sudeckie wycieczki cz.2

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

sudeckie wycieczki cz.2

Post autor: buba »

Na prosbe kilku forumowiczow zakladam nowy temat, bo tamten sie ponoc zle otwiera z racji na zbyt duza juz ilosc zdjec.. :oops:


Tym razem wybralismy sie w okolice Jeleniej Gory.

Po drodze rzuca sie nam w oczy kosciol w Miłkowie. Wejscia do srodka oczywiscie sa szczelnie pomurowane ale ktos odrobil zadanie domowe- z boku zaklejonego pustakami okna jest wybita sliczna dziura! wiec zwiedzamy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na wieze nie udaje sie wejsc- a przez okienko widac ze schody sa.. (a przynajmniej jakies ich fragmenty)

Za kosciolem jest stary cmentarz a na nim... wiosna!!!! Dziwne to takie ze patrzac po okolicy nowe zycie zaczelo sie budzic wlasnie w takim miejscu..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kawalek dalej mijamy zbiornik Sosnówka- calosciowo ogrodzony, widac nawet jakies ustrojstwa przypominajace czujniki ruchu. Pewnie sie boja zeby kto wody nie zatrul albo jakiego syfu nie wrzucil- jako ze to zbiornik wody pitnej dla okolicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Naszym celem wycieczki sa Piotrowe Skaly kolo Piechowic

Obrazek

Obrazek

i znajdujace sie tam sztolnie.. Niestety sa bardzo szczelnie zamkniete.. i to chyba nie tylko ze wzgledu na nietoperze- pancerna krata nie ma nawet drzwiczek zeby moc je otworzyc po sezonie ochronnym

Obrazek

Obrazek

Nie mogac ogladac naciekow jaskiniowych musimy sie zadowolic stalaktytami zwisajacymi z pobliskich drzew- te sa dodatkowo pachnace!

Obrazek

Kawalek dalej mijamy sympatyczna wiate- juz wiem gdzie spimy nastepnym razem!

Obrazek

Obrazek

Nieopodal stary drogowskaz

Obrazek

Chodzenie szlakami w okolicy wiaze sie z pewnymi niedogodnosciami np. moze na glowe spasc drzewo, bo trwa wycinka na duza skale. Pelzamy wiec sobie gdzies bezdrozem i tak docieramy na gore Sobiesz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoki z niej sa dzis calkiem zacne, Karkonosze, na Chojnik, na jakies inne pomniejsze pagory.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Slonko dogrzewa, resztki platow sniegu topia sie w oczach.. Wygrzewamy sie wiec wgapiajac w widoki, gotujemy kaszanki i ogolnie jest nam tak dobrze ze chyba dwie godziny tam siedzimy.

Obrazek

Obrazek

A potem siedzimy jeszcze dluzej - podczas naszej bytnosci na szczycie spotykamy turyste- sztuk 1. Bo skad ja wogole wiem o Sobieszu? A z forum sudeckiego, z tematu o zagadkach, ktora zgadl Walon. I wlasnie jego spotykamy na szczycie. Zeby swiat byl az tak maly?
No i gadamy kolejna godzinke... :D Slonce juz chyli sie ku zachodowi jak zlazimy w dol..

Chojnik oswietlaja juz calkiem zlote promienie

Obrazek

Wracajac planujemy odwiedzic jeszcze knajpe w Jagniatkowie celem pozarcia pierogow... Ostatni raz zawialo nas w te okolice 4 lata temu.. Teraz knajpy juz nie ma.. Miescowy nam mowi ze zamknieta, ze wlasciciele na emeryturze- faktycznie ani szyldu, ani tlumku kolorowych postaci z AKT krecacych sie w poblizu.. Szkoda, tyle milych wspomnien łaczy sie z tym miejscem.. np. kiedys chyba 5 godzin czekalismy tu na eco z ekipa ;) Te zdjecia to juz niestety historia...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W okolicach Miłkowa, Kowar, gdy wilgotny mrok spowija juz doliny, gory swieca jeszcze ostatnimi przeblyskami slonca

Obrazek

Obrazek


Niedziela wita nas duzo gorsza pogoda, juz nie jest tak wiosennie, cieplo i widokowo. Chlasta mokrym sniegiem, mgly wisza wszedzie, pizga, bleee.

Jedziemy dzis w okolice Sosnówki, po drodze jakas opuszczona rotunda-nie wiem czym byla/miala byc?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W rejonie przysiolka Raszkow odbijamy na kaplice sw. Anny, kolo niej cudowne, uzdrawiajace zrodelko i dwa dorodne koty.

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Przy kaplicy jest knajpa. Probujemy sie do niej dostac razem z jakas polsko-francuska wycieczka. Mimo ze jest w godzinach otwarcia i w srodku pali sie swiatlo, drzwi sa zamkniete. Pukamy wiec i zagladamy do domu obok. Jakas babka niechetnie odchodzi na chwile od rodzinnego obiadu przy stole. Mowi ze knajpa bedzie zamknieta do 15:30 (czyli jeszcze godzine) bo cos sie przegrzalo i trzeba wystudzic i chyba bez sensu zebysmy czekali w snieznej zadymce bo i tak nie ma wiekszosci potraw. My wiec idziemy dalej a spotkana wycieczka ze smutkiem wyciaga jakies resztki kanapek, wode mineralna i bawi sie z kotami, ktore tez sa niepocieszone ze cieple wnetrze knajpy pozostaje poza ich zasiegiem

Obrazek

Na zboczach gory Grabowiec szukamy sztolni radonowej. Lazimy chyba ze dwie godziny po zboczu gory, zjezdzajac na tylkach po sliskich kamulcach i zbutwialych pniach. Sztolni nie znalezlismy- wiem nawet dlaczego- szukalismy jej zupelnie nie tam gdzie trzeba! :-P Znalezlismy za to kilka fajnych skalek, pajeczyn i stary kamien z zatartymi napisami. Ktos moze wie co na nim kiedys pisalo?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A w rejonie Lubawki ciekawy obrazek- kierowco- pamietaj zawsze o kole zapasowym! :D

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Zlot dla nas rozpoczyna sie poznym piatkowym popoludniem gdy zabieramy Tomka z PKP w Olawie i suniemy ciemnymi wioskami w strone Slezy. Moja ufnosc ze boczne drogi sa mile i bezpieczne zostaje dzis troche nadwatlona- spotykamy na drodze totalnie rozwalonego busa- fragmenty auta sa rozwleczone na przestrzeni kilkuset metrow. Wyglada jakby mu cos odgryzlo spory kawalek boku.. Nie ma innych aut, nie ma drzew- ufo czy co? jak sie okazuje jechal traktor.. nieoswietlony, z rozlozona brona.. Walnal w busa- po czym uciekl.. Nie uciekl daleko- do nablizszego gospodarstwa. Policja juz jedzie, wiec napewno go znajdzie- acz pewnie w alkomat bedzie dmuchal kuzyn.... Nic nie zrobimy. Zegnamy sie z kierowca busa i wymijajac czesci auta jedziemy dalej, wpadajac w lekka panike na widok kazdej maszyny rolniczej... (do ktorym mamy rowniez osobiste urazy z przeszlosci...)

W schronisku pod Wiezyca czeka juz kilka osob, pozniej docieraja kolejne. Sala biesiadna sie zapelnia milym gwarem, sykiem otwieranych butelek i odglosem gitar (w porywach graly trzy jednoczesnie, czasem nawet ta sama piosenke ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Towarzysza nam rowniez rozne zwierzeta, uzywane w niekoniecznie konwencjonalny sposob

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Ja zaszywam sie w spiworku kolo drugiej acz jeszcze dlugo slysze odlegle odglosy wesolej imprezy.

