W okolicy Orzechowa grasuje stado 12 sztuk
Moderator: Moderatorzy
W okolicy Orzechowa grasuje stado 12 sztuk
"Nie zapomnę tej nocy do końca życia - mówi Andrzej Woźnialis, sołtys Orzechowa. - To było około 1 w nocy, podczas pełni. Nasz pies wybiegał na drogę do stawu, szczekał i wracał pod drzwi domu. Wyjrzałem przez okno i zdębiałem. Dreszcze przeszły mi po plecach, przy stawie stało stado 12 wilków.
Przerażony pan Andrzej obudził żonę.
- Od razu powiedziałam mężowi, że jutro ma zawieźć dzieci pod kapliczkę. Stamtąd do szkoły w Starych Juchach zabiera je gimbus. Nie pozwoliłam, by szły piechotą 2 kilometry do szkolnego autobusu. Wystraszyłam się - dodaje Teresa Woźnialis.
Jak mówią mieszkańcy Orzechowa, na okolicznych łąkach do niedawna było dużo
jeleni i saren, teraz ich nie ma. Mieszkańcy sądzą, że zjadły je wilki. Państwo Woźnialis widzieli watahę tuż przed feriami..." reszta na www.wspolczesna.pl
Przerażony pan Andrzej obudził żonę.
- Od razu powiedziałam mężowi, że jutro ma zawieźć dzieci pod kapliczkę. Stamtąd do szkoły w Starych Juchach zabiera je gimbus. Nie pozwoliłam, by szły piechotą 2 kilometry do szkolnego autobusu. Wystraszyłam się - dodaje Teresa Woźnialis.
Jak mówią mieszkańcy Orzechowa, na okolicznych łąkach do niedawna było dużo
jeleni i saren, teraz ich nie ma. Mieszkańcy sądzą, że zjadły je wilki. Państwo Woźnialis widzieli watahę tuż przed feriami..." reszta na www.wspolczesna.pl
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
Na Gromniczną pod oknami wilki wyją!
Jak to stare porzekadło wklepałem w google wszechwiedzące to wyskoczyło mi coś takiego:
http://msza.net/m/i/rb_mbg.html
a tam:
Jak to stare porzekadło wklepałem w google wszechwiedzące to wyskoczyło mi coś takiego:
http://msza.net/m/i/rb_mbg.html
a tam:
Z dawien dawna uważano Matkę Boską Gromniczną za opiekunkę zagród i ludzi, chroniącą przed napaścią wilków. Tego dnia nikt nie odważył się chodzić do lasu z obawy przed rozzuchwalonymi wilkami.
(...)
Na Mikołaja ani na Gromniczną, kiedy się wilki snują zgrają liczną, nie dobrze motać przędzy gospodyniom, bo łatwo jeszcze - uchowaj to Boże! - w nici wilczysko zaplątać się może i będzie potem trzymał się zagrody i przez rok cały w niej wyrządzał szkody
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33861
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Zacytuję dalszą część artykułu:
"- Stado atakuje zwierzęta hodowlane, gdy jest bardzo wygłodniałe podczas bardzo ostrej zimy. Takiego wypadku dawno nie było - mówi Marek Mądrzak. - Bardziej trzeba bać się pojedynczych sztuk, słabszych, odrzuconych od stada. Te mogą połasić się na łatwą zdobycz, owce, cielaka."
To, co się dzieje w Bieszczadach można nazwać pogromem psów. W samej gminie Cisna pogibło ich w ubiegłym roku blisko 70. I to nie tylko takich biegających luzem, ale i wyciąganych z bud, czasem na oczach właściciela. Z tym, że nigdy nie widziano, żeby wilki atakowały gromadnie, zawsze był to pojedynczy osobnik, często o widocznym niedomaganiu, kulawy, porażony świerzbowcem itp. Jest nawet obiegowa teoria, że sami ekolodzy-naukowcy (są tacy, są...) podkulawiają wilki podczas ich odławiania do zakładania obroży telemetrycznych. No i prawie nie zdarzyło się, żeby wilk zaatakował człowieka. Prawie, bo 2 czy 3 lata temu leśnik ze Stuposian musiał się oganiać raportówką i dopiero kij uratował go z opresji. Ale to się nie liczy, bo wilk, jak się okazało, był wściekły, a wiadomo, że nawet wiewiórka jak wściekła to niebezpieczna...
Mnie kiedyś wilk goniący łanię prawie stratował, tak się zagalopował z góry po stokówce goniąc z nisko spuszczonym łbem. Jak był już z 5 metrów ode mnie przytomnie zrobiłem "HUUuuu!!!" i w panice odbił w potok. Mnie natomiast po 5 minutach wróciła władza w nogach...
