Interpretacja Wytycznej FE

Drewno, klasyfikacja, pomiar, obrót, sprzedaż drewna...

Moderator: Moderatorzy

haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Interpretacja Wytycznej FE

Post autor: haru112 »

Witam
Trwale zrównoważona gospodarka leśna, piękna idea za którą podąża PGL LP i próbuje jej założenia wdrożyć do praktyki gospodarki leśnej, w celu zapewnienia wielofunkcyjności naszych lasów, a tym samym zaspokojenia coraz to większych oczekiwań wobec nich. Założenia wypracowane podczas Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 roku przenosi na
"podwórko" europejskie Ministerialny Proces Ochrony Lasów w Europie który obecnie przyjął nazwę Forest Europe. Podczas konferencji w Lizbonie zostały przyjęte wytyczne dotyczące praktyk i planowania gospodarki leśnej zgodnie z założeniami wypracowanymi w ramach wspomnianego procesu.

Jedna z nich brzmi:
"Należy stosować odpowiednie zabiegi leśne w celu utrzymywania zasobów na pniu na poziomie (lub doprowadzenia ich do poziomu), na którym są one pożądane z gospodarczego, ekologicznego i społecznego punktu widzenia".

Chciałbym Was poprosić jak z waszego punktu widzenia interpretujecie ową wytyczną, do czego według was się ona odnosi oraz w jaki sposób ma swoje odzwierciedlenie w użytkowaniu lasu w Polsce? Proszę o pomoc w interpretacji tego zagadnienia.
Awatar użytkownika
j24
Admin
Admin
Posty: 22717
Rejestracja: wtorek 25 lis 2008, 20:16
Lokalizacja: Wlk. Ks. Maz.

Post autor: j24 »

Mogłeś wrzucić tu link do całości dokumentu. :roll:
Ja po krótkim poszukiwaniu namierzyłem go ze strony UP Poznań. :]

Co do Twojego pytania - ja zasoby leśne rozumiem głównie jako zasoby drzewne, to jest zapas drewna na pniu. Można to rozpatrywać w kontekście szerszym (nadleśnictwa), a można i w konkretnym drzewostanie. Bo jego poziom ma wpływ na inne czynniki - np. zadrzewienie, zagęszczenie czy zwarcie. A to z kolei determinuje pewne warunki zarówno przyrodnicze (np. warunki występowania różnych roślin czy zwierząt), jak też i społeczne (np. warunki do uprawiania rekreacji w lesie).

Użytkowanie lasu jak najbardziej ma tu wpływ: rodzaj rębni, % poboru masy na zrębie, pozostawianie drzew czy kęp, nasilenie (intensywność) trzebieży itp.
Nie zawężałbym jednak tego zagadnienia tylko do użytkowania lasu. Hodowla też tu się kłania: dolesianie luk, wprowadzanie II piętra czy podszytów, przebudowa drzewostanów itp.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

Dzięki, a co rozumiesz poprzez wyrażenie "odpowiednich zabiegów" zawarte w zagadnieniu oraz " poziom pożądany ze względów gospodarczych, ekologicznych i społecznych" ? Moim zdaniem "odpowiednie zabiegi mające na celu utrzymanie zasobów leśnych lub ich doprowadzenia do określonego poziomu" w tym przypadku to te mające związek z przemianą pokoleń oraz użytkowaniem przedrębnym, czyli dostosowania odpowiedniej rębni oraz prowadzenia czyszczeń i trzebieży. Interesuje mnie tylko zakres użytkowania lasu, a więc w stosunku do tych działań to będzie odpowiednie udostępnienie powierzchni oraz stosowanie najmniej inwazyjnych technologii pozyskania.
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104860
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Inaczej niż to zrozumiał j24 raczej nie można rozumieć określenia "zasobów na pniu". Ale... Znając polityków mogą sobie z tego zwrotu uczynić "wytrych" i podstawiać pod niego to, co w danym momencie jest im potrzebne/jest im na rękę. Zawsze się obawiam takich niezdefiniowanych pojęć w dokumentach. :wink:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
j24
Admin
Admin
Posty: 22717
Rejestracja: wtorek 25 lis 2008, 20:16
Lokalizacja: Wlk. Ks. Maz.

Post autor: j24 »

Odpowiednie zabiegi - to zapewne takie, które pozwolą osiągnąć poziom zasobów pożądany ze względów gospodarczych, ekologicznych i społecznych.

