniu zeru, sarna jak wiadomo ma swoje terytorium ktorego nie opuszcza. Znajomy ktory tam poluje stale, szacuje ze upadki saren moga siegac przy ciezkiej zimie nawet do 70 % populacji i w takiej sytuacji jakakolwiek planowa gospodarka zwierzyna przy braku dokarmiania zima nie miala by wiekszego sensu.
Awatar użytkownika
Krakuspm
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 270
Rejestracja: środa 09 maja 2007, 01:44
Lokalizacja: z prowincji

Post autor: Krakuspm »

kostek-brasil pisze:zdarza mi się niejednokrotnie spotykać ślady polowań w pobliżu karmowisk. Krew, sierść, łuski po nabojach itp.
Nie twierdzę, że nie zdarza się by jakiś mięsiarz nie strzelał przy paśniku, ale nie zawsze tak musi być. Przepisy zabraniają strzelania zwierzyny w pobliżu miejsc dokarmiania, ale jeśli jakiś dzik znajdzie się blisko paśnika dla jeleni to z całą pewnością jest tam przypadkowo, a nie znęcony karmą – rozsypane siano go nie interesuje a do karmy soczystej wyłożonej w wysokich korytach i tak nie ma dostępu. Wszystko zgodne z prawem, dla mnie naganne ze względów etycznych (taki rejon powinien być ostoją spokoju) lecz lata robienia wszystkiego by „burżuazyjną” etykę zastąpić przepisami zrobiły swoje i nie do wszystkich to nadal dociera.
borodziej pisze:No właśnie, ten argument szkód prędzej czy później wychodzi. Dokarmiamy, bo nie chcemy płacić szkód.
W świadomości przeciętnego Polaka tkwi mit pierwotnego lasu „pełnego wszelakiego zwierza”. Tymczasem jest to nieprawda, współczesna liczebność większości gatunków jest dziesięciokrotnie większa niż w średniowieczu, a powierzchnia lasów zmalała o połowę. To człowiek doprowadził do tego stanu, wcale nie przez redukcję drapieżników lecz zapewniając zwierzynie pełną stołówkę na coraz liczniejszych i lepiej uprawianych polach. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że w dużych uprawach poprzecinanych rowami melioracyjnymi (konieczny dostęp do wody) bytują spore watachy dzików, często nie zaglądając ani razu do lasu przez cały okres wegetacji. Tak się składa, że gospodarkę rolną człowiek prowadzi z dobrze rozumianej chęci zysku a nie potrzeby zapewnienia bazy żerowej dla dzikiej zwierzyny. „Eksplozja” populacji jest niejako efektem ubocznym działalności ludzkiej i musimy brać na siebie odpowiedzialność za jej skutki. Z jednej strony każdy ma prawo do ochrony swojej własności (nawet przed dziką zwierzyną), z drugiej musimy zapewnić dzikim populacjom możliwość przetrwania zimy bo las nie jest przygotowany do wyżywienia takiego tłumu. Nie wystarczy grodzić upraw zabezpieczając je przed zgryzaniem – trzeba dać zwierzynie coś w zamian, podobnie samo wypłaszanie letnie z pól nie wystarczy – trzeba dać zwierzynie przede wszystkim zajęcie, karmę w mniejszym stopniu. Co do jednego się z Tobą zgadzam, środowisko jest zmienione i tak już zostanie. Natura sama da sobie radę, jeśli opuścimy lasy i pola i pozwolimy jej działać przez najbliższe 300 lat. Tylko gdzie mamy się wynieść?
pozdrawiam,
PM
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

Borodzieju, jakoś nie za bardzo łapię. Piszerz o łabędziach- też ptaki, a wcześniej pisałeś o dokarmianiu ziarnojadów. Jestem przeciwny tu i tu. Z łabędziami masz rację. Ale po co dokarmiac ziarnojady ?? Uczyc je?? Potem siedza całymi dniami na parapecie w bezśnieżne dni i czekają jak im człowiek coś przyniesie. Można powiedziec, że to w mieście, -tylko je uczymy, następnie co raz więcej osobników nie żyje tam gdzie powinno tylko przenosi sie do miast- bo człowiek dokarmia.
Jestem za dokarmianiem-ale w skrajnych przypadkach- śniegu po kolana i minus 20 stopni na zewnątrz. Są to zwierzęta dzikie- jak sama nazwa mówi- samowystarczalne.
Ostatnio widziałem pod poznaniem na początku listopada ok. 2-3 tony świeżych buraków cukrowych i pełen paśnik siana - no ludzie, potem podnoszone są głosy, że zimą ginie tyle zwierząt z głodu- skoro ich uczymy to będzie ich więcej. O tej porze wykładać "żarcie" ?? Chyba wielki błąd- jeszcze mogą się żywic, i to do syta w lesie, i na polach zwierzęta.
Denerwuje mnie wyrzucanie ptaszynom chleba na śnieg, czy mokrą powierzchnię. Chleb raz, dwa mokry się robi i kwaśnieje. Następnie ptaki mają wielki problem z trawieniem itp.
Człowiek tam gdzie ingeruje wiele psuje. ;/
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

Może więcej takich remiz tworzyć w lasach ?

