Wydaje mi się, że to nietrafione uwagi. Na tamtym forum ludziska zazwyczaj mocno katują swoje autka i przez pryzmat jazd offroadowych nierzadko w lasach, postrzegają leśników. Owszem, zdarzają się miłośnicy przepraw wśród leśników także, ale myślę, że ktoś, kto potrzebuje auta do pracy, nie będzie ryzykował zniszczenia auta w trakcie zabawy. To raczej nie te priorytety. Ja muszę mieć auto w stałej gotowości, a nie na warsztacie. Tak więc zdarza mi się gdzieś czasem utopić, ale raczej nie zrywam nią drewna, ani nie taplam się po szyby w błocieGlaca pisze:Na forum rajdy4x4 postawiono podobną tezę, że spora cześć leśników baaardzo mocno eksploatuje swoje auta
SAmochód od leśniczego - kupić nie kupić
Moderator: Moderatorzy
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
-
- dyrektor regionalny
- Posty: 6954
- Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
- Lokalizacja: wielkopolska
Prawda, ale niezależnie od przeznaczenia auta ( turystyka czy przeprawowe) lepiej jako bazę kupić w dobrym stanie, mniejszym przebiegiem. U kolegów leśników bardzo przywiązanych do swoich nastoletnich aut 4x4 ( 5 i więcej lat służby) często problemem są uszkodzenia związane ze zmęczeniem materiału - pękają ramy, mocowania nadwozia do ramy.Capricorn pisze: Na tamtym forum ludziska zazwyczaj mocno katują swoje autka (...)
I my naprawdę sporo nimi śmigamy mimo dużego spalania - kumpel "miastowy" swojego Patrola odpala tylko w weekendy.
W trzy lata to się auto zajeżdza jak się przy nim nic nie grzebie i nie naprawia.Mam kolegów co kupują szroty za grosze i sprzedają po krótkim czasie,bo cenajednej części przekracza wartość auta.Przy swoich brykach sam grzebię,używam zgodnie z przeznaczeniem i posrajdówkę też urządzam.Dlatego zawsze chcą ode mnie kupić koledzy.Znajomy mechanik mówi mi,że jestem dinozaurem w kwestii utrzymania auta- ma być dobrze.Obecnie większa część klientów woli tanio..
dabek79
Z autami w terenie to jest zawsze problem bo jak się kupi drogi to po dwóch latach będzie on niewiele wart, a jak się kupi szrot to potem ma się stres czy odpali i czy nic od niego nie odpadnie. Ja auta w terenie zajeżdżam. Miałem ich cztery i tylko jedno sprzedałem z ogromnym spadkiem wartości, reszta odjechała na lawecie. Aktualnie jeżdżę piątym, który był wcześniej samochodem "do miasta" mojej żony, a jeszcze wcześniej moim. I już chyba zostanie dokąd się nie rozleci bo jest jak członek rodziny..
Ja bym od leśnika samochodu nie kupił, no chyba, że ten "miejski". Mam kilku kolegów, którzy mają od nowości ponad dziesięcioletnie samochody z przebiegami poniżej 100 tyś km. Taki to warto kupić...
Terenowe trzeba dokładnie sprawdzić na stacji diagnostycznej bo nawet sam leśnik najpewniej nie wie co w jego aucie już nie domaga.
Ja bym od leśnika samochodu nie kupił, no chyba, że ten "miejski". Mam kilku kolegów, którzy mają od nowości ponad dziesięcioletnie samochody z przebiegami poniżej 100 tyś km. Taki to warto kupić...
Terenowe trzeba dokładnie sprawdzić na stacji diagnostycznej bo nawet sam leśnik najpewniej nie wie co w jego aucie już nie domaga.
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
- Cordoba_2004
- początkujący
- Posty: 76
- Rejestracja: poniedziałek 13 lip 2009, 22:56
- Lokalizacja: aha
Leśnik leśnikowi nierówny. Znam takich, którzy niezależnie od pory roku posiadają auta utrzymane w stanie tak sterylnym, że śmiało można karoserię lizać, o wnętrzu nie wspomnę. Nie przekraczają z reguły 5 km/h w terenie, starannie dobierając trasę przejazdu pozbawioną kałuż, błota, gałęzi (wysiadają, aby odgiąć każdą, najmniejszą nawet gałązkę) itd. Często nie wiedzą nawet, czy napędy w ich aucie działają, czy nie, bo po prostu ich nie używają.
Są i ci z drugiego bieguna - prędkość po lesie constans, przeszkody są po to, by po nich przejeżdżać, a nasiedzeniach dokumenty, smary, oleje różnej maści i woni, pilarka, zanęta do ryb, szynki, kiełbasy, kupa oderwana od podeszwy, a czasem między tym wszystkim również i ukochany Azorek. Wg mnie zakup auta od leśnika to ruletka
Są i ci z drugiego bieguna - prędkość po lesie constans, przeszkody są po to, by po nich przejeżdżać, a nasiedzeniach dokumenty, smary, oleje różnej maści i woni, pilarka, zanęta do ryb, szynki, kiełbasy, kupa oderwana od podeszwy, a czasem między tym wszystkim również i ukochany Azorek. Wg mnie zakup auta od leśnika to ruletka
- MartaBaranowska
- dyrektor generalny
- Posty: 16534
- Rejestracja: wtorek 11 lis 2008, 23:18
- Lokalizacja: Nowiny