prawo o przetrzymywaniu zwierzat

Zwierzęta łowne, hodowla, broń śrutowa i kulowa, psy myśliwskie...

Moderator: Moderatorzy

cyklopian
początkujący
początkujący
Posty: 3
Rejestracja: niedziela 08 lut 2009, 19:37
Lokalizacja: tu i tam

prawo o przetrzymywaniu zwierzat

Post autor: cyklopian »

Witam mam pytanie gdy np. sarna zostanie potrącona przez samochód i czy można się nią zaopiekować. Wiem że niektórzy zapłacili za to spore kary. Bo przydarzyło mi się takie przykre zdarzenie i weterynarz wezwał myśliwego i ją dobito.Proszę o jakieś info o zaopiekowaniu sie dzikim zwierzakiem. Z góry dzieki
To normalne, że w tak nielicznej grupce, jaką stanowią miłośnicy dzikiej przyrody, znajdą się zawsze tacy, którzy będą bronić tak zwanych tradycyjnych wartości.
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170010
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

W wielkim skrócie, potrzebna jest zgoda Ministra Środowiska. W Polsce pojawia się coraz więcej schronisk dla dzikiej zwierzyny. Ostatnio otworzono takie w Wielkopolsce, bodaj, jak mnie pamięć nie myli gdzieś w okolicach Leszna. Chore, bądź ranne zwierze najlepiej do takiej placówki przekazać, lub powiadomić ich.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Re: prawo o przetrzymywaniu zwierzat

Post autor: Glaca »

cyklopian pisze:czy można się nią zaopiekować(...)
Podobny temat z archiwum:

http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=6469
Awatar użytkownika
lis22
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1764
Rejestracja: czwartek 11 sty 2007, 13:47
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: lis22 »

Nie wszystkie tego typu sprawy kończą się źle dla opiekuna dzikiego zwierzęcia:
Miał dobre serce dla sarny...
BĘDZIE MIAŁ KŁOPOTY
NR.: 1 z dnia: 03-01-2008


Nawet 5 tysięcy złotych grzywny grozi Z.M., mieszkańcowi podkęckiej Nowej Wsi za to, że miał - jak twierdzi - dobre serce. Jak to możliwe?
Kilka miesięcy temu Z.M. zauważył przy drodze potrąconą sarnę. Przygarnął ją i wyleczył. Po kilku tygodniach dowiedział się, że, aby ją przetrzymywać musi mieć specjalne zezwolenie. Otrzymał je od starosty oświęcimskiego Józefa Kały. Okazało się jednak, że dostał je za późno i teraz Z.M. będzie się musiał tłumaczyć przed sądem z nielegalnej hodowli dzikiej zwierzyny. Grozi mu za to do 5 tysięcy złotych grzywny.
Część mieszkańców Nowej Wsi jest zbulwersowana sytuacją i uważa, że Z.M. będzie musiał zapłacić za okazanie dobrego serca. Zdaniem części miejscowych w tej sprawie bezdusznością wykazało się Nadleśnictwo Andrychów, które złożyło skargę na policję.
Sprawa staje się już na tyle głośna, że szefowie Nadleśnictwa Andrychów wydali w tej sprawie specjalny komunikat! Podkreślają, że sarna przetrzymywana była w złych warunkach i nie miała właściwej opieki weterynaryjnej. Intencją leśników było zapewnienie zwierzęciu jak najlepszych warunków przez oddanie go do schroniska lub ogrodu zoologicznego. Leśnicy podkreślają, że zgłoszenie o nielegalnym przetrzymywaniu sarny otrzymali od miejscowego koła łowieckiego i anonimowych mieszkańców. Obowiązkiem funkcjonariuszy Straży Leśnej było sprawdzenie stanu faktycznego. W rozmowie Z.M. oświadczył, że nie przetrzymuje żadnej sarny. Jednak udało się sfotografować sarnę w jego obejściu, co świadczyło o próbie świadomego wprowadzenia w błąd. Funkcjonariusze sporządzili stosowne notatki i przekazali je miejscowej policji. I na tym skończyła się ich rola. (...) Obowiązkiem zarówno policji, Straży Leśnej i innych podobnych służb jest reagowanie na sygnały o łamaniu prawa. A przetrzymywanie zwierząt dziko żyjących bez stosownego zezwolenia jest bezprawiem - czytamy między innymi w komunikacie.
Leśnicy dodatkowo podkreślają, że decyzja starosty była nie tylko spóźniona, ale i sprzeczna z ustawą o prawie łowieckim.
Przypomnijmy, że podobna sprawa miała miejsce kilka miesięcy temu na Żywiecczyźnie. Tam sarenkę przetrzymywała jedna z rodzin z Biernej (gmina Łodygowice). Zwierzę zostało znalezione ponad dwa lata temu na łące, gdy było atakowane przez watahę psów. Rodzina z Biernej zaopiekowała się sarenką, która została wyleczona i była trzymana w ogrodzie. W lipcu ubiegłego roku ktoś z mieszkańców doniósł na policję, że rodzina nielegalnie przetrzymuje dzikie zwierzę. Opiekunowie sarny starali się u starosty żywieckiego Andrzeja Zielińskiego o pozwolenie na przetrzymywanie zwierzęcia, ale ten odmówił wydania takiego dokumentu. Starosta stwierdził, że sarenka powinna zostać przekazana do schroniska dla dzikich zwierząt w Mikołowie. Za rodziną z Biernej wstawił się Urząd Gminy w Łodygowicach, który w jej imieniu napisał odwołanie od decyzji starosty do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Dodatkowo za rodziną ujęła się powiatowa weterynaria z Żywca i Związek Łowiecki z Bielska-Białej. Ostatecznie SKO uchyliło decyzję starosty i zezwoliło na pozostanie sarenki u jej opiekunów. Pozostaje ona w Biernej do dziś. (ps)
Wielka awantura o dwuletnią sarnę Basię