Skoro zawężasz to tylko do użytkowania - to tak, jak napisałeś. Ale też np. elementy ekologizacyjne na zrębach. Kępy, biogrupy, biomasa, wykorzystanie bądź pozostawienie drobnicy itd.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

Rozumiem, dzięki wezmę też te aspekty pod uwagę. A jest jeszcze jedna kwestia którą chciałbym poruszyć, mianowicie czy nadleśnictwo wymaga od swoich pracowników lub pracowników ZUL posiadania wyszkolenia w zakresie BHP oraz czy umożliwia wykonanie takich szkoleń lub zapewnia odpowiednie informacje o tym jak daną operację należy wykonać mając na względzie bezpieczeństwo pracowników.
Awatar użytkownika
j24
Admin
Admin
Posty: 22717
Rejestracja: wtorek 25 lis 2008, 20:16
Lokalizacja: Wlk. Ks. Maz.

Post autor: j24 »

Mamy na Forum cały dział na temat BHP:

http://www.lasypolskie.pl/viewforum.php?f=69

Co do pytania: swoich pracowników nadleśnictwo szkoli.
Od pracowników ZULi szkoleń wymaga. I kontroluje przestrzeganie przez nich przepisów BHP.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

Piotrek pisze:Inaczej niż to zrozumiał j24 raczej nie można rozumieć określenia "zasobów na pniu". Ale... Znając polityków mogą sobie z tego zwrotu uczynić "wytrych" i podstawiać pod niego to, co w danym momencie jest im potrzebne/jest im na rękę. Zawsze się obawiam takich niezdefiniowanych pojęć w dokumentach. :wink:

Problem polega, ze przeslanie z Rio bazuje w duzej mierze na takich blizej niezdefiniowanych czarodziejskich slowach kluczach - m.in. "zrownowazonym rozwoju" i "biorozmaitosci", etc.... Tym czasem z chlopska - filozoficznie do tego podchodzac, nie da sie zjesc ciastka i miec ciastko. To wiedziala juz kazda babcia spod sklepu GS dyskutujaca tematy swiatopogladowo - egzystencjonalne w oczekiwaniu na dostawe swiezego octu przed jednostkami handlu uspolecznionego.

A " poziom pożądany ze względów gospodarczych, ekologicznych i społecznych" " jest frazesem w odniesieniu do lasow w CALEJ Europie. Rozciagliwym jak guma od majtek przecudnej rzeczniczki LP ale z a to realizowanym z gorliwoscia neofitow przez wladze przewodniej sily narodowego lesnictwa.....To dobrze brzmi, ale trzeba wylaczyc szare komorki....poza tym jest easy..... :roll:
Buk, Humor, Dziczyzna


for ever
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

Trafiłaś/eś w sedno, wszystkie zapisy na ten moment są " frazesami" które stanowią pewien punkt zaczepienia, coś do czego możemy się odnieść podczas kreowania własnych zasad użytkowania lasu. Problem jest taki, iż każda wytyczna wymaga interpretacji która może być różna. Inaczej widzi to ekolog, inaczej urzędnik, inaczej pracownik terenowy. Proces wdrażania tego typu idei jest długi i wymaga licznych konsultacji z różnymi gremiami związanymi pośrednio lub bezpośrednio z gospodarką leśną. Zaletą wytycznych jest ich ogólność, wszystkie szczegóły związane z doborem technologii, kwestiami ekonomicznymi, ekologicznymi i innymi aspektami których jest miliard opracowujemy sobie sami dla siebie. Odnośnie "czarodziejskich słów" narobiło się ich mnóstwo, jedne ewoluują w coraz to nowe pojęcia inne zostały zapomniane. Niektóre z nich wydają się bezsensowne i oderwanie od rzeczywistości to prawda. Mamy wiele nieścisłości związanych z nomenklaturą związaną ze zrównoważonym rozwojem co wprowadza chaos i nie jest nikomu na rękę. Przeniesienie tych wytycznych na poziom operacyjny stanowi nie lada wyzwanie muszą być one przede wszystkim efektywne ekonomicznie oraz przejrzyste no i wykonalne przede wszystkim :) Wyrażenie" poziom pożądany ze względów gospodarczych, ekologicznych i społecznych" określane jest poprzez etat użytkowania i nie mam zamiaru się nad tym rozwodzić bo to jest bez sensu na tym etapie.
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

