Gorgany i Zakarpacie

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33750
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Capricorn pisze:Rzekłbym, że wiem chiba
Byłeś tam? Czy cyrylica nie sprawia Ci kłopotu? :lol: To dawaj! Dla Buby to powinienem coś trudniejszego wymyślić. I wymyślę. :P
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67108
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Czy byłem? Nie, nie byłem, choć bardzo chcę. Na razie zdrowie nie pozwala na dalsze eskapady. Za to cyrylicę znam więc odczytałem - początek rzeki Cisy, a ściśle mówiąc źródło Czarnej Tisy :)
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169950
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Trzeba było ukryć odpowiedź...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67108
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Po co? Buba pisała w tym wątku, więc chyba jedynie tag [mod] by tu pomógł, ale wówczas tylko obsługa by widziała ;) Właśnie dlatego zapytałem, czy mogę napisać ;)
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169950
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Fotkę mógł Góral wrzucić do zagadek z linkiem do tego wątku. Młodzież nie zna cyrylicy, więc byłaby zabawa ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67108
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Niom... Tak by fajniej było :) Ale wiesz, nie ma tego złego... Następną zagadkę da z jakąś tajemną inskrypcją ;)
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33750
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Tak jest. Święta rzeka trzech narodów u swego początku.

No to pozwolę sobie siebie zacytować.




Alesiowi Kuczerze
- przyjacielowi całego świata


ŹRÓDŁO CISY

do źródła świętej rzeki
pielgrzymują pątnicy

nabierają wody w plastikowe butelki
i dumy w serca

zostawiają dary
puszki po tuszonce
torebki po chińskich zupkach z Radomia
butelki po winie HĂĄrslevelĹą

pod lasującym się betonowym baldachimem
z kranika do kamiennej misy
ciurka wielka rzeka

w misie misterium chrztu
skorupek z jajka na twardo
i dwóch kapsli piwa Obołon

klękam przy misie
zmywam pot z czoła
przemywam oczy
umywam ręce
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67108
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Smutne, że akurat takie wspomnienia Ci zostały... :(
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33750
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Wcale to nie takie smutne. Taka jest Ukraina, Rumunia, Albania, Indie... Trzeba to umieć zaakceptować a nie odwracać głowę ze wstrętem że śmietnik, syf itede.
Aby dostać się w miejsce ze zdjęcia trzeba naprawdę wykazać się sporym samozaparciem, bo autobusem się tam nie dojedzie. Ale dociera tam jednak wielu nie turystów, wspinając się mozolnie w klapkach i koturnowych chodakach po kamieniach i błocie. Nabierają tam wody w plastiki po piwie, zjedzą tuszonkę, ciepną puszkę w krzaki i wracają godzinę do autokaru dolinie. Tak robią wszyscy, więc jednostka śmiecąca jest rozgrzeszona. Kiedyś pewnie to się zmieni...


Na tym polega ta Ukraina. Czasem bez wstrętu trzeba i tak się ułożyć do spania. :P
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67108
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Może, tak. Ja mam jednak takie skrzywienie zawodowe, bo to sprzątam i zwracam uwagę na stan i zadbanie miejsca, które odwiedzam. Wiesz, będąc na Litwie nie zauważyłem tego typu zachowań. Tam też jest spory kocioł narodowości na plażach, bulwarach, szlakach turystyczny, czy przydrożnych parkingach. Kosze na śmieci opróżnione, ludzie w torbach trzymają swe odpady i wyrzucają idąc kupować kolejne piwo... Ciekawe czemu w jednych miejscach turyści nie dbają o porządek w innych tak :?:
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169950
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

góral bagienny pisze:Czasem bez wstrętu trzeba i tak się ułożyć do spania. :P
Jak widzę, ułożył się Pan wiele lat już temu, patrząc na czuprynę nie przyprószoną siwizną, a i wąsik jeszcze starannie przystrzyżony ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33750
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Mam tu różne przemyślenia. W jednych krajach skok cywilizacyjny został oddany nierównomiernie. Doszła "rozpasana konsumpcja", ale jeszcze nikt nie wie co zrobić z jej defekacją. Rejony, połacie krajów o kiepskiej infrastrukturze drogowej mobilizują ludzi do dużego wysiłku, aby dowieźć tam dobra konsumpcyjne, ale nikt nie widzi interesu ani powodu by wysilać się wywożeniem odpadów. Ostatecznie tak było całe wieki. Tylko, że obecne odpady są niezwykle trwałe.
W dogodnych miejscach, czyli w pobliżu wsi i osad, najlepiej na stromym zboczu przy drodze, powstaje wysypisko. Po pewnym czasie przy wysypisku stają namioty poszukiwaczy skarbów i surowców wtórnych. W swoim interesie ludzie ci podpalają śmieci niechodliwe, które palą się często wiecznym ogniem tygodniami, aby było miejsce na świeże dostawy. Takie miejsca widziałem w Albanii, ale i w Macedonii.
W innych krajach, choćby w Rumunii, ciągle ciągle w genach zapisane jest doświadczenie i tryb życia Nomadów. Tak jak niedźwiedź zmieniający co jakiś czas barłóg by pozostawić w starym część smrodu i dokuczających insektów, tak i oni przenosili się stale w nowe miejsca. Dziś nie ma już gdzie się przenosić, ale instynkt nie podpowiada, że dla populacji lepiej jak jest czysto wokół. Cyganie już nigdzie nie koczują czasowo, a ich "obozowiska", zwane przez nas slamsami, toną w śmieciach.
I tak dalej, i tak dalej...

