U nas sprawa jest jasno określona. Koło godziny 14 dostajemy sms jak wygląda sprawa z wilg. ścioły i jaki stopień. Jak trójka to znaczy "siedź w domu i za to dostaniesz kaskę". W Weekend rano prognoza i wtedy wiemy czy jechać gdzieś czy siedzieć. Ale jak masz dyżur w sobotę (od niedzieli do soboty) to nadchodzącą niedzielę wolną.Żeby było 35h wolnego w tygodniu.
Jest to stary błąd, na tym utrzymywanie lasu zasadzać, żeby żadnego drzewa nie tykać. Każda rzecz w przyrodzie ma swój kres, do którego przyszedłszy, trwa czas niejaki w dobrym stanie, ten przebywszy, psuć się musi. Drzewo przestarzałe staje się niezdatnym i próżno miejsce zalega: trzeba go więc w czasie doskonałej jego pory wycinać, ale w tym wycinaniu tak poczynać roztropnie, żeby aktualna korzyść dalszej nie przeszkadzała.
Ignacy Krasicki
sormen pisze:Może ktoś wie jak można wyegzekwować zapłatę za ten czas i jakim prawem pracodawca wykorzystuje mój czas wolny ?
Ależ mylisz się. Pracodawca nic nie wykorzystał. Przecie nic przez ten czas nie robiłeś...
Uff, to dobrze. Mógł sobie pić piwo z kolegami na drugim końcu Polski. Przecież dyżuru nie pełnił, a jedynie był w stanie gotowości do podjęcia pracy... w terminie wskazanym w umowie. No bo przecież wskazano termin, prawda?
maverick pisze:U nas sprawa jest jasno określona. Koło godziny 14 dostajemy sms jak wygląda sprawa z wilg. ścioły i jaki stopień. Jak trójka to znaczy "siedź w domu i za to dostaniesz kaskę". W Weekend rano prognoza i wtedy wiemy czy jechać gdzieś czy siedzieć. Ale jak masz dyżur w sobotę (od niedzieli do soboty) to nadchodzącą niedzielę wolną.Żeby było 35h wolnego w tygodniu.
I nie możesz sobie zaplanować co zrobisz z wolnym czasem jutro .
Co to za 35 godz. Wiem ,że przy czasie normowanym w jakim jestem zatrudniony mam mieć określony czas pracy nie przekraczający 40 godz tygodniowo .
poreba pisze:Przecież dyżuru nie pełnił, a jedynie był w stanie gotowości do podjęcia pracy... w terminie wskazanym w umowie. No bo przecież wskazano termin, prawda?
poreba pisze:Przecież dyżuru nie pełnił, a jedynie był w stanie gotowości do podjęcia pracy...
Każdej doby pracownik powinien być gotowy do podjęcia pracy. Kładąc się spać wiesz już, że oto rano dnia następnego (a jak kto późno się kladzie to i tego samego ) musi podjąć pracę. Z tego wniosek, że zawsze jesteś w stanie gotowości pomiędzy godzinami od zakończenie do rozpoczęcia pracy (np. 15:00 - 7:00)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami. ***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Wygląda na to , że nie mamy co podskakiwać . Pracodawca może nam wcisnąć wszystko pozostawiając tylko 35 godzin w tygodniu na odpoczynek . To na jakiej podstawie lekarze rezydenci odmówili dyżurów ?
borowiak pisze:
Dyżury.... Mozna podzielić na rewiry i przydzielić zarówno leśniczym i podleśniczym np. wg załączonego harmonogramu. Płacenie jest z automatu według uregulowań PUZP.
Dziwne to nadleśnictwo
Że też tak można w jednej korporacji zawrzeć tyle tak bardzo różnych rozwiązań jednego problemu.
Sormen. Takie są przepisy... Nie ma co narzekać na leśne korpo, bo przeglądając internety można się dowiedzieć, że proceder uprawiany jest w wielu branżach i nietrudno znaleźć takich co mają gorzej. Jedynym haczykiem jaki pozostał do zaczepienia to naruszenia długości odpoczynku dobowego i tygodniowego. Ale czy jest się o co bić?
Może i nie ma , chociaż 90 dni tj trzy miesiące łącznie z dniami wolnymi w lecie . Poza tym kiedyś Nadleśniczy coś tam dorzucił dla otarcia łez i jakoś było . Teraz pozostał przykry obowiązek .
Sten pisze:Pewnie tych rozwiązań jest niewiele mniej, niż nadleśnictw ...
Może ktoś zauważy że u Borowiaka grafik zabezpiecza interes firmy a jednocześnie jest przyjazny dla terenowców ?
Dodam tylko, że kasa czy jej brak za dyżury to dla kogoś aktywnego - turystyka, działalność gospodarcza ( wielu z nas poza etatem pracuje popołudniami czy w weekendy) to problem trzeciorzędny.
No cóż - prawo jest w tym miejscu - oczywiście moim zdaniem - złe i niesprawiedliwe...
Tyle, że mamy do wyboru: pogodzić się z tym i cieszyć z tego co mamy, albo podjąć próby zmiany. Aktualnie toczą się prace nad nowelizacją kodeksu pracy. Może by tak odwiedzić swojego posła w jego biurze poselskim ...
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
U nas sprawa wygląda całkiem inaczej.
Nadleśnictwo ma podpisaną osobną umowę z 4 pełnomocnikami Nadleśniczego od spraw PPOŻ.
I tak o to za zagrożenie 0, 1, 2 pełnomocnik ma płaconą stawkę z PUZP
jeżeli podczas tych stopni będzie wyjazd do wpada 100 zł na rękę.
Podczas 3 stopnia wyjazd na patrol i 100 zł dla pełnomocnika.
U nas też tak było ,podobnie .
Teraz pełnią dyżury pełnomocnicy , strażacy z samochodem pożarniczym i w każdym leśnictwie jedna osoba . Pożar nieraz trafia nam się jeden w ciągu roku i to nieduży.
Tak jak w wielu sprawach w LP brak ujednolicenia postępowania . Podobnych przypadków różnego rozwiązywania spraw w nadleśnictwach mógłbym podać kilkanaście , a może nawet kilkadziesiąt .
sormen pisze:
Tak jak w wielu sprawach w LP brak ujednolicenia postępowania .
Pewnie ujednolicą, podobno już górę kłuje w oczy że ktoś psy z łańcuchów spuścił. A to wbrew etosowi.
U nas są tygodniowe dyżury. Na - dajmy na to - trzech leśnictwach jeden pracownik terenowy. Wypada zatem jeden dyżur i pięć tygodni z popołudniami dla siebie i rodziny. No chyba, że ktoś chce częściej, bo dyżury ustalamy między sobą. Ale jakoś nikt się na tą grubą kasę nie łasi