Rano z czescia osob wyruszamy w strone sztolni chromitu poloznej na zboczach gory Czernica. Sztolnia niestety jest szczelnie zakratowala- widac jeszcze zadna dobra dusza nie podjela sie rozciecia czy rozkucia tego badziewia. Probujemy czy przypadkiem komus z nas nie uda sie przecisnac miedzy kratami. Gdy najszczuplejsza z ekipy Karuda utyka juz na ramionach spora czesc ekipy wogole odpuszcza dalsze proby. Mnie udaje sie wlozyc glowe pomiedzy kraty ale potem dlugo nie moge jej wyjac i juz sie nawet troche denerwuje gdy kolejny raz cos sie blokuje na uszach. Snujemy sobie pomysly ze na takie okazje dobrze jest miec w ekipie dwuletniego dzieciaka! Nauczyc go robic zdjecia ze statywu na dlugim czasie i miedzy kazdymi kratami przejdzie i kazda sztolnie spenetruje ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu i owdzie wiosna niesmialo wylazi spomiedzy starych zbutwialych lisci...

Obrazek

Pozniej odwiedzamy kamieniolomy kolo Sobótki Zachodniej. Sa tu dwa jeziora polozone w glebokich skalistych rozpadlinach!
Nie jest to wprawdzie lej kopalni diamentow w Mirnym ale rowniez robi wrazenie! Dlugo skaczemy po skalnych polkach i cieszymy sie tym miejscem. Szkoda ze temperatura nie pozwala na kapiel!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Będkowicach odwiedzamy skansen archeologiczny. Gdzies w necie wyczytalam ze miejsce jest zapomniane, od lat nieuzywane a pootwierane na osciez domki rokowaly noclegowo na cieplejsze pory roku.. Niestety - chyba ktos sobie o tym miejscu przypomnial, odnowil domki i powiesil klodki.

Obrazek

Obrazek

W Sobótce szukamy knajpy ale nic nie mozemy znalezc. Jest wprawdzie restauracja w rynku ale wystroj i biale obrusy na stolach zdecydowanie nas zniechecaja.
Niedaleko odkrywam hotel "Pod Misiem"- szkoda ze jest juz nieczynny! A juz mialam plan zeby w nim zanocowac!

Obrazek

Przypomina mi sie ze kiedys bylismy z Iza w knajpie kolo browaru.. fajne baraczki nad stawikiem.. To chyba bylo gdzies tu?? Jedziemy szukac! I udalo sie! Drewniane budyneczki stoja w cieniu wielkiej ruiny. Podaja tu rozne potrawy rybnopodobnego pochodzenia np. zupe z rakow, pierogi z dorszem, karp w ciescie itp. Jest tez kociolek tzn gulaszowate cos , co bardzo przypomina solianke! Miejsce zarowno ze wzgledu na wystroj, polozenie, zarcie- bardzo przypada mi do gustu!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Potem wracamy juz do schroniska. Dzis w planach integracja przyogniskowa!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Rano pogoda wydaje sie rokowac dobrze, slonko zaglada nam do okna. Niestety pozniej zaciaga sie chmurami i zaczyna pizgac zimnym wiatrem. Szukamy dzis kolejnych kamieniolomow ale wszystkie okazuja sie czynne albo/i malo ciekawe.

Przypadkiem wpadamy na opuszczona stacyjke w Marcinowicach

Obrazek

Obrazek

Mijamy tez dom- idealny dla ludzi ceniacych przestrzen i nie znoszacych zaduchu!

Obrazek

A potem kolo Garncarska w dawnym dworskim parku szukamy grobowca rodziny von Becker. Nie wiem czemu wyobrazamy sobie ze bedzie to jakas kaplica, mauzoleum albo chociaz solidna krypta. Jest plyta i krzyz...

Obrazek

Obrazek

W owym zdziczalym podmoklym parku mozna uzyc na roznych przyrodniczych akcentach

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na pozegnanie okolicy odwiedzamy jeszcze stary pomnik, ktory o dziwo jest zadbany, odmalowany, widac ktos o niego dba.

Obrazek

Obrazek

wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... i_podSleza
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169499
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Buba - stajesz się sławna. Właśnie Browar Szałpiw uwarzył piwo Buba :D
Tak wygląda etykieta:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Ale jaja! Chetnie bym nabyla takiego browarka! :D
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169499
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Pewnie we Wrocku można nabyć ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Pare tygodni temu, przy okazji ktoregos z wyjazdow, znow zaplątalismy sie w okolice Kamiennej Gory. Tu np. wylezlismy na gorke Widok skad jest fajna panorama miasta i platow topniejacego sniegu

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zapodalismy tez maly spacer po obrzezach Chełmska Slaskiego- najpierw roznymi zaulkami wydostajac sie z miasteczka

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

tu domki tkaczy ze strony niedrewnianej

Obrazek

A potem potuptalismy pagorkami wsrod starych rzezb w strone kaplicy sw. Anny , ukrytej na jednym ze wzgorz

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ziemia o ciekawym kolorze wybitnie kleila sie do butow

Obrazek

Kaplica sw. Anny jest obcecnie w remoncie

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W wycieczce towarzyszyl nam lisek!

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Na wycieczke wyruszamy z Michałowic. Mijamy skalki zwane Drewniak

Obrazek

Obrazek

Nastepnymi skalkami sa Kociołki, z ktorych wedlug mapy powinien byc ladny widoczek na Karkonosze ale go nie ma. Jest za to skalka mogaca spelniac dogodnie role bujanego fotela, jest jaskinia tzn dokladniej maly jasny tunelik biegnacy wzdluz skal oraz sporo nisz dosyc dobrze rokujacych biwakowo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z nastepnych skalek zwanych Zloty Widok wreszcie mozna zawiesic oko na jakis dalszych szczytach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A w Karkonoszach wciaz zima trzyma.

Obrazek

Obrazek

Tuptamy sobie do nieczynnego kamieniolomu granitu ktory rowniez nazywa sie “Zloty Widok” (tu sie wszystko tak nazywa- kamieniolom, skalki, ulica, schronisko itp)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W kamieniolomie przycupnelo kilka mocno rozwalonych budynkow, pochodzacych zapewne z czasow jego swietnosci.

Obrazek

Obrazek

Jest tez bunkier gdzie chyba sie chowali w czasie wybuchow

Obrazek

A niektore malunki nascienne wskazuja o niezlych wizjach jego autorow ;)

Obrazek

Kamieniolom jest miejscem niesamowicie wygrzanym i cieplym, temperatura jest tu chyba o 10 stopni wyzsza niz w najblizszych okolicach. Czuja to suchoroslowe rosliny, z ktorych czesc wyglada dosyc egzotycznie

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czuja to zaby - w malutkich jeziorkach az sie klebi i rechot odbija sie od stromych scian.

Obrazek

Zdecydowanie czuja to tez buby ktore zaraz upatruja sobie porosniete porostem, mocno naslonecznione miejsce gdzie natychmiast zalegaja na dluzsza chwile wystawiajac do slonka spragnione ciepla gnaty. Troche sobie drzemiemy, troche obserwujemy sunace po niebie obloki a troche sledzimy spacer lisa o puszystej kicie ktory lazi po osypujacej sie scianie kamieniolomu i robimy zaklady czy spadnie czy nie. Nie spadl.

Obrazek

Jeziorek jest tu kilka, niektore nie wiem czemu kojarza mi sie z jakas blotnista syberyjska tajga.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jedno z oczek wodnych wciaz jest pokryte gruba warstwa lodu.

Obrazek

Mam okazje zaobserwowac ciekawa scenke- po lodzie skacze zaba i smiesznie rozjezdzaja sie jej nozki. Niestety nie zdazylam zrobic zdjecia. Jednak refleks nie jest moja najmocniejsza strona ;)

W tych milych okolicznosciach przyrody postanawiamy rowniez zjesc obiad. Zapach wygrzanej skaly i suchego mchu miesza sie wiec z zapachem apetycznego lecza :)

Obrazek

Obrazek

Po jakims czasie nadciagaja chmury wiec od razu robi sie mniej przyjemnie. Wracamy wiec do Michalowic. Gdy juz wchodzimy miedzy domy zauwazamy stadko saren tzn sztuk jest cztery. Robia wrazenie udomowionych, oswojonych? tzn wogole sie nie boja, laza miedzy domami, skubia cos w ogrodkach, dzielnie przeskakuja ploty. Widok aparatu jak i zblizajacych sie do nich ludzi wogole ich nie peszy a wrecz sa tym faktem zainteresowane.

