Wzgorza Strzelinskie (2015)
Moderator: Moderatorzy
I znow padlo na Wzgorza Strzelinskie- bo blisko i milo. Teren ten mozna polecic kazdemu milosnikowi szlakow widm, szlakow ktore pojawiaja sie i znikaja, uciekaja od ciebie i wracaja w najbardziej nieoczekiwanym miejscu. Szlakow nowych, starych, ale podobnie zaroslych chaszczem po szyje. Spotkanie szlaku czesto jest sugestia ze idziesz w dobrym kierunku- acz nie zawsze, bo ich przebieg czasem nie zgadza sie z mapami wogole. Wiec takimi oto sciezkami postanowilismy sie wybrac powedrowac w pewna duszna sobote.
Ruszamy z Dobroszowa, wioski, ktora jak przystalo na moj ulubiony region, jest pelna starych poniemieckich domostw gigantow, tajnych przejsc, bramek, okienek i zapachu nadgryzionego muru zjadanego przez roslinnosc.
Tablica oczywiscie biala, a jakze!
Miedzy Dobroszowem a Jasienicą, idziemy okolica czerwonego szlaku idacego przez Kalinke, Buczek, Miecznik. Szlak czasem jest a czasem go nie ma.
Jest tez po drodze krzyz z laweczka i koszem na smieci. Nie wiadomo czy grob, czy oltarz, czy krzyz na rozdrozu po prostu
Ktos pozazdroscil starszym ciaglego przebierania nogami i tez stawia pierwsze kroczki na mieciutkim cieplym piachu
Z daleka widzimy wioske Jasienica
Fajny szlaban! Taki do ozdoby
Miedzy Jasienica a Bożnowicami znajdujemy wiatke na sloneczne dni w lesie tablic
Typowy dla regionu kamienny stol z miejscem ogniskowym
I wiatko-pasnik gdzie probujemy przeczekac burze, ale ostatecznie idzie w inna strone
Ktos sie nie dostosowal kolorem…
Wies Bożnowice
A w niej jeden z dwoch moich ulubionych sklepow. Niestety nieczynny. Przerwa. Otwieraja za godzine dopiero
Zielony szlak z Bożnowic do Ostrężnej ucieszy kazdego milosnika chaszcza i błądzenia w nieznane!
Ostrężna cicha i pusta
W drodze do Dobroszowa niestety odnajduja sie burzowe chmury…
Przydalaby sie jedna kurtka o dwoch kapturach
Od tej strony tablica dla odmiany brazowa
Dawny wiatrak
Kogos bardzo fascynuje stukanie deszczu w parasol
A tak naprawde lunelo jak z cebra dopiero jak pakowalismy sie do auta
Ruszamy z Dobroszowa, wioski, ktora jak przystalo na moj ulubiony region, jest pelna starych poniemieckich domostw gigantow, tajnych przejsc, bramek, okienek i zapachu nadgryzionego muru zjadanego przez roslinnosc.
Tablica oczywiscie biala, a jakze!
Miedzy Dobroszowem a Jasienicą, idziemy okolica czerwonego szlaku idacego przez Kalinke, Buczek, Miecznik. Szlak czasem jest a czasem go nie ma.
Jest tez po drodze krzyz z laweczka i koszem na smieci. Nie wiadomo czy grob, czy oltarz, czy krzyz na rozdrozu po prostu
Ktos pozazdroscil starszym ciaglego przebierania nogami i tez stawia pierwsze kroczki na mieciutkim cieplym piachu
Z daleka widzimy wioske Jasienica
Fajny szlaban! Taki do ozdoby
Miedzy Jasienica a Bożnowicami znajdujemy wiatke na sloneczne dni w lesie tablic
Typowy dla regionu kamienny stol z miejscem ogniskowym
I wiatko-pasnik gdzie probujemy przeczekac burze, ale ostatecznie idzie w inna strone
Ktos sie nie dostosowal kolorem…
Wies Bożnowice
A w niej jeden z dwoch moich ulubionych sklepow. Niestety nieczynny. Przerwa. Otwieraja za godzine dopiero
Zielony szlak z Bożnowic do Ostrężnej ucieszy kazdego milosnika chaszcza i błądzenia w nieznane!
Ostrężna cicha i pusta
W drodze do Dobroszowa niestety odnajduja sie burzowe chmury…
Przydalaby sie jedna kurtka o dwoch kapturach
Od tej strony tablica dla odmiany brazowa
Dawny wiatrak
Kogos bardzo fascynuje stukanie deszczu w parasol
A tak naprawde lunelo jak z cebra dopiero jak pakowalismy sie do auta
Nasza kolejna pobliska wycieczka zaczyna sie w Muszkowicach, gdzie za wsia, na niewielkim pagorku znajduje sie kaplica sw. Anny.
Sporo stoi przy niej malych kapliczek i kamiennych krzyzy, z ktorych niektore sa pomalowane na dosc jaskrawe kolory.