Da się do tego przyzwyczaić... :P
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33750
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Sten pisze:ułożył się Pan wiele lat już temu
X 2001
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105069
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

góral bagienny pisze:Ukraina1.jpg
No cóż... Z jednej strony cieszy mnie"skok cywilizacyjny" - bo między innymi dzięki niemu mam takich fajnych znajomych jak wy, z forum - ale z drugiej... No cóż, takie obrazki jak ten na cytowanej fotce Górala jeszcze w pamięci tkwią z włóczęg po Polsce. I tak jakoś po zakamarkach mózgoczaszki telepie się "А всё-таки жаль"
Ech... Napijmy się :drunk: :cry:

PS. Dla urodzonych za późno, czyli "niezrusyfikowanych", wersja po polsku:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Co do zagadki- nie bylam tam. A zagadka nie trudna bo podpisana ;)

Piekna ta fotka powyzej, z tym mostkiem, normalna wies a nie osiedle willowych domkow, ktorych mieszkancy poswiecaja wiekszosc swojego zycia na polerowanie na blysk.. Wogole fajne wszystkie zdjecia ktore tu wrzucasz i prosze o wiecej! (co to za wioska?
Zasmieconych miejsc nie lubie, ale jakos mimo wszystko latwiej mi tolerowac smieci niz komerche i odpicowanie... Wole normalny, naturalny swiat nawet z butelkami w rowie niz swiat wyciety z kartonu i z klockow lego... jakis taki bezduszny, pozbawiony nawet naturalnych zapachow...
Piotrek pisze: PS. Dla urodzonych za późno, czyli "niezrusyfikowanych"
Niektorzy urodzili sie stanowczo za pozno ale zawsze mozna sie postarac samodzielnie nadrobic braki! :D co od wielu lat staram sie robic acz wrodzona tepota do obcych jezykow mi nie pomaga ;) ale sie nie poddaje!

Okudzawe uwielbiam! Jak masz jeszcze jakies fajne rosyjskie piosenki to dawaj!
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 67108
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

buba pisze:...Mowi ze juz wczoraj mu sie perfumy skonczyly i ze byla to tylko pusta butelka. I ze rozumie moje zdziwienie ale naprawde tam juz nic nie bylo. Ormianie nie sa tacy rozrzutni zeby wyrzucac dobre rzeczy, naprawde...
Cytat z innego wątku, ale jakże odpowiada temu, co pisał Góral. Tak mi się zdaje, że to atawizm jest. Dawniej każde opakowanie było robione z nietrwałych surowców. Wyrzucając je nie robiliśmy krzywdy naturze. Teraz mamy PETy, szkła..., a przyzwyczajenia zostały :roll:
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105069
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Okudzawe uwielbiam! Jak masz jeszcze jakieś fajne rosyjskie piosenki to dawaj!
Ja? To "jutub" ma :) Cały Wysocki chociażby.
Ale może coś z klasyki? Trochę zapomniana pieśń choć powszechnie znana melodia: https://www.youtube.com/embed/ZAJWLgYwh5s :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33750
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Piotrek pisze:Cały Wysocki chociażby.
To prawda. Samym Okudżawą możnaby zapchać ten wątek na miesiąc, i jeszcze kwartał na wYSOCKIEGO. Do tego mniej ciut znany Galicz...
Ale ja zaprezentuję tu pana o rdzennie rosyjskim nazwisku - Aleksander Rozenbaum.
Krótka przejażdżka dorożką po Moskwie (?) i zaraz wracam w Gorgany.

Nie znalazłem tego w wykonaniu Pawła Orkisza, więc tylko jego tłumaczenie i ... już zapraszam na nasz doroczny zlot, gdzie być może Pawła znowu będziemy gościć.


Taki cudny ranek
a kobiety stare
w okruszynach sypia ptakom chleb.
Sen opada marą,
koń łeb zwiesił stary
a ogonem gania muchy precz!

Dorożkarzu, zabierz mnie - kochany - stąd!
Jestem dziś jak wietrzyk, taki wolny!
Niech dzwonią kopyta, drobią, po kocich łbach.
Lecz nie chłostaj konia, toż to boli!

Dorożkarzu, dwa czerwońce oddam w dym
jeśli nie opuści cię nadzieja.
Lecz poczekaj chwilę, stary, już nie mam sił.
Kiedyś nam do domu wrócić trzeba!

