KapitanTytan pisze:Nie chodzi o Twoje pytania, ale o to, że żadna odpowiedź niczego nie zmieni.
Wręcz przeciwnie. Po to rozmawiamy na forum, by wymienić własne doświadczenia. Jeśli więc pokazałem jakąś problematyczną powierzchnię oczekiwałem odpowiedzi na pytanie, czy gdzieś indziej również się takie historie trafiają i jak sobie z tym koleżeństwo radzi. Ilość postów w innych tematach nie ma znaczenia.
KapitanTytan pisze:Od początku.
No i nie można było tak od razu?
KapitanTytan pisze: Przekroczenie etatu w użytkach rębnych ponad wielkość określoną w planie urządzenia lasu jest możliwe, tak jak dotychczas, w przypadku wystąpienia szkody lub klęski żywiołowej.
W takim razie jeśli ACER zaplanuje mi na powierzchni 100m3, a ja usunę 200, bo tego wymaga las, to prędzej, czy później będę musiał omijać jakieś drzewa na innych powierzchniach, bo masy może zabraknąć. Dokładnie o tym pisałem wcześniej.
Pytanie mnie nurtuje takie - skąd wiadomo, że można sobie pozwolić na większe pozyskanie na danej pozycji, skoro właściwie nie wiadomo, czy wyjdziemy z masami na 50, 100, czy 150% planu na koniec roku?
KapitanTytan pisze:Czyli wypadałoby szacunki zwrócić do korekty leśniczemu?
My to normalnie robimy w trakcie kontroli swoich szacunków. DT nie ma pojęcia, czy jakieś drobne ilości sortymentów wstawiać do przetargu, czy nie, bo nie wie, czy pojawiły się na powierzchniach sąsiadujących ze sobą, czy też są porozrzucane po całym lesie i nie stworzą masy transportowej. Z zasady tego typu poprawki sami korygujemy DT nie zawraca sobie tym głowy.
KapitanTytan pisze: leśnik nie zna miąższości, ale rzuca na ślepo udziały %.
Masz rację. Problem w tym, że przy metodzie porównawczej leśnik rzuca na ślepo nie tylko sortymenty, ale i masy poszczególnych gatunków. Stąd moje wątpliwości
KapitanTytan pisze:Szacunek to preludium do planu sprzedaży, ale nie plan sprzedaży wprost.
Ależ oczywiście i nikt tego nie neguje. Dzięki temu można określić podaż sortymentów i gatunków, które rynek przyjmie lub go skoryguje. Można też rozpoznać poprawnie ich ilość i jeśli masy są zbyt małe, nie dawać ich do przetargu. Dodam, że my z zasady robimy dodatkowo ok. 20% więcej szacunków, by móc dostosować podaż drewna do oczekiwań klienta.
Stara metoda pozwalała na rozpoznanie sortymentów z grubsza, ale już gatunków precyzyjnie, bo uzyskiwaliśmy dokładne masy. Nie jestem pewien, czy metoda przez porównania daje równie dokładne informacje, bo jak pokazałem na "moich" powierzchniach gatunki się rozjeżdżały i stąd wątpliwości.
KapitanTytan pisze:...leśniczy wyznaczył S10, ale S10 nie ma kupca. Sprzedajesz S10? Szacunek brakarski daje więc pewną obarczoną błędem hipotezę, a rolą planisty jest na bazie tej hipotezy sporządzać plan sprzedaży przyjmując ja lub negując.
Oczywiście, że nie będę robił S10. Jednak mnie nie tyle chodzi o sortymenty ile bardziej o masy gatunków. Sortymenty są sprawą wtórną i można żonglować między nimi. Jednak jeśli sprzedasz dęba, a na powierzchni gros udziału będzie stanowić brzoza z osiką to już będzie problem
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin