Bieszczadzki kącik.

Piękno lasu, czyste powietrze, zbiorniki wodne...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

W roczniku „Magury ‘08” zamieszczono w moim przekonaniu ciekawy wielce reportaż Tadeusza Kiełbasińskiego z wycieczki w Beskid Niski i Bieszczady, która odbyła się od 12 do 19 czerwca 1955 r.
Zacytuję Wam fragmenty tego reportażu, opisującego odcinek bieszczadzki od Komańczy do Ustrzyk Dolnych, który pokonano w 4 dni. Jest to w opisie dzień piąty do ósmego. Skróty w pierwotnym tekście zaznaczyłem (…). Życzę miłej lektury i mam nadzieję, że szczególnie młodszym Forowiczom przybliży ten tekst Bieszczady z przed pół wieku.
Przygotowanie do wyprawy – ubiór i wyposażenie
Największym naszym zmartwieniem były buty, a właściwie ich brak. Poza dwiema osobami, które posiadały jakie takie buty skórzane, pozostali uczestnicy wyposażeni byli w trampki. (…) Wszystkie mosty, zwłaszcza w części bieszczadzkiej, były pozrywane, spalone – wszędzie trzeba było przechodzić w bród. Zetknięcie rozgrzanych, spoconych nóg z potwornie zimną wodą i kamieniami powodowało dojmujący ból. Z początku zdejmowaliśmy buty i skarpetki i przechodziliśmy na bosaka. Okazało się to w niektórych wypadkach zbyt bolesne. Wpadliśmy na pomysł, aby przechodzić w skarpetkach. Ale nie pamiętam, czy ktoś miał zapasowe skarpetki (może niektórzy mieli). W każdym razie ja wyżymałem skarpetki i zakładałem je na obolałe nogi. (…)
Plecaki – a dokładniej jedna z grup plecaków – to były maleńkie worki, przeważnie harcerskie. (…) Nie były one nawet do końca wypełnione, gdyż sprzętu mieliśmy bardzo niewiele. Niektórzy mieli małe plecaki niemieckie z tak zwaną skórką źrebięcą. W tych plecakach mieściły się ze dwa bochenki chleba, może jakieś drobiazgi. Tylko dwie osoby zabrały ze sobą koce. (…) A jak spaliśmy? Praktycznie w ubraniach. (…) Nie było żadnego przebierania się na nocleg. Najczęściej od razu po długiej wędrówce rzucaliśmy się na posłanie. Nie mieliśmy ze sobą żadnych rzeczy na zmianę. Nie mieliśmy też płaszczy przeciwdeszczowych. Cały nasz ubiór składał się z tego, co włożyliśmy na siebie na początku wyprawy. (…)
Jedzenie
Przyznam szczerze, że dziś już nie pamiętam, co my właściwie zabraliśmy na drogę na początku wyprawy. Na pewno był jakiś chleb (pamiętam, że miałem w plecaku dwa bochenki) i jakieś suche wędliny. Nie było wtedy kocherów. Nie było możliwości gotowania na trasie praktycznie żadnych obiadów. Jedliśmy wszystko na sucho, popijając niekiedy wodą z potoku. (…) Ani w Komańczy, ani w Cisnej nie można było wtedy nic dostać. Nie mówiąc zresztą o Ustrzykach Górnych, gdzie była tylko placówka WOP-u. (…)
Komańcza – Habkowce
Wyszliśmy z Komańczy do Duszatyna. W Duszatynie już cerkwi nie było. Napotkałem ostatnią chatę, tuż przy wejściu do dawnej wsi, na samym dole, niedaleko torów kolejki leśnej.
Z Duszatyna poszliśmy doliną Olchowatego Potoku w kierunku Chryszczatej do Jeziorek Duszatyńskich. Tam zabawiliśmy chwilę. Trudno nam było się oderwać od ich widoku, ale niestety trzeba było iść dalej. Po wejściu na Chryszczatą chwila odpoczynku i nastąpiło długie, długie zejście przez Wołosań i Sasów.
Zeszliśmy w pewnym momencie z grzbietu w lewo w dół, trafiając na pozostałości wsi Habkowce. Już się robiło ciemno, a do Cisnej było jeszcze parę kilometrów. Zdecydowaliśmy, że zanocujemy gdzieś, byle pod dachem. Znaleźliśmy stojącą osobno w pół rozwaloną chałupę. Mieszkała w niej starsza pani, jak się okazało tutejsza Łemkini. Nie mówiła po polsku. Zwracała się do nas – że się tak wyrażę – po swojemu. Jakoś nas ulokowała. Z tym że mieliśmy bardzo trudną noc, bo nie było słomy ani siana. Na szczęście znaleźliśmy snop powróseł, których gospodyni pozwoliła użyć. Okazało się, że na każdego z nas przypada po dwa powrósła. Każdy sobie powrósła rozplótł, położył się na nich i spaliśmy twardym snem aż do rana.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Dziś druga część wspomnień Tadeusza Kiełbasińskiego
Habkowce – Ustrzyki Górne
(…) Doszliśmy drogą do Cisnej. Cisna w owym czasie to było kilka chałup i żadnego sklepu. Po lewej stronie drogi zobaczyłem bardzo długą charakterystyczną chatę. Chociaż był to już obszar Bojkowszczyzny, ta chata zupełnie przypominała chaty łemkowskie, z czego oczywiście jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, jeszcze nie rozróżniałem tego. (…) Zapamiętałem też po prawej stronie drogi, na zakręcie, długi szary drewniany budynek, raczej nowocześnie wykonany. Jak się okazuje, stoi on aż do dzisiaj. W zasadzie tyle pamiętam z Cisnej. Oczywiście należy wspomnieć o kościółku rzymskokatolickim. Resztek cerkwi, która była w tym czasie rozbierana, nie udało nam się nawet obejrzeć.(…) Poszliśmy dalej szlakiem, który prowadził inaczej niż obecnie. Zabronione było wtedy wchodzenie na Okrąglik. Szlak prowadził przez wzniesienie Ryczywół. Chodziło prawdopodobnie o niewpuszczanie na pas graniczny w tamtym rejonie. Z Ryczywołu zeszliśmy przez Krywą i Kalnicę do Smereka. Wszystkie te wsie były całkowicie zniszczone. W Smereku zaczęły się poważne kłopoty. Otóż przejście przez rzekę w kierunku na szczyt było bardzo bolesne i uciążliwe. Po zdjęciu butów i skarpet każdy krok sprawiał naszym obolałym stopom straszliwy ból. To przechodzenie pamiętam do dziś. (…) Pierwsze wejście na Smerek i pierwszy zachwyt. Wreszcie zobaczyliśmy prawdziwe góry, jak śmialiśmy się wtedy, bo na ternie Beskidu Niskiego szlak tylko gdzieniegdzie wyłaniał się z lasu i nie było żadnych widoków. (…) również późniejsze wejście na Połoninę Wetlińską robiło wrażenie. Tutaj też zauważyłem, kto z nas w jakim stopniu jest zmęczony. Grupa już nie chodziła razem, tylko każdy z osobna wlókł się jeden za drugim w pewnej odległości od siebie. Doszliśmy do dzisiejszego schroniska Lutka Pińczuka. Szlak nie dochodził do samego schroniska. Skręcał raptownie w dół do Berehów dużo wcześniej, ponieważ w samym schronisku urzędował jeszcze WOP. Była to tak zwana stacja nawigacyjna. Jak pamiętam niektórzy z nas się śmiali – taki polski radar. Mianowicie była to strażnica czatująca. Dyżurujący żołnierze – wopiści – mieli za zadanie przez 24 godziny na dobę obserwować przestrzeń powietrzną w tym zakątku Polski, notować wraz z datą i godziną jakikolwiek ruch statków powietrznych i natychmiast meldować tam, gdzie trzeba.(…) Po zejściu do Berehów znowu pusta wieś, znowu dzicz niesamowita i resztki mostków. Dalej wejście na Połoninę Caryńską i cudowny widok na grupę Wielkiej Rawki, na pasma graniczne. Zresztą nawet nie wiedzieliśmy, że biegnie tam granica, bo map jeszcze nie było. I zejście do Ustrzyk Górnych, do placówki WOP-u. Po zejściu obecną słynną drogą do Ustrzyk, napotkaliśmy na przeszkodę – na Wołosaty. Kładka na podporach po dawnej kolejce leśnej była zupełnie zwalona. Nie było przejścia. Wokół podpór można było zauważyć wielkie doły jakby po wybuchach bomb. (…)Jedyną osobą, która odważyła się przejść od razu przez rzekę była Janka (miała ona jak najszybciej zdobyć jakiś chleb dla głodnych uczestników wyprawy). Żaden z chłopów nie odważył się tego zrobić. Jej się udało – przeszła. Dostała za to wielkie brawa. My tymczasem szliśmy w górę kawał drogi. Znaleźliśmy kładkę, przeszliśmy nią na drugą stronę i wracaliśmy w stronę placówki. Spotkaliśmy Jankę trzymającą triumfalnie jeden jedyny bochenek chleba. To było wszystko. Bochenek chleba na 11 osób. Na kolację wyszło średnio po dwie kromki, które zaraz zjedliśmy. Żołnierze WOP-u zabrali nam od razu dowody osobiste, oznajmiając, że jeśli pójdziemy na Halicz, to te dowody zostają u nich i będą do odebrania po powrocie.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
luscinia
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9787
Rejestracja: wtorek 02 sty 2007, 20:00
Kontakt:

Post autor: luscinia »

A ja ciągle czekam na bieszczadzkie opowieści parusa :)
luscinia

To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest takie fascynujące.

Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

luscinia pisze:A ja ciągle czekam na bieszczadzkie opowieści parusa
Zważywszy, że dzielił pokój ze zrywkarzem - niewiele może mieć tych wspomnień :D Choć mam nadzieję, że jak już ochłonie nieco i dojdzie do siebie, to małe co nieco nam tu napisze.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
parus
leśniczy
leśniczy
Posty: 536
Rejestracja: niedziela 15 kwie 2007, 22:04
Kontakt:

Post autor: parus »

Przez ostatni tydzień rzadko tu zaglądałem, ponieważ odwykłem od komputera. :D Niestety przyszedł czas powrotu do domu i rzeczywistości. Żal było wracać. Wspaniali ludzie, ciekawa praca i te piękne krajobrazy. Dwa tygodnie mijały bardzo szybko i starałem się wykorzystać każdą chwilę na wędrówki po leśnictwie, jak i po górach. Niedziela spędzona u Górala to czas na odpoczynek po całonocnej podróży. W poniedziałek rano udałem się do nadleśnictwa w celu dopełnienia wszelkich formalności i ruszyłem w drogę do Solinki. Tam poznałem leśniczego Bartka i jego żonę Beatę, która jest podleśniczym. Po omówieniu przepisów BHP pojechaliśmy odbierać drewno. Później kolega Rysiu pokazał mi mój pokój na poddaszu. Wbrew plotkom moja wątroba jest zdrowa :D Kolega Rysiu nie pije alkoholu. :) Kolejne dni mijały na odbiórce drewna, szacunkach brakarskich itd. W środę kupiłem mapę i ruszyłem na Kiczerkę. Była to rozgrzewka przed czwartkowym wypadem na Połoninę Caryńską. Wybrałem podejście z Ustrzyk Górnych czerwonym szlakiem. Muszę przyznać, że było ciężko. Widoki na szycie wynagrodziły mi trudy wspinaczki.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
parus
leśniczy
leśniczy
Posty: 536
Rejestracja: niedziela 15 kwie 2007, 22:04
Kontakt:

Post autor: parus »

W sobotę rano pojechałem do miejscowości Wołosate. Niebieskim szlakiem wszedłem na Tarnicę. Mimo pięknej pogody ciężko było kogoś spotkać na szlaku. Dopiero na szczycie przywitałem się z grupką studentów z Krakowa. Następnie ruszyłem czerwonym szlakiem w kierunku Halicza. Im bliżej południa, tym turystów było więcej.Po krótkim odpoczynku, podziwiając widoki z Halicza ruszyłem na Rozsypaniec i Przeł. Bukowską. Dzień zakończyłem w Siekierezadzie :) .
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Parusie - jestem dumny z Ciebie - przyjmij moje wielkie gratulacje :brawo: :jupi:
Mam nadzieję, że Bieszczady wciągnęły Cię i będziesz w nie wracał. :)
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
parus
leśniczy
leśniczy
Posty: 536
Rejestracja: niedziela 15 kwie 2007, 22:04
Kontakt:

Post autor: parus »

Niedziela przywitała mnie deszczową pogodą. Musiałem pozmieniać nieco moje ambitne plany i jako cel obrałem Wielką Rawkę. Po 7 byłem już przy kasie biletowej i mimo wzmagającego się deszczu ruszyłem niebieskim szlakiem na szczyt. Niestety gęste deszczowe chmury i przenikliwie zimny wiatr sprawił, że na szczycie spędziłem tylko kilka minut. Około południa zjadłem obiad w Cisnej i pojechałem do Solinki. Kolejny tydzień okazał się być bardziej pracowity w leśnictwie, więc czasu na chodzenie po górach było mniej. Więcej chodziłem po lesie szukając grzybów lub ciekawych ptaszorów. W piątek po spotkaniu z Góralem i wysłuchaniu ciekawych opowieści pojechałem z żalem do domu.
Dziękuję raz jeszcze Beacie i Bartkowi, że wytrzymali ze mną te dwa tygodnie. Jeszcze raz dziękuję Góralowi za umożliwienie mi praktykowania w tym pięknym miejscu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
parus
leśniczy
leśniczy
Posty: 536
Rejestracja: niedziela 15 kwie 2007, 22:04
Kontakt:

Post autor: parus »

Sten pisze:Parusie - jestem dumny z Ciebie - przyjmij moje wielkie gratulacje :brawo: :jupi:
Mam nadzieję, że Bieszczady wciągnęły Cię i będziesz w nie wracał.
DZięki wielkie Sten. Oczywiście, że tam wrócę. Możliwe, że już zimą. Mam nadzieję, że spotkamy się tam jeszcze na kolejnym zlocie za rok. :) Pozdrawiam serdecznie
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

parus pisze:Mam nadzieję, że spotkamy się tam jeszcze na kolejnym zlocie za rok.
Ja też mam taką nadzieję i po głowie chodzi mi wariant ekstremalnej wycieczki, ale muszę pewne rzeczy jeszcze ze znajomymi z Bieszczadzkiego Parku uzgodnić :wink:
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
RR
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9039
Rejestracja: niedziela 14 maja 2006, 21:27
Kontakt:

Post autor: RR »

Jeżeli ma być ekstremalny i po B.P. to się piszę Sten ;)
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

RR pisze:Jeżeli ma być ekstremalny i po B.P. to się piszę Sten
Ostatnio tą trasę przeszedłem w 1991 roku :wink: i jak widać żyję :shock: :lol:
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Agnieszka
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 12973
Rejestracja: czwartek 17 maja 2007, 17:54

Post autor: Agnieszka »

Sten pisze:i jak widać żyję
ale co to za życie ;)
czy takie małe jak ja też by mogły w takich ekstremach uczestniczyć, czy to tylko dla prawdziwych twardzieli? :) bo Bieszczady to ciągle dla mnie dziewiczy teren :oops:
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Agnieszka pisze:czy takie małe jak ja też by mogły w takich ekstremach uczestniczyć, czy to tylko dla prawdziwych twardzieli?
Znam Cię Ago na tyle, że zapewnić Cię mogę, że trasę ową byś pokonała, to raptem góra 12 godzinna wycieczka i w sumie niespecjalnie męcząca - no w nogach troszku by się miało, ale raptem kilka tylko podejść ekstremalnych, reszta to miodzio :)
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
niziołek
wiceminister
wiceminister
Posty: 25653
Rejestracja: poniedziałek 07 sty 2008, 12:44

Post autor: niziołek »

Sten pisze:
Agnieszka pisze:czy takie małe jak ja też by mogły w takich ekstremach uczestniczyć, czy to tylko dla prawdziwych twardzieli?
Znam Cię Ago na tyle, że zapewnić Cię mogę, że trasę ową byś pokonała, to raptem góra 12 godzinna wycieczka i w sumie niespecjalnie męcząca - no w nogach troszku by się miało, ale raptem kilka tylko podejść ekstremalnych, reszta to miodzio :)
:lol: 12 godzin :lol: , kilka podejść ekstremalnych, reszta sam miód...to wszystko zrobione wieki temu jak Sten był jeszcze piękniejszy i jeszcze młodszy...a stary zapasiony niziołek da rady? Hej! 8) :)
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Drogi Niziołku - brykasz po górkach niczym rącza sarenka i takie dziwne pytania zadajesz. Zapewniam Cię, że tegoroczny spacerek, który co poniektórym :lol: Lusci zaserwowała, był bardziej męczący, choć zdecydowanie krótszy :wink:
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
gemini
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1193
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 20:12
Lokalizacja: z każdego zakątka

Post autor: gemini »

:lol: :lol:
Jak już wiadomo Niziołek mocno trenuje ( i jeszcze kilka nowo zakochanych w Bieszczadach osób) więc rozumiem, że coś się szykuje...... Więc jedziemy; kiedy...... :*
"Każda rzecz ma trzy strony: jedną, którą Ty widzisz, drugą, którą ja widzę i jedną , której my oboje nie widzimy."
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170202
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Tak sobie myślę, że tradycyjnie w weekend z okazji Bożego Ciała. To 4 dni, większość piątek ma wolny, więc termin niczego sobie. Dodam wstępnie, że wiązać się to będzie z jednym noclegiem w sercu bieszczadzkiego worka (Beniowa lub Negrylów). Pewnie co poniektórzy już wiedzą jaką trasę mam na myśli? :wink: Dodam, że oprócz zgody BPN, potrzebna też będzie ze strony grenzschutzu
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
parus
leśniczy
leśniczy
Posty: 536
Rejestracja: niedziela 15 kwie 2007, 22:04
Kontakt:

Post autor: parus »

MI
Sten pisze:Tak sobie myślę, że tradycyjnie w weekend z okazji Bożego Ciała. To 4 dni,
Mi termin odpowiada. Piszę się na 100% :D
Awatar użytkownika
luscinia
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 9787
Rejestracja: wtorek 02 sty 2007, 20:00
Kontakt:

Post autor: luscinia »

Parus !! nareszcie :) a już myślałam,że tak Cię wykończyli na tej praktyce, że Bieszczady widziałeś na horyzoncie albo w sennych marzeniach :) (oczywiście oprócz tej wyprawy z której przysłałeś pozdrowienia)
Zrobiłeś piękne trasy, szczególnie zazdroszczę Ci tej kiedy byłeś na Rozsypańcu i Halicz :) Wejście czerwonym na Caryńską jest zdecydowanie lepsze niż schodzenie - na samą myśl o tym bolą mnie kolana ;/ Ale szlak piękny.
Sten pisze:Zapewniam Cię, że tegoroczny spacerek, który co poniektórym :lol: Lusci zaserwowała, był bardziej męczący, choć zdecydowanie krótszy
Czy ktoś narzeka ?? :roll:
parus pisze:Dziękuję raz jeszcze Beacie i Bartkowi, że wytrzymali ze mną te dwa tygodnie.
Faktycznie :lol: to było na pewno straszne dla nich wytrzymać z Tobą :lol: Chyba ufundujemy jakąś nagrodę za ten wyczyn :roll:
luscinia

To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest takie fascynujące.

Dziennik Leśny
ODPOWIEDZ