Dorożka odkryta,
stukają kopyta,
w głowie jaśminowo kręci coś...

I pluje pestkami
z wiśni nad głowami
bardzo nieprzyjemny jakiś gość.

Dorożkarzu, dom następny, to już tu!
Stań, na koźle zdrzemnij się przez chwilę.
Tylko do niej wpadnę, powiem, że ja "po grób!"
Po co się narażać mojej miłej?

Dorożkarzu, zabierz mnie - kochany - stąd!
Jestem dziś jak wietrzyk, taki wolny!
Niech dzwonią kopyta, drobią, po kocich łbach.
Lecz nie chłostaj konia, toż to boli!
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1887
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Jak juz jest watek o Gorganach to dorzuce jeszcze jedna relacje z tego regionu, tym razem z wrzesnia 2009

Zdjecia w komplecie
http://picasaweb.google.com/uchate.paci ... _w_gorgany#
http://picasaweb.google.com/uchate.paci ... 09_gorgany#
http://picasaweb.google.com/uchate.paci ... ki_i_ruiny#
http://picasaweb.google.com/uchate.paci ... kiBursztyn#
http://picasaweb.google.com/uchate.paci ... nocny_lwow#
http://picasaweb.google.com/uchate.paci ... jaworiwske#

Wyruszamy z Olawy w piatek po poludniu, do Trzebini przebijamy sie autostrada, z pkp Trzebinia zabieramy Grzesia i dalej juz mkniemy sobie na wschod bocznymi drogami, przez Slomniki, Szczurowa, Ciezkowice, Gorlice, Nowy Zmigrod... Zostawiajac gdzies z boku cale pieklo zwiazane z obwodnica Krakowa, remontami drog pod Tarnowem i tysiacami fotoradarow ;) Pierwszy nocleg , jak juz tradycja nakazuje , w Beskidzie Niskim , na polu namiotowym w Stasianym.


Obrazek

Rano ruszamy w strone przejscia w Kroscienku, jeszcze krotka wizyta w barze "u Kojota" w Ustrzykach Dolnych, coby znieczulic sie przed granica i juz mykamy na wschod :)

Obrazek

Przejscie mija nam nadpodziw szybko (kolo godziny). W Chyrowie w sklepie wymieniamy kase i jedziemy sobie dalej przez Sambor, Drohobycz.. Gdzies za Drohobyczem zaczyna strasznie szarpac kierownica, wiec widac ze cos jest nie tak..Zatrzymujemy sie i faktycznie- jedna felga ma ksztalt lekko kopnietego prostokata ;) wiec dalej jechac nie bardzo i trzeba poszukac jakiegos miejsca naprawy. Zaklad z napisem "szynomontaz" pojawia sie nadpodziw szybko (wogole na Ukrainie tego strasznie duzo),

Obrazek

Po wjechaniu nawet nie musimy mowic co sie stalo, mechanik od razu wita nas komentarzem: "szczo ty tak ujebał?!?" Zdejmuja kolko i zabieraja do warsztatu na jakas dziwna krecaca sie maszyne ktora bardziej wyglada na narzedzie tortur niz sprzet mechanika (i takowe dzwieki wydaje) ale o chwili nasze kolko wyglada juz jak dawniej i mozna je zakladac. Mechanik pyta na ile napompowac kola, wiec mowimy ze przednie byly na 2.2. Gosciu robi glupia mine i idzie sprawdzic stan drugiego kolka, faktycznie 2.2.. Spora grupka miejscowych ktora sie juz zebrala i asystuje dostaje ataku smiechu i malo sie nie tarzaja po ziemii, w koncu nam tlumacza ze chcac jezdzic po Ukrainie nalezy pompowac kola na 1.8, bo inaczej za 5min. znow bedziemy miec kwadratowe felgi...Coz, czlowiek uczy sie cale zycie.. Ladnie dziekujemy, odjezdzamy a cala wioska chyba bedzie sie dlugo bawic i opowiadac anegdoty jak to przyjechaly glupie Polaczki z kolami na 2.2.. Jedziemy cali zadowoleni, nie wiedzac ze "najlepsze" jeszcze przed nami...

Jedziemy dalej niesamowita droga w rejonie Doliny, pola, pola i droga po horyzont. Zatrzymujemy sie celem zrobienia trochu zdjec, jest straszny wiatr, ktory poteguje wrazenie przestrzeni i wolnosci- wiatr we wlosach, piasek w zebach, uciekajace z glow czapki i wzrok ginacy gdzies na horyzoncie... Super sprawa :)


Obrazek

W miejscowosci Bronsziw -Osada zjadamy jeszcze pielmieni , gubimy sie w okolicy Kałusza i juz po ciemku wjezdzamy na droge prowadzaca do Osmolody. Jest juz dosyc pozno, wszyscy mamy troche dosyc, droga dluzy sie niemilosiernie, zakret w lewo, zakret w prawo, mostek, dziura z lewej, dziura z prawej, dziury wszedzie, nasyp po zerwanej rok temu drodze, mostek, jakas ciemna wymarla wies, i znowu, zakret i drugi..I ciemna droga.. Pieknie tu musi byc za dnia, ale teraz nic nie widac i kazdy juz marzy o rozbiciu namiotu i spiworze w Osmolodzie..Moze jakis bar bedzie jeszcze czynny?? Wydaje sie ze Osmoloda juz tuz tuz, moze to juz nastepna wioska??