Teraz wilki w Bieszczadach zapewne zejdą z pierwszych stron gazet na konto niedźwiedzi. Nawet nie będę tu pisał, że spotkanie z 4 niedźwiedziami naraz staje się tu normą, a ostatnio myśliwy z ambony widział jednocześnie 8 osobników. Nie napiszę tego, bo i tak mi nikt nie uwierzy i tylko głupie komentarze się posypią . Co innego, jak pokażą to w Teleekspresie, to jest źródło dużo bardziej wiarygodne od górala, na dodatek bagiennego . Oglądajcie więc TV, czytajcie różne FAKT-y, bo myślę, iż już bieszczadzkie niedźwiedzie sensacje tuż, tuż...
"- Stado atakuje zwierzęta hodowlane, gdy jest bardzo wygłodniałe podczas bardzo ostrej zimy. Takiego wypadku dawno nie było - mówi Marek Mądrzak. - Bardziej trzeba bać się pojedynczych sztuk, słabszych, odrzuconych od stada. Te mogą połasić się na łatwą zdobycz, owce, cielaka."
To, co się dzieje w Bieszczadach można nazwać pogromem psów. W samej gminie Cisna pogibło ich w ubiegłym roku blisko 70. I to nie tylko takich biegających luzem, ale i wyciąganych z bud, czasem na oczach właściciela. Z tym, że nigdy nie widziano, żeby wilki atakowały gromadnie, zawsze był to pojedynczy osobnik, często o widocznym niedomaganiu, kulawy, porażony świerzbowcem itp. Jest nawet obiegowa teoria, że sami ekolodzy-naukowcy (są tacy, są...) podkulawiają wilki podczas ich odławiania do zakładania obroży telemetrycznych. No i prawie nie zdarzyło się, żeby wilk zaatakował człowieka. Prawie, bo 2 czy 3 lata temu leśnik ze Stuposian musiał się oganiać raportówką i dopiero kij uratował go z opresji. Ale to się nie liczy, bo wilk, jak się okazało, był wściekły, a wiadomo, że nawet wiewiórka jak wściekła to niebezpieczna...
Mnie kiedyś wilk goniący łanię prawie stratował, tak się zagalopował z góry po stokówce goniąc z nisko spuszczonym łbem. Jak był już z 5 metrów ode mnie przytomnie zrobiłem "HUUuuu!!!" i w panice odbił w potok. Mnie natomiast po 5 minutach wróciła władza w nogach...
Teraz wilki w Bieszczadach zapewne zejdą z pierwszych stron gazet na konto niedźwiedzi. Nawet nie będę tu pisał, że spotkanie z 4 niedźwiedziami naraz staje się tu normą, a ostatnio myśliwy z ambony widział jednocześnie 8 osobników. Nie napiszę tego, bo i tak mi nikt nie uwierzy i tylko głupie komentarze się posypią . Co innego, jak pokażą to w Teleekspresie, to jest źródło dużo bardziej wiarygodne od górala, na dodatek bagiennego . Oglądajcie więc TV, czytajcie różne FAKT-y, bo myślę, iż już bieszczadzkie niedźwiedzie sensacje tuż, tuż...
Ciekawe, czy tylko wilki zjadly te sarenki? Moze mysliwi tez maja swoj udzial w tym ze sarenek ubyło?drwalnik pisze:Jak mówią mieszkańcy Orzechowa, na okolicznych łąkach do niedawna było dużo
jeleni i saren, teraz ich nie ma. Mieszkańcy sądzą, że zjadły je wilki.
"Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj."
Zobaczyć wilka to wg mnie nie lada gratka. Ci ludzie zobaczyli tylko, a już od razu pojawia się nagłówek "Wilki zagrażają ludziom".... Najwyraźniej media przerzuciły się z bestii - myśliwych na bestie - wilki....
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Re: W okolicy Orzechowa grasuje stado 12 sztuk
[quote="drwalnik"]
Jak mówią mieszkańcy Orzechowa, na okolicznych łąkach do niedawna było dużo
jeleni i saren, teraz ich nie ma. Mieszkańcy sądzą, że zjadły je wilki.
Praktycznie miesiąc temu skończył się sezon na płową, śniegu nie ma co widać na zdjęciach z artykułu....czyli zwierzyna powinna żerować na polach i mieć święty spokój. To że wilki są widziane już po posesjami świadczy tylko o tym że wycieniowały co się dało w lesie, reszta (jeleń) wyemigrowała i brakuje już watasze pokarmu. Teraz wezmą się za zwierzęta domowe z psami na czele. Kolejny taki przypadek w Polsce... kiedy z Polski przestaną wreszcie robić skansen i wezmą się porządnie za takie pseudoekologiczne paszkwile z wilkiem jako gatunkiem chronionym na czele.... nie wiadomo, póki co jak to mówił Kargul&Pawlak "bierta chłopy sprawy w swoje ręce".
