Przetargi na prace leśne na 2018 rok.
Moderator: Moderatorzy
- Kuna lesna
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2620
- Rejestracja: czwartek 12 paź 2006, 00:41
- Lokalizacja: Z puszczy
Naj nic ci nie wmawiam .Rozmawiam z Zulami i słucham .Wiadomo że każdy chce zarobić jak najwięcej .Tak LP jak i sam Zul .Ale niestety LP jest jak by nie było monopolistą bardzo dużym który zawsze będzie górą dla przeciętnych zulowców . Naj ile w przetargach jest ceny Zula a ile LP. W ilu przetargach powtórzonych ze względu na przekroczenie zostało zmodyfikowanych aby jakość usługi była opłacalna dla wykonawcy i jakościowo zadawalająca dla zlecającego. Jest to patrzenie w przyszłość gdyż rynek pracy jest teraz bardziej dynamiczny .Zaniedbanie w kwestii technologicznym Zul gdyż nie mają środków na rozwój skutkować będzie w przyszłości coraz droższymi kosztami tych usług jak i brakiem rąk do pracy.
ZULe też są monopolistami.Kuna lesna pisze:...Ale niestety LP jest jak by nie było monopolistą bardzo dużym który zawsze będzie górą dla przeciętnych zulowców . Naj ile w przetargach jest ceny Zula a ile LP. W ilu przetargach powtórzonych ze względu na przekroczenie zostało zmodyfikowanych aby jakość usługi była opłacalna dla wykonawcy i jakościowo zadawalająca dla zlecającego. Jest to patrzenie w przyszłość gdyż rynek pracy jest teraz bardziej dynamiczny .Zaniedbanie w kwestii technologicznym Zul gdyż nie mają środków na rozwój skutkować będzie w przyszłości coraz droższymi kosztami tych usług jak i brakiem rąk do pracy.
W przetargu jest 100% "ceny ZULa". Bo się na tą cenę godzi.
"Zaniedbanie w kwestii technologicznym Zul gdyż nie mają środków na rozwój " ? Chyba żyjemy w innych zaświatach. W PB, a obecnie w Tucholskich pracuje kilkaset harvesterów ( i kilka z Estonii i Czech). Według moich wiewiórek, w PL jest ponad 700 harvesterów. Wszystkie należą do ZULi, które " nie mają środków na rozwój..."... O czym Ty mówisz? Zejdź na ziemię. Słabe ZULe muszą upaść. Tak jak słabe firmy budowlane, piekarnie i burdele...
- Kuna lesna
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2620
- Rejestracja: czwartek 12 paź 2006, 00:41
- Lokalizacja: Z puszczy
Z tego co wiem harvesterów w Polsce stale pracuje ok 450 szt. I tu ciekawostka do słynnej klęski żaden nowy .A dlaczego ?.Gdyż prace jak i stawki nie zamortyzują ich.Pracują sprowadzane 3-4 letnie maszyny. Może Zuli jest za dużo , nie wiem ale na moim podwórku od 2 lat jest problem z pilarzami .Inwestorów harwesterów jakoś nie widać. Pracował jeden harwester ale Zul zrezygnował.Natomiast ja widzę problem przy zagospodarowaniu bo tu maszyn jak na lekarstwo , tu potrzebni są ludzie.
Nie wiem skąd wiesz. IBL szacuje ilość harv. właśnie na około 700.Kuna lesna pisze:Z tego co wiem harvesterów w Polsce stale pracuje ok 450 szt. I tu ciekawostka do słynnej klęski żaden nowy .A dlaczego ?.Gdyż prace jak i stawki nie zamortyzują ich.Pracują sprowadzane 3-4 letnie maszyny. Może Zuli jest za dużo , nie wiem ale na moim podwórku od 2 lat jest problem z pilarzami .Inwestorów harwesterów jakoś nie widać. Pracował jeden harwester ale Zul zrezygnował.Natomiast ja widzę problem przy zagospodarowaniu bo tu maszyn jak na lekarstwo , tu potrzebni są ludzie.
