Znałem kiedyś pewnego leśnika z okolic Limanowej. Miał w swojej pieczy wiele trudno dostępnych terenów na stokach i osuwiskach, gdzie żaden ciężki sprzęt by nie wjechał (to było jakieś 10-15 lat temu), bo nawet wejść było trudno. Machał ręką na leżące tam wiatrołomy, bo choć dałoby się je ściągnąć i sprzedać na opał, to więcej pożytku dawały, rozkładając się na miejscu. To były piękne zakątki.
Byłem też świadkiem, jak dyscyplinował lokalsów, co im wolno zbierać w ramach tzw. samowyrobu. Bardzo tego pilnował.
To był fajny, mądry człowiek.
Capricorn pisze:
Biebrza i wykaszanie
Albo Rospuda. Przykład, że zamiast oszołomów, należy czytać i słuchać ludzi nauki.
Kolego Capricorn, tereny PB nie są eksploatowane od kilkunastu tysięcy lat, tylko od kilkuset.
Jeszcze w X w. ludność ówczesnej Polski liczyła ok. 1 mln ludzi, a skala gospodarowania nie była w stanie w istotny sposób zmienić krajobrazu. Żyło się z pierwotnej puszczy.
by w imię idei puszcza zniknęła dla wielu pokoleń? Jesienią w rezerwacie Szafera na dnie lasu rozpleniał się jedynie niecierpek i nawłoć. Czy taki obrazek chcesz zostawić następnym pokoleniom?
Tak wygląda natura. To nie jest obrazek w muzeum ani skansen. Po cofnięciu się lodowca nikt nie chodził i nie sadził lasów na Niżu Śr-Eur., wiesz?
bioróżnorodność widziana przez ekologów
Jak to jest, że ostoją tej bioróżnorodności jednak nie są lasy gospodarcze, tylko rezerwaty, w tym ścisłe?
Kolego DAKa, pubertujący to ja byłem za wczesnego Jaruzelskiego... niestety. Jaki sens ma taka rozmowa? Ja uważam, że nasrano do czachy 75% leśników w tym kraju, ale to nie jest argument w dyskusji.
[/quote]