Czy WWF Polska...
Moderator: Moderatorzy
Natura organizacji pseudoekologicznych nie jest specjalnie skomplikowana.
Są to w mojej opinii organizacje w całości nastawione na utylizację kasy przyznawanej im przez różnych sponsorów, zarówno indywidualnych naiwniaków jak też przez np UE, a ich przełożenie na rzeczywisty efekt ochronny jest nie tylko dla nich nieistotne ale czasami wręcz niepożądane, wszak zlikwidowanie jakiegokolwiek problemu spowoduje ze już nie będzie go można likwidować w przyszłości, w związku z tym o wiele bardziej racjonalne jest ciągłe głośne gonienie króliczka niż jego złapanie.
Jeśli mówimy tu akurat o WWF to popatrzmy na co wydają podarowane pieniądze.
Można to zrobić na ich stronie śledząc historie przetargów.
Są to np znaki wzdłuż dróg ostrzegające kierowców przed możliwym spotkaniem z rysiem/wilkiem/niedźwiedziem, lub plażowiczów przed spotkaniem z foką lub morświnem, ustawione wzdłuż plaż bądź bieszczadzkich dróg.
Poszła na te znaki naprawdę spora kasa, masę ludzi na tym całkiem fajnie zarobiło.
Umożliwiono kilku hodowlom owczarków podhalańskich, na które moda przeminęła dawno temu, na w miarę sprawne pozbycie się nadmiaru szczeniaków. Zorganizowano dla swoich działaczy kilka szkoleń w tym połączonych z długimi rejsami morskimi, oraz zapewniono im odpowiednie wyposażenie oraz umundurowanie, porządne i drogie.
W kilku miejscach zrobiono ciecia pielęgnacyjne w starych pochłoniętych już przez las sadach, których efekt za lat trzy będzie niezauważalny lub nikły, oraz stworzono bazę obserwacji niedźwiedzi z której niewiele wynika na tyle niewiele, że po przekazaniu jej regionalnej dyrekcji ochrony środowiska nie tylko nie znalazła ona żadnego praktycznego zastosowania, ale wszyscy z samym WWFem włącznie olali ją letnim sikiem.
Na wszelkie te projekty poszły jak podejrzewam pieniądze liczone w grubych setkach tysięcy lub milionach złotych, a największy kawał tego mięcha oderwano na etapie planowania i prac administracyjnych.
Kilku humanistów bez wiedzy przyrodniczej nieźle sobie z tego żyje, obraca kasą i realizuje projekty które w ŻADEN sposób zapewne nie zmienią sytuacji chronionych gatunków, bo tez nie maja ich zmienić.
One mają być jedynie widoczne, stąd zapewne na kazdym znaku tak duże i wyraźne logo WWF.
Są to w mojej opinii organizacje w całości nastawione na utylizację kasy przyznawanej im przez różnych sponsorów, zarówno indywidualnych naiwniaków jak też przez np UE, a ich przełożenie na rzeczywisty efekt ochronny jest nie tylko dla nich nieistotne ale czasami wręcz niepożądane, wszak zlikwidowanie jakiegokolwiek problemu spowoduje ze już nie będzie go można likwidować w przyszłości, w związku z tym o wiele bardziej racjonalne jest ciągłe głośne gonienie króliczka niż jego złapanie.
Jeśli mówimy tu akurat o WWF to popatrzmy na co wydają podarowane pieniądze.
Można to zrobić na ich stronie śledząc historie przetargów.
Są to np znaki wzdłuż dróg ostrzegające kierowców przed możliwym spotkaniem z rysiem/wilkiem/niedźwiedziem, lub plażowiczów przed spotkaniem z foką lub morświnem, ustawione wzdłuż plaż bądź bieszczadzkich dróg.
Poszła na te znaki naprawdę spora kasa, masę ludzi na tym całkiem fajnie zarobiło.
