SAmochód od leśniczego - kupić nie kupić

Samochody terenowe, testy, opinie, informacje...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170013
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Cordoba_2004 pisze:czyli kicha i nie kupować nawet jak to jest terenowe suzuki
Moim zdaniem znaczenie ma też, w jakim terenie auto było użytkowane. Bez wątpienia w lepszym stanie powinno być te, gdzie w lesie dominują sośniny, a pewnie w znacznie gorszym użytkowane w górach, czy na mokradłach.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Dron
leśniczy
leśniczy
Posty: 634
Rejestracja: sobota 27 gru 2014, 20:46

Post autor: Dron »

Panowie , ten temat jest książkowy, nic nie wnosząca do sprawy polemika ,polemika , polemika ...na dobrą sprawę nawet nie wiadomo o czym. Czemu nikt temu człowiekowi nie doradzi że jeśli sam nie jest w stanie określić stanu auta , niech weźmie 50 zł w kieszeń wraz z właścicielem pojedzie na stacje kontroli pojazdów lub jak daleko do warsztatu i będzie obraz. Na stacji sprawdzą zawieszenie , hamulce , korozję , spaliny zależy co za auto ... To jest wyznacznik, bo co z tego że leśnik teoretycznie mało po soli jeździ, ale jak siedzi z piwem wieczorem , to może małżonka lub dzieciak jeździ autem. Leśnik może też strzelać do zwierzątek i mieć psa do polowań . Nigdy bym osobiście nie kupił po kimś takim auta. Raz mnie podwożono takim terenowcem śmierdziało psem (jakimś posokowcem) , aż się niedobrze robiło, właścicielowi nie przeszkadzało, a zawieszenie nie dość że waliło , to jeszcze go znosiło co gorsza na lewo. Więc jak czytam, że tak kupuj od leśnika, bo pewnie zadbane i serwisowane , to mnie skręca. Człowiek człowiekowi nie równy, jeden dba inny nie , nie zakładajcie wiec że wszyscy leśnicy dbają, bo to nie prawda.
Awatar użytkownika
Łolcik
leśniczy
leśniczy
Posty: 594
Rejestracja: poniedziałek 15 maja 2006, 22:54
Lokalizacja: z lasu

Post autor: Łolcik »

Cordoba_2004 pisze:pył i kurz z zakamaków jest do wyczyszczenia a brak soli i użytkowania po czarnych dziurach jest plusem poza tym po korzeniach raczej stale nikt nie jeździ chyba że ma coś z głową
No to jeśli już zdecydowałeś to po jakie licho produkujesz się na forum? Chcesz - kupuj, wśród leśników których znam nikt nie miał samochodu dłużej niż trzy lata, bo po tym czasie naprawy stawały się uciążliwe i nieopłacalne. Może specyfika terenu.
I jeszcze jedno - jeżdżę po korzeniach bo taką mam pracę a nie coś z głową. Nie stale, ale co dzień.
borowiak

Post autor: borowiak »

Łolcik pisze:Samochód używany w lesie po trzech latach nadaje się do kasacji. Używany na krótkich dystansach, ciągle pierwszy, drugi bieg, korzenie, dziury wpływające nie tylko na stan zawieszenia, ale i całej karoserii wskutek ciągłych przeciążeń wywołanych jazdą w nierównym terenie (spróbuj zamknąć klapę bagażnika stojąc jednym kołem w dziurze).
Bez komentarza...... Kijanka jeździ od 2009 roku (miała 9 lat w momencie zakupu), praktycznie każdego dnia po dziurach itp. Zapraszam na w/w próbę i kontrolę zawieszenia..... Napiszę więcej, mimo przebiegu 262 tys km posiada jeszcze fabryczne końcówki drążków, dolne wahacze i nie tylko. Bez problemu mogę podróżować po autostradzie z prędkościami przekraczającymi dozwolone. Po lesie też jej nie oszczędzam. Każdy przegląd (w pełni legalny) przechodzi bez problemu, jednak nie uzyskałbym za nią wysokiej ceny, powodem są wgniotki na drzwiach, błotnikach itp, wynik odskakujących kawałków drewna. Na chwile obecna po gruntownym wiosennym przeglądzie i lustracji silnika jestem pewien, że przejechanie 300 tys km nie stanowi dla niej wyzwania. Patrolem jeździłem ponad 5 lat, kilka innych pojazdów też sporo wytrzymało. Stan jest zależny od kierowcy, nie od miejsca użytkowania....
Awatar użytkownika
Łolcik
leśniczy
leśniczy
Posty: 594
Rejestracja: poniedziałek 15 maja 2006, 22:54
Lokalizacja: z lasu

Post autor: Łolcik »

borowiak pisze: Bez komentarza...... Kijanka jeździ od 2009 roku (miała 9 lat w momencie zakupu), praktycznie każdego dnia po dziurach itp.
Bez komentarza.... nie porównuj jazdy inżyniera nadzoru z jazdą podleśniczego czy też leśniczego. Po pierwsze - wybacz, ale nie wierzę, że jeździłeś co dzień w teren (praca w biurze n-ctwa, szkolenia, reprezentowanie n-ctwa na zewnątrz), po drugie nie wierzę, że stricte po terenie jeździłeś odcinki tak długie, jak przeciętny leśnik terenowy, i po trzecie - z pewnością nie gnałeś przez las z pośpiechem "bo wozak już czeka na drugim końcu leśnictwa".

