Gdzieś na Dolnym Śląsku

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

W okolicach Rudnej pierwszy palacyk odwiedzamy w Rynarcicach.

Obrazek

Obrazek

Ciekawe okienko

Obrazek

Spotykamy przy nim miejscowego, z ktorym wdajemy sie w pogawedke. Palac jest obecnie opuszczony, nieuzywany i zamurowany. Kilka lat temu agencja rolna/gmina (juz nie pamietam dokladnie do kogo nalezy) wydala kupe kasy na naprawe jego dachu. Cos jednak nie wyszlo- jak przyjdzie wichura to ponoc owe nowe dachowki tak lataja, ze strach przechodzic obok. I do wnetrz nadal sie leje… Zabudowania przypalacowe sa zamieszkane, jednak zyjacy w nich ludzie nie moga wykupic swoich mieszkan czy pobliskich garazy, ktorych uzywaja. Plan jest ponoc taki aby sprzedac caly teren za astronomiczne pieniadze, razem z ludzmi. Albo ludzi sie jakos pozbyc po drodze po cichu.. Acz poki co odpowiedni kupiec sie nie znalazl wiec wszystko trwa sobie w zawieszeniu. I ludziska sobie mieszkaja, nie znajac dnia ani godziny..

Obrazek

Kolejny palac a raczej wydmuszka takowego znajduje sie we wsi Żelazny Most.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wokol piekny, cienisty, zdziczały park.

Obrazek

Droga do palacu ma nawierzchnie nietypowa- płyty. Ale nie z betonu tylko z metalu albo jakiegos innego tworzywa..

Obrazek

Jest tez ławeczka- smok. Albo krokodyl?

Obrazek

Gdzies jadac dalej natrafiamy na nowa budowle o dosc orginalnym ksztalcie. Co sie tam miesci- nie wiem. Wokol byly jakies zaklady, magazyny itp

Obrazek

We wsi Tarnówek odwiedzamy kolejny palacyk. Jest polozony na obrzezach jakiegos gospodarstwa, ale jednak na uboczu. Budynek jest opuszczony, prowadzi do niego bita droga wiejska a dalej rozciaga sie stary park płynnie przechodzacy w las.

Obrazek

Obrazek

Na tyłach palacu czai sie najlepsza niespodzianka dla kabaczka! Schody! Duzo schodów! Malenstwo jest zachwycone! Łazi w dól i w gore i caly czas spiewa! Wtórują jej cale zastepy ptasie zamieszkujace przypalacowy park. Miejsce zdaje sie byc miłe, cieple i pelne spokoju.

Obrazek

Obrazek

Niestety czar tego miejsca pryska w czasie powrotu do glownej drogi. Z jakiegos budynku wyskakuje wsciekly, agresywny koles i prawie na nas rzuca- ze palac jest jego, droga jest jego, ba! nawet pobocze szosy gdzie stanelismy jest jego i on sobie nie zyczy, zeby ktos stąpał po jego ziemi a nawet na nia patrzyl bez jego pozwolenia. Tlumaczenia, ze teren nie jest ani ogrodzony, ani oznaczony a palac wyglada na opuszczony dawno temu nic nie pomagaja. Koles twierdzi, ze ma prawo ten palacyk nawet wysadzic w powietrze bo jest JEGO i spuscic wpierdol kazdemu kto spojrzy bez pozwolenia. Straszy nas policją, pobiciem, oskalpowaniem i domaga sie abysmy natychmiast wynosili sie z jego terenu. Hmmm.. a mysmy wlasnie to robili- szlismy spowrotem wiec po co to wszystko? Skad sie bierze w niektorych ludziach tyle jadu, żółci, nienawisci do bliźniego i złej energi? Chyba taki czlowiek musi byc bardzo sfrustrowany i nieszczesliwy… No coz- pozostaje pozyczyc mu smutnego dnia i oddalic sie w jakies bardziej przyjazne miejsce…

Kluczac wioskami zajezdzamy do Świnina. Juz tu kiedys bylam, pare lat temu. Ale niedawno doszly mnie informacje, ze da rade wejsc do srodka tutejszego pałacu.

Obrazek

Obrazek

Faktycznie okazuje sie to mozliwe. Wnetrza zdaja sie byc calkiem niezle zachowane. Zwraca uwage zwlaszcza kominek, ktory chyba ulegl nie tak dawno jakiejs domorosłej renowacji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak sobie chodze po pałacu, zagladam tu i tam.. Otwieram kolejne drzwi i… szok… Zawalisko! Eeeeee… od tego momentu pospiesznie kieruje sie w strone wyjscia.. A zadawalam sobie caly czas pytanie- czemu ludzie sie stad wyprowadzili ;)

Obrazek

Maja tu tez calkiem przyjemna kapliczke

Obrazek

A w parku jakis pomnik z mieczem.

Obrazek


W Starej Rzece myslalam, ze bedzie palac ale ponoc juz dawno go nie ma. Sa tylko czworaki i budynek- no wlasnie nikt nie wie jakie funkcje pełniacy dawno temu

Obrazek

Potem odwiedzamy Grodziszcze. Bardzo malownicze ruiny polozone sa za wsia wsrod rozlewisk tworzacych fosy i jeziorka. Z drzew zwieszaja sie jakies skłebione pnącza jak liany.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dojscie do ruin jest tylko z jednej strony

Obrazek

Po drodze rzucamy tylko okiem na opłotowany palac w Czerńczycach

Obrazek

I suniemy do malutkiej miejscowosci Turów. Tam nawet nie ma wsi, tylko opuszczony palac i dawne przypalacowe chutory, obecnie zamieszkiwane glowne przez roznorakich żulików.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dwoch takowych mijamy jadac, wesoło nam machaja i probuja wzajemnie siebie prowadzic przez pola. Co ciekawe wracajac juz ich nie spotkalismy. Nie mijali nas rowniez pod pałacem. Nie leza tez w rowie. Wyglada na to, ze rozpłyneli sie w powietrzu.

Na chwile zagladamy pod pałac w Droglowicach

Obrazek

I w Białołęce. Ten zamieszkany przez kilka rodzin, czujnie przygladajacych mi sie z okien gdy robie zdjecia. W oknach naliczylam kilkanascie osob.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na koniec tego dnia jeszcze przypadkiem wpadamy na pałac w Obiszowie. Pomurowany dokumentnie. Mozna wslizgnac sie do piwnicy- ale nie łączy sie z reszta budynku. Prowadzi do niego droga tysiąca kolein ;)

Obrazek

Obrazek

Slonce zachodzi na niebie dzis straszliwie pociachanym przez samoloty. Zwlaszcza tor jednego jest ciekawy- wyglada jak trąba powietrzna! ;)

Obrazek

Nocleg wypada nam w miejscowosci Modła pod Głogowem. Centrum wsi jest upiorne- nowa betonowa pustynia… Rownolegla do glownej boczna droga wyglada juz sympatyczniej. Acz jest zatarasowana w ciekawy sposob. Komus chyba zalezy aby nie przejezdzac dalej kolo jego domu? Jakas wojna z sąsiadem? Trzeba objezdzac od drugiej strony...

Obrazek

Nocujemy w kwaterach pracowniczych. Do tych zdecydowanie pasuje nazwa, ktorą uslyszalam w korytarzu- “najbardziej luksusowy barak robotniczy”. Kiedys budynek byl zakladem wylegu drobiu. W srodku jest mega wypas- przy kazdym pokoju aneks kuchenny, lodowka, osobna łazienka, płaski telewizor na scianie. I zapach jak u dentysty ;) Z zewnatrz miły pobielony sad i płytowa droga. Obslugi nie ma. Rozmawiamy z nia tylko przez telefon, sami wchodzimy i wychodzimy a jako ze nie mamy odliczonych pieniedzy to mozemy kilka dni pozniej przesłac kase. Ciekawe miejsce. I obfite w szyszki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Slonecznym porankiem jedziemy do wioski Kamiona. Tamtejszy palac jest zamieszkany przez lokatorow o dosc menelskim usposobieniu. Z okien slychac jakas rodzinna klotnie- nigdy sie nie spodziewalam, ze w zdaniu mozna uzyc tylu przeklenstw i jest ono nadal w miare zrozumiale. Ci osobnicy z Kamionej osiagneli w tym procederze perfekcje. W kłótni uczestniczy dwojka malych dzieci, ktora w ramach sprzeciwu wyrzuca z okna zabawki. Dostaje w glowe misiem i ciesze sie bardzo, ze samochodzik wylecial pierwszy i upadl kilka metrow przede mna. Kawalek dalej spotykam grupke facetow w srednim wieku, ktorzy chyba chca byc zabawni bo twierdza, ze przerobia mnie na smalec i beda miec na dlugo dobra zagryche. Pomysl ten niezbyt mi sie podoba wiec wskazuje jednego z nich, ze nadał by sie do tego celu duzo lepiej niz ja bo jest wiekszy i tłustszy. Koledzy sprawe podchwytują, z daleka slysze jakies smiechy i kwiki. Ostatecznie nie wiem jak sie sprawa skonczyla bo zdazylam sie juz oddalic ;)

Obrazek

Obrazek

Przy palacu zachowal sie z dawnych lat herb, zegar i rzezbiona kolumienka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieopodal palacu jest wiejski ogolnodostepny plac zabaw, do ktorego dorwało sie kabaczę. Naprzeciw jest … no wlasnie nie wiem co- chyba lokalna szubienica!

Obrazek

Kolejne ruiny palacu odnajdujemy w Glinicy. Spotykamy przy nich mieszkanca okolicznych zabudowan, z ktorym ucinamy sobie sympatyczna i chyba ponadgodzinna pogawedke na tematy rozniste. Jest i o palacu, i jego wygladzie po wojnie, zasadach dzialania okolicznych kołchozow, wyziewach pobliskiej huty miedzi obecnie i dawniej, wyludnionych, wysiedlonych wsiach pod Glogowem. Spotkanie sympatycznych, otwartych ludzi zawsze czyni wycieczke ciekawsza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dowiadujemy sie tez np. ze tutejsza stodola jest jedną z wiekszych na Dolnym Slasku, a nawet w jakiejs kategorii dzierży palme pierwszenstwa w naszym wojewodztwie.

Obrazek

Do palacu przylega cudny park pelen starych drzew oplecionych bluszczami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest tez drzewo- pająk!

Obrazek

Z ziemi zaczely wylazic wiosenne roslinki a i owady sie pobudzily i ich brzęk połączony z szczebiotem ptactwa wypelnia okolice.

Obrazek

Obrazek

Kwiatow jest istne zatrzesienie- przebisniegi, snieznice, złocie żółte, zawilce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I jakies fioletowe, ktorych nazwy niestety nie znam.

