Za taki wypadek ciężko dostać odszkodowanie.
Moderator: Moderatorzy
Za taki wypadek ciężko dostać odszkodowanie.
(onet.pl): "Co roku na drogach dochodzi do tysiąca kolizji spowodowanych wbiegnięciem na jezdnię dzikich zwierząt. Szkody powstałe w wyniku takiego zdarzenia bywają opłakane, a remont samochodu bardzo kosztowny. Czy da się uzyskać odszkodowanie za poniesione straty? ..."
WIĘCEJ TU >>>>>
WIĘCEJ TU >>>>>
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
-
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2023
- Rejestracja: niedziela 21 mar 2010, 12:29
- Lokalizacja: z daleka
Zapłaci koło łowieckie
Po pierwsze za szkodę wyrządzoną przez dzikie zwierzęta możemy domagać się odszkodowania od koła łowieckiego. – W sytuacji, gdy istnieje związek przyczynowo-skutkowy wypadku z polowaniem (które odbywa się gdzieś w okolicy), odpowiedzialność ponosi zarządca danego koła łowieckiego – potwierdza Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.
Oznacza to, że jeżeli w pobliżu drogi, którą przejeżdżaliśmy prowadzone było polowanie, czy to przez grupę zorganizowaną, czy przez osoby indywidualne, w wyniku którego spłoszona zwierzyna wbiegła na trasę naszego przejazdu, możemy domagać się odszkodowania za poniesione straty od zarządcy danego obwodu łowieckiego. Rekompensaty domagać się możemy również wtedy, jeśli dzikie zwierzęta wbiegły na drogę w wyniku prowadzonej inwentaryzacji lub/i nagonki.
Interesujace rzeczy Pani prawi, pani Malinowska.
A kto zaplaci jak grzybiarze wyplosza zwierzyne,
lesnicy odwalajacy jakas robote w lesie, czy gromadka szkolnej dziatwy....
na ekologiczno - edukacyjnej wycieczce ?
Uzyskanie odszkodowania wedle recepty Pani Malinowskiej jest nieslychnie proste -
wystarczy po wypadku zerknac do ksiazki ewidencyjnej pobytu mysliwych
w lowisku, jak jakis buc mial pecha i byl zapisany akurat w tym rejonie -
sprawa prosta - sploszyl zwierzyne, ktora wpadla pod kola.
Tymczasem w realu i przed sadem udowodnienie, ze to wlasnie buc w zielonym kapelusiku
z piorkiem a nie bzykajaca sie w krzakach parka nastolatkow (albo osob starszych)
byla przyczyna wypadku winno sprawiac pewne problemy.
Powiedzmy, ze przesadyzm w gestii owych sprawcow mozna obrocic w druga strone.
Zadaniach w strzymania ruchu drogowego na odcinku drogi krajowej od A do
B bo miedzy 18 i 22 jakis buc ma zyczenie zasiasc na zwyzce przy tej drodze.
Znajomi - znad Menu mieli kiedys sprawe o odszkodowanie od Pani, ktora ugryzl
dzik. W twarz. Swintuch siedzial w podmiejskim lasku i nie polecial pod lufy
tylko prysnal na bruk miasteczka i tak mu sie ta Pani spodobala ze sprobowal
jej dac buzi. Moze bylo odwrotnie. W kazdym badz razie skonczylo sie smiercia -
biednego dzikiego zwierzecia zamordowanego przy pomocy 14 kul z pistoletu
maszynowego marki Heckler&Koch i polroczna rekonwalescencja - tej damy.
Ktora podpuscila jakas papuga do zalozenia sprawy o odszkodowanie.
Sedzia sie spytal
byli buce w lasku?
Byli.
A chodzi tam kto jeszcze do tego lasku ?
Ano chodzi.
I byl tam kto w tym lasku razem z bucami ?
Nie wiadomo.
Ale mogl tam kto byc w lasku razem z tymi w zielonych kapelusikach ?
Ano mogl.
Mogl sploszyc tego dzika ?
No ....mogl.
To czego sie Panstwo dopier....ja akurat do tych bucow
jak w gruncie rzeczy nie wiadomo kto tego swintucha wystraszyl...
Powiedzmy ze sprawy sa czasami bardziej skomplikowane niz Pani
Rzeczniczce sie wydaje. Chyba.
A wystarczy w gruncie rzeczy tylko odrobine wolniej jezdzic.