W ogródku państwa Mrowców mieszka dwuletnia sarna, której uratowali życie. Po anonimowym donosie, że przetrzymują dzikie zwierzę, mają oddać ją do schroniska. Wszystko zaczęło się przed dwoma laty. Sąsiad Stanisławy i Kazimierza Mrowców z Biernej koło Żywca znalazł na pastwisku malutką sarnę, którą atakowały psy. - Sąsiad przyniósł ją do nas, bo tylko my mieliśmy kozę, której mleko nadawało się dla sarenki. Była ranna i ledwie żywa - mówi pani Stanisława.

Mrowcowie zajęli się sarną, którą nazwali Basia. Wyleczone i odchowane zwierzę całymi dniami hasa po dużym ogródku, śpi w szopie. Basia jest ulubienicą mieszkających w okolicy dzieci. - Polubiła się nawet z naszym psem - uśmiecha się pan Kazimierz.

putBan(62); Niestety, kilka tygodni temu do drzwi państwa Mrowców zapukał policjant. - Ktoś wysłał do komendy donos, w którym napisał, że przetrzymujemy dzikie zwierzę. Policjant powiedział, że to nielegalne i sarnę trzeba będzie oddać. Przecież ona tego nie przeżyje, jest bardzo do nas przywiązana - martwi się pani Stanisława.

Sprawa trafiła do żywieckiego starostwa powiatowego, które nie wyraziło zgody na dalsze przetrzymywanie sarny. Powołując się na przepisy prawa łowieckiego, urzędnicy kazali do końca sierpnia oddać ją do schroniska dla zwierząt łownych w Mikołowie.

Opiekunka Basi poszła po pomoc do Urzędu Gminy w Łodygowicach. - Ci państwo są bardzo zżyci z sarną i dobrze się nią opiekują. Dlatego napisaliśmy odwołanie od decyzji starostwa - mówi Stanisław Kucharczyk, sekretarz gminy w Łodygowicach.