Obrazek

Mamy pewne problemy wychowawcze- jak przekonac malenstwo, zeby nie zrywalo kwiatkow? Szkoda niszczyc, niech sobie rosną, takie sliczne! A wypuszczony na łąke kabaczek - buch w kwiatki, buch cała garsc i do pyska! A czego nie zje to stratuje albo zmiętosi w łapkach… Czy wszystkie dzieci tak mają?

Obrazek

Obrazek

Jedyna szansa to odizolowac od podloza ;)

Obrazek

Potem niby planujemy jechac gdzie indziej ale nam sie drogi pokiełbasily i lądujemy w Witanowicach. Nie szkodzi. Tu tez jest palac. Tu mozna losowo wybrac wioske i pewnie palac tam bedzie. Komin chyba pochodzi z pozniejszych czasow ;)

Obrazek

Obrazek

Ciekawy herb wisi nad drzwiami- golas owiniety w ręcznik?

Obrazek

Ogromniaste stodoły tez mają ciekawa architekture

Obrazek

W Śremie palac jest tak zarosniety, ze za miesiac, dwa juz by bylo ciezko zrobic mu zdjecie czy nawet podejsc. Zdecydowanie czas na takowe zwiedzanie to listopad- marzec, o ile sniegu nie ma- bo jesli jest to dosc latwo wpasc w jakas dziure..

Obrazek

Obrazek

Kabaczek nagle zaczyna wznosic okrzyki! Zobaczyla rudą przytulanke! Maskotka niestety spierdziela na drzewo co powoduje duzy zal u niemowląt..

Obrazek

Kolejny palac jest w Dalkowie. Ten jest ogromny, o ciekawej nieregularnej bryle- tu balkonik, tu załom, tu wykusz, tu kolumienki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najbardziej mnie urzekł kudłaty balkon!

Obrazek

Budynek wydaje sie byc w dobrym stanie, jednak zagladajac do okien wrazenie sie drastycznie zmienia. Na tyle, ze rezygnuje z wejscia do srodka, mimo ze piwniczne okienko zacheca. Poprzestane na robieniu zdjec przez okna, miedzy kratami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przypałacowe budynki tez sa ciekawe

Obrazek

Obrazek

Stara tabliczka pamietajaca czasy PGRow

Obrazek

I tworczosc scienna chyba z podobnego okresu

Obrazek

Obrazek

A tu ekipa w komplecie, grzejaca sie w slonku i uderzajaca zaraz do sklepu po pierwsze tegoroczne lody. Kabaczek chyba juz nie pamieta lodów!

Obrazek

W Słoćwinie pałac zapada sie do srodka...

Obrazek

Wracajac odwiedzamy jeszcze brodłowickie ruiny przeglądajace sie w mulistej wodzie

Obrazek

A wokol łany lepiężnikow!

Obrazek

W Nieszczycach jest zamieszkany palac

Obrazek

I przystanek PKS jak krzyzacka twierdza

Obrazek

I w Naroczycach jest palac, ale to juz ogladamy na szybko bo dzien nam sie niedlugo konczy

Obrazek

Jeszcze obiad trzeba zjesc wiec dluzszy postoj na lesnym parkingu. Dzis po raz pierwszy igliwie pachnie juz po letniemu! Takim cieplem, zywica, szyszkami.. Wszyscy ochoczo zbieraja chrust na ognicho!

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Czasem tak jest , ze “droga idzie dobrze”, a czasem wrecz przeciwnie. Czasem sie gdzies jedzie i niby nie ma korków, nie ma dluzszych niz zwykle postojow, nie ma nawierzchni wymuszajacej jazde 30 km/h, nie ma objazdow a tempo posuwania sie naprzod znacznie odbiega od normy. Od czego to zalezy nie mam pojecia. Tak jest wlasnie tym razem. Droga po prostu “nie idzie”. Z Oławy w okolice Milicza jedziemy ponad 3 godziny.

Gdzies w rejonie Twardogóry mijamy przydrozne konstrukcje ze słomy i ziół przedstawiajace drób udomowiony.

Obrazek

Obrazek

Na upatrzone miejsce biwakowe nad Baryczą przyjezdzamy juz prawie o zmroku. I na dodatek jest zajete. Nie bylby to problem dołączyc sie do jakiejs wesolej kompanii, ale tutaj jakos nie zacheca. Na łące stoi kilka namiotow, sugerujacych ze to grupa zorganizowana. Wszystkie namioty sa identyczne i w kolorach odblaskowych markerow. Chyba kajakarze? Biorac pod uwage miejsce akcji? W wiacie siedzi bez ruchu kilkunastoosobowa ekipa o minach sugerujacych, ze sa tu za kare. Obok stoi ustawione perfekcyjnie pod linijke ognisko- tylko ze nie płonie. Czekaja na kogos? Na pewno nie na nas, bo obrzucaja nas niezbyt przyjaznymi spojrzeniami. Czuc w powietrzu jakies napiecie… Nic tu po nas…

W kolejne miejsce koło Postolina przybywamy juz w kompletnej ciemnosci. W swietle reflektorow błyska ogromna wiata i zagłebienie zarosłe roslinnoscia, sugerujaca ze pod nia moze byc woda. Po chrust nie trzeba chodzic daleko. Zaraz przy wiacie lezy sporo gałezi.

Obrazek

Namiot rozbijamy nieopodal wiaty. Noc jest ciepla, troche duszna, gdzies w oddali ujadaja wiejskie psy. Kabaczek dzis spi bardzo niespokojnie. Kilka razy w nocy sie budzi. Zawsze staje słupka, wskazuje palcem na ta sama sciane namiotu i mowi “Uuuuu”, jakby z zaciekawieniem ale tez sporym niepokojem. I wpatruje sie w to miejsce, jakby tam bylo cos wiecej niz tylko sciana namiotu. Zawsze dziwnie sie czuje w takich momentach. Moze ona widzi cos wiecej niz my? Moze tam naprawde cos jest tylko ja nie potrafie tego dostrzec? Ostatecznie kolo 5 rano, gdy lekki brzask zaczyna spowijac okolice, kabaczę juz gwałtowniej zaczyna dopominac sie aby wypuscic ją z namiotu. Nigdy tego nie robila! Wkladamy ją do skodusi, do fotelika. Natychmiast spokojnie zasypia. Toperz zostaje z nią i drzemie lekko poskrecany na skodusiowym fotelu. Ja zostaje jako straznik nawiedzonego namiotu ;) Nic mnie nie straszy- a moze powinno? ;) Wszyscy budzimy sie w dobrych humorach kolo 10.

Miejsce w promieniach slonca jest jeszcze ladniejsze niz wieczorem

Obrazek

Obrazek

Jeziorko nieopodal jest bardzo przyjemne i nawet przez chwile rozwazam kąpiel.

Obrazek

Na sniadanie mamy jedna z ostatnich konserw rybnych przywiezionych z Kaliningradu. Bardzo lubie wschodnie konserwy. Po pierwsze skladaja sie glownie z solidnych kawałkow ryby a nie dziwnego rozgniecionego musu albo sałatki warzywnej. Druga sprawa to solidnosc puszki. To naprawde jest ciezko otworzyc nawet toperzowym bagnetem. A nie ze siadasz na plecaku a puszka “chrup” i masz rybną katastrofe we wszystkich ubraniach i spiworach..

Obrazek

Obrazek

Ruszamy w trase. Wiele drog maja tu bardzo sympatycznych.

Obrazek

Mielismy na dzis inne plany- ale przejezdzajac przez Twardogóre zauwazamy informacje o festynie dożynkowym w miejscowosci Olszówka. W tym roku jeszcze nie załapalismy sie na zaden takowy. Zatem inne pomysly schodza na dalszy plan.

Juz rondo w Twardogorze jest ciekawie przyozdobione! Widac wyrazny podział ról na meskie i damskie ;)

Obrazek

Obrazek

W kolejnych wsiach rowniez mijamy wiele przydroznych “rzezb” z siana, słomy i płodów rolnych. Najwiecej jest oczywiscie w samej Olszówce, gdzie chyba jeden sąsiad z drugim rywalizuje kto wystawi wieksza, ciekawsza i bardziej orginalna dekoracje. Dominuja sielskie klimaty zakropione spora iloscia alkoholu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najbardziej przypadaja nam do gustu odnosniki do pszczelarskich tradycji w rejonie.

Obrazek

Obrazek

No i czołg strzegący rogatek wioski. Dozynkowy czołg napotkalismy po raz pierwszy!

Obrazek

Obrazek

Tak jak przyuliczne ozdoby byly swietne, to sam festyn jest dosyc dziwny. Przybywamy tam kolo 16 a na scenie trwa… msza. Moim zdaniem miejscem mszy jest kosciol a nie karczma. Trąci to lekka profanacją - ksiadz spiewa “Baranku Boży” a obok skwierczy na grilu kielbasa i karkówki. Dwa metry od siebie stoja niby modlący sie ludzie i grupka psioczacych facetow: Jeden z nich: “Poki ksiadz nie skonczy sprzedawcy mają zakaz lania piwa... Drugi: “Spoko spoko- juz leci “Ojcze Nasz”- to jak dobrze pojdzie 15 min. i bedzie browarek..” Nie wiem. Moze to normalne. Ja w tym wyczuwam spory niesmak. Ksiezy jest na “scenie” czterech. Mam wrazenie, ze specjalnie przedluzaja jak sie da. Tak jakby ich cieszyly wkurzone miny spragnionych, przebierajacych nogami pod dystrybutorem żubra.

My idziemy sie przejsc. Wrocimy jak na scene przybeda ludowe zespoly i klimaty wlasciwe dla festynu. Kabaczek nie traci czasu. Zaczyna wybierac z ulicy zwir, rozcierac go w łapkach i z tego co jest twarde i sie nie rozmazuje budowac wieze.

Obrazek

Dzieci dzielą sie na czyste i szczesliwe :)

Obrazek

Obrazek

Dozynkowa msza w koncu sie konczy. Ktos by pomyslal, ze na scene wejda zespoly, ktore w ludowych strojach kręcą sie po parkingu? Nieeee.. Teraz jest czas na podziekowania oraz wzajemne klepanie sie po plecach roznych wójtow, radnych, burmistrzów i innych pierdzistołkow. Kazdy musi wymienic kilku kumpli i ich zaslugi- bo wie, ze jak sie spisze to za chwile oni wymienią jego nazwisko i zgromadzony lud bedzie mogl bic brawo.

