Ile zarabia taksator?
Moderator: Moderatorzy
Też długo tu nie zaglądałem.
Tzn co? Kształcić się trzeba tak samo długo, albo i dłużej(ciekawe czy dłużej średnio jest się podleśniczym, czy prawnikiem w trakcie aplikacji). Odpowiedzialność jest podobna(podobnie znikoma). Czas pracy w przypadku taksatora pewnie podobny. To o co Ci chodzi? Może Ty uważasz się po prostu za gorszego niż ludzie z tamtych zawodów? Ale nie ściągaj w dół swoich kolegów po fachu, którzy nie czują kompleksów przed adwokatem i lekarzem, bo są po studiach(prawdziwych, a nie weekendowych kursach w zalesiu górnym), czasami po dwóch kierunkach, czasami mają, albo robią doktorat, pracują dużo i ciągle się kształcą, i też w pracy mogą beknąć za to, że czegoś nie dopatrzą lub popełnią błąd. I chcą dużo zarabiać żeby realizować swoje potrzeby.Argon pisze:W innym temacie na tym forum zwracałem już uwagę 3006hc, że nie można w żaden sposób przyrównywać tych zawodów, bo dzieli je przepaśćarmilaria pisze:3006hc napisał/a: Szeregowy lekarz specjalista, szeregowy dentysta, notariusz, pilot rejsowy w upadającym LOT-cie(jak odmienić LOT jako nazwę firmy?), szeregowy kontroler ruchu lotniczego na lotnisku pasażerskim, a pewnie i większość radców prawnych, adwokatów... Pewnie jeszcze by się kilka zawodów znalazło.
Kurcze, nie obraź się ale te zawody wymagają o wiele większych kwalifikacji i niosą za sobą większa odpowiedzialność niż stosunkowo prosty zawód taksatora czy nawet inne stanowiska w samym LP
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
Porównanie zawodu podleśniczego i prawnika w trakcie aplikacji jako równoważnych jest niedorzecznością. Jak taksatorzy są tacy wykształceni i mają doktoraty to niech zmienią pracę na taką gdzie ich umiejętności zostaną odpowiednio docenione - finansowo oczywiście. To że zawód lekarza czy prawnika uważam za bardziej wymagający co do kwalifikacji, doświadczenia, wiedzy nie wynika z faktu uważana siebie czy leśników za gorszy gatunek. Rozumując twoim tokiem pilarz powinien dostawać większą kasę gdy np ukończy uczelnię wyższą dalej będąc tylko pilarzem.
Znam doktora filozofii, który jest pilarzem i chwali sobie pracę i stawki. Jak mi powiedział, w wyuczonym fachu nigdy by tyle nie zarobił ...armilaria pisze:Rozumując twoim tokiem pilarz powinien dostawać większą kasę gdy np ukończy uczelnię wyższą dalej będąc tylko pilarzem.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
armilaria,
Dziwi mnie takie podejście jak Twoje i szczerze mówiąc jest ono niespotykane w żadnej grupie zawodowej o określonym wykształceniu. Normalnym jest, że każdy chce jak najlepiej i porównuje się do, w danym momencie, pomocnych przykładów. Lekarze porównywali się do lekarzy w USA, sędziowie do notariuszy, górnicy do pracowników platform wiertniczych itd... Nie wiem kto ma więcej pracy, podleśniczy czy prawnik w trakcie aplikacji, i szczerze mnie to nie bardzo obchodzi. Chodzi mi o to, że jest to porównywalny poziom w hierarchii zawodowej i zawody te teoretycznie są też porównywalne pod względem wykształcenia i wyrzeczeń jakie trzeba ponieść, żeby w nich pracować(za to, że praca wielu podleśniczych polega tylko na wyznaczaniu trzebieży i wbijaniu drewna do rejestratora niech podziękują swoim leśniczym, bo ta praca ma z założenia o wiele szersze spektrum obowiązków). Prawnik ma ten przywilej, że czas aplikacji jest z góry określony i jeśli nie powinie mu się noga to skończy ją w znanym mu terminie. Natomiast podleśniczy nie wie kiedy i czy w ogóle będzie miał wyższe stanowisko, ale za to lepiej zarabia.
