Wędrówki pograniczem polsko - litewskim (Suwalszczyzna 201

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
poreba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1929
Rejestracja: niedziela 06 lip 2008, 11:01
Lokalizacja: wracali Litwini

Post autor: poreba »

buba pisze:
poreba pisze:To już bądźcie konsekwentni: jeżeli nie Łoździeje, to i nie Gaładuś, a Galadusys ;-)
Miasto calkowicie lezy na terenie Litwy i teraz ma chyba tylko jedna nazwe?
Tak, AFAIR polska nazwa dla Łoździeji jest tylko jedna, Litwini też chyba jedną mają.
Tak już jest, że Paris nazywamy Paryżem, München - Monachium, London - Londynem, KĂśln - Kolonią, New York - Nowym Jorkiem, Vilnius - Wilnem, Bromberg - Bydgoszczą, Kapčiamiestis - Kopciowem ;-)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

poreba pisze:
buba pisze:
poreba pisze:To już bądźcie konsekwentni: jeżeli nie Łoździeje, to i nie Gaładuś, a Galadusys ;-)
Miasto calkowicie lezy na terenie Litwy i teraz ma chyba tylko jedna nazwe?
Tak, AFAIR polska nazwa dla Łoździeji jest tylko jedna, Litwini też chyba jedną mają.
Tak już jest, że Paris nazywamy Paryżem, München - Monachium, London - Londynem, KĂśln - Kolonią, New York - Nowym Jorkiem, Vilnius - Wilnem, Bromberg - Bydgoszczą, Kapčiamiestis - Kopciowem ;-)
Wiem ze tak jest, ale zawsze jakies takie dziwne mi sie wydaje tlumaczenie nazw miejscowosci na rozne jezyki. Przeciez to jest nazwa wlasna tak jak nazwisko czlowieka. Poza tym tylko niektore nazwy sie tlumaczy bo np. gruzinskie miasto Ahalkalaki, mimo ze trudno wypowiedziec to chyba w kazdym jezyku nazywa sie tak samo.. Szkoda ze nie jest tak ze miasto ma jedna nazwe i koniec, tylko kazdy sobie wymysla swoje..
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Capricorn pisze:Jodel jest najmniejszym i najbardziej ustronnym miejscem ukrytym w lesie świerkowym. Tam było jedno ze śródleśnych obozowisk harcerskich ulokowane kiedyś. Jak jest teraz nie wiem
To jak patrze na mape to chyba bylo tak ze ja pobieglam na prawo od szosy nad Iłgiel i tam szukalam miejsca na biwak. A kolega polecial na lewo czyli na Jodel. Nie bylo z 15 munut i ponoc nic nie znalazl dogodnego. Jako ze ja znalazlam to zeby juz tam w druga strone nie szli. Teraz zaluje po tym twoim opisie!
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Capricorn pisze:Wiele tego szukania nie było. Wiata przystankowa (jakoś mi się wydaje, że faktycznie był to kiedyś sklepik, ale mogę się mylić) położona jest ok. 400m od kolejnego miejsca biwakowego w lesie w kierunku na Krzywólkę oraz Przejmę
To zapewne minelismy pozostajac w błogiej nieswiadomosci!
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Dzisiaj los nam sprzyja - udaje sie złapac stopa. Wprawdzie nie do Rutki- Tartak jak chcielismy, ale w dobrą strone. Zabiera nas robotnik odwożący kolege do domu w Baranowie. Z miejsca gdzie wysiadamy roztacza sie taki oto widok:

Obrazek

I zapada decyzja- kit z Rutką! Idziemy na wzgorze! Jest bowiem spora szansa, ze tam bedziemy spac! Mijana chudoba bacznie nam sie przyglada.

Obrazek

Po drodze bagienka i idealnie okragłe oczka wodne, jakby w kraterze wulkanu.

