Ho ho No to się będzie działogóral bagienny pisze:obiecuję (a również ostrzegam!) że prezesem będę srogim, chociaż sprawiedliwym, otwartym, chociaż nie znoszącym sprzeciwu, łaskawym, chociaż wymagającym. Mobbing raczej nieunikniony. Kto wie, może nawet billing i petting...
Klub Moczykija
Moderator: Moderatorzy
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
o ch....a/kurde To ja jestem kandydatem na rasowego wędkarzagóral bagienny pisze:Obserwowanie ptaków, jest podstawowym zajęciem wszystkich prawdziwych wędkarzy, z tym, że przy połowach nocnych trzeba zadowolić się obserwacją gwiazd.
Połączę pożyteczne z pożytecznym i jeszcze z przyjemnym
Jak to dobrze, jak jaśnie Moczykij jasno deklaruje się i wiadomo czego oczekiwaćgóral bagienny pisze:Jednym z pierwszych posunięć będzie opublikowanie w tym miejscu Statutu Klubu Moczykijów, który natychmiast jednoosobowo i nieodwołalnie zatwierdzę. Prezesurę swoją traktuję jako misję i obiecuję (a również ostrzegam!) że prezesem będę srogim, chociaż sprawiedliwym, otwartym, chociaż nie znoszącym sprzeciwu, łaskawym, chociaż wymagającym. Mobbing raczej nieunikniony. Kto wie, może nawet billing i petting...
Bardziej jasno poproszę wyjaśnić misję - jak jestem kandydatem na rasowego wędkarza to muszę wiedzieć
Osobiście starannie likwiduję ślady swojej eksploracji, w pełnej świadomości, że piszczenie tak nie do końca jest zgodne z tym i owym. Ale jak napisałeś Domatorze, ba zachęciłeś wręcz, piszczałkę na Zlot zabiorę. Wy sobie będziecie łowić, a ja w tzw. międzyczassie popiszczę.domator pisze:Życie, życie i praktyka........... Coś biega, coś piszczy potem spotykam same rozkopane miejsca.. Oczywiście nie każdy jest taki
i dodam, kiedy najlepiej nam się ów dialog prowadziło, nadszedł ten smutny jakże moment rozstania, każdy z nas podążył był w swoją stronę w bez mała śnieżnej burzy i każdy z nas miał pod górkę, choć bez przyciasnych berecików. Dodam, że dziś rano Góral wyglądał wręcz kwitnącogóral bagienny pisze:Dopiero ogólnoludzki i ponadczasowy wątek nieuchronności przemijania, marności tego świata i smutnej tajemnicy istnienia połączył nasze dosyć już bełkotliwe monologi w filozoficzny dialog.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33817
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Misja Moczykija będzie zawarta w Statucie.Bardziej jasno poproszę wyjaśnić misję
Wybacz Sten, ale nie mogę odwzajemnić się takim samym komplementem....Sten pisze:Dodam, że dziś rano Góral wyglądał wręcz kwitnąco
Po pierwsze primo sprawę trzeba dokładnie rozpoznać i dojaśnić. Skoro to ja stałem we względnym bezruchu trzymając budę przystanku, żeby gdzieś nie odpłynęła (na co miała najwyraźniej ochotę), a Sten pohalsował w śnieżnej zadymce zostawiając za sobą w mokrym puchu ślad węża, no to kto tu kogo zostawił?! A po drugie primo pieśń tą należało przypomnieć mi w odpowiednim momencie, bo wiadomo, że każdy prawdziwy góral po prześpiewaniu całej nocy z okrzykiem: No to, pier..olę, nie jadę! ciepnie walizki w kąt koliby.Jarek pisze:"Góraaaaaluuuuu - czy Ci nie żal? ..." tak Stena zostawić?
Miły epizod z Prezesem Kącika Piwnego jednak już się zakończył i czuję jeszcze ciepły, serdeczny, pożegnalny uścisk stenowej łapki, a mokrą od łez chusteczką pomachuję właśnie przez okno swojego pokoju.
Ponieważ Sten zdradził, że nie za długo wybiera się do Niziołkowa via Agniesin, więc pozwoliłem sobie prosić go o przekazanie drobnych bagiennych suwenirków dla tychże wirtualnych, póki co, przyjaciół...
Póki co wirtualnych, a nie póki co przyjaciół, oczywiście!
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33817
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Potencjalnych, którzy mogą się pochwalić z każdym dniem ubywa. Wczoraj gdzieś w wiadomościach na pasku przewinęło się, że dwóch mężczyzn utonęło w Bełdanach. Jak znam życie nie byli to członkowie klubu morsów, ale wędkarze. Pewnie również sympatycy wszelkich kącików piwnych... Wiem co piszę, bo sam nie raz wędkowałem spod lodu.domator pisze:To pochwalcie si, kto był już w tym roku na rybach.....?
góralu bagienny, aż obawiam się spotkać Cię na żywo
Tutaj to poczytam, pokulam się ze śmiechu, czkawki dostanę, opluję klawiaturę (chociaż juz nauczona doświadczeniem z czytania Twoich postów odkładam kubek)
Ale jak pomyślę że Ty tak możesz cały czas w taki sposób opowiadać - a podejrzewam że tak - skonsultuje to ze Stenem i przekonam się w jakim stanie wrócił ze spotkania z Tobą, to obawiam się o moje zdrowie i ciało - czy przypadkiem nie rozlecę się na kawałki
Tutaj to poczytam, pokulam się ze śmiechu, czkawki dostanę, opluję klawiaturę (chociaż juz nauczona doświadczeniem z czytania Twoich postów odkładam kubek)
Ale jak pomyślę że Ty tak możesz cały czas w taki sposób opowiadać - a podejrzewam że tak - skonsultuje to ze Stenem i przekonam się w jakim stanie wrócił ze spotkania z Tobą, to obawiam się o moje zdrowie i ciało - czy przypadkiem nie rozlecę się na kawałki
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33817
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
demonem to raczej nie jesteś ale diabełkiem to może takgóral bagienny pisze:czy Ty mnie przypadkiem nie demonizujesz?
ciekawe czy bliscy to potwierdzajągóral bagienny pisze:Tak na co dzień to jestem cichym i nieśmiałym człowieczkiem.
tak - a Sten miał problem z dotarciem na nocleg a Ty w kwitnącej formie rano byłeśgóral bagienny pisze:Tylko od święta, czyli na forum, coś we mnie wstępuje...