Dziwi mnie takie podejście jak Twoje i szczerze mówiąc jest ono niespotykane w żadnej grupie zawodowej o określonym wykształceniu. Normalnym jest, że każdy chce jak najlepiej i porównuje się do, w danym momencie, pomocnych przykładów. Lekarze porównywali się do lekarzy w USA, sędziowie do notariuszy, górnicy do pracowników platform wiertniczych itd... Nie wiem kto ma więcej pracy, podleśniczy czy prawnik w trakcie aplikacji, i szczerze mnie to nie bardzo obchodzi. Chodzi mi o to, że jest to porównywalny poziom w hierarchii zawodowej i zawody te teoretycznie są też porównywalne pod względem wykształcenia i wyrzeczeń jakie trzeba ponieść, żeby w nich pracować(za to, że praca wielu podleśniczych polega tylko na wyznaczaniu trzebieży i wbijaniu drewna do rejestratora niech podziękują swoim leśniczym, bo ta praca ma z założenia o wiele szersze spektrum obowiązków). Prawnik ma ten przywilej, że czas aplikacji jest z góry określony i jeśli nie powinie mu się noga to skończy ją w znanym mu terminie. Natomiast podleśniczy nie wie kiedy i czy w ogóle będzie miał wyższe stanowisko, ale za to lepiej zarabia.
Rozumując moim tokiem pilarz powinien zarabiać możliwie najwięcej ile się da. Ciekawe czy duże ZULe nie potworzyły się częściowo przez podobne do Twojego rozumowanie włodarzy leśnych sprzed 20 lat, gdzie nie do pomyślenia było, że pilarz zarobi lepiej od nadleśniczego. I tu jest właśnie sęk całego skostniałego leśnego myślenia. Nie dać podwyżki nadleśniczym choć kasa firmie aż bokami wychodzi, tylko zabrać pilarzom, żeby mieli mniej niż nadleśniczowie, bo przecież to tylko pilarze. Nie rozumiem, jak Boga kocham, nie rozumiem...armilaria pisze:Rozumując twoim tokiem pilarz powinien dostawać większą kasę gdy np ukończy uczelnię wyższą dalej będąc tylko pilarzem.
No ja znam tylko takich magistrów. Ale zauważ, że przeważnie ludzie pracujący poniżej kwalifikacji robią to, bo albo nie ma dla nich pracy w zawodzie, albo ta praca jest kiepsko płatna, najczęściej z racji ogólnego braku kasy w danej branży. Na brak kasy chyba branża leśna nie cierpi. Krótko mówiąc jako filozof zarobi mniej niż jako pilarz. Pytanie jest natomiast dlaczego jako pilarz nie może zarobić jeszcze więcej choć pieniędzy e branży leśnej jest w bród(choć to pytanie retoryczne bo przy wzroście stawek akurat więcej zarobił by pewnie właściciel ZULu, a nie pilarze..)?Sten pisze:Znam doktora filozofii, który jest pilarzem i chwali sobie pracę i stawki. Jak mi powiedział, w wyuczonym fachu nigdy by tyle nie zarobił ...
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
armilaria pisze:Porównanie zawodu podleśniczego i prawnika w trakcie aplikacji jako równoważnych jest niedorzecznością. Jak taksatorzy są tacy wykształceni i mają doktoraty to niech zmienią pracę na taką gdzie ich umiejętności zostaną odpowiednio docenione - finansowo oczywiście. To że zawód lekarza czy prawnika uważam za bardziej wymagający co do kwalifikacji, doświadczenia, wiedzy nie wynika z faktu uważana siebie czy leśników za gorszy gatunek. Rozumując twoim tokiem pilarz powinien dostawać większą kasę gdy np ukończy uczelnię wyższą dalej będąc tylko pilarzem.
... czasami mam wrażenie, że przeciętny Polak uważa, że jak jego sąsiad złamie nogę, to jemu się będzie lepiej chodzić. Kayah
Filozof to nie fach, jego kwalifikacje nie są poszukiwane na rynku pracy jest ich na pęczki a dodatkowo łatwo ich zastąpić, niektórzy jeszcze myślą że robią coś nadzwyczajnego a rzeczywistości są to proste rzeczy.Sten pisze: w wyuczonym fachu nigdy by tyle nie zarobił ...