W pewnym momencie zjezdzamy z kolejnego mostku i nagle rozlega sie donosne "pierrrdut", slychac metaliczny dzwiek, chrupniecie, szarpniecie, gasnie silnik, gasna swiatla a spod maski podnosza sie kleby sinego dymu... To zesmy , k... dojechali do Osmolody.. Rzut oka pod maske i na droge w swietle latarki nie nastraja optymistycznie.. Leje sie olej, plyn z chlodnicy a cala droga jest usiana rurkami , pierscieniami i innym zelastwem.. Pier**** pech.. Dlaczego w pierwszy dzien????

Nie pozostaje nic innego jak zepchac autko na pobocze, co tez robimy i rozkladamy namioty w przydroznym rowie i ukladamy sie spac.. W nocy zaczyna lac a mnie sie snia jakies zerwane mosty..


Rano budzi nas deszcz...Nie, nie deszcz stukajacy w sciany namiotu..Deszcz w namiocie... Mokro!!! Okazuje sie ze jedna sciana cala przemaka bo wyrwalo odciag.. Wylazimy na mokry swiat i idziemy obejrzec nasze autko.. Za dnia wyglada to jeszcze gorzej.. Cala skrzynia biegow sie urwala, urwala sie tez os od kola i caly silnik przez to opadl w dol i tak dziwnie wisi.. Nawet holowac tego sie nie da bo czochra silnikiem o ziemie.. I jeszcze jest niedziela..

Obrazek

A widac juz stad gory...

Obrazek

Coz, decydujemy sie wyruszyc pieszo w kierunku przeciwnym do Osmolody..Grzes musi juz dzis wracac bo jutro do pracy a my moze znajdziemy jakiegos mechanika.. Droga mija nam na rozmyslaniach co zrobimy jak nikt nie podejmie sie skodusi naprawic..Ciagnac na sznurku do Polski?? Utopic w rzece?? Zglosic ze ukradli?? Jak nas puszcza na granicy jak mamy wbite ze wjechalismy autem?? Jak nic nas zamkna zesmy auto zhandlowali!!
W pierwszej mijanej wiosce o nazwie Hrynkiw odnajdujemy dom mechanika Witji, ale niestety pojechal do Iwanofrankiwska i wroci wieczorem..Drugi wioskowy mechanik jest na miejscu ale juz tak narąbany z rana ze raczej nie pojedzie obejrzec nam autka..W koncu jest niedziela.. Idziemy wiec dalej i dalej.. W koncu w wiosce Jaseń dowiadujemy sie ze tez jest mechanik- Walerka- syn pani sklepowej.. Idziemy wiec do sklepu, babka dzwoni do Walerki i jupi!! Okazuje sie byc w domu, jest trzezwy i nawet decyduje sie obejrzec skodusie :) Rozsiadamy sie w sklepiku, ja akurat siadam pod lepem na muchy, ktore czasem spadaja na stol, przyklejaja sie do blatu i leza tak jakis czas jeszcze ruszajac nozkami.. Obserwujac takie zjawiska probuje odnalezc w zakamarkach pamieci slowa potrzebne do rozmowy z mechanikiem: skrzynia biegow, os, holowac, silnik.. Kurde, nie uzywa sie tego na wiekszosci wyjazdow..

Po jakiejs pol godziny wpada Walerka i juz za chwile mkniemy dziewiecdziesiatka jego nowiuskim szewroletem podstakujac na dziurach w strone naszej biednej skodusi.. A mysmy glupi jechali 30km/h i jeszcze starali sie te dziury omijac...Po drodze opowiadam mu traumatyczna historie o skrzyni biegow co rozlupala sie na pol, silniku co prawie lezy na ziemii, rurach co hacza o asfalt itp.. Walerka robi coraz bardziej okragle oczy i robi wrazenie jakby zaczynal zalowac ze sie zdecydowal nam pomoc ;)

Na miejscu Walerka wsadza glowe do silnika i cos tam mruczy ze dobrze nie jest, ale z tego co mowilam to myslal ze jest gorzej.. Ale skrzynia biegow do wymiany,a tu ponoc o taka ciezko..Dzwoni wiec do Iwanofrankiwska, do Kalusza czy tam takie maja lub moga sprowadzic ale nic sie nie udaje.. Jakby to byla lada to by skrzyn biegow na pęczki.. Ale jak przystalo na ukrainskiego mechanika mowi ,ze nie ma rzeczy nie do zrobienia i oni sprobuja :D Ale w tym celu trzeba go doholowac te 15km do Jasenia.. Walerka wiec biegnie za rzeke przynosi spory kij do ktorego mozna przywiazac wiszacy gdzies nisko silnik,