Umożliwiono kilku hodowlom owczarków podhalańskich, na które moda przeminęła dawno temu, na w miarę sprawne pozbycie się nadmiaru szczeniaków. Zorganizowano dla swoich działaczy kilka szkoleń w tym połączonych z długimi rejsami morskimi, oraz zapewniono im odpowiednie wyposażenie oraz umundurowanie, porządne i drogie.
W kilku miejscach zrobiono ciecia pielęgnacyjne w starych pochłoniętych już przez las sadach, których efekt za lat trzy będzie niezauważalny lub nikły, oraz stworzono bazę obserwacji niedźwiedzi z której niewiele wynika na tyle niewiele, że po przekazaniu jej regionalnej dyrekcji ochrony środowiska nie tylko nie znalazła ona żadnego praktycznego zastosowania, ale wszyscy z samym WWFem włącznie olali ją letnim sikiem.
Na wszelkie te projekty poszły jak podejrzewam pieniądze liczone w grubych setkach tysięcy lub milionach złotych, a największy kawał tego mięcha oderwano na etapie planowania i prac administracyjnych.
Kilku humanistów bez wiedzy przyrodniczej nieźle sobie z tego żyje, obraca kasą i realizuje projekty które w ŻADEN sposób zapewne nie zmienią sytuacji chronionych gatunków, bo tez nie maja ich zmienić.
One mają być jedynie widoczne, stąd zapewne na kazdym znaku tak duże i wyraźne logo WWF.
Nie poluje się po to by zabijać.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Najlepsze jest to "adoptowanie" drzew, czyli zbieranie po ok. stówce od drzewa (nie swojego) po to by... zgłosić do gminy wniosek o uznanie go za pomniki przyrody? Ciekawe który etap jest tak drogi, że wymaga takich nakładów pieniężnych
To rzecz bardzo podobna do kupowania działek na księżycu czy na marsie, też dostajemy bezwartościowy "certyfikat" i jakiegoś ładnego maila. I tyle. A kasa trafia w ręce sprytnego.
To rzecz bardzo podobna do kupowania działek na księżycu czy na marsie, też dostajemy bezwartościowy "certyfikat" i jakiegoś ładnego maila. I tyle. A kasa trafia w ręce sprytnego.
I właśnie taki kit wciska ludziom WWF - że zamiast pięknych, zalesionych karpat niedługo będziemy mieć pustynię poprzecinaną "autostradami" do wywozu drewna. A gupi ludzie wierzą...Uważam, że wszyscy powinniśmy bronić Puszczy Karpackiej przed wycinką – powiedziała Magdalena Cielecka. To niezwykłe miejsce i nie wyobrażam sobie, że mogło zniknąć z mapy naszego kraju.
Chłop ma rację
Artur Hampel
Kolejny etap absurdu w wykonaniu WWF
Co piszą w tekście? Zwrócę uwagę na jeden bardzo znamienny zapis:
"Teraz każdy może zostać Strażnikiem Karpat i wziąć udział w tej niezwykle ważnej akcji. Adoptując na stronie www.karpaty.wwf.pl jedno z karpackich drzew i obejmując je ochroną, otaczamy je symboliczną opieką, powodujemy, że przestaje być ono anonimowe. Każdy, kto zaadoptuje drzewo, otrzyma imienny certyfikat ze zdjęciem swojego drzewa. Na certyfikacie znajdzie współrzędne GPS, dzięki którym będzie mógł odwiedzić swoje drzewo w Puszczy Karpackiej i sprawdzić, czy nie zagraża mu niebezpieczeństwo"
Rozbierzmy ten wpis na części pierwsze.
1. Czy "Strażnik Karpat", to funkcja umocowana prawnie?
2. Czy adoptowanie drzewa przez adoptującego wiąże się jednocześnie z objęciem takiego drzewa ochroną?
3. Czy oferowane do adopcji drzewa nie są już objęte ochroną np. ochroną prawną?
4. Co oznacza pojęcie - "certyfikat ze zdjęciem swojego drzewa"? Czy WWF posiada akt własności drzew przeznaczanych do adopcji?
