Zimowe Kaczawskie
Moderator: Moderatorzy
Zimowe Kaczawskie
Na dlugi weekend ruszamy miedzy innymi w gory Kaczawskie. Biorac pod uwage zapowiedzi odnosnie przewidywanej pogody, mocno dziwi nas, ze jeszcze na wysokosci Strzegomia sniegu praktycznie nie ma. Na tym etapie mam jeszcze złudne nadzieje, ze moze caly wyjazd tak bedzie wygladac? Jedna z zapowiadanych zawiej i zamieci dopada nas za Jaworem, co skutkuje pomyleniem drogi- drogowskazow nie widac, jest tylko biala sciana jakies kilka metrow przed skodusia. Tym sposobem jedziemy do Złotoryi bocznymi drogami miedzy innymi przez Słup. Gdzies tam w rejonie zbiornika natrafiamy na obelisk upamietniajacy bitwe. Gdy zadymka zanika okazuje sie, ze sniegu tu rowniez nie ma.
W Zlotoryi odbieramy klucze do Marianowki i dowiadujemy sie, ze tym razem nie ma w chacie drewna. Zwykle obsluga zapewnia paliwo do kominka ale tym razem na sylwestra cale poszlo. Mamy pytac w Stanislawowie niejakiego Zygmunta aby nam przywiozl pare pniakow.
W lasach za Sichowem pojawia sie biale paskudztwo i z kazdym kilometrem jest go wiecej. Droga prowadzaca na Rosoche jest juz calkowicie biala.
Zygmunta odnajdujemy acz drewna na zbyciu nie ma. Pytamy jeszcze w jednej z chalup gdzie mieszka dziadek z babcia ale oni tez maja opał tylko dla siebie. No coz… Bedzie trzeba wydlubywac jakies patyki spod sniegu… Troche drewna kupilismy na naszej ulubionej stacji benzynowej, ale to starczy tylko na rozpałke i na nocne dorzucanie.
Karkonoszy dzis nie widac..
Z otwarciem chatki meczymy sie chyba z godzine, klodki sa tu jakies dziwne a dzis jeszcze na dodatek zamarzly. W czasie gdy sie z nimi szarpiemy przychodzi babuszka- z tego domu gdzie pytalismy o drewno. Zrobilo jej sie zal “zagubionych zmarznietych dzieci” i przyszla nam pomoc. Jejku- ze chcialo sie jej isc taki kawal pod gore zamiast siedziec w cieplym domku! Posciagala na droge rozne bele drewna i pokazala nam w lesie rozwalony plot, ktory mozemy sobie rozebrac. Naprawde jakos tak cieplo kolo serca sie robi gdy spotka sie takich ludzi, ktorzy pragna bezinteresownie komus pomoc. Babcia mowi, ze przypomnielismy jej rajdy z bardzo dawnych lat, w ktorych niegdys sama uczestniczyla. Kilkoma wspomnieniami sie podzielila, niby nic wielkiego ale wracam do chatki z dechami pod pachą i Sudetami sprzed 50 lat przed oczami.
Wieczorem docieraja jeszcze Iza, Romek, Chris i Karuda.
Dokladam do kominka cala noc a i tak marzne w dwoch spiworach puchowych! Jak dobrze ze zabralam tez ten drugi!
Rano udaje mi sie jeszcze zagotowac wode na marusi. Kolejnego dnia gdy temperatura jeszcze spadnie woda odmowi gotowania. 10 minut a wrzatku wciaz nie ma... I na palnikach i na marusiach! Trzeba bedzie gotowac w chatce.. A niby marusia miala byc syberyjska! No i co? Moze paliwo nie takie?
Dzis sobie idziemy na spacer z Rosochy do wioski Leszczyna.
W Leszczynie sporo starych typowo dolnoslaskich domow-kamienic, o szachulcowych scianach i wielkich kamiennych bramach
W garazach czaja sie sympatyczne maszyny
Mijamy rozne kapliczki
Sa tu tez pozostalosci zespolu dworskiego.
Ten sam dom z drugiej strony wyglada calkiem niepozornie
Chyba ciezko juz odczytac....