W ogole dosc specyficzny jest tez podzial terenu festynu. Polowa to nakryte bialymi obrusami stoly uginajace sie od przygotowanego i poustawianego juz żarcia. Tam zasiąda ci co teraz produkują sie na scenie, urzednicy, księża, goscie specjalni np. jakis baron o niemieckim nazwisku, ktory pewnie ma nadzieje zgarnac jakis okoliczny palac za darmoche. Ten teren od reszty oddziela taśma. I straznik tasmy- ktory zastepuje mi droge: “Tam nie wolno. Pani nie ma na liscie”. Tak… Tam sie bawią panowie szlachta, a reszta tłuszczy ma sie trzymac z dala. Ma swoją zagródke i puste stoly. Jak glodni to moga sobie cos kupic. Pierwszy raz spotkalam sie z takim klimatem na wiejskich dozynkach…

Wcinamy karkówki, popijamy rozwodnionym do granic mozliwosci piwem, wysluchujemy kątem ucha kilku historii regionalnych. Juz wiemy kto utopil sie w betoniarce, z kim ma trzecie dziecko Kasia Z. zza gorki, dlaczego Brajanek nie zdal do nastepnej klasy, jak zrobic remont chałupy na koszt gminy, co ciekawego odkryto w podziemiach opuszczonego koscioła w Goszczu. Hę? To mnie naprawde interesuje! Ale brzmi na tyle ciekawie, ze chyba mało w tym prawdy.. Sekta zoofilow? Rytualne mordy? Zamiana ciał w wykutej krypcie? Chyba jednak naczytali sie SuperExpresu... ;) Chociaz? Przypominają mi sie rysunki nascienne w tym kosciele… hmmmm.. Rzeczywiscie cos one z zoofilami mialy wspolnego.. ;)

Kobiety na traktory!!!!!!!!!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Kolejny nocleg zapodajemy koło Pierstnicy Małej. W widełkach drog (na szczescie mało ruchliwych) stoi sobie wiatka. Ma drewniana podloge wiec dlugo rozwazamy nocleg w niej. Ale ostatecznie jednak decydujemy sie postawic namiot w cieniu starych drzew.

Noc mija klasycznie, ognisko, spanie pod gwiazdami, szum lasu i kwik nocnego ptactwa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tablice lesne jednak do czegos moga sie przydac - mozna np. wysuszyc karimate ;)

Obrazek


Potem idziemy polazic po okolicy, m.in. na Gęślice- tutejszy “szczyt”.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na owej gorce stoi wysoka i smukła wieza. Na mapie podpisana jako “obserwacyjna”. Ciągne za klamke. Nadzieja zawsze jest do konca. Zawsze tli sie gdzies w glebi duszy, ze moze akurat wczoraj byl tu jakis wandal- włamywacz i drzwi beda otwarte. Niestety. Nie tym razem…

Obrazek

Taki balkonik bylby fajnym miejscem na impreze...

Obrazek


Kręcąc sie w rejonie odwiedzamy tez “Wieże Odyniec” na Wzgorzu Joanny. Dawniej byla zameczkiem mysliwskim, wiezą obserwacyjną okolicznych lasow, a teraz stoi zamknieta, podobnie jak poprzednia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Zabawy srodlesne :)

Obrazek

Odwiedzamy tez ruiny palacu w wiosce Karmin- pogrodzone, jakby czesciowo w remoncie ale juz porzuconym- i na sprzedaz.

Obrazek

Obrazek

W Postolinie mijamy sympatyczny, szachulcowy kosciol. Widac tu na takie jest moda, bo podobny do tego z Twardogóry.

Obrazek

W ktorejs z wiosek napotykamy tablice. Cos nowego dla milosnikow zbierania wszelakich “koron”. Tu mozna zdobyc “Korone Gór Kocich”. Mysle, ze jest bardziej “elitarna” od jakis oklepanych “Gor Polski” czy “Gor Europy”. Ja przynajmniej do dzis w ogole nie wiedzialam, ze istnieja Góry Kocie :D Hmmm... To byc moze my juz mamy dwa szczyty do owej “Korony”?

Obrazek


Nie wiem. Nie doczytalam co dalej bylo na tablicy. Bo juz ponioslo nas gdzies dalej.

Obrazek


Poniosło i wypluło nas w Grabownie Wielkim. Wiosce, ktora zatrzymała nas na dluzej. Najpierw czekamy przed przejazdem kolejowym. Takie czekanie sprzyja rozgladaniu, wyjsciu z auta na rozprostowanie gnatow. I wtedy mozna np. zobaczyc, ze na prawo odchodzi droga z trylinki, a w krzakach siedzi jakis budynek!

Obrazek

Obrazek


Z napisu wynika, ze byl to niegdys obiekt PKP “Betoniarnia”.

Obrazek


Chyba tu byly jakies biura i zajmowali sie np. “zajętościami par w kablu”. Nie wiedzialam, ze jest slowo “zajętość”.

Obrazek

Obrazek


Wiekszosc pomieszczen jest pusta i mocno ogolocona ze wszystkiego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Wiecej sprzetow wala sie jedynie w przybudowkach. Dominuja ksiazki- podreczniki szkolne, lektury, słowniki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem idziemy sprawdzic co slychac na stacyjce. Panuje tu sympatyczny, wygrzany klimat starego drewna i pokruszonego betonu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy stacji sa opuszczone budynki. W srodku stare napisy i wagi, sterty nikomu juz niepotrzebnych dokumentow i zapach starej piwnicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W samym budynku stacyjnym i przy wiezy cisnien mieszka kilka rodzin. Glownie to dawni kolejowi pracownicy, emeryci.. Rozmowa z nimi przenosi nas w minione czasy, gdy dolnoslaska kolej działała prężniej ale klimat pylistej stacyjki na koncu swiata i braku pospiechu tez jej towarzyszyl.

Jeden ze stacyjkowych mieszkancow.

Obrazek

Obrazek


Nieopodal jest tez mily ogrodek, gdzie kopie motyczką jakas babcia. Jakos okolica wessała nas na dobre. Czasem gdzies panuje taka atmosfera, ze czlowiek czuje sie tam jak w domu i nie ma ochoty opuszczac tego miejsca.

Obrazek


Od jednego miejscowego goscia kabaczek dostaje autko. Ponoc stoi tu na ganku od lat i jest mu smutno, ze nie slyszy dziecinnego kwiku. Wiec facet sie zlitował nad zabawką i juz autko jest w kabaczych łapkach, oczka sie do niego swiecą a kwik radosci niesie sie wokolo. To nasze kabacze ma szczescie- gdzie sie nie znajdzie wszyscy jej daja prezenty!

Obrazek

Zagladamy tez w rejon opisany na mapie “glinianki, dawna cegielnia”. Budynkow juz niestety nie ma zadnych, tylko jakies zmielone rumowiska w krzakach. Zostaly łąki pelne ziół i kilka niewielkich jeziorek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Juz na powrocie, w Ligocie Polskiej kolejny do kolekcji przystanek autobusowy, pomalowany w wesołe, wiejskie akcenty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Nie wiedzialam, ze jest slowo “zajętość”.
Autora warto by spytać co jest przeciwieństwem owej "zajętości"? "Wolność" czy "swobodność"? :wink:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Jakos pod koniec listopada okazuje sie, ze toperz ma jeszcze dwa dni urlopu do wykorzystania w tym roku. Ciagle zapominamy o tych dniach na kabaka. I maja one to do siebie, ze nie przechodza na kolejny rok. Albo teraz albo nigdy. Zmarnują sie niewykorzystane do konca grudnia. Tym samym jestesmy zmuszeni do zaplanowania 4.5 dniowego weekendu w zimny i pluchowaty czas o najkrotszych w roku dniach. Wolelibysmy wiosną- ale trzeba sie cieszyc tym co sie ma! Wybor pada na lubuskie z racji na odbywajaca sie tam w weekend bunkrową impreze. A w pozostale dni powłoczymy sie gdzies zadupiami szukajac szczęscia, rozwalisk i przygod. Znalezienie noclegow (ciepłych i niedrogich) na pograniczu Dolnego Slaska i lubuskiego nie nalezy do prostych. Dzwonie chyba w 40 miejsc i ciagle ta sama spiewka- nie ma wolnych miejsc. Kwatery zamieszkują albo pracownicy KGHMu, albo Ukraincy, a w miastach przygranicznych Polacy z innych regionow kraju, ktorzy sezonowo pracują po niemieckiej stronie a mieszkają tu bo taniej. Tzw. kwatery pracownicze sa wiec zabombione pod sufit i mozna skladac rezerwacje na kwiecien. Najciekawsze sa jednak moje rozmowy z kilkoma obiektami typu agroturystyka. Az zaluje, ze nie nagrałam tych dialogow, bo ich publikacja moglaby byc bardzo ciekawa. Nastepnym razem powaznie to rozwaze! Wydawaloby sie, ze obiekty oferujace usługi zwiazane z udzielaniem noclegow powinny do potencjalnego klienta podchodzic przyjaznie a przynajmniej z zachowaniem podstawowych zasad kultury. Mam natomiast wrazenie, ze kilka osob robi wielką łaske, ze odbiera telefon i zachowuje sie wręcz odpychajaco aby zniechecic. “Na jedna noc nie przyjmujemy, wybijcie to sobie z glowy raz na zawsze! Nikt nie bedzie po was sprzatał”, “Odbiło wam? Chyba trzeba byc pojeb*** zeby przyjezdzac w grudniu w lasy i jeziora”, “Na za tydzien? Prosze pani- u nas sie rezerwuje przynajmniej z rocznym wyprzedzeniem, biegusiem wpłaca zaliczke a i tak nie dla wszystkich starczy miejsc”, “Prosze mi nie przeszkadzac teraz, mam wlasnie kuriera”... Bardzo jestem ciekawa czy naprawde pol Polski marzy o tym i planuje całe swoje urlopy na dolnoslaskich i lubuskich wsiach buląc po 80-100 zl od osoby (bo z takimi cenami nieraz wyskakują) i to zmanierowało wlasciciceli takich obiektow? Czy moze mamy do czynienia z jakimis pralniami brudnych pieniedzy, gdzie zbłąkany turysta jest raczej problemem - bo akurat moze cos wywąchac?

Po roznych wiec przebojach i nieraz ciekawych rozmowach udaje sie zaklepac nocleg w Chocianowie, Lubsku i Gubinie. Zatem juz w srodowe popoludnie ruszamy na zachod. Autostrada przedstawia sie dosc zabawnie, bo na odcinku Wrocław - Legnica prawy pas wyglada jak pociag - zwarty ciag tirow poruszajacych sie zderzak w zderzak z predkoscia 60 km/h. Niektore z nich przyjechaly z dosc odleglych krain. Pierwszy raz w zyciu widze kirgiskie blachy! Co oni nam przywiezli- albo po co przyjechali taki szmat terenu? Ciekawe czy kiedys bedzie nam dane taka naklejke przykleic na ktores z naszych autek?