...To podobnie jak z niektórymi w LP...
tacy leśni filozofowie
Nie zgadzam się, aby być p-czym nie musisz mieć studiów to, że dzisiaj jest inaczej świadczy o nadmiarze mgr niż leśnictwa. Te zawody nie są porównywalne ani pod względem poziomu hierarchii zawodowej czy wykształcenia o wyrzeczeniach nie wspomnę. Odnoszę wrażenie, że nie wiesz o czym piszesz ale na pewno nie można Tobie odmówić wysokiego mniemania o wartości swego zawodu. Cóż, proponuję zmienić zawód i potwierdzić swą teorię o równowartościowości w/w zawodów. Idź na polibudę, ekonomik, medyka, studiuj, zdobądź praktykę i doświadczenie a wtedy będziesz dla mnie wiarygodny w swoich opiniach .3006hc pisze:Chodzi mi o to, że jest to porównywalny poziom w hierarchii zawodowej i zawody te teoretycznie są też porównywalne pod względem wykształcenia i wyrzeczeń jakie trzeba ponieść
Po IIWŚ nie trzeba było mieć studiów, żeby być prawnikiem. Wielu stalinowskich sędziów i prokuratorów było żołnierzami po półrocznym kursie prawniczym. Skuteczności w egzekwowaniu obowiązującego prawa(a raczej bezprawia) nie można im jednak odmówić. I do teraz nie można ich za tamto bezprawie pociągnąć do odpowiedzialności.armilaria pisze:aby być p-czym nie musisz mieć studiów to, że dzisiaj jest inaczej świadczy o nadmiarze mgr niż leśnictwa
Są. Wykształcenie - patrz wyżej. Wyrzeczenia - jeden musi w gajerku paradować i wydawać kupę forsy na ciuchy. Drugi musi znosić komary, kleszcze, upał i mróz. Spektrum obowiązków - i jeden i drugi musi robić to co mu każe szef(przy czym podleśniczy mógłby robić więcej). I za jednego i za drugiego szef odpowiada. Wiedza specjalistyczna - prawnik kształci się od ogółu do szczegółu w jakiejś dziedzinie(najpierw jako np radca prawny, potem radca w konkretnej dziedzinie np prawo podatkowe). Podleśniczy natomiast musi się znać na sortymentach, gatunkach, hodowli lasu, zagadnieniach prawnych dotyczących przyrody i swojej pracy, czasem szacowaniu szkód, czasem grać na sygnałówce - słowem, wszystkiego po trochu. Bo jak trafi się w lesie ciekawski turysta, wyrwie źdźbło trawy i zapyta "co to?", to nie wypada mgr inż nauk przyrodniczych odpowiedzieć - "nie wiem".armilaria pisze:Te zawody nie są porównywalne ani pod względem poziomu hierarchii zawodowej czy wykształcenia o wyrzeczeniach nie wspomnę
Dla mnie są to zawody całkowicie porównywalne. Można się przyczepić co do różnicy w trudności egzaminu na aplikację i po niej, a egzaminów dla kandydatów do pracy w LP i SL. Ale myślisz, że jakby oni mieli egzaminy tej samej trudności co my, albo by ich wcale nie mieli to by świadczyli gorsze usługi? Może odstaw na chwilę lektury Kalisza, a poczytaj coś Wildsteina...
Swoją drogą jak nasze egzaminy byłyby tak trudne jak te prawnicze to może nie byłoby osiemdziesięciu podań na jedno miejsce na podleśniczego, tylko np pięć? Ilość kandydatów do przebrania chyba wystarczająca...
Pozdro
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
Po IIWŚ to i na dyrektora nie trzeba było mieć studiów. Dyrektora czegokolwiek, nie tylko lasów.3006hc pisze:Po IIWŚ nie trzeba było mieć studiów, żeby być prawnikiem.