Obrazek

Obrazek

Miejsce okazuje sie bardzo dogodne biwakowo. Dajemy znac chłopakom, ze miejsce na nocleg znalezione. Oni chyba cała droge idą piechotą. Nie wiem naprawde jak to robią ludzie, ktorzy w skonczonym czasie sa w stanie dojechac stopem w konkretne miejsce... To tak po prostu nie działa. Przynajmniej w Polsce. Jazda stopem to loteria- czasem dotrzesz w zaplanowane miejsce, czasem poznasz fajnych ludzi i pojedziesz w przeciwnym kierunku, ale bardzo czesto cała trase zapodajesz z buta. Albo sa dwie rownolegle rzeczywistosci ;)

Grzes idzie do Rutki na zakupy. Ja zostaje z plecakami, wyłaze na wieze. Wokol roztacza sie widok na łagodne wzgorza Suwalszczyzny, oswietlone ciepłym, wieczornym słoncem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Obrazek

Zaraz za wieżą jest skarpa nieczynnego wyrobiska. Tam planujemy zapodac ognisko. Chrustu za duzo nie ma, ale sa resztki rozwalonego płotu, ktory runął w dół ze skarpy.

Obrazek

Z rozkladaniem namiotow i rozpalaniem ognia postanawiamy sie wstrzymac az bedzie tu sami. Mamy takie podejscie, ze zawsze lepiej jak nikt nie wie gdzie biwakujemy. Moze to przesadna ostroznosc- ale zaszkodzic nie zaszkodzi. W naszych czasach kapusiow niestety nie brakuje, a tak na pierwszy rzut oka to nigdy nie wiadomo kto zacz. A u wlotu do wyrobiska zatrzymały sie dwa auta. Facet i babka. Stoją oparci o auta i sie gapią w naszą strone. Chyba to miala byc randka, ale nieco dziwna.. Skoro bardziej sie interesuja nami niz soba nawzajem? W koncu o 21 odjezdzaja. Wyrobisko jest nasze! Ogien płonie, nalewka jagodowa rozgrzewa chlodny wieczor. Dzieki wyprawie Grzesia do Rutki mamy ziemniaki, masełko i sól. Zresztą nalewke tez dzieki Grzesiowi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Bęcejłach kupilismy folie malarska, wiec dzis namiot rozbijamy na niej. I jest duzo lepiej. Nie przesiąka, mimo porannego deszczu. Co najciekawsze- babka w sklepie zarzekała sie, ze nie ma folii. Ale znalazlam takowa na polce- zakurzoną, pozółkłą. Byla kupa smiechu. Widac ta folia czekała na nas 10 lat!

Z racji na poranne siąpiące opady sniadanie wyjątkowo zjadamy bez rozpalania ogniska. Rozsiadamy sie w wiezy bo tu jest dach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wreszcie dzis idziemy na wycieczke szutrówkami! Opuszczamy glowne drogi, kierujemy sie na Wierzbiszki i inne małe przysiółki gdzie nic nie ma. I składamy sobie obietnice, ze za rok przez wiekszosc wyjazdu wlasnie tak bedziemy wędrowac! Na pohybel asfaltom! Od razu jakos milej dla oka, od razu jakby wieksza przestrzen i szerszy oddech, a i drewnianych domkow jakby wiecej! Drogi sie wiją wsrod krzewow bzu i starych omszałych płotow. Po polach snują sie mgły, od czasu do czasu popaduje. To zdecydowanie dzien o najbrzydszej pogodzie na calej tegorocznej trasie. Ale chrzęszczący pod stopami żwir i piach niweluje wszelakie niedogodnosci!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jedną chatynke wyraznie ktos przywraca do zycia!

Obrazek

Obrazek

Co chwile mijamy przydrozne kapliczki.. Ich ilosc jest prawie rownowazna liczbie domow! A zadumanych światków zapewne w rejonie naliczymy wiecej niz stałych mieszkancow rozrzuconych po polach chałupek..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Napotykamy tez mały cmentarzyk z I wojny swiatowej. Groby juz prawie rozpadniete, acz niedawno postawili zbiorczą tablice pamiatkowa. Gdyby nie ona łatwo by mozna przegapic to miejsce, biorac mogiły za kamienie.