Obrazek

Zatrzymujemy sie w Chocianowie. W naszym miejscu noclegowym mało kto mowi po polsku. Kilku chlopakow gra przy recepcji w szachy. Jakbym sie nagle przeniosla gdzies na przedmiescia Lwowa…

Ryneczek jest dosc wyludniony. Czasem przemknie ktos z siatkami ze sklepu. Jakis pies biega za reklamowką, rowniez z logo pobliskiego markeciku.

Obrazek

Mają tu ladny hydrant.

Obrazek

A w mijanych kamieniczkach zakręcone skrzypące schody.

Obrazek

Gdy przygladamy sie słupowi z ogloszeniami (szukamy czy nie ma jakis festynow czy jarmarkow w okolicy) przechodzacy obok gosc w srednim wieku komentuje.. Nie wiem czy do nas czy bardziej do siebie ale nagle rzuca w przestrzen… “Patriotyzm u nas w miasteczku jest, ale roboty nie ma. Takie tu zycie - najpierw sie macha flagą a potem jedzie pracowac do Niemiec. Ten słup to cały Chocianów w pigułce"...

Obrazek

Widok z naszego noclegowiska na szarą okolice i zaszronioną skodusie. Wlasnie sobie uswiadamiamy, ze nie mamy skrobaczki do okien ;)

Obrazek

Jedno z niewielu miejsc w okolicach gdzie mieli miejsca do spania i obsluga byla miła!

Obrazek

Na drodze z Chocianowa do Przemkowa mijaja nas dosyc niecodzienne pojazdy w ilosci duuuzo! Jakas wystawa? albo jada na wystepy goscinne na inny poligon? ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Przemkowie przyciagaja nasza uwage niewielkie bunkierki rozsiane to tu to tam. Pierwszy jest dosc zasmiecony, o sufitach porosłych stalaktytami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Drugi jest mocno zalany- bez gumiakow nie sposob wejsc. Obok stoi jeszcze mniejsze “jajo” z drzwiami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na terenie odlewni tez mijamy ze trzy sztuki. Tez pozalewane. Najciekawszy i najwiekszy zesmy jednak przegapili, mimo ze bylismy od niego pare metrow. Trzeba chyba wrocic latem jak bedzie bardziej sucho!

Obrazek

A zaraz obok jest tez ciekawa stacyjka “Przemków Odlewnia”. Wyglada zupelnie jak pałacyk! Pociagiem juz raczej tu nie dojedziemy. Chyba nawet tory sa zdjete.. Czesc budynku jest zamieszkana.

Obrazek

Obrazek

Fikuśne podcienia.

Obrazek

Okolice zdobią kolorowe klomby i płotki, ktore troche rozweselają ten szary i ponury dzien!

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Co oni nam przywiezli- albo po co przyjechali taki szmat terenu?
Tranzyt. Nic nam nie przywożą tylko sobie przez Polskę jadą do Niemiec albo i dalej.
Takie współczesne karawany z Azji na Zachód. Albo może koczownicy? Na zimowe pastwiska? :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Odlewnia i dom spokojnej starosci - co moze łączyc takie dwa zupelnie niezwiazane ze sobą byty? Wbrew pozorom duzo. Mogą stac ze soba sciana w sciane, byc opuszczone, zapomniane i spowite tym samym, charakterystycznym zapachem jakis chemikaliow.. Stanowic jakby jednosc pewnej mrocznej, poznojesiennej wycieczki... Ale po kolei..

W ten listopadowy czwartek zdawalo sie, ze dzien w ogole nie wstał. Nawet okolo poludnia bylo ciemno. Deszcz niby nie padał, ale cale powietrze bylo przepelnione wodnym pyłem. Cos takiego przed czym nie chroni ani parasol ani kurtka, bo to cos zachowuje sie jak zywe i aktywnie wpełza we wszystkie zakamarki odziezy, a takze powoli zalewa oczy i uszy. W takich klimatach wjechalismy do Przemkowa. Nie planowalismy tu nic zwiedzac. Wpadlismy tylko przejazdem, zmierzajac ku lubuskim pałacykom. Los jednak chcial widac inaczej. Nie wiem czy wszyscy tak mają, ale my na najciekawsze miejsca trafiamy zawsze przypadkiem. Chyba jakis wbudowany w podswiadomosc, mimowolny GPS, ktory kieruje nas wlasnie tam - gdzie bysmy chcieli sie znalezc. A im wiecej mamy zaplanowanych rzeczy do obejrzenia na trasie- tym wiecej znajdziemy innych, fajniejszych, a zaplanowane miejsca trzeba bedzie odlozyc na blizej nieokreslona przyszlosc. Tu bylo podobnie. Naszym oczom objawił sie sporych rozmiarow opuszczony zaklad przemyslowy. Grzechem byloby nie zaglebic sie w jego czeluscie.

Pierwsze witaja nas hale. Ogromniaste, przepelnione dziwnym hałasem. Poczatkowo myslelismy, ze to pracuja jakies maszyny. Potem sie okazalo, ze to dzwiek kropel spadajacych na rozne metalowe fragmenty, wibracje blach na wietrze i ... łoskot sypiacego sie powolutku acz nieubłagalnie dachu. Zdjecia sa wiec tylko przez okna. Pod te lawiny deszczu, blach i eternitu nie mielismy ochoty włazic. Kazda proba zrobienia zdjecia wiazała sie z zalanym obiektywem i koniecznoscia jego wycierania. Dwie paczki chusteczek do nosa zeszly bardzo szybko. Potem zostal szalik, bluza, a na koniec i reka.. Widoczne na zdjeciach "paćki" sa wiec wspomnieniem i ilustracja pogody i klimatu tego, jakze dobrze rozpoczętego dzionka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy minelismy pierwszy rzad hal to poczulismy sie swobodniej- juz nas nie bylo widac z ulicy. Mijamy kolejne budynki, taśmociagi, o roznym stanie zamkniecia i rozkladu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zachowalo sie sporo dawnych tabliczek ostrzegawczych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektore hale nie sa chyba do konca opuszczone...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za ponizszym budynkiem zapodalismy natychmiastowy odwrot - uslyszelismy skowyt psów. Zwiedzanie zwiedzaniem- ale psów nie lubie. Co innego koty! Lubie spotykac w takich miejscach koty. W innych zreszta tez!

Obrazek

Inne zabudowania tego sporych rozmiarow obiektu. Czesciowo uzytkowane na jakies magazyny, garaze itp

Obrazek

Obrazek

Gdy wylezlismy juz na chodnik i mielismy sie zbierac w dalsza droge- naszym oczom ukazal sie ceglany dworek, wklinowany miedzy odlewnie a betonowe bunkry.

Obrazek

A zaraz obok pomaranczowy budynek. Na pierwszy rzut oka obity calkiem swiezym ociepleniem. Jak bloki u nas na osiedlu zaraz po remoncie ;)

Obrazek

Im blizej podchodzilismy tym bardziej jednak ukazywal swe prawdziwe oblicze.

Obrazek

Srodek zaskoczyl nas totalnie. Korytarze w kafelkach, sciany swiezo pomalowane. I wszedzie rozpiżdżone wózki inwalidzkie. I łóżka szpitalne. Strasznie smutny widok totalnego marnotrastwa. Ile chorych, niepelnosprawnych ludzi jest uwiezionych w swoich domach bo nie stac ich na wozek... Nawet mialam taki przypadek we wlasnej rodzinie. A tu wozki do wyboru do koloru, leżą i rozpadają sie coraz bardziej (a raczej ktos im czynnie w tym pomaga). Ze tez ludzie wolą rozwalic, zniszczyc niz np. oddac potrzebujacym albo chociazby sprzedac dla wlasnego zysku.. Dlaczego ten osrodek przestał istniec? czemu u licha nikt nie zabral cennego wyposazenia - poki sie jeszcze do czegos nadawalo? Te pytania pozostaja bez odpowiedzi.. Nie bylo lokalsa aby zapytac o to miejsce.. Miasto bylo dzis jak wymarłe...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

W pewien szary i pluchowaty dzien tegorocznej zimy wybralismy sie na wycieczke śladem opuszczonych palacyków w okolicach Dzierżoniowa.

Pierwszy takowy znajdujemy w Wilkowie Wielkim. Duzy, biały budynek obecnie chyba nie jest uzywany, ale niestety jest szczelnie pozamykany wiec w srodku obejrzec sie nie udało.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Część zabudowan przypalacowych jest zamieszkanych, inne sa puste i jedynie przypominają, ze niegdys byl tu wiekszy ruch.

Obrazek

Obrazek

W Kietlinie pałac jest odnowiony wiec robimy mu jedynie zdjecie z daleka - tak zeby załapal sie tez fajny stary napis!

Obrazek

Kolejny palac odwiedzamy w Dobroszowie. Połozony w sporym parku - oczywiscie opatrzonym tabliczkami “zakaz spacerowania”. Tak lało i pizgało wiatrem, ze nie chcialo mi sie juz obejsc palacu z drugiej strony. Coz, trzeba bedzie kiedys tu wrocic i znow troche "pospacerowac" w cieniu złowrogich tablic...

Obrazek

Obrazek

Nieopodal stoją tez inne mniej lub bardziej opuszczone zabudowania - dom z ciekawymi wykuszami.

Obrazek

Obrazek

I budka na kurzej stopce! Ciekawe do czego sluzyla? Byloby to ciekawe miejsce na nocleg!

Obrazek


Pałac w Nowiźnie jest chyba w remoncie, albo kiedys byl. Widac nowe dachy i rozne zgromadzone nieopodal cegły, dechy, worki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieopodal Owiesna zatrzymujemy sie nad stawem na kibelek. Kabaczek od razu zaczyna zbierac patyki na ognisko. Jest bardzo niepocieszona gdy okazuje sie, ze poki co ogniska nie bedzie…

Obrazek

Obrazek

W Grodziszczu pałac jest juz w zupelnej ruinie, latem zapewne nawet go nie widac.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jakas chyba dawna stodoła

Obrazek

Obrazek

W jednym z przypałacowych zabudowan, dwupietrowej kamienicy, nadal mieszka kilka osob. Mamy okazje sie z nimi zapoznac i uciąc bardzo sympatyczną pogawedke. Opowiadają o czasach swojego dziecinstwa gdy w palacu byly mieszkania a ogromna czereda okolicznej dzieciarni biegała po tutejszym parku.