Nie omieszkam tez zajrzec do opuszczonych przydroznych piwniczek. Beczek z winem brak (albo sa dobrze ukryte )
Gdy wracamy, cala droga na Rosoche jest obstawiona mysliwymi w odblaskowych kurtkach i ze spluwami w łapach. Sporo miedzy nimi jest obcokrajowcow. Wyjatkowo sa mili, nie strasza nas odstrzeleniem jak to czesto bywa, nie wrzeszcza ze mamy “wypier** bo las jest ich”, raczej tylko sie smieja z mojej czapki i troche maja miny jakby nie wiedzieli czy to przypadek czy moze jakas prowokacja Wszystko ładnie pieknie ale do kibla za krzak nie ide.. Jakos wytrzymam do wychodka w Marianowce.. Szlag ich wie czy nie maja teraz sezonu na łosie ...
Przed chatka czeka na nas juz Tomek, Biker i Ala. Rozpalili ognisko i ponoc juz sie zastanawiali jak zrobic ze stolu i folii tymczasowe schronienie - jakbysmy jednak nie przyszli do chatki
Popoludnie mija na dalszym pozyskiwaniu drewna- pies rowniez pomaga!
Niektorzy pija napoje chlodzace nawet przy - 20 stopniach!
Inni wola rozgrzewajace
Wieczor mija na milych pogawedkach w blasku swiec, gitarowych spiewach, jedzeniu i piciu - jak to w gorach, jak to w chatce, jak to w fajnej ekipie!
Mamy dzis na zakaske wyjatkowy przysmak- kiszone rzodkiewki! Takie specjaly powstaja w Miedzyrzeczu! Mniam!
Dzis obchodzimy tez z Bikerem osiemnastke naszych swetrow! Moj kupilam w 99 roku! Bikerowy jest chyba jeszcze starszy- choc moj moze tez? Oba byly kupione w ciucholandach! Nadal dobrze sluza i moze posluza kolejne tyle? mamy nadzieje ze w 2035 roku tez zabierzemy je w gory!
Dzis w chatce jest cieplej. Jeden spiwor wystarcza Oczywiscie w nocy dokladam do kominka
cdn
W Zlotoryi odbieramy klucze do Marianowki i dowiadujemy sie, ze tym razem nie ma w chacie drewna. Zwykle obsluga zapewnia paliwo do kominka ale tym razem na sylwestra cale poszlo. Mamy pytac w Stanislawowie niejakiego Zygmunta aby nam przywiozl pare pniakow.
W lasach za Sichowem pojawia sie biale paskudztwo i z kazdym kilometrem jest go wiecej. Droga prowadzaca na Rosoche jest juz calkowicie biala.
Zygmunta odnajdujemy acz drewna na zbyciu nie ma. Pytamy jeszcze w jednej z chalup gdzie mieszka dziadek z babcia ale oni tez maja opał tylko dla siebie. No coz… Bedzie trzeba wydlubywac jakies patyki spod sniegu… Troche drewna kupilismy na naszej ulubionej stacji benzynowej, ale to starczy tylko na rozpałke i na nocne dorzucanie.
Karkonoszy dzis nie widac..
Z otwarciem chatki meczymy sie chyba z godzine, klodki sa tu jakies dziwne a dzis jeszcze na dodatek zamarzly. W czasie gdy sie z nimi szarpiemy przychodzi babuszka- z tego domu gdzie pytalismy o drewno. Zrobilo jej sie zal “zagubionych zmarznietych dzieci” i przyszla nam pomoc. Jejku- ze chcialo sie jej isc taki kawal pod gore zamiast siedziec w cieplym domku! Posciagala na droge rozne bele drewna i pokazala nam w lesie rozwalony plot, ktory mozemy sobie rozebrac. Naprawde jakos tak cieplo kolo serca sie robi gdy spotka sie takich ludzi, ktorzy pragna bezinteresownie komus pomoc. Babcia mowi, ze przypomnielismy jej rajdy z bardzo dawnych lat, w ktorych niegdys sama uczestniczyla. Kilkoma wspomnieniami sie podzielila, niby nic wielkiego ale wracam do chatki z dechami pod pachą i Sudetami sprzed 50 lat przed oczami.
Wieczorem docieraja jeszcze Iza, Romek, Chris i Karuda.
Dokladam do kominka cala noc a i tak marzne w dwoch spiworach puchowych! Jak dobrze ze zabralam tez ten drugi!