Dalej tuptamy sobie przez Bukowy Las, ktory jest plątanina chaszcza, meandrujacych strumieni i powalonych z korzeniami drzew. Chyba mieli tu ostatnio jakis tajfun.
Na obrzezach wsi Piotrowice Polskie jest zarosniete zielskiem miejsce ogniskowe. Wczoraj lalo, drewno jest cale mokre wiec kielbaski pieczemy tylko na trawie ktora zdazyla wyschnac na sloncu.
Tu tez zapodajemy kolektywne ogladanie mapy.
Potem idziemy do Cienkowic, lasami i polami, wsrod kukurydz, plowych traw i zaoranych zagonow.
Cienkowice
Kwiatki wyłaniaja sie z okien i pienkow
W ogrodach szaleja nietypowe krasnale a drzewa porastaja pnącza
Na jednym z pagorkow za wsią oglaszamy popas!
Dalej mijamy plantacje ekologicznej kukurydzy! Smacznego!
Sucho na polach, za kazdym traktorem ciagnie sie chmura kurzu i pylu
Widoki gdzies przed Muszkowicami
W wiosce trafia sie wachlarzowaty ganeczek
Kilka opuszczonych gospodarstw
Oraz dom z krzyzem, ktory sprawia wrazenie ze nie jest pierwszym lokatorem w tej wnece- wyglada jakby wczesniej byl tam jakis krzyz prawoslawny?
Sporo stoi przy niej malych kapliczek i kamiennych krzyzy, z ktorych niektore sa pomalowane na dosc jaskrawe kolory.
Dalej tuptamy sobie przez Bukowy Las, ktory jest plątanina chaszcza, meandrujacych strumieni i powalonych z korzeniami drzew. Chyba mieli tu ostatnio jakis tajfun.
Na obrzezach wsi Piotrowice Polskie jest zarosniete zielskiem miejsce ogniskowe. Wczoraj lalo, drewno jest cale mokre wiec kielbaski pieczemy tylko na trawie ktora zdazyla wyschnac na sloncu.
Tu tez zapodajemy kolektywne ogladanie mapy.
Potem idziemy do Cienkowic, lasami i polami, wsrod kukurydz, plowych traw i zaoranych zagonow.
Cienkowice
Kwiatki wyłaniaja sie z okien i pienkow
W ogrodach szaleja nietypowe krasnale a drzewa porastaja pnącza
Na jednym z pagorkow za wsią oglaszamy popas!
Dalej mijamy plantacje ekologicznej kukurydzy! Smacznego!
Sucho na polach, za kazdym traktorem ciagnie sie chmura kurzu i pylu
Widoki gdzies przed Muszkowicami
W wiosce trafia sie wachlarzowaty ganeczek
Kilka opuszczonych gospodarstw
Oraz dom z krzyzem, ktory sprawia wrazenie ze nie jest pierwszym lokatorem w tej wnece- wyglada jakby wczesniej byl tam jakis krzyz prawoslawny?
Tym razem wyruszamy z Gołostowic. Poranek jest mglisty, acz to cos, co wisi w powietrzu, robi wrazenie jakby smogu. Caly czas utrzymuje sie w powietrzu dziwna won- jakby troche spalenizny
W takich klimatach docieramy do Lipowej gdzie rzucamy okiem na palac. Do srodka nie wlazimy- bylismy juz w 2011 roku gdy byl w lepszym stanie.
Pola sa tu faliste i jak sie czlowiek dluzej na nie gapi to jakos tak plywaja przed oczami..
Cien diablęcia
Kolejna wies to Sadowice gdzie wszystko jest z kamienia- domy, ploty, drogi
Dalsza droga prowadzi wąwozem, ktorego zbocza zarasta bluszcz.
Wedlug mojej mapy drogi stad prowadza do Czerwienca ale ta, ktora chcielismy isc zostala zaorana, wiec ostatecznie lądujemy w Staszowie i potem do Czerwienca suniemy asfaltem
Polna droga z Czerwienca do Janowiczek
W Janowiczkach zjadam jedno z pyszniejszych dzikich jablek w tym sezonie
Mijamy domy czesciowo mieszkalne
Polami idziemy w strone Gorki Sobockiej, gdzie dosc solidnie trzeba sie przedzierac chaszczem a sciezka zanika.
W Gorce chcemy siasc pod sklepem ale jest tam straszny kociokwik (a jest czwartek!). Jednoczesnie wszyscy nas zaczepiaja, zadaja lawiny pytan (skad, dokad, dlaczego,w jakim celu, kto nas finansuje, czemu mamy plecak, czapke, dziecko itp), kobiety z okien robia zdjecia komorkami, ogolnie mozna powiedziec ze do wioski gdzie nic sie nie dzieje przyjechal cyrk. Gorka nie jest najbardziej zapadla wsia jaka odwiedzilismy wiec reakcja mieszkancow jest dosyc szokujaca. Spod sklepu wiec zmykamy, bo żądnych atrakcji mieszkancow złazi sie coraz wiecej i zaraz oblepia nas jak szarancza. Polna droga przez obrzeza miejscowosci wracamy do skodusi.