Po stronie małżeństwa stanęła też Ewa Fidler-Kwiatek, powiatowy lekarz weterynarii w Żywcu. - Byłam na miejscu, sarna ma tam rewelacyjne warunki, o wiele lepsze niż w schronisku. Próba transportu może skończyć się dla niej śmiercią. Dlatego powinna zostać tam, gdzie jest. Prawo łowieckie w szczególnych przypadkach dopuszcza taką możliwość - tłumaczy.

Nawet Polski Związek Łowiecki w Bielsku-Białej stwierdził, że Basia powinna zostać u państwa Mrowców.

Sprawą sarny zajmie się teraz Samorządowe Kolegium Odwoławcze. - Jeżeli jego orzeczenie nam na to pozwoli, to kierując się względami społecznymi, pójdziemy opiekunom sarny na rękę i wyrazimy zgodę na jej przetrzymywanie - zapowiada Jan Miodoński, wicestarosta żywiecki.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

Ja mam mieszane myśli co do przetrzymywania- czytaj leczenia zwierząt. I tak i nie. Sąsiedzi lubią spojrzeć na podwórko...
Awatar użytkownika
garullus
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 409
Rejestracja: niedziela 03 lut 2008, 05:07
Lokalizacja: BMśw

Re: prawo o przetrzymywaniu zwierzat

Post autor: garullus »

cyklopian pisze: przydarzyło mi się takie przykre zdarzenie i weterynarz wezwał myśliwego i ją dobito.
A wet nie mógł uśpić? Nie, on jest tylko od pomagania, uśmiercić może tylko ktoś do cna zepsuty :evil:
I tak powstaje woda na młyn dla wiadomo kogo..... :evil:
Awatar użytkownika
Brok223
początkujący
początkujący
Posty: 172
Rejestracja: piątek 23 sty 2009, 11:14
Lokalizacja: Z boru, lasu

Post autor: Brok223 »

Tydzień temu przeglądałem okólnik który trafił kół łowieckich mówiący o zasadach tymczasowego przetrzymywania zwierząt dzikich. Które np. uległy wypadkowi, są chore. Przetrzymywać takowe będzie mogła każda osoba, instytucja, która dostanie pisemną zgodę właściwego Starosty. Potem decyzją również Starosty zwierzę może być odebrane i skierowane do leczniczy, leśnego szpitala itp. na przychylność starostów za bardzo chyba nie ma co oczekiwać i to chyba dobrze.
totalitaryzm różne przybiera barwy...
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105102
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

garullus pisze:A wet nie mógł uśpić?
Za środek podawany w celu usmiercenia zwierzątka kto zapłaci? Ano wet z własnej kieszeni najprawdopodobniej. To lepiej "przerzucić koszty" na myśliwego. Tym bardziej, że nabój tańszy od specyfiku... :wink:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Alette
początkujący
początkujący
Posty: 175
Rejestracja: piątek 03 paź 2008, 19:23
Lokalizacja: xxxxx

Post autor: Alette »

Ciekawe dlaczego tyle jest problemow z tym przetrzymywaniem w domu rannych dzikich zwierzat? Prawo powinno byc bardziej dla ludzi. Takim zwierzakom byloby nie raz lepiej u ludzi niz w schronisku.

cyklopian pisze:Bo przydarzyło mi się takie przykre zdarzenie i weterynarz wezwał myśliwego i ją dobito
lekarze niektorzy to konowały :evil: Moze inny weterynarz chcialby ratowac sarnę. gdybym byla tym wetem, gdybym musiała, dałabym jej zastrzyk - ale nie zawołałabym mysliswego :nie: Ludzie sa straszni - ktory czlowiek wolałby zostać dobity kulą w zamian za zastrzyk?
"Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj."
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105102
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Alette pisze:lekarze niektorzy to konowały :evil: Moze inny weterynarz chcialby ratowac sarnę
Dlaczego tak zakładasz? A może właśnie dobry fachowiec przyszedł i ocenił, że stan zwierzątka nie rokuje nadziei? A co do innego weterynarza: to ilu trzeba by wezwać (a co za tym idzie jak długo biedne zwierzę cierpieć by musiało ból i stres) abyś uznała, że rzeczywiście lepiej było sarenkę dobić? Zważ przy tym, że weterynarzy w okolicy mojej wsi jest dwóch i mieszkają od mego domu odpowiednio 2 i 15 km...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
maverick
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6752
Rejestracja: czwartek 24 sie 2006, 22:09

