bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Jest takie popularne powiedzenie: “Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Moze byc ono mottem naszej ostatniej wycieczki. Czlowiek jezdzi i szuka ruin czy bunkrów dalekimi światami, jezdzi na drugi koniec Polski, zeby łazic po lasach za jakims starym betonem, szuka po Łotwie czy innej Ukrainie resztek poradzieckich baz, ktore powoli przejmuje we władanie las… A las, ktory prawie widac z okna? Przez długie lata pozostaje nieznany. 10 lat juz tu mieszkamy. Wiele razy jezdzilismy rowerami trasą z Bystrzycy Oławskiej do Jelcza. Głownie z celem jeziornym, popływac, posiedziec na piasku w upalny letni dzien. Sunelismy szeroką lesna drogą z klapkami na oczach. No bo wokol tylko las. Bo coz moze kryc taki zwykły las, pare km od domu?

Dziwne jest jak o swoim ogrodku dowiadujesz sie z internetu i to od ludzi mieszkających daleko stad. Bo oni twoj ogrodek znają lepiej od ciebie. Dziwne uczucie. Tak wyruszac na tego typu poszukiwania bez odpalania auta. Bez wsiadania w pociag czy samolot. Tylko rower i kanapka w plecaku.. No dobra - tak dobrze nie jest. Ja to nawet na spacer do lasu nie umiem sie spakowac i zabieram bagaz jak inni ludzie na urlop na koncu swiata ;)

A wiec czego dzis tak wlasciwie szukamy? W okresie II wojny światowej na obrzezach Jelcza powstały niemieckie zakłady zbrojeniowe Bertha Werk, nalezace do koncernu Kruppa. Jak tam sobie rozne rzeczy produkowali to musieli je gdzies w rejonie wyprobowac. I tak powstały lesne poligony - kompleks strzelnic rozsianych po okolicznym lesie. Byly tu magazyny amunicji, strzelnica, wieze do obserwowania, kilka małych bunkierkow, lotnisko i plątanina betonowych drog. I kolejne potwierdzenie reguły - betonowe płyty zawsze prowadza w ciekawe miejsce!

Nasza trasa wiedzie wyboistymi drogami ze żwirku, ziemi a nieraz i czegos ceglastego.

Obrazek

W lesie wystepują nieprzewidziane atrakcje - kabacze az klaszcze w łapki z radosci a potem buczy, ze jednak głownym planem dnia nie było gapienie sie do wieczora na koparke.. ;)

Obrazek

Po drodze rozne przyjemne i sielskie klimaty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przystanek pod sklepem w Bystrzycy.

Obrazek

Czyzby byli tu tacy co zasuwali 90km/h bo skonczyl sie zabudowany? ;)

Obrazek

Pierwszą odwiedzamy strzelnice. Wygląda jak ogromny bunkier! Jest jedno zadaszone pomieszczenie, uzywane obecnie jako miejsce biesiadno - ognisko w deszczowe dni. Kilka innych pomieszczen nie ma juz stropow a beton przerasta las. Są slady po ostrzale, nacieki iście jaskiniowe i plątaniny malowniczych drutowisk.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Zarastające płytówki rozchodzą sie w rozne strony.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


A to wyglada nieco jak zęby smoka spod Miedzyrzecza ;) Ale ponoc było podpórką do dział, ktore waliły ostrzałem w strzelnice.

Obrazek

Po drodze napotykamy sporo wiatrołomow. Od razu przypomina mi sie taki jeden filmik jak kolesie po takich skakali rowerami. My niestety tak nie potrafimy, wiec pozostaje dosc mozolne przenoszenie ;)

Obrazek

Obrazek

Kabaczę nie potrafi pokonac przeszkody raz - przez kazdą przełazi kilkanascie razy, wymyslajac najprzedziwniejsze sposoby. Preferowane sa takie, ktore wymagają najwiekszego wyczochrania sie w ziemi i żywicy. Skądinad - czy ktos wie jak sie wywabia żywice z włosów? ;)

Obrazek

Obrazek

Wpadamy tez przypadkiem na chatke mysliwska.

Obrazek

Obrazek

Niestety jest zamknieta. Szkoda, ze nie ma u nas w lesie jakis dostepnych chatek, mozna by w nich sypiac nawet w tygodniu! (pewnie są, ale dowiemy sie o nich za 20 lat od kogos z Australii ;) )

A tu obiekt zwany “zbrojownia”. Nie zostalo juz z niego za wiele…

Obrazek

Obrazek

Tu tez cos było. Ale co dokladnie to nie mamy pojecia.

Obrazek

A tu betonowa wieza!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Fajne nacieki!

Obrazek

Ma pokoik na parterze. Mozna tez wylezc na “piętro”, co jest nieco karkołomne, ale toperzowi udaje sie mnie podsadzic.

Obrazek

Obrazek

Wieza byla ponoc obserwacyjna. Mozna z niej poobserwowac np. las :)

Obrazek

Obrazek

Budynku strzeze pięcionogi pająk!

Obrazek

Ten stworek mial wiecej szczescia - ma komplet nózek.

Obrazek

Jest jeszcze w rejonie druga wieza - juz nie dzis ale kiedys i ją odwiedzimy!

Takich, bardziej wspolczesnych wiez jest zdecydowanie wiecej!

Obrazek

Obrazek


Przerwa na zbudowanie domku dla mrówek. Z ogrodkiem! Mrówki niestety nie wyczuły powagi sytuacji i oddalily sie w przeciwnym kierunku.

Obrazek

Obrazek

Nieprzebyte gąszcze. Ciekawe co tam mieszka? Kabak upiera sie, ze … owce. Szlaki myslenia dwu i pół latka sa wciąż dla mnie wielką zagadką!

Obrazek

Napotykamy tez nieco dziwne konstrukcje. Sugerują jakies funkcje biesiadno - rekreacyjne. Kojarzą sie z ławami, stołami, wieszakami? Jednak są zdecydowanie niepodobne do zwykle spotykanych, lesnych miejsc odpoczynkowych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


A na koniec lotnisko. Tez zwiazane z zakladami zbrojeniowymi z Jelcza. Tzn. nawet nie wiadomo do konca czy nim było. Nie ma swiadkow, ktorzy by zeznali, ze widzieli tu samolot ;) Nazwa “lotnisko” jednak byla uzywana przez lesnikow zaraz po wojnie i wystepowala na jakis mapach topograficznych. Mial tu tez znajdowac sie jakis budyneczek lub jego ruiny ale nic nie znalezlismy. Tylko podluzny, wylesiony pas zaoranej ziemi.

