... całość ...- Propozycja reorganizacji nadleśnictw puszczańskich jest wynikiem wcześniejszych decyzji Ministerstwa Środowiska, ograniczających pozyskanie drewna w Puszczy Białowieskiej. Ze względu na unikatowość tego obszaru, nie prowadzi się tam gospodarki leśnej, jak w innych lasach gospodarczych. Stąd pomysł reorganizacji i wykorzystania potencjału turystycznego, jakim są tereny Puszczy Białowieskiej, będące w zarządzie Lasów Państwowych - wyjaśnia Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych...
Nowe "supernadleśnictwo" w Puszczy Białowieskiej
Moderator: Moderatorzy
Nowe "supernadleśnictwo" w Puszczy Białowieskiej
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
- drwalniczek
- podleśniczy
- Posty: 300
- Rejestracja: niedziela 21 gru 2008, 18:49
- Lokalizacja: Pola, lasy, knieje
Wiadomo, że sprawa jest bardzo delikatna i - niestety - polityczna (kto był w Rogowie na XX leciu LKP, ten to usłyszał na własne uszy). Znam kilka nadleśnictw, które łączono, dzielono i znowu jakoś tam łączono. Wszystko co człowiek stworzył może on zniszczyć, zmienić, naprawić. Niestety gorzej z konsekwencjami dla innych.
Teraz mamy koniunkturę, ale kiedy i jak raptownie się ona skończy - tego nikt nie wie "nie ma mocnych". Stąd te dobre prognozowania. Co będzie za kilka, kilkanaście miesięcy? - tego najtęższe głowy nie przewidzą. Na szczęście leśnicy są nieźle zahartowani i nas zawsze do służby wzywa leśna moc. To las jest naszą siłą, a my siłą lasów, za które każdy z nas codziennie bezpośrednio odpowiada. (Przypomniało mi się pytanie z czasów mojego stażowania: "Jaka jest kolejność wylatywania z lasu?" Odp.: "Wpierw wylatuje kornik, a potem leśniczy". A jak jest tu teraz? Na przykładzie Puszczy każdy leśnik sam umie udzielić sobie odpowiedzi.
Spędziłem w Puszczy ponad 38 lat. Poznałem ją chyba nie najgorzej i to od strony ochroniarskiej i stricte leśnej. Miałem i mam swoje zdanie na to co się w Puszczy i z Puszczą na przestrzeni nie tylko ostatnich lat działo. Obiecuję sobie, że jak przyjdzie jakaś kolejna zima, a żył będę, to nagram swoje opowieści wnuczkom - by wiedzieli w jakim lesie żyli ich prapradziadkowie, pradziadkowie, dziadkowie, mama, ciotki i wujkowie, i w jak intrygujących oraz zakręconych czasach przełomu wieków działa się historia Puszczy Białowieskiej.
Obecne decyzje potwierdzają jedynie to co jest ogólnie znaną prawdą - to władca, zarządca ma głos decydujący (polityk) - i nie zawsze to on jest, w prawnym znaczeniu, suwerenem.
Ktoś spyta - czy ci nie żal? Nie wiem. Chyba nie - żyłem w ciekawych czasach, spotkałem ciekawych ludzi (i pewnie wielu jeszcze spotkam) - niestety głupców również (ale jak mawiał mój dziadek "lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć" i to jest najprawdopodobniej kwint esencja puszczańskiego problemu - bo nawet Dunowie to szybko zrozumieli w końcu lat 90-tych). Widziałem również, jak wybitni naukowcy z czasem coraz lepiej rozumieją leśnictwo, leśników, jakie w naszej profesji widzą możliwości do realizacji czynnej ochrony przyrody (i niestety widziałem również proces odwrotny).
Mam nadzieję, że mimo tych polityczno-administracyjno-organizacyjnych zawirowań ani Puszcza, ani społeczność (ludność) nie ucierpią więcej niż to tylko wynika z naturalnych procesów ekologicznych i społeczno-gospodarczych. I leśnicy tutejsi, i mieszkańcy mają jeszcze w świeżej pamięci czasy zaborców i okupantów - umieli się dostosować by przetrwać. Szkoda jednak, że coraz trudniej zachować korzenie, że tak na siłę trochę mamy być skrzyżowaniem "cepelii" i nowoczesności, i że nie zawsze jest to nasz świadomy i przez nas akceptowany wybór.
Teraz mamy koniunkturę, ale kiedy i jak raptownie się ona skończy - tego nikt nie wie "nie ma mocnych". Stąd te dobre prognozowania. Co będzie za kilka, kilkanaście miesięcy? - tego najtęższe głowy nie przewidzą. Na szczęście leśnicy są nieźle zahartowani i nas zawsze do służby wzywa leśna moc. To las jest naszą siłą, a my siłą lasów, za które każdy z nas codziennie bezpośrednio odpowiada. (Przypomniało mi się pytanie z czasów mojego stażowania: "Jaka jest kolejność wylatywania z lasu?" Odp.: "Wpierw wylatuje kornik, a potem leśniczy". A jak jest tu teraz? Na przykładzie Puszczy każdy leśnik sam umie udzielić sobie odpowiedzi.
Spędziłem w Puszczy ponad 38 lat. Poznałem ją chyba nie najgorzej i to od strony ochroniarskiej i stricte leśnej. Miałem i mam swoje zdanie na to co się w Puszczy i z Puszczą na przestrzeni nie tylko ostatnich lat działo. Obiecuję sobie, że jak przyjdzie jakaś kolejna zima, a żył będę, to nagram swoje opowieści wnuczkom - by wiedzieli w jakim lesie żyli ich prapradziadkowie, pradziadkowie, dziadkowie, mama, ciotki i wujkowie, i w jak intrygujących oraz zakręconych czasach przełomu wieków działa się historia Puszczy Białowieskiej.
Obecne decyzje potwierdzają jedynie to co jest ogólnie znaną prawdą - to władca, zarządca ma głos decydujący (polityk) - i nie zawsze to on jest, w prawnym znaczeniu, suwerenem.
Ktoś spyta - czy ci nie żal? Nie wiem. Chyba nie - żyłem w ciekawych czasach, spotkałem ciekawych ludzi (i pewnie wielu jeszcze spotkam) - niestety głupców również (ale jak mawiał mój dziadek "lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć" i to jest najprawdopodobniej kwint esencja puszczańskiego problemu - bo nawet Dunowie to szybko zrozumieli w końcu lat 90-tych). Widziałem również, jak wybitni naukowcy z czasem coraz lepiej rozumieją leśnictwo, leśników, jakie w naszej profesji widzą możliwości do realizacji czynnej ochrony przyrody (i niestety widziałem również proces odwrotny).
Mam nadzieję, że mimo tych polityczno-administracyjno-organizacyjnych zawirowań ani Puszcza, ani społeczność (ludność) nie ucierpią więcej niż to tylko wynika z naturalnych procesów ekologicznych i społeczno-gospodarczych. I leśnicy tutejsi, i mieszkańcy mają jeszcze w świeżej pamięci czasy zaborców i okupantów - umieli się dostosować by przetrwać. Szkoda jednak, że coraz trudniej zachować korzenie, że tak na siłę trochę mamy być skrzyżowaniem "cepelii" i nowoczesności, i że nie zawsze jest to nasz świadomy i przez nas akceptowany wybór.