Capricorn pisze:My mówimy o drogach leśnych ogólnie
Ty mówisz o drogach leśnych ogólnie - a to jest właśnie automatyczne uogólnianie spraw, czego robić nie należy.
Capricorn pisze:Jeśli droga jest publiczna lub ogólnodostępna to przepisy zawarte w tej ustawie są na takiej drodze obowiązujące. Czyli zachodzi tutaj odwrotna sytuacja - to ów pijaczek musiałby udowodnić, że w miejscu zdarzenia jakikolwiek ruch był zabroniony, a nie odwrotnie.
Nie. Pijaczek (jego adwokat) nie musi udowadniać że droga była zamknięta - on może podważyć tylko tezę oskarżyciela, że droga zamkniętą nie była. Oskarżyciel musi udowodnić swoją tezę, a sąd wszelkie wątpliwości jest zobowiązany traktować na korzyść oskarżonego.
Żadna ustawa nie rozpatruje wszystkich przypadków indywidualnie. To ma zrobić konkretny urzędnik/funkcjonariusz. I ten urzędnik powinien na tyle znać prawo (na przykład Art. 42 ust. 3 Konstytucji), że powinien zdawać sobie sprawę, iż to on (urzędnik) będzie musiał w sądzie dowodzić bezwzględnej winy pijaczka - czyli musi od razu wziąć pod uwagę skutki ewentualnej swojej kompromitacji w sądzie (oraz skutki sprawy cywilnej o wyrównanie strat moralnych, którą za namową pazernego adwokata założy mu pijaczek po wygraniu sprawy zbyt pochopnie zmontowanej przez urzędnika).
W krajach tzw kapitalistycznych takie sprawy są częste i tam funkcjonariusze są ostrożniejsi niż nasi, który mentalnie są nadal "władzą ludową"...Także poglądy zwykłych obywateli mniej automatyczne są...