Obrazek
z plotu urywa pęto drutu , podnosi silnik na podnosniku, przywiazuje drutem ,

Obrazek

Jeszcze pare belek na podklad, jakis kamieni i juz mozemy jechac na sznurku do jego warsztatu :) Aha, jeszcze wczesniej nam kaze wyzbierac do konca pogubione na ulicy srubki, ktore skrzetnie chowa do pudelka po fajkach..

Jedziemy wiec sobie przez wioski, wszyscy ludzie wylegaja przed domy i maja niezle przedstawienie.. Slychac komentarze w stylu "ej, turysty, widzicie na Ukrainie trzeba jezdzic wolniej" czy "Nie martwcie sie ,Walerka wam pomoze".. ech...jak to dobrze ze oni nie wiedza o naszych kolach pompowanych na 2.2...

W Jaseniu pod domem Walerki juz zgromadzone pol wsi, kazdy chce zobaczyc co sie zepsulo, co za ludzie itp. Dogadujemy sie ze mamy wrocic po autko za pare dni a oni sprobuja zrobic co sie da..

Zatem decydujemy sie isc do Osmolody, (ostatni autobus juz odjechal), ale Walerka nie chce o tym slyszec jak mozna isc z plecakami tyle kilometrow, wiec organizuje nam Saszke, ktory zawozi nas ładą do Osmolody. Rowniez zasuwa z predkoscia bliska setki, a z magnetofonu wlaczonego na max plyna rozne bardzo zyciowe piosenki : o Kseni ktora zadawala sie ze wszystkimi chlopcami we wsi i zostala z dzieckiem na reku, o Wani co kupil nowe auto, dwa dni je polerowal a trzeciego rozbil sie na drzewie i cala wies placze, o Maszy ktora lamentuje ze ma juz 16 lat i nie ma zadnego kandydata na meza i chce sie utopic w rzece, a stare babki jej doradzaja, ze trzeba jeszcze poczekac i na kazdego przyjdzie czas..(chyba to lecialo tak: "U mienia muża niet a mnie uze szesnadcat liet" ;-) I jeszcze jedna piosenka, taka spiewana na glosy przez dwoch ochryplych gosci, przepiekna, ale nic slow w zab zrozumiec nie moge..

W takich klimatach docieramy do Osmolody..Pogoda sie poprawia, widac gory, czyste niebo! Idziemy jeszcze na troche do knajpki, na barszczyk, piwo i rybke,

Obrazek
Obrazek

a potem na dzikie pole namiotowe na skrzyzowaniu.
Obrazek

a jutro wreszcie goryyyyy!!!!!!!!!! :D

Rano budza nas w Osmolodzie silniki gruzawikow jadacych po drzewo, oraz stukot zelaznego mostku, cokolwiek po nim przyjedzie. Nad rzeczka spotykam dziadka ktory rewelacyjnie zna okolice Olawy bo przez kilka lat jezdzil tu zbierac porzeczki

Jemy sniadanko, obserwujemy gruzawiki- ja bym tak mogla caly dzien :) ) no i kolo 11 wyruszamy w strone gorek. Droga nam najpierw mija ladna dolina, robimy popas przy zelaznej budce drwali ktora wyglada jakby ktos do niej strzelal

Obrazek


Obrazek

Potem droga sie konczy , przechodzi w sciezke ktora ginie we wiatrolomie.. Łazenie po sprochnialych belkach , okolo 3 m nad ziemia z plecakiem ponad 20kg dostarcza naprawde specyficznych odczuc (zreszta tak samo jak proby przeciagniecia plecakow i przeczolgania sie pod tymi belkami ;) )

Obrazek

Mijamy chatke na Poloninie Plysce w ktorej zamierzamy spac i idziemy dalej na Parenkie..

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mielismy jeszcze chwile wczesniej ambitne plany dotarcia na Popadie- ale ten oto widok spowodowal ze plany te zdechly natychmiast ;)

Obrazek

Na Parenkie idzie szeroka sciezka wyrabana w kosowce, kurde, jak na Babia! Gdzie ta slynna gorganska kosowka??? a ja specjalnie kupilam pokrowiec na karimate coby jej w kosowce nie podrzec.

