Hania pisze: i właśnie piękne, ciemnobrązowe podgrzybeczki gotują się i będzie pyszny sosik
z całym szacunkiem dla fanów podgrzybków...
jest tyle lepszych od podgrzybków jadalnych grzybów, że trudno mi zrozumieć pęd do spożywania tych gorzkich, śmierdzieli zabarwiających jedzenie na czarny kolor... jedyna forma w której podgrzybek mi pasuje to grzyb marynowany (tylko kapelusze do 4 cm). Tak jakbym miał jeść olszówki... ten sam smak i barwa (po jednym wygotowaniu).
Ja z resztą większych niż 4 cm średnicy nie zbieram - chyba, że jest wybitnie niegrzybowy rok.
Z pospolitych na sos wolę gołąbki, płachetkę kołpakowatą, czy muchomora mglejarka (panienkę)... aromatyczne, bielutkie, twarde po ugotowaniu... choć często robaczywe. Jest ich jednak tyle...
Z resztą z borowików, które nazbieram przy okazji obchodząc lasy, mam zaspokojone potrzeby suszeniowe, przez co podgrzybki zbieram tylko raz w roku idąc po grzyby na marynatę.