Dzis spotkalismy na trasie dwa mile stworzenia
W takich klimatach docieramy do Lipowej gdzie rzucamy okiem na palac. Do srodka nie wlazimy- bylismy juz w 2011 roku gdy byl w lepszym stanie.
Pola sa tu faliste i jak sie czlowiek dluzej na nie gapi to jakos tak plywaja przed oczami..
Cien diablęcia
Kolejna wies to Sadowice gdzie wszystko jest z kamienia- domy, ploty, drogi
Dalsza droga prowadzi wąwozem, ktorego zbocza zarasta bluszcz.
Wedlug mojej mapy drogi stad prowadza do Czerwienca ale ta, ktora chcielismy isc zostala zaorana, wiec ostatecznie lądujemy w Staszowie i potem do Czerwienca suniemy asfaltem
Polna droga z Czerwienca do Janowiczek
W Janowiczkach zjadam jedno z pyszniejszych dzikich jablek w tym sezonie
Mijamy domy czesciowo mieszkalne
Polami idziemy w strone Gorki Sobockiej, gdzie dosc solidnie trzeba sie przedzierac chaszczem a sciezka zanika.
W Gorce chcemy siasc pod sklepem ale jest tam straszny kociokwik (a jest czwartek!). Jednoczesnie wszyscy nas zaczepiaja, zadaja lawiny pytan (skad, dokad, dlaczego,w jakim celu, kto nas finansuje, czemu mamy plecak, czapke, dziecko itp), kobiety z okien robia zdjecia komorkami, ogolnie mozna powiedziec ze do wioski gdzie nic sie nie dzieje przyjechal cyrk. Gorka nie jest najbardziej zapadla wsia jaka odwiedzilismy wiec reakcja mieszkancow jest dosyc szokujaca. Spod sklepu wiec zmykamy, bo żądnych atrakcji mieszkancow złazi sie coraz wiecej i zaraz oblepia nas jak szarancza. Polna droga przez obrzeza miejscowosci wracamy do skodusi.
Dzis spotkalismy na trasie dwa mile stworzenia
Wyruszamy z Ziebic, spod dworca PKP
Mijamy klimaty kolejowe i domy utopione w zieleni
Czerwonym szlakiem suniemy w strone Kalinowej Gory, najpierw chaszczem, potem nagle pojawia sie szeroka droga. W tutejszym lesie jest jakis potworny wysyp meszek ktore usiluja nas zjezc zywcem. Juz chyba wiem jak wyglada ta jedna z wiekszych “atrakcji” Syberii. Te male g.. oprocz tego ze bolesnie kąsaja to włażą do oczu, nosa, uszu.. Kabaczek bardzo szybko pojmuje zasady oganiania sie łapkami. Co ciekawe robi cos czego my nie potrafimy a odpedza owady znacznie skuteczniej- tak sie otrząsa, cos jak pies ktory wyszedl z wody i sie otrzepuje. Meszki od razu uciekaja. My tak probujemy ale bezskutecznie. Chyba jakies miesnie nam zanikly albo co?
Mijamy drzewo- ucho igielne
Na dluzszy postoj zatrzymujemy sie przy zrodelku Cyryla. Ludzi kreci sie tu sporo, Probujemy odczekac na moment kiedy bedziemy tu sami aby sie na spokojnie pochlapac woda. Nie ma szans. Jedni odchodza, kolejni przybywaja. Ponoc ta woda jest smaczna, lecznicza i wogole sie od niej pieknieje. Pojawia sie nawet gosc z minicysterna, wlasciciel jakiejs knajpy we Wroclawiu, ktory kawe/herbate dla klientow robi tylko na tej wodzie.
Tutaj napotykamy kolejny kamienny stol. Ciekawe ile jest ich w rejonie?
Na nadzrodelkowa gorke wchodzi sie po schodach
Dalej czerwony szlak idzie dosc monotonnym zielonym tunelem az w rejon Skalic.
Na obrzezach tej miejscowosci, na Skalickich Skalkach, robimy ognisko
W Skalicach stoi maly bialy kosciolek na rozdrozu,
Skrzypiace studnie wsrod rabatek
Do tego garnka chyba ktos strzelal…
Przy drodze stoja tez kukurydziane snopki. Takie z sianem juz nieczesto mozna w Polsce spotkac. A kukurydziane chyba wogole widze po raz pierwszy!
Hmmm… troche nam zal ze przegapilismy.. Moze impreza byla tak samo zacna jak zeszloroczna na dalekiej polnocy?
