Uranowe klimaty w okolicach Kowar (2024)

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1885
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Uranowe klimaty w okolicach Kowar (2024)

Post autor: buba »

Kilka lat temu odwiedziliśmy sztolnię Podgórze, a nawet udało się w niej nocować i brać udział w imprezie pod ziemią - relacja: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -2015.html

W tym roku znów pojawia się sprzyjająca okazja do odwiedzenia okolicy Kowar i pokręcenia się po tutejszych wzgórzach w poszukiwaniu innych podziemnych tuneli. Wycieczka przebiega w sporej ekipie - doborowym towarzystwie starych znajomych i nowo poznanych osób. Jest to coroczny zlot miłośników podziemnego świata zwany Mailony.

Tym razem głównie włóczymy się po niewielkich sztolniach na zboczach góry Rudnik. W większości są tam sztolnie uranowe lub takie, gdzie owego uranu poszukiwali (z róznym skutkiem).

SZTOLNIA Z PAJĘCZYNĄ
Pierwsza sztolnia okazuje sie nie bardzo dla mnie dostępna - mądrzy ludzie zabrali wodery, a ja nawet nie mam gumiaków ;) Kukam sobie więc tylko na jej sam początek. Dobre i to. Malowniczo zwieszają się pajęczyny i chlupocze woda pod nogami bardziej ogarniętych eksploratorów, znikających w ciemnych czeluściach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Samo wejście jest bardzo niepozorne. Jakbym tu była sama to pewnie nawet by mi w głowie nie postało, aby tu zajrzeć.

Obrazek

A odnośnie niepozornych wejść - to co widać na zdjęciu poniżej to jest wejście do kolejnej sztolni. Tak, ta rura nad samym potokiem. Tym razem nie było w ekipie chętnych, aby tam wpełzać i pozostaje przyjąć na wiarę, że ta sztolnia tam rzeczywiście siedzi :)

Obrazek

SZTOLNIA Z DRABINKĄ
Do kolejnej sztolni prawie wpełzłam - już się czołgałam po mokrych liściach, gdy usłyszałam z wnętrza "jest woda powyżej kostek, bez gumiaków nie właźcie". No to wylazłam z powrotem. A potem inni mówili, że wody prawie nie było. Jakoś zdania o wodzie były podzielone.
Wchodziło się przez taką ocembrowaną studzienkę.

Obrazek

A w środku było więcej studzienek (zdjęcia z aparatu Piotrka)

Obrazek

I myszory też były!

Obrazek

Obrazek

Sztolnie sztolniami, ale krajobrazy na powierzchni też są całkiem przyjemne. Ilość śniegu jak na luty w górach też taka nawet akceptowalna.

Obrazek

Ekipa prawie w komplecie (zdjęcie zrobione przez Marcina)

Obrazek

Zbliżamy się do kolejnej jamy. W leśnych chaszczach siedzą też jakieś naziemne zabudowania z betonu, o zdecydowanie poprzemysłowym charakterze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


SZTOLNIA Z RUDYM BŁOTEM
Tak docieramy do sztolni zwanej Wulkan. Jest to obetonowany tunel z dużą ilością rudego błotka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ślady po dawnych mieszkańcach ;)

Obrazek

Im dalej pełzniemy wgłąb, tym beton staje się bardziej rosochaty, poszarpany, z pęknięciami, z których wystają cegły i druty. Czasem trafi się jakieś okienko lub mini boczny korytarzyk donikąd.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mamy szczęście do pogody tego dnia, więc fragmenty wycieczki naziemnej również są bardzo przyjemne. Słonko dogrzewa, a łagodne pagórki i stara zabudowa Dolnego Śląska jest zawsze miła dla oka :)

Obrazek


SZTOLNIA ZALANA
Kolejna sztolnia nadaje się jedynie dla posiadaczy woderów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zdjęcia z głębi wodnych toni - zrobione przez Marcina.

Obrazek

Obrazek

Dalsza część wycieczki to włóczenie się po zboczach góry Rudnik. W dolinach śniegu już nie ma prawie zupełnie. Tu, na polach nad wsią, jest jakaś magiczna granica, gdzie płowość łąk zaczyna być coraz bardziej przysłonięta pozostałosciami białego paskudztwa...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


SZTOLNIA Z TORAMI
To chyba najciekawsza sztolnia z całej dzisiejszej wycieczki :) Początkowo korytarzyk przedstawia się betonowo - jak w bunkrze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z czasem jednak zaczyna przybierać wygląd bardziej jaskiniowy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale i tak betonowy kawałek czasem zaatakuje znienacka!