Obrazek

W czasie podejscia jakos wyjatkowo zdycham i wielkie podziekowania dla toperza ktory mnie motywowal na rozne sposoby (np. piwem na szczycie ;) ) bo tak mialam dosc ze bym chyba sobie odpusciala w polowie- a warto bylo wyjsc na szczyt

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na nocleg schodzimy do chatki na Polonine Plysce- i pare slow o chatce. jest to nowy obiekt, zbudowany pare lat temu specjalnie dla turystow, bezobslugowy,caly czas otwarty (u nas to chatki sie jedynie zamyka :( ) Jest doslownie full wypas- szczelny dach, kibelek, zrodelko, siekiera, pila, garnki, sztućce, nawet makarony, zupki.. Makaron sie przydal bo wieczorem przypalamy ryz w workach, ktory sie zlepia z workiem i nie ma szans zjesc go bez folii.. Korzystamy wiec z chatkowego makaronu- bez niego bysmy nie mieli pulpy

Obrazek

Wieczorem nikt nie przychodzi wiec zostajemy w trojke: ja, toperz i medowa ;)

Obrazek

Zreszta caly czas w gorach bedac nie spotkalismy nikogo... Tylko jakies zwierze bylo w nocy i nam rozszarpalo worek ze smieciami

Rano sniadanko przed chatka, podziwianie widokow, wygrzewanie i idziemy na Grofe.

Obrazek

Poczatkowo mielismy plan zejscia przez Jeziorko Grofeckie do doliny Molodej ale tak dobrze nam sie wygrzewa na szczycie, (tylko gory, slonce, ptaki i my.. i gdzie okiem siegnac tam gory i gory i jeszcze wiecej gor) ze decydujemy sie na powrot ta sama, krotsza droga.. wiec dluzej mozemy spedzic na szczycie :)

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drodze trafiamy jeszcze na wspolny posilek dwoch owadow :)

Obrazek

Wieczorem w Osmolodzie mielismy spotkac sie z Piotrkiem (szewczenko z forum http://www.rosjapl.info/forum ) oraz Chrisem (z forum http http://www.bunkrowiec.com.pl/). Idziemy na barszczyk, zgadujemy sie ze Chris juz czeka z kolaga na polu namiotowym "arnika" a Piotrek jest w "czarnej dupie" tzn jest wieczor a on dopiero przekroczyl granice w Medyce bo byla awaria komputerow i sobie tam postal...

Wieczorem impreza z Chrisem i Andrzejem, opowiadajac sobie o roznych ciekawych opuszczonych miejscach :)

Obrazek

A jutro bedzie chwila prawdy-- jedziemy do Walerki i zobaczymy co z nasza skodusia.. Chyba by trzeba byc cudotworca aby ona zaczela jezdzic..

Rano wita nas sloneczny poranek w Osmolodzie, Chris nas zawozi do Jasenia i z dusza na ramieniu udajemy sie w strone domu Walerki... Czy żeliwo mozna zespawac??? Czy do skody mozna wlozyc ośki z łady??? Czy do chlodnicy mozna nalac wody ze studni??? TAAAAK!!!! dla ukrainskiej mysli technicznej nie ma rzeczy nie do zrobienia!!! Nasza skodusia od wczoraj stoi naprawiona!!! Najpierw pojechala na sznurku do Iwanofrankiwska na spawanie a wrocila juz o wlasnych silach :) Walerka ja nawet testowal na "dziuroodpornosc" i ponoc na osmolodzkiej drodze wytrzymywala predkosc ok 70km/h :) Normalnie szok!!! Jesli chodzi o rady od Walerki to mowi ze jest ok, ale zaleca jezdzic ostroznie na dziurach i nie rozpedzac jej zbytnio bo nie testowal powyzej pewnych predkosci.. Oszolomieni szczesciem ktore nas spotkalo jedziemy do sklepu gdzie czeka na nas Chris z Andrzejem.

Moze to nadmiar ostroznosci ale postanawiamy zmodyfikowac troche plany i darowac sobie w tym roku Burkut, bo ten plan i tak byl napiety a jak jeszcze mamy jechac powoli. Wymyslamy trase alternatywna po zamkach i ruinach, tak aby kierowac sie powoli w strone Lwowa gdzie jestesmy umowieni na piatek i na sobote w Nowojaworiwsku. Zegnamy sie z Chrisem i Andrzejem ktorzy jada do Burkutu i ruszamy w strone Kalusza. Za dnia droga nie wydaje sie wcale specjalnie dziurawa a i widoki przecudne :) Kolejny raz przekonujemy sie ze po Ukrainie najlepiej nie jezdzic sie po zmroku.(kiedys bylo gorzej- prawie spotkanie z nieoswietlonym gruzawikiem zjezdzajacym z gorki na wylaczonym silniku..)

Jedziemy do Halicza skad z dworca zabieramy Piotrka i jedziemy przez wioski szukac jakiegos dogodnego miejsca na nocleg.

Obrazek

Ostatecznie rozbijamy sie nad Dniestrem, z dala od wiosek, przy jakiejs bocznej drodze prowadzacej do kamieniolomu czy cementowni. Wieczor uplywa nam na popijaniu browarkow i ciekawych rozmowach (np. o beczkach z iperytem na dnie Baltyku ktore za pare lat sie rozsypia, itp ) Za rzeka chodza stada krow, sciela sie mgly, miejscowi plywaja lodkami, woza na furach zwir i wogole jest sympatycznie.