Obrazek

Obrazek

Gdzies na trasie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105109
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:czy ktos wie jak sie wywabia żywice z włosów? ;)
Przy dużym samozaparciu - szmatką i terpentyną, uważając by nie wcierać w skórę głowy. Dla niecierpliwych - ostrzyc.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:czy ktos wie jak sie wywabia żywice z włosów? ;)
Przy dużym samozaparciu - szmatką i terpentyną, uważając by nie wcierać w skórę głowy. Dla niecierpliwych - ostrzyc.
Doradzono mi tez coca- cole - wiesz ze pomoglo? :lol:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

W tym roku wyszło tak, ze na majówke mozemy poświecic tylko 4.5 dnia. Jechac wiec gdzies dalej, za granice, jest troche bez sensu. Pozostaje wiec cos wymyslic do zwiedzania w Polsce. Tylko czy jest szansa w tym terminie nie zostac zadeptanym, nie patrzec całymi dniami na kłębiący sie tłum? Trzeba wybrac jakies miejsce gdzie nic nie ma. I co najwazniejsze - miejsce, ktore nie jest modne. Miejsce, pobytem w ktorym nie zabłysniesz wsrod znajomych.

Wybór pada na tereny miedzy Wołowem a Górą. Ostatnio nasze ulubione. Włóczylismy sie juz tam kilkukrotnie, ale zimowymi porami - w poszukiwaniu opuszczonych pałacyków, ktorych jest tu wielki dostatek. Teraz pałacyki zarosły a pogoda pozwala na cieszenie sie biwakami i brnięciem rowerem gdzies leśnym i polnym bezdrozem. Taki jest wiec plan. Na pierwszy biwak zatrzymujemy sie na lesnym parkingu polozonym na skraju malutkiego przysiółka - trzy domy posrod sosnowych lasow. Ostatecznie wychodzi tak, ze na reszte biwakow tez tu zostajemy. Bo stad zaczynają sie wszystkie trasy rowerowe, ktore zaplanowalismy zapodac w najblizszych dniach. No i miejscowosc nazywa sie adekwatnie do terminu wycieczki! :D

Obrazek

Wyjezdzamy piatkowym popoludniem. Samoloty mają dzis jakis wybitny okres aktywnosci. Troche jakby wsadził kij w mrowisko. Niedlugo chyba zaczną grac ze sobą w “kólko krzyżyk”. Na razie tylko “iksy” w modzie ;)

Obrazek

A oto i miejsce naszego obozowiska. Przez cały czas pobytu nie spotkalismy tu nikogo. Tzn. z przyjezdnych. Jeden miejscowy kilkukrotnie przychodził na pogawędki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest i kibelek. Wymagajacy wyczyszczenia przed uzywaniem. Solidnie obsrany - ale o dziwo nie przez ludzi! Przez ptactwo! :)

Obrazek

Na pierwszą wycieczke wyruszamy na pólnocny wschod. Przez wygrzane sosnowe lasy pachnące igliwiem, żywicą i piaskiem. I potwornie suche. Ściólka pod butem zamienia sie w pył. Z nieba leje sie żar. Gdyby nie kalendarz nikt by nie uwierzyl, ze wciaz jest kwiecien!

Obrazek

Obrazek

Mijamy jedno podeschniete jeziorko. Zmigrowały tu chyba wszystkie żaby z okolicy - woda az sie rusza od ich łbów i kuprów!

Obrazek

Zaplanowana na dzis trasa wcale nie miała byc długa. Jak sie jednak okazuje bedzie dłuzsza niz sie wydawało. Wiekszosc leśnych dróg to piach po kostki. Jedzie sie… różnie. A czasem pcha wsrod spiewu wiosennego ptactwa i szumu drzew.

Obrazek

Tylko jedna sosna sie wyłamała innokształtnością!

Obrazek

Czasem pojawia sie drugi z moich ulubionych elementow udrzewienia leśnego - brzoza!

Obrazek

Docieramy do duzego lesnego rozdroza, na mapach opisywanego jako Gąsior. Wyglada jakby kiedys była tu jakas osada. Jest kilka owocowych drzew, jak gdzies w Bieszczadach czy Niskim.

Obrazek

Obrazek

Suniemy do Wierzowic Małych, przez koleiny, zakręty, wsrod zapachu krzewów, ktore kwitną na potęge i wszystkie naraz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wierzowice witają nas bzem gigantem, brukiem i calkiem sympatyczną starą zabudową.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Barycz sobie płynie i zachęca aby zacząc myslec o jakims pontonie!

Obrazek

Obrazek

Po drodze mijamy tez inne cieki wodne, rzeczki, kanały, stawki, starorzecza i wszelakie bajora.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wierzowice Wielkie zwiedzamy dokladnie z racji na poszukiwanie sklepu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Takowy odnajdujemy ale niestety jest zamkniety - przerwa obiadowa.

Obrazek

Na szczescie wlascicielka nie mieszka daleko i chetnie nam otwiera. Zaraz obok jest ogrodek dla spozywajacych zakupione dary. Znaczy - nie trzeba piwa w skarpecie trzymac!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to chyba prowizoryczny kibelek? Wysypany żwirkiem jak kuweta dla kota? ;)

Obrazek

Miedzy Wierzowicami a Grabownem mam na mapie znaczoną leśną osade. Dwa domy w srodku lasu. Nieopisane zadna nazwą. Kusi wiec sprawdzic co tam sie kryje? Na dodatek prowadzi tam płytówka! A wzdłuz niej ciekawe, cieniste aleje…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sam przysiółek okazuje sie byc normalny, zamieszkany, psy ujadają. Nie zabawiamy wiec tu zbyt długo. A juz oczyma wyobrazni widzialam opuszczony pałac w srodku lasu, z napisem "zapraszamy buby na biwak" ;)

Obrazek

Polami suniemy w strone Ryczenia.

Obrazek

Znów zaprzyjazniamy sie z piachami! :)

Obrazek

Obrazek

Skrzyzowanie pylistych drog.

Obrazek

Przez wioske przemykamy starymi brukami.

Obrazek

Obrazek

Pod jedną z komórek zalęgły sie krasnoludki!

Obrazek

Obrazek

A Barycz płynie sobie w zielonosci.

Obrazek

Obrazek

Jakby stary most... utopiony w lesnym chaszczu…

Obrazek

Budka dla ptaków z lękiem wysokosci ;)

Obrazek

Widac tylko sosny dobrze tu rosną ;)

Obrazek

Tajemniczy sródlesny grób.. Samotny.. I bez zadnej tabliczki… Pewnie kto ma wiedziec ten wie..

Obrazek

Wieczorem wracamy na nasza polanke. Wsrod kwiku ptactwa i zapachu czeremchy cieszymy sie pełgajacym ogniem i powoli zapadajacym zmierzchem...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Kolejnego dnia ruszamy z Majówki na południe. Mijamy Bieliszów, suniemy w strone wsi Smolne a asfalt nie chce sie skonczyc.. Tak to jest z dokladnoscią map - wedlug oznaczenia ta droga jest takiej samej jakosci co wczorajsze piachy!