Obrazek

Jedna komora jest całkiem spora!

Obrazek

Prawie cała ekipa się tu zmieściła! (zdjęcie zrobione przez Marcina)

Obrazek

Gdzieniegdzie walają się kłody drewna. Czasem są równo ułożone na podłożu, czasem bezładnie rozrzucone. Nie wiem czy to fragmnety dawnego torowiska czy innych wzmocnień stropu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są i tory! Malowniczo pordzewiałe i porosłe minerałami. To ta część sztolni, gdzie pojawiają się rozlewiska rudej wody, a i szum prysznica z sufitu dodaje miejscu kolorytu :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tak się prezentuje zadowolona buba, która zobaczyła trochę zardzewiałego metalu :P (zdjęcie zrobione przez Piotrka)

Obrazek

W dalszej części korytarza możemy dla odmiany użyć na stemplach podpierających sufity (albo tych, które odmówiły podpierania i wybrały inną drogę w życiu ;) )

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Akuku!!! (zdjęcie zrobione przez Piotrka)

Obrazek

Czasem się trafi jakiś latający mieszkaniec o futerku pokrytym kropelkami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A pomiędzy zwiedzaniem jednej i drugiej sztolni można się trochę poopalać :) (zdjęcie zrobione przez Piotrka)

Obrazek

A potem znów wędrujemy górskim zboczem. Czasem jakąś leśną drogą, częściej na przełaj przez wiatrołomy, zwaliska kamieni i masowo łapiące za nogi plątaniny jeżyn.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Mijamy kilka sztolni, do których nie wchodzę. Jakoś nie mam odpowiedniej motywacji ;) Żeby to tam w środku były wagoniki albo chociaż szkielet dinozaura!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są jednak w ekipie dzielne osobniki, które żadnej jamie nie odpuszczą!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Momentami robi się bardziej widokowo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


SZTOLNIA Z JEZIORKIEM

Na koniec taki bardzo malowniczy wąwozik, pełen szyszek i zwiędłych paproci.

Obrazek

Wejście do sztolni jest dosyć niepozorne, ale odrzwia z korzeni to ma porządne!

Obrazek

Na wejściu wita nas coś na kształt wodospadu.

Obrazek

Zdjęć nie mam dużo, bo mi się latarka rozładowała.

Obrazek

Obrazek

Jakby ktoś chciał zażyć podziemnej kąpieli to jest wanna - idealna dla takiego przedsięwzięcia. Ech... żeby to było ciepłe źródło ;)

Obrazek

I jeszcze dwa zdjęcia z aparatu Piotrka.

Obrazek

Obrazek

Gdzieś na zboczach, w ciepłych kolorach już z lekka wieczornych.

Obrazek

No i powoli wracamy. Sztolni by było na tyle. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji na dziś! :)

Obrazek

Tutaj to i przystanki PKS są w odpowiednich klimatach! :)

Obrazek



cdn
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1885
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: Uranowe klimaty w okolicach Kowar (2024)

Post autor: buba »

Zakłady R-1 powstały jakoś niedługo po wojnie i zajmowały się badaniem i przerabianiem rud uranowych, które wydobywano w okolicznych sztolniach. Swoją nietypową nazwę (czy raczej kryptonim) zakłady zawdzięczają temu, że były miejscem tajnym - jak to zwykle bywało ze wszystkim, co miało cokolwiek wspólnego z radzieckim programem atomowym. Zakład zakończył swoje działanie w 1973, bo ponoć skończył się uran w okolicy. W latach późniejszych produkowano tutaj np. kineskopy do telewizorów, miała tam też swoje laboratoria Politechnika Wrocławska, wynajmowali hale stolarze i mechanicy.

Nigdzie nie znalazłam natomiast dokładnej odpowiedzi skąd ta nazwa - czemu akurat "R1"? Czy to może skrót od słowa "rudniki", który występował w rosyjskiej nazwie zakładu (Предприятие Кузнецкие Рудники). Czy to może druga litara słowa "uran"? ;) Bo uznali, że "U1" byłoby jednak zbyt podpadające? ;)

Wieść gminna niesie, że to właśnie z uranu z kowarskich sztolni, przerabianego w R1, powstawały te bomby co je potem detonowali na słynnych, kazachskich poligonach pod Semipałatyńskiem.