Krotkie zapoznanie z przydomowa chudoba. Krowka pieknie demonstrowala swoj glos i donosne muuuuuu nioslo sie po okolicy, ku wielkiej radosci najmlodszej w ekipie gawiedzi
W parku przyklasztornym w Henrykowie odwiedzamy kamienny grobowiec.
Klimaty parkowe juz dosyc jesienne...
Po raz pierwszy od bardzo dawna decyduje sie przejsc przez teren klasztoru. Po przygodach w 2007 roku mam uraz do tego miejsca… Dzis jest w porzadku, pusto, cicho, nikt mi rąk nie wykreca ani nie probuje dusic.. Dzis nie mam zastrzezen co do komfortu zwiedzania
Zastanawiamy sie co koles ma w łapie- albo wydarte komus serce z wiszącymi “kablami”? Albo przerosnieta rzodkiewke? jedno jest pewne- wyglada ze chce to zjesc!
Wnetrze swiatyni calkiem ladne, ale dosc klasyczne, jak w kosciele. Czy na ponizszym zdjeciu jest cos zakazanego, kontrowersyjnego, tajnego? Czy to tak jak z dworcami kolejowymi na wschodzie? Po prostu mania przesladowcza? Nie wiem czemu maja tu takiego pierdolca zeby nie robic zdjec.. Nie chodzi o robienie fotek podczas nabozenstwa - to rozumiem ze moze przeszkadzac wiernym w modliwie, nawet jestem w stanie przyjac hipoteze o blysku flesza niszczacym cos tam. Ale co szkodzi zdjecie bez blysku w pustym kosciele- nigdy nie zrozumiem..
Spod tynku na ktorys z budynkow wyłażą napisy sprzed lat..
Z Henrykowa idziemy w strone Jasłówka, gdzie przy polnej drodze zatrzymujemy sie na maly popas i popój. Komus strasznie smakuja male zdziczale gruszeczki
A proby wrzucania kasztanow do piwa to najwpanialsza zabawa! Najlepsze ze w koncu, po dlugich bojach, uwienczona sukcesem!
Jasłówek jest sympatyczny jak byl i dwa lata temu. Duzo ruin, kilka wielorodzinnych domow, zaparkowane pojazdy przy pylistej drodze. To chyba jeden z dwoch moich ulubionych przysiolkow w rejonie i zawsze chetnie tu wracam!
Dalsza droga wije sie polami w strone wsi Lipa. Towarzyszy nam dziwna postrzepiona chmura.
Cala droge idziemy i spiewamy! Jakis czas goni nas pająk machajac odnozami- czyzby mu sie piosenki nie spodobaly?
W zabudowie Lipy mozna odnalez troche starych domostw w roznym stanie pokrycia patyną
Za wsia krotki odpoczynek na PKSie, a slonce juz bardzo nisko…
W Ziębicach mijamy kilka budynkow pałacykopodobnych
Ostatnie 200 metrow pokonujemy pieszo juz wszyscy w trojke!
Mijamy klimaty kolejowe i domy utopione w zieleni
Czerwonym szlakiem suniemy w strone Kalinowej Gory, najpierw chaszczem, potem nagle pojawia sie szeroka droga. W tutejszym lesie jest jakis potworny wysyp meszek ktore usiluja nas zjezc zywcem. Juz chyba wiem jak wyglada ta jedna z wiekszych “atrakcji” Syberii. Te male g.. oprocz tego ze bolesnie kąsaja to włażą do oczu, nosa, uszu.. Kabaczek bardzo szybko pojmuje zasady oganiania sie łapkami. Co ciekawe robi cos czego my nie potrafimy a odpedza owady znacznie skuteczniej- tak sie otrząsa, cos jak pies ktory wyszedl z wody i sie otrzepuje. Meszki od razu uciekaja. My tak probujemy ale bezskutecznie. Chyba jakies miesnie nam zanikly albo co?
Mijamy drzewo- ucho igielne
Na dluzszy postoj zatrzymujemy sie przy zrodelku Cyryla. Ludzi kreci sie tu sporo, Probujemy odczekac na moment kiedy bedziemy tu sami aby sie na spokojnie pochlapac woda. Nie ma szans. Jedni odchodza, kolejni przybywaja. Ponoc ta woda jest smaczna, lecznicza i wogole sie od niej pieknieje. Pojawia sie nawet gosc z minicysterna, wlasciciel jakiejs knajpy we Wroclawiu, ktory kawe/herbate dla klientow robi tylko na tej wodzie.
Tutaj napotykamy kolejny kamienny stol. Ciekawe ile jest ich w rejonie?
Na nadzrodelkowa gorke wchodzi sie po schodach
Dalej czerwony szlak idzie dosc monotonnym zielonym tunelem az w rejon Skalic.