Post autor: maverick »

Alette pisze:Ciekawe dlaczego tyle jest problemow z tym przetrzymywaniem w domu rannych dzikich zwierzat? Prawo powinno byc bardziej dla ludzi. Takim zwierzakom byloby nie raz lepiej u ludzi niz w schronisku.
I dobrze i źle.
Jeśli by był "luz" w tym prawie, to każdy by łapał sarnę bo to "takie milusie stworzonko" i trzymał w domu, czy inne gatunki.
Alette pisze:Ludzie sa straszni - ktory czlowiek wolałby zostać dobity kulą w zamian za zastrzyk?
Ja. Podobno szybciej kulą.
Awatar użytkownika
callahan
leśniczy
leśniczy
Posty: 962
Rejestracja: czwartek 24 lip 2008, 18:24
Lokalizacja: deep forest Fangorn

Post autor: callahan »

garullus pisze:A wet nie mógł uśpić? Nie, on jest tylko od pomagania, uśmiercić może tylko ktoś do cna zepsuty
I tak powstaje woda na młyn dla wiadomo kogo.....
Postąpił zgodnie z prawem:
Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt
Art. 33. ust 1.
pkt 3. W przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia, potrzebę jego uśmiercenia stwierdza lekarz weterynarii, członek Polskiego Związku Łowieckiego, inspektor organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusz Policji, straży miejskiej lub gminnej, Straży Granicznej, pracownik Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej, strażnik łowiecki lub strażnik Państwowej Straży Rybackiej.
pkt 4. W sytuacji, o której mowa w ust. 3 i 3a, dopuszczalne jest użycie broni palnej przez osobę uprawnioną.

Gdy otrzymam informację o zwierzynie łownej rannej - cierpiącej najczęściej w wyniku kolizji komunikacyjnych niezwłocznie i o każdej porze (gdy tylko mam możliwość) jadę by skrócić jej cierpienia. To najściślej pojmowana przeze mnie etyka, nie myśliwska - ludzka. Bo chcę skrócić cierpienia odczuwającej ból istocie. Że w innym przypadku odczuwa ta zwierzyna ból konania po otrzymanym ode mnie postrzale - to co innego.
A w temacie. Jestem przeciw przetrzymywaniu zwierząt dzikich (tych dziko urodzonych) przez pierwszego z brzegu "przyjaciela" zwierząt. Sądzę, że zamysł ustawodawcy polegał na ochronieniu dzikości dziko (na wolności) żyjących zwierząt, by nie stało się z nimi tak jak z psem, kotem, świnią, koniem, owcą, itd., itp. A jest jak zwykle, "przyjaciele" zwierząt zaopiekują się chorą sarenką bo lubią. Nie przeszkadza im, że w sąsiedztwie głodują chore dzieci. 8)
"Es mejor morir de pie que vivir de rodillas" E. Zapata
"Est enim ea non scripta sed nata lex quod vim vi repellere licet" Cicero
"Non omne quod licet honestum est" Justynian - digesta
Awatar użytkownika
garullus
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 409
Rejestracja: niedziela 03 lut 2008, 05:07
Lokalizacja: BMśw

Post autor: garullus »