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33817
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
To jest jego wersja, ale co on może wiedzieć w kwestii mojego docierania, skoro rozstaliśmy się w momencie, gdy on miał do łóżka jakieś 386 mb, a ja 2893 mb? Zresztą, jakie one, te metry, były bieżące?luscinia pisze:Sten miał problem z dotarciem na nocleg a Ty w kwitnącej formie rano byłeś
Z oczywistych względów życzenie Domatora jest dla mnie rozkazem. Z uwagi na to, iż żadnych doświadczeń wędkarskich w tym roku jeszcze nie mam, nawet nie zacząłem najwspanialszej zabawy moczykijów, czyli przeglądu i konserwacji sprzętu przed sezonem, więc obiecuję w ramach początku cyklu "Z zakamarków zabagnionej pamięci dziadka górala" zamieścić wkrótce traktat o wędkowaniu podlodowym. (Teraz będzie okazja przekonać się co dla gb oznacza termin: wkrótce. Sam jestem ciekaw...)domator pisze:To pochwalcie si, kto był już w tym roku na rybach.....?
NO TO CI PA!- jak ładnie się żegnają w tych okolicach.
Ja w takie precyzje nie wierzę - chyba że krokami liczyli - a w stanie (nie w Stenie) w jaki byli to każdy krok było milowy a każda minuta wiecznościąbiedronka pisze:góral bagienny napisał/a:
386 mb, a ja 2893 mb?
Przyznać muszę ,że niezwykłą precyzją w pomiarze owych mb się wykazałeś czy metodę pomiaru możesz wyjawić
Sten od spotkania z GB jest bardzo powściągliwy w wypowiedziach i dobrze, że przed nim weekend (wróci do świata
Generalnie wróciłem w jednym kawałku, wpełzając w sam środek imprezy, gdzie przyzwoitość nakazywała wypić piwko jeszcze conajmniej jedno, następnie wysłałem Ci Lusci coś ze 2 sms - jak mnie pamięć nie zawodzi i jednego do Jarka i więcej grzechów nie pamiętam.luscinia pisze:to ze Stenem i przekonam się w jakim stanie wrócił ze spotkania z Tobą
To prawda najprawdziwsza, chyba dopiero po 7 piwie Góral stał się jakby bardziej rozmowny i to po przeprowadzce do Siekierezady.góral bagienny pisze:Tak na co dzień to jestem cichym i nieśmiałym człowieczkiem
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
pamięć Cię nie zawiodła Choć po drugim to przypuszczałam , że jesteś już lekko zmarnowany i "zmęczony" - Ale zadowolonySten pisze:następnie wysłałem Ci Lusci coś ze 2 sms - jak mnie pamięć nie zawodzi i jednego do Jarka i więcej grzechów nie pamiętam.
Czyżby atmosfera tego lokalu tak dobrze na niego działał Przyznam, że coś w tym miejscu jest - takiego magicznegoSten pisze:o prawda najprawdziwsza, chyba dopiero po 7 piwie Góral stał się jakby bardziej rozmowny i to po przeprowadzce do Siekierezady.
Tymbardziej, że przez większość naszego tam pobytu byliśmy jedynymi gośćmi i tp co najważniesze tam wolno PALIĆ.luscinia pisze:Przyznam, że coś w tym miejscu jest - takiego magicznego
Wracając jednak do wątku głównego tegoż wątku wstępnie umówiłem się z Góralem na czerwcowe kijomoczenie. Z przyjemnością wnikliwie poobserwuję jak też to Prezes czyni.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
przez Cisną płynie sobie Solinka - chyba jakieś rybki w niej żyjąSten pisze:Wracając jednak do wątku głównego tegoż wątku wstępnie umówiłem się z Góralem na czerwcowe kijomoczenie. Z przyjemnością wnikliwie poobserwuję jak też to Prezes czyni.
Ostatnim razem jak byliśmy w Bieszczadach - w Cisnej nie mogliśmy znaleźć noclegu - było to tuż przed "Bieszczadzkimi Aniołami" - to spaliśmy w Dołżycy, w samochodzie nad jej brzegiem a ona nam pięknie szumiała do snu
góral bagienny pisze:pozwoliłem sobie prosić go o przekazanie drobnych bagiennych suwenirków dla tychże wirtualnych, póki co, przyjaciół...
No ba ba ba! Ja mam nadzieję, że póki co Wirtualnych oczywiściegóral bagienny pisze:Póki co wirtualnych, a nie póki co przyjaciół, oczywiście!
ja byłam..... w sklepie rybnym..... lichy połów to był......domator pisze:To pochwalcie si, kto był już w tym roku na rybach.....?
Patrz Pan, nigdy w Bieszczadach nie byłam . a jakby znajomo brzmigóral bagienny pisze:NO TO CI PA!- jak ładnie się żegnają w tych okolicach
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)