Proponuję zakończyć dyskusje stwierdzeniem, iż:
Zakup samochodu od leśnika powinien być poprzedzony bardziej wnikliwą oceną stanu zawieszenia, zespołu napędowego, oraz nadwozia wynikającą ze specyfiki wykorzystania pojazdu w skrajnie różnych warunkach terenowych, co nie wyklucza zasadności zakupu od tej grupy zawodowej.
I tyle.
Awatar użytkownika
Blues Brothers
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 5595
Rejestracja: niedziela 31 mar 2013, 17:46

Post autor: Blues Brothers »

może i wniosek końcowy masz dobry, jednak nie możesz wszystkich terenowców mierzyć swoją miarą , skoro lubisz niszczyć swój prywatny samochód, Twoja sprawa :wink: nie wszyscy tak mają, a na jakość dróg w "swoim" Leśnictwie to TY masz największy, a przede wszystkim decydujący wpływ. :)
Awatar użytkownika
Blues Brothers
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 5595
Rejestracja: niedziela 31 mar 2013, 17:46

Post autor: Blues Brothers »

ale też, zakup od handlarza
Łolcik pisze: powinien być poprzedzony bardziej wnikliwą oceną stanu zawieszenia, zespołu napędowego, oraz nadwozia wynikającą ze specyfiki
tej grupy zawodowej, trudniącej się oszukiwaniem potencjalnych klientów. A pojedyncze przypadki odstępstw , potwierdzają regułę :lol:
borowiak

Post autor: borowiak »

Łolcik pisze:nie porównuj jazdy inżyniera nadzoru z jazdą podleśniczego czy też leśniczego.
W czasie posiadania Kijanki miałem przyjemność pracować jako leśniczy, inżynier nadzoru i nadleśniczy, wiem więc, co i jak mogę porównywać ;) Najwięcej kilometrów w terenie (miesięcznie) przekręciłem jako inżynier nadzoru. Nawet dojazd do siedziby (16 km) nadleśnictwa przebiegał leśnymi drogami. Jeśli mowa o "długich odcinkach" w terenie, to najdłuższe były za czasów inżyniera nadzoru, sprawdź w terenie wypłaty na dwóch leśnictwach, to zrozumiesz o co chodzi.... Obecnie rekord dnia, to 100-120 km po leśnych i polnych drogach w jednym rzucie..... Lesistość "mego" nadleśnictwa to 15%... Co do pośpiechu....... Trafiłeś kulą w płot, znane są moje rajdowe pozostałości i ustawiczny brak czasu, łącznie powoduje to wieczne mocne naciskanie pedału gazu..... Opowieści o moim tempie przemieszczania się po lesie w kilku nadleśnictwach urosły do poziomu legendy ;)
A wracając do tematu; Twoje stwierdzenie jest OK i w przeciwieństwie do wcześniej postawionej tezy nie wyklucza zarówno mojej jak i Twojej opcji ;) Ja naprawdę znam mnóstwo leśników, od których kupowałbym auto w ciemno. Są też tacy, których bym nie polecił, ot i wszystko ;)
Awatar użytkownika
drwalnik
Admin
Admin
Posty: 77780
Rejestracja: wtorek 13 lip 2004, 00:00
Lokalizacja: z drewna
Kontakt:

Post autor: drwalnik »

borowiak pisze: Stan jest zależny od kierowcy, nie od miejsca użytkowania....
... :ok:
Awatar użytkownika
drwalnik
Admin
Admin
Posty: 77780
Rejestracja: wtorek 13 lip 2004, 00:00
Lokalizacja: z drewna
Kontakt:

Post autor: drwalnik »

borowiak pisze:Są też tacy, których bym nie polecił, ot i wszystko
... od takich nie kupiłbym też osobowego, domowego auta, też znam takich
trzezwylesnik
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 360
Rejestracja: piątek 23 sie 2013, 15:16

Post autor: trzezwylesnik »

Leśnik leśnikowi nierówny, tak więc auto może różnić istotnie. Kompleks czynników wpływa na stan danego samochodu, bardzo wiele już zostało opisanych. Osobiście nie zakupiłbym auta od właściciela będącego leśnikiem terenowcem.
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67151
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Bywa różnie. Wielu myśliwych kupiło auta od leśników właśnie :)
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Awatar użytkownika
Cordoba_2004
początkujący
początkujący
Posty: 76
Rejestracja: poniedziałek 13 lip 2009, 22:56
Lokalizacja: aha