haru112 pisze:Trafiłaś/eś w sedno, wszystkie zapisy na ten moment są " frazesami" które stanowią pewien punkt zaczepienia, coś do czego możemy się odnieść podczas kreowania własnych zasad użytkowania lasu. Problem jest taki, iż każda wytyczna wymaga interpretacji która może być różna. Inaczej widzi to ekolog, inaczej urzędnik, inaczej pracownik terenowy. Proces wdrażania tego typu idei jest długi i wymaga licznych konsultacji z różnymi gremiami związanymi pośrednio lub bezpośrednio z gospodarką leśną. Zaletą wytycznych jest ich ogólność, wszystkie szczegóły związane z doborem technologii, kwestiami ekonomicznymi, ekologicznymi i innymi aspektami których jest miliard opracowujemy sobie sami dla siebie. Odnośnie "czarodziejskich słów" narobiło się ich mnóstwo, jedne ewoluują w coraz to nowe pojęcia inne zostały zapomniane. Niektóre z nich wydają się bezsensowne i oderwanie od rzeczywistości to prawda. Mamy wiele nieścisłości związanych z nomenklaturą związaną ze zrównoważonym rozwojem co wprowadza chaos i nie jest nikomu na rękę. Przeniesienie tych wytycznych na poziom operacyjny stanowi nie lada wyzwanie muszą być one przede wszystkim efektywne ekonomicznie oraz przejrzyste no i wykonalne przede wszystkim :) Wyrażenie" poziom pożądany ze względów gospodarczych, ekologicznych i społecznych" określane jest poprzez etat użytkowania i nie mam zamiaru się nad tym rozwodzić bo to jest bez sensu na tym etapie.
Moim skromnym zdaniem ta dywagacja osob w roznym wieku, ktorym zamknieto sklepik GSu koncentruje sie chyba zbytnio na problemach technicznych - technologie, rebnie i inne doooperele. Tymczasem zaniedbywany jest aspekt "spoleczno - kulturowy" - "kulturowo - spoleczny". Las w coraz wiekszym stopniu postrzegany jest jako dobro wspolne ( ten prywatny i panstwowy) . Mamy do czynienia z bardzo ostra "granica kulturowa" w obrebie tez niesamowicie gumowego ale powszechnie uzywanego pojecia "przyroda" - miedzy "przyroda udomowiona" i "przyroda dzika". Z tego i z powodu wielu innych uwarunkowan rezultuje mnogosc "punktow widzenia", interpretacji "slusznych" pojec , ktore nie daja sie jednoznacznie, precyzyjnie ujac w karby paragrafow, rozporzadzen, zarzadzen etc. Zawsze beda przedmiotem subiektywnej - warunkowanej kulturowo - interpretacji.....Czy da sie znalezc zawsze wspolny mianownik - nie jestem pewnien. Nie jestem tez pewnien, czy taki wspolny mianownik bylby dobry (choc by z tego wzgledu, ze nie mialbym osobiscie powodu marudzic i do kogo sie dopierdalac..... :roll: ).

Z uzytkownikiem - etatem, technologia itd... jako realizatoremm tych ideii zawartych w "biorozmaitosci", Swietej Trwalej i Zrownowazonej etc. etc.....( czyli kaplanem Swietej bioroznorodnosci w maciejowce, kaplanem desek oraz strozem lasu - w jednej osobie ) wiaze sie problem autorytetu. Spolecznego uznania kompetencji, fachowosci, odpowiedzialnosci za te trojce ekologiczno-ekonomiczno- spoleczna. Tak moze 40 lat temu nikt sie specjalnie do plantatorow desek nie dowalal - a 80 lat wstecz to juz w ogole. Dzisiaj owszem. I tego problemu nie rozwiaze sie (tylko) na plaszczyznie "operacyjnej", lokalnej...............................................Moze taki kwiatek z fejsbooka, z profilu, gdzie za bycie lesnikiem albo nalesnikiem sie bezpardonowo leci na ryja - czyli jest banowanym. Nawet przecudna rzecznik Malinowska spotkala sie tam z brakiem szacunku.........

