Nie no dzieci....nie wadzta siem....
@Piotrek...
Bo to była Dianka?
Serio - kogoś znajomego i lubianego, nawet w kontrowersyjnych sytuacjach, człowiek odbiera pozytywnie.
Dobry uczynek jest jak Kali ukrasc krowa - zly uczynek jak Kalemu ukrasc krowa.....
@biedronka
serio ? nie widzisz różnicy między ubiciem żyrafy (pomijam fakt ,że jak już ustaliliśmy to była miłosierna eutanazja
) a bażanta ?
Nie, nie widze:
1. Zabicie bazanta i zyrafy bylo dzialaniem zgodnym ze stanowionym i obowiazujacym
prawem, dokonanym zgodnie z obowiazujacymi regulacjami - nie przy pomcy sidel, wnykow, pulapek tylko broni palnej.
2. W obu przypadkach mialo miejsce korzystanie i uzytkowanie zasobu przyrodniczego w
postaci zwierzat dzikozyjacych - zabita zyrafa i bazant zostaly zjedzone. Jedna Pani
se polozyla skorke w sypialni (albo u kogos w sypialni ) inna wetknela gdzies piorko z bazanta. W kapelusik powiedzmy. (Dianka nie musiala tego ptaka sama zjesc - mogla
go np. podzielic miedzy glodujace Murzynki z Podlasia albo Podbeskidzia)
3. W obu przypadkach nie doszlo (prawdopodobnie) do naruszenia zasobu przyrodniczego w postaci wolnozyjacych populacji zyraf i bazantow. Polowanie na jedno i drugie stanowi forme kompensacji naturalnej smiertelnosci. Oba zabite osobniki zwierzat zginelyby - czy to smiercia naturalna - ze starosci (malo prawdopodobne - dzikie zwierzeta umieraja ze starosci nieslychanie rzadko ) czy to zabite przez drapiezniki lub choroby. Oba zabite
przez obie Panie zwierzeta MUSIALY zginac. Panie zadecydowaly wylacznie kiedy i jak.
W identyczny sposob.
4. W obu przypadkach mial miejsce identyczny wplyw na ekosystemy - zabitej przez mysliwke zyrafy nie zabije i nie naje sie z niej lew, nie pozywia padlina hieny, ani inni padlinozercy. Bazanta Dianki nie zabije jastrzab, nie zjedza resztek kruki itd...
5. Obie Panie zabily zwierzeta w ramach spedzania wolnego czasu, dobrowolnie, nie bedac
same uzaleznione materialnie - egzystencjonalnie od tego rodzaju korzystania z
"dzikiego" zasobu
6. Motywy obu dam pociagajacych za spust sa identyczne - glowny spowadza sie do polowania jako niematerialnej formy korzystania ze srodowiska zgodnie z zakodowana
w Paniach natura.
7. Obie Panie odniosly skuces - osiagnely cel polowania, ktore uprawialy - w postaci zabicia
jakichs zwierzat. Ktorych wielkosc i powszechnosc nie odgrywa roli.
8. Obie Panie dokumentuja swoj sukces fotkami - daja sie fotografowac, zachowuja fotografie itd.
Mozna podjac jeszcze wiecej aspektow ale one wszystkie sprowadza sie do tego, ze NIE MA
ROZNICY miedzy FAKTEM czyli strzalem, smiercia dzikiego zwierzecia gdzies w Afryce na Podlasiu lub Podbeskidziu.......
Zasadnicze roznice tkwia w postrzeganiu tego FAKTU - subjektywnej ocenie zarowno okolicznosci jak i aktorow.....
Ale to juz zupelnie inna para butow......
z lektura dziel naukoffcuff zajmujacych sie ta problematyka nie trzeba czekac do zimy - mozna
we wakacje.......
Za to dużo więcej ludzi dopierdala siem do buca w zielonym kapelusiku z piórkiem, że zaszczeli jedną albo dwie sarenki. Dlaczego właściwie?