Obrazek

Obrazek

Jest tu sporo jeziorek, kładek, a stare aleje drzew oplatają dzikie pnącza. Musimy tu kiedys wrocic na wiosne!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na parkowym wzgorzu stoi wieza, ponoc dawna widokowa. Tu mamy jej zdjecie sprzed kilku lat, cykniete kiedys przypadkiem. Obecnie nie da sie juz wejsc na gore bez liny lub zdolnosci wspinaczkowych.

Obrazek

Obrazek

W Stoszowicach tylko rzut oka na pałac z daleka- szczelnie zapłotowany. Mozna by sie jakos przedzierac od drugiej strony, ale tam trzeba by sforsowac fosy. A fosy sa zimne i mokre wiec nam sie nie chcialo. Przynajmniej teraz… ;)

Obrazek

Obrazek

A na koniec Jaszkowa Górna i taki spory budynek przylegajacy do uzywanych zabudowan rolnego gospodarstwa.

Obrazek

Obrazek

Jakos nie mielismy dzis szczescia aby wejsc do ktoregos z budynkow. Albo taki rejon albo z racji na potoki wody wpływające za kołnierz wykazalismy sie zbyt mała cierpliwoscia w szukaniu ;)
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:I budka na kurzej stopce! Ciekawe do czego sluzyla?
Gołębnik?
buba pisze:Jakas chyba dawna stodoła
Za dużo okien jak na stodołę...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:Gołębnik?
Chyba tak!
Piotrek pisze:Za dużo okien jak na stodołę..
czy ja wiem? jak bydełku kolumny robili jak w palacu - to moze okna tez? ;)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

W czwartkowy wieczor suniemy w strone Strzegomia. Chyba w polowie drogi jestesmy, gdy zaczynaja do mnie przychodzic smsy od rodzinki, ze do Polski zbliza sie kolejny orkan. Ktory to juz? Moja biedna babcia na tyle jest spanikowana horrorami, ktore pokazuja w telewizji, ze nas prosi zebysmy natychmiast wracali, albo ostatecznie gdzies sie schowali, bo inaczej wszyscy zginiemy.

Poki co wiać nie wieje, ale chmurki na niebie są ciekawe- i zupelnie niezimowe. Pasowałyby raczej na jakas letnią burze.

Obrazek

Wiekszosc trasy jedziemy jakby w “oku cyklonu” tzn nad nami jest czyste niebo a wszedzie wokol zalegają geste czarne chmury, ktore wiszą bardzo nisko. Moze tak wyglada orkan? Kurcze, w gorach to chyba musi byc teraz niezła inwersja!

W Strzegomiu osiedlamy sie w małym baraczku, uzywanym obecnie na kwatery pracownicze. Sa to jedne z bardziej sensownych miejsc noclegowych w obecnej Polsce. Pracownicy widac wciaz sa normalniejsi od turystow i bardziej cenią dobra cene oraz rozwiazania proste i wygodne niz jakies wyszukane fanaberie.

Obrazek

W coraz wiekszych podmuchach wiatru suniemy w strone rynku i sympatycznej pizzerii o klimacie bardzo lokalnej speluny :)

I kolejny “orkan” okazal sie po prostu wietrznym wieczorem. Od kiedy pamietam bywaly dni wietrzne i dni bezwietrzne. Ale kiedys kazdemu podmuchowi wiatru nie nadawano przesadzonych, nadętych nazw i ludzkich imion. Jaki jest cel takiej ciaglej dezinformacji? Wzbudzenie w starszych ludziach ciaglego strachu? Najgorsze, ze takie podejscie egzaltowanych mediow powoduje spore niebezpieczenstwo - bo jesli kiedys rzeczywiscie bedzie jakies zagrozenie - to nikt nie uwierzy i zostanie olane…

Pochmurnym porankiem (czyli pewnie kolo poludnia) suniemy na poszukiwanie lokalnych pałacykow. Pierwszego szukamy w Olszanach. Zostalo z niego, oględnie mowiac, nie za wiele ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale i tak sprytna lokalna ludnosc w pelni zagospodarowala zadaszone czesciowo miejsce na kącik kulturalno-rozrywkowo- biesiadny!

Obrazek

Pierwszy raz widze, ze reszta palacu zniknela totalnie i nie zostalo nawet rumowisko a fragmencik stoi jak wyciety z innej bajki.

Juz bardziej okazałe sa tutejsze bramy.

Obrazek

Kolejna wioska to Szymanow. Tu z palacu zostalo wiecej. Ktos widac wszedł niedawno w jego posiadanie bo okna sa szczelnie pokratowane, wiszą na murach kamery i lampy- takie podobne do tych, ktorymi z wieczora podswietla sie koscioły czy zamki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Skoro palac nieopuszczony - to zaraz widac “reke gospodarza”. Ktos wyrżnął prawie caly park. Calkiem niedawno - mozna sie zabic o swieze pienki i gałęziowy rozpizdziel.

Obrazek

Przypałacowe zabudowania z resztkami jakis machin chyba z czasow PGRu.

Obrazek

Obrazek

Kudłaty słup zawsze cieszy oko!

Obrazek

We wsi zauwazamy tez droge opatrzoną tabliczkami o “nieremontowanej nawierzchni” i “nieutrzymywaniu w okresie zimowym”. Jest to jednoznaczne z informacja “serdecznie zapraszamy wszystkie buby”, wiec zmieniamy plany i suniemy tamze. Jak zwykle sie nie pomylilismy. Sympatyczna, pusta i bardzo widokowa trasa. I jeszcze tak szczesliwie polozona, ze aby kontynuowac nasze palacykowanie nie musimy sie włączac w piątke (drogom jednocyfrowym mowimy zdecydowane NIE) a wystarczy ją przeciąc.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Odwiedzamy tez wioske Roztoka, na terenie ktorej jest pałac gigant. Dosc szczelnie poogradzany i obity tabliczkami straszącymi firmami ochroniarskimi bez poczucia humoru. Co trzeba przyznac - mimo ogrodzenia palac dosyc dobrze widac ze wszystkich stron i mozna obejrzec nawet bez wchodzenia w szkode.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zabudowania przypalacowe sa czesciowo opuszczone, a w niektorych robotnicy piłują jakies ogromne drzewa - ciekawe czy z palacowego parku?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przysluchuje sie dluzsza chwile rozmowie dwoch chlopakow - opowiadają sobie jak spedzili miniony weekend. Ich dialog jest dla mnie jakims fenomenem - 90% uzywanych slow to sa przeklenstwa a mimo to przekaz jest zrozumialy. Jak mozna uzywac 10 slow na krzyz, w roznych odmianach, i potrafic tym wyrazic prawie wszystko? Moze to jest jakis patent na nauke obcych jezykow?

Czesc palacowego muru jest ceglana i sa w nim otwory, jakby wejscia do piwnic, w ktore oczywiscie wlaze. Nie ma tam nic ciekawego oprocz kibla i smietniska, ale co innego zwrocilo moją uwage. Robie tam okolo 10 zdjec z ktorych tylko 3 wychodzą ostro. Potem wrzucajac je w domu w komputer dwa z tych trzech zdjec sie nie otwiera- plik uszkodzony. Ocalałe zdjecie jakims cudem jest tym jedynym z 200, ktore nie wrzucilo sie do galerii. Ki diabeł??? Moze to jakis znak? Zdjecia malo ciekawej piwnicy zatem w relacji nie bedzie ;)

Myslelismy zeby zatankowac, ale niestety nieczynna… Poki co tak to tylko dwa razy sie udało ;)

Obrazek

Obrazek

Przypalacowe okolicy oferują tez klimaty wlasciwe dla bub - błotniste drogi, jakies zakamarki, kałuze, budynki czesciowo opuszczone, goniące sie koty jakby juz byl marzec…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie tylko palac mają tu ogromny- kosciol tez.

Obrazek

Bardzo przypomina mi on swiatynie, za ktorymi jezdzilismy latem w okolicach Kaliningradu - tylko tam zwykle takowe byly opuszczone. Przez chwile mam deja vu, zwlaszcza jak akurat w chwili gdy kontempluje kosciol odbijajacy sie w blotnistej kaluzy, zagaduje mnie dwoch Ukraincow. Chlopaki ciagna za sobą wozek z roznymi paczkami i jedna zgubili. Byla to kuchenka mikrofalowa wiec sa przejeci stratą. Okolice palacu sa klimatyczne i wieją przygoda, ale o kuchenke potknac sie nie mialam okazji ;)

Mielismy w planach jeszcze zobaczyc dwa inne palace, ale drogi zaczynają mi sie nie zgadzac z mapa - tzn. nie ma ich. Moze to miec cos wspolnego z rozrastajacymi sie kamieniolomami albo budowa obwodnic. Nie analizujemy juz tego, jako ze czas sie zaczyna nam konczyc - jeszcze za jasnosci chcemy dotrzec do chatki...
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Odwiedzamy jedna z malutkich wioseczek koło zbiornika Słup - Bielowice. Szukamy tu ruin pałacu- jednak nie one jako pierwsze przykuwają naszą uwage. Posrod szarych popegieerowskich zabudowan stoi dosc nietypowa buda. Tzn. buda calkiem zwyczajna tylko jej przyozdobienie zatrąca sporą orginalnoscia. Obwieszona jest “bele czym” czyli wszystkim po trochu. Sam domek posiada dwa okna, a sciany pokrywa blacha falista, plastik, plandeki, koce, szmaty, Wokol wije sie pajęczyna ze sznurów, taśm, pociętych fantazyjnie butelek. Na okolicznych drzewach wiszą tez krzesła, zabawki - misie wisielce, czy dziecinne wanienki. Wszystko jest ogrodzone drutem kolczastym a na słupkach sa zatkniete bożonarodzeniowe choinki. Są tez opony i fragmenty sklepowych wózków.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem czy ktos tam mieszka na stałe, jakis maniak- zbieracz czy miłosnik ponownego gospodarowania odpadami? A moze szalony, niespełniony artysta? Albo baraczek wykorzystuje ktos zamieszkujący pobliski betonowy bloczek i tu daje upust swoim przedziwnym wizjom i ciekawym pasjom, ktorych z jakis powodow nie moze realizowac we wlasnym domu?

Pobliski blok w porownaniu z baraczkiem wyglada jakos maksymalnie szaro i ponuro. Jakby zdjecie bylo calkiem wyprane z barw!

Obrazek

Niestety nie spotkalismy nikogo w okolicy aby pogadac. Jakis jeden gosc przemknął z klatki schodowej do garazu, ale widac nie szukal kontaktu. Pozostają wiec jedynie domysły i przypuszczenia odnosnie tej nietypowej konstrukcji. Jak ktos ma dokladniejsze informacje o architekcie bielowskiego baraczku to chetnie sie dowiem.