"Z tego co się nauczyłem przez studia biologiczne, potem doktoranckie (które mam nadzieję skończyć) oraz pracę w ochronie przyrody to rozumienie różnorodności biotycznej poprzez liczbę gatunków to jej nie rozumienie. Są różne miary różnorodności biologicznej, np. uwzględniające rzadkość konkretnych gatunków, dominację niektórych itp. Co więcej, różnorodność biologiczną rozumie się nie tylko na poziomie gatunków ale też na poziomie puli genowej. W skali kraju można mówić o bioróżnorodności uwzględniając też siedliska wyjątkowo mało liczne w gatunki np. wydmy czy inne siedliska napiaskowe. Gdyby zastanawiać się w skali samego hipotetycznego kompleksu leśnego można z pewnością stwierdzić, że niektóre działania mogą podwyższać różnorodność np. dzięki zrębom (o ile nie są zaraz zaorane i obsadzone sosną) możemy chwilowo zapewnić siedlisko gniewoszom czy innym gadom. Z drugiej strony jeżeli w tym czasie wycina się stare drzewa niszczy się siedlisko gatunków, dla których trudno jest szybko odtworzyć siedlisko. Strata dziuplastych drzew lub ich części gdzie bytuje pachnica dębowa może być uznana za znacznie większą, nawet jak w lesie pojawi się nadzwyczaj liczna populacja gadów. Dlatego, że siedliska dla gadów łatwiej w lesie czy na jego obrzeżach wytworzyć. Na siedliska dla pachnicy trzeba czekać kilkadziesiąt lat. Drugi wymiar podejścia do bioróżnorodności to możliwość ochrony naturalnych procesów. Siedlisk zbliżonych do naturalnych (a w naszej szerokości geograficznej są to głównie lasy i wody) mamy w kraju bardzo mało, prawie nie mamy. Rozumienie różnorodności poprzez liczbę gatunków niesie też poważne konsekwencje. Implikuje podejście usprawiedliwiające wprowadzanie obcych gatunków. Czy szop pracz i norka amerykańska zwiększają różnorodność kompleksów leśnych w północnej Polsce? Liczba gatunków może być rozumiana jako miara różnorodności biotycznej, ale nie jest jedyną miarą, nie pasuje do wszystkich sytuacji i nie uwzględnia rzadkości występowania niektórych gatunków. Klasyk tego tematu to przydrożny rów, na skarpie którego jest więcej gatunków chrząszczy niż na tatrzańskiej hali (to się zdarza często). Tylko, że na tej hali żyją endemity, kórych nie ma gdzie indziej na świecie, albo rzadkie relikty dawnych okresów geologicznych (np. Otiorhynchus arcticus). Dlatego też w batalii o różnorodność biotyczną warto pamiętać też o tym, że mierzy się ją też możliwością zachodzenia naturalnych procesów kształtujących wzorce filogeograficzne gatunków oraz umożliwiających zachowanie zbliżonych do naturalnych interakcji między gatunkami i ich abiotycznym siedliskiem. Zatem im bardziej lasy tną i sadzą (osobiście uważam, że gorsze do umiarkowanego cięcia jest to w jaki sposób sadzi się lasy) tym mniejsza szansa na naturalność albo stany do naturalnych zbliżone. M………. poniżej wspomniał teorię zaburzeń. To bardzo ciekawe podejście do różnorodności, ale odnosi się w dużej mierze do naturalnych katastrof. To fajna teoria bo jest mocnym uzasadnieniem za tym żeby np. nie ruszać obszarów gdzie występuje gradacja szkodników, czyli naturalna katastrofa nie ruszać. Bo dzięki temu pojawiają się nowe siedliska. Zaburzeniem w dość gęstym grądzie jest też przewrócenie się drzewa i nagłe doświetlenie dna lasu oraz wzburzenie małego fragmentu ziemi. No i samo zaburzenie ma konserwatorskie znaczenie głównie wtedy gdy pozostawimy je do naturalnej sukcesji. Czasem można je utrzymywać, gdy z przyczyn lokalnych zależy nam na tym, żeby właśnie takie siedlisko istniało np. skarpa po wydobyciu gliny, która jest siedliskiem wielu błonkówek. Na koniec wrzucam zdjęcie, jak właśnie jest sadzony las. W tej konkretnej chwili można śmiało przyjąć że podobny poziom różnorodności biotycznej jest na najbliższym polu ziemniaków. Potem przez kilka lat będzie to obszar mocno zacieniony przez sosnowy młodnik. A tam naprawdę oprócz sosny niewiele jest zanim drzewa osiągną pewien wiek. Na koniec warto też pamiętać, że nawet przy tej liczbie gatunków łatwo o nieporozumienia. Faktycznie, w jakimś lesie jeszcze może być wiele gatunków, ale może w czasie zmieniła się struktura zgrupowań tych gatunków i obserwuje się spadek udziału gatunków związanych z martwym drewnem (nadal są, ale w mniejszej liczebności)."