Obrazek

Obrazek

Nasza dzisiejsza wycieczka to takie kółeczko po przysiólkach- caly czas łazimy wokół naszej wiezy, tej przy ktorej spalismy. Mamy okazje ją ogladac z kazdej strony! Śmiejemy sie, ze taka widac tradycja naszych wschodniogranicznych wedrowek - kilka lat temu jak plynelismy tratwą to wciaz widzielismy wieze kosciola w Sztabinie. Teraz przesladuje nas dla odmiany inna wieza! Widac los nas pilnuje, zebysmy sie nie zgubili! ;)

Obrazek

W Rutce czekamy na autobus w dziwnych okolicznosciach - ni to plac zabaw, ni to lesny parking, ni to zakręcony sen lokalnego artysty. Mozna tu liczyc zające, ogladac wystrugane z drewna ptactwo albo schowac sie do beczki. Nie wiem komu to ma słuzyc- nie widzimy tu ani dzieci, ani lokalnych żulikow.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

est tez wiata z marmurowymi ladami i zlewami z bieżącą wodą. Moze w sezonie dziala tu jakis sklepik albo punkt gastronomiczny? Wiata raczej nie ma walorow noclegowych- przewiewna, blisko zabudowan, no i ponoc wszedzie wiszą kamery... Palenisko tez takie sterylne jakby nikt nigdy w nim nie palil ognia.. Albo potem szorowali domestosem ;)

Obrazek

Obrazek

Za plecami szumi nam Szeszupa. Nie sądzilam, ze to taka duza rzeka! Ma prawie 300 km i plynie tez przez Litwe i Obwod Kaliningradzki! Zawsze myslalam, ze to malutki, regionalny potoczek!

cdn
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104858
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Facet i babka. Stoją oparci o auta i sie gapią w naszą strone. Chyba to miala byc randka, ale nieco dziwna.. Skoro bardziej sie interesuja nami niz soba nawzajem?
Wydaje się, że cierpliwie czekali aż sobie pójdziecie, a oni będą mogli przystąpić do "ćwiczeń terenowych"...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
poreba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1929
Rejestracja: niedziela 06 lip 2008, 11:01
Lokalizacja: wracali Litwini

Post autor: poreba »

buba pisze:
poreba pisze:Paris nazywamy Paryżem, München - Monachium, London - Londynem, KĂśln - Kolonią, New York - Nowym Jorkiem, Vilnius - Wilnem, Bromberg - Bydgoszczą, Kapčiamiestis - Kopciowem ;-)
Wiem ze tak jest, ale zawsze jakies takie dziwne mi sie wydaje tlumaczenie nazw miejscowosci na rozne jezyki. Przeciez to jest nazwa wlasna tak jak nazwisko czlowieka.
Nie żebym przy okazji podróżniczego tematu chciał coś mącić, ale... Pani Kowalska z Landwarowa może i by się z Tobą zgodziła względem miejsca zamieszkania, względem tego że w ichniejszym dowodzie koniecznie chcą ją nazywać Kowalskiene - już niekoniecznie. Tym bardziej, że jej ojciec - przykładowo - jednak w w Ladwarowie się urodził, a nie w Lentvaris.
buba pisze:Poza tym tylko niektore nazwy sie tlumaczy bo np. gruzinskie miasto Ahalkalaki, mimo ze trudno wypowiedziec to chyba w kazdym jezyku nazywa sie tak samo.. Szkoda ze nie jest tak ze miasto ma jedna nazwe i koniec, tylko kazdy sobie wymysla swoje..
Akurat w tych stronach nie ma potrzeby tłumaczenia na polski nazw miejscowości. One je mają, od dawna, po prostu.
Inna sprawa z Londynami, Paryżami. Nawet Koln nam spowszedniał do Kolonii, a takie Asseheim (słyszał ktoś o tej dziurze?) nie.
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