Na podleśniczego to i dziś nie trzeba ich mieć. Wymóg ten bowiem pojawił się jako reakcja na nadprodukcję absolwentów wydziałów leśnych a nie jako rzeczywista potrzeba LP.
A o zawodzie prawnika i studiach na wydziale prawa nie wiesz nic ponad wiedzę z gazet.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
W takim razie zgodnie z tym co piszesz zawody robotnicze powinny charakteryzować się najwyższymi uposażeniami. A przecież tak nie jest nigdzie na świecie, wiesz dlaczego?3006hc pisze:Drugi musi znosić komary, kleszcze, upał i mróz.
Bo są łatwo zastępowalne każdy może je wykonywać po niewielkim przysposobieniu.
Rety Ty naprawdę myślisz że to jest jakaś ambitna wiedza podczas gdy to są rzeczy po pierwsze nieobowiązkowe dla tego stanowiska a po drugie bardzo proste do ogarnięcia. Przecież nie wmówisz mi że większość podleśniczych i taksatorów tę wiedzę posiada a mimo to pracują, firma istnieje i ma się dobrze.3006hc pisze:Podleśniczy natomiast musi się znać na sortymentach, gatunkach, hodowli lasu, zagadnieniach prawnych dotyczących przyrody i swojej pracy, czasem szacowaniu szkód, czasem grać na sygnałówce - słowem, wszystkiego po trochu. Bo jak trafi się w lesie ciekawski turysta, wyrwie źdźbło trawy i zapyta "co to?", to nie wypada mgr inż nauk przyrodniczych odpowiedzieć - "nie wiem".
No to może taki argument:3006hc pisze:Dla mnie są to zawody całkowicie porównywalne.
Załóżmy że p-czy czy taksator zarabia 10 tys. miesięcznie, dobra duża kwota. Gwarantuję Tobie że ludzie zaczęliby kształcić się w tym kierunku masowo. Przy założeniu że wymagamy na tych stanowiskach tylko rzeczy niezbędne do wykonywania fachu w krótkim czasie będzie dużo ludzi którzy spełnią wymogi (skończą TL, staż). Jak myślisz czy nie znajdą się tacy którzy podejmą się zatrudnienia za 5 tys. miesięcznie? Moim zdaniem na pewno bo ta kwota to też dobre uposażenie. A pracodawca będzie mógł przebierać w kandydatach aż miło.
Ten czy inny taksator, mgr czy technik aby tylko taksował, odbierał drewno a cele firmy będą realizowane.
A z drugiej strony prawnik który ma dobrą renomę wygrywa większość spraw oszczędzając lub zarabiają dużo kasy dla swoich klientów. Każdy będzie wolał zapłacić za jego unikalne umiejętności. Lub dobry lekarz chyba nie trzeba lepszego przykładu mało kto oszczędza na zdrowiu i wybiera dobrego fachowca. Taka osoba oprócz trudnych studiów posiada jeszcze wieloletnią praktykę. Niewielu jest takich na rynku.
A co tak cenionego na rynku pracy posiada w swoim rzemiośle p-czy lub taksator? Niestety niewiele wszystko można ogarnąć tak naprawdę w krótkim czasie. Dlatego nigdy nie będą to zawody bardzo dobrze płatne, ba nawet powiem więcej dzisiaj porównując do średniej krajowej i tak są trochę przewartościowane.
-
- początkujący
- Posty: 42
- Rejestracja: poniedziałek 26 lut 2007, 11:34
armilaria,
Wrzucasz do jednego worka świeżo upieczonych podleśniczych i doświadczonych prawników. Ja pisałem o świeżo upieczonych podleśniczych i świeżo upieczonych prawnikach. Czyli jednak o "trochę" innych relacjach...