5. W jaki sposób adoptujący będzie mógł sprawdzić, czy drzewu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo?
6. Czy WWF bierze pod uwagę wywoływanie niepotrzebnej antropopresji związanej z ewentualnym sprawdzaniem "zagrożeń".
Po raz kolejny zwracam uwagę na bardzo kontrowersyjne w ostatnim czasie zachowanie członków organizacji WWF Polska.
O ile wszelkie wirtualne adopcje nastawione są na oczywiste wpływy z tychże adopcji odnotowane na koncie bankowym organizacji o tyle pożyteczność tych działań jest wątpliwa, by nie powiedzieć, że może być wręcz szkodliwa.
Warto też zwrócić uwagę, iż WWF Polska dysponując nie swoim majątkiem nadaje jednocześnie określone uprawienia tak zwanym adoptującym.
Powstaje zatem pytanie, czy takie działania są z całą pewnością zgodne z prawem? W skrajnych sytuacjach takie działania mogą niektórych, mniej obeznanych w prawie wprowadzić w ewidentny błąd i mylne poczucie posiadania faktycznego prawa do dysponowania danym przedmiotem.
Ta groteskowa akcja może niebawem przerodzić się w całkiem spore konflikty pomiędzy tak zwanymi adoptującymi a organizacją faktycznie zarządzającą obszarami, na których rosną drzewa przeznaczane do rzekomej adopcji.
Czy ktoś ukróci ten proceder zanim przerodzi się on w kolejną wojnę polsko-polską wywołaną tym razem przez WWF Polska ujawniającym w ostatnim czasie ogromne parcie na pieniądz?
Na koniec pytanie najważniejsze.
Czy WWF Polska ma prawo do dysponowania nie swoją własnością i czerpania z tego tytułu korzyści majątkowych?
Artur Hampel
Kolejny etap absurdu w wykonaniu WWF
Co piszą w tekście? Zwrócę uwagę na jeden bardzo znamienny zapis:
"Teraz każdy może zostać Strażnikiem Karpat i wziąć udział w tej niezwykle ważnej akcji. Adoptując na stronie www.karpaty.wwf.pl jedno z karpackich drzew i obejmując je ochroną, otaczamy je symboliczną opieką, powodujemy, że przestaje być ono anonimowe. Każdy, kto zaadoptuje drzewo, otrzyma imienny certyfikat ze zdjęciem swojego drzewa. Na certyfikacie znajdzie współrzędne GPS, dzięki którym będzie mógł odwiedzić swoje drzewo w Puszczy Karpackiej i sprawdzić, czy nie zagraża mu niebezpieczeństwo"
Rozbierzmy ten wpis na części pierwsze.
1. Czy "Strażnik Karpat", to funkcja umocowana prawnie?
2. Czy adoptowanie drzewa przez adoptującego wiąże się jednocześnie z objęciem takiego drzewa ochroną?
3. Czy oferowane do adopcji drzewa nie są już objęte ochroną np. ochroną prawną?
4. Co oznacza pojęcie - "certyfikat ze zdjęciem swojego drzewa"? Czy WWF posiada akt własności drzew przeznaczanych do adopcji?
5. W jaki sposób adoptujący będzie mógł sprawdzić, czy drzewu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo?
6. Czy WWF bierze pod uwagę wywoływanie niepotrzebnej antropopresji związanej z ewentualnym sprawdzaniem "zagrożeń".
Po raz kolejny zwracam uwagę na bardzo kontrowersyjne w ostatnim czasie zachowanie członków organizacji WWF Polska.
O ile wszelkie wirtualne adopcje nastawione są na oczywiste wpływy z tychże adopcji odnotowane na koncie bankowym organizacji o tyle pożyteczność tych działań jest wątpliwa, by nie powiedzieć, że może być wręcz szkodliwa.
Warto też zwrócić uwagę, iż WWF Polska dysponując nie swoim majątkiem nadaje jednocześnie określone uprawienia tak zwanym adoptującym.
