Nikt nie mówi o chorobach genetycznych.Atlas pisze:Jeżeli chcesz leczyć ptaka z infekcją, wadą genetyczną to NIE.
Drapieżnikom ogranicza się kontakt z człowiekiem do minimum,a nawet wypuszczając je na wolność szuka się miejsca wolnego od myśliwych i takiego,którego mieszkańcy nie będą wrogo nastawieni do owych drapieżników - tak się przynajmniej robi w UK.Atlas pisze:Drapieżniki, które leczysz zmniejszają swój naturalny i wskazany lęk przed człowiekiem (to moje domniemanie, puki mi nie udowodnisz, że tak się nie dzieje będę przeciwnikiem wypuszczania ich na wolność dla ich i naszego dobra).
Oczywiście,zwierzęta które nie boją się ludzi i nie mają szans na życie na wolności,a akceptują swój nowy los,powinny z człowiekiem zostać.
Ja uważam,ze redukcja nie jest potrzebna,i tyle.Atlas pisze:Ale Ty odmawiasz prawa do redukcji liczebności gatunków, które występują w nadmiarze.
Człowiek,którego ratujesz,też odczuwa cierpienie i ból,cierpi w zamknięciu / pokój szpitalny i łóżko /,bo lekarze i rodzina koniecznie chcą ratować przedstawiciela gatunku,który się rozmnożył w nadmiernej ilości - każdy kij ma dwa końce.Atlas pisze:Sarna którą ratujesz odczuwa cierpienie i ból przez długi czas. Cierpi w zamknięciu cierpi bo koniecznie chcesz ratować przedstawiciela gatunku, który rozmnożył się w nadmiernej ilości (z naszej winy). Ty zadajesz tej sarnie cierpienie, a każesz strzelać do zdrowej (tu mam na myśli tych, którzy rozumieją konieczność redukcji liczebności i prawnie to określili ,nie imiennie Ciebie )
Ja skracam cierpienie jednej sarnie.
Twoja propozycja skutkuje długotrwałym cierpieniem jednej i odstrzeleniem drugiej.
Jeżeli pokażesz mi odstrzał na człowieka to będę nawoływał do takiego samego schematu jak z sarną
Pomimo śmierci tej rannej,chorej sarny,ta druga,zdrowa i tak zginie w innym miejscu,w innej części kraju - tyle dobrze,ze ofiary wypadków są zdejmowane z planów odstrzału,ale zawsze spora część zwierząt zostanie,nie wszystkie sarny,jelenie,dziki,lisy,itp.to zwierzęta chore lub ofiary wypadków.
Gatunki żyjące w naszym bezpośrednim sąsiedztwie i tak są coraz bardziej od nas zależne i nic nie możemy na to poradzić - to też nasza wina,bo odbieramy im tereny do życia.Atlas pisze:Pomagając zmniejszamy szanse przetrwania gatunku.
I przyszłość gatunku będzie zależała od nas, a z takim obrotem sprawy się nie zgadzam.
W UK leczy się wiele rannych i chorych zwierząt,każdy gatunek jest ważny: i " szkodnik " lis i rzadki zajączek - lisów jest tam b.dużo,dużo się ich zabija,ale równie dużo się ich ratuje i leczy - organizacje takie,jak NFWF,TFP ratują ok.15 lisów dziennie,leczą zwierzęta chore na świerzb,rocznie odchowują kilkaset osieroconych szczeniąt - według Twojej teorii taka działalność jest bezsensowna,bo przecież jest to gatunek,który ' nadmiernie się rozmnożył " - ale ratownicy nie kierują się takim podejściem,dla nich ważne jest każde życie,każde zwierze,nie ma podziałów i wyjątków - pomoc jest bezinteresowna,a największą nagrodą jest powrót pacjenta do zdrowia i na wolność.
Nieudzielanie pomocy gatunkom,które uznajemy za pospolite,uważam za egoizm.
maverick pisze:Ośmielę się napisać jak to jest u ludzi:
Nie było rozwiniętej medycyny, przeżywali najsilniejsi, a dziś pomagamy wszystkim- w końcu chcemy, aby ktoś z rodziny, żył, nie cierpiał, ale w statystykach wychodzi to, ze mamy co raz więcej chorób, jesteśmy słabi, byle grypka nas zabija.
Panowie,kto wam broni nie chodzić do lekarza,nie przyjmować leków,nie leczyć się? - poddajcie się prawom ewolucji,selekcji naturalnej - macie taki wybór.Atlas pisze:Medycyna dla Jana Kowalskiego (tu pozdrawiam Kowalskich) jest nieocenionym dobrodziejstwem.
Dla gatunku Homo sapiens sapiens jest tragedią.