poreba pisze:Akurat w tych stronach nie ma potrzeby tłumaczenia na polski nazw miejscowości. One je mają, od dawna, po prostu.
Inna sprawa z Londynami, Paryżami. Nawet Koln nam spowszedniał do Kolonii, a takie Asseheim (słyszał ktoś o tej dziurze?) nie.
Wiec kolejny powod ze dziury i zadupia sa fajne! :D
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Dziwnie sie czujemy docierając do Suwałk. Ruch, tłum, hałas, wszedzie pędzące auta. Ludzie biegają w pospiechu, roztaczajac za soba woń ciezkich perfum. Nie pachnie sosnowy las, dym z ogniska i wodorost z zarastajacych jezior. Dziwnie tak…

Idziemy z plecakami przez miasto jak jakies stwory z innej planety. I ludzie chyba tak na nas patrzą. Chyba niesiemy ze sobą klimat (i zapach) innego swiata, zagubionego wsrod przygranicznych pól, lasow i zbiornikow wodnych.

Spora część miasta niekoniecznie przypada mi do gustu. Ale jak wszedzie mozna odnalezc “smaczki”. Gdzieniegdzie natrafiamy na duzy drewniany dom, dziwną furtke, suszące sie pranie ukryte w podworku gdzie zatrzymal sie czas. Nieraz mały piesek spoglądnie tęsknie w strone okiennego lufcika..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Hotel, w ktorym chetnie bym zanocowala! Acz chyba nie jest czynny, jak zwykle w takich przypadkach. Choc bywalo kilka zacnych wyjątkow, ale przewaznie nie w Polsce ;)

Obrazek

Suwałki to chyba miasto dobrych ludzi. Kilkakrotnie ktos zagaduje nas na ulicy, pytajac czy w czyms pomoc, cos doradzic, gdzies zaprowadzic. Nie wiem czy turysta z plecakiem jest tu taką rzadkoscia, ze budzi ciekawosc czy po prostu chec bezinteresownej pomocy i usmiechu jest wsrod ludzi bardzo rozbudowana.

Dzis jestesmy zmuszeni spać na kempingu, jako ze to spore miasto. W takich miejscach ciezko o dogodne i bezpieczne krzaki na dzikie biwaki. Trafiamy wiec na "eurokemping" przy stadionie. Wokol trawka z rolki i totalna patelnia- ani pół drzewka czy krzaczka. I same kampery, oczywiscie wszystkie białe i jakby wlasnie wyjechały z myjni i woskowania. I wsrod tego nasze dwa zielone namiociki przywykłe do malowniczych zarośli, jak przeniesione z innej bajki.. Sznurkow na pranie nie przewidzieli, a wsrod tej pustyni to nawet ciezko gdzies swoj sznurek przywiązac. Suszymy wiec rzeczy na rekwizytach z mini placu zabaw.

Obrazek

Obrazek

Dziwne tu mają łazienki- jednoguzikowe. W umywalkach plynie tylko lodowata woda. Ciepła woda jest w prysznicach. Owe prysznice tez mają jeden guzik i krotką rurke wystającą ze sciany. Jak sie nacisnie guzik to zapewne oblewa cie od stop do glow, łącznie z wlosami. No coz… Chcac umyc zęby w cieplej wodzie trzeba isc pod prysznic. Albo zagotowac sobie na butli - jak w lesie. Kuchnia jest, ale zamknieta. No coz- jak cos sie nazywa “eurokemping” to musi byc udziwnione, sterylne, błyszczące a praktycznosc jest rzeczą trzeciorzędną. Jako ze kazde miejsce posiada zalety i wady - tu plusem jest sympatyczny gospodarz. Przychodzi pogadac i poopowiadac nam rozne ciekawostki o okolicach, co mozna zwiedzic w miescie. Chłop ma taka wiedze i gadane, ze posluchac go chwile to jakby przeczytac trzy przewodniki!