Co chwile mijamy poręby. Tu sosna, ktora nie wytrzymała samotnosci…

Obrazek

Jedno z domostw ma ciekawie łączony kamien z cegłą. Nie wiem czy to tylko walory ozdobne, ale rzucilo sie w oczy.

Obrazek

Przed Smolnym, w lesie, natrafiamy na stary cmentarzyk. Stoją tu zarosniete ruiny dawnej kaplicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zachowalo sie tez kilka poniemieckich nagrobków. W ich strone prowadzi wyrazna aleja.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są tez grobiki powojenne, dzieci zmarłych w latach 50 tych, chyba w wyniku roznego rodzaju zaraz wtedy panujących. Czemu tylko te kilkoro dzieci pochowano na starym niemieckim cmentarzu w srodku lasu? Innym nowych mogił tu nie ma.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz przy sciezce jest dziwne miejsce. Nie wiem czy to widac na zdjeciu, ale jest wyrazny prostokat piachu. Jakby cos tam zakopano. (albo wykopano…) calkiem niedawno…

Obrazek

Ciezko przekonac kabaka, ze na grobach sie nie siada a zniczy nie probuje sie turlać. Musimy jej znalezc inna zabawe. Jedna okazuje sie skuteczna - kręcenie kołem roweru!

Obrazek

Dopiero w Rajczynie udaje sie zjechac z asfaltu… Ufff! Wreszcie nie trzeba miec oczu dookola glowy czy ktos w bagaznik nie wjezdza. Wreszcie miły dla ucha chrzęst żwiru pod kołami i unoszaca sie za jezdzcem smuga pyłu!

Obrazek

Obrazek

Gdzies za Dąbiem natrafiamy na jeziorko. Nad nim wiatka, miejsce na ognisko. Woda wyjatkowo ciepła jak na kwietniowe dni. Troche czasu nam tu schodzi na nadwodną sielanke.

Obrazek

Obrazek

A dalej droga wiedzie przez żółte łany wczesnej wiosny.

Obrazek

Senne klimaty Budkowa. Sklep niestety zamkniety. A rokowal na niezłą biesiade!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Budkowa do Chobieni suniemy wzdłuż nadodrzanskich wałów, szutrem lub po betonowych płytach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zjezdzamy tez nad Odre. Brzegi sa tu wybitnie kamieniste, tzn cyple sa ogromne, nie takie malenstwa ja u nas! Teren jest wybitnie biwakowy - lubiany glownie przez wędkarzy. Dymią ogniska, jakies rybki skwierczą przypiekając skórki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Droga do Chobieni zarasta powoli chwastem. Nie minelismy zadnego pojazdu. Mozna by sie wylozyc na wygrzanym asfalcie i gapic w obłoki. Odkad zlikwidowali prom droga konczy sie ślepo w wodnych odmętach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chobienia widziana z dzikiego brzegu ;) Rozwazamy czy udac sie po piwo wpław czy lepiej nie? ;)

Obrazek

Kilka razy dzis minelismy dziwnego goscia. Tez rowerzysta, raczej miejscowy. Bez koszulki ale za to w zimowej czapce. Potwornie spasły i chyba nie calkiem spełna rozumu. Na co zwrocilam uwage to dłonie rowerzysty - wielkosci najwiekszej mojej patelni i zupelnie bez paznokci, co nadawało im wyglad nieco nieziemski. Był miły, tzn zawsze mijając nas mówił dziwnym bulgoczącym głosem “dzen dobły pfanu” - i to by bylo ok. Ale po tej kwestii nastepował wybuch śmiechu, ale śmiechu upiornego, jakiegos wydobywajacego sie jakby z podziemi, jakby połączonego z jękami potępiencow, ze świstami, ktore potem powtarzało lesne echo. Nie wiem kim byl, dlaczego jezdzil tak w kólko na rowerze jakby nas śledził, dlaczego co chwila sie z nami witał... I czemu wybuchał tym półgodzinnym śmiechem wariata, mimo iz ten śmiech wyraznie go męczył - bo po takiej sesji musiał usiąść i odpocząć. Teraz troche żałuje, ale jakos tam w tych lasach i polach nie miałam ochoty zagaić wiekszej pogawędki, a raczej oddalalismy sie dosc szybko juz za drugim razem ;)

Potem zagladamy jeszcze do Lubowa. Gdzieniegdzie udaje sie jeszcze wypatrzec nieco starej zabudowy - takiej pełnej kwitnących sadów, gruchania gołabi i przystrojonych kapliczek.

Obrazek

Obrazek

A pod sklepem…

Obrazek

Zaparkowany skuterek. Mała rzecz, pierzasta, a cieszy oko jak diabli!

Obrazek

Obrazek

Drzemka popoludniowa.

Obrazek

Promienie zachodzącego słonca znów nas zastaja przy ognichu.

Obrazek

Niektorzy twierdzą, ze dzieci na biwakach sie nudzą i trzeba im zabierac duzo zabawek. Naszych nawet nie wyjelismy z plecaka… bo wokol bylo wiele ciekawszych!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


cdn
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Dzis wycieczke zaczynamy od Lubowa. Gdy docieramy jest w miare wczesnie, wiec pod sklepem nikogo jeszcze nie ma. Zasiedlamy wiec podsklepową wiate. Fajne miejsce, obok stoi nawet murowany grill jakby kto lubił zakąszać na ciepło ;) Nie wiem czy nasza mieszanka lody + piwo + oranżada nie jest wybuchowa, ale w razie czego bedziemy miec duzo krzakow po drodze to damy rade ;)

Obrazek

Obrazek

W miare upływu czasu dołączaja do wiaty miejscowi. I fajnie, ze nie jakies bełkoczące żule, ale goście przynoszacy ze sobą rozne ciekawe opowiesci. Imiona delikwentow mogą byc pomieszane. Często nie mam pamieci aby dobrze zakodowac gdy ktos mi sie przedstawia…