Co ciekawe, analizując przebieg linii kolejowej, wychodzi, że przez teren zakładu (w czasie jego działania) śmigały pociągi, również te pasażerskie. I każdy mógł się przejechać takim pociągiem - sunącym przez super sekretną fabryczkę, majstrującą składniki do bomb. Każdy mógł tam być, tylko, że w pełnej nieświadomości jakie to tajemnicze i historyczne miejsce mija. Totalna abstrakcja :)

Szukając po internecie informacji o tych zakładach natknęłam się na bardzo ciekawą opowieść - gościa, który w R1 pracował. Jeśli ktoś miałby ochote poczytać CZĘŚĆ1: https://sudety.pro/historia-do-kawy-zak ... ranu-cz-1/ CZĘŚĆ2: https://sudety.pro/zaklady-w-kowarach-h ... anu-cz-ii/


Tak się zakłady prezentują z oddali, od strony torowiska i składu drewna. Ot wydawałoby się, że zwykła, opuszczona, dolnośląska fabryczka jakich tysiące.

Obrazek

Ale my nie idziemy do głównej bramy. Szlag wie czy tam nie siedzi jakiś cieć, nie ma kamer czy czujników. Główna brama widziana od wewnątrz (z daleka, na zoomie)

Obrazek

Włazimy nieco boczkiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Beczułki chyba nieco nowsze niż z czasów działania zakładu. I jest trylinka!

Obrazek

Jakieś porzucone schodki.

Obrazek

Fajny mural.

Obrazek

Zmierzamy do konstrukcji będącej skrzyżowaniem taśmociągów i wagonów kolejowych. Tzn. działało to jako taśmociąg, a wygląda jakby wagony zajumali ze stacji i tu je wspawali! Jak dla mnie klimat obłędny - taki podniebny wagon wiszący!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Owe "wagony" są dwa!

Obrazek

Tak się prezentuje ów "wagon" z góry.

Obrazek

Zawsze chciałam pojeździć pociagiem na dachu wagonu. Można więc powiedzieć, że tutaj jest jakaś tego namiastka ;) Choć tu raczej można się poczuć jak na paralotni - budynki w dole, góry wokoło, szerokie przestrzenie!

(zdjęcie zrobione przez Ewę)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wnętrza taśmociągów w różnych odsłonach. W środku to też wygląda jak pociąg! Nic się nie da zrobić - wagon jak byk!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
(zdjęcie zrobione przez Ewę)

A tak się prezentuje początek i koniec "wagonowego" taśmociągu. Rura, która wypluwa i koszyszek, który zbiera to co przejechało.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzielna ekipa zwiedzająca w komplecie. Szczęśliwie aparat nie spadł dwa piętra w dół, wszyscy na zdjęciu mają głowy - znaczy sukces fotografii na samowyzwalaczu osiągnięty :)

Obrazek

Z pociągu też się lubię wywieszać z okna ;)

Obrazek

Świat widziany z okienek - w odmiennych formach artystycznych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok przez luksfery.

Obrazek

Obrazek
(zdjęcie Piotrka)

Nie wiem co spotkało tą poręcz, ale wyglądało interesująco ;)

Obrazek

Różne fragmenty zachowanych maszyn - służące chyba głównie do przesypywania urobku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie zeszliśmy niestety do dolnej części zakładów i tam gdzie ładowano uran do wagonów. Stały tam różne dość nowe maszyny, więc były obawy, że ktoś tego pilnuje. A co gorsza, że ten ktoś może mieć psa...

Obrazek

Obrazek

Nie wiem więc czy do dziś zachowały sie propagandowe hasła na murze typu: "pokój narodom", "nigdy więcej wojny" czy coś tam o przywódcach narodów.

Zdjęcie z googlemaps
Obrazek

Szukamy jeszcze pewnego magazynu. 10 lat temu Piotrek już zwiedzał te zakłady. Trafił wtedy do jakiegoś składziku chemicznego, zawierającą chyba cała tablice Mendelejewa we wszelakich kombinacjach. Niestety tym razem nie udało się znaleźć tego miejsca. Może go już nie ma?