Post autor: Cordoba_2004 »

kupiłem jestem zadowolony po sprawdzeniu przez 2 mechaników i 2 niezależnych lakierników - resze pokaze życie
Awatar użytkownika
drwalnik
Admin
Admin
Posty: 77780
Rejestracja: wtorek 13 lip 2004, 00:00
Lokalizacja: z drewna
Kontakt:

Post autor: drwalnik »

... nie ma takiego samochodu, który w końcu się nie popsuje :D powodzenia
Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Post autor: Glaca »

borowiak pisze:(...) Ja naprawdę znam mnóstwo leśników, od których kupowałbym auto w ciemno. Są też tacy, których bym nie polecił, ot i wszystko ;)
Generalnie najlepiej kupować terenówkę nie jeżdżoną w terenie od niepalącego Niemca co płakał jak sprzedawał :wink:

Ps. Na forum rajdy4x4 postawiono podobną tezę, że spora cześć leśników baaardzo mocno eksploatuje swoje auta i statystycznie trudniej o okazję. Ja osobiście uważam, że auta 4x4 lepiej szukać u miastowych co nie wiedzą że mają manualne sprzęgiełka mimo kilku lat użytkowania wozu.
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67151
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Glaca pisze:Na forum rajdy4x4 postawiono podobną tezę, że spora cześć leśników baaardzo mocno eksploatuje swoje auta
Wydaje mi się, że to nietrafione uwagi. Na tamtym forum ludziska zazwyczaj mocno katują swoje autka i przez pryzmat jazd offroadowych nierzadko w lasach, postrzegają leśników. Owszem, zdarzają się miłośnicy przepraw wśród leśników także, ale myślę, że ktoś, kto potrzebuje auta do pracy, nie będzie ryzykował zniszczenia auta w trakcie zabawy. To raczej nie te priorytety. Ja muszę mieć auto w stałej gotowości, a nie na warsztacie. Tak więc zdarza mi się gdzieś czasem utopić, ale raczej nie zrywam nią drewna, ani nie taplam się po szyby w błocie :roll:
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Awatar użytkownika
drwalnik
Admin
Admin
Posty: 77780
Rejestracja: wtorek 13 lip 2004, 00:00
Lokalizacja: z drewna
Kontakt:

Post autor: drwalnik »

Glaca pisze:od niepalącego Niemca co płakał jak sprzedawał
... chyba ze śmiechu, że znalazł takiego jelenia
Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Post autor: Glaca »

Capricorn pisze: Na tamtym forum ludziska zazwyczaj mocno katują swoje autka (...)
Prawda, ale niezależnie od przeznaczenia auta ( turystyka czy przeprawowe) lepiej jako bazę kupić w dobrym stanie, mniejszym przebiegiem. U kolegów leśników bardzo przywiązanych do swoich nastoletnich aut 4x4 ( 5 i więcej lat służby) często problemem są uszkodzenia związane ze zmęczeniem materiału - pękają ramy, mocowania nadwozia do ramy.
I my naprawdę sporo nimi śmigamy mimo dużego spalania - kumpel "miastowy" swojego Patrola odpala tylko w weekendy.
dabek79
początkujący
początkujący
Posty: 12
Rejestracja: wtorek 17 sty 2012, 09:56
Lokalizacja: dziki zachod

Post autor: dabek79 »

W trzy lata to się auto zajeżdza jak się przy nim nic nie grzebie i nie naprawia.Mam kolegów co kupują szroty za grosze i sprzedają po krótkim czasie,bo cenajednej części przekracza wartość auta.Przy swoich brykach sam grzebię,używam zgodnie z przeznaczeniem i posrajdówkę też urządzam.Dlatego zawsze chcą ode mnie kupić koledzy.Znajomy mechanik mówi mi,że jestem dinozaurem w kwestii utrzymania auta- ma być dobrze.Obecnie większa część klientów woli tanio..
dabek79
Awatar użytkownika
3006hc
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1129
Rejestracja: piątek 22 sie 2008, 03:25
Lokalizacja: z lasu

Post autor: 3006hc »

Z autami w terenie to jest zawsze problem bo jak się kupi drogi to po dwóch latach będzie on niewiele wart, a jak się kupi szrot to potem ma się stres czy odpali i czy nic od niego nie odpadnie. Ja auta w terenie zajeżdżam. Miałem ich cztery i tylko jedno sprzedałem z ogromnym spadkiem wartości, reszta odjechała na lawecie. Aktualnie jeżdżę piątym, który był wcześniej samochodem "do miasta" mojej żony, a jeszcze wcześniej moim. I już chyba zostanie dokąd się nie rozleci bo jest jak członek rodziny.. ;)

Ja bym od leśnika samochodu nie kupił, no chyba, że ten "miejski". Mam kilku kolegów, którzy mają od nowości ponad dziesięcioletnie samochody z przebiegami poniżej 100 tyś km. Taki to warto kupić... ;)

Terenowe trzeba dokładnie sprawdzić na stacji diagnostycznej bo nawet sam leśnik najpewniej nie wie co w jego aucie już nie domaga.
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
ODPOWIEDZ