Franek wlasnie wrocil z Góry i jest nieco roztrzesiony i rozżalony. Kiedys pracował w tym miescie opiekujac sie ogrodami i tzw. zielenią miejską. Sadził kwitnące krzewy, zakładał i nawoził rabatki i klomby. Jego tereny działania były i przy szkole, i przy urzędzie, i gdzies na rondzie. Facet sypie z rękawa specjalistycznymi nazwami jakis egzotycznych roslin. Kilka lat temu podziekowano Frankowi za wspolprace - ponoc brak funduszy na utrzymywanie “miejskiego, etatowego ogrodnika”. W momencie gdy zaproponowal, ze moze dalej robic to społecznie - uslyszał, ze “nie i koniec”. Czyli nie chodzi tylko o pieniadze, widac kwiaty i krzewy nie sa w miescie mile widziane. Ma byc trawa i beton. Wiekszosc sadzonych niegdys przez Franka krzewow celowo wycieto. Inne ktos ukradł lub połamał. Przy jednym z rond, ktorym sie kiedys opiekował, dojrzewają jedynie łany psich kup. Franek niechetnie wiec jezdzi “do powiatu”. Woli czas spedzac w lesie. Z wyksztalcenia nie jest ogrodnikiem, jest biologiem, specjalizujacym sie głownie w ptakach. Zna ich zwyczaje i leśne kryjówki. W okolicach tu ponoc nawet orły mieszkają. W rozmowie pada tyle nazw gatunków ptactwa, ze wstyd mi jak cholera, bo połowy nie tyle, ze nie kojarze z rodzajem osobnika, ale nigdy nie slyszalam. Z lubuskiego przywedrowały tez wilki i mozna je spotkac w tutejszych lasach. Ale miejscowi niechetnie zdradzają ich kryjówki. “Po co miastowi mają przyjezdzac na safari?”.
Jest tez Zbyszek, ktory w okolicznych lasach zamiast ptaków i wilkow odnalazl chyba zrodlo młodosci. Twierdzi, ze ma 70 lat a wyglada na góra 50! Jakos schodzi nam temat na górskie wedrowki, wiec Zbyszek wspomina rajdy w Bieszczady w latach 60 tych. Ponoc skrzykiwali sie po 20 chłopakow z wioski, pakowali plecaki i torby, i jechali wedrowac poloninami i blotnistym, bieszczadzkim lasem. Niektorzy szli w trampkach albo gumiakach, inni z torbą na ramie, mało kto miał śpiwór zamiast koca. Ale co drugi miał gitare i flaszke i bimbru. Ponoc najładniejsze dziewczyny przyjezdzały z Rzeszowa.
Jurek niby siedzi z Frankiem i Zbyszkeim pod jedna wiatą, niby popijają podobne zestawy trunków, ale jego mysli wirują w innych wymiarach. Jurek wspomina jak kilka razy byl we Wrocławiu - i tam były one, te z jego marzen i snów - galerie handlowe. Zwiedził wszystkie, a przynajmniej sporą część tych najblizej dworca. Ponoc sztuk 7. Opowiada o roznicach miedzy nimi, ze kazda ma inną dusze. Opowiada o rozłozeniu sklepów, wystroju czy zroznicowaniu tamtejszych knajp. Ciezko mi zweryfikowac jego opowiesci bo na wrocławskich galeriach znam sie nie lepiej niz na orłach i wilkach znad srodkowej Odry. Staram sie wiec głownie słuchac opowiesci trzech panów, ktore płyną prawie rownoczesnie, ale jakby totalnie roznymi kanałami.
Jest tez Marian. Marian nic nie mówi tylko sie uśmiecha, kiwa głową i pociaga z butelki. Marian pewnie tez ma swoją opowiesc, ale moze nie jest dzis jego dzien...

Od Lubowa jedziemy juz w czworke. Dołącza do nas tata toperza. Nadodrzanskimi wałami mkniemy w strone Ciechanowa - miejscowosci z nowym mostem, ktory to pozbawił okolice promów.

Obrazek

Jeszcze w 2010 przeprawialismy sie tu przez Odre moim ulubionym srodkiem transportu. Dzis to juz historia…

Obrazek

Dalej trakty trawiaste lub betonowe przetykane chwatem prowadzą nas ku wsi Uszczonów. Tu tez po raz pierwszy docierają do nas pomruki burzy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drodze mijamy rozniste rozlewiska i starorzecza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na obrzezach Uszczonowa, prawie przy samym wale, stoi samotne opuszczone gospodarstwo. Do domku schodziło sie po schodkach z wału. W czasie powodzi zapewne nie bylo tu za przyjemnie…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

We wnetrzach wszystko jest juz splądrowane. Ostało sie troche porozbijanych mebli i szmat.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I gazety z konca lat 80 tych. Sporo ich tu. Chyba regularnie je tu czytano.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rzuca sie w oczy tez symaptyczna scienna makatka.

Obrazek

Uszczonów wita nas w sposob sugerujący, ze bedzie mi sie tu podobac :)

Obrazek

Wokol bruki, płyty, bujna zielen i sporo opuszczonych budynków.

Obrazek

Obrazek

Burza nie zapomina jednak o tej okolicy i pojawia sie tu na momencik. Na tyle długi, ze zawracamy do wiaty przystankowej, z ktorej juz nic nie odjezdza. I wtedy wychodzi slonce. Pogoda wyraznie sie z nami bawi w kotka i myszke ;) W wiacie zjadamy jabłuszka i banany.

Obrazek

W Luboszycach znow postój - popas zwany tez popojem. Jak tu nie zasiąść pod sklepem z takim miłym zapleczem? A burze caly czas nam gdzies w tle graja…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do Masełkowic jedziemy jakimis miedzami tzn. czyms co nie jest zaoranym polem ale droge rowniez mało przypomina.

Znow zaczyna pokapywac deszczem. Nie na tyle jednak mocno aby chowac sie w zruinowanym budynku dawnego sklepu, ktory mijamy na skrzyzowaniu z glowniejsza drogą. Na tyle jednak mocno, zeby mi zalało obiektyw i na 5 zdjec wyszlo jedno. W tle popegieerowski blok, pod ktorym jest jakis zlot matek z dziecmi. Wózków jest chyba z 8. Na kazdy z nich jakas kobita naciąga worek. Zroszony deszczem grill dymi mocniej niz przed chwilą. Z ktoregos z okien płynie skoczna muzyka charakterystyczna dla polskiej wsi.

Obrazek

Obserwacja tej migawki lokalnego kolorytu powoduje, ze ekipa mi uciekła. Znikli gdzies za zakrętami i zapewne mkną juz w strone Kietlowa. Udaje sie ich odnalezc tuż przed wioską. Padac przestało ale chmury granatowieją coraz bardziej. Kabak zostaje zapakowany w sztormiaczek co strasznie przypada jej do gustu.

Obrazek

Z Kietlowa do Chorągwic znow podążamy polami, lasami, piachami, ktore dzis lekko zroszone nie sa juz az tak pyliste.