Jak mówią mieszkańcy Orzechowa, na okolicznych łąkach do niedawna było dużo
jeleni i saren, teraz ich nie ma. Mieszkańcy sądzą, że zjadły je wilki.
Praktycznie miesiąc temu skończył się sezon na płową, śniegu nie ma co widać na zdjęciach z artykułu....czyli zwierzyna powinna żerować na polach i mieć święty spokój. To że wilki są widziane już po posesjami świadczy tylko o tym że wycieniowały co się dało w lesie, reszta (jeleń) wyemigrowała i brakuje już watasze pokarmu. Teraz wezmą się za zwierzęta domowe z psami na czele. Kolejny taki przypadek w Polsce... kiedy z Polski przestaną wreszcie robić skansen i wezmą się porządnie za takie pseudoekologiczne paszkwile z wilkiem jako gatunkiem chronionym na czele.... nie wiadomo, póki co jak to mówił Kargul&Pawlak "bierta chłopy sprawy w swoje ręce".
totalitaryzm różne przybiera barwy...
Ostatniego swojego wilka widziałem na drodze między Lubomierzem a Szczawą.
Jechałem sobie niezbyt szybko po nieodśnieżonej drodze gdy z lasu dochodzącego stromym zboczem do samej drogi wypadła łania.
Na zaśnieżonym asfalcie poślizgnęła się, przewróciła, chwilkę się zbierała, po czym pomknęła w stronę zabudowań wsi.
Dzieliła ją od zabudowań może 20 metrowej szerokości łączka, potoczek w niewielkim zadrzewionym wąwozie, i dalej już chałupy.
Po ostrym hamowaniu przed łanią, udało mi się zatrzymać dosłownie ze 3 m przed nią, ze zdziwieniem przypatrywałem się jej poczynaniom, kierowcy jadący z przeciwnej strony , którzy też musieli się zatrzymać ,również wyglądali na zaskoczonych.
Po kilku sekundach obserwacji łani zmykającej między chałupy postanowiłem ruszać.
I w tym momencie na drogę wypadł wilk.
Jestem hodowcą psów, dużych ponad 40 kg bydląt i potrafię mniej więcej ocenić wagę takiego zwierza.
Ten potężny basior miał grubo ponad 50 kg, był ogromny.
Spokojnie wszedł na asfalt, powąchał miejsce upadku łani, popatrzył na mój samochód, popatrzył na te z naprzeciwka i równie spokojnie ruszył za łanią w stronę wsi.
Był jasny dzień miedzy godziną pierwszą a drugą po południu.
Widziałem wilka który nie bał się ludzi, z odległości ok 3 m i mam na to żonę jako świadka, siedziała razem ze mną w samochodzie.
Jechałem sobie niezbyt szybko po nieodśnieżonej drodze gdy z lasu dochodzącego stromym zboczem do samej drogi wypadła łania.
Na zaśnieżonym asfalcie poślizgnęła się, przewróciła, chwilkę się zbierała, po czym pomknęła w stronę zabudowań wsi.
Dzieliła ją od zabudowań może 20 metrowej szerokości łączka, potoczek w niewielkim zadrzewionym wąwozie, i dalej już chałupy.
Po ostrym hamowaniu przed łanią, udało mi się zatrzymać dosłownie ze 3 m przed nią, ze zdziwieniem przypatrywałem się jej poczynaniom, kierowcy jadący z przeciwnej strony , którzy też musieli się zatrzymać ,również wyglądali na zaskoczonych.
Po kilku sekundach obserwacji łani zmykającej między chałupy postanowiłem ruszać.
I w tym momencie na drogę wypadł wilk.
Jestem hodowcą psów, dużych ponad 40 kg bydląt i potrafię mniej więcej ocenić wagę takiego zwierza.
Ten potężny basior miał grubo ponad 50 kg, był ogromny.
Spokojnie wszedł na asfalt, powąchał miejsce upadku łani, popatrzył na mój samochód, popatrzył na te z naprzeciwka i równie spokojnie ruszył za łanią w stronę wsi.
Był jasny dzień miedzy godziną pierwszą a drugą po południu.
Widziałem wilka który nie bał się ludzi, z odległości ok 3 m i mam na to żonę jako świadka, siedziała razem ze mną w samochodzie.
Nie poluje się po to by zabijać.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.