Rano udaje mi sie jeszcze zagotowac wode na marusi. Kolejnego dnia gdy temperatura jeszcze spadnie woda odmowi gotowania. 10 minut a wrzatku wciaz nie ma... I na palnikach i na marusiach! Trzeba bedzie gotowac w chatce.. A niby marusia miala byc syberyjska! No i co? Moze paliwo nie takie?
Dzis sobie idziemy na spacer z Rosochy do wioski Leszczyna.
W Leszczynie sporo starych typowo dolnoslaskich domow-kamienic, o szachulcowych scianach i wielkich kamiennych bramach
W garazach czaja sie sympatyczne maszyny
Mijamy rozne kapliczki
Sa tu tez pozostalosci zespolu dworskiego.
Ten sam dom z drugiej strony wyglada calkiem niepozornie
Chyba ciezko juz odczytac....
Nie omieszkam tez zajrzec do opuszczonych przydroznych piwniczek. Beczek z winem brak (albo sa dobrze ukryte )
Gdy wracamy, cala droga na Rosoche jest obstawiona mysliwymi w odblaskowych kurtkach i ze spluwami w łapach. Sporo miedzy nimi jest obcokrajowcow. Wyjatkowo sa mili, nie strasza nas odstrzeleniem jak to czesto bywa, nie wrzeszcza ze mamy “wypier** bo las jest ich”, raczej tylko sie smieja z mojej czapki i troche maja miny jakby nie wiedzieli czy to przypadek czy moze jakas prowokacja Wszystko ładnie pieknie ale do kibla za krzak nie ide.. Jakos wytrzymam do wychodka w Marianowce.. Szlag ich wie czy nie maja teraz sezonu na łosie ...
Przed chatka czeka na nas juz Tomek, Biker i Ala. Rozpalili ognisko i ponoc juz sie zastanawiali jak zrobic ze stolu i folii tymczasowe schronienie - jakbysmy jednak nie przyszli do chatki
Popoludnie mija na dalszym pozyskiwaniu drewna- pies rowniez pomaga!
Niektorzy pija napoje chlodzace nawet przy - 20 stopniach!
Inni wola rozgrzewajace
Wieczor mija na milych pogawedkach w blasku swiec, gitarowych spiewach, jedzeniu i piciu - jak to w gorach, jak to w chatce, jak to w fajnej ekipie!
Mamy dzis na zakaske wyjatkowy przysmak- kiszone rzodkiewki! Takie specjaly powstaja w Miedzyrzeczu! Mniam!
Dzis obchodzimy tez z Bikerem osiemnastke naszych swetrow! Moj kupilam w 99 roku! Bikerowy jest chyba jeszcze starszy- choc moj moze tez? Oba byly kupione w ciucholandach! Nadal dobrze sluza i moze posluza kolejne tyle? mamy nadzieje ze w 2035 roku tez zabierzemy je w gory!
Dzis w chatce jest cieplej. Jeden spiwor wystarcza Oczywiscie w nocy dokladam do kominka
cdn
Proszę udać się tutaj: http://www.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=5497 i "zapodać" dokładny przepis.buba pisze:Mamy dzis na zakaske wyjatkowy przysmak- kiszone rzodkiewki! Takie specjaly powstaja w Miedzyrzeczu! Mniam!
Sprawdzimy czy na "Miedzymorzu" też wychodzą takie smaczne.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Z tego co mowil kolega przyrzadza sie zalewe jak dla ogorkow- woda z sola + wrzucony koper i chrzan. Tylko nie ogorki a rzodkiewka. Myslisz ze jest sens zapodawac skoro przepis zupelnie ogorkowy?Piotrek pisze:i "zapodać" dokładny przepis.
Kolega tez zakisza tak ostre papryczki. Zobaczymy kiedys co warte!
Jest sens bo ja na przykład nie wiem jak zrobić a jeśli zrobię według przepisu ogórkowego to nie wiem czy będą taki sam smak miały. Nie mam porównania. Co innego gdy będzie to autoryzowany przepis na rzodkiewki.buba pisze:Myslisz ze jest sens zapodawac skoro przepis zupelnie ogorkowy?