Powstaje zatem pytanie, czy takie działania są z całą pewnością zgodne z prawem? W skrajnych sytuacjach takie działania mogą niektórych, mniej obeznanych w prawie wprowadzić w ewidentny błąd i mylne poczucie posiadania faktycznego prawa do dysponowania danym przedmiotem.
Ta groteskowa akcja może niebawem przerodzić się w całkiem spore konflikty pomiędzy tak zwanymi adoptującymi a organizacją faktycznie zarządzającą obszarami, na których rosną drzewa przeznaczane do rzekomej adopcji.
Czy ktoś ukróci ten proceder zanim przerodzi się on w kolejną wojnę polsko-polską wywołaną tym razem przez WWF Polska ujawniającym w ostatnim czasie ogromne parcie na pieniądz?
Na koniec pytanie najważniejsze.
Czy WWF Polska ma prawo do dysponowania nie swoją własnością i czerpania z tego tytułu korzyści majątkowych?
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć
Cwaniaków sprzedających Kolumnę Zygmunta nigdy nie brakowało. Ilość transakcji spadła bo zabrakło "przybyszów z prowincji", którzy dawali się "kroić bez znieczulenia". Czyli - wzrosła świadomość społeczna. Więc cwaniacy zmienili obiekt i nadal sprzedają nieistniejące prawa
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
No ale funkcjonuje - jesli wierzyc ponizszemu obrazkowi.....
Z drugiej strony - interesujaca bylaby wiedza KTO adoptuje te drzewka......Np. taka adopcja moze byc doskonalym prezentem dla niesympatycznego Nadlesniczego z Pipidowki Gornej......
Z drugiej strony - interesujaca bylaby wiedza KTO adoptuje te drzewka......Np. taka adopcja moze byc doskonalym prezentem dla niesympatycznego Nadlesniczego z Pipidowki Gornej......
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Buk, Humor, Dziczyzna
for ever
for ever
Mam dziwne wrażenie, że gdyby te same certyfikaty "obejmowania ochroną" tych samych drzew sprzedawał jakiś typ spod ciemnej gwiazdy, to prędko zostałby okrzyknięty oszustem i prokuratura rzuciłaby na niego czujnym okiem.Czy WWF Polska ma prawo do dysponowania nie swoją własnością i czerpania z tego tytułu korzyści majątkowych?
Tymczasem gdy robi to WWF to jest to działanie na rzecz ochrony przyrody. Nie wiem, może tym adoptującym ludziom się wydaje, że za tę kasę WWF wykupuje te drzewa na pniu? Albo że to na łapówki dla urzędników odpowiedzialnych za obejmowanie drzew ochroną pomnikową?
Ale bardzo ciekaw jestem reakcji takiego człowieka, który za jakiś czas wybierze się do lasu zerknąć na "swoje drzewo" i zastanie pniak. Albo gdy się okaże, że takie drzewo stoi w sercu rezerwatu i by do niego dojść, trzeba najpierw sforsować runo prastarej puszczy i naturalne odnowienie, którego nie posadził człowiek.
Nie wiem jak z drzewkami.......
ale w odniesieniu do produktu "adopcja wilka:
Wewef reaguje zajebiscie alergicznie na konkurencje......
wszelkie wzmianki o produktach konkurencyjnych:
http://www.wolvesandhumans.org/subscrib ... f_pack.htm
Wywalane sa bezlitosnie z ich fejsowego profila. A konkurencja przeciez ozywia....
Tym bardziej w tak zboznym celu......
Co za swiat....bidne wilki.....
ale w odniesieniu do produktu "adopcja wilka:
Wewef reaguje zajebiscie alergicznie na konkurencje......
wszelkie wzmianki o produktach konkurencyjnych:
http://www.wolvesandhumans.org/subscrib ... f_pack.htm
Wywalane sa bezlitosnie z ich fejsowego profila. A konkurencja przeciez ozywia....
Tym bardziej w tak zboznym celu......
Co za swiat....bidne wilki.....
Buk, Humor, Dziczyzna
for ever
for ever
Oni tam nawet adoptują pszczoły, co więcej podejrzewam że pszczoły Niziołka również nie są wolne od owej adopcji.