Obrazek

Obrazek

Uliczka zdaje sie miec nazwe adekwatna do klimatow.

Obrazek

Dzis jeszcze wydaje mi sie, ze to bedzie moje najblizsze spotkanie z sarnami na tym wyjezdzie ;)

Kawalek dalej wpada mi w oczy pewna komorka- z dachem czupryna! Oplataja ją grube konary jakiegos pnacza, a sama drewniana konstrukcja juz mocno sie przekrzywia i chyli ku ziemi. Zreszta na obecnym etapie juz ciezko stwierdzic czy buda nie wytrzymuje ciezaru rosliny, pęka i sie zawala, czy raczej zawalila by sie juz dawno ze starosci gdyby jej nie trzymaly konary i galezie. Jedno jest pewne- szopa owa mi sie niezmiernie podoba!

Obrazek

Obrazek

Kolejny dom tez sciaga wzrok. Cos jakby zapomniany przedwojenny pensjonat. Zapach starego drewna, cudne ganeczki i werandy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W ogrodzie przyczaily sie tez lwy w kolorach zdecydowanie niemaskujacych. Widac wsrod lwow ostatnio tez taka moda jak wsrod gorskich turystow- im bardziej wala po oczach swym strojem- tym lepiej :)

Obrazek

Na domu wisi tabliczka “Teatr Cinema”. Moze kiedys byl tu jakis teatr? Sa wszedzie opuszczone kina to moze i teatry? albo powiesili sobie tabliczke? na chatkach studenckich tez nieraz wisi szyld stacji PKP albo banku. Dokladniej o owym teatrze poczytalam sobie o tym dopiero w domu- i troche mi sie zal zrobilo, bo gdybym wiedziala to bym zapukala, a nuz by co ciekawego z tego wyniknelo… Ale co sie odwlecze...

http://culture.pl/pl/miejsce/teatr-cinema
http://www.bluehorse.pl/2013/04/teratr- ... icach.html

Niedaleko teatru stoi sobie kolorowy trabant, tzn przepraszam- pol trabanta! :)

Obrazek

Obrazek

Wogole miejscowosc jest bardzo sympatyczna- co chwile jakas fajny obrazek

Obrazek

Obrazek

Na koniec ide jeszcze do sklepu po ziemniaki. Zagaduje mnie jeden z biesiadujacych pod altana menelkow. Poczatkowo mysle, ze klasycznie pragnie jakiegos dofinansowania kolejnej butelki, ale okazuje sie ze wrecz przeciwnie- chce mi postawic piwo. Niestety musze odmowic- toperz czeka tam w skodusi (wiec nie moze dolaczyc) , niegrzecznie byloby wiec rozsiadac sie i biesiadowac z obcymi facetami ;) Na odchodnym gosc rzuca- “a wiesz ze my sie znamy, poznalismy sie na woodstocku”. Mowie mu wiec ze to musial byc ktos inny, bo ja w tym roku tam nie bylam. “Ale to nie teraz, to bylo pare lat temu. Mialas takie spodnie spodnie z firanki PKP”. Osssz cholera! Czyli naprawde musielismy sie gdzies tam minac!
Podczas gdy wybieram ziemniaki to gosc pyta sprzedawczyni o cygara. Ona wybalusza na niego oczy twierdzac ze ma tylko zwykle fajki bo cygar i tak by nikt nie kupowal. Gosc wzdychajac glosno “ech ta prowincja” opuszcza lokal z kolejnym winem pod pacha- co ciekawe- takim za 26 zl. Nie wiem kim byl, nie wiem czy byl miejscowy, ale zdecydowanie nie byl to klasyczny przedstawiciel przysklepowego inwentarza polskich miast i wsi.


Na granicy zmroku przyjezdzamy do Lubawki i wdrapujemy sie jeszcze na opuszczona skocznie narciarska. Jej stan zachowania jest dosc ciekawy i niejednorodny. Czesc belek i ich mocowan robi wrazenie calkiem nowych, jasne swieze drewno, nowe sruby. A zaraz obok zbutwiale filary wygladajace jakby zaraz mialy sie zawalic.
Miejsce bardzo przyjazne na wieczorna biesiade, gdy zmrok spowija okolice a wiosenne ptaki dra dzioby na dobranoc.

Zdjecia brzydkie bo robione jak bylo ciemno

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nocujemy w naszym ulubionym schronisku, gdzie jestesmy tylko my i wypasiona czarna kicia.
Niedawno kilka osuwajacych sie ze zboczem drzew zostalo tu w okolicy wycietych wiec chrustu na ognisko nie brakuje. Takiego zatrzesienia materialu ogniskowego to ja sobie nie przypominam! I wiekszosc z niego to pachnace zywiczne swierkowe galezie, czesto pelne dorodnych szyszek.

Obrazek

Wiec i ognisko nie jest takie jak zawsze. Zdaje sie zyc i przybierac wrecz ludzkie postacie, ktore pelgaja, wyciagaja do nas rece, a potem nagle nikna, kula sie pod kolejna dorzucana galezia, by za chwile znow stanac na bacznosc i spojrzec na nas karcaco z gory.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeden z upieczonych ziemniakow jest jakis inny. Jest niesamowicie aromatyczny i smakuje troche jak… kielbasa ;D tzn przesiakniety jest jakby jalowcem, jakby aromatem wedzenia, jakby troche kompotem wigilijnym z suszona sliwka. Nie wiem czy piekl sie akurat pod jakas mocno zywiczna galezia, czy w otoczeniu samych szyszek? ale jedno jest pewne- ani ja ani toperz nigdy takiego ziemniaka wczesniej nie jedlismy!

Zaru to dzisiaj by bylo na upieczenie wora ziemniakow dla armii wojska.

Obrazek

Niesamowicie wyglada żar-szyszka!

Obrazek

Ranek wita nas pochmurny i lodowaty. Dzis by nie bylo wygrzewania sie w kamieniolomie. Biedne zaby! Dzis zapewne nie rechocza tak wesolo…

Dzis jedziemy ponownie w rejon Sosnowki szukac sztolni na zboczach Grabowca. Ostatnio lazilismy tam dwie godziny przeczesujac zbocze, a trzeba bylo isc dalej sciezka 100 metrow..
Wszystko jest zlodowaciale, szron osiadl na drzewach, trawach i lisciach.

Obrazek

Sztolnia ta ma okolo 50 metrow korytarza i prowadzi do pomieszczenia z niewielkim basenem na wode. Dzis basenik jest akurat pusty, ale nie chce sie nam zlazic na jego dno. Jest tam ponoc jeszcze kilkumetrowa studnia do ktorej mozna zejsc po klamrach. Docelowo sztolnia byla ponoc wykonana jako ujęcie wody dla pobliskiego prewentorium i schroniska Bergfriedenbaude.
Prowadzone kiedys badania promieniowania w okolicach sztolni wykazaly obecność radonu. Picie wody radonowej ma dzialac korzystnie na zdrowie -przy leczeniu chorób stawów, reumatyzmu, cukrzycy. Potwierdzac to moze istnienie kilkaset metrow dalej zrodelka przy kaplicy, ktore od lat bylo uwazane za swiete i lecznicze. Zatem my tez bedziemy zdrowi bo nam troche nakapalo tej wody ze stropu do menazki w czasie przyrzadzania zarelka!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W okolicach okolosztolniowych mam dziwna przygode. Ide sobie za krzaczek na kibelek i w trakcie owej czynnosci zauwazam katem oka ze cos podbiega zza zalomu terenu. Juz sie troche wystraszylam ze moze moze jakis turysta, biegacz albo grzybiarz (nie wiem skad mi grzybiarz w marcu do glowy przyszedl ;) ) nakryje mnie w tej niezbyt szczesliwej sytuacji. Acz to nie byl czlowiek, to byla sarna. Widzac mnie zatrzymala sie, rozejrzala sie i zaczela dalej isc w moja strone. W momencie jak byla jakies 3 metry i dalej szla troche sie przestraszylam czy aby nie jest jaka wsciekla i mnie zaraz nie upali. Zaczelam sie wiec oganiac swierkowa galazka. Sarna nie od razu sie poddala ale ostatecznie nie podchodzila na odleglosc galazki tylko chwile pokrecila sie wokol i odbiegla. Potem strasznie zalowalam ze nie zrobilam jej zdjecia, ale jakos wogole nie przyszlo mi to do glowy. Jakos tak nieswojo sie czulam z opuszczonymi gaciami, sama w lesie (toperz zostal w sztolni), napastowana przez sarne ktorej zachowanie, mowiac w ogledny sposob, bylo malo klasyczne.... Sarenka byla chyba dosyc mloda. Moze nigdy wczesniej nie widziala ludzi? Moze cos kucajace pod drzewem nie przypominalo jej czlowieka?
(Kilka dni pozniej na walach nad Odra, pare km za Olawa zostalam staranowana przez sarne... Robilam zdjecie kwiatka w mocnym przyklęku a biegnaca sarna po prostu na mnie wpadla. Chwile pozniej ,gdy czytalam ksiazke nad rzeka, łasica siedziala mi na butach i skubala sznurowki- wystraszyla sie dobiero bzyku wysuwajacego sie obiektywu...
Cos dziwnego stalo sie tej wiosny ze zwierzetami - albo ze mna ;) Mam nadzieje ze nie dotyczy to wilkow i niedzwiedzi ;)

Idziemy jeszcze kawalek do Rozdroza pod Grabowcem gdzie sa ruiny schroniska Bergfriedenbaude.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Schronisko kiedys wygladalo tak:
http://dolny-slask.org.pl/816153,foto.h ... ity=533812

Budynek pelnil dawniej role gospody. Po wojnie zostal zagospodarowany na sanatorium dla dzieci i tak dzialal do lat 80 tych. Pozniej wyszly jakies machloje z prawem wlasnosci, budynek splonal i od tego czasu jest malownicza ruina na pustej polanie wsrod zdziczalego sadu.

Lesne sciezki w okolicy sa cale wylozone dywanem z sosnowych galezi. Wszedzie wycinka na potege… Te drzewa ktorym jeszcze darowano zycie stoja przysrebrzone szronem..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pogoda sie poprawia, przestaje byc tak cholernie zimno, kaluze odmarzaja , zaczynaja sie pojawiac coraz ladniejsze widoczki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W okolicach Kowar nawet wylaza z mgiel Karkonosze…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Az zal wracac..

wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/jabolowa.b ... _Grabowiec#
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104861
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:A w Karkonoszach wciaz zima trzyma.
Nie dziwota. Patrzysz wszak na Śnieżne Kotły. Tam, chyba w XVIII w., w czerwcu, na skutek gwałtownego nocnego przymrozku, zamarzli pielgrzymi.
buba pisze:Oplataja ją grube konary jakiegos pnacza
Wygląda na bluszcz...
buba pisze:ognisko nie jest takie jak zawsze
Pamiętaj, że ogień jest istotą magiczną...
buba pisze:Cos dziwnego stalo sie tej wiosny ze zwierzetami - albo ze mna ;)
Może nie pachniesz już jak człowiek?
buba pisze:Wszedzie wycinka na potege… Te drzewa ktorym jeszcze darowano zycie
Tak na leśnym forum to nie pisz. A najlepiej wybierz się do Białowieży żeby zobaczyć co się dzieje, gdy człowiek drzewom "daruje". :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:Może nie pachniesz już jak człowiek?
Moze!!! :)
Piotrek pisze:
Pamiętaj, że ogień jest istotą magiczną...
Zdecydowanie jest!
Piotrek pisze:A najlepiej wybierz się do Białowieży żeby zobaczyć co się dzieje, gdy człowiek drzewom "daruje". :)
Bylam. Bardziej mi sie tam podoba niz na wyrebie po horyzont gdzie widac tylko sterczace kikuty i zryta ziemie.

Rozumiem ze wycinka jest potrzeba, zarowno w przypadku chorych drzew, jak i pozyskiwania surowca czy zabiegow pielegnacyjnych. Ale mam wrazenie (a od dziecka duzo czasu spedzam w lesie) ze ostatnimi laty wycinka koszmarnie sie nasilila i az zal mnie za serce sciska jak to widze :cry: A szkolki lesne i mlodniki jakos ciezko napotkac, znacznie trudniej niz tunele z sągow powalonych drzew..
Tak na leśnym forum to nie pisz.
Chyba o swoich uczuciach mozna zawsze pisac?
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104861
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Chyba o swoich uczuciach mozna zawsze pisac?
Chodziło mi o zwrot o "darowaniu życia"...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Tym razem wybralismy sie w Gory Opawskie. Osiedlamy sie w schronisku PTSM w Glucholazach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rano planujemy wycieczke gorami do Podlesia ale miasteczko zatrzymuje nas na troche dluzej...

Mozna zauwazyc zwyciestwo chodnika nad torowiskiem

Obrazek

oraz wpada w oczy ceglany budynek jakiejs starej fabryczki- moze to byl browar? Mielismy popytac o to miejscowych ale ostatecznie jakos tego nie zrobilismy. Od przodu wejsc do budynku nie bardzo sie da, rozlokowaly sie tu jakies czynne magazyny.

Obrazek

Okrazamy wiec budynek probujac szczescia od tylu. Trafiamy tym sposobem na stroma skarpe pelniaca chyba role lokalnego dzikiego wysypiska smieci. Staramy sie mocno aby nie poslizgnac na zbutwialych mokrych lisciach (caly czas troche popaduje) jako ze lądowanie mogloby okazac sie nadpodziw niemile- cala skarpa jest usiana potluczonym szklem! Toperz w ktoryms momencie zauwaza ze to jest jakies dziwne szklo- jakies grube i z napisami. Przystajemy wiec i starajac sie nie pociac wybieramy spomiedzy lisci, patykow i traw kawalki butelek. Gorą jedzie jakis facet na rowerze. Spoglada na nas kopiacych w smieciach z widoczna na twarzy dezaprobata i wymalowanym zdziwieniem "tych kloszardow jeszcze u nas nie widzialem"!
Jest tu w jednym miejscu chyba kilkadziesiat potluczonych butelek. Wygladaja na stare, napewno przedwojenne, szklo jest solidne, ciezkie, niemieckie napisy i wpuklone denka. Zadna butelka nie jest cala..

Obrazek

Obrazek

Wyglada jakby ktos dostal szalu i celowo, dokladnie i z premedytacja rozbijal wszystkie te butelki... Dlaczego?? Obok leza wspolczesne butelki po zywcu, zubrze czy wodce- w wiekszosc cale... Ogarnia nas ogromny smutek i takie jakies poczucie wielkiej straty- jejku jakby ktos wzial te kilkadziesiat butelek i poustawial na polkach- mogloby to byc ozdoba niejednej knajpy czy mieszkania. Jakby jakis lokalny menelek sprzedal je na gieldzie staroci to zapewne kilka dni moglby nie trzezwiec.. Ale dlaczego wziac i zniszczyc??? Skad one sie tu wogole wziely na tej skarpie? czy to butelki z piwa ktore produkowal browar obok? ktos wyniosl ich wor na skarpe i sie pastwil? ktos wywalil cala ich przyczepe a te zachowane juz ktos sobie zabral? wiele pytan zostaje bez odpowiedzi...

