góral bagienny pisze:DAKa pisze:A widziales
Nie. Jeden bieszczadobylec założył coś takiego, ale się mu rozpełzły...
No to koniki polskie. Potrafią się obronić przed wilkami, a dziki to mogą im... naskoczyć.
W statystykach zwierzat domowych zabitych za sprawa wilkow w Saksonii z ub. roku figuruje 6 konikow. Nie polskich ale niemieckich, nie wiadomo tez czy im wlasciwie wilki naskoczyly czy nie. Sa opowiesci o osle przerobionym na salami, ktory mial strozowac przy owcach i
odstraszac drapiezniki glosnym rykiem. Nie wiadomo czy ryczal czy nie, ale jak wilki zezarly kilkanascie owiec bedacych pod jego piecza to zaryczal wlasciciel trzody i pogniewal sie
na darmozjada. Itd. Lamy miedzy alpakami, bydlo ras pierwotnych zamiast zniewiescialych
krasul swojskich na pastwiskach.....
Najlepsza recepta na 100 % ograniczenie strat inwentarza jest wlasciwie nicniehodowanie.
wtedy jest calkowity spokoj i nie ma zadnych irytacji. A jaka oszczednosc na srodkach
zapobiegwczych ?. Dotyczy to tez innych stworzen i stworzonek. Absolutna pewnosc ze
niedzwiedz nie dobierze sie do uli daje np. likwidacja pasieki. Wiedziales o tym stawiajac
jakies ogrodzenia ?. Taki sam efekt dalaby sprzedaz uli....
Inna metoda jest potraktowanie niezjedzonych obiadokrolikow jako formy trybutu na rzecz
Mamusi Natury - cos w rodzaju gesi zaniesiniej przed Bozym Narodzeniem na plebanie.
W ofierze. Wilki (misie itd.)- tak jak ksiadz proboszcz - tez musza zyc.
(PS. nawiazujac do postu nawiedzonego Bronislawa - Brunona - te stworzenia zyjace z
ich ochrony - tez)