A nieopodal, po drugiej stronie drogi, juz na terenie nieogrodzonym, wisi cos na drzewie. W stylu nawiązuje do obiektu obok. Myslalam, ze to hustawka. Nie, to nie byla hustawka. Dosyc drastycznie i namacalnie sie o tym przekonałam! ;) (zdjecie Agi)

Obrazek

Nasyciwszy sie sztuką uliczną z przedmiesc (a raczej przedwsi ;) ) pelzniemy w strone kompleksu pałacowego. Obecnie jest to spory teren, na ktorym wystepują ruiny. Wszystkie juz niezadaszone. Jest dawny palac, stodoly, wszystko ogromne. Na placu jest rownie wielka studnia. Wszystko pokrywa szron, trawa skrzypi pod nogami. Jest tu jakos zimniej niz we wszystkich innych punktach naszej dzisiejszej wycieczki. A ja głupia wylazłam ze skodusi w samych swetrach! Wprawdzie czterech ale bez nalewki z dzikiego bzu byloby ciezko ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejną miejscowoscią, do ktorej docieramy szukając klimatow zapomnienia, jest Tyńczyk. Jest tu pałac - jak prawie w kazdej, podlegnickiej wsi. Wygląda jednak na zamkniety, jest ogrodzony, piesy ujadają złowieszczo. Robimy zdjecia z oddali, chyba nic tu po nas…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale mamy ze sobą Age, ktora jak tenże wyjazd pokazał, zjednuje do siebie zarowno zwierzęta jak i ludzi. Dar przekonywania lub/i hipnotyzujacy wzrok powoduje, ze bramy sie magicznie otwierają a pilnujący gość postanawia nas nie tyle wpuścic co rowniez oprowadzic po tutejszych zawilgłych murach. Historia tego miejsca byla klasyczna i pisana przez kalke. Niemieccy posiadacze ziemscy, wojna, zmiana granic, PGR a potem postepujące opuszczenie i demolka od lat 90 tych. Gdy PGR przestal istniec - tym samym mieszkancy palacu, uzytkujace go biura, stołówki straciły racje bytu i musiały lokal opuscic…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wnetrza zawieraja sporo pozostalosci z czasów ostatnich mieszkancow i urzednikow.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawe kolorowe szybki drzwiowe.

Obrazek

Obrazek

Scienne malowidła, glownie pejzażyki ukazujące okoliczne pola, wsie i lasy. Nie wiem czy przed czy powojenne...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z zewnatrz budynek wyglada na solidny i w dobrym stanie, wnetrza jednak pokazują zdecydowanie co innego.

Obrazek

Obrazek

Na koniec mamy okazje obejrzec jeszcze niesmowitą ksiazke - znalezioną 20 lat temu w ruinach opuszczonego folwarku w Bielowicach (czyli tam gdzie juz dzisiaj bylismy). Na zdjeciach mozemy zobaczyc jak palac i jego okolicac wygladala za PGRowskich czasow.

Obrazek

Obrazek

Sa tez stare mapki, opisy, historia tego miejsca.

Obrazek

Obrazek

Robią wrazenie tez ogromne rysunki techniczne jakis silosów, zsypów czy innych machin. Ktos kiedys kupe czasu, energii i pracy w to włozyl. Zeby bylo dokladnie, czytelnie, rowno.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dziwnie tak patrzec na te rysynki, gdy dzieki dziwnemu zrządzeniu losu okazuje sie, ze papier okazał sie bardziej wytrzymały od solidnych poniemieckich murów…

Dalej sa Janowice Duże. Tu tez stoi lekko zapomniany pałacyk. W Tyńczyku dowiedzielismy sie, ze zamieszkują go ostatni lokatorzy - facet z babką.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Glowne wejscie do pałacu okazuje sie jednak zamkniete. Stojacy obok rower sugeruje, ze ktos tu bywa…

Obrazek

Mieszkancy przypalacowych zabudowan maja jednak swiezsze wiesci - nikt nie mieszka juz tu na stałe. A w palacu jedynie siedzi cieć, ktory go pilnuje. Pukamy. Jednak tu mamy mniej szczescia…

Ścienne zegary roznego typu.

Obrazek

Obrazek

Budynek obok ma chyba 6 poziomow!

Obrazek

Zawijamy tez do Kościelca, gdzie jest kosciol, ktory wyglada troche jak twierdza. W srodku ma ponoc ciekawe jakies malowidła ale niestety jest wyzamykany.

Obrazek

Obrazek

Mozna jedynie obejrzec stary cmentarz, opleciony wieloletnimi pnączami. Są tez niestety ślady działalnosci cmentarnych hien lub poszukiwaczy skarbow...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Warmątowicach Sienkiewiczowskich tez jest pałac. Ale z gatunku zagospodarowanych czyli zamknietych. Jakby kto chcial to moze sobie wesele w nim zrobic.

Obrazek

Na tym etapie zegnamy ekipe i postaanawiamy jechac do domu. W tych terenach jednak nie jest to proste. Jak zassie to wypuscic nie chce. A jak tu sie nie zatrzymac jak po drodze same ciekawe rzeczy?

W Małuszowie wpadamy na kolejny pałac.

Obrazek

W Pawłowicach Wielkich tez. Jest tu cały folwark. Zamieszkany ale o klimacie fajnym. I wszedzie ogromne zabudowania gospodarcze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kible w wydaniu lekko tęczowym i nieco przewiewnym.

Obrazek

W Mierczycach juz stacyjka wpada w oko - z wieżą!

Obrazek

Obrazek

A pałac tez mają. Fosą otoczony! Musimy tu kiedys wrocic, dzis juz ciemno zaczyna sie robic...

Obrazek

Obrazek

I w Granowicach mają cos pałacopodobnego acz przerobionego na mieszkania.

Obrazek

Dalej pałace sie nie skonczyly. Tylko bylo juz calkiem ciemno, wiec zdjec nima. Co zrobisz - styczniowe krotkie dni...
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Tym razem wybieramy sie w tereny na północ od Wrocławia, w rejonie Obornik Śląskich, Prusic itp.

Pierwsza miejscowością, którą odwiedzamy są Świniary. Nie wiem nawet czy to odrębna wioska czy juz wciągneli to na liste dzielnic Wrocławia. Miejscowy pałac z zewnatrz wydaje sie byc w calkiem dobrym stanie. Ponoc jeszcze w 2014 roku byl zamieszkany.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Ogladajac go dokladniej i z bliska nie chce sie wrecz wierzyc, ze kilka lat temu ten budynek słuzyl za mieszkania! Obecnie na tyle walą sie juz stropy, ze odpuszczamy sobie włażenie do srodka.

Obrazek

Resztki sufitowych sklepien..

Obrazek

Zaglądamy jedynie przez okienka i w przydrzwiowe szczeliny.

Obrazek

Lampy wewnatrz pałacowych komnat dziwnie sie bujają.. Przynajmniej z zewnatrz tak to wyglada. A nie ma wiatru.. Moze w srodku są jakies dziwne przeciągi? Albo sufity, ktore planuja sie zawalic generuja jakis ruch?

Obrazek

Obrazek

Tu i owdzie poniewierają sie rozne sprzety. Nie wiem czy to wyposazenie pałacu z czasow ostatnich mieszkancow czy dzikie wysypisko śmieci.

Obrazek

Obrazek

Schody oplataja pnącza..

Obrazek

A w piwnicy ktos byl.. Ktos kto wybitnie nie chciał nawiązac ze mna kontaktu… Gdy zajrzalam w okienko natychmiast skoczył jak zając w korytarzyk na lewo od wiaderka i chyba wpadł w jakies pryzmy blachy i szkła… Przynajmniej taki byl dzwiek.. Miał czapke Mikołaja… ;)

Obrazek

Obrazek

Zabudowania przypałacowe sa czesciowo zamieszkane albo uzywane na garaze, szopy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektore wielkie stodoły stoja puste…

Obrazek

Obrazek

Na dalszej trasie mijamy sympatyczny pojazd - nieczesto juz spotykany w Polsce srodek transportu. Woznica kierował… na leżąco! :)

Obrazek

W Strzeszowie tez jest spory pałac, ktory sam chyba nie jest do niczego uzywany. Obok w innym budynku znajduje sie hotel. Pewnie tak bylo taniej.

Pałac przegląda sie w tafli wody.

Obrazek

I jest ozdobiony roznymi motywami roslinnymi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejna miejscowosc jaka odwiedzamy to Ozorowice. Tutaj z pałacu i mu towarzyszących zabudowań zostalo juz nie za wiele, acz widac, ze byl spory.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaglądamy tez do Pęgowa. Tutejszy pałacyk bardzo mi sie podoba z kształtu - wieżyczki, wykusze, balkoniki, daszki, ganeczki. Taki własnie maksymalnie pałacykowaty a nie jak stodoła czy kamienica! Obecnie jest prywatny i chyba nie zawsze da rade go obejrzec bo po obejsciu biegaja wsciekłe psy. Teraz akurat siedziały zamkniete w klatce, wiec po konsultacji z iejscowymi czy klatka naprawde jest zamknieta mozna bylo sie trochu pokrecic. W srodku budynku widac bylo jakies stoły, krzesła, tak jakby nieraz sluzyl w celach imprezowych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Golędzinowie pałac spalił sie jakis czas temu i obecnie prezentuje stan nieco ażurowy.

Obrazek

Potem udaje nam sie zabłądzic i dojezdzamy do Prusic, mimo ze tego nie planowalismy. Miasteczko ma przyjemny brukowany ryneczek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nawet jakis stary napis wyłazi spod warstwy farb…

Obrazek

Kolejny pałacyk napotykamy w Wilkowej. Połozony jest na obrzeżach wsi. Stoi sobie wsród zabudowy folwarcznej i popegieerowskiej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest tez mały ceglany budyneczek, ktory nie wiemy do czego słuzyl.

Obrazek

Wokól pałacu jest sporo malowniczych stawów i rozlewisk.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Latem to chyba tu bez maczety ani rusz! :) W kłebowiskach krzaków gniezdza sie tysiace szarych, ćwierkajacych kulek!

Obrazek

Od przodu pałac wyglada calkiem niezle…

Obrazek

Sympatyczna rzezbiona weranda.

Obrazek

Obrazek

Z tyłu sprawa przedstawia sie juz zupelnie inaczej…

Obrazek

Ochota na zwiedzanie wnetrz raczej nam mija ;)

Obrazek

W Rościsławicach trafiamy na jakis folwark, ale nie jest to ten, ktorego szukalismy.