Jaki problem? Zapłać więcej, to się ludzie znajdą. Proste jak budowa cepa... Podaż i popyt...
- Blues Brothers
- nadleśniczy
- Posty: 5577
- Rejestracja: niedziela 31 mar 2013, 17:46
Ależ ja nie neguję faktu, że stawki proponowane przez LP są niezadowalające. Ale, na Boga. To jest przetarg. Jest zleceniodawca i zleceniobiorca. Warunki dla wszystkich przystępujących do przetargu są jednakowe. Dopóki znajdą się wykonawcy akceptujący stawki proponowane (a nawet niższe), to nie wybrniemy z tego zaczarowanego koła! LP MUSZĄ wykonać planowane prace. I zapłacą tyle, ile zaoferuje najtańszy oferent. Na tym polega przetarg. Przecież stawki LP nie są obowiązkowe. Nie ma innej drogi, jak nie podjęcie oferty (zaproponowanie wyższa stawki).Blues Brothers pisze:Naj, znasz minimalną urzędową stawkę dla pracownika na rękę ? 13.00 brutto
- rutbekia
- dyrektor generalny
- Posty: 17305
- Rejestracja: poniedziałek 24 sie 2009, 08:51
- Lokalizacja: mazowieckie
To jest minimalna stawka w umowach cywilnych (zlecenia). Minimalne wynagrodzenie ze stosunku pracy wynosiło 2000,00 a w 2018 wyniesie 2100 brutto. Średni nominalny czas pracy w miesiącu wynosi 170 godzin. To ni jak nie da 13,00 zł netto tylko 9,00.Blues Brothers pisze:13.00 brutto dodaj minimalne koszty
Umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty.(Frank Zappa)
Tu masz rację, ale jest jedno "ale". Tam gdzie nie ma pracy ZULe obniżają stawki, by utrzymać się na rynku. Dlatego nie są w stanie płacić więcej niż płacą. No i kółko się zamyka, bo za takie stawki nikt nie chce u ZULa pracować...
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Nie wiem, jak jest teraz, ale dwa lata temu, w dwóch nctwach ZULe znacząco obniżyły stawki w przetargu. Jeden z nczych wq...ł się o to strasznie, ale przecież nic nie mógł zrobić. Tak naprawdę, to jedyna rzecz jaką można by zrobić dla robotników w ZULach, to zatrudnić ich w ncwie. Jednak z dyskusji wynika, że robotników zaczyna brakować i to jest pocieszające.
Przepraszam, ale nie wierzę, że właściciele ZULi dokładają do kontraktów. Nie wiem, jak to robią, ale zysk jakiś mają. Nie wykluczam, że mają stratę na jakimś wycinku kontraktu, która obniża ich całkowity zysk. Ale go nie likwiduje.
To jest trochę tak jak z przecenami w marketach. Przecenia się jakąś grupę towarów nawet o 50%, zarabiając na innej...
No, i powtarzam. W ciągu kilku lat zakupiono kilkaset harvesterów, forwarderów, ciągników i przyczep. Firmy handlowe mają istotny wzrost obrotów. Przecież to nie od św. Mikołaja...
Przepraszam, ale nie wierzę, że właściciele ZULi dokładają do kontraktów. Nie wiem, jak to robią, ale zysk jakiś mają. Nie wykluczam, że mają stratę na jakimś wycinku kontraktu, która obniża ich całkowity zysk. Ale go nie likwiduje.
To jest trochę tak jak z przecenami w marketach. Przecenia się jakąś grupę towarów nawet o 50%, zarabiając na innej...
No, i powtarzam. W ciągu kilku lat zakupiono kilkaset harvesterów, forwarderów, ciągników i przyczep. Firmy handlowe mają istotny wzrost obrotów. Przecież to nie od św. Mikołaja...