Oczywiście że zgodnie z prawem postąpił, tego nie neguję, ale zgodnie z prawem mogło by go tam również wcale nie być, wystarczy sam członek PZŁ, policjant, strażnik itd. A użycie broni palnej jest dopuszczalne, ale gdzie napisane jest, że niedopuszczalne w takim przypadku jest użycie środków farmaceutycznych?Jeśli pierwszy na miejscu jest weterynarz i stwierdza, że eutanazja jest konieczna i zwierzę cierpi, no to zamiast natychmiast uśpić dzwoni po myśliwego? A myśliwy zapewne pojawia się szybciej niż pogotowie ratunkowe i po sprawie! Co innego jak obydwaj są na miejscu jednocześnie.
Ja tam jednak przychylam się do tego:
Piotrek pisze:Za środek podawany w celu usmiercenia zwierzątka kto zapłaci? Ano wet z własnej kieszeni najprawdopodobniej. To lepiej "przerzucić koszty" na myśliwego.
Awatar użytkownika
callahan
leśniczy
leśniczy
Posty: 962
Rejestracja: czwartek 24 lip 2008, 18:24
Lokalizacja: deep forest Fangorn

Post autor: callahan »

garullus pisze:ale gdzie napisane jest, że niedopuszczalne w takim przypadku jest użycie środków farmaceutycznych?
No nigdzie nie jest napisane. Jedna z zasad mówi, że to co nie jest zabronione - jest dozwolone. Jednak racjonalny ustawodawca miał na względzie po prostu bezpieczeństwo weterynarza. Zastanów się w jaki sposób ma on uśpić np. 100 kg dzika lub np. 200 kg rannego jelenia. Tylko nie pisz, że powinien mieć przy sobie strzelbę na naboje usypiające czy tym podobną dmuchawkę, bo to postawa roszczeniowa względem innych, a nie samego siebie. Po prostu oni nie są do tego zobowiązani. Co innego mi się nasuwa, mianowicie zawsze dostrzeli cierpiące zwierzę wezwany myśliwy, czasem uświadomiony strażnik leśny (mając świadomość jaką papierologią jest obłożone prawidłowe udokumentowanie strzału). Nie spotkałem się natomiast z sytuacją w której zrobił to, będący właściwie jednym z pierwszych na miejscu zdarzenia komunikacyjnego - policjant. Twierdzą, że nie mają prawa - tak są nieuświadomieni. Albo (co także możliwe) nie chcą zawracać sobie głowy gęstym tłumaczeniem dlaczego strzelali.
garullus pisze:na miejscu jest weterynarz i stwierdza, że eutanazja jest konieczna
Eutanazja to słowo zarezerwowane dla ludzi nie zwierząt, wiesz - śmierć na życzenie chorego lub jego najbliższych. No ale wiadomo o co Ci chodzi. :wink:
"Es mejor morir de pie que vivir de rodillas" E. Zapata
"Est enim ea non scripta sed nata lex quod vim vi repellere licet" Cicero
"Non omne quod licet honestum est" Justynian - digesta
Awatar użytkownika
lis22
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1764
Rejestracja: czwartek 11 sty 2007, 13:47
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: lis22 »

callahan pisze:A w temacie. Jestem przeciw przetrzymywaniu zwierząt dzikich (tych dziko urodzonych) przez pierwszego z brzegu "przyjaciela" zwierząt. Sądzę, że zamysł ustawodawcy polegał na ochronieniu dzikości dziko (na wolności) żyjących zwierząt, by nie stało się z nimi tak jak z psem, kotem, świnią, koniem, owcą, itd., itp. A jest jak zwykle, "przyjaciele" zwierząt zaopiekują się chorą sarenką bo lubią. Nie przeszkadza im, że w sąsiedztwie głodują chore dzieci. 8)
A masz w naszym pięknym kraju odpowiednią ilość lecznic i schronisk dla dzikich zwierząt? - a nawet te,które są nie chcą przyjmować pospolitych zwierząt.
Nawet w Niemczech,gdzie kwestia ta jest zapewne lepiej rozwiązana,specjaliści zajmujący się,np.lisami twierdzą,że lepiej złamać prawo i samemu odchować szczenię,niż oddać je pod opiekę właściwym służbą / myśliwi,leśnicy /,gdyż wtedy taki lis nie ma szans na przeżycie - nigdzie wam nie ufają :wink:
Poza tym,jak widać na przykładzie sarny z artykułu - czasem dzikie zwierzę ma lepsze warunki życia u prywatnych osób,niż w schronisku dla dzikich zwierząt.
Awatar użytkownika
callahan
leśniczy
leśniczy
Posty: 962
Rejestracja: czwartek 24 lip 2008, 18:24
Lokalizacja: deep forest Fangorn