Miejsce nie bardzo sie nadaje aby tu siedziec i napawac sie atmosferą biwaku... Zostawiamy wiec bagaze i idziemy sie powłoczyc sie po miescie. Zaraz za stadionem są cmentarze, gdzie leżą wyznawcy 7 odłamów religijnych. Żydzi, muzułmanie, ewangelicy, kalwini, prawosławni, starowiercy i katolicy. Wrogie religie, ktore w roznych rejonach swiata od wiekow toczą ze sobą wojny - pogodziła suwalska ziemia... Los bywa przewrotny.

Na cmentarzu muzułmanskim nic nie zostalo. Jest tylko polanka porosła trawą i symboliczny półksiezyc na bramie. Pewnie Tatarzy sa tu pochowani, tacy jak w Kruszynianach czy Bohonikach. Ale pewnosci nie mam..

Obrazek

Żydowskie miejsce pochówku tez widac, ze bylo bardzo zniszczone. Niedawno utworzono tu pomnik z połamanych płyt nagrobnych wyoranych z terenow cmentarza.

Obrazek

Obrazek

Na cmentarzu prawosławnym stoi niebieska, drewniana cerkiewka. Malutka, podrzezbiana, przywodząca na mysl jakies wioseczki na syberyjskich bagnach.

Obrazek

W porannym oświetleniu prezentuje sie jeszcze lepiej!

Obrazek

Za nią sa prawoslawne groby, wiele z nich malowniczo zarosnietych bujnymi o tej porze roku ziołami i chaszczem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Prawosławny cmentarz dosc płynnie przechodzi w miejsce spoczynku staroobrzędowcow. Nie wiem czemu, ale jakos od zawsze czuje sympatie do tego wyznania. Ma w sobie jakas tajemniczosc, jakis wyjątkowy urok. Tereny, w ktorych wystepuje ta grupa religijna, przewaznie sa klimatyczne, troche zapomniane i gdzies na uboczu. Ukrainska delta Dunaju i pociete kanalami Wiłkowe, rumunskie Sarichioi, po drugiej stronie tej samej delty. Gruzinska Dżawachetia i wioski z dachami domow poroslymi trawą. Albo Wodziłki tu w suwalskich okolicach, wsrod wzgorz, ktorych nie powstydzil by sie Beskid Niski. Tutaj ten cmentarz tez podoba mi sie najbardziej ze wszystkich siedmiu. Mozna zajrzec w oczy długobrodym dziadkom, ktorych powazne twarze widnieją na nagrobnych zdjeciach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawe, ze sporo religii wystosowuje mniej lub bardziej wyrazne sugestie nakazy do swoich wyznawcow - ze facet ma miec brode! To jeden z dwoch nakazow religijnych, ktory bardzo mi sie podoba! Drugi to ten, ze w czasie postu nalezy obżerac sie rybami! :D

Do wielu nagrobnych tablic sa przyczepione rzezbione ośmiokanciaste krzyze wytłaczane w metalu o barwie mosiądzu a nieraz i malowane na kolorowo. Wiele razy spotykalam takie krzyze na giełdach staroci. Jeden nawet kupilam i wisi na scianie. Stojąc tu na cmentarzu w Suwałkach troche mi sie zimno zrobilo - na mysl skąd on mogł przywedrowac na bazar….

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spora czesc zmarlych ma dziwne, niespotykane chyba nigdzie indziej imiona np. Jepafanij czy Awakum.

Część nagrobkow jest opisana naszym alfabetem, część cyrylicą ale sa tez niektore groby z napisami dziwną mieszanką obu rodzajow liter.

Obrazek

Dalej jest cmentarz ewangelikow i kalwinow. Chyba musi chodzic o takie dwa wyznania - bo inaczej ciezko sie doliczyc siedmiu. Jest tu mało napisów po niemiecku, tylko na kilku grobach. Dominują napisy polskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najbardziej przypakowany Jezus z kaloryferkiem na brzuchu jakiego spotkalam na swej drodze ;)

Obrazek

Na katolickim zwraca uwage, ze sporo dziadkow pozuje w mundurach lub w inny sposob upamietnia swoją wojskową przeszłosc.