Ależ nikt nie mówi, że dokładają. Ja jedynie mówię, że nie mają z czego dołożyć do stawek dla robotników. Inna rzecz, że przyjmując do wykonania prace z zakresu pozyskania W0 może się okazać, że 80% będzie równoznaczna z pozyskaniem S2B. Co więcej, takie drewno trzeba w specyficzny sposób układać (cieńsze końce w jednym kierunku), więc i robota bardziej wymagająca, a stawki jak za dłużycę. To stanowczo nie w porządku, bo czym innym jest upieczenie chleba, a czym innym upieczenie chleba i pokrojenie go na kromki z ułożeniem go w specyficzny sposób.Naj pisze:Przepraszam, ale nie wierzę, że właściciele ZULi dokładają do kontraktów
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Dla kogo? Dla zuli, które chcąc utrzymać pracowników zmuszone są iść na wojnę o wyższe stawki, czy dla LP, od których te stawki są żądane?Jednak z dyskusji wynika, że robotników zaczyna brakować i to jest pocieszające.
Po pierwsze: ile z tych maszyn jest nowych, ile już splaconych, a ile jeszcze czeka na spłatę?No, i powtarzam. W ciągu kilku lat zakupiono kilkaset harvesterów, forwarderów, ciągników i przyczep. Firmy handlowe mają istotny wzrost obrotów. Przecież to nie od św. Mikołaja...
Po drugie: do zakupu maszyn zule są zachęcane, czasem wręcz przymuszane. I się temu nie dziwię. Jak firma ma nóż na gardle, bo przecież raty trzeba spłacać, to na przetargu bardziej uległa będzie.
A obserwując okoliczne zule to jakoś tak dziwnie się składa, że najwięcej inwestują te firmy, które mają dochody nie tylko z lasu. To też o czymś świadczy, nieprawdaż?
Co to znaczy "zmuszone są iść na wojnę" ? W biznesie nie ma "wojny", jeśli wszystkie strony zachowują zasady gry. Bo to jest gra właśnie. Brak pracowników jest korzystny dla właścicieli ZULi, bo nie będą mogli obniżać stawek w przetargach.zulus pisze:...Dla kogo? Dla zuli, które chcąc utrzymać pracowników zmuszone są iść na wojnę o wyższe stawki, czy dla LP, od których te stawki są żądane?
To świadczy wyłącznie o tym, że właściciele ZULi widzą sens inwestowania środków z dochodów "nie tylko z lasu", własnie w sprzęt do prac w lesie. Nie wmawiaj mi, że ci właściciele działają nieracjonalnie i inwestują w biznes przynoszący straty.zulus pisze:...A obserwując okoliczne zule to jakoś tak dziwnie się składa, że najwięcej inwestują te firmy, które mają dochody nie tylko z lasu. To też o czymś świadczy, nieprawdaż?
Piszesz, jakbyś nigdy nie miał do czynienia z biznesem. przeczytaj toNaj pisze: W biznesie nie ma "wojny",
No właśnie. Rozmawiasz że znajomymi zulami. Spytaj ich czy w relacjach z LP czują się (kiedykolwiek czuli się) równorzędnymi partnerami.jeśli wszystkie strony zachowują zasady gry
Nie jestem teoretykiem wojny. Miałem dość długo. A nawet przez 2 lata prowadziłem własny Negocjacje to nie wojna.zulus pisze: Piszesz, jakbyś nigdy nie miał do czynienia z biznesem...
Uściślijmy. Rozmawiam z właścicielami ZULi. Mogę nawet przybliżyć: dwa z północnej Polski, jeden z całkowicie południowej (to te najbardziej zaprzyjaźnione). Co więcej, spotykaliśmy się wspólnie/towarzysko z lokalnym nadleśniczym. I ZULowcy mówili wprost o niskich stawkach, nieprawidłowej klasyfikacji trudności itp.zulus pisze:No właśnie. Rozmawiasz że znajomymi zulami. Spytaj ich czy w relacjach z LP czują się (kiedykolwiek czuli się) równorzędnymi partnerami.
Nie mówmy o odczuciach. W relacji zamawiający-zleceniobiorca nie ma miejsca na "równorzędność" i takie tam. Są negocjacje oparte o warunki przetargu. I powiem więcej. Własnie w południowej PL, to nadleśny mógł się poczuć niedowartościowany. Bo musiał zmienić pakiety. Na skutek braku wykonawcy...