Udaje nam sie skompletowac 4 butelki najlepiej zachowane, kazda inna, niestety wszystkie sa powaznie uszkodzone - maja mniej lub bardziej utluczone szyjki...
Tak prezentuja sie juz po przyjezdzie do domu- umyte, wyczyszczone, czekajace na oblepienie ostrych ryjkow modelina i pelnienie w przyszlosci jakiejs znamienitej roli wazonu albo swiecznika :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Aha- napisy na butelkach glosza kolejno (nie znam niemieckiego, moze ktos umie przetlumaczyc?)
-"NEISSER BRAUEREI GENOSSENSCHAFT E.G.m.h.H NEISSE Unverkauflich Vor Misskrauch wirdgewarnt"
-"GERMANIA BRAUERE NEISSE"
-"BRAUEREI ZUM BERGKELLER ZIEGENHALS" i z tylu butelki "unverkauflich"
-"BERGKELLER ZIEGENHALS"

Do fabryczki wejsc sie nie udaje. Zamknieta na piecdziesiat klodek i sztab. Ciekawe co jeszcze skrywaja jej wnetrza?..

Jako ze butelki sa tak ciezkie jakby przynajmniej kazda z nich byla pelna, a poza tym boimy sie uszkodzic je jeszcze bardziej- zanosimy je spowrotem do schroniska.

Kawalek dalej nasza uwage przykuwa opuszczona kamienica, o rzezbionych drzwiach i scianach emanujacych klimatem przeszlosci.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W srodku jest jedna ciekawa duza sala i schody ktore nie zachecaja aby uda sie na wyzsze pietra..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i zrobila sie godzina 14.. Trzeba bedzie skrocic wycieczke po tych gorach. Ale co tam- gory nie uciekna a z ruinami roznie bywa ;)

Pelzniemy na Przednia Kope. Teren z poczatku przypomina park miejski ktory stopniowo dziczeje i przechodzi w normalny las.

Po drodze fajne krzeselka obrosle juz mchem

Obrazek

oraz nieliczne, czesto zamglone widoczki

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Glownym celem dzisiejszej wycieczki jest opuszczone schronisko na szczycie Przedniej Kopy polaczone z wieza widokowa. Zbudowane przed wojna gdy Glucholazy rozkrecaly sie jako uzdrowiskowy kurort, po wojnie rowniez sluzylo jako Dom Wycieczkowy oraz knajpa. W latach 90 tych przestalo istniec, kiedys splonelo, niedawno ktos je probowal remontowac ale z jakiegos sobie tylko znanego powodu tego zaprzestal. Od kilku osob slyszalam rowniez opowiesc ze w latach 90 tych miejsce bylo swiadkiem tajemniczego morderstwa, gdy wlasciciel obiektu ukatrupil jakas babke i polecil kucharzowi aby ją pocwiartowal. Kucharz nie podjal sie zadania tylko wezwal policje. Czy to prawda czy tylko legenda - nie wiem. Ale wszyscy ją ochoczo opowiadaja. Moze do dzis jakas biala dama straszy nocami na baszcie? ;)

Obrazek

Obrazek

Na schodkach przysiadla sie wiosna

Obrazek

Obrazek

Schronisko w srodku jest dosyc zdemolowane, ktos powyrywal ocieplenie ze scian, wszedzie paleta sie gruz , jakies deski. Acz do spania udaloby sie jakies miejsce bez problemu wygospodarowac.

Najlepiej zachowana jest kamienna wieza. Prowadza na nia najpierw krecone schody z betonu, potem metalowe stopnie a na koniec sam szkielet zelaznej drabinki. Widoki z gory sa nikle bo drzewa prawie wszystko przyslaniaja. Ale klimat jest!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na dole , na jednej z betonowych plyt robimy male ognisko i pieczemy smakowita przekaske!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Towarzysza nam cale stada jezy ;)

Obrazek

Kawalek dalej za schroniskiem stoi w lesie kaplica sw. Anny na Wiszacych Skalach. Niestety jest szczelnie zamknieta, nie da sie zajrzec-nawet przez krate czy dziurke od klucza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy kaplicy rosnie drzewo o dziwnych korzeniach- takich jakis regularnie karbowanych.

Obrazek

Obrazek

Wogole cala nasza droga powrotna obfituje w drzewa o korze ukladajacej sie w ciekawe desenie, o naroslach, sękach czy dziuplach przypominajacych nieraz postacie, twarze. Nie wiem czy to deszcz czy to mglistosc dnia ale takiego lasu pelnego rzezbionych drzew to dawno nie widzialam!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Slyszalam takie powiedzenie "wszystkie drogi prowadza do Rzymu". Jest ono zdecydowanie zafalszowane i nieprawdziwe- wszystkie drogi prowadza do Głuchołazow!!!

Obrazek

Tuptamy wiec jedna z nich, wysoka skarpa nad rzeka Biała Głuchołaska.

Obrazek

Co chwile droge przecina nam strumyczek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Juz w samym miasteczku natrafiamy na fajne stare samochody

Obrazek

Obrazek

Obrazek

domorosłe witraze

Obrazek

Obrazek

Obrazek

czy stara sztolnie zlota na nadrzecznym bulwarze- chyba pierwsza sztolnia jaka widzialam ktora jest wylozona kostka brukowa ;)

Obrazek

Obrazek

A w tej knajpie daja pyszny zurek slaski i jablecznik na cieplo z lodami i bita smietana!

Obrazek

Obzarci jak bączki kulamy sie spowrotem do schroniska

Rano postanawiamy odwiedzic to, na co wczoraj braklo czasu czyli okolice Podlesia.

Po drodze wpada nam w oczy wiatka na wyrebie- juz wiem gdzie spimy tu nastepnym razem!

Obrazek

Obrazek

Widoki z rejonu tej wiaty przedstawiaja sie nienajgorzej- na Biskupia Kope, na miejscowosci w okolicy Zlatych Hor, na kreta nitke drogi wijacej sie wsrod zielonych pol.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na mapie wypatrzylam tez wioske Gęstwina. Nie prowadzi do niej zadna asfaltowa droga, a mala wioseczka przylepiona jest do samej granicy. Brzmi wiec jak miejsce ktore warto odwiedzic!

Droga rzeczywiscie reprezentuje calkiem dobry stopien blotnistosci

Obrazek

Na obrzezach wioski mozna znalezc troche ruin, zarowno dawnych domow, piwniczek jak czegos co wyglada na jakis bunkier niezananego mi przeznaczenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Droga do Gęstwiny wiedzie wzdluz rzeki, ktora idzie granica. Pare metrow dalej sa juz Czechy. Dziwne to wrazenie jak turlamy sie tu blotnistym traktem, wsrod ruin, lasu i pol a 10 metrow dalej szerokim asfaltem poginaja autobusy i ciezarowki. Juz, juz mamy wrazenie ze jakis rozpedzony tir sie w nas wpakuje... ale nie, byl zakret, odziela nas przeciez rzeka.. przeciez my jestesmy w innym swiecie :)

Obrazek

Mimo braku tego oznaczen na mapie Gęstwine z czeskimi Ondrejovicami łącza trzy mostki

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Domy Gęstwiny i Ondrejovic stoja prawie okno w okno. Strasznie jestem ciekawa jak wygladalo tu zycie za czasow gdy ta granica byla szczelna i pilnowana. Czy jakis lokalny, półoficjalny ruch graniczny istnial zawsze czy ludzie ktorych dzielilo 3 metry patrzyli na siebie nawzajem jak na ufoludki?