Obrazek

Poszukiwany pałac znajduje sie przy Ośrodku Pomocy Społecznej. Dawniej sam pełnił miedzy innymi te funkcje.

Obrazek

Byl tez klubem.

Obrazek

Teraz zbudowano nowe budynki do celow uzytkowych a palacyk stoi sobie cichy i zapomniany w cieniu starych drzew.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Drewniane wycinane ozdoby.

Obrazek

Obrazek

Kazda minuta jest dobra aby znalezc sobie plac zabaw!

Obrazek

W okolicach Obornik nie znalezlismy zadnego fajnego miejsca ogniskowego. Ostatecznie takowe zapodajemy duzo pozniej, gdy juz ciemnosc spowija wszystkie okolice. Bo dopiero w Kotowicach nad Odrą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy juz gasimy ognicho i wracamy do auta, rzuca mi sie w oczy leżąca w krzakach cegła. Wiele cegieł w zyciu widziałam. Nie wiem czemu ta akurat zwrocila moja uwage. Tajemnicza sprawa! Proponuje toperzowi, ze moze ją zabierzemy? Moze ona nam sie kiedys przyda? Toperz jest mniej entuzjastycznie nastawiony : “buba przestan, jeszcze tylko cegły nam brakuje!”

Pakujemy sie wiec i wyjezdzamy. Jedziemy pod pobliską wieże widokową. Jest podswietlona i kabak koniecznie chce na nią wyjsc.

Chwile pozniej busiowi udaje sie ugrzęznąć w rowie. Kto u licha przekopał rów przez droge? Albo to woda wyrwała? I jak to jest, ze jadąc w drugą strone żesmy go nie zauwazyli? Ale fakt jest taki, ze przednie koła siedzą w rowie. Napęd jest na tylne wiec powinny wyciągnąć.. Ale nie… buksują, śmierdzą, dymy sie podnoszą. Podkładamy dywaniki, gałęzie, deseczki. Probujemy zakopac rów łopatą. Nic. Wokól ciemno i pusto. Kręcące sie pod wieżą cinquecento chyba czuje powage sytuacji bo nawiewa na mój widok ;)

Obrazek

Obrazek

Gdyby to byla skodusia to bysmy wypchali! Ale tu raczej szans nie ma. Wyciągnąć tez nie kazde auto da rade.. Chyba tylko traktor.. Chyba z godzine sie miotamy. Kabak juz chce podkładac pod koła swoje maskotki. W koncu udaje sie cofnąć o jakies 15 cm, jedno kółko troche wyłazi z rowu. Taka sytuacja moze sie nie powtorzyc! Pozostaje nam choc odrobine zatkać czymś ten pierniczony rów. Ziemia jest za miękka. Toperz mowi, ze musimy znalezc jakies kamienie, grubą bele czy cegłe. CEGŁA!!! Moja cegła! Wiedziałam, ze ona sie nam przyda!!! Nie przypuszczałam tylko, ze takim w tempie natychmiastowym!

Cegła ląduje w rowie, a busio ładnie po niej rów przeskakuje. Teraz nie ma wątpliowsci. Cegła jedzie dalej z nami!

Obrazek

Pozostaje wiec jeszcze tylko odwiedzic obiecaną wieże.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To był długi i pełen przygód dzien! :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Na tej wycieczce postanowilismy sie powłóczyc po wioskach miedzy Środą Śląska a Legnicą i poszukac tam zapomnianych pałacyków i innych ciekawych klimatow.

Pierwsze odwiedzamy Szczedrzykowice. Kabaczę akurat usnelo. Żal ją budzic, a samą zostawiac w aucie tez jakos niezręcznie. Toperz decyduje sie wiec potowarzyszyc jej w drzemaniu. Szczedrzykowice ide wiec zwiedzac sama.

Tutejszy pałac nie jest za bardzo dostepny do obejrzenia. Jest prywatny, szczelnie ogrodzony i otoczony tabunami pasących sie koni.

Obrazek

Obrazek

Na murze okalającym pałac zachowowało sie troche fajnych napisów i malunków z czasow, gdy gospodarzył tu PGR. Co ciekawe wystepuje tu inna nazwa wsi “Kunice” - nie wiem o co w tym chodzi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ten napis to chyba jest odnowiony!

Obrazek

W oddali majaczy kilka popegieerowskich blokow.

Obrazek

Przy niektorych powiewają sznury z praniem. Lubie takie klimaty wiec ide im zrobic zdjecie.

Obrazek

Po drodze przykuwa uwage droga z betonowych płyt. Płytówka zawsze prowadzi w kierunku przygody - to juz sprawdzilismy wielokrotnie. Widzisz płyty- idz/jedź za nimi, 99% szans, ze bedzie fajnie.

Obrazek

Skręcam. Mijam blok pełen antenowych krążków, zaraz obok ciekawą konstrukcje gołebnika.

Obrazek

Przy płocie okalającym teren pałacu jest menelskie miejsce biesiadne - kanapy, fotele, stolik zrobiony z jakiejs starej szafki czy lodowki.

Obrazek

Latem, gdy wszystko wokol zarosnie bujna roslinnoscią, musi tu byc bardzo przytulnie. Dziś, mimo dość chlodnej aury miejsce ma uzytkownika, siedzi młody chlopak z butelczyną. Ów od razu mnie zauwaza i podbija w moją strone. Wiem jakie bedzie pytanie.. Nie mam złudzeń. "Czy moge o cos zapytac?" - zaczyna sie klasycznie... "Ma pani moze kubeczek?". Drugie pytanie totalnie zbija mnie z tropu. "Że co? Po kiego diabła panu kubeczek? Przeciez ten napoj - tu wskazuje na butelke, jest juz w naczyniu! Przeciez z gwinta smakuje najlepiej!". Chłopak uśmiecha sie z przekąsem. Dopiero teraz dostrzegam, ze ma rozcietą warge i krew mu płynie za kołnierz. "Tak, ja tez lubie pić z gwinta, ale nie dzisiaj..". Tajemniczy poszukiwacz kubecznkow ma na imie Tomek i jest osobą, ktora podniosła lenistwo do rangi sztuki. Ma 23 lata i ogolnie nudzi sie w zyciu. Pochodzi z jakiejs okolicznej wioski, ale sporo pomieszkuje tu - u kuzyna, dziewczyny albo babci. Tego do konca nie ogarnełam, gdyz ta czesc jego opowiesci byla mocno niespójna. Dzis rano Tomek poszedł do lasu. Nie wiem czy przypadkiem czy dobrze wiedzial po co idzie. Spotkal tam mysliwych i ci jako rowne chłopaki dali mu butelke wina. Tylko niestety nie takiego wina jak Tomek lubi. Tomek lubi wino zakręcane. A dostał Kadarke. Z korkiem, jego psia mać! Gdzie tu na trasie las - menelskie kanapy znalezc otwieracz? Parszywi mysliwi, burżuje jedne - mysli Tomek i probuje wcisnąc korek do srodka za pomoca jakiejs zbrojonej żerdzi wystającej z betonowej płyty. Na tym etapie pęka szyjka butelki. Na szczescie na tyle nisko, ze ponizej korka i na tyle wysoko, ze drogocenny płyn nie wsiąka w piasek. Uszczerbione szkło patrzy na Tomka ironicznie. Tomek ma 200 metrow do domu. W domu są kubeczki. Ale fotel jest 5 metrow stad. Głupi by sie wahał i chodził tak daleko. Tomek probuje pić na przekór złemu losowi, ale ostre kanty są nieubłagalne. A to pierwsze dzis wino, wiec jeszcze zwraca sie uwage na takie pierdoły. W tym momencie na planie dramatu pojawia sie "dziecko we mgle". Nigdy nie widziana tu wczesniej postac z głupim bananem na twarzy, robiaca zdjecia kurnikom i rozgladajaca sie dookola jakby wlasnie spadła z ksiezyca. Moze wiec ma tez kubeczek???? Takowego niestety nie mam. Przeszukuje chlebak. Proponuje woreczek strunowy albo dekielek od obiektywu ;) Tomek sie zasępia. A ten dzien zapowiadał sie tak szczesliwie!

Tomek przewaznie nie siedzial tu sam. Zwykle towarzyszył mu Marek i Artur. Artur jednak poznal dziewczyne, a ta powiedziała "Albo sie bierzesz do jakiejs roboty albo koniec z nami". I Artur wyjechał do Niemiec. Sprzata klatki jakis norek i nawet jak wroci na kilka dni to juz nigdy nie zaglada na podpłotowe fotele. Natomiast z Markiem sprawy potoczyły sie jeszcze gorzej... Marek stał sie ofiarą internetu. Naczytal sie gdzies na fejsbuku relacji jakiegos gościa, ktory pojechał autostopem na Syberie. I to zupelnie bez pieniedzy. I cały czas tam chodził nabombiony w trzy diabły i to zupelnie za darmo, bo Rosjanie to taki "złoty naród", ze mu ciagle stawiali wódke. Marek tez nie miał kasy i tez lubil sie napic. Poczuł wiec, ze znalazl cel w zyciu i swoje przeznaczenie! Spakował plecak, zabrał 10 bułek i ruszył na wschod. Juz w Kielcach go okradli jak spał na lawce w parku. Jednak prawdziwy dramat czekał na Marka w Terespolu. Nie miał wizy, wiec nie puszczono go przez granice. Tam tez od innych podroznych dowiedział sie, ze do swojej wymarzonej Rosji tez musi miec wize - i to jeszcze droższą niz białoruska... Marek wiec wrocil pod Legnice. Bez straconego w Kielcach telefonu i z poczuciem totalnego oszukania. A tam juz czekali kumple, ktorzy zaczeli drzeć z niego łacha, ze tak łatwo dał sie zrobic w jajo i uwierzyc w bajki. Tomek darł chyba tego łacha najbardziej.. Kilka tygodni pozniej Marek nachlał sie jakis wynalazków i powiesił sie w garażu. Tomkowi teraz głupio...

Za blokowiskiem sa jeszcze jakies ruiny, ktore nie omieszkam obejrzec. Mozna wejsc na piętro skad roztacza sie widok na pałac i na okoliczne lasy gdzie myśliwi rozdają wina.

Obrazek

Obrazek

Znajduje tam tez emaliowany kubeczek w groszki. Mocno obity i wypełniony deszczówką. Zanoszę go Tomkowi. Tomek jest szczesliwy.

Potem zanosi nas do Wągrodna. Gdzies kiedys czytałam, ze w miejscowy mur okalający kościół wmurowane sa fragmenty starych nagrobków. Nawet jakies zdjecia tych potłuczonych nagrobków kiedys oglądałam,.. Nic takiego jednak nie znalezlismy. Nie wiem czy nam sie pomyliły nazwy wsi, czy elementy, ktorych szukamy zostaly celowo ukryte? Mur byl obecnie w duzej czesci zabetonowany...