W przypadku podleśniczego w grę wchodzi w zasadzie tylko staż i stanowisko,które może obejmie później. To samo się tyczy prokuratorów i sędziów. Radcy prawni i adwokaci działają na trochę innych zasadach, bo jak założą swoje kancelarie w wieku np 30 lat i będą ich szefami to z biegiem czasu nie staną się bardziej szefami. Stąd zarabiają po prostu renomą i doświadczeniem. Dlaczego natomiast sędziowie, prokuratorzy, podleśniczowie, leśniczowie i taksatorzy powinni dużo zarabiać? Po pierwsze - bo ludzie powinni dużo zarabiać, po drugie - bo nasz kraj i instytucje, w których pracują na to stać, po trzecie - bo jak nie zarobią to będą kraść, albo brać łapówy(poza taksatorem, bo on akurat nie ma czego kraść, ani za bardzo od kogo brać, no chyba, że od leśniczego z nadmiarem KDO .
Jeśli chcesz strugać biedaka to Twoja sprawa, ale nie zmuszaj do tego swoich kolegów po fachu, którzy chcą połączyć pasję z dobrymi dochodami.
Poza tym, jeśli uważasz, że w LP pracują takie mózgi, że można każdego młodego, ambitnego absolwenta odprawić z kwitkiem, albo dać mu jałmużnę i spowodować, że prędzej czy później sam odejdzie to dlaczego ekolodzy potrafią napisać ustawy pod siebie i grać LP na nosie jak chcą, a LP nie potrafi nawet wygrać sprawy z siedemnastolatkiem?
Myślę, że 10tyś miesięcznie dla taksatora i leśniczego sprawiłoby, że zawód leśnika byłby w pierwszej lidze prestiżu.
Bez odbioru, bo i tak się nie dogadamy.
Wrzucasz do jednego worka świeżo upieczonych podleśniczych i doświadczonych prawników. Ja pisałem o świeżo upieczonych podleśniczych i świeżo upieczonych prawnikach. Czyli jednak o "trochę" innych relacjach...
W przypadku podleśniczego w grę wchodzi w zasadzie tylko staż i stanowisko,które może obejmie później. To samo się tyczy prokuratorów i sędziów. Radcy prawni i adwokaci działają na trochę innych zasadach, bo jak założą swoje kancelarie w wieku np 30 lat i będą ich szefami to z biegiem czasu nie staną się bardziej szefami. Stąd zarabiają po prostu renomą i doświadczeniem. Dlaczego natomiast sędziowie, prokuratorzy, podleśniczowie, leśniczowie i taksatorzy powinni dużo zarabiać? Po pierwsze - bo ludzie powinni dużo zarabiać, po drugie - bo nasz kraj i instytucje, w których pracują na to stać, po trzecie - bo jak nie zarobią to będą kraść, albo brać łapówy(poza taksatorem, bo on akurat nie ma czego kraść, ani za bardzo od kogo brać, no chyba, że od leśniczego z nadmiarem KDO .
Jeśli chcesz strugać biedaka to Twoja sprawa, ale nie zmuszaj do tego swoich kolegów po fachu, którzy chcą połączyć pasję z dobrymi dochodami.
Poza tym, jeśli uważasz, że w LP pracują takie mózgi, że można każdego młodego, ambitnego absolwenta odprawić z kwitkiem, albo dać mu jałmużnę i spowodować, że prędzej czy później sam odejdzie to dlaczego ekolodzy potrafią napisać ustawy pod siebie i grać LP na nosie jak chcą, a LP nie potrafi nawet wygrać sprawy z siedemnastolatkiem?
Myślę, że 10tyś miesięcznie dla taksatora i leśniczego sprawiłoby, że zawód leśnika byłby w pierwszej lidze prestiżu.
Bez odbioru, bo i tak się nie dogadamy.
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
Jeśli ktoś uważa, że leśnicy mają jakieś kokosy to może chwila refleksji...
http://www.forbes.pl/najlepiej-zarabiaj ... 5,1,1.html
http://www.forbes.pl/najlepiej-zarabiaj ... 5,1,1.html
Różnica między ekologiem, a ekofilem jest mniej więcej taka jak miedzy pedagogiem a pedofilem....
Ciekawe, kiedy zaczniesz porównywać płace leśników z listą najbogatszych ludzi świata magazynu Forbes...3006hc pisze:Jeśli ktoś uważa, że leśnicy mają jakieś kokosy to może chwila refleksji...
http://www.forbes.pl/najlepiej-zarabiaj ... 5,1,1.html