Obrazek

Mijamy skrzyzowanie w Luboszycach Małych, oczywiscie skręcając w najmniej główną z dróg...A potem gdzies w lasach wszystko przestaje sie zgadzac z mapą. Drogi rozłażą sie na wszystkie strony i nijak nie mamy pojecia, ktora z nich jest nasza. Wybieramy kolejne na chybił trafił, podskakujemy na coraz dorodniejszych korzeniach a nieboskłon nad nami ciemnieje z sekundy na sekunde. Kolejne błyskawice rozswietlają mrok popoludniowego lasu. Duchota staje sie namacalna i nagle jakies stada much zaczynają włazic do nosa. Miedzy drzewami widac jakas wioche. Czy to są Chorągwice? W tym momencie nie ma to dla nas znaczenia - moze tam bedzie jakis daszek? Wjezdzamy miedzy zabudowania gdy zaczyna lać. Nagle i jak z wiadra. A toperz nagle oznajmia, ze on dalej nie jedzie. Tylne koło złapało kapcia. Dlaczego do cholery własnie teraz????? I wtedy pojawia sie ona. Sucha, przyjemna i otoczona trylinką - wiata przystankowa. Jak na zyczenie. Nie jest pusta, ma juz lokatorow. Ale w takiej sytuacji okazuje sie byc bardzo pojemna! Pomiescila nas sztuk trzy i pół, trzy rowery, 4 chlopcow i ich piłki oraz panią strzygącą trawnik wraz z jej kosiarką.

Gdy deszcz zaprzestaje padania - wiata pustoszeje. My zasiedlamy ją najdłuzej - rower od siedzenia w wiacie sie sam nie naprawił ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Juz nie kombinujemy i z Lubowa wracamy glówną drogą. Nie jest bardzo zle, mijaja nas chyba tylko ze dwa auta.

Obrazek

Ognicho rozpalamy juz po zmroku.

Obrazek

Rankiem, gdy wracam z kibelka, okazuje sie, ze nie mam gdzie spac! Cos sie zalęgło na siedzeniach pod moim śpiworem!

Obrazek

Ostatnie majówkowe śniadanko.

Obrazek

Drogi powrotu staramy sie tez dobrac ciekawe :)

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

Na biwaki dotychczas wybieraliśmy się albo samochodem, albo pieszo z plecakiem. Na wycieczkę rowerową z nocowaniem w terenie jedziemy po raz pierwszy! Gromadzę niezbędne minimum bagażowe na środku przedpokoju i z lekka napawa mnie to przerażeniem i poczuciem nierealności... Dwie naładowane sakwy, namiot, 3 śpiwory, 3 karimaty i wędka... Jak to wszystko przywiązać do dwóch rowerów i jeszcze być w stanie na nich jechać? Nie wypierdzielić się na pierwszym wyboju czy zakręcie? Toż tym musi wodzić jak panem Mietkiem z przeciwka, gdy wieczorami wraca z codziennych łowów pod Żabką ;) Może trzeba jednak jakiemuś złomiarzowi zajumać przyczepkę, aby to wszystko zwałować????

Ostatecznie jednak upychanie i obwieszanie kończy się sukcesem! Nawet jestem w stanie samodzielnie podnieść rower do pionu ;) Zatem ruszamy! Cel nie jest odległy, ale idąc pieszo byśmy się zanudzili i komary by nas pożarły żywcem, a busiem to byśmy ugrzęźli na bardzo wczesnym etapie trasy. Skądinąd mała dygresja odnośnie krwiopijnych owadów i ich rozmaitych smaków. Komary głównie rzucają się na toperza i kabaka. Na mnie dużo, dużo mniej. Tam gdzie oni dostają szału, biegają w kółko z żałosnym kwikiem i po chwili wyglądają jak napuchłe balony - ja słyszę bzyk i tylko się denerwuje, że coś po mnie łazi czy wchodzi do oczu. Natomiast z meszkami sprawa się ma odwrotnie. Jeśli miejsce jest “meszkowe” - to wszystkie rzucają się na mnie! A to dziadostwo jest na tyle małe, że nawet oganianie się bywa utrudnione. Nie jestem więc chyba modelem syberyjskim i trafiając w miejsca wyprawowe ze swoich marzeń - chyba bym się bardzo szybko z nich wyleczyła ;)
Rower ma ten plus, że pozwala z wiatrem we włosach przebyć bagniste tereny rozlewisk i łęgowych lasów, a na biwaku to nas już okadza ognisko.

Zatem ruszamy! :) Jest duszno, parno, bezwietrznie, a burze mruczą gdzieś po horyzontach.

Obrazek

Początkowo suniemy nadrzecznym wałem, gdzie nurkujemy w dorodnych, płowych trawach. Jeszcze im trochę brakuje do tego stepowego burzanu, gdzie się ponoć chował cały jeździec z koniem - ale wszystko jest na dobrej drodze!

Obrazek

Obrazek

Spory odcinek naszej trasy wiedzie szutrowymi drogami w tunelach młodego lasu, a krajobraz się nie zmienia przez ileś kilometrów więc i zdjęć tam nie robiliśmy.

Potem zjeżdżamy w miejsce, gdzie jeszcze rok temu była polna droga. Teraz ktoś ją postanowił “utwardzić”, ale nie zrobił tego klasyczne - żwirem czy kamieniami, ale za pomocą z lekka tylko przemielonych śmieci. Są więc kawałki cegieł, połamanych kafelek, odłamki porcelanowych naczyń, fragmenty plastiku, drutu, rur, kabli, gąbki, pianki izolacyjnej a nawet reklamowych ulotek. Rowerem to po tym z lekka strach jechać, że zaraz popękają opony. Prowadzimy więc je, zastanawiając czy celem było zasypanie błota czy raczej sprytne pozbycie się kilku ton odpadów??

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem na szczęście odcinek wysypiskowy się kończy i droga staje się bardziej taka jak oczekiwaliśmy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A czasem też przechodzi oczekiwania, stawiając wszystkie karty wyłącznie na klimatyczność ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu docieramy na miejsce i osiedlamy się na malowniczej polance nad rozlewiskiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Popołudnie przebiega na wędzeniu się w dymie, słuchaniu żab i kukułek....

Obrazek

Obrazek

...a także kolejnych próbach nawiązania bliższego kontaktu z jakąś smakowitą rybą.

Obrazek

Tu jak poprzednio bez sukcesów... ;) Tzn. złapało się - a jakże! Kilkakrotnie cały kłąb podwodnych roślin! Toperz bohatersko idzie odczepić haczyk. Przy czym stwierdza, że woda jest bardzo przyjemna kąpielowo! Czysta, aromatyczna, o akceptowalnej temperaturze.

Obrazek

Obrazek

Od tego momentu nabieramy nie tylko zapachu dymu, ale również woni bajora! :) Czy może być coś lepszego jak pływać sobie wśród trzcin i grążeli, gdzie kaczki, łyski i perkozy zaglądają ci w oczy?