Piotrkowe zdjęcia z dawnych lat:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Błotnistymi ścieżkami schodzimy w doliny.

Obrazek

Obrazek

I jeszcze rzut oka na zakładzik z daleka, z szosy przebiegającej u podnóża. Nie wiem co to za zęby smoka walają się po lewej?

Obrazek

Aha! Piotrek miał licznik. Nigdzie na terenie zakładu, po którym chodziliśmy, nie było zarejestrowane specjalnie podwyższone promieniowanie. Największe wskazanie było wewnątrz jednej z glebogryzarek - 40 µSv/h, więc raczej bez szału.

Obrazek

To już w sztolniach było więcej, w zakątku którejś chyba było 80. Póki co więc nie świecimy i musimy nadal na wycieczki zabierać latarki.

No właśnie. Latarka... Rozładowała mi się wczoraj, no bo cały dzień świeciła w sztolniach na trybie max, coby zdjęcia można było robić. Ładowarki nie wziełam. No i idziemy z rana do kolejowego tunelu. Zabawne - byłam tu już kilkanaście lat temu. Ale nie porobiłam fajnych zdjęć, bo latarka mi zdechła. Dziś jestem tu ponownie - zaś z latarką, którą mogę sobie jedynie pod nogi świecić, żeby pyska nie roztrzasnąć. O fajnych zdjęciach i zabawie światłem mogę zapomnieć... To chyba jakieś przeznaczenie? ;)

Do tunelu idziemy nasypem kolejowym z częściowo zachowanymi torami. Bardzo widokowa trasa. Idąc nią rozważamy z Szymonem czy ludzie, którzy niegdyś jeździli tędy do pracy albo szkoły - czy zwracali uwagę, że tak pięknie za oknem?

Obrazek

Obrazek

Betonowy wiadukcik.

Obrazek

I wpełzamy do wnętrza góry :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
(zdjęcie Piotrka

Obrazek

Obrazek

W środku niestety nie ma już torowiska. Są za to wodospady i kolorowe nacieki.

Obrazek

Obrazek

Cóż za niespodzianka! Znaki szlaku bubowego są i tutaj! Czy już wspominałam, że to jest najlepiej oznaczony szlak? Przynajmniej w Polsce! Regularnie odnawiany i dbający o szczegóły.

Obrazek

U wylotu tunelu spotykamy coraz to kolejne osoby z naszej ekipy. A wcale się nie umawialiśmy - widać dziś wszyscy mają fazę na tunel! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A potem już powrót do domu. Jeszcze kładeczka na potoku, zrobiona z kolejowego podkładu.

Obrazek

Szymon podrzuca mnie do Jeleniej Góry na PKP. Czekam na swój pociąg. Nie wspominałam chyba, że część osób zabrała sobie na łażenie po sztolniach osobne ciuchy. Też o tym myślałam, ale dodatkowy komplet zimowej odzieży swoje waży i zajmuje objętościowo, więc ciężko wozić to w plecaku. Wracam więc w tej samej kurtce i portkach co się czochrałam po tunelach. Coś tam podczyściłam, coś tam wyschło przez noc, lawiny błota się nie sypią. W drodze ma miejsce zabawna sytuacja :) Pociąg jest raczej nabity pasażerami. Jednym z jadących jest żul, taki w typie kloszard bezdomny. Nie ma oczywiście biletu, drze japę i jak ktoś mu zwraca uwagę - staje się nieco agresywny. Przyszło więc dwóch konduktorów, straszą go policją, jeśli nie postanowi z własnej woli opuścić pociągu czy opłacić przejazdu. Konduktor: "Nie ma pan biletu! I w ogóle jak pan wygląda! Cały brudny, usyfiony, jak można tak iść między ludzi! Niech pan popatrzy, rozejrzy się, jak wyglądają normalni pasażerowie" - tu konduktor przenosi wzrok na mnie, bo siedzę niedaleko. I widzę jak ten wzrok się zawiesza, idzie w górę, w dół, jeszcze raz w górę... Konduktor przełyka, odchrząkuje... "no... co ja mówiłem?? inni pasażerowie zachowują się cicho, są grzeczni, mają ważne bilety! A pan co?? Myśli, że podróżuje się gratis? Hęęę?? Wysiadać natychmiast!".
ODPOWIEDZ