Obrazek

Tym razem odpuszczamy sobie zlatohorskie sztolnie, beda na nastepny raz!

wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/jabolowa.b ... 3_Opawskie
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Nareszcie zrobila sie prawdziwa wiosna i temperatury nadajace sie do zycia. Nareszcie mozna pojechac w gory i zanocowac w jakims fajnym i przytulnym miejscu. Znow mozna spedzac wieczory wpatrujac sie w ogien, wsrod pohukiwan sów i szumu wiatru. Znow mozna budzic sie sluchajac swiergotu ptactwa i wychodzic na poranne kibelki w swiat skapany we mglach.
Jakos przelecialy cztery paskudne, zimne i ciemne miesiace. I znowu swiat nabral zapachow.
Znow jest normalnie. I jeszcze na dodatek trafia sie weekend na ktory nie psuje sie pogoda! Jakas kumulacja czy jak? :)

W piatek meldujemy sie pod wiata w Łącznej ktora okazuje sie zajeta- okupuje ja spora grupa mlodziezy z Wałbrzycha. Z otwartego auta gra muzyka, jakis hiphop chyba, nie nasze klimaty. Jedziemy wiec do wiaty “opcja nr 2” czyli na granice. Tu jest pusto, ale chyba od niedawna- miejsce ogniskowe jest jeszcze pelne pelgajacego zaru. Rozpalamy wiec bez zapalek :)
Wieczor mija sympatycznie.

Obrazek

Obrazek

Rano idac do kibelka (oczywiscie z aparatem pod pachą) podziwiam mgly wirujace nad polami i rozowawa łune budzacego sie dnia. Zapaly fotograficzne zaspokojone- mozna wiec zanurkowac w spiworek jeszcze na pare godzin!

Obrazek

Obrazek

Dzien wstaje sloneczny i cieply. Na tyle cieply ze przechodzi mi przez mysl “szkoda ze nie zabralam kapielowek”- a potem sobie przypominam ze nie ma jeszcze polowy kwietnia ;)

Obrazek

Obrazek

Dzisiejsza wycieczke zaczynamy od przeleczy Chełmskiej. Na granicy znajduje sie wiata- ktora wyglada zupelnie jak przystanek autobusowy.

Obrazek

Spod wiaty wspinamy sie granica w strone Okrzeszyna, na wzgorze oplecione mackami tysiecy korzeni.

Obrazek

Z mapy wynika ze cala trasa przebiega lasami i nie ma szans na zadne widoczki. Rzeczywistosc okazuje sie jednak inna- w lesie jest tyle wyrebow, przecinek i nowopowstalych polan ze panoramy na okoliczne wzgorza otwieraja sie co chwile. Widac w dole Chełmsko Slaskie i rude polacie pol rozciagajace sie nad miasteczkiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widac tez zamglone i pelne jeszcze sniegu Karkonosze

Obrazek

Obrazek

Na naszej sciezce co chwile przewijaja sie graniczne slupki. Niektore z nich sa dosyc stare.

Obrazek

Jeden jest jakis calkiem dziwny.

Obrazek

Spotykamy tez drzewo ogrodzone plotkiem. Czemu akurat to? sposrod setek innych drzew nie wyroznia sie ani gatunkiem, ani wiekiem, ani ksztaltem. Czemu akurat to trafilo w zagrodke?

Obrazek

Inni przedstawiciele lasu rosna sobie swobodnie

Obrazek

Niektore nawet wypinaja kuper na caly otaczajacy ich swiat

Obrazek

Mijamy tez dwie gorki pelne skalek, noszace wdzieczne nazwy: Trupina i Martwiec. Gorki sa calkiem sympatyczne. Idziemy po spekanych blokach skalnych a pod nogami co chwile otwieraja sie glebokie szczeliny. Moze cos w nie wpadalo i zdychalo i stad te dziwne nazwy?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wiosna juz w pelni- rozne stworzenia wygrzewaja sie do slonca

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dla urozmaicenia jest tez bagienko

Obrazek

i lesne jeziorko otoczone pionowymi skalami, jakby dawny minikamieniolom?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wylazimy tez na wielka porebe gdzies nad Uniemyslem z ktorej roztaczaja sie widoki na puste doliny i gory (jakos tak wyszlo ze Uniemysl i Okrzeszyn schowaly sie za pagory i ich nie widac)

Obrazek

Obrazek

Po czeskiej stronie widac jakies miasteczko w okolicy Adrspachu.

Obrazek

Jest tez potencjalne miejsce noclegowe, acz raczej ilosc miejsca dogodna dla jednej osoby

Obrazek

Obrazek

Po drodze bylo tez drugie- tez jednoosobowe

Obrazek

Na mijanych kamieniach podpisy wojakow - pewnie sluzacych w strazy granicznej. Chyba im sie nudzilo na sluzbie- wyrycie takich napisow w skale nie bylo chyba ani latwe ani szybkie ;)

Obrazek

Obrazek

Wieczorem odwiedzamy znow nasza ulubiona wiatke- dzis nie mamy konkurencji!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ze smutkiem jednak zauwazamy ze wiatka ucierpiala od ostatniego naszego pobytu w listopadzie. Zniknal plotek ktory skonczyl w ognisku.. Ale mniejsza nawet o plotek- jakis debil wyrwal tez i spalil jedna z nosnych belek przez co cala konstrukcja jest mocno nadwyrezona! (a okoliczny las naprawde obfituje w drewno!)

Toperz postanawia naprawic wiate! Szuka wiec po lesie odpowiedniej beli, przycina ją na wlasciwa dlugosc i wkopuje. Sprawa jest mocno prowizoryczna ale cieszymy sie jak durni! :-D Wiatka tez jakby troche weselsza :)

Obrazek

Obrazek

Wieczorem odwiedza nas gruby kot i lis ktory sie nie boi ognia. Do ogniska wrzucamy duzo brzozy. Nie wiem czy wiosenna brzoza pelna soku ma taki aromat, ale ognisko zapodaje jakims takim slodkim dymem, jakby kto ciastka piekl! Jeden pieczony ziemniak tez przesiakl wlasnie tym smakiem i jest … dziwny!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niedzielnym rankiem (no dobra, jak konczymy sniadanie to jest kolo poludnia) wybieramy sie na czeska strone, do wsi Libna ktora fajnie wyglada z mapy tzn tak jakby jej prawie nie bylo.
Rzeczywistosc okazuje sie jeszcze fajniejsza- nie ma nawet asfaltu ktory jest na mapie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Uzywanych zabudowan sa chyba trzy. W jednym jest pusto, w drugim sa konie i krowy a w ostatnim “dzikie dzieci”. Jest ich okolo szesciorga, w wieku gdzies od 2 do 5 lat. Na widok skodusi zaczynaja za nia biec a jak potem ide kawalek pieszo to wieszaja mi sie na rekawach, nogawkach, torbie z aparatu i cos wszystkie szczebioca ale zupelnie ich nie rozumiem. Czuje sie troche nieswojo bedac glowna atrakcja slonecznego popoludnia w Libnej…

O tym ze wies byla kiedys wieksza swiadcza rozsiane gdzieniegdzie opuszczone domy. Zwracaja uwage tez dziwne urzadzenia przy drutach, ktore wyglada jak pająk albo grabie

Obrazek

Obrazek

Wiecej niz domow jest wszelakich krzyzy przydroznych, figur i pomnikow, mniej lub bardziej nadgryzionych przez czas…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mozna odnalezc po krzakach tez duzo piwniczek, starych schodkow i mostkow

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem tez skad w opuszczonych wsiach biora sie takie ilosci powykrecanych drzew

Obrazek

Obrazek

Na koncu wsi dziwna tabliczka

Obrazek

Czujemy sie zupelnie jak w Beskidzie Niskim! Cos jakby Wyszowatka albo droga na Radocyne przez Czarne? tez pyl osiadajacy na skodusi, zapach pol i melancholijne spojrzenie z krzyza beznogiego Chrystusa…

A wokol szaleje wiosna!