Obrazek

Obrazek

Jest tez charakterystyczny grob, o ktorym wspominal nam facet z kempingu. Młody chlopak, ktory zginał w zamachu na nowojorskie wiezowce.. Dziwi tylko napis na tablicy- ze zginał za wiare i wolnosc. Wiare? Wolnosc? Myslalam, ze miał tylko pecha znalezc sie w zlym miejscu w złym czasie i stac sie jedna z tysiecy bezsensownych ofiar w rękach wielkiej polityki. Napis brzmi wzniośle, ale jest w nim jakis mały zgrzyt. A moze po prostu rodzinie lżej na duszy, ze śmierc chlopaka miała jednak jakis sens?

Obrazek

Mijamy tez kilka grobow do ponownego zasiedlenia. Nawet po smierci grozi nam eksmisja. Dobrze, ze nie przychodzi komornik zajumac kwiatki czy dechy z trumny na opał… Widac, ze o sporo tych grobow ktos dba… Stoją kwiatki, znicze.. Przy jednym siedzi na ławeczce jakas babuszka. Kim dla niej był pochowany tam mezczyzna? Mężem, bratem, kumplem z podworka? Poprawia kokardke na drewnianym krzyzu. Moze nie ma kasy na opłate?

Obrazek

Obrazek

Chyba nieraz warto byc wyznawcą mało popularnej w regionie religii. Prawosławnych czy ewangelikow nikt nie niepokoi po smierci. Leżą sobie od lat nawet gdy ich groby zarasta zielsko, tablice sie kruszą.. Nie muszą sie martwic, ze krzyze z ich mogił trafią na smietnik, Jezuski bedą lezec połamane bez rąk miedzy rozdeptanymi zniczami, a miejsce oficjalnie zajmie bogatszy współlokator. To nie tylko przypadek Suwałk. Zawsze ogarnia mnie straszny smutek, gdy widze groby przeznaczone do celowego zniszczenia. Rwie sie włosy z głowy, ze po wojnie niszczono groby niemieckie czy ukrainskie, ze z macew budowano drogi. Ze szacunek dla zmarłych, ze hieny cmentarne i bla bla bla. A ten sam proceder trwa oficjalnie, w majestacie prawa i za społecznym przyzwoleniem. Jest to dla mnie jedna ze wstrętniejszych rzeczy- pazernosc na forse, ktora próbuje sięgac nawet na tamten swiat…

Nurtuje tez mnie pytanie - co z tym grobem? Kto za niego płaci?

Obrazek

W Suwałkach postanawiamy rowniez poobcowac troche z zywymi i zająć sie mniej duchowymi przezyciami (np. żarciem). W tym celu odwiedzamy knajpe, gdzie ponoc sa jakies kołduny, bliny czy inne lokalne specjały. Dowiadujemy sie jednak, ze one są - ale tylko w menu, bo juz sie skonczyly. Jest tylko pizza. Zamawiamy wiec pizze, a chwile pozniej jakas parka dostaje kołduny. Nie wiem - moze trzeba było złozyc zamowienie po litewsku?

W nocy na kempingu budzi mnie dziwny dzwiek. Jakby wodospadu. Co sie okazuje - na stadionie włączyli sikawki podlewające trawe. Jedna z nich jest tak ustawiona, ze wali strumieniem wody po ogrodzeniu kempingu. Halas jest na tyle spory, ze musze wsadzic w uszy stopery. Pudel stoperow nie mial, a na dodatek fontanna podlewała jego namiot. Zabrał wiec manele i poszedł spac do łazienki. Rano ponoc na kokon na karimacie wlazł jakis kamperowiec z Niemiec czy innej Holandii, ktorego o swicie przycisnela potrzeba ;) Ciekawe czy sie przestraszyl? albo uznał to za egzotyke? A moze dla nich to juz normalne, ze jakies brodate opalone śpią gdzie popadnie? ;)