Głównie z powodu skłonności i umiejętności Homo SS do ukrywania przed samym sobą niewygodnych, nieprzyjemnych faktów, do których należą śmierć i cierpienia – zwierząt też. Co współczesne społeczeństwo opanowało do perfekcji. Dziś udało się tę śmierć w dużym stopniu wydelegować i ukryć w zamkniętych rzeźniach, tuczarniach, hodowlach zwierząt futerkowych. Ubój większości zwierząt ma miejsce gdzieś daleko, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Przeciętny konsument nie chce wiedzieć i nie chce widzieć. Świadomość, że z kotletem związane są śmierć i cierpienie zwierząt prowadzi/może prowadzić do zaburzeń w trawieniu. Nic prostszego jak ten fakt wyretuszować z własnej świadomości – zawiesić “kotarę”, za którą ukryte zostają “nieprzyjemne” aspekty związane z konsumpcją czegoś co miało wielkie, łagodne oczęta i delektować się samym kotletem.
Oburzenie i odrazę budzi odchylenie owej kotary, podniesienie zasłony i „upublicznienie“ - wizualizacja śmierci zwierząt i teatralność „rytuałów“. A buce w zielonych kapelusikach starają się z całych sił – myślą, mową i uczynkiem - podsuwać widzowi pod nos obrazki, których ten nie bardzo chce widzieć ani o nich wiedzieć. Z powodu potencjalnych zaburzeń w trawieniu. Trawieniu kotletów ze zwierząt domowych też. Reakcje publiczki są oczywiste, aczkolwiek czasami całkowicie irracjonalne
http://bucewzielonych.blogspot.de/2014/ ... cz-ii.html
badz w tym dziele:
http://bucewzielonych.blogspot.de/2014/ ... ktory.html
Dla nas znaczy to mniej wiecej tyle: gdy Kali publicznie wypatroszyć dzika albo oskubać dziką kaczkę, to jest zły, ekshibisjonistyczny uczynek. Dobry, czyli racjonalny i uczciwy uczynek jest kiedy Kali przed kamerami porżnąć na kawałki żyrafa.
Ktore tez letnio, na luzie, poruszaj niektore aspekty POSTRZEGANIA i uczciwosci
PRZEKAZU.
(Notabene .....ta druga praca naukoffcuff jest slabo ilustrowana .....Plan byl zupelnie inny
dzielo "Dr Jekyll and Mr Hyde, czyli nie wódź nas na pokuszenie Panie Kruszewicz."
mialo miec dokumentacyjna oprawe graficzna w postaci zdjec z prowadzonych badan.
Czyli fotografie Kalego patroszacego dzika i zyrafe. Kalego w postaci milej studentki z poczuciem humoru oraz tata z Mozambiku dalo sie po znajomosci wypozyczyc w zamian za obiecany udziec sarny dla jej rodzicow. Kapelusik tez byl - klasyczny, tyrolski z piorkiem marki Pelikan. Do demonstrowania patroszenia mial posluzyc pamiatkowy kordelas dlugosci 40 cm albo wiecej, robiacy zajebiste wrazenie. Tez wypozyczony. Na poczatku byly problemy z dzikiem. Jak jakis wisial w chlodni to nie bylo Kalego. Jak Kali byl u rodzicow to nie bylo dzika w chlodni. Czarna rozpacz.Totalna katastrofa skonczyla sie proba zdobycia zyrafy do patroszenia. W zoo co prawda sa....ale rzadko zdychaja a demonstrowanie na zywych objektach.....Poza tym trza byloby kupic bilety wstepu a
to w budzecie badawczym nie bylo ujete. Wiec pozostal tylko sklep z zabawkami, gdzie na
wystawie mieli taka chyba ze dwumetrowa zyrafe pluszowa. Plan B przewidywal polozenie
tego zwierzatka, pare pozorowanych ruchow kordelasem z czerwona plachta symbolizujaca
wyciagane bebechy. Potem szybki odwrot zanim pojawia sie jakies hieny. Niestety Kali popelnila blad i zamiast szybko i dyskretnie przeprowadzic sesje z patroszeniem , poszla do sprzedawczyni spytac czy mozna.....
To byl duzy blad....a pokazanie tego kordelasa wyciagnietego z torebki foliowej z kapelusikiem bylo bledem jeszcze wiekszym.....Caly team badawczy musial szybko spierdalac z laboratorim, znaczy z tego sklepu z zabawkami.....
Zycie badaczy nie jest latwe.....
I nie ma sie co dziwic ze przy tak skromnym warsztacie badawczym prezentowane wyniki
nie prowadza do spodziewanych efektow. Tzn. ludzie sa przekonani, ze istnie jakas roznica miedzy widokiem patroszonego dzika i patroszonej zyrafy. Albo zyrafy i bazanta......
NIE MA .....
Ale jak to przekonywujaco pokazac ....?)