Obrazek

Obrazek


Wracamy do Zdonova - wioski pelnej starych chałup i plotow. Od razu widac ze przekroczylismy granice, w Polsce w Sudetach nie spotyka sie tyle drewna w zabudowie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wspinamy sie na pagorki nad wsia a stada wlochatych krow patrza na nas zdezorientowane..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obok wznosi sie Krizovy Vrch- pierwszy przyczolek Skalnych Miast

Obrazek

Obrazek

Szukamy ruin kosciola ktore maja tu stac na jednej z gorek. Wedlug mapy prowadzi do nich droga ale w rzeczywistoci nie ma takowej. Jest strome zbocze porosle gestym lasem. Niby od wsi, pol i krow jest tu rzut beretem a jakby inny swiat, jakby za murem, jakby w innym miejscu.
Kosciol to trwala ruina, jakby zabezpieczona, w srodku posprzatana i odchaszczona. Ale zamiast lasu tablic, krat i zakazu wstepu- jest miejsce na ognisko, ławeczki i kije na kielbase. Miejsce uprzatnieto aby pozostawalo dzikie ,klimatyczne i za darmo sluzylo ludziom o kazdej godzinie dnia i nocy? Tak piekne ze az zdaje sie byc nierealne…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczyma wyobrazni widze stare mury podswietlone pelgajacym plomieniem a wokol ciemny las i tylko blyski swiatla pojawiajace sie czasem w pustych otworach okien.. Wrocimy tu napewno..
Ciekawe czy czlowiek jest w stanie zrobic prawdziwe zdjecie tego co kiedys sobie wymarzyl i zobaczyl gdzies w glowie?

A na koniec wycieczki jeszcze mila niespodzianka! Gdzies w wiejskim sklepiku przed Dzierzoniowem udaje mi sie kupic moje ukochane lody Panda! Kiedys bardzo popularne a od paru lat strasznie ciezkie do zdobycia. Mily akcent na zakonczenie przemilej wiosennej wycieczki!

Obrazek

Obrazek


wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/jabolowa.b ... wiecSkalki
https://picasaweb.google.com/jabolowa.b ... ibnaZdonov
cezaryol
początkujący
początkujący
Posty: 4
Rejestracja: środa 15 kwie 2015, 22:24

Post autor: cezaryol »

buba pisze:Na koncu wsi dziwna tabliczka

Obrazek
buba pisze:Na koncu wsi dziwna tabliczka

Obrazek
W Libnie działa kamieniołom ( kiedyś było ich tam sześć ) i prawdopodobnie ładunki wybuchowe są odpalane drogą radiową. W przypadku używania w pobliżu takiego miejsca amatorskich urządzeń radiowych istnieje niebezpieczeństwo niekontrolowanej inicjacji. Z tego powodu w pobliżu tych miejsc obowiązują tego typu zakazy.
Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że piaskowiec z Libny był używany przy remoncie zamku w Bratysławie i zamku Strečno. Niewiele brakowało, a byłby użyty także do remontu mostu Karola w Pradze, jednak mimo,że znalazł sie w grupie pięciu surowców wybranych do tego celu, to ostatecznie do Pragi trafił budulec z innego miejsca.
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

W piatkowe popoludnie wyruszamy w podklodzkie okolice. Na mapie mam znaczony lesny parking kolo Pokrzywna, taki z wiata. Na miejscu okazuje sie ze zdecydowanie wiaty nie ma, na skrzyzowaniu lesnych drog sa tylko blotniste koleiny rozjezdzone przez zrywke. Kawalek dalej jest przy drodze wbity znak lesnego parkingu, w miejscu gdzie jest tylko row i potoczek. Cos co mogloby go przypominac jest jednak jeszcze kawalek dalej- rozszerzenie drogi z kilkoma laweczkami i miejscem na ognisko. Postanawiamy zostac, drewna na ognisko jest w zasiegu reki dosyc sporo.

Obrazek

Miejsce okazuje sie byc dosyc spokojne. Rano przemykaja tylko jedna ciezarowka z drewnem i jeden traktor z koniem.

Obrazek

Turystow mija nas dwoch- dziadek dziarsko maszerujacy z kijkami oraz jak sie okazuje znajomy forumowicz- ferial, z ktorym wdajemy sie w krotka pogawedke.

Nasze miejsce noclegowe o poranku (tzn kolo 11 ;)

Obrazek

Wszystko wokol jest przysypane zoltym pylkiem- skodusia, namiot, buty. Pylek osiada tez na okularach toperza i obiektywie aparatu. Jest doslownie wszedzie i laskocze w nos.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po sniadaniu idziemy poszukac ruin fortu Blokhauz. Po drodze wpada nam w oczy dziwny szlak

Obrazek

oraz dwa miejsca potencjalnie noclegowe

Obrazek

Obrazek

Fort takze jest tzn jest nim strome skaliste zbocze, po ktorym widac jakies slady ludzkiej reki bo jest maly tunelik i stara tablica.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miejsce sluzy rowniez niesmialym wspinaczom- wisi lina, pod skala leza materace, jednak ludzie na nasz widok sie natychmiast chowaja i nie wylaza z ukrycia przez najblizsze 10 min.

Gdzies miedzy drzewami majaczy jakis budynek, przy nim jakies kamienne ruiny. Idziemy sobie go obejrzec. Tak trafiamy na nieuzywana lesniczowke, utopiona w zieleni.

Obrazek

Obrazek

Okazuje sie nie byc calkiem opuszczona- miejscem opiekuje sie babcia, ktora przyjezdza tu co jakis czas, przewietrzyc i powspominac. Gadamy chyba z pol godziny w cieniu starego zdziczalego sadu, o czasach gdy byla mala dziewczynka i mieszkala w tym malowniczym domku na koncu przysiolka. O pieknych wiosnach i trudnych zimach gdy nie zawsze droge odsniezal plug. Gdy nie zawsze bylo bogato i dostatnio ale bylo milo i bezpiecznie bo wielopokoleniowa rodzina trzymala sie razem i sobie pomagala.. Okazuje sie tez ze swiat jest strasznie maly- bo mamy z babcia wspolnych znajomych!

Za domem jest kawalek ogrodzonego terenu robiacego wrazenie zapomnianego pola namiotowego, co do ktorego mamy pewne plany...

Zegnamy sie z nowa znajoma i znow zapuszczamy w okoliczne lasy- tym razem wylazimy na niewielkie wzgorze zwane Kamienna Gora. Jak sama nazwa wskazuje kamulcow roznistych tu dostatek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektore nawet tworza calkiem solidne dachy pod ktorymi kilka osob by sobie dogodnie moglo zanocowac!

Obrazek

Obrazek

Widoczki tez jakies nawet sa z najwyzszej skalki

Obrazek

Acz lepsze sa z okolic pobliskiego klasztoru w Pokrzywnie

Obrazek

Obrazek

Potem jedziemy bardziej na wschod. W Starkowku mijamy kapliczke obrosla niezapominajkami

Obrazek

Obrazek

a zaraz obok pachnacy drewnem opuszczony dom

Obrazek

W Starej Łomnicy cos jakby ruiny palacu utopione w krzakach bzu

Obrazek

wogole bzu to jest wszedzie zatrzesienie

Obrazek

oraz kolejny drewniany domek zjadany tym razem przez pnacza

Obrazek

Obrazek

W Gorzanowie - odmiana po milych sielskich wrazeniach. Palac w innym stanie- oklejony dziesiatkami tabliczek z zakazami wstepu, zblizania sie, monitorowaniu, terenie prywatnym, zjadliwych psach itp. Cud ze nikt nie strzela jak wedrowiec smie popatrzec z drogi na budynek (bo jak sie robi zdjecie to juz spod ziemi wyrasta jakis typ ktoremu sie to nie podoba i strzyka jadem..)

Obrazek

Obrazek

Naszym kolejnym dzisiejszym celem jest Jaskinia Radochowska do ktorej wedrujemy zielonymi sciezkami lagodnych wzgorz.