Obrazek


Obrazek

Obrazek

W nocy nam hucza pociagi na pobliskim moscie i mozna podziwiac przesuwajace sie wagony jak sznury blyszczacych koralikow

Nasz nocleg widziany rano

Obrazek

Nastepnego dnia zwiedzamy klasztor w Bilsziwcach

Obrazek

ruiny kosciola w Sokoliwce

Obrazek

jemy przepyszne czanahy w knajpce przydroznej

Obrazek

a na nocleg rozwalamy sie w starym jakby kamieniolomie kolo Świrza, klimatyczne miejsce wsrod skalek :)

Obrazek

Obrazek

Rano ruszamy zwiedzac zamek w Świrzu. Fajnie sie prezentuje z zewnatrz , ale niestety jest zamkniety na klodke..Obchodzimy go starannie dookola coby sprawdzic czy gdzies nie ma jakiegos okienka, niezamknietej bramki, dziury w murze itp. Niestety nie wyglada to dobrze..Jest tylko jedno male okienko, dosyc wysoko i jeszcze naprzeciw siedzi rybak i sie gapi... Rezygnujemy z tego wejscia i powoli wracamy. Ale jak z nieba spada nam gosciu ktory ma klucze do zamku, dogadujemy sie z nim ze nas wpusci, zamknie i pojdzie na obiad a po godzinie otworzy... Hmmmm..Ciekawe czy nie zapomni.. Ciekawe czy tak samo prosto bedzie sie szukac wyjscia z zamku jak wejscia ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po godzinie gosciu zjawia sie punktualnie i nas wypuszcza...Nie bedzie noclegu w zamku.. ;)

Nastepnie odwiedzamy zamek w Starym Siole

Obrazek

Obrazek

na przejezdzie kolejowym niespodzianka!! spotykamy Chrisa i Andrzeja wracajacych z Burkutu :)

A potem juz jedziemy do Lwowa. Podroz autem po Lwowie jest bardzo ciekawa- krecimy sie pol godziny wokol miejsca gdzie chcemy dojechac z powodu nawalu jednokierunkowych uliczek, atrakcji dostarczaja rowniez korkujace ulice tramwaje ktore sie akurat popsuly, piesi pojawiajacy sie w najbardziej nieoczekiwanym momencie na srodku drogi oraz nowe zasady pierwszenstwa na skrzyzowaniach (pierwszy jedzie ten co jest wiekszy i ma glosniejszy klakson ;)

W koncu spotykamy sie wszyscy w puzatej chacie , przychodza tez ukrainscy znajomi toperza

Obrazek

W nocy wybieramy sie na wysoki zamek we mgle oraz na cmentarz łyczakowski, ktory noca spodobal mi sie duzo bardziej niz a dnia

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nocujemy w hotelu "lviv" ktory niestety sie juz popsul tzn oferuje normalny standard hotelowy za normalne ceny.. My placilismy od osoby rownowartosc 30zl

Juz ostatnim miejscem do zwiedzenia na naszej trasie byl opuszczony kompleks Sirka w Nowojaworiwsku. Znajac obiekt ze zdjec najpierw zajechalismy do Nowojaworiwska, potem do miejscowosci Szkło, troche krecilismy sie bez sensu po okolicy zanim udalo nam sie namierzyc wystajace zza horyzontu dzwigi i kominy. Wreszcie wybieramy sie gdzies w kupie tzn jest nas 5: ja toperz, Piotrek, Chris i Andrzej. Andrzej jest najmniej z nas zainteresowany opuszczonymi miejscami, wiec chodzi sobie po terenie sam, wabiac czerwonym polarem ewentualnych straznikow obiektu ;) Fabryka nie pracuje juz od jakis 8 lat, po jej terenie kreci sie duzo zlomiarzy, czesc jest chyba pilnowana, bo widzielismy biala wolge i biegal pies. Ogolnie nikt nie mial pretensji ze tam łazimy,juz pod koniec wycieczki podszedl do nas jeden ze zlomiarzy z pytaniem "a wy co tu robicie", juz spodziewalam sie ze zrobi awanture albo co, ale skonczylo sie na milej rozmowie o dawnych i terazniejszych losach kombinatu sirka, o tym co produkowali i czemu upadlo,o zamykanych fabrykach i kopalniach rowniez w Polsce itp.. Gdyby nie trzeba juz wracac do domu to by mozna gdzies tu namiocik postawic, a wieczorem moze siasc przy wodce ze zlomiarzami i dowiedziec sie jeszcze wiecej ciekawych rzeczy o regionie... ale czas goni...


