Bieszczadzki kącik.

Piękno lasu, czyste powietrze, zbiorniki wodne...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Agnieszka
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 12973
Rejestracja: czwartek 17 maja 2007, 17:54

Post autor: Agnieszka »

Sten pisze:Ale chyba Wy będziecie nieco jakby we wschodnich partiach Bieszczadów. Ech, sam bym się tam wybrał.
Nieco jakby tak, ale wszak Bieszczady to Bieszczady,jak dla mnie mało istotne w sprawie gór po której stronie granicy leżą :)
Klops będzie jak za zdjęcie w paszporcie nas na granicy cofną :lol: Wtedy nie pozostanie nic innego jak się do Habkowców udać ;)
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Awatar użytkownika
biedronka
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 18058
Rejestracja: niedziela 16 mar 2008, 11:13
Lokalizacja: Polska Pd

Post autor: biedronka »

Agnieszka pisze:Klops będzie jak za zdjęcie w paszporcie nas na granicy cofną
nie cofną ;) co najwyżej zatrzymają :lol:
per aspera ad astra
.....carpe diem....
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

biedronka pisze:nie cofną ;) co najwyżej zatrzymają :lol:
Pocieszę Cię, że na dłużej niż na 5 lat raczej nie zatrzymują.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Agnieszka
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 12973
Rejestracja: czwartek 17 maja 2007, 17:54

Post autor: Agnieszka »

Fajno :] Na Was to zawsze można polegać :P
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Agnieszka pisze:Na Was to zawsze można polegać :P
Jakby co do daj znać, jakieś paczki z cebulą i smalcem będziemy do tiurmy słać.
Jak już będziecie jechać, pamiętajcie o wypełnieniu kwitków stosownych, które należy do paszportów włożyć. No i walutę tambylczą nabądźcie.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Otwarcie nowego schroniska w Bieszczadach

Post autor: Sten »

24 września odbyło się oficjalne otwarcie nowowybudowanego Schroniska Studenckiego Politechniki Warszawskiej „Koliba”. Schronisko znajduje się naprzełęczy Przysłup Caryński położonej pomiędzy szczytem Połoniny Caryńskiej i Magury Stuposiańskiej

Więcej: http://www.bieszczady.pl/Otwarcie_noweg ... z11U1hGztS
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Król Połoniny Wetlińskiej to Filip

Post autor: Sten »

Na Połoninie Wetlińskiej turyści mogą spotkać jelenia, który nie boi się ludzi. Ktoś nazwał go Filip i to imię na dobre do niego przylgnęło
Przed laty najsłynniejszym zwierzęciem na Połoninie Wetlińskiej był osiołek Gapa, na jego grzbiecie wwożono zaopatrzenie do schroniska Chatka Puchatka. Były też lama i konie, ale one nie zapadły tak w pamięć turystom. Od kilku lat Połonina Wetlińska ma nową maskotkę. To jeleń, który co jakiś czas pojawia się albo w pobliżu schroniska, albo na łąkach powyżej lasu.

Ktoś nazwał go Filip i to imię na dobre do niego przylgnęło. - Przychodzi tu od trzech-czterech lat. Widywaliśmy go na grani i jak przechadzał się koło ubikacji. Jeden z kolegów, który w ubiegłym roku siedział w schronisku przez cały sezon, mówił, że jeleń zbliżał się do niego na wyciągnięcie ręki - mówi Grzegorz Mołczan, dyżurny ratownik GOPR-u.



Więcej... http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,3496 ... z1348IJM3y
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
niziołek
wiceminister
wiceminister
Posty: 25653
Rejestracja: poniedziałek 07 sty 2008, 12:44

Post autor: niziołek »

:D Na Zlocie w Bieszczadach w czerwcu 2009 Lusci z Gemini bardzo tego kolegę obfotografowały, czyli to nie jest nowość. Muszą gdzieś być zdjęcia, tylko w tych milionach zdjęć szalonych fotoreporterek trudno to znaleźć.Hej! :)
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

niziołek pisze:Na Zlocie w Bieszczadach w czerwcu 2009 Lusci z Gemini bardzo tego kolegę obfotografowały, czyli to nie jest nowość.
Mówisz i masz. Autorką fotki jest Chiquita.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Jako się rzekło, byliśmy na wycieczce w nieistniejącej wsi Krywe nad Sanem. Wycieczka przednia, w sam raz na krótki listopadowy dzień. Pogoda dopisała, choć wiatr był nieziemski i wysmagał nas dotkliwie. Pomijam słynne bieszczadzkie błotko, bo to norma, szczególnie na dojściu od strony drogi z Zatwarnicy.
Fotka nagrobku Julii Pisarczyk
Autorką jest Paraska
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Wieś Krywe koło zatwarnicy, bądź koło Tworylnego, jak jest opisywana na austriackich mapach.
Na początek nieco historii.
Wieś została lokowana na prawie wołoskim po 1502 roku. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi natomiast z 1526 r. Początkowo w rękach Piotra Kmity, następnie jego małżonki i spadkobierców po nich. Regestr podatkowy z 1589 r. wykazał we wsi 6 łanów (1 łan ok. 23 ha) osiadłych przez kmieci, ¾ łanu w posiadaniu kniazia (dziedziczna funkcja sołtysa) i ¼ łanu w posiadaniu popa. W 1868 r. powierzchnia wsi wynosiła 2646 mórg (1522,8 ha). We wsi zamieszkiwała rodzina szlachty zagrodowej o nazwisku Pasławscy.
Podczas I wojny światowej, w lutym i marcu 1915 r., w okolicach Krywego trwały zacięte walki. Wieś była ostrzeliwana przez walczące armie.
Wg spisu ludności z 1921 r. we wsi znajdowało się 74 domów zamieszkałych przez 472 mieszkańców. W 1938 r. wieś była zamieszkała przez ok. 1030 osób, natomiast w 1943 r. przez 704.
We wrześniu 1939 r. wieś przecięła granica niemiecko – sowiecka, która przebiegała linią Sanu. Po zakończeniu II wojny światowej, granica na Sanie utrzymała się do 1951 r. 10 września 1945 r. oddział UPA spalił dwór. Większość mieszkańców została wysiedlona przez LWP na przełomie kwietnia i maja 1947 r. do powiatu Szczecinek w zachodniopomorskim (ówczesne woj. Koszalińskie).
Pierwsza wzmianka o tutejszej cerkwi pochodzi z 1589 r. Kolejna, pw św. Mikołaja wzmiankowana była w 1756 r. Obecnie istniejąca (w ruinie) to cerkiew parafialna, pw. Św. Paraskewii, murowana, zbudowana w 1842 r. Remontowana i przebudowana w 1916 r. Opuszczoną w 1947 r. świątynię ograbili (m.in. zdjęcie blachy z dachu) i zdewastowali mieszkańcy okolic Wołkowyi, a następnie – prawdopodobnie dla zatarcia śladów – podpalili. Zachowały się prawie w całości mury. Wewnątrz cerkwi zachowały się fragmenty terakotowej posadzki. Obok cerkwi znajduje się parawanowa dzwonnica zbudowana najprawdopodobniej po 1852 r., pozbawiona dachu. Przy cerkwi zachował się cmentarz z kilkoma nagrobkami m.in. z grobem Julii Pisarczyk, właścicielki majątku *1808 + 1886.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Murowany dwór znajdował się na północ od cerkwi. Zachowały się kamienne ruiny sięgające 2 metrów wysokości. Pomiędzy dworem, a Sanem znajdował się park dworski.
Obecnie w Krywem znajduje się gospodarstwo agroturystyczne „U Tośki” wspaniałe miejsce na spokojne i na odludziu spędzanie wolnego czasu.
(źródło: Stanisław Kryciński, Bieszczady, słownik historyczno-krajoznawczy, część 1 Gmina Lutowiska)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
luscinia
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9787
Rejestracja: wtorek 02 sty 2007, 20:00
Kontakt:

Post autor: luscinia »

Sten pięknie dziękuję za ciekawe informacje :) :*
luscinia

To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest takie fascynujące.

Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

luscinia pisze:Sten pięknie dziękuję za ciekawe informacje :) :*
Proszę uprzejmie, jutro też co nieco będzie z naszego wyjazdu :)
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33826
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Sten pisze:Zachowały się prawie w całości mury. Wewnątrz cerkwi zachowały się fragmenty terakotowej posadzki.
Dodałbym, że obecnie wnętrze i zewnętrze cerkwi uważane jest za ostoję węza eskulapa. Osobiście nie stwierdziłem, ale nie bywam tam często, bo przez ostatnie 15 lat to w ogóle...
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Nowa książka o bieszczadzkiej ciuchci

Post autor: Sten »

„Z dziejów Bieszczadzkich Kolejek Leśnych”, książka autorstwa dr. inż. Zygmunta Rygla, byłego pracownika RDLP w Krośnie ukaże się w pierwszych dniach stycznia 2011 roku.

Historyczny opis kolejek bieszczadzkich to dzieło Zygmunta Rygla, ale w książce znalazł się też rozdział na temat kulturowej roli leśnego pociągu, opracowany przez Romana Zielonkę, zastępcę nadleśniczego Nadleśnictwa Cisna. Wiele też wnosi współczesny opis działań Fundacji BKL, autorstwa Stanisława Wermińskiego. Na kartach książki znajdziemy wiele niepublikowanych dotąd zdjęć z zasobów archiwalnych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.Całość >>>>>
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Obrzędy Wigilijne w przedwojennych Bieszczadach

Post autor: Sten »

Ludowy rok obrzędowy zaczyna się na Boże Narodzenie, względnie w wigilię tego święta. Na wigilię oprócz różnych potraw przyrządzają też specjalne pieczywo kraczun. W środek kraczuna wkładają główkę czosnku. Oprócz kraczuna pieką od razu dwa małe kołaczyki i mniejszy chleb brat kraczuniw. Po upieczeniu kraczuna obwiązują go na krzyż przędziwem i kładą na fajnyj plac. Przed wigilią gospodarz niesie kraczun nad potok wraz z dwoma snopkami owsa i zanurza go trzykrotnie. Wszyscy, którzy idą nad potok, myją się i zabierają wodę dla umycia się pozostałych w chacie. Z kraczunem i snopkami wracają do chaty. Gospodarz staje za progiem izby i mówi trzykrotnie pomahaj Bih, na co mu trzykrotnie odpowiadają zdorowi bud’te. Następnie kładzie, sam stojąc ciągle za progiem, pod progiem w izbie kurtkę lub zwiniętą szmatę, poczem puszcza to pieczywo, aby się potoczyło. Jeżeli upadnie wierzchem do góry, to dobrze, jeśli zaś spodem do góry oznacza to coś niedobrego, że ktoś umrze itp.
Snopy, z którymi chodzono do wody, kładą na stół i zaścielają obrusem. Stawiają cztery snopy owsa w czterech kątach izby, aby myszy nie gryzły ziarna. Uważają przy tym, aby przypadkiem nie splunąć do ognia, bo język pokryłby się strupami. Dawniej obmywano stół, na którym miano wieczerzać, łańcuchem, aby nogi nie bolały. Wierzą również, że jeżeli talerz przyczepi się do obrusa, wróży to dobre wypadki.
Przy wieczerzy świecą świeczkę, którą się gasi po ukończeniu wigilii, a świeci lampę. Z dymu tej zgaszonej świeczki wróżą. Jeżeli dym zakręci się i rozejdzie, to dobrze (będzie np. wesele), jeśli zaś idzie w kierunku drzwi, to umrze gospodarz, a w kierunku pieca, gospodyni.
Przy jedzeniu potraw wigilijnych mówią np. przy grochu „proszu sia wowku do horochu, szczułbym tia Ne wydiła wid roku do roku”.
Po wieczerzy podsłuchują pod drzwiami, z której strony pies zaszczeka, a z tego wróżą kiedy i z której strony wyjdą zamąż. W święty wieczór ni powinno nic być gołe, tylko umajone. W tym celu obwiązują wszystkie przedmioty, także drzewa w sadzie powrósłem ze słomy.
Źródło: J. Falkowski, B. Pasznycki, Na pograniczu łemkowsko – bojkowskim, Lwów 1935.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Dziś z rana sięgnąłem po książkę Aleksandra Fredry pt. "Trzy po trzy". Znajduje się tam dość spory opis jego wycieczki do Cisnej. Poniżej fragment:
W Baligrodzie wypoczęliśmy koniom. Tam granica świata. Za Baligrodem wjeżdża się jak w czarne gardło. Droga i rzeka jest to jedno i toż samo, a od rzeki z jednej i drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smereków. Cisna leży w obszernej nieco kotlinie. Folwark, cerkiew, karczma, dalej młynek i tartak ożywiają tę górską wioskę więcej niż wiele innych.

