Sto tysięcy kary za ścięcie drzewa bez pozwolenia.

Kto nie chciałby być właścicielem lasu, ale to nie jest takie proste...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jaźwiec
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 5001
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 09:32

Post autor: Jaźwiec »

ivar pisze:Zastanawiam się czy jeśli ktoś wytnie bez powiadamiania leśniczego drzewo w swoim własnym lesie, to czy przed nałożeniem grzywny nie trzeba by udowodnić mu że dopuścił się dewastacji?
I tak i nie.
Tzn. trzeba mu udowodnić, ale nie żadną dewastację lecz postępowanie w sposób niezgodny z zapisami UPUL, decyzji o której mowa w art. 19 UoL, lub decyzji, o której mowa w art. 79 tejże.
A tak na marginesie to tu akurat dyskutujemy o wycinaniu poza lasami... :]
Uśmiechnij się! Jutro możesz nie mieć zębów...
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Sąsiad wszystko widzi

Post autor: RR »

Decyzja o usunięciu rośliny musi być odpowiednio uzasadniona. Nie może to być chwilowy kaprys.
Uwaga. Zanim wytniesz drzewo, pomyśl o odpowiednim pozwoleniu. Twoja samowola może kosztować cię fortunę.

- Ściąłem świerk, który kilkadziesiąt lat temu posadziłem z ojcem. Kilka dni później przyjechali z urzędu i oświadczyli mi, że zostanę ukarany za bezprawne zniszczenie drzewa. To już nawet na własnej działce nie mam prawa wyrąbać drzewa, które sam zasadziłem? - dziwi się pan Stanisław.

Niestety, pan Stanisław, który sam bez zgody właściwych służb miejskich ściął świerk, będzie musiał za brak znajomości prawa zapłacić sporą grzywnę. Wycięcie świerku pospolitego o obwodzie pnia 51 cm to uszczuplenie rodzinnej kasy o ponad 11,8 tys. zł. Można było tego uniknąć w przypadku otrzymania zgody z urzędu miasta.

Kosztowna wycinka

Wysokość i sposób obliczania wartości drzew określa ustawa o ochronie przyrody i rozporządzenia ministrów. Stawki opłat są zróżnicowane, w zależności od rodzaju wyciętego drzewa oraz od obwodu pnia mierzonego na wysokości 1,3 m. Można powiedzieć, że są drzewa droższe i tańsze. Wyróżniamy cztery podstawowe stawki dla poszczególnych rodzajów i gatunków drzew, powiększone o współczynnik różnicujący stawki w zależności od obwodu pnia. W opracowaniu tego systemu wzięto pod uwagę koszty wyhodowania poszczególnych gatunków i rodzajów drzew oraz wielkość przyrostu obwodu pni.

Najmniej (12,04 zł) kosztuje usunięcie centymetra obwodu pnia topoli, olszy, wierzby czy grochodrzewu. Drożej, bo na 32,74 zł wyceniono kasztanowiec, morwę, świerk pospolity, modrzew, sosnę zwyczajną czy daglezję. Wycięcie np. dębu, buku, grabu, wiązu, cyprysiku, jodły pospolitej, lipy czy żywotnika to wydatek 79,64 zł za centymetr, a w przypadku tulipanowca, magnolii, miłorzębu, cisu czy bożodrzewu to już koszt 300,42 zł.

Koszt wycięcia rośnie wraz z obwodem pnia. I tak, jeśli drzewo ma pień o obwodzie od 26 do 50 cm, to podstawową kwotę dla danego gatunku trzeba pomnożyć przez współczynnik 1,51; przy obwodzie w przedziale 102-200 cm współczynnik wynosi już 3,7.

Jednak samowolka karana jest dodatkowo, bo tak wyliczona wartość drzewa mnożona jest jeszcze przez 3. Na przykład grzywna za samowolnie wyciętą na przydomowej działce lipę o obwodzie pnia 55 cm wyliczona zostanie poprzez mnożenie: następujących wartości 55 (grubość pnia), 79,64 (stawka za cm obwodu), 2,37 (współczynnik różnicujący), 3 („za karę”) co ostatecznie daje sumę 31143,22 złotych.

Bez pobłażania

W zeszłym roku za wycięcie dębu nałożono grzywnę w wysokości 110 tys. zł. Za ścięcie jarzębów szwedzkich na terenie jednej ze wspólnot mieszkaniowych podobno wyliczono ponad 500 tys. zł kary.

- Osoby i instytucje, które dopuszczają się niszczenia zieleni, nie mogą liczyć na umorzenie kar - stwierdził Zbigniew Pałka, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM Bydgoszczy. - Wzrasta jednak liczba wniosków o wyrażenie zgody na wycinkę drzew, co może być związane z większą świadomością prawną, ale także ze strachem przed odpowiedzialnością za zniszczenia, jakie może spowodować np. łamiący się konar drzewa. Jednak każda decyzja o wycięciu drzewa czy krzewu musi mieć mocne uzasadnienie. To nie może być tylko chwilowy kaprys właściciela terenu.

Warto pamiętać, że wszystkie drzewa i krzewy są wspólne. Nie tylko te, które rosną w parkach, na ulicach czy lasach. Także te, które sami zasadziliśmy na własnej działce i przetrwały na niej ponad 5 lat. Czasami można je usunąć i nie ponosić żadnych kosztów, ale lepiej zapytać o to miejskiego ogrodnika. Nie warto też liczyć, że się uda się to zrobić bez zezwolenia, bo sąsiedzi widzą wszystko.

Express Bydgoski
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
ODPOWIEDZ