Obrazek

Po kilku incydentach burzowo - ulewowych, wieczór nastaje pogodny, ciepły i świeży. A do wcześniejszych koncertów z okalającego nas chaszcza dołączają się bąki dmuchające w butelkę, szczekania saren i trzepot nietoperzych skrzydeł.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zmroku nad pobliskimi łąkami podnoszą się gęste mgły. A chwilę potem w okolicznych zaroślach pojawiają się latające świecące punkciki! Kabak nawet kilka łapie do rączki, a jednego zasadza na głowie zamiast latarki. Niestety świetlik krótko współpracuje i dotrzymuje kroku w zabawie - i jednak postanawia odlecieć w stronę swojego przeznaczenia.

Obrazek

Obrazek

Piękne są czerwcowe noce z dala od huczących miast i uwielbiających hałas osobników naszego gatunku.
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33790
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: góral bagienny »

Pięknie! A coś o komarach...?
No i, kruci-papuci-mermolada, pytanie zasadnicze: GDZIE JEST KRECIK? :-|
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

A coś o komarach...?
W miejscu biwakowym o dziwo nie bylo ich prawie w ogole!

A Krecik tym razem zostal w domu... Ale postaramy sie wiecej tego bledu nie popelnic!
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33790
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: góral bagienny »

Ale te kabaki rosną na wiosnę!
buba pisze: środa 30 cze 2021, 22:40 A Krecik tym razem zostal w domu...
Pewnie coś narozrabiał i za karę... 8)
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

Pewnie coś narozrabiał i za karę... 8)
Pewnie jak zwykle za duzo pił ;)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

"Tutu tutu" - koła rowerów miarowo stukają w łączenia betonowych płyt, które ze starości się już nieco rozlazły.

Obrazek

Droga nurkuje pod pokryty rudą warstwą rdzy kolejowy wiadukt. Aż dziwne, że mimo przechodzących często ulewnych deszczy nie stoi pod nim woda. Kilkanaście lat temu prawie utopiliśmy pod nim skodusie - bo wydawało nam się, że będzie płycej...;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gigantyczna ambona na betonowym cokole...

Obrazek

Obrazek

...otoczona morzem traw po szyje.

Obrazek

Nie wiem czy nadaje się do polowania na jakieś sarny, dziki czy zające (bo one chyba nie mają szans wystawać z tej trawy?) ale jej przeznaczenie biwakowo - biesiadne zdaje się być całkiem dogodne. Materac, stolik czy paleta pustych butelek po popularnych piwach zdaje się to potwierdzać.

Obrazek

Dwa zające nieopodal pląsają na pełnym luzie. Chwile je obserwujemy. Skaczą w góre i się zderzają. Ciężko powiedzieć czy to jakiś rytualny taniec czy pojedynek??

Obrazek

Industrialne klimaty kąpieliska otoczonego kominami i gęstym słupowiskiem wysokiego napięcia.

Obrazek

Obrazek

Zapach grillowej podpałki miesza się z zapachem gofrów, owocowych piłek i wyprażonych słońcem palet. Jakiś młody przybysz ze wschodu pływa na krokodylu. Chyba niedawno przyjechał do pracy w szklarniach bo zadaje dużo pytań starszym kolegom odnośnie "ustawienia się w okolicy". Omiata też wzrokiem pobliski obszar i mówi do kumpla: "Miałeś racje! Tu jest zupełnie jak u nas w Krzywym Rogu!"

Obrazek

Silosy wyrastające z płowych pól...

Obrazek

Rurowisk i kostki brukowej nie brakuje na przyzakładowych uliczkach.

Obrazek

Obrazek

Lody na zaaranżowanym przez miejscowych podsklepiu i browarek na pryzmie kruszejących płyt w rowie...

Obrazek

Obrazek

Uroki lasu lekko muśniętego industrialem... Są takie zadziwiające momenty w życiu. Jedziesz sobie rowerem przez las, a tu nagle pojawiają się czarne chmury i zaczyna lać. I to nie że jakieś kropienie z początku, od razu jakby ktoś odkręcił kurek. Rozglądasz się po okolicy i nagle bum! Jak dar od losu, jak spełnienie marzeń - rura! W środku suchutko i nawet o dziwo czysto. I tylko stukot tysięcy wściekłych kropel w obły dach. "Mamo, będziemy tu dzisiaj spać? Prosze!!!!!!". Pewnie by mnie nie trzeba długo namawiać, ale niestety nie jesteśmy spakowani na biwak... Tym razem ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sporą część naszych tras suniemy przez łany płowych traw. To chyba jeden z moich ulubionych kolorów!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Łupy z wycieczki muszą być! Lipa już ususzona, więc kolejne kiście będą dyndać w kuchni, napełniając nasze mieszkanie zapachem lata. :)

Obrazek

O motylku co jeździł rowerem ;) Nie wiem jak kabak dwa takowe przekonał aby wsiadły na kierownicę i jechały tam prawie godzinę!

Obrazek

Obrazek

A tu krowy. Nie byle jakie! Spora szansa, że to właśnie te, od których pijemy mleko - zdobywane dwa razy w tygodniu na miejscowym targowisku.

Obrazek

Tego weekendu przejechaliśmy rowerami jakieś 80 km. Dla nas to chyba żaden wyczyn. Ale że małe, niespełna sześcioletnie kopytka tak dzielnie i zapamiętale pedałowały - to jesteśmy bardzo zadowoleni :)
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105109
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: Piotrek »

buba pisze: czwartek 15 lip 2021, 21:08Nie wiem jak kabak dwa takowe przekonał aby wsiadły na kierownicę i jechały tam prawie godzinę!
Zwróć uwagę, że kierownica ma podobne do motylków "umaszczenie". Tak więc ochota na przysiadanie może wynikać z pomyłki... :wink:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Sylvan

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: Sylvan »

A jeśli chodzi o zające to one jednak walczą.
Ale, że małe i ciche to ludzie bardziej się na jeleniach skupiają.
A przecież wolnaamerykanka zajęcza to też piękne widowisko.
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

Taki listopad to ja rozumiem! :)

Nie pamiętam kiedy ostatnio była taka długa, ciepła, sucha i słoneczna jesień! Wybuch kolorów w lasach zazwyczaj utrzymywał się koło tygodnia a potem wszystko opadało, brązowiało albo skręcało się ścięte mrozem. W tym roku cudnie kolorowe drzewa pozostawały praktycznie cały październik, a i sam początek listopada zdawał się zupełnie trafiać w gusta wszelkich ciepłolubnych istot. Tego dnia w słońcu był prawie upał, można się było wygrzewać w krótkim rękawku. Fakt, że w cienistych zaułkach czaił się chłód i kąsająca wilgoć, no ale co zrobić - lato to juz nie jest...

W takiej oto scenerii leśnych barw ruszyliśmy rowerami w dal. Bez szczególnego planu zwiedzania czy napinki dotyczącej koniecznej do nakręcenia ilości kilometrów. Ot - wsłuchać się w szelest opadających liści, wytarzać się w tych co już leżą na ziemi i wypić herbatkę na jakimś słonecznym rozdrożu.