Obrazek

Wmurowano w niego tez dwa krzyze pokutne - jeden fajnie widoczny, z drugim trzeba uwierzyc tabliczce na słowo.

Obrazek

Obrazek

Miejscowi na pytanie o mur z nagrobków zachowuja sie jak Ormianie zapytani o Agdam, robią sie opryskliwi i szybko zmieniaja temat - wiec moze cos jest na rzeczy?

Potem szukamy ruin dworu. Idzie nam to dosyc wolno, bo co chwile gdzieś obok jest kot czy kura i kabak domaga sie, aby je przez pół godziny obserowac ;)

Obrazek

Obrazek

Do zawalonego juz dworu docieramy przez czyjes podworko, czesciowo zalaną droge i mijając jakies ruiny zabudowan gospodarczych.

Obrazek

Dworek złozyl sie juz zupelnie w srodkowej czesci. Ruina stoi w miejscu gdzie wies sie konczy a zaczynaja pola. Bardzo spokojne, ciche i malownicze miejsce.

Obrazek

Obrazek

Stan jego wnetrz nie zachęca nas aby zaznajomic sie z nimi blizej. Mam wrazenie, ze chrząkniecie moze spowodowac zawalenie sie na łeb ścian, ktore wiszą na słowo honoru. Pękniecia zdają sie powiekszac w oczach. Ogladanie z zewnatrz wspomagane duzym zoomem w pełni nam wystarcza!

Obrazek

Obrazek

W Komornikach trafiamy na kolejny dawny pałacyk. Obecnie jest zamieszkany, jest tez jakis napis o “świetlicy wiejskiej”. Wokól niego wiją sie sympatyczne drogi gruntowe i z kostki brukowej.

Obrazek

Obrazek

Zwracają uwage rzezbione okienka o dziesieciu szybkach i wyjatkowo uroczy, słoneczny balkonik!

Obrazek

Obrazek

Kręcąc sie koło pałacu cały czas słysze głosy - rozmów jakis facetów, bawiących sie dzieci, szczekajacego psa. Jakas dziwna akustyka tu panuje, bo mam wrazenie, ze akcja rozgrywa sie za mną. Gdy sie odwracam - nic tam jednak nie ma. Nikogo tez nie spotykam, acz firanki w oknach mocno falują, wiec chyba sporo oczu mnie obserwuje.

Jedziemy tez do Polanki, gdzie w pałacyku znajduje sie szkoła. Przynajmniej tak informuje umieszczona na budynku tabliczka. Dzis szczelnie pozamykana wiec zajrzec do srodka nam sie nie udaje.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieopodal stoja tez ogromne zabudowania gospodarcze, ktore same wyglaja jak jakis zamek. Przytykają one do zamieszkalego gospodarstwa, acz same sa raczej w ruinie.

Obrazek

Potem na naszej trasie wypada Rogoźnik. Pierwsza rzuca sie tu w oczy ruina koscioła, ktorą mielismy okazje zwiedzac 8 lat temu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wtedy jednak przegapilismy pałac, ktory znajduje sie zaraz obok. Jest na tyle zasłoniety od drogi innymi budynkami, ze nie wiedząc, ze trzeba go szukac raczej nie wpadnie sie na niego przypadkiem. Pałac jest otabliczkowany zakazami wstepu i wygląda na tyle porzadnie, ze raczej nie mamy złudzen na zwiedzanie go od srodka.

Obrazek

Zaglądamy zatem do okolicznych wielkich stodół z kolumnadą. Mamy potem spory problem wyciągnąć stamtad kabaka! Tak sie maleństwu spodobało maszerowanie miedzy kolumnami, tubalne echo kroków, echo i chrzęszczące pod butami siano, ze … jest ciężko wywabic spowrotem na słoneczny swiat ;)

Obrazek

Obrazek

Część przypałacowych zabudowan jest nadal zamieszkana i uzywana, kręcą sie ludzie, stoją auta.

Ide obfocic pałac i z drugiej strony. Wtedy rzuca mi sie w oczy piwniczne okienko… Otwarte.. Długo przy nim rozważam rozne za i przeciw. Jest dosyc wysoko do zeskoczenia. W dół pewnie pójdzie łatwo. Ale co potem? Nie wyleze, nie ma szans! A moze znajde w srodku jakies krzesło? Albo deski, zeby podstawic? Jednak rozsądek bierze góre nad ciekawością i eksploratorskim instynktem. I w tym konkretnym przypadku zostaje to szybko nagrodzone. Bo jeszcze 10 kroków i widze to…

Obrazek

Chyba by mnie jednak szlag trafil ze złości jakbym sobie tam w piwnicy skreciła noge ;)

Wnętrza sa w stanie srednim. Mozna nacieszyc oko róznymi drzwiami do kolejnych pokoi albo do ściennej szafy ;)

Obrazek

Obrazek

Złomiarze juz tu grasowali bo wiekszość pieców jest rozpierniczona i ma wybebeszone wkłady.

Obrazek

Obrazek

Zastanawiaja zniszczenia na jednym z ładniejszych piecyków. Ktoś wyrwał boczną, wielką kafle i ją rozbił o podłoge. Leży bidula obok.. Poszukiwacze skarbów? Albo ktoś chciał ją zajumać ale był niezdara i mu upadła?

Obrazek

Jeden z kominków robi wrazenie jakby ktos w nim nadal czasem palił!

Obrazek

Są miejsca wskazujące na pobyt bezdomnych lub żuli. Głównie chodzi o wyrazny “zapach człowieka” ;)

Obrazek

Najwieksze wrazenie robia jednak schody. Jedne i drugie sa tak samo kręcone, drewniane i cholernie skrzypiace.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Świat pałacowych lamp.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Część pałacowych pokoi robi wrażenie świeżo odmalowanych.

Obrazek

W innych farba odpada płatami i pamieta zapewne jeszcze poprzednie stulecie (a dekoracje jakis bal!!!)

Obrazek

W kilku miejscach widać, ze zaczynają sie juz walić stropy, wiec mam wrazenie, ze jest to juz ostatnia chwila na swobodne zwiedzanie tego miejsca...

Obrazek

I na koniec najciekawsza rzecz. Coś co wywołało wielki uśmiech na naszych pyskach! Mgnienie, które przenosi nas w inne czasy, w inny wymiar. Nagle znajdujemy sie w tym samym pałacu, ale pewnie ze 40 lat temu. Komnaty sa zamieszkane, uzywane, w budynkach wokół gospodarzy w najlepsze PGR. Po drodze nieopodal pewnie przemykaja jakies maluchy i syrenki. Droga zapewne jest bardziej pylista, tylko zruinowany kosciół wyglada podobnie. W jednej z wiekszych pałacowych sal mieści sie kino. Takie zwykłe, bez zadęcia. Pewnie na ścianie wisi prześcieradło i wyświetlaja na nim filmy. Ciekawe jaki mają repertuar? Pewnie każdy widz przychodzi z własnym krzesłem, jak to opowiadała moja mama, ze niegdys bywało. Nie lubie obecnie chodzic do kin. Odrażają mnie multipleksy i inne temu podobne paskudztwa. Ale do kina związkowego “Plon” poszłabym w ciemno! Nieważne na jaki film!

Obrazek

Fajna jest sama tabliczka. Widac wykonana chałupniczo, ktoś ręcznie wymalował lakierem literki. I mozna było. Teraz kazda tabliczka musi zostac zrobiona przez profesjonalna firme robiącą tabliczki i być równa co do milimetra… Tylko ciekawe czy przetrwa tyle lat w dobrym zdrowiu?

Na tabliczce zagnieździł sie ptak…

Nad jeziorkiem w Jaśkowicach zapodajemy dzisiejszy podpiekany obiad. Wokół wyboista droga, szelest trzcin na wietrze i ciepłe promienie słonca chylacego sie ku zachodowi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sielsko brzmi nie? Mysmy tez tak poczatkowo mysleli... Ale jest jeszcze jeden element krajobrazu... Dziesiątki ludzi włóczących sie tam i spowrotem. Głownie z psami, ale jest to tez dyzurne miejsce na randki, jazde rowerem lub autem w kółko, juz nie wspomne o wędkarzach, ktorych jednych sie tu spodziewalismy. Cóż wrazenienie troche dziwne - jakbysmy rozpalili ognisko gdzies na środku rynku ;)

Powietrze nad naszymi głowami jest jednym wielkim kwakaniem i szumem setek skrzydeł. Własnie przelatują dziesiatki ptasich kluczy. Czy to znaczy, ze bedzie juz wiosna? Ze nadejdą ciepłe i sloneczne dni? Że białe g… zwane potocznie sniegiem juz nie zawita w nasze progi a mróz nie sprobuje ukąsić w kuper?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na koniec wycieczki jeszcze rzut oka z daleka na pałacyk w Gozdawie…

Obrazek

I Danielowicach. Oba sprawiajace wrazenie raczej średnio dostępnych do blizszego zaznajomienia.

Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Co ciekawe wystepuje tu inna nazwa wsi “Kunice” - nie wiem o co w tym chodzi.
Bo to była "filia", jedno z gospodarstw wchodzących w skład PGR Kunice. A Kunice to wioska jakieś 10 km na zachód. Pod Legnicą.
https://www.google.com/maps/place/Kunic ... 16.2694233

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kunice_(w ... C4%85skie)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Rozumiem. Jeden PGR obejmowal kilka wsi!
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Jeden PGR obejmowal kilka wsi!
Tak właśnie było. I nie jestem pewien czy w okresie "gierko-katowicyzmu" nie był to model wiodący i preferowany. Chyba wówczas nastała "era komasacji" PGR-ów w takie "latyfundia" jak PGR Kunice czy (bliższy mnie) Kombinat PGR Gniechowice (sic!).
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

kolorowe kredki

Post autor: kolorowe kredki »

Mam podobne wspomnienie z jeziora Jaśkowickiego. Byłem kiedyś tam tylko raz, ze 30lat temu na rybach. To co mnie do niego zniechęciło to ciągle pałętający się za plecami ludzie. Bez względu na porę dnia czy nocy, jak smród po gaciach. Może wynika to z tego, że już wtedy wzdłuż połowy linii brzegowej były zabudowania? Coby do końca tak źle o miejscu nie mówić to w tym niewielkim jeziorku złowiono największego w Polsce węgorza.
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Ale jaja! i przez 30 lat nic sie nie zmienilo! Cały czas łażą! :lol:
ODPOWIEDZ