Na obrzezach tej miejscowosci, na Skalickich Skalkach, robimy ognisko
W Skalicach stoi maly bialy kosciolek na rozdrozu,
Skrzypiace studnie wsrod rabatek
Do tego garnka chyba ktos strzelal…
Przy drodze stoja tez kukurydziane snopki. Takie z sianem juz nieczesto mozna w Polsce spotkac. A kukurydziane chyba wogole widze po raz pierwszy!
Hmmm… troche nam zal ze przegapilismy.. Moze impreza byla tak samo zacna jak zeszloroczna na dalekiej polnocy?
Krotkie zapoznanie z przydomowa chudoba. Krowka pieknie demonstrowala swoj glos i donosne muuuuuu nioslo sie po okolicy, ku wielkiej radosci najmlodszej w ekipie gawiedzi
W parku przyklasztornym w Henrykowie odwiedzamy kamienny grobowiec.
Klimaty parkowe juz dosyc jesienne...
Po raz pierwszy od bardzo dawna decyduje sie przejsc przez teren klasztoru. Po przygodach w 2007 roku mam uraz do tego miejsca… Dzis jest w porzadku, pusto, cicho, nikt mi rąk nie wykreca ani nie probuje dusic.. Dzis nie mam zastrzezen co do komfortu zwiedzania
Zastanawiamy sie co koles ma w łapie- albo wydarte komus serce z wiszącymi “kablami”? Albo przerosnieta rzodkiewke? jedno jest pewne- wyglada ze chce to zjesc!
Wnetrze swiatyni calkiem ladne, ale dosc klasyczne, jak w kosciele. Czy na ponizszym zdjeciu jest cos zakazanego, kontrowersyjnego, tajnego? Czy to tak jak z dworcami kolejowymi na wschodzie? Po prostu mania przesladowcza? Nie wiem czemu maja tu takiego pierdolca zeby nie robic zdjec.. Nie chodzi o robienie fotek podczas nabozenstwa - to rozumiem ze moze przeszkadzac wiernym w modliwie, nawet jestem w stanie przyjac hipoteze o blysku flesza niszczacym cos tam. Ale co szkodzi zdjecie bez blysku w pustym kosciele- nigdy nie zrozumiem..
Spod tynku na ktorys z budynkow wyłażą napisy sprzed lat..
Z Henrykowa idziemy w strone Jasłówka, gdzie przy polnej drodze zatrzymujemy sie na maly popas i popój. Komus strasznie smakuja male zdziczale gruszeczki
A proby wrzucania kasztanow do piwa to najwpanialsza zabawa! Najlepsze ze w koncu, po dlugich bojach, uwienczona sukcesem!
Jasłówek jest sympatyczny jak byl i dwa lata temu. Duzo ruin, kilka wielorodzinnych domow, zaparkowane pojazdy przy pylistej drodze. To chyba jeden z dwoch moich ulubionych przysiolkow w rejonie i zawsze chetnie tu wracam!
Dalsza droga wije sie polami w strone wsi Lipa. Towarzyszy nam dziwna postrzepiona chmura.
Cala droge idziemy i spiewamy! Jakis czas goni nas pająk machajac odnozami- czyzby mu sie piosenki nie spodobaly?
W zabudowie Lipy mozna odnalez troche starych domostw w roznym stanie pokrycia patyną
Za wsia krotki odpoczynek na PKSie, a slonce juz bardzo nisko…
W Ziębicach mijamy kilka budynkow pałacykopodobnych
Ostatnie 200 metrow pokonujemy pieszo juz wszyscy w trojke!
Może służyć jako materiał poglądowy w trakcie planowania jakichś niecnych czynów w rodzaju kradzież z włamaniem lub fałszerstwo dzieł sztuki. Czasem oba łącznie...buba pisze:Ale co szkodzi zdjecie bez blysku w pustym kosciele- nigdy nie zrozumiem..
Nie używaj terminu "piwo" w odniesieniu do napoju o nazwie "Prażubr"...buba pisze:wrzucania kasztanow do piwa
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Ale jak ow falszerz czy zlodziej zobaczy zdjecie kosciola dostepne na pocztowkach albo w oficjalnych albumach dostepnych w sprzedazy w ksiegarniach to one juz nie pomoga w niecnych czynach? tylko te klikniete przez turyste?Piotrek pisze:Może służyć jako materiał poglądowy w trakcie planowania jakichś niecnych czynów w rodzaju kradzież z włamaniem lub fałszerstwo dzieł sztuki. Czasem oba łącznie...
w wiejskim sklepie mialam do wyboru jeszcze tatre mocna, harnasia i wojakaPiotrek pisze:Nie używaj terminu "piwo" w odniesieniu do napoju o nazwie "Prażubr"...