Są więc:

- płowe łąki.

Obrazek

- szutrowe drogi.

Obrazek

- polne drogi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- ścieżki częściowo zawalone konarami po niedawnych wichurach.

Obrazek

- leśne tunele.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- ścieżki ginące w dywanach z liści.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- nadbrzeżne chaszcze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- bobrowiska.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- herbatka na rozdrożu.

Obrazek

Pozdrawiamy! Tacy bylismy w listopadzie 2021! :)

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

Sezon wycieczek rowerowych rozpoczęliśmy w minionym roku jakoś w kwietniu. Często były to wypady pobliskie, nie bardzo długie, więc zazwyczaj nie zasługujące na osobną relację. Na niektóre nie brałam w ogóle aparatu, na innych go miałam, ale nie wyjęłam, bo akurat nie rzuciło się w oczy nic godnego sfotografowania. Innym razem z kilkugodzinnej wycieczki przywoziłam kilka zdjęć. Jednak sumaryczne wspomnienie tych różnych wypadów zostało całkiem przyjemne i patrząc na nie całościowo conieco udało się fajnego zobaczyć. Stąd poniższa zbiorcza relacja, zawierająca migawki z kilkunastu, a może i dwudziestu kilku przejażdżek.

Las pomiędzy Oławą a Bystrzycą. I łany kokoryczy! Czy może być coś cudniejszego niż wiosna?? W powietrzu unosi się wspaniały aromat, świeżość i radość - bo wszystko co piękne jest przed nami! Czeka nas pół roku ciepła, częstych wyjazdów i przygód! Zima zdecydowanie już za nami! Hurrrrra! :)

Obrazek

Obrazek

W leśnych ostępach, z dala od głównej drogi, udaje sie napotkać taką budkę. Wygląda jak domek z ogródków działkowych, ale jest sam i w dodatku w środku lasu. Najprawdopodobniej jest to pozostałość po istniejącej tu niegdyś pasiece. Dach już jest częściowo zawalony, acz jedna osoba mogłaby jeszcze znaleźć tu schronienie przed deszczem.

Obrazek

Obrazek

Gdzieś w lesie.

Obrazek

Wiosenne lasy bywają solidnie uwodnione. Jeziorka i bagienka powstają nieraz w miejscach, gdzie zazwyczaj jest suchy ląd.

Obrazek

Obrazek

Bystrzyca Oławska - miejsce docelowe wielu krótkich wycieczek.

Obrazek

Często przejeżdżam koło tego starego napisu.

Obrazek

Ciekawym miejscem w Bystrzycy jest budynek chyba starego młyna. Leży nad rzeczką, na ul. Młynarskiej, więc takie są moje przypuszczenia co do dawnego zastosowania obiektu. Teraz miejsce jest opuszczone.

Obrazek

Od strony rzeki budynek jest o 2 piętra wyższy! W tym rzucie to naprawdę kawał molocha!

Obrazek

Obrazek

Odkrywam też "Oazę", bystrzycką spelunę pod gwiazdami. Super miejsce na biesiadę, zwłaszcza jak się jeszcze odrobinę bardziej zazieleni! Te pnącza tworzą wręcz naturalny szałas!

Obrazek

Obrazek

Dla koneserów rozstawiono również fotele bujane.

Obrazek

Obrazek

Nie wchodzę do środka. Raz, że nie widze dogodnego wejścia, a drugie, że nie chce zostawiać roweru bez opieki. Udaje mi się go wprawdzie wkomponować w dzikie wysypisko, ale licho nie śpi ;)

Obrazek

W lesie napotykam drzewo znaczone na mapie jako pomnik przyrody. Opatrzone jest przedwojenną, kamienną tablicą. Acz samo drzewo niestety już raczej uschło i wieje od niego mocno mrocznym klimatem.

Obrazek

Obrazek

Suniemy w stronę Lednicy, w poszukiwaniu najbardziej błotnistej drogi :)

Obrazek

Wśród przyczepek i kwitnących krzewów.

Obrazek

Często celem rowerowej wycieczki popołudniowej jest jakiś lokalny sklep i lody!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W przysklepowych ogródkach jest ścisła specjalizacja co do spożywanych napojów.

Obrazek

Któregoś razu wybieramy się zobaczyć zbiornik wodny położony koło wioski Nowy Dwór. Bajoro zwane jest na mapach Bełtnik albo Staw Trzeci Jelczanski. Niestety nie trafiamy w dobry termin... Stawu akurat nie ma. Ukradli! Została roztrajdana, błotnista niecka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale znaki bubowego szlaku atrakcji były, więc wypadało odwiedzić.

Obrazek

Tam, gdzie się kończą zabudowania. I nawet drogę zebrali na kupkę ;)

Obrazek

A z nieba leci coś jak śnieg! Tylko ciepły i pachnie kwiatami! :)

Obrazek

Droga falista i pylista...

Obrazek

Pasażerowie na gapę ;)

Obrazek

Czasem zaczyna się grzęznąć...

Obrazek

Czasem trzeba jechać skrajem pola...

Obrazek

...a innym razem zrywa czapki z głów ;)

Obrazek

Przeważnie jednak drogi są idealne!

Obrazek

Obrazek

Często jeździmy też nadrzecznymi wałami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bywa i tak, że drogę przegradza rzeka. Most kolejowy w Czernicy staje na wysokości zadania.

Obrazek

Gorzej ze śluzą w Ratowicach, przez którą przebijamy się mocno nieoficjalnie. Muszę przyznać, że technicznie nie było łatwo, zwłaszcza z rowerami ;) Stąd tylko jedno jedyne zdjęcie...

Obrazek

Budowlańcy mają jednak w tym czasie swoje problemy, więc nie skupiają się na łapaniu nas czy udaremnianiu nielegalnej przeprawy...

Obrazek

Nadrzeczne klimaty Ratowic wpadają zdecydowanie w bubowe gusta :) Zresztą - w maju chyba wszędzie jest pięknie!

Obrazek

Obrazek

Ciekawe co tu kiedyś było? Taka wielka betonowa podmurówka...

Obrazek

Zaglądamy nad jezioropodobną odnogę Odry koło Czernicy, by po kilku latach odwiedzić opuszczoną barkę. Trochę rudości bardzo ubarwia krajobraz, utrzymany jedynie w zieleniach, płowościach i błękitach. Podczas poprzedniej wizyty w tym miejscu łaziłam po owej barce. Teraz przechył jest zbyt duży i mam obawy, że polecę na pysk...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W rejonie Czernicy wypatrzyliśmy w polach zarośnięty dom, wyglądający na dawne zabudowania przykolejowe. Z pnączami na dachu i cudnymi krzakami bzu.