A co powiecie na ten fragment:
Co natomiast kierowca powinien zrobić ze zwierzęciem? – Zgodnie z przepisami kierowca powinien powiadomić np. Straż Miejską lub policję, Lasy Państwowe, koło łowieckie, Straż Graniczną. Pracownicy tych instytucji mają uprawnienia, aby skrócić cierpienie potrąconemu zwierzęciu – mówi Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.
Co natomiast kierowca powinien zrobić ze zwierzęciem? – Zgodnie z przepisami kierowca powinien powiadomić np. Straż Miejską lub policję, Lasy Państwowe, koło łowieckie, Straż Graniczną. Pracownicy tych instytucji mają uprawnienia, aby skrócić cierpienie potrąconemu zwierzęciu – mówi Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Dziennik Leśny
-
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2023
- Rejestracja: niedziela 21 mar 2010, 12:29
- Lokalizacja: z daleka
Ale fajne:
Nic.
Kierowca ma faktycznie obowiazek zgloszenia wypadku ze zwierzyna -
nie potrafie w tej chwili przepisu znalezc (jakies drogowe chyba ?)
Dowcip z cytowanym przez Pania Rzecznik fragmentem z ustawy o ochronie zwierzat,
polega na tym ze w/w formacje maja PRAWO te gadzine zacikac, czego sam
kierowca w majestacie prawa uczynic nie moze - lewarkiem na przyklad.
Ale tez te formacje z panem lesniczym na czele wcale nie maja OBOWIAZKU
ruszyc 4 liter czy czegos wiecej.
Moga pana kierowce razem z najechana gadzina zwyczajnie olac i zajac sie rzeczami
duzo pozyteczniejszymi.
Mamy coraz więcej tras szybkiego ruchu i nieporozumieniem byłoby, żeby spowalniać jazdę, bo za każdym drzewem może czyhać jeleń.Krzysztof Kołodziejczak
Biuro Pomocy Poszkodowanym
Polska Izba Odszkodowań
A co powiecie na ten fragment:
Co natomiast kierowca powinien zrobić ze zwierzęciem? – Zgodnie z przepisami kierowca powinien powiadomić np. Straż Miejską lub policję, Lasy Państwowe, koło łowieckie, Straż Graniczną. Pracownicy tych instytucji mają uprawnienia, aby skrócić cierpienie potrąconemu zwierzęciu – mówi Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.
Nic.
Kierowca ma faktycznie obowiazek zgloszenia wypadku ze zwierzyna -
nie potrafie w tej chwili przepisu znalezc (jakies drogowe chyba ?)
Dowcip z cytowanym przez Pania Rzecznik fragmentem z ustawy o ochronie zwierzat,
polega na tym ze w/w formacje maja PRAWO te gadzine zacikac, czego sam
kierowca w majestacie prawa uczynic nie moze - lewarkiem na przyklad.
Ale tez te formacje z panem lesniczym na czele wcale nie maja OBOWIAZKU
ruszyc 4 liter czy czegos wiecej.
Moga pana kierowce razem z najechana gadzina zwyczajnie olac i zajac sie rzeczami
duzo pozyteczniejszymi.
- Tomasz_tychy
- podleśniczy
- Posty: 474
- Rejestracja: niedziela 19 lut 2012, 09:59
- Lokalizacja: Tychy
Co do "spłoszenia zwierzyny przez osoby trzecie" jako przyczyny wypadku to śmiem twierdzić (na podstawie obserwacji własnych), że do takowych sytuacji dochodzi niesłychanie rzadko (jeżeli w ogóle dochodzi). Większość znanych mi kolizji ze zwierzętami doszła do skutku i w godzinach i w okolicach gdzie ani myśliwych nie było ani LP żadnych prac nie prowadziło. Czyżby moje obserwacje były jakieś wyjątkowe?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
- Rafał i Ania
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3056
- Rejestracja: niedziela 16 sty 2011, 21:07
nie , w żadnym wypadku nie wyjątkowe tylko normalne.Piotrek pisze:Czyżby moje obserwacje były jakieś wyjątkowe?
Przykład 579 przez kampinos mnóstwo tam łosi a na całej drodze jest 60. ale to juz inna bajka
Siedzą na Wall Street panowie z pejsami
mozolnie pracują nad zerami
do zera wciąż doliczają zera
to się nazywa finansjera (G.M.)
mozolnie pracują nad zerami
do zera wciąż doliczają zera
to się nazywa finansjera (G.M.)
-
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2023
- Rejestracja: niedziela 21 mar 2010, 12:29
- Lokalizacja: z daleka
Co do "spłoszenia zwierzyny przez osoby trzecie" jako przyczyny wypadku to śmiem twierdzić (na podstawie obserwacji własnych), że do takowych sytuacji dochodzi niesłychanie rzadko (jeżeli w ogóle dochodzi)
Wyjatki potwierdzaja regule - ja nie wiem z iloma wypadkami mialem do czynienia -
w sumie powinno byc chyba gdzies 150 - 170 ? (przecietnie 1 - 3 na miesiac) tzn zwierzaka mi sie zdarzylo samemu raz najechac - kune - pozostale to skutki powiadomiania. Tak na oko moze ze 3-4 razy ktos albo cos pogonilo zwierzyne - na to by wskazywaly okolicznosci.
Ale to tylko domysly.
Ewidentne sploszenie ze skutkiem przejechania tylko raz -
sprawca jest mi na 100% znany ale sie nie przyznaje. Do dzis. Choc asystowal przy
usuwaniu zwierzyny - dzika - z jezdni.
Powiedzmy ze sa to rzeczywiscie sytuacje wyjatkowe ktore pani Malinowska
z jakichs przyczyn akcentuje - to moze skutkowac szukaniem winnych.
Ale jest jeszcze jeden aspekt - kiedys byla mowa w prasie o najechaniu losia
w Warszawie albo pod. Sprawca zostal ranny i w karetce na pocieche policjanci
wrzepili mu mandat, choc nie wynikalo z artykulu, ze jechal za szybko albo
los przechodzil na druga strone po zebrze przy zielonych swiatlach.
Grzech popelniony sie nazywal niedostosowanie predkosci do panujacych warunkow -
czy tak jakos.
Nie wiem jak czesto ma to miejsce - czy wyjatek czy regula ?. Moze ktos oswieci ?
W kazdym badz razie wysoce destruktywne - powiedzmy gosc chce kogos sadzic
o odszkodowanie - lesniczego - mysliwego - czy Swietego Mikolaja (jakby renifer
pod kola sie dostal) zarzad drog czy cos tam. I w sadzie .....Bec !!.
oskarzony /Swiety Mikolaj - czy inny lesniczy/ wyciaga kopie owego mandatu i
pokazje - o prosze - powod zostal przez organa winnym uznany, swoja wine uznal
bo bez dyskusji zaplacil i tera sie stawia......
W kazdym badz razie hipotetycznie i nie tylko - interesujace.
Druga sprawa z tej samej dzialki - jesli ktos pierdyknal lekko sarne - specjalnych albo
zadnych szkod na samochodzie nie ma (i nie ma autokasko) to perspektywa zarobienia
mandatu powoduje ze olewa zgloszenie komukolwiek tego wypadku.
Szkoda ze Malinowska na ten temat pary z geby nie puscila.
Jeżeli do zdarzenia dojdzie na odcinku drogi oznaczonym znakiem A-18baka pisze:Ale jest jeszcze jeden aspekt - kiedys byla mowa w prasie o najechaniu losia
w Warszawie albo pod. Sprawca zostal ranny i w karetce na pocieche policjanci
wrzepili mu mandat, choc nie wynikalo z artykulu, ze jechal za szybko albo
los przechodzil na druga strone po zebrze przy zielonych swiatlach.
Grzech popelniony sie nazywal niedostosowanie predkosci do panujacych warunkow -
czy tak jakos.
Nie wiem jak czesto ma to miejsce - czy wyjatek czy regula ?. Moze ktos oswieci ?
[center][/center]
to mandat można dostać właśnie za niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. Tok rozumowania jest taki - jeśli do zdarzenia doszło to znaczy, że kierowca nie dostosował prędkości. Bo gdyby dostosował to mógłby w porę zareagować i uniknąć zderzenia ze zwierzęciem. Takie wnioskowanie nie jest charakterystyczne wyłącznie dla policji ale także i dla sądów o czym świadczą wyroki skazujące w sprawach wynikłych z odmowy przyjęcia mandatu.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Odświeżę temat - wczoraj oglądałem w TV program p.t. "Stop Drogówka". Odcinek nagrywany w Łodzi. Jeden z kierowców zderzył się w mieście z sarną. Dość mocno uszkodził samochód. Policjant z drogówki, przybyły na miejsce zdarzenia, odesłał kierowcę po ewentualne odszkodowanie za zdarzenie do nadleśnictwa.
Powiedział: "Proszę sobie znaleźć telefon w internecie. Nie wiem czy płacą, ale chyba płacą. W razie czego podamy numer zdarzenia i przekażemy stosowną notatkę."
Ciekawe, czy znajomość kodeksu drogowego mają podobną ...
Powiedział: "Proszę sobie znaleźć telefon w internecie. Nie wiem czy płacą, ale chyba płacą. W razie czego podamy numer zdarzenia i przekażemy stosowną notatkę."
Ciekawe, czy znajomość kodeksu drogowego mają podobną ...
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
-
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3763
- Rejestracja: wtorek 05 lut 2013, 17:21
- Lokalizacja: Węgorzyno
W dodatku stwierdzili, że przyczyną wypadku była łania...
To, że policjant się pomylił, to drobnostka. W końcu poszkodowany udający się do wypadku zobaczył pewnie granice nadleśnictwa i dowiedział się "tu nie gospodarujemy, a za takie wypadki drogowe płaci zarządca drogi (jeśli droga była niewłaściwie oznakowana), ubezpieczyciel z AC, lub nikt".
Problemem jest natomiast, że twórcy programu informacji nie sprawdzili i taką nowinkę przyjęło jako "pewniak" setki tysięcy osób - zazwyczaj mniej lub bardziej związanych z kierowaniem pojazdem (bo trudno wyobraźić sobie żeby ten program śledziły babcie szydełkujące, nie zmotoryzowane).
To, że policjant się pomylił, to drobnostka. W końcu poszkodowany udający się do wypadku zobaczył pewnie granice nadleśnictwa i dowiedział się "tu nie gospodarujemy, a za takie wypadki drogowe płaci zarządca drogi (jeśli droga była niewłaściwie oznakowana), ubezpieczyciel z AC, lub nikt".
Problemem jest natomiast, że twórcy programu informacji nie sprawdzili i taką nowinkę przyjęło jako "pewniak" setki tysięcy osób - zazwyczaj mniej lub bardziej związanych z kierowaniem pojazdem (bo trudno wyobraźić sobie żeby ten program śledziły babcie szydełkujące, nie zmotoryzowane).
Teoretycznie, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, każdy z uprawnionych (min Policja, Straż Graniczna, Straż Leśna, PSR, PSŁ itd) może użyć broni służbowej by dobić nie rokującego zwierzaka. I wcale nie musi to być broń myśliwska - bo to nie polowanie a uprawnieni rzadko są w nią wyposażeni ( chociaż bywają tzw "pompki" w Policji i niekiedy w posterunkach Straży Leśnej) Natomiast w niektórych komendach Policji funkcjonują oficjalnie wewnętrzne pisemne wytyczne zabraniające policjantom wykorzystywania broni służbowej w tego typu wypadkach. Przyczyną jest prawdopodobnie czysty PR i niechęć do narażania funkcjonariuszy na scysje z ekooszołomami. Słusznie wyżej zauważono, że dopóki uprawnienie nie przerodzi się w obowiązek to nikt nie będzie się wyrywał na egzekutora.
Currahee rządzi! I więcej nie trzeba...
Jest jeszcze inna kwestia.
Znajomy myśliwy opowiadał mi kiedyś, jak samochód potrącił dzika. Dzik leżał na poboczu ledwo żyw, przyjechała policja i z jakiejś racji (nie pamiętam dokładnie historii) jeden z policjantów postanowił go dobić. Wypalił z pistoletu, niestety źle trafił, dzika rozjuszył i ten poderwał się, i rozerwał mu tętnicę udową...
Być może to jakieś zabezpieczenie przed takimi sytuacjami - niech dobija myśliwy, bo on ma do tego sprzęt i on się na tym zna. A tak to mamy nieco niejasną sytuację i człowieka ocierającego się o śmierć.
Znajomy myśliwy opowiadał mi kiedyś, jak samochód potrącił dzika. Dzik leżał na poboczu ledwo żyw, przyjechała policja i z jakiejś racji (nie pamiętam dokładnie historii) jeden z policjantów postanowił go dobić. Wypalił z pistoletu, niestety źle trafił, dzika rozjuszył i ten poderwał się, i rozerwał mu tętnicę udową...
Być może to jakieś zabezpieczenie przed takimi sytuacjami - niech dobija myśliwy, bo on ma do tego sprzęt i on się na tym zna. A tak to mamy nieco niejasną sytuację i człowieka ocierającego się o śmierć.