[ Dodano: 2007-11-23, 13:44 ]
ptasia remiza

[ Dodano: 2007-11-23, 13:44 ]
tablica
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
borodziej
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 10250
Rejestracja: poniedziałek 05 gru 2005, 11:59
Lokalizacja: Jaktorów-Kolonia
Kontakt:

Post autor: borodziej »

mavericksn pisze:Potem siedza całymi dniami na parapecie w bezśnieżne dni i czekają jak im człowiek coś przyniesie.
Ziarnojady, nie zwierzyna -zaraz nas pogonią. Ale słowo możemy zamienić.
Siedzą wtedy, gdy ich się przyzwyczai - gdy w danym miejscu była łatwo dostępna karma łatwo tym ptaki przyzwyczaić i wtedy będą siedzieć. Jest to jedna z podstawowych zasad dokarmiania w karmnikach - jeśli nie możesz dokarmiać systematycznie, lepiej w ogóle zrezygnuj. Historia wieszania słoninki dla sikor ma tak długą brodę, że nic tu nie wykombinujemy - ludzie dokriali ptaki, dokarmiają i będą dokarmiać. Ale niech robią to z głową (każdy leśnik czy LOP-ista jest w stanie młodzieży szkolnej objaśnić w 10 minut zasady prawidłowego dokarmiania).
W przypadku łabędzi historia jest inna - dokarmiane latem chętniej zostają na zimę i później cierpią głód. Tu byłbym bardziej rygorystyczny - nie dokarmiać latem! Choć adwersaże powiedzą, że łabędź to nie dziki ptak - pływa na stawach w mieście i daje się karmić właściwie z ręki (sam zimą karmiłem z ręki na plaży morskiej).
Z całej dyskusji wykluwa się jeden wniosek - dokarmiać wyłacznie w warunkach krytycznych (wysoki śnieg, silny mróz). I słusznie 8)
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

borodziej pisze:Z całej dyskusji wykluwa się jeden wniosek - dokarmiać wyłacznie w warunkach krytycznych (wysoki śnieg, silny mróz). I słusznie 8)
Czy aby na pewno?
Jestem zdania, że dokarmianie jest również celowe, kiedy chcemy uchronić uprawy polne lub leśne i żeby utrzymać jak najwięcej zwierzyny w jej naturalnym siedlisku, a nie np. w hektarach kukurydzy.
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Krakuspm
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 270
Rejestracja: środa 09 maja 2007, 01:44
Lokalizacja: z prowincji

Post autor: Krakuspm »

RR pisze:Jestem zdania, że dokarmianie jest również celowe, kiedy chcemy uchronić uprawy polne lub leśne i żeby utrzymać jak najwięcej zwierzyny w jej naturalnym siedlisku, a nie np. w hektarach kukurydzy.
Dokarmienie jest błędem bo nie chodzi tu o podanie karmy lecz zatrzymanie zwierzyny w lesie. Latem dziki mają białka pod dostatkiem, ale i mają sporo czasu, który należy im zapełnić bo inaczej wejdą w uprawy z nudów. Więcej się osiągnie rozsypując worek kukurydzy na kilku hektarach lasu niż wysypanie przyczepy ziarna w jednym miejscu. Trudno mówić o dokarmianiu gdy zwierzyna znajduje pojedyncze ziarna w odległościach około metra od siebie, do tego musi się sporo naszukać i przy okazji znajdzie sobie niejednego robaczka.
pozdrawiam,
PM
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

Krakuspm pisze:Dokarmienie jest błędem bo nie chodzi tu o podanie karmy lecz zatrzymanie zwierzyny w lesie.
W zasadzie to mówiąc dokarmianie, nie miałem na myśli karmienia, jak to słusznie ująłeś
Krakuspm pisze:Więcej się osiągnie rozsypując worek kukurydzy na kilku hektarach lasu niż wysypanie przyczepy ziarna w jednym miejscu
tylko dokarmianie w niewielkich ilościach.
W pełni się z Tobą zgadzam w tej materii.
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
ODPOWIEDZ