Obrazek
Obrazek

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jadac w strone granicy zatrzymujemy sie jeszcze w sympatycznym kafe zrobionym z wagonu kolejowego :)

Obrazek
Obrazek

Dalej gdy gubimy droge na Sudowa Wisznie trafiamy do wioski gdzie spotykamy milego ksiedza, ktory nie dosc ze obiecuje pokazac nam wlasciwa droge to pyta czy mamy nocleg na dzis... A tu trzeba bylo powiedziec ze juz wracamy :( a moze by nas zaprosil na plebanie na wino mszalne albo skombinowal jakis nocleg u babuszek :(

Na granice docieramy kolo polnocy, kolejka jest mala ale sie wogole nie posuwa przez godzine, jak sie potem okazuje straznik kontrolujacy paszporty gdzies sobie poszedl i wraca dopiero po ponad godzinie..A byl jeden..wiec wszystko stalo.. Łacznie przejscie zajmuje nam troche ponad 2 godziny..Pozno w nocy docieramy na pole w Stasianem.. Ciekawa rzecza bylo jeszcze spotkanie ze stadem psow w okolicy Woli Niznej w Beskidzie Niskim..Srodek nocy, za wsia a tu na srodek drogi wybiega ok. 10 psow, sporych, z 5 takich pasterskich i kilka innych. Sa bardzo agresywne, rzucaja sie na samochod cala gromada... Wieszaja sie kłami na lusterkach, probuja wyskoczyc na maske.. Az strach myslec co by bylo jakby ta droga szedl jakis pieszy wedrowiec.. Przeciez by go rozszarpaly na kawalki.. Nie reaguja na klakson, dopiero jak ruszamy z impetem to odskakuja na boki a potem dlugo gonia samochod... Skad tam takie zdziczale stado??? Straszne...

A jutro jeszcze dluga droga do domu... I jazda 70km/h po autostradzie ;-)
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33750
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Już jesteśmy z powrotem w Gorganach.
Z tym ostatnim wklejonym tu zdjęciem to uczyniłem nadużycie. Faktycznie tam był niejaki burdel, ale nie syf. Burdel na dodatek przez tych biedaków nie zawiniony, ale przez ich ...leśników. Przy takich ogromnych zlewniach wylesianie wielkich połaci zboczy to zabawa zapałkami w składzie fajerwerków. Pod koniec XX wieku przyszły większe deszcze i stało się. Widywałem ogromne, szerokie koryta kamiennych rzek, gdzie woda ciurkała raz środkiem, raz bokiem, nieśmiało pomiędzy naniesionymi kamieniami. A niemal pośrodku tego koryta stały chałupy zasypane rumoszem po okna. Taką wodę sprowokowała ludzka chciwość.
Również i ta wioska z poprzedniego zdjęcia ucierpiała nieco po powodzi, co widać przy potoku. Inna rzecz, że ta powódź była więcej niż 5 lat wcześniej i jakoś nikomu nie przeszkadza ten bałagan. Przewróciło się, niech leży! Ja tam bym spożytkował chociaż na opał te naniesione drewno, bo świetnie się pali. Może jednak źle się łupie do pieca?
Pisząc o zasyfionych wsiach miałem bardziej na myśli takie widoki jak ten z tego zdjęcia. Ciekawie to wygląda jeśli dolina jest węższa. Wszyscy wszystko wypieprzają w potok ze stromych skarp a później chodzą tam po wodę do picia. Ale po wodę chodzą raniutko, bo co miała woda zabrać to przez noc zabrała, co miała wypłukać to wypłukała i rano przez krótką chwilę "płynie czysta". Serio! Sam to widziałem w górnej części Rafajłowej i rozmawiałem o tym z babuszką u której spaliśmy.
Buba, jeśli byłaś w Rafajłowej, to na pewno kojarzysz hotelo-schronisko tuż przy pomniku polskich legionistów. A może i Wiktora, właściciela tej budowli i lokalnego mafiozę. W 2000 roku jak tam byłem po raz pierwszy, to on to dopiero budował. Spaliśmy w pustej konstrukcji ogromnej chałupy z bali na widłakach, które służą za izolację. Swoją drogą ciekawie to wygląda, bo najpierw budują ściany w których nie ma żadnych drzwi i okien, które później wycinają pilarkami.
No i ten Wiktor chwalił nam się, że wodę ma pociągniętą rurami z lasu przez 1,5 km. Faktycznie, za budową lała się ze szlaucha woda, której każdy miejscowy mógł sobie nabrać, ale za opłatą. Dla nas był za darmo, ale my byliśmy dla niego najlepszą inwestycją na przyszłość. Spaliśmy u niego jeszcze w 2001, ale w 2006, jak zażyczył sobie po 60 hrywien to poszliśmy do babuszki. Wiktor był zniesmaczony i pytał się jak to jest, że dla Ukraińców to nie drogo, dla Rosjan, Czechów, a nawet Białorusinów to nie drogo, a dla Polaków drogo?
Tyle o swoistych zasadach porządkowych.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
ODPOWIEDZ