Nie, a to dlatego, że zazwyczaj pocztówki zawierają ten sam obraz. Złoczyniec popełni pierdylion zdjęć ogarniając zarówno obiekt złoczyństwa, jak i drogi ucieczki, czy też instalacje ochronne, typu kamerki itepe
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Właśnie. Nad pocztówką właściciel (administrator) obiektu ma pełną kontrolę - począwszy od obiektów, które pozwala sfocić po sposób i ilość odwzorowanych szczegółów. Nad twoim zdjęciem nie ma żadnej władzy
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Przepis o zakazie fotografowania powstał gdy wysokiej jakości zdjęcia nie można było zrobić mini-aparacikiem dającym się ukryć...buba pisze:przyjdzie z kamera ukryta w czapce
buba, przyszła mi do głowy jeszcze inna przyczyna - ekonomiczna. Tak widziałem we Francji.
Niektórych zbytków nie wolno fotografować bez zezwolenia administratora. A zezwolenie jest płatne i kasa z zezwoleń (bo wiele osób wykupuje) jest przeznaczana na bieżące utrzymanie zabytku.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Za granica kilka razy spotkalam sie z czyms takim ze przy drzwiach do obiektu wisiala kartka, albo byla kasa i trzeba bylo uiscic oplate za fotografowanie. Taki przypadek rozumiem i place jak trzeba. Ale tu takiej mozliwosci nie widzialam...Piotrek pisze:Niektórych zbytków nie wolno fotografować bez zezwolenia administratora. A zezwolenie jest płatne i kasa z zezwoleń (bo wiele osób wykupuje) jest przeznaczana na bieżące utrzymanie zabytku.
Pewnie liczą tylko na fotografów instytucjonalnych - takich co do pocztówek czy albumów robią zdjęcia. Po pierwsze oni na pewno zastukają do drzwi jakiegoś sekretariatu czy czegoś tam, a po drugie od firmy "grabią" pewnie więcej niż mogla by taka "szara myszka" jak ty zapłacićbuba pisze:Ale tu takiej mozliwosci nie widzialam...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Ruszamy sobie na spacer z Gościęcic, spod wiaty kolo lesniczowki, gdzie stoi jeden z popularnych w regionie kamiennych stołow.
Wzielismy ze soba sanki i czesc trasy kabaczę na nich jedzie.
Najspokojniej siedzi jak zasnie!
Od czasu do czasu jednak wykazuje nieprzebrane ilosci ochoty do poruszania sie na wlasnych nozkach, co znacznie spowalnia nasze tempo. Ciezko uwierzyc- ale chyba wreszcie znalazlam osobe, ktora chodzi po gorach wolniej ode mnie!
Mijamy wiate na skrzyzowaniu pod Dębem, z pieterkiem, gdzie spalismy pare lat temu w niesamowicie ciepla noc w polowie listopada. Tu tez jest stol z kamiennej plyty. Ciekawe ile takich "biesiadek" jest w rejonie- musze kiedys policzyc!
Obłed promowanego strachu w naszym kraju zatacza coraz szersze kregi- juz sie ostrzega w lesie przed drzewami
Gdzies kawalek dalej zapodajemy male ognisko i w zwiazku z tym pieczone oscypki.
A to juz okolice Gromnika. Spotykani ludzie chyba sie ze soba zmowili, bo dwie niezalezne grupy wolaja na kabaka "komandos"
Wiata na skalkach na polnoc od Gromnika. Bylam juz tu kilka razy - a ją widze po raz pierwszy. Nowa? czy ja ślepa? A fajna wiatka, z drewniana podloga, moze sie nada kiedys na nocleg?
Samo podejscie na Gromnik jest dosyc strome, ostatecznie trzeba bedzie kogos zdjac z sanek!
Na szczycie wykopki coraz glebsze! Niedlugo archeolodzy dokopia sie chyba do jakis sztolni!
I tu zalapujemy sie na ognisko palone przez mila ekipe ze Strzelina, ktora czestuje nas kielbaskami i opowiadaja o roznych absurdach np. ze obecnie juz nie wolno palic ogniska we wlasnym przydomowym ogrodku! Oczywiscie policja i straz nie interweniuje "z urzedu" ale jak masz sasiada kapusia to przechlapane...
Wieza zamknieta. Choc na ogloszeniu na drzewie u podnoza napisali, ze w weekendy otwarta...
Cala dzisiejsza trasa obfituje w dziecioly!
A u podnoza rowniez w inne ptactwo polne.
Tu tez jest troche sniegu ale juz zdecydowanie nie na sanki. Pachnie wiosna, ale chyba nie ma tak dobrze, zeby to juz...
Jak zwykle w tych rejonach wpadamy na biale tablice. No, prawie biale...
Ruiny kosciola ewangelickiego na obrzezach Krzywiny
I moja ulubiona aleja z Krzywiny do Kaszówki, wsrod chylacego sie juz ku wieczorowi dnia...
Wzielismy ze soba sanki i czesc trasy kabaczę na nich jedzie.
Najspokojniej siedzi jak zasnie!
Od czasu do czasu jednak wykazuje nieprzebrane ilosci ochoty do poruszania sie na wlasnych nozkach, co znacznie spowalnia nasze tempo. Ciezko uwierzyc- ale chyba wreszcie znalazlam osobe, ktora chodzi po gorach wolniej ode mnie!
Mijamy wiate na skrzyzowaniu pod Dębem, z pieterkiem, gdzie spalismy pare lat temu w niesamowicie ciepla noc w polowie listopada. Tu tez jest stol z kamiennej plyty. Ciekawe ile takich "biesiadek" jest w rejonie- musze kiedys policzyc!
Obłed promowanego strachu w naszym kraju zatacza coraz szersze kregi- juz sie ostrzega w lesie przed drzewami
Gdzies kawalek dalej zapodajemy male ognisko i w zwiazku z tym pieczone oscypki.
A to juz okolice Gromnika. Spotykani ludzie chyba sie ze soba zmowili, bo dwie niezalezne grupy wolaja na kabaka "komandos"
Wiata na skalkach na polnoc od Gromnika. Bylam juz tu kilka razy - a ją widze po raz pierwszy. Nowa? czy ja ślepa? A fajna wiatka, z drewniana podloga, moze sie nada kiedys na nocleg?
Samo podejscie na Gromnik jest dosyc strome, ostatecznie trzeba bedzie kogos zdjac z sanek!
Na szczycie wykopki coraz glebsze! Niedlugo archeolodzy dokopia sie chyba do jakis sztolni!
I tu zalapujemy sie na ognisko palone przez mila ekipe ze Strzelina, ktora czestuje nas kielbaskami i opowiadaja o roznych absurdach np. ze obecnie juz nie wolno palic ogniska we wlasnym przydomowym ogrodku! Oczywiscie policja i straz nie interweniuje "z urzedu" ale jak masz sasiada kapusia to przechlapane...
Wieza zamknieta. Choc na ogloszeniu na drzewie u podnoza napisali, ze w weekendy otwarta...
Cala dzisiejsza trasa obfituje w dziecioly!
A u podnoza rowniez w inne ptactwo polne.
Tu tez jest troche sniegu ale juz zdecydowanie nie na sanki. Pachnie wiosna, ale chyba nie ma tak dobrze, zeby to juz...
Jak zwykle w tych rejonach wpadamy na biale tablice. No, prawie biale...
Ruiny kosciola ewangelickiego na obrzezach Krzywiny
I moja ulubiona aleja z Krzywiny do Kaszówki, wsrod chylacego sie juz ku wieczorowi dnia...
Wolno!. Dopóki ci nie udowodnią, że palisz w nim śmieci nic nie zrobiąbuba pisze:obecnie juz nie wolno palic ogniska we wlasnym przydomowym ogrodku!
Ale tu uwaga - jeśli wrzucisz do niego papierową tackę czy jakiś inny kawałek pozostały po "konsumpcji wokół ogniskowej" (np. odłamana kiełbaskę, która się ufafluniuła w stopniu uniemozliwiającym konsumpcję) to masz przechlapane...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Ktoś doniesie, że palisz śmieci z piwnicy i tam stare resztki kartofli wyrzuciłaś na ogień. Pan strażnik (miejski czy gminny, co tam macie) pogrzebie patolkiem w popiele, stwierdzi obecność ziemniaka zwęglonego i zaproponuje mandat.buba pisze:A co z pieczeniem ziemniakow?
Oczywiście możesz wyjaśniać, że to było pieczenie ziemniaków a nie utylizacja śmieci ale jeśli pan strażnik będzie obstawał przy swoim, to trzeba poprosić o skierowanie sprawy do sądu. W sądzie cię nie skażą - in dubio pro reo.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Kręte i błotniste jesienne drogi Wzgórz Strzelińskich gdzieś w rejonach Nowiny, Płosy, Kalinki, Buczka…
Widoczki na faliste linie łagodnych pagórów.
I ten czas, gdy powoli robi się kolorowo wszędzie wokół!
W rejonie Gębczyc krajobraz staje się bardziej zróżnicowany - bo tu są kamieniołomy! Nowe i stare, czynne i opuszczone, zalane i pełne poszarpanych skałek.
Pierwsze z nich wygląda jak zwyczajne jeziorko.
Witają nas tu dywanami!
Mijamy leśną osadę niewielkich barakowatych domków.
Kawałek dalej wkraczamy na teren czynnych wyrobisk. Nie omieszkamy zajrzeć do wielkiej dziury!
Kiedyś już tu byliśmy, w tym samym składzie. Acz myślę, że kabak może nie pamiętać tamtej wycieczki - miała chyba 2 miesiące! Zmieniła się trochę przez te kilka lat, nie?
A i kamieniołom się zmienił. Teraz w tym miejscu już nie ma tego malowniczego, seledyowego jeziorka!
Mijamy jakiś mocno zarośnięty dom położony na terenie zakładu górniczego.