Obrazek

Obrazek

Jaskinia niestety okazuje sie byc zakratowana i pilnowana. Wejscie tylko z przewodnikiem, platne i jeszcze kask trzeba ubrac. Nie jest to to co buby lubia najbardziej ale skoro juz przyszlismy to zwiedzimy w ten sposob skoro sie nie da w inny. Oprowadzajaca babka jest bardzo mila, opowiada nawet calkiem ciekawe rzeczy. Dziwne jest jedynie to co mowi na poczatku- o sporych trudnosciach technicznych w czasie zwiedzania, sliskim podlozu, waskich korytarzach gdzie trzeba sie przeciskac, ostrzega ze nie kazdy da rade itp Wytrawnym speleologiem nie jestem, po jaskiniach duzo nie chodzilam w zyciu ale trudnosci owych nie zauwazylam. Fakt- czasem trzeba sie schylic, ale ogolnie idzie sie raczej jak na spacer po parku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Wiata przy jaskini jest raczej z gatunku tych przewiewnych i niechroniacych za bardzo przed deszczem. Chyba za czasow bazy namiotowej stalo tu cos solidniejszego.

Obrazek

Po pozegnaniu dosc tlumnych okolic jaskini znow zaglebiamy sie w swiat pusty i niezadeptany. Wlazimy na gorke Cierniak, gdzie za towarzyszy mamy tylko dziesiatki mrowczych kupek. Chyba jeszcze nie widzialam miejsca gdzie wystepowalyby one az tak stadnie!

Obrazek

Obrazek

I jeszcze tacy jegomoscie tam bywaja

Obrazek

Na szczycie gory jest kosciolek, kapliczki. Swiatynia zostala ponoc ufundowana w XIX wieku przez owczesnego soltysa Radochowa za cudowne uzdrowienie z ciezkiej choroby.

Obrazek

Jest tez polowy oltarz ktory wedlug mnie wyglada troche dziwnie- jak ktos kto utknal glowa w jakiejs dziurze i fika nogami probujac sie wydostac..

Obrazek

Ide pozwiedzac okolice kosciola a toperz zostaje na lawce z ksiazeczka.

Zagladam przez krate do kaplicy

Obrazek

Ciekawe na jaka melodie?

Obrazek

mijam ciekawa kapliczke o symbolicznym zarysie swiątka

Obrazek

oraz schody w ilosci duzo prowadzace do Radochowa, a na kazdym z nich sa wyryte informacje o roznych darczyncach i sponsorach tego miejsca.

Obrazek

Obrazek

Siedzacy sobie pod drzewkiem toperz zostal zagadniety przez lokalnego pustelnika, mieszkajacego w niewielkiej chatce nieopodal szczytu. Pustelnik wzial toperza za jakiegos swojego znajomego Krisznowca, a jak wyszla na jaw pomylka to juz nie bylo wyjscia jak pogadac :) Zwiedzamy wiec kosciol z naszym nowym znajomym, jednoczesnie dowiadujac sie sporo ciekawych rzeczy o okolicy, o historii lokalnej pustelni i kaplicy, o swietach koscielnych w naszym kalendarzu oraz Henryku VII.

Pobliska pustelnia

Obrazek

Schodami zlazimy ponownie w okolice Radochowa

Obrazek

W zapadajacym zmierzchu suniemy na odkryte dzis sympatyczne miejsce biwakowe. Po drodze raz po raz wyskakuja przed skodusie sarny.

Obrazek

Smiejemy sie ze dzis idzie na ilosc - wczoraj bylo raz a dobrze- kolo Henrykowa wyskoczyl spory rogaty jelen!

Wieczor mija klasycznie.

Obrazek

Choc deszcz nas troche straszyl i juz myslelismy ze idziemy spac o glodzie, bez kielbasek, oscypkow i ziemniaczkow. Ale aura okazala sie byc nam jednak przychylna.

Spimy dlugo. Caly poranek duje wiatr, wyjac w koronach drzew i tropiku naszego namiociku. Po nocnych deszczach dzien wstaje bardzo pogodny i sloneczny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolo Romanowa znajdujemy fajny kamieniolom a ktorym kiedys obiecujemy sobie zapodac nocleg.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzis idziemy szukac zrodelka na zboczach gory Krzyzowa, zwanego studnia Oppersdorfow. Mijamy wyboiste drogi wijace sie miedzy Romanowem a Starym Waliszowem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Powoli pniemy sie w gore cienistym lasem. Po drodze stary kamieniolom.

Obrazek

Obrazek

Caly czas towarzyszy nam jakies donosnie szczekajace zwierze, ktorym zdecydowanie nie jest pies. Kiedys slyszalam ze tak szczekaja sarny. Ta jest jakas dziwna - wiekszosc ktore znalam to w lesie tylko mignely uciekajac- to cos idzie za nami z 15 minut i szczeka.

Zrodelko okazuje sie byc bardziej malownicze niz sobie wyobrazalam. Utopione w lesnym uroczysku, wyrasta z niego wielka brzoza a wilgotne omszale wnetrze pachnie starym kamieniem i ziolami! Woda jest chlodna i smaczna. Siedzimy tu dlugo. Jakos sie nie chce zbyt szybko opuszczac tego pieknego miejsca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozniej idziemy w strone szczytu, schodzimy sie z czarnym szlakiem i nim wracamy. Jakim cudem ominelismy kosciol na Krzyzowej to nie wiem. Kilka lat temu szlismy podobnie i kosciol byl. Dzis nie ma ;) Ale sa za to laki pelne jaskrow i lubinu.

Obrazek

Obrazek

I wygrzane zywiczne lasy

Obrazek

Obrazek

Na koniec milego wiosennego weekendu- rybka! Chrupiacy pstrag z milej smazalni kolo Radochowa.

Obrazek

Obrazek

wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/jabolowa.b ... kieOkolice
Puzatek
początkujący
początkujący
Posty: 183
Rejestracja: środa 17 kwie 2013, 09:45

Post autor: Puzatek »

Wiesz co buba...?
W dupie mam na teraz jeżdżenie. "Pochodzę" sobie z Tobą, po Twoich zakamarkach duszy.
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Puzatek pisze:Wiesz co buba...?
W dupie mam na teraz jeżdżenie. "Pochodzę" sobie z Tobą, po Twoich zakamarkach duszy.
Prawda ??
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
Puzatek
początkujący
początkujący
Posty: 183
Rejestracja: środa 17 kwie 2013, 09:45

Post autor: Puzatek »

Madziu, na mnie przyjdzie jeszcze czas... Mam nadzieję.
Piękne są te wędrówki buby. Rekompensują mi wiele.
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Puzatek pisze:Piękne są te wędrówki buby. Rekompensują mi wiele.
też tak mam :D
Pozdrawiam serdecznie :)
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Puzatek pisze: W dupie mam na teraz jeżdżenie. "Pochodzę" sobie z Tobą, po Twoich zakamarkach duszy.
Jedno drugiego nie wyklucza :D

dzieki za mile slowa!



Zagladajac wczesnowiosenna pora w odmety kamieniolomow pod Sleza zastanawialismy sie jak fajnie musi tam byc latem i ze warto by tam kiedys zawitac gdy cieplo i slonce dopisze. No i sie udalo!
https://picasaweb.google.com/1163230335 ... 06_Kantyna
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Kilka zdjec z podmieroszowskiej wiaty, w ktorej wypadl nam jeden z wrzesniowych noclegow. Wiatka w ciagu ostatniego roku troche zmienila ksztalt. Obelkowanie z przodu zostalo rozebrane- fakt bylo juz w zlym stanie, ale teraz usunieto je calkowicie. Zniknal tez okalajacy wiate plotek- pewnie skonczyl w ognisku... Szkoda, bo tak fajnie sluzyl za statyw do aparatu na nocne foty... Ktos zadal sobie tez sporo trudu aby omurowac miejsce na ognisko nie w starym miejscu wewnatrz wiaty tylko kilka metrow obok. Sugestia sie widac przyjela- tam teraz ludzie pala ogniska. Na zimniejsze miesiace to niezbyt dobre rozwiazanie- ognisko nie ogrzewa tak fajnie wiaty jak niegdys to bywalo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zrobiono tez spora wycinke w okolicznym lesie- tak ze Zapomniane Skalki sa dobrze widoczne i nie brakuje opalu na ognicho.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
ODPOWIEDZ