Przeczytanie tego tekstu bez trudu uswiadamia, ze gosc "chce zjesc ciastko i miec ciastko".
Formuluje poboznozyczeniowe postulaty, ktorych zaden las na tej Ziemi spelnic nie moze - niezaleznie od praktykowanych rebni - i to jest problem, ze takich dochtorow bedzie przybywac ....... /porownanie zrebu z polem ziemniakow..... :roll: /
Buk, Humor, Dziczyzna


for ever
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

Kwestia społeczna jest aspektem wyjątkowo konfliktogennym. No ale cóż i to na pewno da się jakoś rozwiązać, nikomu się nie spieszy we wprowadzaniu regulacji dotyczących użytkowania lasu więc jest sporo czasu na wypracowanie kompromisu, negocjacje itp. Będzie to wypracowywane metodą prób i błędów przy udziale rożnych grup, reprezentujących różne interesy. Znalezienie wspólnego mianownika udało się w kwestiach Zasad hodowli lasu więc może uda się także przy okazji Zasad użytkowania lasu. Pierwsza wersja zasad użytkowania lasu ma być upubliczniona jeszcze w tym roku, nie mam pojęcia jak to będzie się prezentować lecz takie opracowanie daje fundament do dalszego udoskonalania kwestii które są w owych zasadach ujęte.

A propo "autora" przytoczonego przez Ciebie tekstu, nie pierwszy raz mam do czynienia z takim punktem widzenia. Pewnym sposobem na sprowadzenie na ziemię tego typu osobników jest ich czynne uczestniczenie w opracowywaniu tego typu dokumentów. Tacy ludzie będą uczestniczyć w tego typu projektach już pewne organizacje o to zadbają :) Daje to możliwość zrozumienia przez nich pewnych aspektów, zdobycia cennej wiedzy od osób prowadzących gospodarkę leśną, praktyków którzy otwierają teoretykom, doktorom itp. oczy na pewne sprawy.
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

haru112 pisze:Kwestia społeczna jest aspektem wyjątkowo konfliktogennym. No ale cóż i to na pewno da się jakoś rozwiązać, nikomu się nie spieszy we wprowadzaniu regulacji dotyczących użytkowania lasu więc jest sporo czasu na wypracowanie kompromisu, negocjacje itp. Będzie to wypracowywane metodą prób i błędów przy udziale rożnych grup, reprezentujących różne interesy. Znalezienie wspólnego mianownika udało się w kwestiach Zasad hodowli lasu więc może uda się także przy okazji Zasad użytkowania lasu. Pierwsza wersja zasad użytkowania lasu ma być upubliczniona jeszcze w tym roku, nie mam pojęcia jak to będzie się prezentować lecz takie opracowanie daje fundament do dalszego udoskonalania kwestii które są w owych zasadach ujęte.

A propo "autora" przytoczonego przez Ciebie tekstu, nie pierwszy raz mam do czynienia z takim punktem widzenia. Pewnym sposobem na sprowadzenie na ziemię tego typu osobników jest ich czynne uczestniczenie w opracowywaniu tego typu dokumentów. Tacy ludzie będą uczestniczyć w tego typu projektach już pewne organizacje o to zadbają :) Daje to możliwość zrozumienia przez nich pewnych aspektów, zdobycia cennej wiedzy od osób prowadzących gospodarkę leśną, praktyków którzy otwierają teoretykom, doktorom itp. oczy na pewne sprawy.

Nie wiem z jakie parafii Ty jestes - znaczy jakiego wyznania - ale zalecalbym zdjecie rozowych okularkow.....Moze turkisowych. Plantatorzy desek w najlepszym modelu lesnictw w Europie a moze i w Polsce oszukuja siebie samych przede wszystkim.....

Wystarczy ten cytat :

"Należy stosować odpowiednie zabiegi leśne w celu utrzymywania zasobów na pniu na poziomie (lub doprowadzenia ich do poziomu), na którym są one pożądane z gospodarczego, ekologicznego i społecznego punktu widzenia".

Zestawic z rzeczywistoscia - tutaj, dzis i teraz. Na przyklad w Lesie Bialowieskim....W przyszlosci rowniez w innych puszczach - Mazurskiej, Karpackiej , Bukowej, Gdanskiej, Warszawwskiej, Lodzkiej etc......

Bo co robia w tej chwili plantatorzy desek w Lesie Bialowieskim ?. Udaja ze sa lesnikami. Nic wiecej. Ten las przestal byl lasem "lesnika" lecz stal sie czyms innym. Lesnicy cus tam hoduja - zgodnie z kompromisowymi Zasadmi Hodowli, cus tam przebudowuja, lecza, urzadzaja etc. itd.......

Trzeba sobie jednak zadac pytanie PO CO ?. W jakim celu`?. W jakim celu plantator desek sadzi tam deba czy lipe ?. Odpowiedz jest prosta. Zeby te drzewa prerspektywicznie zgnily. Jak juz naciesza po kilkuset latach oczy publiczki. "Utrzymanie zasobow na pniu" - a po jaki ch...?.
Czy w kontekscie ROLI jaka plantorzy desek temu lasowi (i nie tylko temu ) biomasa ktora tam gnila, gnije i bedzie gnila ma jakiekolwiek znaczenie ?. Jakie znaczenie ma sklad tej biomasy ktora w przyszlosci tam zgnije ? "Ekologicznie" to mozna uzasadnic - wiecej gnijacej masy = wiecej czegos tam, co z tej biomasy zyje. Ale gospodarczo i spolecznie ?.

Prosze wyjasnic jaki sens ma w tej chwili zlotowka zainwestowana przez plantatorow desek w "hodowle lasu bialowieskiego"....... :roll:

To ze jakis dochtor teoretyk "przejrzal na oczy" po tym jak zarobil troche grosza przy tym czy innym planie wcale nie znaczy, ze tym samym zniknely zasadnicze sprzecznosci i dylematy....

One wystepuja w zasadzie we wszystkich lasach jewropejskich lecz bardzo ladnie widac je wlasnie w najlepszym modelu lesnictwa na kontynencie.....aleeeee.....take it easy. Pszyroda t TZW jakos wyprostuje i wygladzi.....Ale jak ?.
Buk, Humor, Dziczyzna


for ever
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

Stary, a ja radziłbym Ci iść do okulisty bo wydaje mi się, że Twoje spojrzenie jest nieco nieostre i wymaga korekty albo masz zaćme. Albo poprostu nie zwracasz uwagi na pewne rzeczy. To jest model, model zrównoważonej gospodarki leśnej coś czego jeszcze nie osiągnięto i nie wypracowano solidnych metod jej prowadzenia. Do czego to doprowadzi zobaczymy, tak czy siak jeśli "szalone badania" UE nad TZGL nie wypalą wydaje mi się, że natura obroni się sama mimo naszych modeli zrównoważonej gospodarki leśnej czy innych kosmicznych rzeczy jakie próbujemy wprowadzić. Ale poprzez takie próby może wymyślimy coś nowego, dobrego, innowacyjnego. Ehhhh... wyluzuj :) I jeszcze przykład Puszczy Białowieskiej no bez jaj... . Nie odnoś tych kryteriów do formy ochrony przyrody, ponieważ one tyczą się lasów gospodarczych, a utrzymywanie zasobów na pniu nie tyczy się martwego drewna tylko wyhodowania odpowiedniej jakości sortymentu za który otrzymamy odpowiednie pieniądze. Widzisz i w tym tkwi problem każdy subiektywnie dokona interpretacji wytycznej na swój sposób w oparciu o to co mu akurat przypasuje. W tym rzecz, aby zrobić to w odpowiedni sposób, taki który będzie miał na względzie przede wszystkim nasze lasy jako dobro wspólne o które trzeba szczególnie dbać. Dokonać jednoznacznej poprawnej interpretacji opartej na przesłankach naukowych tak, aby stworzyć odpowiednie zasady które mają wiele zalet a w szczególności dają nam podstawę do forsowania swoich racji :lol:
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

No jakby to powiedziec.....

TZW nie jest wynalazkiem Pana derechtora i swity...../szkuta tez nie/

http://www.lasypolskie.pl/viewtopic.php ... sc&start=0

To po pierwsze.

Po drugie plantatorzy desek dostali faktycznie w naszych szerokosciach zadanie bojowe w postaci obowiazku zagwarantowania trwalych dostaw z lasu biomasy o specyficznych wlasciwosciach - polecam zerkniecie do historii - to wtedy mniej wiecej zaczeto traktowac lasy jako forme "dobra wspolnego" - tj. zabroniono obywatelom bez urzedowego zezwolenia wycinac lasy i sadzic kartofle i pietruszke a nie odnawiac. Ale to bylo kiedys...

Po trzecie wreszcie, gdzies od lat 60 - tych (moze 70 - tych) zaczal sie kryzys lesnictwa jako fabryki desek....I ten kryzys b. dobrze widac w najlepszym modelu lesnictwa. Ratujacym sie w TZW ......Lesnicy zaczeli sie wstydzic tego ze produkuja deski (wystarczy rozejrzec sie po lesnym facebooku). Poza tym te sprzecznosci :

"wyhodowania odpowiedniej jakości sortymentu za który otrzymamy odpowiednie pieniądze"


" lasy jako dobro wspólne o które trzeba szczególnie dbać"


Dbac jako o dobro WSPOLNE za ktore MY otrzymamy odpowiednie pieniadze ?
Rany Boskie ! .....przecie myslacy obywatel natychmiat spyta sie : Kto to jest MY ?
I czy on do tych ONYCH sie tez zalicza i na jakie pieniadze moze z tego "dobra wspolnego" liczyc ? . I co mu powiesz ? sto zloty ? pincset ?.... :lol:


Natura to wszystko jakos ureguluje - masz racje....Niezaleznie od zasobu na pniu - ale co wiory poleca, to poleca..... :mg:
Buk, Humor, Dziczyzna


for ever
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

Nie powiedziałem, że jest wynalazkiem "Pana derechtora i swity", osobiście uważałem za początek zrównoważonego leśnictwa teorie Carlowitza z osiemnastego wieku, a tu wychodzi na to, że już w XVI coś kombinowano. Elegancko :) Zwracasz mi uwagę na pewne nieścisłości masz rację (odrzucona została teoria ustanowienia lasów dobrem wspólnym w Konstytucji) lecz na pewno wiesz o co mi chodziło. Nie czepiaj się :lol:
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

haru112 pisze:Nie powiedziałem, że jest wynalazkiem "Pana derechtora i swity", osobiście uważałem za początek zrównoważonego leśnictwa teorie Carlowitza z osiemnastego wieku, a tu wychodzi na to, że już w XVI coś kombinowano. Elegancko :) Zwracasz mi uwagę na pewne nieścisłości masz rację (odrzucona została teoria ustanowienia lasów dobrem wspólnym w Konstytucji) lecz na pewno wiesz o co mi chodziło. Nie czepiaj się :lol:
:roll: ...... jest i bedzie sie o co czepiac oraz sprawia spora ucieche jak sie popatrzy na roznice miedzy deklaracjami i dosc "przasna" rzeczywistoscia z drzeniem o wyzerunek TZW wlacznie. Poped i pozadanie biomasy z drzew sa u plantatorow desek genetycznie uwarunkowane - jednak Jasio Karol Carlowitz nie wymyslil "Nachhaltigkeit" ograniczonej wylacznie do desek - notabene zwrot fatalnie przetlumaczony na jezyk polski . Dzisiaj potrzebny jest szpagat i balans miedzy deskami i paroma innymi "wartosciami" pochodzacymi z lasu, ktory ....powiedzmy roznie wychodzi...... :roll:

Notabene - miedzy gondolierami w maciejowkach z Wenecji i Carlowitzem byla tez "Sylva" Johna Evelyna , nawracajacego dosc bezskutecznie na TZW korone brytyjska i reformy krola Slonce we Francji , tak samo radykalnie jak derechcja wprowadzajacego TZW (ona sie troche inaczej nazywala - conservation des bois ).....dluzsze bajki..... :roll:
Buk, Humor, Dziczyzna


for ever
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

DAKa pisze::roll: ...... jest i bedzie sie o co czepiac oraz sprawia spora ucieche jak sie popatrzy na roznice miedzy deklaracjami i dosc "przasna" rzeczywistoscia z drzeniem o wyzerunek TZW wlacznie.

Dramatyzujesz :lol: przecież w naszym kraju posiadamy rzeszę fachowców dla których nie ma rzeczy niemożliwych :lol: Wprowadziliśmy normy które stanowią porozumienie pomiędzy przemysłem drzewnym, a "plantatorami desek" jak ich nazywasz i jakoś to funkcjonuje to i z deklaracjami ktoś się będzie musiał uporać mimo różnic pomiędzy założeniami a rzeczywistością które słusznie zauważyłeś. W statucie LP jest zapis zobowiązujący nas do wdrażania założeń Forest Europe więc i z tym odpowiedni ludzie będą musieli się uporać. A jakie będą tego efekty? Pożyjemy, zobaczymy. A tak nawiasem może jesteś w stanie mi podać tytuł książki w której mógłbym sobie poczytać o Weneckiej gospodarce leśnej :) ?
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

"Jakos to funkcjonuje".....no wlasnie. Jakos. Na to trza popatrzec chyba troche szerzej.....