Obrazek

Nie podjechaliśmy jednak na dokładniejsze zwiedzanie, bo... wystraszyła nas trąba powietrzna! ;) Ciepły, słoneczny dzień. A po polach chodził wir, robił "Uuuuuu" , kręcił się, sypiąc piachem i kamieniami. Z jednej strony była chęć zobaczyć to zjawisko z bliska, acz pojawiły się obawy, że niemiłe może być zetknięcie z takim żywiołem. Raczej by nikogo z nas nie porwało, ale dać w łeb kamieniem czy jakimiś porwanymi śmieciami - już prędzej mogło. Lej łazi po polach, to w jedną to w drugą stronę. Na zdjęciach wyszło troche jakby się coś paliło, ale dym z pożaru zazwyczaj nie łazi, nie kręci się i nie wyje... Mamy gdzieś filmik, gdzie bardzo fajnie to wyszło, ale nie wiem za bardzo jak go tu wstawić.

Obrazek

Obrazek

Mieszkańcom tej ulicy to chyba adres w żadne rubryczki nie wchodzi...

Obrazek

Miła dekoracja przystankowa.

Obrazek

Wracamy przez jeden z moich ulubionych mostów kolejowych. To pewnie jego ostatnie chwile w tak klimatycznym stanie - obecnie linia jest zamknięta, trwają remonty. Chcą tu puszczać jakieś koleje wielkich prędkości. Okoliczni mieszkańcy protestują, ale kogo interesuje zdanie lokalsow? Grunt, że jakiś urzędas u góry wypierdział w stołek, podpisał papier i zgarnął kase...

Póki co jest jeszcze pięknie, sielsko, faliście i rdzawo!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tłoczenia na szynach już trochę lat mają...

Obrazek

Obrazek

Blokada... Nie wiem - pułapka na nielegalne drezyny czy jak?

Obrazek

Nadrzeczne uroki w ciepły majowy wieczór.

Obrazek

Obrazek

A pedałowanie po polach i lasach najlepiej zakończyć nadodrzańskim ogniskiem!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Klimaty nocnych powrotów, wśród kląskania nadwodnego ptactwa i przekraczania wiatrołomów w świetle latarek.

Obrazek

Pewnego razu na krótkiej, wieczornej wycieczce, skręcam sobie w boczną pylistą drogę, którą nigdy wcześniej nie jechałam. I tak trafiam na cmentarz ewangelicki między Ścinawą a Godzikowicami. Miejsce ma dziwnie miłą i przyjazną atmosferę, której zazwyczaj się nie odczuwa na cmentarzach. Nie miałabym problemu, aby tu zanocować. Myślę, ze by mnie nic nie straszyło, a nawet jakby tu coś przyszło - to by było sympatyczne! ;)

Miejsce położone jest w cieniu starych lip.

Obrazek

Trawa jest wykoszona, a nagrobki dobrze widoczne. Widać ktoś dba o to miejsce i tu porządkuje okolice, jednak robi to w całkiem sensownie. Nie jest opętany szałem niszczenia zieleni - bo np. pachnących fioletowych bzów nie wygolił do ziemi (co obecnie nagminnie się zdarza na osiedlach, w parkach i innej publicznej przestrzeni)

Wspomniane cudne bzy! :)

Obrazek

Jest tu sporo tablic nagrobnych, w różnym stanie zachowania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trochę jak chaczkar!

Obrazek

Lubicie układać puzzle?? ;) Mi się trochę udało!

Obrazek

A w tle przemyka pociąg.

Obrazek

Chyba spędziłam tu z godzinę. Gapiąc się w spękane porcelanowe tablice, słuchając brzęczenia pszczół w kwitnących krzewach i czytając odezwy z zaświatów...

Obrazek

Innego dnia wybieram się na wycieczkę i widzę, że jest dość silny wiatr. Drzewa się kołyszą i podmuchy wyją w ich koronach. Jest ciepło, słonecznie i szybko zapominam o wietrze. Jedzie się cudownie. Jeszcze nigdy mi sie tak dobrze nie jechało - jak to moja babcia mówiła: "jakby anieli nieśli". Sunę gdzieś w stronę Ścinawy, Lipek... Na polach szparagowych wiatr przypomina o swej obecności. Na odkrytym terenie oderza w bok roweru i prawie mnie zwala na ziemie. Ale moc! :) Jednocześnie porywa piasek, ziemię z pól, a pylistość drogi wreszcie możemy ujrzeć w pełnej krasie! Niesamowicie to wygląda i jeszcze bardziej spektakularnie zgrzyta w zębach. Zaczynam też żałować, że nie zabrałam szczelnych, basenowych okularków. Gdzieś na tym etapie pojawia się w głowie myśl, że ładnie pięknie, ale czy ja przypadkiem nie będę zmuszona wracać pod wiatr????? Teraz jest cudnie, bo płynę wręcz z prądem tej burzy piaskowej przez pola....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie dojeżdżam do Lipek, zawracam gdzieś w połowie trasy. Tzn. próbuję zawrócić, bo zderzam się jak ze ścianą... Nie da się jechać... Przez pola jestem zmuszona prowadzić rower i to zapierająć się z całych sił. Powrót do domu zajmuje mi grubo ponad godzinę.... Jakbym cały czas pedałowała pod koszmarnie stromą górę i to z przyczepą pełną cegieł. Po odstawieniu roweru mam problem wejść na pierwsze piętro ;) Nogi jak z waty!

Ot magia wiatru! Taki psikus!
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33790
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: góral bagienny »

Kabak dzielnie posuwa na rowerku bez dwu dodatkowych kółek... Wszystko pięknie, tylko ten czas! Jak mu nie wstyd tak wyrywać do przodu? Że mu nigdy nie jest pod wiatr...
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

góral bagienny pisze: niedziela 19 lut 2023, 23:26 Kabak dzielnie posuwa na rowerku bez dwu dodatkowych kółek... Wszystko pięknie, tylko ten czas! Jak mu nie wstyd tak wyrywać do przodu? Że mu nigdy nie jest pod wiatr...
Mam takie same spostrzezenia... I co gorsza mam wrazenie, ze ten czas zapierdziela z roku na rok coraz szybciej... :cry:
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33790
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: góral bagienny »

Może jakby tak od tego rowerka kabakowego tych dodatkowych kółek nie odkręcać to by coś dało? Z tym czasem...
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: bubowe okoliczne wycieczki rowerowe

Post autor: buba »

góral bagienny pisze: wtorek 21 lut 2023, 07:25 Może jakby tak od tego rowerka kabakowego tych dodatkowych kółek nie odkręcać to by coś dało? Z tym czasem...
Gdyby tak się dało zatrzymać czas albo jeszcze cofnąć! Gotowa jestem przykręcić kólka a nawet wciskac kabakowi smoczek do pyska ;)
ODPOWIEDZ