Rano musimy wstac dosc wczesnie bo spieszymy sie na autobus. Blisko dworca PKSu, przy jednej z ruchliwych ulic, stoi drewniany dom, zapuszczany na pomaranczowo, o ciekawym, nieregularnym ksztalcie. Nie jestem pewna czy ma stalych mieszkancow, ale nie wyglada rowniez na calkiem opuszczony. Otacza go duzy ogrod, z gatunku tych prawdziwych, a nie modnych ostatnio z betonu i plastiku. Juz drugi raz na tym wyjezdzie nie moge sobie odmowic przyjemnosci pokrecenia sie kolo tego budynku. Emanuje tu zewszad spokoj i jakas taka dobra energia. Czlowiek ma nieprzebrana ochote przysiąść na ławeczce, zaciągnąc sie wonią bzu czy zajrzec do studni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Moze to przez kontrast? Kilkaset metrow dalej rozciągają sie parkingi, galerie handlowe, ruchliwe skrzyzowania i inne frykasy niezbedne do szczesliwego zycia współczesnych ludzi. Kawałek za domem zaczyna sie świat bez roslin i bez ciszy.

Obrazek

Do Warszawy mamy okazje jechac autobusem prowadzonym przez gatunek zwany “skurwiel bezinteresowny”. Po raz pierwszy spotykam sie z sytuacją, ze mając wykupiony bilet do stacji dalszej- nie mozemy wysiąść na wczesniejszej, mimo ze autobus sie tam zatrzymuje. Nie bo nie. Probujemy wysiasc i tak, ale debil walczy o swoje jak babcie o karpie w Lidlu. Prawie wlasnym ciałem zasłania bagaznik i nie pozwala wyjąc plecakow. Bo mamy jechac na tą stacje co mamy na biletach. Przez chwile moze czuć władze i co mu zrobisz? Przez jego kaprys musimy drałowac kawal i jeszcze jechac metrem. Prawie godzina psu w d... Czasem mysle, ze to dobrze (dla mnie i dla swiata), ze nie urodzilam sie facetem o gabarytach toperza. Bo moglabym tego naduzywac. A ta sytuacja bylaby jedną z nich…

W Warszawie ogladamy cerkiew, ktora niestety jest zamknieta. Udaje mi sie tylko zajrzec do wnetrza przez piwniczne okienka, gdzie spotykam dwoch nasciennych brodatych kolesi i jakis stolik- ołtarz to czy katafalk? Z piwnicy zapodaje zapachem zapomnianej, butwiejacej łodzi, w ktorej ostatni rybak zapomniał części swojego połowu… ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wsrod stołecznych zaułkow zwracają tez uwage fajne murale - stare i… stylizowane na stare! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Końce wyjazdow zawsze mają w sobie jakas doze smutku. Acz w tym przypadku nie jest tak źle! Do domu jade tylko sie przepakowac! Za kilka dni znow jak bumerang wracam na daleką połnoc. Ba! Jeszcze nawet na ciut dalszą, bo wbijamy do Obwodu Kaliningradzkiego! Znow bedą biwaki, ogniska i klimatyczne sklepiki głębokiej prowincjii! Acz tym razem bedzie nam dodatkowo szumiec morze, warczeć busio i kwiczeć bobas ;)

KONIEC
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104858
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Acz chyba nie jest czynny, jak zwykle w takich przypadkach.
I tu się mylisz! Jak najbardziej czynny i zaprasza. :) http://noclegihancza.pl/
buba pisze:skąd on mogł przywedrowac na bazar….
Skąd on NA PEWNO przywędrował...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:Acz chyba nie jest czynny, jak zwykle w takich przypadkach.
I tu się mylisz! Jak najbardziej czynny i zaprasza. :) http://noclegihancza.pl/[.
ale jaja! z boku wprawdzie wyglada klimatyczniej niz na zdjeciach ale dobrze wiedziec ze dziala! :D
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 66906
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Noclegowałem tam w sierpniu '95 roku :roll:
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
ODPOWIEDZ