W związku z tym Nizioł powinien chyba brać udział w zyskach bądź uzyskać zapewnienie że jego pszczoły adoptowane nie zostaną..
W związku z tym Nizioł powinien chyba brać udział w zyskach bądź uzyskać zapewnienie że jego pszczoły adoptowane nie zostaną..
Nie poluje się po to by zabijać.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Dzisiaj jak jechałem do Katowic słyszałem w radiu jakiś pasjonujący reportaż o pasiece której jeszcze nie ma 2 ule i jedna barć... Ponoć maja to zrobić i już mają reklamę, sponsorów i reportaż... Ja mam na zimowli 45 rodzin pszczelich w kilku miejscach, ale moje realne pszczoły to biedne sieroty naprzeciw tych wirtualnych o których z taką pasja opowiadali w reportażu...Hej!ivar pisze:Oni tam nawet adoptują pszczoły, co więcej podejrzewam że pszczoły Niziołka również nie są wolne od owej adopcji.
W związku z tym Nizioł powinien chyba brać udział w zyskach bądź uzyskać zapewnienie że jego pszczoły adoptowane nie zostaną..
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
Bo ty jesteś toksycznym właścicielem wyzyskującym pszczoły dla miodu, zobaczysz, przyjadą, zaadoptują i zabiorą...
Założę się że i na twoich pszczołach WWF się wzbogaci, naprawdę jestem ciekaw czy polscy pszczelarze nie mogli by zażądać części zysków na poczet kosztów utrzymania pszczół..
Założę się że i na twoich pszczołach WWF się wzbogaci, naprawdę jestem ciekaw czy polscy pszczelarze nie mogli by zażądać części zysków na poczet kosztów utrzymania pszczół..
Nie poluje się po to by zabijać.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Według nowomowy słowo "właściciel" też już chyba nie jest właściwe?ivar pisze:Bo ty jesteś toksycznym właścicielem wyzyskującym pszczoły
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Niech się WWF-y od moich dziewczyn odWalą .... tym bardziej że one teraz w zimowym kłębie, a WWF już "lody kręci" na propagandzie... Hej!ivar pisze:Bo ty jesteś toksycznym właścicielem wyzyskującym pszczoły dla miodu, zobaczysz, przyjadą, zaadoptują i zabiorą...
Założę się że i na twoich pszczołach WWF się wzbogaci, naprawdę jestem ciekaw czy polscy pszczelarze nie mogli by zażądać części zysków na poczet kosztów utrzymania pszczół..
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
ty sie nie buntuj tylko sam daj pszczoły do adopcji, konkretne, swoje.
Taka adopcja pszczoły niech kosztuje złotówkę, za złotówkę każdy może sobie zaadoptować pszczołę z konkretnego ula, za dwa złote trutnia (trutnia można by nawet sprezentować), za 100 złotych można by poczuć się paziem królowej...policz dobrze a miód będziesz mógł rozdawać za darmo..
Taka adopcja pszczoły niech kosztuje złotówkę, za złotówkę każdy może sobie zaadoptować pszczołę z konkretnego ula, za dwa złote trutnia (trutnia można by nawet sprezentować), za 100 złotych można by poczuć się paziem królowej...policz dobrze a miód będziesz mógł rozdawać za darmo..
Nie poluje się po to by zabijać.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Zabija się, bo bierze się udział w POLOWANIU.
Masz rację. Zostałbym milionerem, bo w sezonie mam kilka milionów pszczół, a licząc wszystkie, co się w sezonie wylegną do pracy to nawet kilkanaście milionów... Hej!ivar pisze:ty sie nie buntuj tylko sam daj pszczoły do adopcji, konkretne, swoje.
Taka adopcja pszczoły niech kosztuje złotówkę, za złotówkę każdy może sobie zaadoptować pszczołę z konkretnego ula, za dwa złote trutnia (trutnia można by nawet sprezentować), za 100 złotych można by poczuć się paziem królowej...policz dobrze a miód będziesz mógł rozdawać za darmo..
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller