Łoś konał w męczarniach dwie godziny. Nikt nie zareagowa
Moderator: Moderatorzy
Łoś konał w męczarniach dwie godziny. Nikt nie zareagowa
"Zwierzę wbiegło pod koła samochodu osobowego. Ranny kierowca został odwieziony do szpitala, zwierzęciem nie miał się kto zająć. Po prawie dwóch godzinach agonii zdechło. ..."
Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiast ... z49kWjDpDT
Moim zdaniem animalsi - czy też "ochrońcy zwierząt" dopięli swego. Po licznych nagonkach na dostrzeliwujących takie ranne zwierzęta doprowadzili do tego, że już prawie nikt - w obawie przed późniejszymi kłopotami i oskarżeniami - nie podejmuje się takiego dobijania zwierząt. A na kilkugodzinne zdychanie w męczarniach paragrafu nie ma...
Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiast ... z49kWjDpDT
Moim zdaniem animalsi - czy też "ochrońcy zwierząt" dopięli swego. Po licznych nagonkach na dostrzeliwujących takie ranne zwierzęta doprowadzili do tego, że już prawie nikt - w obawie przed późniejszymi kłopotami i oskarżeniami - nie podejmuje się takiego dobijania zwierząt. A na kilkugodzinne zdychanie w męczarniach paragrafu nie ma...
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
Re: Łoś konał w męczarniach dwie godziny. Nikt nie zarea
To jest deczko szerszy problem - z wieksza iloscia aktorow....animalsi sa tylko pozytecznymi idiotkami (z reguly idiotkami - gro sceny animalistycznej to plec zwana piekna).... media, polityka, urzednicy edukacja stanowisko paru srodowisk, powoduja ze ten stan rzeczy w zasadzie wszystkim odpowiada i ten zdychajacy los jest incydentem, o ktorym jutro nikt nie bedzie pamietal, choc pojutrze zostanie przejechany nastepny los, ktory bedzie tak samo albo dluzej zdychac )...... http://bucewzielonych.blogspot.de/j24 pisze:"Zwierzę wbiegło pod koła samochodu osobowego. Ranny kierowca został odwieziony do szpitala, zwierzęciem nie miał się kto zająć. Po prawie dwóch godzinach agonii zdechło. ..."
Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiast ... z49kWjDpDT
Moim zdaniem animalsi - czy też "ochrońcy zwierząt" dopięli swego. Po licznych nagonkach na dostrzeliwujących takie ranne zwierzęta doprowadzili do tego, że już prawie nikt - w obawie przed późniejszymi kłopotami i oskarżeniami - nie podejmuje się takiego dobijania zwierząt. A na kilkugodzinne zdychanie w męczarniach paragrafu nie ma...
Buk, Humor, Dziczyzna
for ever
for ever
Natomiast moje zadanie jest zupełne inne , może bardziej realne i pozbawione sympatii do których ze stron. Winne są procedury , bądź ich brak. Powinny być jasne i klarowne. Ja osobiście widzę to tak, że na miejscu takiego zdarzenia powinien pojawić się lekarz weterynarii wezwany proceduralne przez policję i on powinien decydować czy uśpić czy ratować. Weterynarz decyduje i tyle, nie ma zbędnego mędrkowania , kto i czy powinien. Tyle.Moim zdaniem animalsi - czy też "ochrońcy zwierząt" dopięli swego. Po licznych nagonkach na dostrzeliwujących takie ranne zwierzęta doprowadzili do tego, że już prawie nikt - w obawie przed późniejszymi kłopotami i oskarżeniami - nie podejmuje się takiego dobijania zwierząt. A na kilkugodzinne zdychanie w męczarniach paragrafu nie ma...
Dno można widzieć , można także dna sięgnąć ...Nie ludzie tylko "ochrońcy zwierząt"
Dron, czytałeś tekst linkowany przez DAKa? Z procedurami jest właśnie tak jak tam jest napisane
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Ten los czy jenot z linku sa wlasciwie wierzcholkiem gory lodowej. Tak pi razy oko mialem do tej pory ok. 300 razy z roznymi "wydarzeniami" z udzialem roznych zwierzat - z reguly kopytne, z reguly ofiary wypadkow komunikacyjnych, przewaznie martwe. To co "widac" - co jest przedmiotem artyklu - jest czescia problemu. Przy jako tako funkcjonujacym systemie istnieje tez pewien "przeplyw" informacji o "potraceniach". Tj. sytuacjach kiedy zwierze zderzylo sie z pojazdem ale ucieklo. W naszych warunkach ten problem kompletnie nie istnieje. Nie wiadomo jaka ma skale. Tak na oko dotyczy jednak gdzies 1/4 - moze 1/3 wydarzen, jesli mialbym szacowac - nieslychanie trudne do ujecia. W tym momencie powstaje dylemat- ingerowac ?. Czy nie ingerowac. Kto ?. Jak ? i przy pomocy jakich srodkow ?. Czesc z tych zwierzat zdycha po jakims czasie po odbiegnieciu kilkudziesieciu, czasem kilkuset metrow. Jakis procent przezywa. I tutaj system z wetem zawodzi kompletnie. Zaden wet nie posiada psa sluzbowego, zaden nie jest w stanie sie podjac sprawdzienia, ktore jest wyjatkowo niewdziecznym. Pomaga tylko hipokryzja i udawanie ze problem nie istnieje.
Buk, Humor, Dziczyzna
for ever
for ever