A co do ogórków - oprócz wody z solą, chrzany i kopru, "u nasz" dodaje się jeszcze liście z czarnej porzeczki (lub wiśni) oraz czosnek. Do rzodkiewki też dać?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Zrób kilka wersji i podzielisz się z nami, która wyszła najlepiej ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Musimy poczekać na rzodkiewki z gruntu. Najlepiej własnego. Kupne w zastraszającej większości mają smak "Muszynianki" i konsystencję dziury zamkniętej w czerwonej skórce...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Jak zamarynujesz, to nie będzie różnicy ... chyba ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Mała dygresja - do kiszenia ogórków często wrzucam parę pomidorów. Również świetnie smakują ukiszone wspólnie. Może i owe rzodkiewki razem się kisiPiotrek pisze:Jest sens bo ja na przykład nie wiem jak zrobić a jeśli zrobię według przepisu ogórkowego to nie wiem czy będą taki sam smak miały
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Poranek wita nas sloneczny ale paskudnie mrozny! Snieg skrzypi pod nogami, skrzy sie do slonca. Tylko ze prawie nie da sie oddychac bo powietrze wgryza sie w pluca i wrecz parzy! Nos zamarza po jakis dwoch minutach.
Tu ekipa prawie w komplecie pod miła chatynką.
Dzis calkiem ladnie widac Karkonosze
I Grodziec!
Snieznymi rurami zamiast drog docieramy do Grobli i idziemy na Radogost. Bylam tu kiedys latem, przed burzą, gdy okoliczne gory zostaly pozarte przez chmury. Ale za to byly wtedy czeresnie. Cale aleje dzikich czeresni! Dzis widokowo rewelacji nie ma ale cosik widac. Czeresni brak. Z tesknoty za latem i owocami trzeba sie ratowac nalewką
Spotykamy tez stado muflonow. Jest ich ze 20 sztuk! Przygladaja sie nam uwaznie i maja bardzo ladne rogi!
Potem ekipa sie dzieli na rozne trasy a ja z toperzem odwiedzamy chatke, w ktorej nocowalismy 2 lata temu. Klimaty bez zmian. W chatce widac, ze ktos dzis nocowal- popiol w kominku jest jeszcze cieply. Kilka innych znakow wskazuje tez, ze ten ktos planuje tu niebawem wrocic. Zostawiam mu wiec liscik i nalanego kielonka nalewki z kwiatow dzikiego bzu. Moze sie ucieszy gdy zmarzniety dotrze do chatki?
Wieczorem docieramy do Pogwizdowa gdzie nocujemy w schronisku PTSM.
Maja tu kominek ktory zapewne spodoba sie milosnikom kominkow zamknietych, za szyba. Nie brudzi, nie dymi, tani w utrzymaniu. A ze tez nie grzeje? No coz- nie da sie miec samych zalet (nie wiem czy widac to na zdjeciu, ktore na zlosc wyszlo dosc realistycznie- ale to jest naklejka )
Dzis jestesmy jedyna nocujaca tu ekipa
W Pogwizdowie odwiedzamy trzy tutejsze koscioly- najstarszy, romanski, w ktorym w srodku sa ponoc ladne freski, ale trzeba by skombinowac klucz
Dawny ewangelicki - obecnie uzywany przez miejscowa parafie
I opuszczona kaplice na starym cmentarzu, ktora kiedys przechodzila jakis remont pustakowy ale bylo to dawno i nieprawda. Zachowalo sie wewnatrz troche starych napisow
A wokol zarosłe i nadgryzione zebem czasu nagrobki
Zawsze myslalam, ze dziecioly aktywuja sie na wiosne… Temu zdecydowanie sie cos pokiełbasilo
Jest tez w Pogwizdowie zakazany kibelek Tylko dla pieszych?
Tu ekipa prawie w komplecie pod miła chatynką.
Dzis calkiem ladnie widac Karkonosze
I Grodziec!
Snieznymi rurami zamiast drog docieramy do Grobli i idziemy na Radogost. Bylam tu kiedys latem, przed burzą, gdy okoliczne gory zostaly pozarte przez chmury. Ale za to byly wtedy czeresnie. Cale aleje dzikich czeresni! Dzis widokowo rewelacji nie ma ale cosik widac. Czeresni brak. Z tesknoty za latem i owocami trzeba sie ratowac nalewką
Spotykamy tez stado muflonow. Jest ich ze 20 sztuk! Przygladaja sie nam uwaznie i maja bardzo ladne rogi!