Post autor: callahan »

lis22 pisze:Poza tym,jak widać na przykładzie sarny z artykułu - czasem dzikie zwierzę ma lepsze warunki życia u prywatnych osób,niż w schronisku dla dzikich zwierząt.
callahan napisał: "A jest jak zwykle, "przyjaciele" zwierząt zaopiekują się chorą sarenką bo lubią. Nie przeszkadza im, że w sąsiedztwie głodują chore dzieci."
lis22 pisze:Nawet w Niemczech
Faktycznie są to sąsiedzi (choć niech mnie jeśli akurat tych lubię) z tym, że jakieś 100 razy bogatsi od Polski. Więc "zapewne" wiedzą lepiej jak postępować z dzikim zwierzęciem. :help:
lis22 pisze:gdyż wtedy taki lis nie ma szans na przeżycie
Żaden lis nie ma szans na przeżycie - w końcu każdy zdechnie, :wink: jak nie od kuli/ śrutu to pod kołami albo z powodu chorób. Jeszcze tego brakowało by ratować "biedne" liski. Ja ratuję je na swój specyficzny sposób - ratuję od bólu tego świata wysyłając je szybciutko do krainy wiecznych łowów, gdzie lisy nie mają żadnych wrogów.
:wink:
"Es mejor morir de pie que vivir de rodillas" E. Zapata
"Est enim ea non scripta sed nata lex quod vim vi repellere licet" Cicero
"Non omne quod licet honestum est" Justynian - digesta
Awatar użytkownika
Agnieszka
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 12973
Rejestracja: czwartek 17 maja 2007, 17:54

Post autor: Agnieszka »

callahan pisze:Ja ratuję je na swój specyficzny sposób - ratuję od bólu tego świata wysyłając je szybciutko do krainy wiecznych łowów, gdzie lisy nie mają żadnych wrogów
Wtykasz kijek w gniazdo szerszeni ;) Zaraz się rozpęta ;)
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Awatar użytkownika
callahan
leśniczy
leśniczy
Posty: 962
Rejestracja: czwartek 24 lip 2008, 18:24
Lokalizacja: deep forest Fangorn

Post autor: callahan »

Agnieszka pisze:Wtykasz kijek w gniazdo szerszeni
Ależ skąd, zajmuję się dręczeniem "Lisa". :wink:
"Es mejor morir de pie que vivir de rodillas" E. Zapata
"Est enim ea non scripta sed nata lex quod vim vi repellere licet" Cicero
"Non omne quod licet honestum est" Justynian - digesta
Awatar użytkownika
Agnieszka
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 12973
Rejestracja: czwartek 17 maja 2007, 17:54

Post autor: Agnieszka »

callahan pisze:Ależ skąd, zajmuję się dręczeniem "Lisa"
No właśnie o tym mówię :lol: ;)
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Awatar użytkownika
lis22
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1764
Rejestracja: czwartek 11 sty 2007, 13:47
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: lis22 »

callahan pisze:Żaden lis nie ma szans na przeżycie - w końcu każdy zdechnie, :wink: jak nie od kuli/ śrutu to pod kołami albo z powodu chorób. Jeszcze tego brakowało by ratować "biedne" liski. Ja ratuję je na swój specyficzny sposób - ratuję od bólu tego świata wysyłając je szybciutko do krainy wiecznych łowów, gdzie lisy nie mają żadnych wrogów.
:wink:
Nie dziwi mnie to - styl,język wypowiedzi i specyficzny " szacunek " dla zwierząt jaki wykazujesz,cechuje większość myśliwych,więc nie dziwcie się,że ludzie mają o was takie zdanie,na jakie zasługujecie.
ODPOWIEDZ