Przyjazd nasz wszakże nie w dobrą chwilę miał miejsce. Zanosiło się na słotę. Z gór czarnych kurzyło się wkoło - na co tam zwykli mawiać, że niedźwiedzie piwo warzą. Szczyty gór były całkiem zakryte, nie mogliśmy więc podziwiać pierwszą osobliwość - Łupiennik . Ta góra podług miejscowego podania ma mieć dwadzieścia cztery kondygnacje, a z wierzchołka widać Lwów!!! Wieczór chcąc nas zabawić pan Zajączkowski, ówczasowy rządca ciśniański, wystrzelił z fuzji. Stokrotny odgłos, biegnący i wracający po górach, był dla nas zjawiskiem całkiem nowym, nawet nie przeczutym. Nie było miary naszemu zadziwieniu i zachwyceniu, dlatego wystrzelaliśmy wkrótce cały zasób prochu z arsenału pana Zajączkowskiego.

Pobyt nasz w Cisny był pełnym uciech. Wszystko dla nas było nowym, nowym dla słuchu i wzroku. Trąby z kory juhasów odzywały się czasami po górach tu i owdzie. Ton ich melodyjny, nieco jednostajnie przeciągły, powtarzany, a raczej rozciągany echem po skałach i lasach, ma w sobie coś tak swobodnego a tęsknego razem, tak stosownego do tej poważnie milczącej natury gór, że wrażenie, które od pierwszego razu na mnie uczynił, najmniej się nie starło. Odgłos tej trąby jest zawsze dla mnie prawdziwą rozkoszą, a teraz może i większą niż wówczas, bo za każdym tonem leci krocie wspomnień. Łapaliśmy pstrągi i kiełbiki, przechodziliśmy rzeczki skacząc z kamienia na kamień, a jeżeli się czasem noga ześliznęła, było to powodem do śmiechu bez końca. Zwiedzaliśmy szałasy po odległych górach, gdzie nas częstowano bundzem i bryndzą. Byliśmy przekonani, że w każdym parowie musi być przynajmniej jeden niedźwiedź. W tym mniemaniu utwierdzał nas poniekąd pan Zajączkowski. Bał on się niedźwiedzi nie powoli. Powiadał nam, że przyszedłszy raz zamyślony nad jednę kładkę i podniósłszy oczy, ujrzał z drugiej strony rzeki idącego do tej samej kładki, zapewne w zamiarze przejścia przez nią - ogromnego niedźwiedzia. Jak był ogromny niedźwiedź, nie trzeba mówić... rozumie się, że jak wół, jak kopica siana, i jaka jeszcze kopica!... rozumie się także, że się pan Zajączkowski przestraszył i że krzyknął, jak żaden jeszcze Zajączkowski nie krzyczał. Niedźwiedź zdziwiony, bo zapewne o czym innym myślał, wzniósł się na zadnich łapach, a przednimi klasnąwszy parę razy zszedł na bok i zostawił wolne przejście, z której to jednak grzeczności pan Zajączkowski nie uznał za potrzebę korzystać i łącząc odwagę z roztropnością wrócił spiesznie do domu. - Od tego czasu, mówił,bez szabli przy boku nie wyjdę z dziedzińca.

Źródło: Aleksander Fredro, Trzy po trzy, Wyd. M. Kot, Kraków 1949, str.153-154
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

Sten pisze:a od rzeki z jednej i drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smereków.
Dziś ich tam nie uświadczysz...
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170100
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

RR pisze:Dziś ich tam nie uświadczysz...
No fakt, dziś to nieco inaczej wygląda, ale w odpowiednich warunkach też potrafi zrobić wrażenie, szczególnie jak się nie korzysta z obwodnicy bieszczadzkiej. :wink:
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
ODPOWIEDZ