Potem ekipa sie dzieli na rozne trasy a ja z toperzem odwiedzamy chatke, w ktorej nocowalismy 2 lata temu. Klimaty bez zmian. W chatce widac, ze ktos dzis nocowal- popiol w kominku jest jeszcze cieply. Kilka innych znakow wskazuje tez, ze ten ktos planuje tu niebawem wrocic. Zostawiam mu wiec liscik i nalanego kielonka nalewki z kwiatow dzikiego bzu. Moze sie ucieszy gdy zmarzniety dotrze do chatki?
Wieczorem docieramy do Pogwizdowa gdzie nocujemy w schronisku PTSM.
Maja tu kominek ktory zapewne spodoba sie milosnikom kominkow zamknietych, za szyba. Nie brudzi, nie dymi, tani w utrzymaniu. A ze tez nie grzeje? No coz- nie da sie miec samych zalet (nie wiem czy widac to na zdjeciu, ktore na zlosc wyszlo dosc realistycznie- ale to jest naklejka )
Dzis jestesmy jedyna nocujaca tu ekipa
W Pogwizdowie odwiedzamy trzy tutejsze koscioly- najstarszy, romanski, w ktorym w srodku sa ponoc ladne freski, ale trzeba by skombinowac klucz
Dawny ewangelicki - obecnie uzywany przez miejscowa parafie
I opuszczona kaplice na starym cmentarzu, ktora kiedys przechodzila jakis remont pustakowy ale bylo to dawno i nieprawda. Zachowalo sie wewnatrz troche starych napisow
A wokol zarosłe i nadgryzione zebem czasu nagrobki
Zawsze myslalam, ze dziecioly aktywuja sie na wiosne… Temu zdecydowanie sie cos pokiełbasilo
Jest tez w Pogwizdowie zakazany kibelek Tylko dla pieszych?
Myślałaś, że zapadają w sen zimowy?!buba pisze:Zawsze myslalam, ze dziecioly aktywuja sie na wiosne…
Dlaczego? Jakbyś była głodna to też byś w te pędy leciała do lodówki.buba pisze:Temu zdecydowanie sie cos pokiełbasilo
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Wiesz nie znam sie jakos specjalnie na ptakach (choc bardzo je lubie) i jakos sie nigdy nie zastanawialam czy zapadaja w sen zimowy, odlatuja czy zostaja. Ale jakos nigdy wczesniej nie slyszalam dzieciola zima (a od dziecka bardzo duzo czasu spedzam w lesie) i stukanie dzieciola zawsze kojarzylo mi sie najwczesniej z marcem gdy nadchodzila wiosna!Piotrek pisze:buba napisał/a:
Zawsze myslalam, ze dziecioly aktywuja sie na wiosne…
Myślałaś, że zapadają w sen zimowy?!
Widac biedaczka przycisnelo! Moze w takim razie trzeba by jakies bele wystawiac na balkon obok ziarna dla wrobli i sloninek dla sikorek- coby i dziecioly zima dokramic?Piotrek pisze:Dlaczego? Jakbyś była głodna to też byś w te pędy leciała do lodówki.
Buba. Na jednym ze zdjęć robionych z wieży na Radogoście, przypadkiem lub nie , uwieczniłaś wzniesienie Damianek, na którym znajduje się identyczna wieża obserwacyjna. Niestety w fatalnym stanie.
http://megimoher.blogspot.com/2012/04/w ... hapek.html
http://megimoher.blogspot.com/2012/04/w ... hapek.html
Bo dzięcioł stuka tak donośnie nie wówczas gdy szuka żeru. Ten "werbel", który słychać wiosną to jest zaznaczanie swego terytorium i zawiadamianie samiczek, że oto ON tu nastał : [quote="rutbekia"]U mnie dzięcioły dokarmiają się przy sikorach słoniną i karmą tłuszczowo-ziarnistą.[/quote]Takoż i u mnie. Rozbijają "ptasie pyzy" na kawałki, z czego cieszą się głównie wróble i mazurki, bo na wiszącej kulce muszą konkurować z sikorami a na spadłą karmę sikorki się nie łaszczą i cała radość sprzątania jej ze śniegu przypada "szaraczkom"buba pisze:stukanie dzieciola zawsze kojarzylo mi sie najwczesniej z marcem gdy nadchodzila wiosna!
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.