Plantator desek w charakterze gondoliera byl w zasadzie produktem ubocznym wyszydzania derechtorskiej szkuty , ktoremu sie oddawalem (w tutejszym gronie) z perwersyjna lubieznoscia. Tymczasem jak sie na te szkute nieco szerzej popatrzy, to ona zawiera wlasciwie piekna symbolike TZW. Tyle ze derechcja jej nie potrafiala sprzedac. I szkuty ni ma.

Wenecja zajmuje sie m.in Appuhn :
https://jhupbooks.press.jhu.edu/content/forest-sea

Z tym ze to jest dosc droga przyjemnosc. Choc opracowanie b. kompleksowe. Fragmenty
byly publikowane w paru czasopismach, troche o materii jest w necie, tyle ze po italiansku i trzeba przejezdzac translatorem (archiwa weneckie) ...Poza tym piekne bajki o lasach, szkutach i TZW daja sie opowiadac, gdy sie troche pogrzebie w historii angielskiej, dunskiej. U nas ....?.....temat chyba lezy troche odlogiem. Przynajmniej w tym kontekscie, ktory ujal Appuhn.
Buk, Humor, Dziczyzna


for ever
haru112
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: sobota 19 sty 2013, 10:04
Lokalizacja: Kresy wschodnie

Post autor: haru112 »

W Polsce wprowadzone normy oraz warunki techniczne na surowiec drzewny funkcjonują i chyba spełniają w dużym stopniu wymagania stawiane przez przemysł drzewny poprzez to, iż normy są dobrowolne i w drodze negocjacji pomiędzy potencjalnym kupującym a sprzedającym można uzyskać kompromis. Warunki techniczne jako obligatoryjne też są odpowiednie dostosowane. Ewentualne problemy mogą wynikać ze sprzedażą surowca za zachodnią granicę gdzie drewno o średnicy powyżej 50 cm jest uważane za stare do przerobu i to stanowi pewną barierę w zbyciu surowca.
DAKa
nadleśniczy
nadleśniczy
Posty: 4989
Rejestracja: piątek 03 maja 2013, 17:08

Post autor: DAKa »

haru112 pisze:W Polsce wprowadzone normy oraz warunki techniczne na surowiec drzewny funkcjonują i chyba spełniają w dużym stopniu wymagania stawiane przez przemysł drzewny poprzez to, iż normy są dobrowolne i w drodze negocjacji pomiędzy potencjalnym kupującym a sprzedającym można uzyskać kompromis. Warunki techniczne jako obligatoryjne też są odpowiednie dostosowane. Ewentualne problemy mogą wynikać ze sprzedażą surowca za zachodnią granicę gdzie drewno o średnicy powyżej 50 cm jest uważane za stare do przerobu i to stanowi pewną barierę w zbyciu surowca.
Taaaaaaaaaaaaaaaaa.........

http://www.drewno.pl/artykuly/7347,tart ... wosci.html


Ta sytuacja powtarza sie jak czkawka i jest coraz wiecej glosow - wyraznie i po imeniu nazywajacych te sytuacje : Zarzynanie polskiego przemyslu drzewnego przez monopolistychne ...lasy polskie..... :mg:

W necie jest prezentacja z konferencji w senacie na ten temat...nie chce mi sie szukac...

Machanizm jest prosty i w tym przypadku daje sie latwo przesledzic. Wcale nie skoczylo nagle zapotrzebowanie polskich tartakow na drewno, tylko Lasy sprzedaja (sprzedawaly) wiecej drewna okraglego za granice......

To ma do czynienia z kursem zlotowki i euro, systemem sprzedazy drewna i paroma innymi "rynkowymi" zaleznosciami....Predzej czy pozniej niewidzialna reka rynku to wyprostuje....Jak ?.....Pozyjemy zobaczymy.
Ewentualne problemy mogą wynikać ze sprzedażą surowca za zachodnią granicę gdzie drewno o średnicy powyżej 50 cm jest uważane za stare do przerobu i to stanowi pewną barierę w zbyciu surowca.
Bzdura. To drewno nie jest "za stare", tylko w w pelni zautomatyzowanych liniach produkcyjnych duzych przetworcow wystepuja ograniczenia technologiczne. I jesli sa "ograniczenia w sprzedazy" to moga byc one najwyzej wyrazem krotkiej smyczy, na ktorej prowadzony jest dostawca przez duzych odbiorcow...... :roll:
Buk, Humor, Dziczyzna


for ever
ODPOWIEDZ