Do wapienników obecnie na legalu już się nie da podejść. Jeszcze 5 lat temu biegł obok nich szlak... Teraz przebieg szlaku jest zmieniony, skręca on w lewo. Drogę do wapienników przegradza szlaban i tabliczka, że teren prywatny... Wychodzi na to, że mieszkańom pobliskiego domu przeszkadzało, że ktoś chodzi tą droga...
Zdjęcia z października 2015
Cobyśmy nie zapomnieli gdzie łazimy
Mijane lasy są zdecydowanie “grzybne”.
Nie brakuje też orzechów włoskich. Napychamy nimi kieszenie, a potem rozbijamy kamieniami i pałaszujemy w ilościach hurtowych. Jak nas brzuchy nie rozbolą to będzie cud
Jeszcze trochę i zakaz zostanie pożarty!
Udaje się nam dziś złapać stopa! I to nie byle jakiego! Tzn. stop łapie nas sam. Jadący nieopodal traktor zatrzymuje się i proponuje czy nas nie podwieźć. Wprawdzie jedzie w przeciwną stronę niz planowaliśmy, ale oczywiście się zgadzamy!
Potem jako bonus możemy uczestniczyć w wysiewaniu pszenicy. Nigdy nie miałam okazji mieć tak bliski kontakt z pracami rolniczymi! Zbełtana ziemia intensywnie pachnie i chrzęści w zębach, czerwone nasionka sypią się gdzieś z bocznych podajnikow. Kabak jest zachwycony. Nie chce zejść. Miała być jedna rundka wokół pola, a kończy się na chyba piętnastu!
Mała rzecz a cieszy! I zmienia zwykłą, przecietną wycieczkę w niezapomnianą przygodę!
A spaliśmy w naszych ulubionych wagonach! Relacja tutaj: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... ennie.html
Dla porównania - tak bywało w wagonach i na Wzgórzach Strzelińskich wiosenna porą: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... ennie.html
Widoczki na faliste linie łagodnych pagórów.
I ten czas, gdy powoli robi się kolorowo wszędzie wokół!
W rejonie Gębczyc krajobraz staje się bardziej zróżnicowany - bo tu są kamieniołomy! Nowe i stare, czynne i opuszczone, zalane i pełne poszarpanych skałek.
Pierwsze z nich wygląda jak zwyczajne jeziorko.
Witają nas tu dywanami!
Mijamy leśną osadę niewielkich barakowatych domków.
Kawałek dalej wkraczamy na teren czynnych wyrobisk. Nie omieszkamy zajrzeć do wielkiej dziury!
Kiedyś już tu byliśmy, w tym samym składzie. Acz myślę, że kabak może nie pamiętać tamtej wycieczki - miała chyba 2 miesiące! Zmieniła się trochę przez te kilka lat, nie?
A i kamieniołom się zmienił. Teraz w tym miejscu już nie ma tego malowniczego, seledyowego jeziorka!
Mijamy jakiś mocno zarośnięty dom położony na terenie zakładu górniczego.
Do wapienników obecnie na legalu już się nie da podejść. Jeszcze 5 lat temu biegł obok nich szlak... Teraz przebieg szlaku jest zmieniony, skręca on w lewo. Drogę do wapienników przegradza szlaban i tabliczka, że teren prywatny... Wychodzi na to, że mieszkańom pobliskiego domu przeszkadzało, że ktoś chodzi tą droga...
Zdjęcia z października 2015
Cobyśmy nie zapomnieli gdzie łazimy
Mijane lasy są zdecydowanie “grzybne”.
Nie brakuje też orzechów włoskich. Napychamy nimi kieszenie, a potem rozbijamy kamieniami i pałaszujemy w ilościach hurtowych. Jak nas brzuchy nie rozbolą to będzie cud
Jeszcze trochę i zakaz zostanie pożarty!
Udaje się nam dziś złapać stopa! I to nie byle jakiego! Tzn. stop łapie nas sam. Jadący nieopodal traktor zatrzymuje się i proponuje czy nas nie podwieźć. Wprawdzie jedzie w przeciwną stronę niz planowaliśmy, ale oczywiście się zgadzamy!
Potem jako bonus możemy uczestniczyć w wysiewaniu pszenicy. Nigdy nie miałam okazji mieć tak bliski kontakt z pracami rolniczymi! Zbełtana ziemia intensywnie pachnie i chrzęści w zębach, czerwone nasionka sypią się gdzieś z bocznych podajnikow. Kabak jest zachwycony. Nie chce zejść. Miała być jedna rundka wokół pola, a kończy się na chyba piętnastu!
Mała rzecz a cieszy! I zmienia zwykłą, przecietną wycieczkę w niezapomnianą przygodę!
A spaliśmy w naszych ulubionych wagonach! Relacja tutaj: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... ennie.html
Dla porównania - tak bywało w wagonach i na Wzgórzach Strzelińskich wiosenna porą: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... ennie.html